-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant879
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: maj 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać132
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
Biblioteczka
Opowiadanie raczej, niż powieść. Piękna ekranizacja.
Opowiadanie raczej, niż powieść. Piękna ekranizacja.
Pokaż mimo to2012-01-01
2013-01-01
2013-01-01
Traktuję ją raczej jak zbiór nierównych opowiadań. Pierwsza opowieść jest fascynująca - dla niej samej warto sięgnąć po Hyperiona. Druga przeskoczyłam, bo mnie zirytowała. I taka jest ta ksiązka, to jakby eksperyment pisarski, bo każda opowieść ma odmienny styl (opowieść jeden to historia podróżnicza, wywołująca ten głód dowiedzenia się "jakie jest wyjaśnienie tego wszystkiego?", jest jak zetknięcie z nieznanym, tajemnicą, jak pierwszy krok białego człowieka w Ameryce; a dla odmiany historia dwa to oniryczna opowieść o miłości).
Po przeczytaniu zadałam sobie pytanie "no i ciekawam jest, czy Simmons na bazie sukcesu tej historii pisał dalsze ciągi?" - i oczywiście autor to zrobił.
Nie jestem ich ciekawa, siła Hyperiona tkwi wg mnie w umiejętnie odsłanianej tajemnicy, a nie stale nowych warstwach jak w cebuli, które mogą narastac w nieskończoność, dopóki autorowi wyobraźni nie braknie. To nastąpiło już w tej książce, nie trzeba tego powtarzać w kolejnych.
Traktuję ją raczej jak zbiór nierównych opowiadań. Pierwsza opowieść jest fascynująca - dla niej samej warto sięgnąć po Hyperiona. Druga przeskoczyłam, bo mnie zirytowała. I taka jest ta ksiązka, to jakby eksperyment pisarski, bo każda opowieść ma odmienny styl (opowieść jeden to historia podróżnicza, wywołująca ten głód dowiedzenia się "jakie jest wyjaśnienie tego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kawał porządnej literatury, w którym widać skrupulatność, wielką pracowitość autora już na etapie przygotowania do pisania. Musiał niemało godzin spędzić na samym wywiadzie środowiskowym - pod tym względem przypomina mi to skrupulatność, "rzemieślnicze przygotowania" innych świetnych autorów w starym stylu.
Jak podchodzi do tematu, to "totalnie", od każdej strony, do drobnego szczegółu.
W czasie lektury byłam święcie przekonana, że musiał być w przeszłości raz szefem lotniska, raz mechanikiem, raz kontrolerem ruchu, raz... kim to on nie był, bo co jedną postać opisał - to każda żywa, jakby mu znana jak dobry znajomy. Autor ma intuicję w obserwacji tego, co tym i innym motywuje, ma, że tak to ujmę, "wyczucie ludzi".
Zawodowy pisarz - tak można opisać Haileya. Ktoś między dziennikarzem (z jego wejściem w opisywane środowisko), psychologiem (przez żywy opis i myśli i rozmów osób) i pisarzem o całkiem lekkim piórze.
Kawał porządnej literatury, w którym widać skrupulatność, wielką pracowitość autora już na etapie przygotowania do pisania. Musiał niemało godzin spędzić na samym wywiadzie środowiskowym - pod tym względem przypomina mi to skrupulatność, "rzemieślnicze przygotowania" innych świetnych autorów w starym stylu.
Jak podchodzi do tematu, to "totalnie", od każdej strony, do...
Książka dająca wgląd w osobę Hitlera, jego poglądy. Był to człowiek czynu, a nie intelektualista - po lekturze Mein Kampf staje się to dla czytelnika oczywiste. Porwał ludzi nie mądrością, erudycją, tylko swoją wolą, jednoznacznymi przekonaniami, jednolitą wizją tego, jak państwo powinno wyglądać, oraz przede wszystkim: że należy walczyć siłą, a nie poprzez dyplomację. Książka opisuje jego przemianę ze zwykłego obywatela w polityka.
Powód dla którego nienawidził Żydów jest w tej książce podany - ale przejście od tolerancji do wrogości nie jest do końca jasne. O ile na początku uważał Żydów za wspólnotę religijną - potem, pod wpływem antysemickich książek i pism zaczął ich postrzegać jako odrębną rasę, która "pasożytuje" na innych narodach, krajach w których żyją.
Koniec końców - jego nienawiść wygląda raczej na paranoiczną, absurdalną, niewspółmierną.
Raczej krótko, ale powiedzmy treściwie, wyjaśnia, czemu tak ważna była dla niego propaganda.
Moja walka powstała nie dla pozyskania nieprzekonanych. Hitler o wiele większą wagę przywiązywał do przemówień - powstała więc ona w celach "statutowych", by zebrać w całość pewną wizję.
Jest zakazana z prostego dość powodu: jeśli ktoś byłby podatny na tego typu poglądy, które miał Hitler - to Moja walka go w tym utwierdzi. Dla osób, które mają czarno-białe, radykalne poglądy, jasną wizję świata - taka książka byłaby, jak sądzę, przekonującą lekturą.
W końcu - ten człowiek kiedyś porwał za sobą cały kraj, więc dlaczego nie miałby być teraz dla kogoś przekonujący?
I takie niebezpieczeństwo jest głównym powodem, dla którego jest zakazana.
Czemu poszli za nim ludzie? Myślę, że ta książka jak najbardziej daje na to odpowiedź. Jest to mieszanina paru czynników i wszystkie je da się z tej książki wyłowić. Jeśli nie są one dla czytelnika jasne - to polecam chociażby lekturę książki "Efekt Lucyfera" Zimbardo. Dlatego też jeśli ktoś jest zainteresowany historią, a i ten, co psychologią - powinien po nią sięgnąć.
Mein Kampf daje odpowiedź, w jakich warunkach, przy jakiej osobowości, przy dawaniu jakiej odpowiedzi na potrzeby ludzi - można dokonać tak strasznych czynów.
Książka dająca wgląd w osobę Hitlera, jego poglądy. Był to człowiek czynu, a nie intelektualista - po lekturze Mein Kampf staje się to dla czytelnika oczywiste. Porwał ludzi nie mądrością, erudycją, tylko swoją wolą, jednoznacznymi przekonaniami, jednolitą wizją tego, jak państwo powinno wyglądać, oraz przede wszystkim: że należy walczyć siłą, a nie poprzez dyplomację....
więcej mniej Pokaż mimo to
Ta książka całą swoją siłę pokazuje w momencie, kiedy właśnie JESTEŚ w problemie. Carnegie nie poucza jak z ambony, tylko jest jak dobry przyjaciel: który i z ciebie sobie zakpi, ale i doradzi. Nie będzie się nad tobą rozczulał, tylko wesprze - właśnie jak przyjaciel.
W toku tworzenia książki Carnegie kontaktował się z ogromną rozmaitością ludzi: i z miliarderami pokroju Forda [założyciela firmy Ford] i ze zwykłymi ludźmi. Każdy opowiedział mu swoją historię i jak sobie z nią poradził. Carnegie zresztą prowadził warsztaty na których uczył radzenia sobie ze zmartwieniami i stąd kontakt z taką wielką liczbą ludzi. Opowiada też i o utrapieniach znanych osób z przeszłości i jak z nimi sobie poradzili. Z tej wielości sposobów ludzi, które im pomogły: jednym nie popełniać samobójstwa, innym poradzić sobie z chorobą, kolejnym pogodzić się z czyjąś śmiercią; jak przetrwali i poradzili sobie w problemach finansowych, a i rodzinnych; jedni kiedy czuli, że niedługo oszaleją ze zmartwienia, bo byli jak w potrzasku, inni - kiedy nie widzieli żadnego dobrego wyjścia, albo nie umieli się z czymś pogodzić; słowem: co robili w najprzeróżniejszych problemach - z takich opowieści składa się ta książka.
"To książka, którą mogę nazwać bezcenną" - w tym zgadzam się z Michałem. Ona faktycznie na taką nazwę zasługuje, i zobaczy to jasno ten, kto znajdzie się w tarapatach i nie wie, co robić, jak sobie poradzić.
Ta książka całą swoją siłę pokazuje w momencie, kiedy właśnie JESTEŚ w problemie. Carnegie nie poucza jak z ambony, tylko jest jak dobry przyjaciel: który i z ciebie sobie zakpi, ale i doradzi. Nie będzie się nad tobą rozczulał, tylko wesprze - właśnie jak przyjaciel.
więcej Pokaż mimo toW toku tworzenia książki Carnegie kontaktował się z ogromną rozmaitością ludzi: i z miliarderami pokroju...