-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-03-16
2023-09
Ależ książka! Neo noir w mistrzowskim wydaniu. (Jedyny minus to opisy snów, ktorych nigdy w książkach niefantastycznych nie zrozumiem, po cholerę one? Na szczęscie były tylko dwa.)
Jakuba Żulczyka czytałem do tej pory tylko "Wzgórze Psów" i mi się bardzo podobało, ale "Ślepnąc od świateł" jest chyba jeszcze lepsze. Bardziej skondensowane, bardziej klaustrofobiczne. Rewelacyjna książka; brudna, dziejąca się w odpychającym otoczeniu, z bohaterem socjopatą. No rewelka. Za samo wykreowanie drugoplanowego bohatera Daria, Żulczyk powinien dostać Nobla. A za interpretację lektorską Krzysztof Skonieczny - Oscara. Przeczytał tę książkę po mistrzowsku.
To było ponad 15 godzin niesamowitych wrażeń.
Ależ książka! Neo noir w mistrzowskim wydaniu. (Jedyny minus to opisy snów, ktorych nigdy w książkach niefantastycznych nie zrozumiem, po cholerę one? Na szczęscie były tylko dwa.)
Jakuba Żulczyka czytałem do tej pory tylko "Wzgórze Psów" i mi się bardzo podobało, ale "Ślepnąc od świateł" jest chyba jeszcze lepsze. Bardziej skondensowane, bardziej klaustrofobiczne....
2023-08
Narodowe Siły Zbrojne były okrutnie zgnębione przez komunę, czego pokłosie zbiera się do dziś, bo przyklejona do nich łatka polskich faszystów i antysemitów nie chce się teraz łatwo zedrzeć. "Legion" rzuca na sprawę szerokie światło, oparty jest na faktach i stosu historycznych książek, które autorka przeczytała, zanim zmierzyła się z tematem. Pod tym kątem książka jest ważna.Ale fatalnie napisana!
Słuchałem jej w formie audiobooka i momentami dostawałem skrętu kiszek z zażenowania. To nie jest lektura do dorosłych. Napisana jest stylem jak dla młodzieży. Mnie ten styl razi, ponieważ czuje się jak półgłówek, któremu autorka łopatą po głowie tłumaczy rzeczy, które wystarczy naświetlić. W sensie, że nie ma tu niedomówień, domyśleń, sugestii, a każdy opowiedziany dowcip musi być wytłumaczony, aby na pewno odbiorca go załapał. Koszmar. Dialogi okropne, napuszone, zero naturalności, jak bym oglądał kiepski propagandowy film.
Narodowe Siły Zbrojne były okrutnie zgnębione przez komunę, czego pokłosie zbiera się do dziś, bo przyklejona do nich łatka polskich faszystów i antysemitów nie chce się teraz łatwo zedrzeć. "Legion" rzuca na sprawę szerokie światło, oparty jest na faktach i stosu historycznych książek, które autorka przeczytała, zanim zmierzyła się z tematem. Pod tym kątem książka jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2023
2023-01-26
Okazuje się, ze nie tak łatwo zabić człowieka ;)
Trochę tę książkę czytałem, trochę słuchałem na Audiotece. Książka zgrabna, solidna, wciągająca. Ostatnie sto stron to ciężko się oderwać. Kupa pomysłów na akcję, cały czas zaskakiwany byłem pomysłami i zwrotami akcji. Jakub cały czas w matni. Bardzo fajne to było. W ogóle pomysł na książkę mało spotykany. Wcielić się narratorowi w socjopatę to ciekawa rzecz. Wymagająca dla autora no i dość ryzykowna, bo czytelnikowi trudno jest utożsamiać z głównym bohaterem, do czego jest w książkach przyzwyczajony.
Świetna lektura, to był przyjemny czas, nawet jeżeli był on spędzony w świecie socjopaty.
Okazuje się, ze nie tak łatwo zabić człowieka ;)
Trochę tę książkę czytałem, trochę słuchałem na Audiotece. Książka zgrabna, solidna, wciągająca. Ostatnie sto stron to ciężko się oderwać. Kupa pomysłów na akcję, cały czas zaskakiwany byłem pomysłami i zwrotami akcji. Jakub cały czas w matni. Bardzo fajne to było. W ogóle pomysł na książkę mało spotykany. Wcielić się...
2022-03-12
2022-02-19
2021-10-11
2018-09-03
To nieco ponad 3 godziny słuchania głosu niezrównanego Marcina Popczyńskiego w produkcji Audioteki. Czyli króciutka książeczka na jeden wieczór. Króciutka, ale ile w niej treści.
Przed lekturą nie za wiele wiedziałem o tej książce. Wiedziałem jedynie, że Marcin Wicha dostał za nią nagrodę Nike 2018. Autora najbardziej znałem jako pisarza dla dzieci, ponieważ moja kiedyś dziesięcioletnia córka zaczytywała się w jego „Klara. Proszę tego nie czytać” i „Klara. Słowo na „Szy”” (w profilu autora jest jego zdjęcie zrobione przeze mnie podczas podpisywanie „Klary” mojej córce). Potem był mi znany jako rysownik, a na końcu kojarzyłem jego osobę z nieprzeczytanej przeze mnie książki „Jak przestałem kochać design”.
„Rzeczy…” to jest taka kropla wyciszenia i zadumy w morzu zgiełku. To, jak Marcin Wicha przedstawił swoje refleksje wokół śmierci swojej mamy i jak oddał swój nastrój i przemyślenia w tej książce bardzo mnie ujęło. Niby nic tam nie ma; skrawki opowieści i wspomnień, urywki zdarzeń, strzępki rozmów, refleksie i spostrzeżenia wczesnych sytuacji, które nagle teraz nabierają prawdziwego znaczenia – wydawałoby się prawdziwy groch z kapustą – ale robi się z tego piękny obrazek uczuć . A punktem wyjścia są rzeczy pozostawione przez mamę autora, zwłaszcza książki.
No pięknie to wyszło.
Dzika Banda wessała więcej słów.
http://dzikabanda.pl/teksty/felietony/pijac-ksiazki-czytajac-piwa-s02e20/
To nieco ponad 3 godziny słuchania głosu niezrównanego Marcina Popczyńskiego w produkcji Audioteki. Czyli króciutka książeczka na jeden wieczór. Króciutka, ale ile w niej treści.
Przed lekturą nie za wiele wiedziałem o tej książce. Wiedziałem jedynie, że Marcin Wicha dostał za nią nagrodę Nike 2018. Autora najbardziej znałem jako pisarza dla dzieci, ponieważ moja kiedyś...
2020
2021-04-07
2021-04-07
2020
2020-11-06
Piotr Macierzyński, jeden z moich ulubionych poetów, wydał wznowienie swojego tomiku tfu, tfu. I to jest warte odnotowania. To tutaj znajduje się najsłynniejszy wiersz polskich internetów: "XXX [Podobno 20% Polaków...]".
Jak tylko tomik przyszedł pocztą przypomniałem go sobie w całości. Rewelacja. Sam się nie będę o nim produkował, Dariusz Kiełczewski tak pisał o tfu, tfu:
„Intertekstualność została zepchnięta na plan dalszy, natomiast bardziej wyeksponowane zostało to, co cechowało poezję Piotra już wcześniej, a mianowicie chęć kontynuacji poetyki „barbarzyńców”, co wydaje się wartościowe o tyle, że „barbarzyńskość” dawnych „barbarzyńców” mocno się ugrzeczniła. Jedni zaczęli z różnym efektem klasycyzować, inni zamilkli, jeszcze inni pogubili się w pseudopostmodernistycznych eksperymentach. W tym kontekście nowy tom Piotra okazuje się głosem nieoczekiwanie bardzo świeżym, wyrazistym i oryginalnym. Jednak zarazem pod tą o’harystyczną bardzo osobistą, niekiedy ocierającą się o emocjonalny ekshibicjonizm warstwą anegdotyczną wierszy kryją się treści znacznie głębsze. Przede wszystkim są to pytania o miejsce artysty we współczesnym świecie skomercjalizowanych relacji międzyludzkich, w których zaczyna brakować miejsca dla wartości wyższych (No possumus) wypieranych przez sezonowych bohaterów kultury masowej (Daniel Browning Smith...). . Piotr w charakterystyczny dla siebie sposób podejmuje też problemy teologiczne wskazując w bardzo chwilami dowcipny sposób na bezradność w próbach określenia istoty Absolutu (gdyby zaufać malarzom...), a także cynizm i pustkę postawy „tradycyjnej” dewocyjnej religijności (Gonitwa). Charakterystyczne jest dla tego tomu poza tym śmiertelnie poważne traktowanie dwóch dla autora najważniejszych elementów jego egzystencji- miłości i sztuki. (…)”
Piotr Macierzyński, jeden z moich ulubionych poetów, wydał wznowienie swojego tomiku tfu, tfu. I to jest warte odnotowania. To tutaj znajduje się najsłynniejszy wiersz polskich internetów: "XXX [Podobno 20% Polaków...]".
więcej Pokaż mimo toJak tylko tomik przyszedł pocztą przypomniałem go sobie w całości. Rewelacja. Sam się nie będę o nim produkował, Dariusz Kiełczewski tak pisał o tfu,...