Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książka dotyczy tematyki, którą niezbyt się interesuję. Mimo to, czytało się ją całkiem nieźle.
Zaniepokoiło mnie jednak, że w około połowie pomyślałam sobie
: "Nie! Nie jadę na żadne wakacje, żadne all-inclusive, żadnych popularnych miejsc, żadnych...". Było więcej "żadnych" ale później naszła mnie myśl, że przecież nie wszystko i nie wszędzie musi wyglądać tak, jak stara się to przedstawić autorka reportażu.

Przedstawiła ona tak naprawdę dwie grupy turystów: tzw. bacpackerów oraz ludzi korzystających z ofert all-inclusive. Brakuje mi tutaj rozpatrzenia grupy "pomiędzy", która zapewne stanowi gros wszystkich, który w jakiś sposób mają do czynienia z przemysłem turystycznym.

Autorka na samym początku zaznaczyła, że wiedząc wcześniej to co wie o przemyśle turystycznym obecnie, zapewne nie wybałaby się na wakacje.

Czy jednak wszędzie tak jest? No i przede wszystkim, czy reportaż obejmujący 200 stron jest w stanie przedstawić problem obiektywnie i całościowo?

Książka zwraca uwagę na problemy istotne i jak najbardziej wymagające uwagi oraz walki z nimi. Wydaje mi się jednak, że zdecydowanie demonizuje skalę występowania tych problemów, by wywrzeć na czytelniku jak największe wrażenie.

Obok plusów i minusów mozna jeszcze wyciągnąć z książki trochę wiedzy na temat innych miejsc i zwyczajów.

Dla zainteresowanych tematem może to być dobre uzupełnienie. Dla osób takich jak ja - niezorientowanych - pozycja jest przede wszystkim zaskakująca i wywołująca wstrząs. Wstrząs niesłuszny.

Książka dotyczy tematyki, którą niezbyt się interesuję. Mimo to, czytało się ją całkiem nieźle.
Zaniepokoiło mnie jednak, że w około połowie pomyślałam sobie
: "Nie! Nie jadę na żadne wakacje, żadne all-inclusive, żadnych popularnych miejsc, żadnych...". Było więcej "żadnych" ale później naszła mnie myśl, że przecież nie wszystko i nie wszędzie musi wyglądać tak, jak stara...