-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2005-01-01
" - Na brzegu Kamy znalazłem prawdziwą miłość.
- Ja znalazłam ją na Sałtykowa-Szczerdina, kiedy siedziałam na ławce, jedząc lody.
- Nieprawda. Nawet mnie nie szukałaś. To ja znalazłem Ciebie.
Zapadło długie milczenie.
- Naprawdę mnie szukałeś?
- Całe życie."
"Jeździec miedziany" to pierwszy tom trylogii napisanej przez Paullinę Simons. Realia tej powieści osadzone są w Związku Radzieckim podczas II Wojny Światowej. Opowieść ta kryje w sobie jednak o wiele więcej niż surowy, przerażający obraz wojny i odniesienie do wątków historycznych. Kryje się w niej bowiem piękna i niezwykle wzruszająca historia miłosna.
Jest rok 1941, 17-letnia Tatiana Mietanowa wraz z rodziną słucha radiowego komunikatu rządowego, który ogłasza najazd Niemców na Związek Radziecki. W obawie o swój dalszy byt, rodzice wysyłają Tanię do sklepu, aby udała się po zakupy, które zapewnią im przetrwanie zbliżającej się wojny. To właśnie wtedy dziewczyna poznaje młodego oficera Armii Czerwonej Aleksandra Biełowa. Od pierwszej chwili rodzi się między nimi uczucie, lecz los całkowicie im nie sprzyja, ponieważ okazuje się, że starsza siostra Tatiany - Dasza, jest zakochana akurat w tym mężczyźnie. Czy uczucia dwojga młodych ludzi okażą się wystarczająco silne, aby przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu? Czy znajdą sposób na to, żeby być razem?
Na samym początku zaznaczę, że historia zawsze była moją piętą Achillesa. W szkole miałam z tym przedmiotem dość duży problem, ponieważ nie było siły, która pomogłaby mi przyswoić jakiekolwiek historyczne fakty. Nic więc dziwnego, że książki z wątkiem historycznym omijałam szerokim łukiem.
Jakiś czas temu moja kuzynka poleciła mi tę pozycję i stwierdziłam, że spróbuję się przełamać i chociaż początki były trudne to w tym momencie nie mogę sobie nawet przypomnieć dlaczego.
Paullina Simons, autorka ksiązki urodziła się w Leningradzie, ale już w wieku 10 lat wraz z rodziną wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych. Pewne jest to, że wydarzeń opisanych w swojej książce nie przeżyła na własnej skórze. Przypuszczam, że opowiedzieli jej to rodzice i dziadkowie. Czy były to historie, które pozwoliły jej napisać autentyczną książkę o miłości i okrutnych warunkach systemu totalitarnego? Spore grono osób mówi, że nie, ponieważ wiele wydarzeń opisanych w powieści nie mogło mieć rzekomo miejsca. Według mnie natomiast wiedza autorki musiała być wystarczająco obszerna, ponieważ dla mnie - zupełnego laika historycznego, wszystko to, co napisała, było do bólu prawdziwe.
"Jeździec Miedziany" to przede wszystkim przerażający obraz wojny. Dotychczas nie zdawałam sobie nawet sprawy jak ciężkie było życie w tamtych czasach. Na każdym kroku brud, głód, przemoc i rodząca się w człowieku obojętność na życie drugiego człowieka. Według mnie autorka doskonale poradziła sobie z opisem tego, jak wojna niszczyła wszystko na swojej drodze - całe miasta, miasteczka i wsie, jednak tym co wojna zniszczyła doszczętnie, była zdecydowanie ludzka psychika. Z każdą przeczytaną stroną czułam ten ból, strach i gniew ludzi mieszkających w Leningradzie i choć ja odczuwałam to wszystko do ostatniego napisanego zdania, to bohaterowie z czasem stawali się coraz bardziej egoistyczni i obojętni na krzywdę bliźniego. Liczyło się wyłącznie to, aby przetrwać i nie dać się zabić.
Wielokrotnie byłam przytłoczona opisanym w książce brakiem człowieczeństwa i życiem w bestialskich wręcz warunkach, ale wątek miłosny, który jest tu doskonale wpleciony w fabułę sprawiał, że czułam w sercu nadzieję. Nadzieję na to, że miłość może pomóc przetrwać wszystko.
,Prosiłeś mnie o słowo? Oto ono: NADZIEJA.”
Dawno już nie czytałam tak pięknej historii miłosnej. Tatiana i Aleksander to cudowna para i nie sposób ich nie pokochać. Co prawda problemów na drodze do bycia razem jest mnóstwo, właściwie jedna przeszkoda goni drugą, ale nie zniechęciło mnie to nawet przez moment. Wręcz przeciwnie - sprawiło to, że jeszcze mocniej zaciskałam kciuki i czekałam na dalszy bieg wydarzeń.
Książka ma ponad 700 stron, ale zupełnie tego nie czuć. Kiedy już zaczęłam, wpadłam w czarną dziurę. Czytałam przed pracą, po pracy, a nawet w trakcie. Poświęciłam na lekturę tej powieści 3 dni, a kiedy zobaczyłam ostatnią stronę omal się nie rozpłakałam.
Powieść zdawała mi się jednak nieco dłużyć podczas czytania drugiej księgi ("Jeździec Miedziany" podzielony jest na trzy księgi), bo o ile lubię sceny erotyczne w książkach, o tyle tutaj to w moim odczuciu nie zadziałało. Było tego zbyt wiele, zbyt często i zbyt nieporadnie. To właśnie ta księga sprawiła, że oceniłam całość na 9, a nie 10. Lekki minus jest też za zakończenie, którego przyznam szczerze, nie zrozumiałam.
Nie doszukałam się jednak niczego więcej co mogłoby mnie zniechęcić.
Bohaterowie są tu ciekawie dobrani i dobrze scharakteryzowani, akcja trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej chwili, a styl autorki jest niezwykle plastyczny.
Faktem jest, że dzieło to bywa w niektórych momentach odrobinkę patetyczne i naiwne, ale nie uważam tego za nic złego, bo według mnie jest to lektura, która ma wzruszać czytelnika, a nie uczyć i zmuszać do głębokich refleksji.
Jestem w pełni świadoma tego, że recenzja powinna być dłuższa i może bardziej szczegółowa, ale nie chcę tutaj zdradzać tego, jak toczyły się losy bohaterów, bo o tym trzeba przekonać się na własnej skórze. Nie napisałam również zbyt wiele o samej wojnie, ponieważ z moim całkowitym brakiem znajomości wydarzeń historycznych, nie chciałam strzelić żadnej gafy, chociaż przyznaję, że dzięki tej książce poznałam wiele dotychczas nieznanych mi faktów. Prawda jest taka, że gdyby w podręcznikach szkolnych wiadomości były chociaż w malutkim stopniu opisane w taki sposób jak w "Jeźdzcu Miedzianym", to moje zainteresowanie tym przedmiotem byłoby z pewnością o wiele większe i na pewno mniej kłopotliwe.
Czy polecam? Z czystym sumieniem!
Czy sięgnę po kolejny tom? Przez 715 stron byłam pewna, że nie, bo czułam się usatysfakcjonowana tym co przeczytałam, jednakże po ostatnich kilku stronach zmieniłam zdanie i właśnie za chwilkę zabiorę się za tom drugi.
Czy zamierzam wrócić kiedyś do tomu pierwszego? Z całą pewnością!
Recenzja opublikowana na: http://heaven-for-readers.blogspot.com/
" - Na brzegu Kamy znalazłem prawdziwą miłość.
- Ja znalazłam ją na Sałtykowa-Szczerdina, kiedy siedziałam na ławce, jedząc lody.
- Nieprawda. Nawet mnie nie szukałaś. To ja znalazłem Ciebie.
Zapadło długie milczenie.
- Naprawdę mnie szukałeś?
- Całe życie."
"Jeździec miedziany" to pierwszy tom trylogii napisanej przez Paullinę Simons. Realia tej powieści osadzone są w...
Prawdopodobnie nie ma na świecie osoby, której udało by się nigdy nie powiedzieć czegoś, co powinna zachować wyłącznie dla siebie. Często zdarzają się sytuacje, że zamiast ugryźć się w język, mówimy to, co nam ślina na wspomniany język przyniesie. Konsekwencje mogą być różne, a jak to było w tym przypadku?
"Papla" to pierwsza część przygód Lizzie Nichols napisana przez bestsellerową amerykańską pisarkę Meg Cabot.
Jest to opowieść o świeżo upieczonej studentce historii mody. Opowieść o dziewczynie, która od zawsze miała problem z utrzymaniem języka za zębami i nigdy nie zastanawiała się zbytnio nad tym, co wychodzi z jej ust. Okazuje się, że problem z pozoru błahy, moze przerodzić się w kłopoty.
Zaraz po skończeniu szkoły, Lizzie wybiera się do Londynu, żeby zobaczyć się ze swoim dawno nie widzianym chłopakiem. Oczekiwania są wielkie, jednak rzeczywistość płata bohaterce figla i zamiast spędzać czas w Londynie, dziewczyna zmuszona jest spędzić miesiąc we francuskiej winnicy, w której wakacje spędza dwójka jej najlepszych przyjaciół.
W drodze do Francji, Lizzie poznaje Jean-Luca, przystojnego młodego mężczyznę. Skłonność dziewczyny do gadulstwa oraz nieprzyjemne wspomnienia z wyprawy do Londynu prowadzą do tego, że Liz zdradza mu swoje największe sekrety. Wszystko wydaje się być w porządku, bo przecież i tak nigdy więcej się nie spotkają, ale czy na pewno?
Do przeczytania tej książki przyczyniło się głównie to, że zawsze lubiłam styl Meg Cabot. Kiedy więc zobaczyłam tę książkę na półce w bibliotece, pomyślałam sobie, że miło będzie przeczytać jakąś przyjemną historię napisaną przez tę autorkę. Opis z tyłu książki także wydawał się dość ciekawy, więc zaraz po powrocie zabrałam się za czytanie. Niestety dość mocno się rozczarowałam.
Pierwsze kilkadziesiąt stron "Papli" okropnie mi się ciągnęło. Z czasem było coraz lepiej, pomimo tego, że na początku wiele razy odkładałam książkę z myślą, że już do niej nie wrócę. Oczywiście wracałam, przede wszystkim dlatego, że bardzo nie lubię zostawiać rozpoczętej już książki. Kiedy dotarłam mniej więcej do połowy było ciekawiej i resztę, aż do końca czytało się całkiem dobrze...
PO resztę tej i innych recenzji zapraszam tutaj: http://heaven-for-readers.blogspot.com/
Prawdopodobnie nie ma na świecie osoby, której udało by się nigdy nie powiedzieć czegoś, co powinna zachować wyłącznie dla siebie. Często zdarzają się sytuacje, że zamiast ugryźć się w język, mówimy to, co nam ślina na wspomniany język przyniesie. Konsekwencje mogą być różne, a jak to było w tym przypadku?
"Papla" to pierwsza część przygód Lizzie Nichols napisana przez...
2006-01-01
2005-01-01
2005-01-01
Żyjemy w czasach, kiedy powieści o istotach nadprzyrodzonych jest tak wiele, że ciężko jest znaleźć historię unikatową, która nie będzie nam na każdym kroku przypominała tych, które już wcześniej czytaliśmy. Coraz więcej znajdujemy podobieństw między jedną książką, a drugą, bo zainteresowanie tym gatunkiem jest tak duże, że ciężko jest już napisać coś oryginalnego.
Czy pierwszą część "Księgi wszystkich dusz" można nazwać fenomenem? Czy jest ona jedną z tych książek, które możemy nazwać dziełem wybitnym bądź niepowtarzalnym?
Diana Bishop, główna bohaterka powieści, jest doktorem historii. Jej główne zajęcie polega na studiowaniu alchemicznych ksiąg w oksfordzkiej Bibliotece Bodlejańskiej. Diana jest jednak również niepraktykującą czarownicą.
Pewnego dnia w jej ręce trafia manuskrypt, który już od pierwszej chwili wydaje się wyjątkowy. Brakuje mu kilku stron a spod tekstu wyłaniają się ukryte słowa.
Kobieta zdaje sobie sprawę z tego, że tylko magia może pomóc jej w odczytaniu ukrytego pisma. Czy jednak Diana przełamie swoje uprzedzenia oraz strach i użyje swych magicznych mocy?
"Księgę wszystkich dusz" znalazłam w bibliotece. Z racji tego, że czytałam wiele pochlebnych opinii na jej temat, bez wahania zabrałam się do czytania. Poczułam się więc niemalże oszukana kiedy okazało się, że książka ta jest jednym słowem okropna.
W opisie zaznaczono, że powieść łączy w sobie wiele wybitnych dzieł takich jak "Cień wiatru" czy "Kod Leonarda da Vinci". Nie czytałam żadnej z tych książek, ale jeśli rzeczywiście są one podobne do "Księgi..." to obawiam się, że nigdy ich nie przeczytam.
Oprócz czarownicy mamy tutaj do czynienia również z innymi rodzajami istot nadprzyrodzonych. Występują tu także wampiry, demony oraz czarnoksiężnicy.
Wśród wampirów jest tajemniczy i przystojny Matthew Clairmont. Jak to bywa w książkach tego typu, główna bohaterka zakochuje się w nim (ze wzajemnością rzecz jasna), ale niestety reguły obowiązujące wśród istot nadprzyrodzonych surowo zabraniają jakichkolwiek bliższych kontaktów między różnymi gatunkami - ot taka oczywista oczywistość.
Trzeba jednak dodać, że nie romans jest głównym wątkiem. Pierwsze skrzypce gra tutaj tajemniczy manuskrypt.
Wydarzenia opisane przez autorkę wleką się niemiłosiernie. Nie potrafię nawet zliczyć, ile razy odkładałam tę książkę na półkę. Wracałam do niej, ponieważ miałam nadzieję, że jeszcze się rozkręci. I rzeczywiście poniekąd tak się stało, ale swoje musiałam tak czy inaczej "wycierpieć".
Z przykrością muszę napisać, że styl autorki do mnie nie przemówił. Niby wszystko ładnie opisane, a jednak równocześnie strasznie opornie. Nie potrafię nawet zdefiniować problemu, po prostu pióro i kunszt pani Harkness zupełnie mnie nie przekonały.
Należy wspomnieć też o zakończeniu, które było krótko mówiąc beznadziejne. Dawno żadne zakończenie mnie tak nie rozczarowało, ponieważ czułam się, jakby na chybił trafił wybrano fragment, który zamyka część pierwszą. W przypadku wielu książek zabieg taki sprawia, że czytelnik nabiera ochoty na więcej. W tej powieści tak się niestety nie stało.
Jeśli miałabym wskazać plusy, to na pewno nie można zapomnieć o samej historii, która miała potencjał. Poszukiwanie manuskryptu i odkrywanie tajemnic mogłoby być całkiem ciekawym tematem, ale tutaj to akurat nie wyszło.
Okładka jest przyjemna dla oka chociaż niczym nie zachwyca.
I prawdopodobnie na tym plusy się niestety kończą.
Jestem ciekawa, czy dalsze losy bohaterów będą ciekawiej opisane, bo czytałam opinie, jakoby pierwsza część tej serii była najgorszą. Czy sprawdzę to na własnej skórze? Obawiam się, że nie. Może kiedyś, w chwilach kryzysu, odszukam "Księgę wszystkich dusz" w bibliotece i spróbuję się przełamać, ale z pewnością nie wydam na nią pieniędzy, ponieważ w dobie fali istot nadprzyrodzonych, którymi wydawnictwa nas zalewają, nie trudno o lepszą pozycję literacką.
Recenzja dostępna tutaj:
http://heaven-for-readers.blogspot.com/
Żyjemy w czasach, kiedy powieści o istotach nadprzyrodzonych jest tak wiele, że ciężko jest znaleźć historię unikatową, która nie będzie nam na każdym kroku przypominała tych, które już wcześniej czytaliśmy. Coraz więcej znajdujemy podobieństw między jedną książką, a drugą, bo zainteresowanie tym gatunkiem jest tak duże, że ciężko jest już napisać coś oryginalnego.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCzy...