Sylwia Siedlecka

Jest szansa na to, że każdy potencjalny czytelnik znajdzie dzięki tej książce interesujący kawałek Bułgarii dla siebie... A to dlatego, że jest napisana w sposób zróżnicowany tematycznie. Jeśli szukać w niej atrakcji turystycznych, to raczej dla wielbicieli turpizmu. Niemniej jednak są, choć przedstawiają budowle dawnej epoki - teraz przede wszystkim zaniedbane i pozostawione na pastwę losu. Sporo miejsca autorka poświęca historii tego kraju, zarówno tej dawnej, sprzed wielu wieków, jak i współczesnej - po okresie transformacji. Tym samym, co się jakoś wiąże czy nakłada, nie uciekniemy od polityki. Ujrzymy oblicze aparatu państwowego z czasów komunizmu nasilającego się pod batutą Związku Radzieckiego, jak również prowadzoną przez nowe władze po przemianach. Było też miejsce na kulturę muzyki, silną w Bułgarii, gdzie istniało umiłowanie do wspólnego śpiewania i tańca. Tutaj skojarzenie z programem Szlakiem Kolberga, który warto przywołać i polecić przy okazji, nie będzie chyba na wyrost. Zajmującym rozdziałem był dla mnie ten o Wandze, postaci mistycznej dla Bułgarów. Uzdrowicielce i osobie poniekąd przepowiadającej przyszłość. Turcja zajęła swoją pozycję, będzie więc o dawnych relacjach z Imperium Osmańskim, a także o późniejszej sytuacji mniejszości tureckiej na ziemiach bułgarskich. Kiedy na koniec dodać Cyrk Bałkański, to z tą książką nudzić się wprost nie można...