rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Pierwsza połowa dość mnie wciągnęła, chociaż jest sporo psychologicznego pitu pitu - mnie to odpowiada, lubię tę tematykę, ale nie wszystkim będzie to pasować. Natomiast w drugiej części to pitu pitu już nawet mnie zaczęło trochę męczyć. Mogłoby być tego mniej. Jasne, rozumiem, że narratorem jest psychiatra, ale gdyby ta książka była wiarygodna, gdyby można było mieć pewność, że to, co tyczy się psychologii jest zgodne z tą nauką. Co prawda książkę (według podziękowań) sprawdzało dwóch specjalistów, ale jako że główny wątek leku wymazującego pamięć jest fikcją, a autorka jest prawniczką, a nie psychologiem, trudno uznać, co jeszcze jest niezgodne z rzeczywistością. Dlatego nawet dla mnie tej psychologicznej gadki było tu trochę za dużo.
Natomiast sama historia jest wciągająca. Przede wszystkim w drugiej połowie książki staje się trochę chaotyczna, narrator nie trzyma się linii czasowej, co z jednej strony trochę mnie już irytowało, natomiast z drugiej ta książka nie wciągałaby tak bardzo, gdybyśmy wcześniej dowiedzieli się to, co zostało nam odkryte na samym końcu.
Mam mieszane uczucia, ale plusy przeważają nad minusami. Bardzo podobał mi się zabieg, że do 7 rozdziału właściwie nie wiadomo, kto jest narratorem. Z tym jeszcze się nie spotkałam i początek wciągał głównie dlatego, że aż chciałam się dowiedzieć, kto tę historię opowiada.

Pierwsza połowa dość mnie wciągnęła, chociaż jest sporo psychologicznego pitu pitu - mnie to odpowiada, lubię tę tematykę, ale nie wszystkim będzie to pasować. Natomiast w drugiej części to pitu pitu już nawet mnie zaczęło trochę męczyć. Mogłoby być tego mniej. Jasne, rozumiem, że narratorem jest psychiatra, ale gdyby ta książka była wiarygodna, gdyby można było mieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo ważna książka i bardzo wstrząsająca. Wzbudza wiele emocji. Sama jestem po ciężkim porodzie i oczywiście, że przywołała wspomnienia, które na co dzień staram się zepchnąć ze świadomości, nie myśleć o tym, ale ten reportaż daje też częściowo ukojenie. Raz, słuchając historii innych kobiet, myślę że nie jestem sama, że to co odbieram jako wydarzenia, które nie powinny się wydarzyć, również inne kobiety tak odbierają. Dwa - część książki, w której autorka nazywa to, co się wydarzyło fachowymi terminami, opisuje na czym to polega i podkreśla, że to się nie powinno wydarzyć daje poczucie, że nie jestem histeryczką, że tak to odbieram, że moje uczucia są ważne i że mam prawo się tak czuć. Duży plus za rozmowy z położnymi, szkoda że głównie z takimi, które pracują za granicą. Aż zazdroszczę, że tam są te położne (chociaż fakt, podkreślały, że nigdzie nie jest idealnie, ale i tak jest lepiej). Brakuje mi tylko jednej części - pozytywnych historii porodowych opowiedzianych przed rodzące. Tak trudno trafić na pozytywne historie, a myślę, że również ich potrzebujemy. Ja ich potrzebuję, żeby przekonać się, że są dobre porody. Żeby mieć nadzieję, że jeśli zajdę w ciążę i urodzę drugie dziecko, to że ten drugi poród może być dobry, że są takie porody. Również tu, w Polsce.
Polecam, przede wszystkim kobietom, które źle wspominają swój poród - o ile oczywiście mają na to tyle siły. Po to, by przekonały się, że nie są jedyne, że ich intuicja mówi prawdę, że to nie powinno się przydarzyć. Ciężarnym zdecydowanie odradzam pierwszą część, ale polecam wywiady z położnymi i przede wszystkim samą końcówkę, gdzie jest mowa o prawach rodzącej (dopiero z tej książki się dowiedziałam, że jedno z moich praw zostało złamanych, prawo, które BARDZO wpłynęły na cały mój poród). Natomiast bliskim ciężarnej, tym, którzy będą jej towarzyszyć przy porodzie, zdecydowanie polecam całość - przede wszystkim, by potrafili rozpoznać zachowania personelu, które NIE POWINNY się wydarzyć.
Chociaż słuchanie tej książki (przesłuchałam audiobooka) wzbudziło we mnie wiele trudnych emocji, z którymi teraz muszę sobie jakoś poradzić, cieszę się, że to zrobiłam. Mam nadzieję, że z czasem to, co dzieje się na porodówkach się zmieni.

Bardzo ważna książka i bardzo wstrząsająca. Wzbudza wiele emocji. Sama jestem po ciężkim porodzie i oczywiście, że przywołała wspomnienia, które na co dzień staram się zepchnąć ze świadomości, nie myśleć o tym, ale ten reportaż daje też częściowo ukojenie. Raz, słuchając historii innych kobiet, myślę że nie jestem sama, że to co odbieram jako wydarzenia, które nie powinny...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rozruszaj swój mózg Anders Hansen, Carl Johan Sundberg
Ocena 7,7
Rozruszaj swój... Anders Hansen, Carl...

Na półkach: , ,

Lubię sięgać po książki Andersa Hansena, odkąd przeczytałam "Wyloguj swój mózg", które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Ucieszyłam się z nowej książki w serii, ale byłam zaskoczona, gdy zorientowałam się, że "Rozruszaj swój mózg" jest wznowieniem, tyle że pod nowym (moim zdaniem ciekawszym) tytułem i ze znacznie ładniejszą szatą graficzną (wizualnie podoba mi się cała seria). W środku książka również bardzo mi się podoba - zastosowanie żółtego koloru (np. jako ramki) sprawia, że tekst jest bardziej przejrzysty i książkę czyta się dużo lepiej. Natomiast jako tekst mógłby być trochę ciemniejszy, przy gorszym świetle trudniej go odczytać.

Jedną z zalet tego, że książka została wznowiona jest to, że w ogóle ją przeczytałam. Do tej pory nie miałam tego w planach, ponieważ sądziłam, że skoro autor wydał 4 lata później (w oryginale) kolejną książkę o aktywności fizycznej, to pewnie musiał ją bardziej przemyśleć i uzupełnić, więc po lekturze "W zdrowym ciele zdrowy mózg" nie ma sensu sięgać do tej wcześniejszej pozycji... Myliłam się. Oczywiście połowa informacji się powtarza (i też nie pamiętam wszystkiego, zbyt wiele czasu minęło od lektury), natomiast pewne tematy wydają mi się tutaj bardziej rozbudowane i mam poczucie, że dowiedziałam się czegoś nowego. Przede wszystkim zaciekawiły mnie rozdziały o genetyce i HIIT, resztę czytało się również z przyjemnością, ale dla mnie to była taka powtórka. Autorzy często powtarzają te same informacje w odniesieniu do różnych kontekstów (chociaż i tak mam wrażenie, że tych powtórzeń jest tu mniej niż w kolejnych książkach Hansena), ale mnie osobiście to nie przeszkadzało, właściwie myślę, że dzięki temu łatwiej zapamiętać to, co najważniejsze. Autorzy również sami piszą, że uprościli pewne zagadnienia medyczne - co dla mnie jest plusem, ponieważ nie trzeba bardzo się koncentrować, by zrozumieć ich wyjaśnienia. Ogólnie książka nie wymaga dużego skupienia, czyta się ją szybko, lekko i przyjemnie. Polecam.

Dodatkowym plusem jest to, że lektura tej książki zmotywowała mnie do większej ilości ruchu - na razie głównie spacerów i ogólnego ruszania się po domu, zamiast zalegania na kanapie :)

Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak.

Lubię sięgać po książki Andersa Hansena, odkąd przeczytałam "Wyloguj swój mózg", które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Ucieszyłam się z nowej książki w serii, ale byłam zaskoczona, gdy zorientowałam się, że "Rozruszaj swój mózg" jest wznowieniem, tyle że pod nowym (moim zdaniem ciekawszym) tytułem i ze znacznie ładniejszą szatą graficzną (wizualnie podoba mi się cała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z najciekawszych i najbardziej inspirujących książek o wychowywaniu dziecka, jaką przeczytałam. Poza dużą dawką wiedzy (trochę teorii, ale też sporo opisywania jak coś zastosować w praktyce i konkretne przykłady) podoba mi się przesłanie: więcej luzu, mniej perfekcyjności. Pomaga też zrozumieć sposób myślenia dziecka :)

Jedna z najciekawszych i najbardziej inspirujących książek o wychowywaniu dziecka, jaką przeczytałam. Poza dużą dawką wiedzy (trochę teorii, ale też sporo opisywania jak coś zastosować w praktyce i konkretne przykłady) podoba mi się przesłanie: więcej luzu, mniej perfekcyjności. Pomaga też zrozumieć sposób myślenia dziecka :)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Emily pisze książki dość nierówno, "Beach read" i "Book lovers" bardzo mi się podobały i dlatego sięgam po jej kolejne pozycje, "Ludzie, których spotykamy na wakacjach" podobało mi się dużo mniej, ale jeszcze było takie do przeczytania, natomiast "Happy Place" jest zdecydowanie najsłabszą pozycją z tych czterech. Przyznam, że dawno nie męczyłam się podczas czytania książki i początkowo myślałam, że jest to spowodowane zmęczeniem podróżą i zwiedzaniem (bo wybrałam tę pozycję jako coś lekkiego na urlop), natomiast jak miałam jeden spokojny dzień, podczas którego mogłam dokończyć tę książkę i bardziej się na niej skupić, doszłam do wniosku, że to bardziej wina samej książki, bo jest tak nudna i czasami chaotyczna, przede wszystkim na początku, że dość trudno przez nią przebrnąć. Nie porzuciłam jej tylko dlatego, że miałam nadzieję, że później się trochę rozkręci, ale nic z tego.

Emily pisze książki dość nierówno, "Beach read" i "Book lovers" bardzo mi się podobały i dlatego sięgam po jej kolejne pozycje, "Ludzie, których spotykamy na wakacjach" podobało mi się dużo mniej, ale jeszcze było takie do przeczytania, natomiast "Happy Place" jest zdecydowanie najsłabszą pozycją z tych czterech. Przyznam, że dawno nie męczyłam się podczas czytania książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie jestem w stanie ocenić tej książki, ponieważ przeczytałam tylko początek (kilkanaście stron) i styl tak mi nie leży, że nie byłam w stanie czytać jej dalej.

Nie jestem w stanie ocenić tej książki, ponieważ przeczytałam tylko początek (kilkanaście stron) i styl tak mi nie leży, że nie byłam w stanie czytać jej dalej.

Pokaż mimo to

Okładka książki Jak zrozumieć małe dziecko Joanna Jeżak, Ewa Krogulska, Małgorzata Musiał, Agnieszka Nuckowska, Anna Siudut-Stajura, Olga Trybel, Magdalena Trzewik
Ocena 7,6
Jak zrozumieć ... Joanna Jeżak, Ewa K...

Na półkach: ,

Każdy rozdział został napisany przez inną autorkę, co ma ten plus, że jeśli nie zgadzamy się z autorką w jakiejś kwestii, nie skreślamy całej książki, tylko np. dany rozdział. A są one w mojej ocenie nierówne. Są tu rozdziały, które mi się całkiem spodobały, jak np. o zrozumieniu dziecka, jedzeniu czy zabawie. Niestety mam zastrzeżenia przede wszystkim do dwóch rozdziałów, pierwszy dotyczy snu dziecka, który poza obalaniem niektórych mitów (jak np. że małe dziecko powinno przesypiać całą noc) nie daje kompletnie żadnej praktycznej wiedzy, jak się zabrać za ten temat. Powiedzenie, że "dziecko zasypia, kiedy jest zmęczone" nic nie daje, kiedy rodzic nie wie, jak rozpoznać zmęczenie u dziecka - a zarówno ja, jak i wszyscy inni rodzice, których znam, mieli problem z rozpoznaniem tego, bo kiedy są już ewidentne oznaki zmęczenia, często się okazuje, że dziecko jest już tak przemęczone, że usypianie go w tym momencie to męka i dla niego i dla rodzica, i powinno się to zrobić trochę wcześniej, by wszystkim było łatwiej... tyle, że ten poradnik nie uwzględnia tego i nie pisze o pierwszych sygnałach zmęczenia, które trudno zauważyć, jeśli się nie wie, na co powinno się zwracać uwagę. Poza tym zirytowało mnie bardzo wrzucenie wszystkich specjalistów dotyczących snu do jednego worka "trenerów snu". Nie każdy specjalista w tym temacie każe wypłakać dziecko, aż samo zaśnie. Są tacy (i jedna taka specjalistka wręcz uratowała mi życie nocne), którzy robią świetną robotę poprzez zwykłe poinformowanie, jak rozpoznać, kiedy położyć dziecko do snu, ile drzemek dziecko powinno mieć w ciągu dnia, jak długie w danym wieku są tzw. okna aktywności i jaka jest średnia ilość snu na dobę - i oczywiście że zawsze powinno się zobaczyć, sprawdzić jak to u naszego dziecka funkcjonuje, ale taka teoria, widełki są już jakimś punktem odniesienia. Natomiast w tej książce zostało to ujęte w stylu: są takie tabelki, ale ich nie potrzebujesz. No cóż, dzięki nim moje dziecko zaczęło przesypiać noce. Drugim mega rozczarowującym rozdziałem był ten o odpieluchowaniu - właściwie chciałam książkę głównie dla tego rozdziału, bo to dopiero nas czeka i... dowiedziałam się z niego, że muszę czekać, aż dziecko będzie gotowe. Serio?! Chyba każdy, kto sięga po tę książkę jest tego świadom. Ale jak mam wiedzieć, że jest już gotowe? O tym nie ma informacji. Ogólnie po przeczytaniu tego rozdziału, o tym jak się zabrać do odpieluchowania dziecka, wiem dokładnie tyle samo, co wiedziałam przed przeczytaniem. Czyli właściwie NIC. Plusik tylko za wyjaśnienie fizjologii i w jakim wieku, co się dzieje. Ale że widełki są dosyć szerokie (a są dzieci, które są też poza widełkami), to jest to cudowna ciekawostka teoretyczna, w praktyce nie wiele daje.
Spodziewałam się lepszej książki. I chociaż jak wspomniałam, większa część rozdziałów mi się spodobała, to jednak te dwa dotyczące, z mojej perspektywy najtrudniejszych rzeczy, zostały opracowane tak, że najchętniej bym je po prostu wyrzuciła z tej książki.

Każdy rozdział został napisany przez inną autorkę, co ma ten plus, że jeśli nie zgadzamy się z autorką w jakiejś kwestii, nie skreślamy całej książki, tylko np. dany rozdział. A są one w mojej ocenie nierówne. Są tu rozdziały, które mi się całkiem spodobały, jak np. o zrozumieniu dziecka, jedzeniu czy zabawie. Niestety mam zastrzeżenia przede wszystkim do dwóch rozdziałów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pozycja głównie dla fanów Harry'ego Pottera, sporo ciekawostek z planu, jak i o aktorach grających w serii, ale Tom nie skupiał się tylko na Harrym Potterze, opisał również dość sporo innych wydarzeń ze swojego życia. Większość książki czyta się lekko, przyjemnie, niektóre wspomnienia wywołały u mnie głośne napady śmiechu (przede wszystkim to o strzelaniu na parkingu), ale pod koniec robi się poważnie - mnie to zaskoczyło, bo nie wiedziałam o tych problemach, opis jego wędrówki i bezinteresowna pomoc tych trzech osób brzmi bardziej jak scenariusz do filmu, niż rzeczywiste wydarzenie (chodzi mi o to, że emocjonalnie trudno do siebie dopuścić, że to się wydarzyło, chociaż wiem, że w życiu nie raz pojawiają się bardzo szalone wydarzenia). Natomiast bardzo podobały mi się refleksje Toma z tym wszystkim związane, to że podzielił się swoimi przemyśleniami o życiu i jak je prowadzić. One same w sobie mogą skłonić czytelnika do zastanowienia się nad tym, a jako że właściwie one kończą książkę, po jej zamknięciu nie pozostaje nam nic innego, niż o tym dłużej pomyśleć.

Trudno ocenić tę pozycję. Z jednej strony poleciłabym ją właściwie tylko fanom filmów o Harrym Potterze, chociaż myślę, że autor chciał w niej przekazać również coś ważnego, natomiast odbieram ją jako lekturę "na raz", nie jest to nic takiego, do czego chciałoby się wracać w przyszłości.

Pozycja głównie dla fanów Harry'ego Pottera, sporo ciekawostek z planu, jak i o aktorach grających w serii, ale Tom nie skupiał się tylko na Harrym Potterze, opisał również dość sporo innych wydarzeń ze swojego życia. Większość książki czyta się lekko, przyjemnie, niektóre wspomnienia wywołały u mnie głośne napady śmiechu (przede wszystkim to o strzelaniu na parkingu), ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Seria o Heather bardzo mnie wciągnęła i szkoda byłoby mi pożegnać się z bohaterami po trzech częściach, ponieważ kontynuacje nie zostały wydane w Polsce... Na szczęście znalazłam e-booka w oryginale, językowo jest on łatwy i muszę przyznać, że właśnie ta część sprawiła mi najwięcej przyjemności, bawiłam się świetnie, podobało mi się, że autorka przedstawiła tu przeszłość Tanii, która była bardzo ciekawym elementem fabuły.

Seria o Heather bardzo mnie wciągnęła i szkoda byłoby mi pożegnać się z bohaterami po trzech częściach, ponieważ kontynuacje nie zostały wydane w Polsce... Na szczęście znalazłam e-booka w oryginale, językowo jest on łatwy i muszę przyznać, że właśnie ta część sprawiła mi najwięcej przyjemności, bawiłam się świetnie, podobało mi się, że autorka przedstawiła tu przeszłość...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Troszkę gorsza od poprzednich części, ale nadal czyta się lekko i przyjemnie :) Wciągnęła mnie i miałam sporo frajdy, i jestem ciekawa dalszych losów Heather.

Troszkę gorsza od poprzednich części, ale nadal czyta się lekko i przyjemnie :) Wciągnęła mnie i miałam sporo frajdy, i jestem ciekawa dalszych losów Heather.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Muszę przyznać, że bardzo dobrze się bawiłam podczas czytania, szczególnie ostatnich kilka rozdziałów (tu duża zasługa Reggiego). Mnie osobiście bardziej podobało się niż "Zbrodnie w rozmiarze XL", ale ogólnie jest to lekka lektura dla odprężenia :) W każdym razie losy Heather tak mnie wciągnęły, że już czytam kolejną część :)

Muszę przyznać, że bardzo dobrze się bawiłam podczas czytania, szczególnie ostatnich kilka rozdziałów (tu duża zasługa Reggiego). Mnie osobiście bardziej podobało się niż "Zbrodnie w rozmiarze XL", ale ogólnie jest to lekka lektura dla odprężenia :) W każdym razie losy Heather tak mnie wciągnęły, że już czytam kolejną część :)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudno mi ocenić tę książkę, z jednej strony dobrze się ją czytało, z drugiej strony wiele tu dość nietypowych i dziwnych wydarzeń, tak że po przeczytaniu pozostawia uczucie, którego nie potrafię nazwać. Pierwsza połowa powieści sprawia wrażenie realistycznej, ale ostatnie wydarzenia bardzo je burzą. To pozostawia takie poczucie, że po kilku dniach od skończenia tej książki, nadal chyba nie do końca pojmuję, co się tam wydarzyło.
Myślę, że nie każdemu się spodoba. Ostatecznie oceniam to jako czytadełko, które dostarcza trochę rozrywki, chociaż jest ono słodko-gorzkie. Na uwagę zasługują tu bardzo sympatyczny bohater, któremu osobiście kibicowałam przez cały czas i jego żona, która jest odpowiedzialna za większość emocji, które przeżywa się podczas lektury. Nie są to pozytywne emocje, ale może dzięki temu zapamiętam tę książkę na dłużej.

Trudno mi ocenić tę książkę, z jednej strony dobrze się ją czytało, z drugiej strony wiele tu dość nietypowych i dziwnych wydarzeń, tak że po przeczytaniu pozostawia uczucie, którego nie potrafię nazwać. Pierwsza połowa powieści sprawia wrażenie realistycznej, ale ostatnie wydarzenia bardzo je burzą. To pozostawia takie poczucie, że po kilku dniach od skończenia tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba jeszcze nigdy nie zastanawiałam się po przeczytaniu książki: po co ktokolwiek to napisał? Dlaczego ktokolwiek to wydał? Czemu ktokolwiek zechciał ją przetłumaczyć i wydać w Polsce. Ta książka nie ma najmniejszego sensu. Poziom tekstu można porównać do bloga i to takiego nie najlepszego. Część biograficzna dotycząca Hugh jest koszmarnie chaotyczna. W każdym rozdziale autor musi wspomnieć o wioślarstwie, jakby nie mógł po prostu napisać o tym jednego rozdziału, a później przejść dalej. Po co o tym przypominać co kilka stron? Takich powtórzeń było więcej, przez co ma się wrażenie, jakby każdy rozdział został napisany przez kogoś innego. Ogólnie ta biografia nie wiele wnosi, nawet dla osoby, która nigdy wcześniej nie interesowała się życiorysem Hugh i nic nie wie na jego temat. Myślę, że lepszym wyborem byłoby przeczytanie o nim na wikipedii, zamiast sięgnięcie po tę książkę... Druga część książki - "przewodnik po serialu" czyli tak naprawdę opis każdego odcinka (właśnie oglądam serial i dopatrzyłam się w opisach kilku błędów, jakby autor niezbyt dokładnie pamiętał, co obejrzał, albo czegoś nie pamiętał i sobie to wymyślił), pod koniec książki mam też wrażenie, że opisy są coraz krótsze, jakby się już autorowi nie chciało rozpisywać na ich temat; a następnie do każdego odcinka dopisano "najciekawsze" - tu muszę przyznać, że ta część była ok, "laska" - serio, ktoś zanalizował co House robi z laską w każdym odcinku, przyznaję, że przeczytałam tę część tylko do 2-3 odcinków, potem omijałam, bo to absolutnie NIC nie wnosiło, takie pisanie na siłę, żeby czymś wypełnić książkę, później "kłamstwa" - kolejna część, która jest nudna jak flaki z olejem i dla osoby, która ogląda serial nie ma ona sensu, to samo z sekcją "gabinet diagnostyczny"... najciekawsze z wszystkiego były "wpadki" i "co jest, doktorku?", ta ostatnia część odnosi się do nieścisłości między serialem, a faktycznie jak jest w medycynie, z czego wydaje mi się, że dopatrzyłam się również jednej nieścisłości - na jeden temat chyba coś innego napisał Andrew Holtz w "Co dr House wie o medycynie", a w innych przypadkach Paul Challen powołuje się na tamtą książkę, hmm...
Ogólnie - nie polecam. Zamiast marnować czas na tę książkę, poczytajcie Wikipedię o aktorach i obejrzyjcie serial. Ewentualnie jakieś ciekawostki z filmwebu czy imdb. Sama sobie się dziwię, że przeczytałam tę książkę (chociaż jej połowę to czytałam wyrywkowo) i jej nie porzuciłam. Właściwie to żałuję, że tego nie zrobiłam.

Chyba jeszcze nigdy nie zastanawiałam się po przeczytaniu książki: po co ktokolwiek to napisał? Dlaczego ktokolwiek to wydał? Czemu ktokolwiek zechciał ją przetłumaczyć i wydać w Polsce. Ta książka nie ma najmniejszego sensu. Poziom tekstu można porównać do bloga i to takiego nie najlepszego. Część biograficzna dotycząca Hugh jest koszmarnie chaotyczna. W każdym rozdziale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O Marchwickim dowiedziałam się stosunkowo niedawno (kilka lat temu przy okazji filmu fabularnego "Jestem mordercą") i mając okazję przeczytać reportaż (i to jeszcze wydanie uzupełnione) chętnie ją wykorzystałam.
Ogólnie do samego reportażu mam trochę mieszane uczucia. Przede wszystkim widać tu ogromną pracę autora włożoną w czytanie i szukanie dokumentów, szukanie jeszcze żyjących ludzi, którzy byli związani z tą sprawą. I to robi ogromne wrażenie, dzięki czemu reportaż jest wiarygodny i tak jak autor wątpię w to, że Marchwicki był wampirem (chociaż nie można powiedzieć, że był w zupełności człowiekiem niewinnym, tzn. popełnił inne przestępstwa i być może jedno morderstwo - w każdym razie tak można to zinterpretować, chociaż oczywiście w tej sprawie nie można być niczego w 100% pewnym). Jeśli ktoś jest bardzo zainteresowany rzetelnym reportażem dotyczącej tej sprawy to zdecydowanie warto po tę książkę sięgnąć.
Natomiast odradzałabym osobom, które chciałyby przeczytać książkę bardziej w celach "rozrywkowych" (w takim przypadku polecam inną książkę autora - "Kryptonim Frankenstein" ją się czyta jak dobrą powieść), ponieważ miejscami trzeba naprawdę mocno się skupić, żeby wszystkie dane się nie pomieszały. Nie raz zdarzyło mi się czytać dany fragment kilka razy, by załapać, o co chodzi (chociaż przyznaję, mój mózg mamy niemowlaka też nie jest w najlepszym stanie jeśli chodzi o koncentrację i skupienie, może to było przyczyną ;)). Do tego bardzo mnie irytuje, że z jakiegoś powodu nie wydrukowano w książce żadnych zdjęć, tylko wstawiono kody QR, żeby można było je zobaczyć (zdjęcia, skany dokumentów itd.). Nie po to sięgam po książkę, żeby siedzieć z telefonem i skanować kody.
Podsumowując, jestem pod wrażeniem ogromnej pracy autora, ale myślę, że można było napisać ten reportaż w bardziej przystępny sposób.

O Marchwickim dowiedziałam się stosunkowo niedawno (kilka lat temu przy okazji filmu fabularnego "Jestem mordercą") i mając okazję przeczytać reportaż (i to jeszcze wydanie uzupełnione) chętnie ją wykorzystałam.
Ogólnie do samego reportażu mam trochę mieszane uczucia. Przede wszystkim widać tu ogromną pracę autora włożoną w czytanie i szukanie dokumentów, szukanie jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z jednej strony można powiedzieć, że w tej książce nie ma nic odkrywczego: podstawy dotyczące żywienia się czy treningów. Garść innych informacji, które również są... oczywiste i pewnie każdy (bądź większość ludzi) doskonale zdaje sobie z nich sprawę. W każdym razie w teorii, bo z praktyką bywa różnie.
Z drugiej strony, jeśli ktoś, nawet jeśli zna teorię, ma problemy z wcieleniem ich w życie, może potraktować tę książkę, jako przewodnik o wprowadzeniu drobnych zmian do swojego codziennego życia, tak by było bardziej "fit". Krok po kroku. Z resztą sama Marta nie raz w książce wskazała, że wprowadzenie nawet jakiegoś minimum, jest wartościowe i powinniśmy to docenić.
Książkę czyta się łatwo i przyjemnie, podejście (czyli zachowanie równowagi w życiu) jak najbardziej na plus, do tego opatrzona wieloma pięknymi zdjęciami. Myślę, że spodobałaby mi się bardziej, gdyby nie to, że ostatnio przeczytałam "Równowagę" Agaty Głydy, a sporo treści się pokrywa ;) Książkę Marty polecam tym, którzy chcą poczytać o podstawach zdrowego stylu życia, ale jeszcze nie czytali (w ostatnim czasie) czegoś podobnego.

Z jednej strony można powiedzieć, że w tej książce nie ma nic odkrywczego: podstawy dotyczące żywienia się czy treningów. Garść innych informacji, które również są... oczywiste i pewnie każdy (bądź większość ludzi) doskonale zdaje sobie z nich sprawę. W każdym razie w teorii, bo z praktyką bywa różnie.
Z drugiej strony, jeśli ktoś, nawet jeśli zna teorię, ma problemy z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudno ocenić mi tę pozycję, ponieważ sama forma bardzo mi się podobała i mnie bawiła, treść jest podzielona tak, że łatwo odnaleźć to, czego się szuka, ale jest to książka sprzed 20 lat, kiedy zalecenia dotyczące opieki nad niemowlakiem były zupełnie inne niż są dzisiaj i chociażby z tego powodu nie potrafiłabym postawić wysokiej oceny.
Polecam tylko osobom, które przeczytanie tej książki chcą potraktować tylko rozrywkowo. Jeśli ktoś przygotowuje się do roli rodzica, niech zdecydowanie omija tę pozycję i sięgnie po coś aktualnego. Przeczytanie tej książki może wprowadzić dużo zamieszania w głowie. O ile część zmienionych zaleceń nie zaszkodzi (jak np. kwestia czy moczyć czy nie moczyć kikuta pępowiny), to są tu także elementy, które według współczesnej wiedzy mogą zaszkodzić dziecku (np. wypłakiwanie się jako "trening snu", zbyt późne wprowadzanie alergenów do diety, sposób przewijania dziecka...). Cieszę się, że przeczytałam ją dopiero w momencie, w którym mój model skończył 8 miesięcy.
Myślę, że mogłaby to być naprawdę fajna pozycja, gdyby ktoś ją po prostu uaktualnił.

Trudno ocenić mi tę pozycję, ponieważ sama forma bardzo mi się podobała i mnie bawiła, treść jest podzielona tak, że łatwo odnaleźć to, czego się szuka, ale jest to książka sprzed 20 lat, kiedy zalecenia dotyczące opieki nad niemowlakiem były zupełnie inne niż są dzisiaj i chociażby z tego powodu nie potrafiłabym postawić wysokiej oceny.
Polecam tylko osobom, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mimo że nie miałam żadnych oczekiwań do tej powieści, to jednak mnie zaskoczyła. Świetnie się bawiłam podczas jej czytania, chociaż niestety nie jest bez wad. Sam początek niezbyt zachęca, jest chaotyczny i nie znając bohaterów, czytało się go dość opornie. Końcówka jest... niesatysfakcjonująca. Mam wrażenie, że skończyło się wszystko szybko, nagle, jakby autorce nie chciało się pisać dalej. Szczególnie że część wątków była opisana pobieżnie i aż się prosi o rozwinięcie i opisanie dalszych wydarzeń (przede wszystkim wątek Poli oraz Dagmary). Za to wątek Wincentyny był tak świetny, że gdyby książka skupiła się tylko na niej, w zupełności by mi to wystarczyło. Szczególnie że tu zakończenie mnie usatysfakcjonowało :)
Chociaż początek i koniec to dwa największe minusy tej książki, to całą resztę czyta się fantastycznie. Fabuła wciąga, wywołuje emocje: trochę złości na do bólu przerysowaną Justynę, ale przede wszystkim wątek staruszków bawi. Podczas jednej sceny popłakałam się ze śmiechu, a innej nie mogłam powstrzymać się przed wybuchnięciem śmiechem. Od książki nie mogłam się oderwać i choć rozsądek mówił, żeby iść spać, nie poszłam, póki jej nie skończyłam. Myślę, że to jedna z najfajniejszych książek świątecznych, które przeczytałam i chętnie zapoznam się z innymi pozycjami autorki.

Mimo że nie miałam żadnych oczekiwań do tej powieści, to jednak mnie zaskoczyła. Świetnie się bawiłam podczas jej czytania, chociaż niestety nie jest bez wad. Sam początek niezbyt zachęca, jest chaotyczny i nie znając bohaterów, czytało się go dość opornie. Końcówka jest... niesatysfakcjonująca. Mam wrażenie, że skończyło się wszystko szybko, nagle, jakby autorce nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie mam pojęcia, kto porównał tę książkę do "To tylko miłość" czy "Dziennika Bridget Jones". Spodziewając się czegoś w tym stylu można się tu nieźle rozczarować. Wydaje mi się, że te tytuły tu padły tylko dlatego, że wspomina o nich główna bohaterka (i aż dziw, że nie ma tu porównania do "Grease"), i fakt, że przedstawiona historia jest trochę podobna do jednego wątku z "To tylko miłość".
Ja na szczęście zostałam uprzedzona, więc nie spodziewałam się czegoś wybitnego. Ba, moja przyjaciółka tak mi przedstawiła tę książkę, że spodziewałam się totalnej szmiry (aż rozważałam, czy w ogóle ją przeczytać), ale okazało się, że to czytadełko jest całkiem fajne. Polubiłam głównych bohaterów, miło mi się śledziło ich losy, spędziłam miło czas. Fajnym pomysłem było rozwleczenie fabuły na 10 lat, z każdego roku opisano tylko kilka wydarzeń. Dzięki temu obserwowaliśmy bardzo dużo zmian w życiu bohaterów. Niestety przez to miałam wrażenie, że skończyło się za szybko. Zakończenie pozostawiło mi jakiś niedosyt, chętnie bym przeczytała jeszcze coś więcej.
Nie jest to książka, która wywołuje emocje, chociaż przyznaję, że rozbawiły mi 1 czy 2 fragmenty, a na końcówce odrobinę się wzruszyłam. Dobra pozycja na zimowe wieczory, ale raczej nie w okresie świątecznym (o ile macie ochotę na typowo świąteczne powieści w tym czasie), bo ogólnie świąt tu bardzo mało.

Nie mam pojęcia, kto porównał tę książkę do "To tylko miłość" czy "Dziennika Bridget Jones". Spodziewając się czegoś w tym stylu można się tu nieźle rozczarować. Wydaje mi się, że te tytuły tu padły tylko dlatego, że wspomina o nich główna bohaterka (i aż dziw, że nie ma tu porównania do "Grease"), i fakt, że przedstawiona historia jest trochę podobna do jednego wątku z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niesamowita książka. Większość tekstu to opis myśli i uczuć głównej bohaterki, stosunkowo mało tu typowej fabuły, ale czyta się to naprawdę dobrze. Jako osoba, która przez większość życia była przekonana, że nie chce mieć dzieci, a stosunkowo nie dawno zmieniłam zdanie i aktualnie jestem matką niemowlaka, odnalazłam tu bardzo wiele opisów moich uczuć i myśli (zarówno tych przeszłych, jak i obecnych), nie raz lepiej opisanych, niż sama byłabym w stanie je wyrazić własnymi słowami. Jestem przekonana, że "Nigdy, nigdy, nigdy" zrobiło na mnie tak ogromne wrażenie, bo naprawdę rozumiałam wszystkich bohaterów - zaczynając od głównej bohaterki, która dzieci mieć nie chce, jak i pozostałych, którzy twierdzą, że posiadanie dziecka to coś pięknego. I bardzo spodobało mi się zakończenie. Właściwie byłabym zła, gdyby skończyło się to inaczej :)

Niesamowita książka. Większość tekstu to opis myśli i uczuć głównej bohaterki, stosunkowo mało tu typowej fabuły, ale czyta się to naprawdę dobrze. Jako osoba, która przez większość życia była przekonana, że nie chce mieć dzieci, a stosunkowo nie dawno zmieniłam zdanie i aktualnie jestem matką niemowlaka, odnalazłam tu bardzo wiele opisów moich uczuć i myśli (zarówno tych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Coś tu poszło nie tak... Nie wiem, czy to wina autora, czy kwestia tłumaczenia, nie zdołałam przebrnąć przez tę książkę i porzuciłam ją w drugiej połowie. Całość była zawiła, czasami nie docierało do mnie to, co czytam, miejscami nudziło. Rozczarowałam się, ponieważ bardzo mi się podobało "Stulecie detektywów", które tak mnie wciągnęło, było tak ciekawe i jasne, że byłam nim zachwycona. Spodziewałam się czegoś na podobnym poziomie, ale niestety, różnica między tymi książkami jest ogromna :(

Coś tu poszło nie tak... Nie wiem, czy to wina autora, czy kwestia tłumaczenia, nie zdołałam przebrnąć przez tę książkę i porzuciłam ją w drugiej połowie. Całość była zawiła, czasami nie docierało do mnie to, co czytam, miejscami nudziło. Rozczarowałam się, ponieważ bardzo mi się podobało "Stulecie detektywów", które tak mnie wciągnęło, było tak ciekawe i jasne, że byłam...

więcej Pokaż mimo to