-
Artykuły
Nowa książka autora „Wyspy tajemnic”: coś więcej niż kryminałEwa Cieślik2 -
Artykuły
„Foto Retro”, czyli XX-wieczna historia Warszawy zatrzymana w siedmiu albumachLubimyCzytać1 -
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński19 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Biblioteczka
2011-03-31
2011-09-12
2011-03-05
2011-03-16
2011-04-02
2011-07-30
2011-07-31
2011-03-06
Wspaniałe opisy namalowane piękną polszczyzną, elegancką, staranną, zapomnianą — chwila (zbyt krótka) odpoczynku od tego, co zza okna słyszymy. A do tego historia wielce dla Żeromskiego typowa, choć bardziej melancholijna niż chociażby w „Ludziach bezdomnych”, głównie za sprawą pana Dominika Cedzyny, z perspektywy którego większa część została opowiedziana.
Wspaniałe opisy namalowane piękną polszczyzną, elegancką, staranną, zapomnianą — chwila (zbyt krótka) odpoczynku od tego, co zza okna słyszymy. A do tego historia wielce dla Żeromskiego typowa, choć bardziej melancholijna niż chociażby w „Ludziach bezdomnych”, głównie za sprawą pana Dominika Cedzyny, z perspektywy którego większa część została opowiedziana.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-02-01
2011-02-01
2011-02-25
2011-12-01
2011-11-21
2011-10-01
2011-09-01
Zaskakujące zwroty akcji i bezduszne intrygi, których finał staje się jasny dwie strony po ich zawiązaniu (albo i wcześniej), lekka pierwszoosobowa narracja (która momentami jest na tyle lekka, że zostaje się przy czytaniu samych dialogów), bohaterowie w jakimś tam stopniu wiarygodni (choć o wielowymiarowości lepiej nie dyskutować)- ot, takie tam sobie czytadło na nudny wieczór albo podróż pociągiem; harlequin, którego okładki nie trzeba się wstydzić. Ale "Diabeł..." był jednak o oczko lepszy.
Zaskakujące zwroty akcji i bezduszne intrygi, których finał staje się jasny dwie strony po ich zawiązaniu (albo i wcześniej), lekka pierwszoosobowa narracja (która momentami jest na tyle lekka, że zostaje się przy czytaniu samych dialogów), bohaterowie w jakimś tam stopniu wiarygodni (choć o wielowymiarowości lepiej nie dyskutować)- ot, takie tam sobie czytadło na nudny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-08-12
2011-08-10
2011-08-08
2011-07-20
2011-05-10
Kay zaprasza do świata zupełnie obcego, ale jednocześnie namacalnego i poniekąd swojskiego (jak bardzo Dłoń jest przecież podobna do renesansowego Buta…). A jest to świat dumy i honoru, prawdziwej przyjaźni i miłości, w którym żal, tęsknota i niewyobrażalny ból jednego człowieka może zniweczyć życie setek, tysięcy.
Wędrujemy razem z niesamowicie żywymi bohaterami, poznajemy ich w dobrych i złych chwilach, razem z nimi dorastamy i kształtujemy swoją wizję wydarzeń — tylko po to, by zmienić ją wraz z opadającą następną stronicą. Pełno tu intryg, ale nie brakuje też akcji i, co wydaje mi się największą zaletą książki, niekłamanych emocji (które i do naszych serc będą pukać).
To nie jest książka do czytania w tramwaju, domaga się odpowiedniej ilości czasu i wygodnego fotela, żeby potem wynagrodzić nam staranne przygotowania. I to słodko-gorzkie zakończenie, którego jeszcze długo nie zapomnę…
Kay zaprasza do świata zupełnie obcego, ale jednocześnie namacalnego i poniekąd swojskiego (jak bardzo Dłoń jest przecież podobna do renesansowego Buta…). A jest to świat dumy i honoru, prawdziwej przyjaźni i miłości, w którym żal, tęsknota i niewyobrażalny ból jednego człowieka może zniweczyć życie setek, tysięcy.
Wędrujemy razem z niesamowicie żywymi bohaterami, poznajemy...
"Syzyfowe prace" były moją pierwszą nieskończoną lekturą i przez długi czas kazały mi wierzyć, że Żeromski pisze nudno. Szczęściem ten stan rzeczy zmienił się jeszcze w liceum i odkryłam wreszcie piękno Stefanowego pióra — a teraz zachodzę w głowę, jak mogłam kiedykolwiek uważać, że czytanie "Syzyfowych prac" to męczarnie. To jeszcze nie te opisy, które tak uwielbiam, ale i tak pochłonęłam książkę z niekłamaną przyjemnością.
Jest taka ładna scena pod koniec szóstego rozdziału: Marcinek słucha opowieści o klaczy, która uciekła ze stodoły i nikt nie mógł jej znaleźć, ale wieczorem wróciła — czyż nie wspaniała zapowiedź tego, co z nim samym stanie się na przestrzeni najbliższych lat?
"Syzyfowe prace" były moją pierwszą nieskończoną lekturą i przez długi czas kazały mi wierzyć, że Żeromski pisze nudno. Szczęściem ten stan rzeczy zmienił się jeszcze w liceum i odkryłam wreszcie piękno Stefanowego pióra — a teraz zachodzę w głowę, jak mogłam kiedykolwiek uważać, że czytanie "Syzyfowych prac" to męczarnie. To jeszcze nie te opisy, które tak uwielbiam, ale i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to