Niepokój przychodzi o zmierzchu
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- De avond is ongemak
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2021-05-05
- Data 1. wyd. pol.:
- 2021-05-05
- Data 1. wydania:
- 2020-03-19
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308073773
- Tłumacz:
- Jerzy Koch
- Tagi:
- literatura holenderska proza współczesna
- Inne
Brud rzeczywistości, chłód rozpaczy, dzieciństwo pełne wstydu.
Odważna i bezkompromisowa powieść, jakich mało w literaturze światowej.
Międzynarodowa Nagroda Bookera 2020.
Mała wioska na holenderskiej prowincji. Tuż przed świętami rodzina skromnych i pobożnych rolników doświadcza wielkiej tragedii - w wypadku ginie najstarszy syn Matthies. Niedługo potem kolejne nieszczęścia nawiedzają farmę, której życie zaczyna przypominać koszmarną wizję z obrazów Boscha. To kara za grzechy? Tak sądzą rodzice. Zatracając się w bólu i poczuciu winy, zaniedbują trójkę dorastających dzieci, które niewiele rozumieją i są przerażone atmosferą panującą w domu. Co to znaczy, że Matthies umarł? Czy ojciec odejdzie? Co stanie się z mamą? Jas, Obbe i Hanna na swój sposób radzą sobie z niepokojem. Gromadząc niepotrzebne przedmioty, składając ofiary, zadając ból sobie i innym, łamiąc seksualne tabu, dają się wciągnąć w wir coraz bardziej zatrważających obsesji i fantazji. Na ziemi niczyjej, gdzieś między dzieciństwem a dorosłością, kończy się niewinność.
Czym jest rodzina? Jaki sens ma wiara? W tej powieści o braku miłości i osamotnieniu, ujmującej wrażliwością i surowym, wręcz brutalnym pięknem języka, Marieke Lucas Rijneveld stawia pytania, które podważają nasze najświętsze przekonania.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Mrok przychodzi przy lekturze
Nie lubię, drodzy Państwo, wypowiadać się w imieniu grup. Jak powszechnie wiadomo, składają się one z jednostek, a te mają tę bezczelną właściwość, że różnią się między sobą, przez co ich wspólny głos musi być uogólnieniem — zaledwie uogólnieniem, które lubi odrzucać detale i niuanse. W wypadku „Niepokoju o zmierzchu” zachowam się jednak wbrew sobie i zapytam nie w swoim imieniu, a wszystkich polskich czytelników: jak to się stało, że ta świetna powieść nie została napisana w naszym kraju?
Pytanie to bierze się stąd, że w książce Rijneveld literackie napięcie zdaje się w dużej części pochodzić z tych źródeł, które biją także w naszym kraju i z których nasi autorzy niekiedy czerpią. Bohaterowie, podobnie jak niektóre postaci Fiedorczuk czy Małeckiego, żyją na wsi. I nie jest to życie podmiejskie, a więc pseudowiejskie, lecz podporządkowane pewnej tradycji — związanej przede wszystkim z pracą. To jej rytm wyznacza bieg kolejnych dni, wczesnych poranków i długich przedpołudni spędzanych ze zwierzętami. Ona także wymusza na rodzinie głównej bohaterki bliskie relacje z naturą, choć ta jest ujarzmiona i, to już zasługa języka Rijneveld, brudna, często nawet obrzydliwa – zdaje się wręcz, że to inny byt niż ta tajemnicza, dostojna przyroda, nad którą dumać lubi tak wielu pisarzy. Ale jest jeszcze druga granica wyznaczająca horyzont świata narratorki i jej rodziny, nie mniej ważna — religia. Rodzice protagonistki uwielbiają cytować swą ukochaną świętą księgę, szczególnie te fragmenty, które mówią o przyzwoitości, czystości, ascezie; w skrócie: wszystkim, co wiąże się z głęboko surową moralnością, jaką starają się wpoić dzieciom. W ich domu Bóg nie jest miłosierny; Bóg jest sędzią sprawiedliwym, co za złe karze. Czy wynagradza za dobre? To już inna sprawa. Sytuacje w oczywisty sposób komplikuje dorastanie nastolatków, które zaczynają odkrywać, że obraz świata proponowany przez rodziców nie jest jedynym możliwym, a poza jego obrysem kryją się rzeczy bardzo atrakcyjne — eksplorują więc seksualność bez żadnego wsparcia z zewnątrz, co prowadzi je w mroczne strefy. Czy ta duszna, brudna rzeczywistość, w oczywisty sposób zepsuta nie wydaje się Państwu potencjalnie możliwa albo nawet w jakiś sposób znajoma?
Już od pierwszych stron, zanim dojdzie do jakichkolwiek wydarzeń poza jedną czy dwoma przypadkowymi rozmowami, można wyczuć, że sytuacja jest napięta do granic. I Marieke Lucas Rijneveld nie cofa się przed narracyjnym przełomem, lecz rzuca się w jego otchłań bez opamiętania. Jedno z dzieci umiera, a rodzina musi sobie z tym jakoś poradzić...albo nie, „Niepokój przychodzi o zmierzchu” pokazuje, że nie zawsze się udaje, a nawet kiedy okoliczności są bardzo złe, to nie każda zmiana będzie zmianą na lepsze. W całej powieści próżno szukać optymizmu, ale sam początek daje czytelnikowi odrobinę komfortu biorącego się ze spotkania z normalnością, bo każda rodzina ma swoje konflikty, swoje problemy i swoje dziwactwa, ale grupa bohaterów żyje ze sobą we względnej zgodzie. Po tragedii ostatnie więzy komunikacji, szczególnie tej międzypokoleniowej, zostają rozszarpane na strzępy, każdy zostaje sam, a samotność nie przynosi ukojenia, lecz dodatkowo akcentuje jednostkowe cierpienia. Rijneveld rozbraja nieco przytłaczającą atmosferę swojej opowieści poprzez nagłe strzyknięcia ironii czy czarnego humoru, nadaje wszystkiemu nieco lekkości poprzez dobrze wyważone dawki surrealizmu, ale wstrząsające (choć tak jaskrawe, że i ono wydaje się nadrealne) zakończenie nie pozwala czytelnikowi nawet na gram nadziei. „Niepokój przychodzi o zmierzchu” to jedna z najmroczniejszych książek, jakie kiedykolwiek przeczytałem — nie straszy, jak horrory czy niektóre thrillery, a i tak pozostawia absolutnie wstrząśniętym.
W najmniejszym stopniu drodzy Państwo nie jestem zaskoczony Bookerem dla tej powieści. Ta lektura w perfekcyjny sposób łączy ze sobą dwa wątki, które splecione dają świetny efekt: jeden traktuje o skomplikowanej codzienności wiejskiej rodziny skupionej wokół pracy i religii, drugi o tragedii utraty bliskiej osoby. Rijneveld wiąże je tak ciasno, że stają się jedną fascynującą — ale też nieskończenie mroczną — opowieścią.
Oceny
Książka na półkach
- 1 631
- 1 384
- 167
- 118
- 78
- 32
- 31
- 24
- 19
- 18
Opinia
Ta historia jest jak kleszcz - wczepia się w skórę i ciężko jest się jej pozbyć. Nawet jeśli nie pozostawi po sobie trwałego śladu w postaci spustoszenia w organizmie, to nie da na długo o sobie zapomnieć przez nieustanne zamartwianie się i myślenie, czy na pewno nie pozostawił po sobie czegoś niechcianego.
Śmierć bliskiej osoby zawsze jest ciężkim przeżyciem, zwłaszcza kiedy ma się tylko dziesięć lat i rodziców, którzy sami nie potrafią poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Każdy kolejny rok w samotności z ogromem narastających pytań w głowie oraz dojrzewającym organizmem to kulminacja wszystkiego, a to gdzieś musi w końcu znaleźć ujście...
"Niepokój przychodzi o zmierzchu" to historia, która nie trafi do każdego, ponieważ nie każdy przebrnie przez nią, co totalnie szanuję oraz rozumiem. To opowieść łamiąca wszelkie stereotypy i tematy tabu - jest tu brudno, niestosownie, brzydko oraz brutalnie. Wszystko dosłownie klei się od potu, niezdrowych myśli, nieprzepracowanych traum, zaburzonych zachowań, niepokojących fantazji. Nie wszyscy zaakceptują niesamowicie naturalistyczne opisy, przepełnione fizjologią, które mogą zwyczajnie doprowadzić bardziej wrażliwych do nudności.
Ten suchy i bezwzględny sposób przedstawienia historii bardzo do mnie trafił (ten tytuł przywodzi mi na myśl "Wrony" Petry Dvorakovej, choć u Rijneveld jest wszystkiego dużo więcej i dużo bardziej). Ciężko mi napisać, że owa książka spodobała mi się, ponieważ w tym kontekście ewidentnie dobrze to nie brzmi. Natomiast oceniam ją na czwórkę w pięciostopniowej skali, zatem to o czymś świadczy.
Ta historia jest jak kleszcz - wczepia się w skórę i ciężko jest się jej pozbyć. Nawet jeśli nie pozostawi po sobie trwałego śladu w postaci spustoszenia w organizmie, to nie da na długo o sobie zapomnieć przez nieustanne zamartwianie się i myślenie, czy na pewno nie pozostawił po sobie czegoś niechcianego.
więcej Pokaż mimo toŚmierć bliskiej osoby zawsze jest ciężkim przeżyciem, zwłaszcza...