Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro

- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Reportaż
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2015-02-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-02-18
- Liczba stron:
- 208
- Czas czytania
- 3 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380490161
- Tagi:
- bezdzietność dziecko etyka fobia społeczna homoseksualizm in vitro kobieta obyczajowość pokrewieństwo prawo reportaż rodzeństwo światopogląd zapłodnienie in vitro
- Inne
W Nie przeproszę, że urodziłam Karolina Domagalska sięga po temat, który budzi wiele kontrowersji, wywołuje lęk, stawia trudne pytania o wartości etyczne. Zwłaszcza w Polsce, gdzie brak szczegółowych regulacji prawnych dotyczących zapłodnienia in vitro.
Autorka odmalowuje szeroki i społecznie zróżnicowany obraz tego zjawiska. Sięga po historie i doświadczenia rodzin „klasycznych”, czyli heteroseksualnych, ale też „nowych”: lesbijskich lub gejowskich, pisze także o kobietach, które pragnęły mieć dziecko, mimo że nie miały partnera. Rozmówców szuka autorka również za granicą: podróżuje do Izraela, Holandii, Wielkiej Brytanii, Skandynawii, dzięki czemu czytelnik ma szansę poznać wiele odmiennych rozwiązań prawnych: zasady działania banków spermy, dawstwa anonimowego i nieanonimowego, poznaje samych dawców i ich motywację. Równie ważne stają się spotkania, w trakcie których autorka rozmawia o tym, co czują rodzice, którzy decydują się na ten typ rodzicielstwa, kobiety, które przechodzą proces zapłodnienia in vitro, wreszcie dzieci, które nie znają tożsamości biologicznych rodziców.
Książka Karoliny Domagalskiej to niezwykle cenny głos w dyskusji o współczesnych modelach rodziny. Napisana z delikatnością i taktem, mówi jednak wyraźnie: rodzicem nie jest ten, kto rodzi czy płodzi, tylko ten, kto wychowuje i obdarza miłością.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Oficjalne recenzje
Trudna sztuka zrozumienia
Słowa klucze tego reportażu to: świadomość, odpowiedzialność, rodzina. Kolejność nie ma znaczenia, bowiem każde z tych haseł jest tak samo istotne w kontekście szeroko rozumianego pojęcia in vitro. Niby sprawy oczywiste. Świadomość własnych celów i oczekiwań. Odpowiedzialności za własne decyzje, w tym oczywiście za nowe życie. I rodzina dwa plus dwa, klasyczny jej obraz - a jednak nie! A jednak inaczej. O ile dwa pierwsze pojęcia można mocno i niezmiennie ukonstytuować w swym terminie, to definicja rodziny zasadniczo zmienia swoje barwy i tożsamość. I o tym między innymi pisze Domagalska w swojej książce. Ale też o strachu, o instynktownym pragnieniu posiadania dziecka, o poświeceniu, o technicznych aspektach zapłodnienia in vitro. Autorka pyta, poszukuje, opisuje, ale nie ocenia. Nie przykłada miarki etycznej, lecz próbuje zrozumieć. I to jest elementarną wartością tej książki.
„Nie przeproszę, że urodziłam” to zbór opowieści z przeróżnych zakątków świata, które dotyczą zapłodnienia pozaustrojowego. Domagalska odwiedziła Danię, Izrael, Ukrainę i wiele innych krajów, żeby dogłębnie poznać i zbadać temat. Oczywiście sporo miejsca poświęca też Polsce, która w kwestii leczenia bezpłodności i prawnych regulacji z nią związanych pozostaje daleko w tyle. To, co już dawno zostało znormalizowane m. in. Holandii czy Kanadzie u nas dopiero bierze się pod dyskusje. Wziąć choćby pierwszy przykład z brzegu: dawca spermy ma pozostać anonimowy czy jednak nie? Albo: w ilu wypadkach może zostać wykorzystana sperma jednego dawcy: dwa, trzydzieści, sto? Czy córka może być dawcą komórki jajowej dla swojej matki? Co ze skutkami takiego postępowania? Pytań jest naprawdę sporo, a w tym konkretnym przypadku, nie możemy wykpić się milczeniem. Aspekt społeczny, techniczny etc. na to nie pozwoli.
W tekście pada stwierdzenie: Rodzicem jest ten kto wychowuje! I gwoli sprawiedliwości należy jeszcze nadmienić, że ten kto troszczy się, zapewnia poczucie bezpieczeństwa, edukuje, czyli bierze pełny udział w życiu dziecka. Trudno się nie zgodzić, i zaprawdę trudno nie zrozumieć, usilnych i bezkompromisowych starań o posiadanie potomstwa. Tak jak w przypadku głównej bohaterki reportażu Agnieszki, która poświęca zdrowie, oszczędności, relacje z bliskim, byle tylko otrzymać możliwość bycia matką. Bo najważniejsze wydają się być, wspomniane na początku, świadomość i odpowiedzialność. Jeśli te dwa elementy zostaną zachowane możemy być spokojni o ewolucje pojęcia rodziny.
Książka Domagalskiej to ważny, potrzebny i bardzo wyważony głos w zaciekłej i bardzo emocjonalnej dyskusji o in vitro. Lektura dla każdego – tego z lewa i prawa. Szczególnie zaś z prawa.
Monika Długa
Oceny
Cytaty
To jest strasznie trudna droga, trzeba mieć odporność nosorożca, żeby ją przejść.
Gdy mężczyźni twierdzą, że oni w połowie dają życie zawsze biorę długopis do ręki i mówię: Gdyby wyobrazić sobie, że pokój w którym siedzimy...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo dobry, wszechstronny reportaż na temat szeroko rozumianego rodzicielstwa wspomaganego. Sprawa jest dość kontrowersyjna i nadal brakuje odpowiednich regulacji prawnych - przynajmniej w Polsce. Bardzo przypadł mi do gustu nieoceniający styl autorki. Bardzo polecam.
Bardzo dobry, wszechstronny reportaż na temat szeroko rozumianego rodzicielstwa wspomaganego. Sprawa jest dość kontrowersyjna i nadal brakuje odpowiednich regulacji prawnych - przynajmniej w Polsce. Bardzo przypadł mi do gustu nieoceniający styl autorki. Bardzo polecam.
Pokaż mimo toKsiążka bardzo chaotyczna, co przeszkadza w odbiorze i zrozumieniu.
Ze względu na bardzo wrażliwy temat dla niektórych osób, recenzję tej książki jak również przedstawionych w niej historii pozostawię dla siebie.. wiem że włożyłabym kij w mrowisko
Książka bardzo chaotyczna, co przeszkadza w odbiorze i zrozumieniu.
Pokaż mimo toZe względu na bardzo wrażliwy temat dla niektórych osób, recenzję tej książki jak również przedstawionych w niej historii pozostawię dla siebie.. wiem że włożyłabym kij w mrowisko
Książka podnosi bardzo ciekawy i nadal mało poruszany w naszym kraju problem in vitro, surogacji, adopcji. Znam temat niestety z pierwszej ręki, więc identyfikowałam się z bohaterami i ich odczuciami, mogę ocenić że są one autentyczne i szczere. Bardzo ważna książka, momentami bolesna.
Książka podnosi bardzo ciekawy i nadal mało poruszany w naszym kraju problem in vitro, surogacji, adopcji. Znam temat niestety z pierwszej ręki, więc identyfikowałam się z bohaterami i ich odczuciami, mogę ocenić że są one autentyczne i szczere. Bardzo ważna książka, momentami bolesna.
Pokaż mimo toPo tytule książki można było sądzić, że reportaż dotyczy typowo historii rodzin, które opowiadają swoją historię i przybliżają czytelnikowi cały proces „zajścia w ciążę”, nie mogło zabraknąć również trudności, jakie temu - mogły i zapewne towarzyszyły – w książce dostaliśmy jednak nie tylko to, ale i cały opisany proces metody in-vitro, historie początków ośrodków, które zajmują się profesjonalnie tego typu kwestiami. Przy całej ocenie i przygotowaniu bardzo rzetelnego i przepełnionego informacjami reportażu zabrakło mi jednak w tym wszystkim emocji, które są przecież najbardziej istotne podczas opowiadania o staraniu się o dziecko...
Gdybym wiedziała, że autorka skupi się bardziej na pobocznych tematach niezwiązanych bezpośrednio z przeżyciami bohaterów, a mającymi związek z doświadczaniem inseminacji, in-vitro, czy chociażby surogacji, nie sięgnęłabym po nią. Dużo za dużo jest treści, która zwykłemu czytelnikowi nie zapadnie w pamięć, a podczas czytania odrobinę nuży i męczy…
5/10.
Po tytule książki można było sądzić, że reportaż dotyczy typowo historii rodzin, które opowiadają swoją historię i przybliżają czytelnikowi cały proces „zajścia w ciążę”, nie mogło zabraknąć również trudności, jakie temu - mogły i zapewne towarzyszyły – w książce dostaliśmy jednak nie tylko to, ale i cały opisany proces metody in-vitro, historie początków ośrodków, które...
więcej Pokaż mimo toBardzo liczyłam na ten reportaż, ponieważ porusza niezwykle istotny temat, który w Polsce w dalszym ciągu jest tematem tabu. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że porusza on aspekt in vitro z kilku stron. Autorka przedstawia nam historię historię zarówno rodzin heteroseksualnych, jak i homoseksualnych. Zabiera w nas podróż po różnych krajach, dzięki czemu możemy poznać jak ta procedura wygląda w różnych miejscach na ziemi. Możemy się dowiedzieć o plusach i minusach dawstwa anonimowego i nieanonimowego. Mamy przedstawione nawet rozmowy z dziećmi, które żyją, dzięki in vitro. Zarówno jasne, jak i ciemne strony in vitro. Brzmi jak idealny reportaż? Mógłby nim być, gdyby nie chaos. Skaczemy pomiędzy historiami, przez co nie mie mogłam dostatecznie skupić się na tym reportażu. Jednak polecam zapoznać się z nim, ponieważ sama dowiedziałam się z niego wielu, nowych rzeczy
Bardzo liczyłam na ten reportaż, ponieważ porusza niezwykle istotny temat, który w Polsce w dalszym ciągu jest tematem tabu. Jego niewątpliwą zaletą jest to, że porusza on aspekt in vitro z kilku stron. Autorka przedstawia nam historię historię zarówno rodzin heteroseksualnych, jak i homoseksualnych. Zabiera w nas podróż po różnych krajach, dzięki czemu możemy poznać jak ta...
więcej Pokaż mimo toJest to niewątpliwie bardzo dobry i bardzo rzetelny reportaż, jednak jestem trochę rozczarowana.
Przede wszystkim oczekiwałam czegoś innego. Patrząc na tytuł "Nie przeproszę że urodziłam" spodziewałam się historii rodzin, opowiadanych przez nie, jak wyglądał proces, jakie towarzyszyły im emocje i jakie trudności trzeba było pokonać.
Jest tam trochę takich historii, a większą część zajmuje zarys historyczny, badania i próby naukowców, m.in. na zwierzętach, opisy ośrodków specjalizujących się w tej dziedzinie od powstania.
I nie byłoby w tym nic złego, gdyby tytuł reportażu nie był mylący, nastawiałam się na coś innego, dostałam co innego, i nie do końca jestem tym usatysfakcjonowana.
Przez metodę, jaką posługuje się reporterka podczas opisywania tych wszystkich historii, miałam wrażenie, że treść jest taka... Bez emocji.
Cóż, oczywiście polecam, kawał rzetelnego reportażu jednak warto dokładniej wiedzieć o czym jest przed lekturą, by nie mieć niepotrzebnych oczekiwań.
Jest to niewątpliwie bardzo dobry i bardzo rzetelny reportaż, jednak jestem trochę rozczarowana.
więcej Pokaż mimo toPrzede wszystkim oczekiwałam czegoś innego. Patrząc na tytuł "Nie przeproszę że urodziłam" spodziewałam się historii rodzin, opowiadanych przez nie, jak wyglądał proces, jakie towarzyszyły im emocje i jakie trudności trzeba było pokonać.
Jest tam trochę takich historii, a...
Reportaż, który bardzo wciąga, a każda historia budziła we mnie pełno emocji. Przeczytanie tej pozycji na pewno przyczyniło się do poszerzenia mojej wiedzy na temat in vitro. Autorka opisała zabieg, jakim jest in vitro z prawie każdej możliwej strony, dzięki czemu mamy tutaj przykład idealnego, obiektywnego reportażu.
Polecam.
Reportaż, który bardzo wciąga, a każda historia budziła we mnie pełno emocji. Przeczytanie tej pozycji na pewno przyczyniło się do poszerzenia mojej wiedzy na temat in vitro. Autorka opisała zabieg, jakim jest in vitro z prawie każdej możliwej strony, dzięki czemu mamy tutaj przykład idealnego, obiektywnego reportażu.
Pokaż mimo toPolecam.
Dawno już żadna książka mnie tak nie zdenerwowała jak reportaż „Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro” Karoliny Domagalskiej. Jest to doskonały przykład reportażu idealnie wyważonego i bezstronnego, takiego, który dotyka danego problemu z bardzo wielu stron, wysłuchuje spokojnie wszystkich zainteresowanych i dotyka nie tylko jego sedna, ale też pobocznych zjawisk i procederów. To totalnie świetny reportaż, bardzo porządnie napisany, metodycznie i podpierając się naukowymi badaniami rozkłada temat na czynniki pierwsze, czyta się go dobrze, wraca do niego z ciekawością. Dlaczego więc mnie tak bardzo zdenerwował?
Temat in vitro nie jest mi jakoś szczególnie bliski, z racji jednak tego, że w naszym społeczeństwie raz po raz podnoszony jest on do dyskusji, chciałam wyrobić sobie na ten temat konkretne zdanie. Ten reportaż miał być fundamentem moich dalszych rozmyślań, ale jest zbyt konkretny, zbyt mocny i zbyt dobry, bym mogła go tak potraktować. Na podstawie tak wielu historii, przywołanych badań i opinii ekspertów, wyrobiłam sobie zdanie, które trudno będzie mi już zmienić. A brzmi ono: ludzie są cholernymi egoistami.
Zacznijmy od tego, że metoda in vitro początkowo miała być stosowana tylko i wyłącznie jako metoda leczenia niepłodności par starających się o potomstwo i miało być stosowane w ostateczności. I do tego momentu jest dobrze: ludzie którzy utracili możliwość naturalnego spłodzenia dziecka w wyniku choroby czy wypadku, dzięki in vitro są w stanie doczekać się własnego potomka. Własnego biologicznie, czyli komórka jajowa pochodzi od matki, nasienie od ojca – różni się tylko proces zapłodnienia. Ale ludzie są zachłanni i zawsze chcą więcej.
Ogromną częścią ludzi korzystających z in vitro są np. samotne kobiety po czterdziestce, które nagle uświadomiły sobie, że chcą mieć dziecko. Dziecko te nie zna swojego ojca biologicznego, ma na świecie nawet do 150 braci i sióstr, których również nie zna. Dziura w drzewie genealogicznym stanowi ogromne psychiczne obciążenie dla takiego dziecka, co jednak nie przeszkadza takim kobietom w spełnianiu swojego marzenia. Czy to jest w porządku? Czy w porządku jest powoływać do życia dziecko, które będzie wychowywało się w rodzinie z czterema rodzicami? Jak ma ono sobie psychicznie poradzić? Czy w porządku jest rodzenie dziecka z in vitro w sytuacji, gdy obaj rodzice są już po pięćdziesiątce, ale po prostu czują się samotni, gdyż zmarł ich dwudziestoparoletni syn? Czy w porządku jest korzystanie z komórki jajowej własnej córki, co sprawia, że biologicznie takie dziecko jest dzieckiem swojej ciotki i swojego ojca, a jej ojczyma? I czy w porządku jest wykorzystywanie spermy swojego zmarłego syna do stworzenia nowego życia, by być „najbliżej zmartwychwstania jak tylko się da”? Czy to wszystko jest normalne, czy te dzieci nie są w tym wszystkim tylko produktem, który ma spełnić chore ambicje egoistycznych ludzi?
Rodzice dzieci z in vitro wciąż powtarzają, jak mantrę, że nie ważny jest ładunek genetyczny, ważne jest wychowanie, ale jednak w swoich pragnieniach nie biorą pod uwagę możliwości adopcji. Dlaczego? Czy dlatego, że korzystając z banku spermy, mają możliwość wybrać, że dawca ma niebieskie oczy, lubi sport i skończył psychologię, a w przypadku adopcji takiego wyboru nie ma? Czy samo to nie nasuwa skojarzeń z handlem ludźmi? Czy nie jest to furtka do manipulowania materiałem genetycznym w celu stworzenia idealnego, wymarzonego potomka? Już dzisiaj w niektórych krajach dopuszcza się wybór konkretnej płci dziecka, co samo w sobie jest wątpliwe moralnie.
Do tego pozostają pytania, co z niewykorzystanymi zarodkami oraz co w sytuacji, gdy rodzeństwo z jednego dawcy spotka się i założy rodzinę, nie wiedząc o tym, że są tak blisko spokrewnieni? Rodzice takich dzieci podchodzą do życia bardzo życzeniowo. „No będzie trudno, ale czyż dziecko alkoholików nie ma trudno w życiu? Damy sobie radę” Ich wypowiedzi pełne są zwrotów „Ja marzyłam/ ja myślę / sądzę że / wydaje mi się/ ja tego potrzebuję / to jest moje największe marzenie„ Ja, ja, ja. I to nawet jestem w stanie zrozumieć, każdy ma jakieś pragnienia i marzenia, do których dąży, ale marzenia tych ludzi nie ograniczają się do nich samych. Oni powołują do życia nowych ludzi, którzy poniosą tych marzeń konsekwencje.
Poza tym wszystkim: planeta jest przeludniona: czy my naprawdę musimy spełniać każdą swoją zachciankę? Czy życie ludzi bezdzietnych nie ma żadnej wartości, a istnienie bezdzietnych małżeństw pozbawione jest sensu? Takie tezy wysuwają rodzice dzieci z in vitro. Cały ten reportaż jest jedną wielką balladą egoizmu ludzkiego, której słucha się trudno, gdy się z tym nie zgadza. Dlatego tak bardzo mnie ta książka zdenerwowała i poruszyła.
I dlatego ten reportaż jest tak diabelnie dobry.
Dawno już żadna książka mnie tak nie zdenerwowała jak reportaż „Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro” Karoliny Domagalskiej. Jest to doskonały przykład reportażu idealnie wyważonego i bezstronnego, takiego, który dotyka danego problemu z bardzo wielu stron, wysłuchuje spokojnie wszystkich zainteresowanych i dotyka nie tylko jego sedna, ale też pobocznych...
więcej Pokaż mimo toTen reportaż zdecydowanie poszerzył moją wiedzę na temat in vitro, a także porusza wiele problemów natury moralnej, etycznej. Przedstawia perspektywę bardzo różnych osób, zarówno par heteroseksualnych, homoseksualnych, a także samotnych matek itp. Reportaż ukazuje jak wielką walkę muszą stoczyć ludzie, którzy chcą mieć dzieci, jak wiele ich to kosztuje zarówno pieniędzy, jak i emocji, zdrowia psychicznego. Można dowiedzieć się jak wygląda procedura in vitro. Polecam ten reportaż.
Ten reportaż zdecydowanie poszerzył moją wiedzę na temat in vitro, a także porusza wiele problemów natury moralnej, etycznej. Przedstawia perspektywę bardzo różnych osób, zarówno par heteroseksualnych, homoseksualnych, a także samotnych matek itp. Reportaż ukazuje jak wielką walkę muszą stoczyć ludzie, którzy chcą mieć dzieci, jak wiele ich to kosztuje zarówno pieniędzy,...
więcej Pokaż mimo toNiesamowity reportaż stworzony na podstawie zebranych historii wielu osób (nie tylko z Polski), które bardzo pragnęły mieć dzieci. Zanim przeczytałam tę książkę, miałam znikome pojęcie w temacie podjętym przez autorkę. Mocno polecam tę lekturę, aby odczarować pewne mity związane z procedurą zapładniania metodą in vitro.
Niesamowity reportaż stworzony na podstawie zebranych historii wielu osób (nie tylko z Polski), które bardzo pragnęły mieć dzieci. Zanim przeczytałam tę książkę, miałam znikome pojęcie w temacie podjętym przez autorkę. Mocno polecam tę lekturę, aby odczarować pewne mity związane z procedurą zapładniania metodą in vitro.
Pokaż mimo to