Maresi. Kroniki czerwonego klasztoru

- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Kroniki Czerwonego Klasztoru (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Maresi. The Red Abbey Chronicles
- Wydawnictwo:
- Młody Book
- Data wydania:
- 2017-10-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-10-26
- Data 1. wydania:
- 2014-01-14
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380572034
- Tłumacz:
- Patrycja Włóczyk
Maresi jest nowicjuszką w Czerwonym Klasztorze mieszczącym się na niewielkiej wyspie. Mieszkające w nim siostry wierzą w duchową opiekę Pramatki i siłę wiedzy. Pewnego dnia do klasztoru przybywa Jai. Maresi zaprzyjaźnia się z nią. Jai w domu rodzinnym przeżyła dramat, który powraca do niej co noc w koszmarach sennych. Pobyt w klasztorze ma uchronić ją przed zemstą okrutnego ojca. Jednak ten poprzysiągł, że odnajdzie córkę, gdziekolwiek by była. Wreszcie jego statek cumuje u wybrzeża wyspy. W wydarzenia wkraczają tajemne moce…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Ciebie zainteresować
Oficjalne recenzje
Pradawna magia w obronie praw kobiet
Trzynastoletnia Maresi już od czterech lat przebywa w Czerwonym Klasztorze na wyspie Menos, zamieszkanej wyłącznie przez kobiety. Jako nowicjuszka poznaje podstawy kultu Pramatki, bogini o wielu twarzach, od wieków czuwającej nad swoimi wyznawczyniami. Maresi to odpowiedzialna i pracowita dziewczynka, przepełniona troską o innych. Mimo to w odróżnieniu od większości rówieśniczek, nie znalazła jeszcze dla siebie miejsca w klasztorze, nie została wybrana przez żadną z sióstr, aby zgłębiać ich wiedzę. Być może to z powodu wiszącego nad nią mrocznego cienia Haggi, pani śmierci, która ją wzywa i wyciąga po nią swe ręce…
Od dnia przybycia na wyspę nowej dziewczynki, milczącej, poranionej Jai, do klasztoru powoli, ale nieubłaganie, zbliża się niebezpieczeństwo, które może być powodem zagłady wszystkich jego mieszkanek – chyba że Maresi uda się znaleźć sposób, aby je ocalić.
„Maresi. Kroniki Czerwonego Klasztoru” to pierwsza część trylogii fińskiej autorki powieści dla młodzieży, Marii Turtschaninoff. Ta książka, przyciągająca wzrok intrygującą, czerwono-czarną okładką, opowiada o rzeczach tak pięknych i ważnych jak przyjaźń i zdobywanie wiedzy nie dla własnych korzyści, ale aby zmienić świat na lepsze. Równocześnie porusza też trudniejsze, mroczne tematy, których na co dzień próżno szukać w literaturze dla młodzieży: głód, śmierć, przedmiotowe traktowanie kobiet – to przede wszystkim przed tym ma chronić pobyt w klasztorze, pod opieką Pramatki. Jej magia, czy raczej płynąca od niej siła, nie tylko strzeże nowicjuszki, ale również pozwala im zdobyć umiejętności, które mogą im pomóc wziąć swój los we własne ręce i odmienić oblicze zdominowanego przez mężczyzn świata.
Za to pozytywne, pobudzające do działanie przesłanie książka słusznie zyskała entuzjastyczne przyjęcie i otrzymała falę pochwał – fragmenty pozytywnych recenzji zajmują dwie ostatnie strony powieści. Są w niej jednak również elementy, które nie do końca mnie przekonują: dlaczego cały męski świat jest przedstawiony tak jednostronnie, jako niesprawiedliwy i siejący zniszczenie? Cenię feminizm rozumiany jako walkę o prawa kobiet i o równość płci, ale tu kobiety są wyraźnie wyższymi, obdarzonymi mocą istotami, podczas gdy mężczyźni to morderczy brutale. Ale być może ma to być tylko pewnego rodzaju wprowadzenie, a kolejne tomy zaprowadzą w tej kwestii więcej równowagi.
Agnieszka Kruk
OPINIE i DYSKUSJE
„Maresi. Kroniki czerwonego klasztoru.”
Wyspa Menos, a na niej tajemniczy, wręcz mityczny czerwony klasztor. Miejsce stworzone wiele lat temu przez Matki założycielki. Osiem doświadczonych przez los, a właściwie przez mężczyzn, kobiet szukając schronienia i spokojnego życia, przybywa na małą wyspę i własnymi siłami a także za pomocą wiedzy i tajemnej magii, buduje tu enklawę dla wszystkich potrzebujących schronienia kobiet. Zarówno wyspa jak i klasztor są osnute głęboką tajemnicą, niektórzy wręcz uważają, że to miejsce nie istnieje a krążące opowieści to tylko legendy. Udaje się tu dotrzeć tylko nielicznym kobietom. Mężczyźni nie mają wstępu do tego miejsca. Życie w klasztorze toczy się według ustalonych zasad. Przybywające tu w poszukiwaniu bezpieczeństwa nowicjuszki, uczą się tajemnej wiedzy Pramatki a także zdobywają umiejętności, które pozwolą im przetrwać i chronić inne kobiety w męskim świecie, poza klasztorem.
Tytułowa Maresi jest nowicjuszką odesłaną do czerwonego klasztoru przez rodziców z powodu strasznej biedy i zagrożenia śmiercią głodową. Jest ona także narratorką snującą opowieść, która zdarzyła się rok wcześniej, po przybyciu na wyspę młodej dziewczyny Jai. Zadaniem Maresi była opieka nad nowo przybyłą, wprowadzenie jej w nowy świat i zapoznanie z obowiązkami. Dzięki przyjaźni jaka zawiązuje się między dziewczynami, poznajemy dramatyczną historię Jai, jej lęki a także przyczyny braku poczucia bezpieczeństwa nawet w klasztorze i przeczuwanie najgorszego. Wkrótce okazuje się, że przewidywania Jai, nie są bezpodstawne a dziewczynie i wszystkim chroniącym ją kobietom grozi niebezpieczeństwo. Czy siła i solidarność kobiet okażą się wystarczające do pokonania czającego się zła i ochrony klasztoru przed najeźdźcami?
Tego dowiecie się po przeczytaniu tej powieści. Bardzo gorąco was do tego zachęcam. Książka należy do gatunku fantastyki młodzieżowej. Bardzo wyraźne są tu elementy feministyczne. Jest dosyć krótka (około 250 stron). Język jest prosty, plastyczny, historia ciekawa, wciągająca.
Jest to pierwszy tom cyklu: Kroniki czerwonego klasztoru. Kolejne tomy to „Naondel” oraz „Listy Maresi”. Książkę mogę polecić czytelnikom w wieku 15+.
„Maresi. Kroniki czerwonego klasztoru.”
więcej Pokaż mimo toWyspa Menos, a na niej tajemniczy, wręcz mityczny czerwony klasztor. Miejsce stworzone wiele lat temu przez Matki założycielki. Osiem doświadczonych przez los, a właściwie przez mężczyzn, kobiet szukając schronienia i spokojnego życia, przybywa na małą wyspę i własnymi siłami a także za pomocą wiedzy i tajemnej magii, buduje tu...
Poznaj jej historię.
Na zawsze zachowaj w pamięci.
O to prosi autorka na samym wstępie. Cóż, przykro mi, autorko, ale pewno szybko zapomnę o twojej bohaterce i jej perypetiach. Może te słowa brzmią surowo, ale są usprawiedliwione. “Maresi” też mnie srogo rozczarowała i jest mi z tego powodu niemiło.
Gdzieś w wymyślonym przez Turtschaninoff świecie istnieje sobie wyspa Menos na której znajduje się Czerwony Klasztor. To miejsce zamieszkane wyłącznie przez kobiety. Dla wielu z nich stanowi schronienie przed niesprawiedliwym, cierpiącym na brak równouprawnienia społeczeństwem, w którym jedna płeć jest traktowana gorzej od drugiej. Inne przybywają na wyspę, żeby otrzymać jako takie wykształcenie i zdobyć możliwość dobrego zamążpójścia. Jeszcze inne, tak jak tytułowa bohaterka trafiają do Klasztoru, bo tylko w nim mogą uciec od biedy i głodu. Zamknięta społeczność kobiet prowadzi spokojnie, wręcz sielankowe życie, a dzięki hodowli zwierząt i uprawie roślin jest praktycznie samowystarczalne. Czas mija Maresi na nauce, pracy, opiece nad młodszymi nowicjuszkami oraz czytaniu książek. To ostatnie zajęcie sprawia jej najwięcej przyjemności. Pewnego dnia w Klasztorze pojawia się ktoś nowy. Od razu widać, że zahukana i milcząca Jai przeżyła coś okropnego w zewnętrznym świecie, zaś wyspa będzie dla niej miejscem schronienia. Maresi stopniowo zaprzyjaźnia się z dziewczyną. Razem pracują, czytają książki i rozmawiają. Obecność Jai w Klasztorze jednak naraża na niebezpieczeństwo resztę jego mieszkanek. Ojciec Jai uważa ucieczkę córki za hańbę na honorze całego rodu i zrobi wszystko, by wraz z innymi męskimi krewnymi ją dopaść.
“Maresi” to pod pewnymi względami bardzo frustrująca powieść. Pomysł na historię o grupie kobiet żyjących na praktycznie odizolowanej od świata wyspie brzmi interesująco. Można pokazać chociażby to jak radzą sobie z odosobnieniem, różnymi wyzwaniami i trudnościami, jak nawiązują ze sobą relacje. W “Maresi” niczego takiego nie ma. Główna bohaterka i pozostałe postacie nie przeżywają jakiś większych dylematów czy problemów. Pozostawiają to tak jakby za sobą i oddają się błogiemu życiu w Klasztorze. No, może Jai na samym początku pobytu w Klasztorze stara się uporać ze swoją traumą, ale wkrótce wtapia się w otoczenie i staje jeszcze jedną członkinią idyllicznej społeczności. W sumie szkoda, że historia nie skupia się bardziej na Jai. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mogłaby być ze swoją przeszłością i bagażem doświadczeń lepszą główną bohaterką niż Maresi.
O samej Maresi wiadomo tyle, że pochodzi z ubogiej rodziny, uwielbia czytać, zdobywać wiedzę oraz to, że jest opiekuńcza wobec innych. Świetnie tylko czemu wydaje się przy tym taka nijaka? Otoczenie wychwala ją i uważa za kogoś niezwykłego. Można jeszcze zrozumieć, że młodsze dziewczynki, którymi się opiekuję widzą w niej swoją idolkę. Ogólnie jednak autorka nie potrafiła pokazać jej jako barwnej, interesującej osoby zasługującej na te wszystkie pochwały. Nie powiem, że budziła moją niechęć, ale nie zaskarbiła sobie niczym mojej sympatii albo chęci zaangażowania się w jej opowieść. Maresi przez większość czasu była mi dość obojętna. Jak zdążyłam już wspomnieć, Jai ma większy potencjał, tyle że nie wykorzystany. Trudno powiedzieć coś konkretniejszego o pozostałych postaciach, bo niewiele o nich wiadomo. Parę z nich miałoby szansę stać się ciekawsze, gdyby je bardziej rozwinięto.
“Maresi” to krótka powieść. Fabuła rozkręca się powoli, bez pośpiechu. Jakąś połowę stron zajmują scenki obyczajowe z sielankowego życia w Klasztorze. Później pojawia się zagrożenie. I to chyba dobry moment na wspomnienie o największych wątpliwościach, jakie mam wobec tej książki. Promuje się jako feministyczną. Czy jest feministyczna? Zależy kto jak rozumie feminizm. Jeśli feminizm to przekonanie, że generalnie mężczyźni są źli a praktykowanie wicci daje siłę kobietom, to w “Maresi” znajdzie się mnóstwo feminizmu. Z tymże ja odcinam się od takiego feminizmu. Potrójna Bogini albo tańce w blasku księżyca to nie feminizm, tylko część neopogańskich wierzeń i tradycji. Solidarność i poświęcenie w obliczu niebezpieczeństwa świadczą nie tyle o feminizmie, co o humanitaryzmie. Postrzeganie mężczyzn jako degeneratów zagrażających kobietom tym bardziej nie jest feminizmem. W “Maresi” brakuje mi poczucia kobiecej wspólnoty, celebrowania kobiecości, różnorodnych kobiecych przyjaźni, wspólnych przeżyć, a nawet kłótni od czasu do czasu. Moim zdaniem to bardziej feministyczne niż gadanie o Bogini, która pozwala poznać tajemnice kobiecego ciała. Mogłabym postawić tezę, że tym co najbardziej łączy Maresi i jej towarzyszki jest wspólne miejsce zamieszkania i wiara w Boginię. Tak dla porównania wspomnę tutaj o “Pieśni krwi” i “Kronikach Drugiego Kręgu”. W obu przypadkach mamy do czynienia z grupą chłopców. W obu przypadkach dużo lepiej ukazano dynamikę tych grup. Chłopcy przyjaźnią się, sprzeczają, wspólnie radzą sobie z wyzwaniami, dzielą się przemyśleniami i doświadczeniami. Widać, że tworzą zwartą grupę, a nie są tylko ludźmi skazanymi na swoje towarzystwo. W “Maresi” czegoś takiego nie ma, bądź występuje w mikroskopijnych ilościach (takie potraktowanie po łebkach) dlatego autorka na próżno próbuje przekonywać mnie, że jej postacie łączą jakieś głębsze relacje. Nie jestem typem kogoś, kto doszukuje się wszędzie spisków, ale w pewnym momencie dopadło mnie dziwne odczucie, że “Maresi” wpycha mi jakiś podprogowy przekaz. Primo: zostawcie kobiety same sobie, a stworzą szczęśliwą, utopijną wspólnotę. Secundo: jeśli istnieją dobrzy mężczyźni, to są homoseksualni mężczyźni. Nie pociągają ich kobiety, więc nie są dla nich zagrożeniem, przeciwnie mogą być ich sojusznikami. Nie wiem. Może przesadzam? W każdym razie mam dość tych wywodów.
“Maresi” spływa pochwałami booktuberów i nie booktuberów. Może widzą w niej coś, czego ja nie potrafię dostrzec. Żeby nie było - to nie jest fatalnie napisana książka. Mogę szczerze pochwalić styl pisania autorki. Bardzo przyjemny, elegancki i sprawiający, że łatwo się przyswaja tą powieść. Sama treść jednak nie daje większej satysfakcji. Nie takiej, jakiej mogłaby oczekiwać od książek chcących nieść feministyczne przesłanie. Nie odczuwam też większej potrzeby podsuwania jej młodym czytelniczkom. Znam fajniejsze bohaterki od Maresi, które mogłyby stać się dla nich wzorem feminizmu i zaradności.
Poznaj jej historię.
więcej Pokaż mimo toNa zawsze zachowaj w pamięci.
O to prosi autorka na samym wstępie. Cóż, przykro mi, autorko, ale pewno szybko zapomnę o twojej bohaterce i jej perypetiach. Może te słowa brzmią surowo, ale są usprawiedliwione. “Maresi” też mnie srogo rozczarowała i jest mi z tego powodu niemiło.
Gdzieś w wymyślonym przez Turtschaninoff świecie istnieje sobie wyspa...
Jedna z najpiękniejszych książek mojego życia. Takich się nie zapomina. Polecam bardzo.
Jedna z najpiękniejszych książek mojego życia. Takich się nie zapomina. Polecam bardzo.
Pokaż mimo toŚwietna książka, napisana bardzo logicznie i z pomysłem. Czuć pasję autorki do literatury. Bardzo feministyczna i choć trudna, zawiera w sobie również dużo piękna. Historia Maresi jest niesamowita, warto po nią sięgnąć. Przeczytałam ją z polecenia Karo z come.book, która cały czas gorąco ją poleca i jak się okazuje bardzo słusznie ;)
Świetna książka, napisana bardzo logicznie i z pomysłem. Czuć pasję autorki do literatury. Bardzo feministyczna i choć trudna, zawiera w sobie również dużo piękna. Historia Maresi jest niesamowita, warto po nią sięgnąć. Przeczytałam ją z polecenia Karo z come.book, która cały czas gorąco ją poleca i jak się okazuje bardzo słusznie ;)
Pokaż mimo toOpowieść o sile kobiet, przyjaźni między nimi, a także poświęceniu się dla innych. Przejmująca historia, wciągająca od pierwszych stron.
Opowieść o sile kobiet, przyjaźni między nimi, a także poświęceniu się dla innych. Przejmująca historia, wciągająca od pierwszych stron.
Pokaż mimo toNawet, jeśli początek tej historii Was nie porwie, i może poczujecie nudę, to nie odkładajcie tej książki na półkę. Dajcie jej szansę, bo fabuła w końcu wciąga, a losy bohaterek poruszają i łzy zaczynają płynąć niepostrzeżenie. Mimo, że nie jestem nastolatką i raczej nie czytam powieści fantazy, to nie mogę doczekać się kiedy poznam dalsze losy bohaterek.
Nawet, jeśli początek tej historii Was nie porwie, i może poczujecie nudę, to nie odkładajcie tej książki na półkę. Dajcie jej szansę, bo fabuła w końcu wciąga, a losy bohaterek poruszają i łzy zaczynają płynąć niepostrzeżenie. Mimo, że nie jestem nastolatką i raczej nie czytam powieści fantazy, to nie mogę doczekać się kiedy poznam dalsze losy bohaterek.
Pokaż mimo toTytułowa Maresi uciekając tak naprawdę przed głodem, przybywa do Czerwonego Klasztoru.
Mam wrażenie, że klasztor jest przystanią dla wszystkich dziewczynek, które nie mają pomysłu na swoje dalsze życie lub uciekają przed przeszłością. Porzucają swoje rodziny i rozpoczynają nowe życie w społeczności zjednoczonych kobiet w klasztorze.
Fabuła rozgrywa się powoli, przez większość książki poznajmy zwyczaje sióstr. Dopiero po ponad połowie coś zaczyna się dziać.
Książka reklamowana jest jako feministyczna i chyba słusznie. Całe zło świata przypisuje się bezsprzecznie mężczyznom, wszyscy którzy pojawiają się w powieści są źli i okrutni. Poza jednym, ale za bardzo się boi, żeby przeciwstawić się reszcie.
Zachwyciły mnie subtelne magiczne elementy gdzieniegdzie się pojawiające.
Zabrakło mi przedstawienia choć odrobinę więcej świata poza wyspą jako punkt odniesienia, porównania do Klasztoru. Sama wyspa sprawia wrażenie bardzo hermetycznego środkowisko dla bezradnych kobiet, które odnajdują siłę we wspólnocie.
Tytułowa Maresi uciekając tak naprawdę przed głodem, przybywa do Czerwonego Klasztoru.
więcej Pokaż mimo toMam wrażenie, że klasztor jest przystanią dla wszystkich dziewczynek, które nie mają pomysłu na swoje dalsze życie lub uciekają przed przeszłością. Porzucają swoje rodziny i rozpoczynają nowe życie w społeczności zjednoczonych kobiet w klasztorze.
Fabuła rozgrywa się powoli, przez...
Z początku trudno wczuć się w opisany klimat i zrozumieć zasady przedstawionego świata. W książce zostało opisane też dużo agresji i przemocy wobec kobiet, które wspólnie jednoczą się przeciwko wrogom.
Z początku trudno wczuć się w opisany klimat i zrozumieć zasady przedstawionego świata. W książce zostało opisane też dużo agresji i przemocy wobec kobiet, które wspólnie jednoczą się przeciwko wrogom.
Pokaż mimo tociekawa pozycja, lecz mnie niestety nie zachwyciła
ciekawa pozycja, lecz mnie niestety nie zachwyciła
Pokaż mimo toTa pozycja wyróżnia się na pewno na tle propozycji dla młodzieży. Choć sama historia, nie znajdzie na dłużej miejsca w moim sercu to jest to bardzo udana przygoda. Styl jest bardzo lekki, ale dobry i nieinfantylny, sama fabuła może od razu nie wciąga, ale zaciekawia od razu i powoli pochłania klimat tajemnicy i chęci odkrycia, jak najwięcej elementów tego wykreowanego świata. Polecam, bardzo dobra i warta uwagi pozycja.
Ta pozycja wyróżnia się na pewno na tle propozycji dla młodzieży. Choć sama historia, nie znajdzie na dłużej miejsca w moim sercu to jest to bardzo udana przygoda. Styl jest bardzo lekki, ale dobry i nieinfantylny, sama fabuła może od razu nie wciąga, ale zaciekawia od razu i powoli pochłania klimat tajemnicy i chęci odkrycia, jak najwięcej elementów tego wykreowanego...
więcej Pokaż mimo to