-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
-
ArtykułyDostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3
-
ArtykułyMagda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1
-
ArtykułyLos zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2023-08-20
2023-12-29
2023-10-26
2023-11-22
2023-05-17
2022-05-17
2022-04-29
2022-04-18
2021-08-26
2021-08-10
,,Gdy umiera ci matka, to jest takie uczucie, jakby wyrywano ci wnętrzności - te z klastki piersiowej - gołymi rękami, a trochę jednak gorzej". Nigdy nie przypuszczałam, że książka tak niepozorna dotrze do moich najdelikatniejszych, najgłebiej skrywanych emocji i ściśnie tak mocno, że na jej kartki popłyną łzy. W takich chwilach wiem, dlaczego kocham czytać.
Książka ,,Bezmatek" Miry Marcinów została nagrodzona ,,Paszportem Polityki" i nominowana do literackiej Nagrody Nike. W przypadku tej ostatniej wskazywana jest dość często jako faworyt i dziś, gdy zaledwie w kilka godzin ją przeczytałam - absolutnie się temu nie dziwię. Zbiór myśli różnych, nieuczesanych, ale tworzących ważną, pełną całość. Niesamowicie emocjonalną, tragiczną i cholernie prawdziwą.
Mam to szczęście, że moja mama cieszy się dobrym zdrowiem, jednak wiem, że przyjdzie kiedyś dzień, kiedy będę musiała ją pożegnać. Główna bohaterka książki ,,Bezmatek" właśnie takiej straty doznała. I boryka się z nią - niestety raczej z marnym skutkiem. Ale czy to nas, córki swoich matek powinno dziwić? Czy rzeczywiście żałoba po matce ma szansę kiedykolwiek się skończyć?
W książce znalazłam wszystko to, co czuję tylko na samą myśl utraty mamy. Tej która opatrywała mi w dzieciństwie kolana, broniła przed rozzłoszczonym ojcem, modliła podczas każdej sesji na studiach i błogosławiła przed wyjściem za mąż.. Również tej, która krzyczała i często niesłusznie krytykowała, ale mimo to wciąż najważniejszej w moim życiu - mamy. Matka - słowo, w którym mogłyby się pomieścić wszystkie emocje świata. A co najmniej te, które sporo z nas - córek, trzyma w najcenniejszych zakamarkach serca.
Wszystkie te emocje -większe, mniejsze, pozytywne i negatywne znajdziecie również w tej książce. Jak bardzo trzeba być utalentowanym by nazwać to, co od wieków jest doskonale znane, ale często nienazwane. Mira Marcinów zasługuje na Nagrodę Nike - dla mnie bezsprzecznie.
sowazwieruszowa.blogspot.com
,,Gdy umiera ci matka, to jest takie uczucie, jakby wyrywano ci wnętrzności - te z klastki piersiowej - gołymi rękami, a trochę jednak gorzej". Nigdy nie przypuszczałam, że książka tak niepozorna dotrze do moich najdelikatniejszych, najgłebiej skrywanych emocji i ściśnie tak mocno, że na jej kartki popłyną łzy. W takich chwilach wiem, dlaczego kocham czytać.
Książka...
,,Izbica, Izbica" Rafała Hetmana to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w ciągu ostatnich kilku lat. Otworzyła we mnie wszystkie możliwe szuflady z emocjami, wymieszała ich zawartość i sprawiła, że dziś nie myślę o niczym innym, jak tylko o tym, co w niej znalazłam. Mam w głowie mnóstwo słów, odczuć i pytań, które to wszystkie naraz cisną mi się na usta. Przepychają się między sobą domagając się pierwszeństwa, co sprawia, że trudno mi to wszystko ułożyć w jedną ,,spokojniejszą" całość. Gdyby tak każda czytana przeze mnie książka tak na mnie działała - zwolniłabym się z pracy, by móc całe dnie i pewnie sporą część nocy tylko czytać i czytać..
A zaczęło się dość niepozornie...
Choć ,,niepozornie" to dość kiepskie określenie tylu dramatów ludzkich.. niech więc będzie umowne. Zaczęło się więc od losów wielu żydowkich rodzin podlubelskiej Izbicy w okresie wojny i okupacji. Od wyglądu miasteczka, liczby ludności (wśród 4200 mieszkańców Izbicy aż 4000 było wyznawcami judaizmu), polsko - żydowskich relacji, a potem.. od licznych transportów, getta tranzytowego, łapanek, wywózek, rozstrzeliwań na pobliskim cmentarzu, poszukiwań Żydów i sporego udziału w tym Polaków chrześcijan. Wszystko to zajmuje ok.1/3 książki, co przyznam szczerze troszkę mnie zaskoczyło, bo byłam pewna, że tych konkretnych wydarzeń - faktów będzie się tyczyła całość. Ale jak się później okazało - resztą lektury zostałam zaskoczona znacznie bardziej..
Dalsze losy nielicznych ocalałych żydowskich mieszkańców Izbicy, rozmowy z mieszkańcami a nawet naocznymi świadkami, losy synagogi, cmentarza i nieistniejącego pomnika, rozmowa z Żydem - księdzem i z młodym mieszkańcem Izbicy, który nie ma pojęcia, że była w niej kiedyś synagoga.. to coś, co mnie dosłownie wgniotło w fotel. Z wrażenia, oburzenia i szoku jednocześnie. Cmentarne kości walające się po poszukiwaniach złota, znalezione pierścionki (no bo przecież nie kradzione!), synagoga służąca za plac zabaw i latrynę.. nie kochani, to nie sprawka Niemców - a Polaków (i to wiele lat po wojnie). Ja wiem - było ciężko, brakowało wszystkiego, ale.. chyba są jakieś granice? Skoro w czasie wojny nie było żadnych, to dlaczego po wojnie ,,za komuny" miało się coś zmienić.. Ta obojętność czy też przyzwolenie, bo to przecież ,,takie czasy były" zszokowała mnie najbardziej. Jeśli wtedy to było normalne.. to obym nigdy nie dożyła czasów takiej ,,normalności".
Czytałam i myślałam o mojej lokalnej historii. O zarośniętym, niszczejącym cmentarzu żydowskim, o nieistniejącej już synagodze.. i o tej obojętności i wszechobecnej niepamięci o wielu przedwojennych mieszkańcach Wieruszowa. Jestem wkurzona i bezsilna jednocześnie. Hitlerowcy postanowili zrobić wszystko, by wielu z nas nie pamiętało o istnieniu Żydów w Polsce - czyżby im się to rzeczywiście udało?
Teraz już widzicie ile szuflad z emocjami otwarła we mnie ta książka. By móc to zrobić (a wierzcie mi - jestem naprawdę wybrednym i wymagającym czytelnikiem) trzeba być naprawdę zdolną pisarską ,,bestią". Gratuluję autorowi i ogromnie dziękuję - za każde słowo, zdanie i akapit, które wstrząsnęły z pewnością niejednego czytelnika. Przykra, ale doskonała lektura. Cholernie prawdziwa i wbrew pozorom aktualna. Czekam ze zniecierpliwieniem na kolejne.
sowazwieruszowa.blogspot.com
,,Izbica, Izbica" Rafała Hetmana to jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam w ciągu ostatnich kilku lat. Otworzyła we mnie wszystkie możliwe szuflady z emocjami, wymieszała ich zawartość i sprawiła, że dziś nie myślę o niczym innym, jak tylko o tym, co w niej znalazłam. Mam w głowie mnóstwo słów, odczuć i pytań, które to wszystkie naraz cisną mi się na usta....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-07-07
2020-01-10
Jak to się stało? No jak? Jak to się mogło stać, że dopiero teraz przeczytałam książkę tak utalentowanego polskiego pisarza?
Oczywiście powyższe pytania są pytaniami retorycznymi sugerującymi co najwyżej moje ubolewanie nad faktem, że tak późno poznałam twórczość Jakuba Żulczyka.
Początki nie były łatwe. Żulczyk pisze w dość charakterystyczny sposób.. przynajmniej w tej książce. Zdania są momentami dość rozbudowane i pełne porównań. Bardzo niespotykanych porównań, które początkowo nie wywarły na mnie dobrego wrażenia. Były po prostu, przynajmniej w moim pierwszym odczuciu, raczej przesadzone. Ale z czasem... gdy brnęłam w lekturę coraz bardziej, specyficzny język pisarza nie tylko przestał mnie zniechęcać, co nawet zaczął zachwycać. Trudno mi powiedzieć skąd taka zmiana nastawienia. Może po prostu potrzebowałam czasu, by się do tego typu "pisaniny" przekonać.
Co jeszcze sprawiło, że książkę "Ślepnąc od świateł" zaliczyłam ostatecznie do moich ulubionych? Na pewno sporo dobrych cytatów, których niestety tym razem nie zaznaczałam (czego bardzo żałuję i oczywiście obiecuję poprawę!). I na pewno główny bohater: postać niesamowicie inteligentna, sprytna, rozsądna i stała, co uważam za jedną z największych zalet tego tytułu. Bo bohater jest stały, ale za to wszystko wokół niego wręcz przeciwnie i to chyba najważniejszy element fenomenu tego tytułu.
I tu pojawia się jednocześnie moment, w którym właśnie podałam przyczynę, dla której książka Jakuba Żulczyka tak mnie ekstremalnie wciągnęła. Rozsądny, przygotowany na wszelkie zawiłości losu Jacek, staje nagle w epicentrum powiązanych ze sobą sytuacji, których się absolutnie nigdy nie spodziewał. Porównałabym je do śnieżnej kuli: wszystko zaczyna się od jednego, małego, wręcz błahego problemu, który zaczyna rosnąć, namnażać się, oblepiać coraz gorszymi zdarzeniami, aż do momentu, kiedy nawet sam czytelnik z niedowierzaniem stwierdzi, że niczego już w tej książce nie jest w stanie przewidzieć. I te ciągłe, wręcz uporczywe niczym migrena, pytania: co się w końcu stanie z głównym bohaterem? Zginie? Przeżyje? A jeśli to drugie, to czy zdoła uciec przed przeszłością?
Oczywiście Was z tymi pytaniami zostawię, bo nie zwykłam tutaj tworzyć spoilerów ;-)
Podsumowując: pierwsza książka Jakuba Żulczyka wywarła na mnie tak duże wrażenie, że na pewno, prędzej czy później, sięgnę do jego kolejnej/kolejnych.
Te i wiele innych recenzji znajdziecie na moim blogu: sowazwieruszowa.blogspot.com
Jak to się stało? No jak? Jak to się mogło stać, że dopiero teraz przeczytałam książkę tak utalentowanego polskiego pisarza?
Oczywiście powyższe pytania są pytaniami retorycznymi sugerującymi co najwyżej moje ubolewanie nad faktem, że tak późno poznałam twórczość Jakuba Żulczyka.
Początki nie były łatwe. Żulczyk pisze w dość charakterystyczny sposób.. przynajmniej...
2019-10-26
2019-03-20
2019-01-12
2018-12-15
2018-11-29
2018-09-02
Piękna, wzruszająca, docierająca do każdej, nawet najgłębiej ukrytej struny w moim kobiecym ciele - nie ma chyba mocniejszych słów, które by opisały moje wrażenia po przeczytaniu ,,Księgi tęsknot". I nie zaczęło się tym razem niepozornie (jak to mam w zwyczaju mówić o wielu, dobrych książkach), ale od razu z przytupem - i to jeszcze zanim rozpoczęłam lekturę.
Całą recenzję znajdziecie pod adresem: sowazwieruszowa.blogspot.com
Piękna, wzruszająca, docierająca do każdej, nawet najgłębiej ukrytej struny w moim kobiecym ciele - nie ma chyba mocniejszych słów, które by opisały moje wrażenia po przeczytaniu ,,Księgi tęsknot". I nie zaczęło się tym razem niepozornie (jak to mam w zwyczaju mówić o wielu, dobrych książkach), ale od razu z przytupem - i to jeszcze zanim rozpoczęłam lekturę.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCałą recenzję...