rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Rześka fantasy przygodówka łotrzykowska.

Rześka fantasy przygodówka łotrzykowska.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetna kontynuacja. W pierwszym tomie mieliśmy przeskok, a drugi unika wtórności, wypełniając dziurę w przeskoku. Co prawda skupia się bardziej na survivalowo-postapokaliptycznym elemencie, ale nie szkodzi. Czyta się świetnie. Sporo elementów typu protekcjonalne traktowanie nastolatków, próba udowodnienia, odnalezienia się, przekonania o prawdziwości wizji, poza tym dobra przygodówka, choć bardziej już Fallout niż Brett. Trochę tylko przeskoki czasowe zdawały się nieco zbyt nagłe, ale z czystym sumieniem daję hokejkę.

Świetna kontynuacja. W pierwszym tomie mieliśmy przeskok, a drugi unika wtórności, wypełniając dziurę w przeskoku. Co prawda skupia się bardziej na survivalowo-postapokaliptycznym elemencie, ale nie szkodzi. Czyta się świetnie. Sporo elementów typu protekcjonalne traktowanie nastolatków, próba udowodnienia, odnalezienia się, przekonania o prawdziwości wizji, poza tym dobra...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Udany grimdark. Dość brutalny, sensowny, wartki. Nie jest to poziom Abercrombiego, który tę brutalność i brud serwuje wręcz nonszalancko i od niechcenia, ale wciąż dobra, orzeźwiająca lektura w natłoku wszelakich cukierkowych romantasy czy wymuskanych epic high fantasy.

Udany grimdark. Dość brutalny, sensowny, wartki. Nie jest to poziom Abercrombiego, który tę brutalność i brud serwuje wręcz nonszalancko i od niechcenia, ale wciąż dobra, orzeźwiająca lektura w natłoku wszelakich cukierkowych romantasy czy wymuskanych epic high fantasy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Obyczajowa historia życia sprzedawcy bozy w Stambule.

Dobrze napisana, niektóre fragmenty zupełnie rozczulają - jak zmiana nazwy strumyka z Oblodzonego na Obsrany, wraz ze wzrostem liczby mieszkańców, a potem zupełne zapomnienie nazwy, bo tak w sumie to go zabetonowali.

A poza tym bardzo lubię bozę - choć nie wiem jak z jej dostępnością w Turcji (byłem tylko w kurortach dotychczas i nie widziałem - za to wszędzie jest szalgam :) - ale na Bałkanach można ją dostać w Macedonii, Bośni, Serbii i Bułgarii. W tej ostatniej zdecydowanie najbardziej, hm, nieprzystępna; podczas gdy w pierwszych trzech ma dobry, nieco bananowo-owocowy smak, tak w tej ostatniej przeważnie smakuje jak na wpół przetrawiona zawartość żołądka. Oprócz tej od Harmonica (i zapewne radomirskiej oraz z Górnej Banii). Ale jeśli będziecie w Bośni lub Macedonii to koniecznie spróbujcie. Piję litrami.

Obyczajowa historia życia sprzedawcy bozy w Stambule.

Dobrze napisana, niektóre fragmenty zupełnie rozczulają - jak zmiana nazwy strumyka z Oblodzonego na Obsrany, wraz ze wzrostem liczby mieszkańców, a potem zupełne zapomnienie nazwy, bo tak w sumie to go zabetonowali.

A poza tym bardzo lubię bozę - choć nie wiem jak z jej dostępnością w Turcji (byłem tylko w kurortach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Z opisem się nie zgadzam, bo oferuje mniej, ale to całkiem udana próba napisania czegoś w stylu "brudnej książki podróżniczej".

Z opisem się nie zgadzam, bo oferuje mniej, ale to całkiem udana próba napisania czegoś w stylu "brudnej książki podróżniczej".

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Lekkie i przyjemne, choć nadal nie dorównuje pierwszej części. Choć chętnie bym przeczytał kolejne z tej serii.

Lekkie i przyjemne, choć nadal nie dorównuje pierwszej części. Choć chętnie bym przeczytał kolejne z tej serii.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wdzięczne dla kryminałów pogranicze polsko-białoruskie - ale po co aż na 830 stron - nie wiem. Trochę przeskoki czasowe mi też zgrzytały. Nie jest zła, ale nie trafia zupełnie w moje preferencje.

Wdzięczne dla kryminałów pogranicze polsko-białoruskie - ale po co aż na 830 stron - nie wiem. Trochę przeskoki czasowe mi też zgrzytały. Nie jest zła, ale nie trafia zupełnie w moje preferencje.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie trafiła do mnie. Wstrzymuję się od oceny.

Nie trafiła do mnie. Wstrzymuję się od oceny.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Krótkie opowieści z Mołdawii, Chorwacji i Bułgarii. W kontekście chorwackim orzeźwiające, bo do polskich czytelników rzadko trafia inna perspektywa, niż antyserbska; o Paveliciu, Gotovinie czy operacji Oluja słyszało niewielu. Tutaj przynajmniej ten pierwszy wspomniany.

Bułgarska część interesująca najbardziej, z uwagi na to, że tu mieszkam, i lubię czytać, jak jest postrzegana. Dość uderzające było przejście z "no, tu bieda i mają problemy, tam też, a tymczasem w Bułgarii jeszcze gorzej". ;) Ogólnie dobry opis. Potwierdzam, że budynki są ocieplane losowo, czasem to jedno piętro, częściej jedno mieszkanie.

Ale, Autorze, stacja metra G.M. Dimitrov nie jest tak nazwana na cześć komunistycznego lidera Georgiego Dimitrova, ale na cześć antykomunistycznego dysydenta Georgiego Mihova Dimitrova!

Krótkie opowieści z Mołdawii, Chorwacji i Bułgarii. W kontekście chorwackim orzeźwiające, bo do polskich czytelników rzadko trafia inna perspektywa, niż antyserbska; o Paveliciu, Gotovinie czy operacji Oluja słyszało niewielu. Tutaj przynajmniej ten pierwszy wspomniany.

Bułgarska część interesująca najbardziej, z uwagi na to, że tu mieszkam, i lubię czytać, jak jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tonie w gąszczu identycznych fantasy.

Tonie w gąszczu identycznych fantasy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Większość objętości zajmuje wartka akcja i inwazja na Ziemię, ale zabrakło mi jakiejś drugiej warstwy.

Większość objętości zajmuje wartka akcja i inwazja na Ziemię, ale zabrakło mi jakiejś drugiej warstwy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Star Force tego samego autora łyknąłem szybko, w Legion nie mogę się wkręcić, mimo zamiłowania do wszelakiej lekkiej klasy B.

Star Force tego samego autora łyknąłem szybko, w Legion nie mogę się wkręcić, mimo zamiłowania do wszelakiej lekkiej klasy B.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Autorka wybiera kilka elementów z pejzażu bułgarskiego i je omawia - na przykład fenomen Ludmiły Żiwkowej, babę Wangę, Buzludżę czy Bojko Borisowa. Czytelnik niemający wiedzy o Bułgarii też powinien odnieść frajdę z lektury, bo jest bardzo rzetelnie napisana, bez przekłamań, oddająca "esencję" poruszanych tematów - przynajmniej do 2019 roku, czyli daty wydania, bo po tym można dopisać drugie tyle o Borysowie! :) - ale jednak najwięcej się zrozumie znając ogólny kontekst kraju; raczej literatura komplementarna, ale to traktuję jako plus, ponieważ Autorka nie zajmuje się po raz 2137 klepaniem tego samego, ale wybiera kilka istotnych postaci i rzeczy z bułgarskiego krajobrazu i je przybliża. Dobra lektura.

Autorka wybiera kilka elementów z pejzażu bułgarskiego i je omawia - na przykład fenomen Ludmiły Żiwkowej, babę Wangę, Buzludżę czy Bojko Borisowa. Czytelnik niemający wiedzy o Bułgarii też powinien odnieść frajdę z lektury, bo jest bardzo rzetelnie napisana, bez przekłamań, oddająca "esencję" poruszanych tematów - przynajmniej do 2019 roku, czyli daty wydania, bo po tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W skrócie: "Pojechałam na wycieczkę. Chcieli mnie okraść, hotel był brudny. Nie podobało mi się. Potem trafiłam do jeszcze brzydszego miasta, gapili mi się na tyłek. Ale dziura. Uciekam stąd, bo mi się coś stanie. W następnym się zdenerwowałam i czym prędzej wyjechałam. A tutaj, jak tu można dzieci na obóz wysyłać do tego miejsca? Bardzo źle to wygląda. Niedobre miejsce".

Serio. Przez cały czas tylko narzekanie i marudzenie, jak gdzieś jest źle. I nie w stylu "odbrązawiania" pięknych miejsc, ani żadnego "mockumentary". Po prostu, Autorka jeździ z punktu w punkt, wszędzie narzeka, o praktycznie żadnym z odwiedzonych miejsc niczego nam nie mówi, poza tym jak bardzo coś jej się nie podobało lub zdenerwowało, popełniając masę błędów lub zniekształceń - np. skopijską czarsziję nazywa "muzułmańską", jednocześnie pytając lokalsów o macedońskie zwroty. Kontekst: czarszija jest albańska, bo choć mieszkańcy są wielojęzyczni, to tak jakby pytać w Białymstoku "jak jest coś po rosyjsku" - no chyba, że rozmówczyni była Macedonką, ale żaden z elementów historii nie zdradza, by Autorce to też robiło jakąkolwiek różnicę. Od lat są tam wszechobecne albańskie flagi i napisy, nawet stał się drugim językiem urzędowym (a na początku millenium była próba zbrojnego powstania), praktycznie nie da się nie wspomnieć o tym w kontekście Macedonii, ale się udało.

Jeśli nie spotkało podróżnika nic ciekawego, to takie relacje należałoby oprzeć na ciekawostkach, opisach miejsc, historii dla której przemieszczanie się będzie pretekstem, albo dosłownie czymkolwiek, co miałoby ręce i nogi. O żadnym z miejsc nie ma powiedziane niczego konkretnego, okazjonalnie tylko wyklepane suche fakty - i tyle.

Generalnie - na pewno Autorka się fajnie bawiła na wyprawie, bo to piękne rejony, w których nie da się nudzić, ale ze stron zieje pustką i marudzeniem.

W skrócie: "Pojechałam na wycieczkę. Chcieli mnie okraść, hotel był brudny. Nie podobało mi się. Potem trafiłam do jeszcze brzydszego miasta, gapili mi się na tyłek. Ale dziura. Uciekam stąd, bo mi się coś stanie. W następnym się zdenerwowałam i czym prędzej wyjechałam. A tutaj, jak tu można dzieci na obóz wysyłać do tego miejsca? Bardzo źle to wygląda. Niedobre miejsce"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czytałem na studiach, ale dopiero mieszkanie przez cztery lata w Bułgarii pozwoliło mi w pełni zrozumieć wybór tematów, które wcześniej mogły się faktycznie wydawać dziwne, nijakie lub mniej interesujące, niż bym oczekiwał - ale, faktycznie, mając związek z tym krajem, dokładnie na takie aspekty zwraca się uwagę, na jakie zwróciła w książce Autorka. Zgadzam się z prawie wszystkim, może poza jakością jedzenia, bo jednak skład produktów mięsnych w stylu 40% mięso oddzielone mechaniczne, 20% emulsja ze skór to tutaj standard (sic!). ;)

Czytałem na studiach, ale dopiero mieszkanie przez cztery lata w Bułgarii pozwoliło mi w pełni zrozumieć wybór tematów, które wcześniej mogły się faktycznie wydawać dziwne, nijakie lub mniej interesujące, niż bym oczekiwał - ale, faktycznie, mając związek z tym krajem, dokładnie na takie aspekty zwraca się uwagę, na jakie zwróciła w książce Autorka. Zgadzam się z prawie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Miło, że Autor zaczął historię od umiejscowienia Naddniestrza w świadomości Czytelników posługując się polską literaturą - dzięki temu wydaje się mniej odległe i w jakiś sposób pozwala zakotwiczyć zainteresowanie lekturą. Przekrojowo pokazane dzieje regionu w ostatnich dekadach, dające pewien kontekst dlaczego tam taki chaos polityczny.

Miło, że Autor zaczął historię od umiejscowienia Naddniestrza w świadomości Czytelników posługując się polską literaturą - dzięki temu wydaje się mniej odległe i w jakiś sposób pozwala zakotwiczyć zainteresowanie lekturą. Przekrojowo pokazane dzieje regionu w ostatnich dekadach, dające pewien kontekst dlaczego tam taki chaos polityczny.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Lektura komplementarna wobec Duchologii Olgi Drendy, poruszająca zbliżone tematy, ale w sposób bardziej osobisty, rozszerzający duchologię o następne lata i dość mocno skupiający się na pornografii (zgodnie z tytułem).

Ale żeby o tazosach w czipsach nie wspomnieć!

Lektura komplementarna wobec Duchologii Olgi Drendy, poruszająca zbliżone tematy, ale w sposób bardziej osobisty, rozszerzający duchologię o następne lata i dość mocno skupiający się na pornografii (zgodnie z tytułem).

Ale żeby o tazosach w czipsach nie wspomnieć!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bodaj ta książka spopularyzowała termin "duchologia" w Polsce, choć Autorka zawęża go do ścisłego okresu paru lat transformacji, a dzisiaj potocznie używa się go raczej w kontekście bardziej nostalgicznym, do końca lat dziewięćdziesiątych; czy poprawnie, czy nie, termin raczej już zastygł. Czytane z biblioteki UMK na studiach. Fajnie, że mieli, bo ceny pierwszych wydań były dość wysokie, z tego co pamiętam (albo studencka kieszeń inaczej to postrzegała, choć przy dzisiejszych cenach powoli znów zaczynam się tak czuć :))). Jedna z ważniejszych książek opisujących polską rzeczywistość, zbierająca w jednym miejscu pewne trendy, przede wszystkim wizualne, czy szerzej - obcowania z kulturą popularną i jej pojawianie się w Polsce, jej przaśność i jarmarczność. Ja tam sentyment mam. Czekam na opracowanie dotyczące odpustowych bud nad Bałtykiem - choć zaczęły zanikać, te naście lat temu wieczorny spacer "na budy" był obowiązkowy :))

Bodaj ta książka spopularyzowała termin "duchologia" w Polsce, choć Autorka zawęża go do ścisłego okresu paru lat transformacji, a dzisiaj potocznie używa się go raczej w kontekście bardziej nostalgicznym, do końca lat dziewięćdziesiątych; czy poprawnie, czy nie, termin raczej już zastygł. Czytane z biblioteki UMK na studiach. Fajnie, że mieli, bo ceny pierwszych wydań były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Czytane jakoś w okolicach Obcego w obcym kraju, więc mając pewne elementy wspólne, zlał mi się nieco z Heinleinem - dodaję do rereadu.

Czytane jakoś w okolicach Obcego w obcym kraju, więc mając pewne elementy wspólne, zlał mi się nieco z Heinleinem - dodaję do rereadu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Hm, rozbudowanie uniwersum w ostatnim tomie jest dość nietypowym zabiegiem i aż proszącym się o kontynuację - choć bardziej mi się podobał styl i fabuła z pierwszego tomu, szpiegowsko-thrillerowo-sensacyjno-fantastyczna, niż z następnych już typowo bardziej wampirzych, ale to akurat preferencja czytelnicza.

Hm, rozbudowanie uniwersum w ostatnim tomie jest dość nietypowym zabiegiem i aż proszącym się o kontynuację - choć bardziej mi się podobał styl i fabuła z pierwszego tomu, szpiegowsko-thrillerowo-sensacyjno-fantastyczna, niż z następnych już typowo bardziej wampirzych, ale to akurat preferencja czytelnicza.

Pokaż mimo to