Madonny z ulicy Polanki

Okładka książki Madonny z ulicy Polanki Joanna Marat
Okładka książki Madonny z ulicy Polanki
Joanna Marat Wydawnictwo: Prószyński i S-ka literatura piękna
480 str. 8 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2016-11-03
Data 1. wyd. pol.:
2016-11-03
Liczba stron:
480
Czas czytania
8 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788380970069
Tagi:
fatum opatrzność oliwa gdańsk cykl gdański kobiety ulica polanki
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
74 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
619
619

Na półkach:

O polskich madonnach pięknie pisała Agnieszka Osiecka: "(...) Tłucze się w tobie litania smutna (...) Sen ci daruje nadzieję płonną". I takie właśnie są opisane przez Joannę Marat Madonny z ulicy Polanki. To zwykłe polskie kobiety, nad którymi ciąży fatum. Wszystkie są niespełnione, samotne, nieszczęśliwe, a za chwilę przekażą ten balast kolejnemu pokoleniu kobiet, które właśnie przyszło na świat.
Bohaterki tej powieści związane są z ulicą Polanki, którą zna każdy gdańszczanin. To trakt łączący Starą Oliwę z młodszą częścią miasta. Nie przypadkowo autorka wybrała właśnie tę ulicę na tło dla wydarzeń powieści. Bo jej bohaterki też zawieszone są między przeszłością (zwykle bardzo bolesną) a przyszłością. Chcą zerwać z balastem, którym obciążyły je ich matki, a jednocześnie niebezpiecznie dążą ku powieleniu tego samego modelu życia. Na ich decyzje życiowe najbardziej wpływa pochodzenie, którego się wstydzą, albo je ukrywają, ale w rezultacie i tak okazuje się, że nie da się go całkowicie odrzucić.
Sceną fabuły jest stara i zrujnowana kamienica przy historycznej ulicy, w której zamieszkują: Anka- chora na raka i uciekająca przed życiowym partnerem z powodu jego złej reakcji na wiadomość o ciąży; Weronika- wdowa, która nawiązuje bardzo dziwny romans z tajemniczym mężczyzną z sąsiedztwa; w pobliżu mieszka też Dagmara- naiwna i głupiutka dziewczyna mająca romans z mężem Anki, pani Bolesława- matka doktora Macieja, która w podeszłym wieku odkrywa w sobie pokłady kobiecości; Gosia- 50-letnia dziennikarka, wikłająca się w kolejne romanse i odrzucająca własną córkę. Są w tym świecie też mężczyźni, ale autorka skupia się jednak na losach kobiet i robi to naprawdę ciekawie. Kolejne życiorysy łączą się ze sobą, kobiety się poznają i nawiązują różne więzi.
Jednocześnie Joanna Marat podejmuje dyskurs z antyczną koncepcją fatum, zgodnie z którą z przeznaczeniem wygrać się nie da. Pokazuje swoje bohaterki jako istoty, które przynajmniej częściowo odczarowały swój los i znalazły satysfakcję w życiu.
Bardzo mi się ta opowieść podobała. Zaczęłam się zastanawiać, jakie decyzje moich babek mnie ukształtowały. Kim byłabym gdyby nie polska historia?
Jeśli więc stawiacie sobie takie pytania, albo po prostu lubicie książki z ciekawymi kreacjami kobiet- polecam powieść Joanny Marat.

O polskich madonnach pięknie pisała Agnieszka Osiecka: "(...) Tłucze się w tobie litania smutna (...) Sen ci daruje nadzieję płonną". I takie właśnie są opisane przez Joannę Marat Madonny z ulicy Polanki. To zwykłe polskie kobiety, nad którymi ciąży fatum. Wszystkie są niespełnione, samotne, nieszczęśliwe, a za chwilę przekażą ten balast kolejnemu pokoleniu kobiet, które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
216
98

Na półkach:

Nie powiem książka mnie wciągnęła, o dziwo! Aczkolwiek nie na długo. Około strony dwusetnej zaczęłam czuć podirytowanie, po prostu zaczęłam się niecierpliwić. Zakończenie tez bez jakiejś wyraźnej puenty, tak jakby urwane w połowie historii. Książka zawiera historie kilku osób, gdzie nie wszystkie są jakos konkretnie dokończone, po prostu urywają się. Mimo ze większość książki losy tych bohaterów są szczegółowo opisywane, jak dla mnie, nagle przestają być kontynuowane. Książkę przeczytałam z zaciekawieniem, Ale po przeczytaniu czyje pewnego rodzaju niesmak.

Nie powiem książka mnie wciągnęła, o dziwo! Aczkolwiek nie na długo. Około strony dwusetnej zaczęłam czuć podirytowanie, po prostu zaczęłam się niecierpliwić. Zakończenie tez bez jakiejś wyraźnej puenty, tak jakby urwane w połowie historii. Książka zawiera historie kilku osób, gdzie nie wszystkie są jakos konkretnie dokończone, po prostu urywają się. Mimo ze większość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1761
1760

Na półkach:

„Jedenaście tysięcy dziewic” doczekały się kontynuacji!
Można czytać obie powieści oddzielnie, bo każda ma inne przesłanie, czas i wymiar psychologiczny, w którym się toczy. Jednak obie składają się na jeden, pełny obraz pokoleń Polaków, a właściwie gdańskich kobiet. Pierwsza część mówiła o przyczynach trudów ich wręcz cierpiętniczego życia. Druga skupiła się na ich skutkach.
Na polskich Madonnach.
Nie tych znanych z kościołów, do których zaglądałam z bohaterkami w chwilach trudnych, ciężkich i beznadziejnych z prośbą o pocieszenie i nadzieję na lżejszą przyszłość, obdarzających niemym uśmiechem, łagodnym spojrzeniem i ułudą lepszego żywota, ale tych żyjących, realnych z piętnem bycia kobietą przekazanym przez matki, babki i prababki.
Z odziedziczonym fatum.
Wszystkie bohaterki, a jest ich sporo, dlatego nie skupiam się na jednej, ale też i nie wymieniam wszystkich imiennie, zmagają się z nim. Dźwigają brzemię przeszłości pokoleń własnych rodzin, próbując na przekór losowi odnaleźć swoje miejsce, ale przede wszystkim siebie. Niekoniecznie zgodnie z rolą, jaką wyznaczyło im społeczeństwo. Często wbrew nakazom i normom przez nie ustanawianym. Szarpią się z nim na swój sposób i na miarę własnych możliwości. Od zachowań spontanicznych po dobrze zaplanowane działania. A mimo to nie znajdują recepty na szczęście, miłość i przynajmniej dobre życie, które z uporem i na przekór zapętla się jeszcze bardziej, zasupłując kobiety w sytuacje skrajne i bez wyjścia. W beznadziejne pułapki problemów dokładające kilogramów do już dźwiganego ciężaru.
To dlatego ta powieść bardzo obciąża emocjonalnie.
Nie ma tu radosnych wieści, a jeśli są, to w parze z tragedią. Chwile ulgi i pocieszenia można znaleźć tylko u stóp gipsowej Madonny w zaciszu gdańskiego kościoła, dającej nadzieję i siłę do dalszej walki z sobą, ludźmi, rzeczywistością i z fatum. Jednak nie na tyle przytłaczającym, by mnie zniechęcić do brnięcia w to gęste, pochłaniające magnum skrajnych i silnych uczuć przeżywanych przez bohaterki. Musiałam poczuć ich ciężar, by poznać boleśnie splątaną historię losów pięciu rodzin skupiającą się w kamienicy przy ulicy Polanki. Jej mieszkańców. Samotnych popaprańców – jak określił to jeden z bohaterów.
I nie są one proste!
Rodzin z różną przeszłością i różnorodnym pochodzeniem. Zwłaszcza skłóconych Baumannów i Wichurów, z których „jedna z rynsztoka, przaśna, prostacka, taka, co nie dba o wygląd, ma zęby czarne od papierosów, a dzieci traktuje jak małych niewolników – i druga jak ze starego portretu albo rodzinnej fotografii w sepi, hołdująca mieszczańskim tradycjom, zapatrzona w przeszłość, dość nieufna wobec obcych, tych inaczej pachnących i niestarannie wymawiających poszczególne głoski”. To ten kontrast i to skomplikowanie ich koligacji skutecznie kusiło mnie do wzięcia na siebie ciężaru tej opowieści. Odkrywania tajemnic i niedopowiedzeń rozdział po rozdziale. Demaskowania sekretów skrytych w sobie bohaterów. Wyławiania wplątanych wątków z przeszłości mających wpływ na rozwój wydarzeń teraźniejszych. Splatania nici losów, początkowo wydawałoby się niepowiązanych ze sobą, w jeden tworzący pełny obraz „familijny” wszystkich rodzin. I wreszcie możliwość samodzielnego jego odtwarzania z własnych domysłów i wniosków oraz odkryć powiązań, koneksji czy relacji. Włącznie z wątkiem kryminalnym. To była też przyjemność czerpana z dynamicznego stylu narracji. Rozproszonego i różnorodnego. Od narratora zewnętrznego po narrację w pierwszej osobie. Od opowieści po monolog.
Aż do momentu kulminacyjnego.
Rozwiązującego wszystkich skrępowanych ze sobą losem, niczym liną, bohaterów (włącznie z mężczyznami) i wyjaśniającego wszystko to, co dotychczas niezrozumiałe. Zdawałoby się, przynoszącego jasność sytuacji kobiecych bohaterek. Ale to tylko pozory. Gdzieś we mnie kołatała się myśl, abym nie dała się im zwieść. Fatum nadal ciąży. Ujrzałam jednak również światełko w tym tunelu mroku. Wprawdzie genów nie da się wymienić, ale fatum można „odczarować”. Dołożyć starań, by marzenia małej dziewczynki Ani, a dziś dorosłej kobiety Anny, że kiedyś zostanie matką-Madonną, spełnią się. Że będzie tą matką, jakiej „samej nie miała. Łagodną – a nie ostrą, nerwową i gniewną. Spokojną, a nie targaną wiecznym niepokojem i żalem. Wyrozumiałą i cierpliwą, a nie nieposkromioną złośnicą”. Ile z nas, kobiet, to sobie obiecywało tak, jak Anna? Czas powalczyć o te marzenia. Czas przerwać łańcuch fatum i passę cierpienia. Bycie polską Madonną nie musi oznaczać tylko bólu, poświęcenia, rozczarowania i wyrzeczenia. Stać nas na bycie spełnioną polską Madonną.
To najważniejsza myśl, jaką pozostawiła we mnie ta opowieść.
http://naostrzuksiazki.pl/

„Jedenaście tysięcy dziewic” doczekały się kontynuacji!
Można czytać obie powieści oddzielnie, bo każda ma inne przesłanie, czas i wymiar psychologiczny, w którym się toczy. Jednak obie składają się na jeden, pełny obraz pokoleń Polaków, a właściwie gdańskich kobiet. Pierwsza część mówiła o przyczynach trudów ich wręcz cierpiętniczego życia. Druga skupiła się na ich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
477
166

Na półkach: , ,

Gorzkie losy kobiet mieszkających przy ulicy Polanki w Oliwie. Historie pozornie ze sobą nie związane. Zapowiadało się nieźle. Niestety książka jest nudna i przydługa. Autorka stworzyła jakieś wydumane rody. Pojawiają się postaci nic nie znaczące i nie wnoszące do powieści, tylko robiące zamęt w głowie czytelnika. Nie wiem ile lat ma Joanna Marat - autorka, ale w jej powieści kobiety chwilę po 40-stce to niemal nobliwe staruszki, zaniedbane, jeżdżące tramwajem z siateczką z Oliwy do Hali targowej po świeży serek, mleczko i masełko. Łypiące na każdego (jakiegokolwiek) faceta i pragnące choć odrobinę atencji. Brrrr, aż zęby bolą.

Gorzkie losy kobiet mieszkających przy ulicy Polanki w Oliwie. Historie pozornie ze sobą nie związane. Zapowiadało się nieźle. Niestety książka jest nudna i przydługa. Autorka stworzyła jakieś wydumane rody. Pojawiają się postaci nic nie znaczące i nie wnoszące do powieści, tylko robiące zamęt w głowie czytelnika. Nie wiem ile lat ma Joanna Marat - autorka, ale w jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2557
1985

Na półkach:

Gdańsk. Kilka kobiet, różni je wiek, wykształcenia, oczekiwania od życia i rodzinna sytuacja. Co łączy? Skomplikowany i niesprawiedliwy los. Trudne relacje z bliskimi, niespełniona miłość, brutalność codzienności.
Chociaż książka jest ciężka, ciemna, trudna i mało optymistyczna, to czytałam ją z zapartym tchem. Od tej książki nie można się oderwać.

Gdańsk. Kilka kobiet, różni je wiek, wykształcenia, oczekiwania od życia i rodzinna sytuacja. Co łączy? Skomplikowany i niesprawiedliwy los. Trudne relacje z bliskimi, niespełniona miłość, brutalność codzienności.
Chociaż książka jest ciężka, ciemna, trudna i mało optymistyczna, to czytałam ją z zapartym tchem. Od tej książki nie można się oderwać.

Pokaż mimo to

avatar
1352
480

Na półkach: , ,

Cóż mogę więcej napisać po tylu pochlebnych opiniach?
To książka niezwykła, nietuzinkowa i okrutnie smutna. Ta opowieść, mimo swojego smutku, jest napisana swojsko, swobodnie i pięknie jednocześnie. Trudno się od niej oderwać. Ja z trudem się odrywałam.
Jakiś czas temu przeczytałam Jedenaście tysięcy dziewic. Już wtedy byłam pod ogromnym wrażeniem historii i stylu pisania autorki.
Polecam

i jeszcze ta okładka ..... mnie zachwyciła

Cóż mogę więcej napisać po tylu pochlebnych opiniach?
To książka niezwykła, nietuzinkowa i okrutnie smutna. Ta opowieść, mimo swojego smutku, jest napisana swojsko, swobodnie i pięknie jednocześnie. Trudno się od niej oderwać. Ja z trudem się odrywałam.
Jakiś czas temu przeczytałam Jedenaście tysięcy dziewic. Już wtedy byłam pod ogromnym wrażeniem historii i stylu pisania...

więcej Pokaż mimo to

avatar
863
845

Na półkach:

To nie jest zwykła książka,którą możemy ot tak sobie poczytać.To pozycja zmuszająca do wysiłku .Bohaterowie to osoby zmagające się z przeciwnościami losu jakimi jest ciężka choroba,niska samoocena czy też chorobliwa wręcz nieśmiałość.To sytuacje ,których jest pełno wśród nas ,ale dostrzegamy je dopiero wtedy ,gdy dotykają bezpośrednio nas lub naszych bliskich.
.Poza tym to doskonały przegląd polskiej mentalności sąsiedzkiej,takiej,która czasem bawi i wzrusza a czasem sprawia,że wzdrygamy się od niesmaku.Całości dopełniają opisy Gdańska oraz chłodnej Szwecji.
Myślę,że każdy czytelnik znajdzie tu znajomą Annę,Małgorzatę,Weronikę......

To nie jest zwykła książka,którą możemy ot tak sobie poczytać.To pozycja zmuszająca do wysiłku .Bohaterowie to osoby zmagające się z przeciwnościami losu jakimi jest ciężka choroba,niska samoocena czy też chorobliwa wręcz nieśmiałość.To sytuacje ,których jest pełno wśród nas ,ale dostrzegamy je dopiero wtedy ,gdy dotykają bezpośrednio nas lub naszych bliskich.
.Poza tym to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1721
1311

Na półkach: , , , ,

Powieść prawie do mnie trafiła. Dlaczego prawie? Otóż zniechęcił mnie początek... a dokładniej - trzysta stron. Zupełnie nie mogłam się wciągnąć w opowieść o losach postaci - teraźniejszych oraz tych z przeszłości. Kiedy zaczynały się rozdziały lub podrozdziały nie było jednoznacznie wskazane o kim jest mowa, co skutkowało tym, że nie wiedziałam do kogo odnieść to, co przeczytałam. Mam wrażenie, że ciekawa fabuła i mnogość intrygujących postaci została przytłoczona niepotrzebnymi lub przydługimi przemyśleniami oraz rozwleczonymi wypowiedziami. Zbyt wiele pojawia się monologów a za mało dialogów. Rzadkie rozmowy bohaterów połączone z niełatwym językiem autorki sprawiły, że nie potrafiłam się zaaklimatyzować w gdańskiej kamienicy.

Na pierwszy rzut oka podczas lektury tych stronic niewiele się też dzieje. Niby akcja jest, ale czytelnik (mam tutaj na myśli siebie) nie pragnie jak najszybciej zakończyć domowych czynności, bo dać się porwać historii... A zawiłe powiązania rodzinne i historie bohaterów drugoplanowych nieco mieszają w głowie.
Nie polubiłam bohaterów, z żadnym nie potrafiłam się utożsamić, nikt też nie wzbudził we mnie sympatii i chyba jedynie losy Anki wywołała u mnie szybsze bicie serca i zaciskanie kciuków.

Na szczęście moją ocenę ratuje to, co zdarzyło się potem. Szkielet, śmierć, siniaki, krew, szpitale oraz pożar - wtedy dopiero "Madonny z ulicy Polanki" sprawiły, że chciałam szybko dotrzeć do końca, by poznać finał. Na dodatek brawa dla autorki za jakże sprytne i zgrabne połączenie poszczególnych postaci ze sobą! Z reguły udaje mi się domyślić takich rzeczy, ale tym razem odnotowałam tylko maleńkie sukcesy.

Joanna Marat zawarła w swej powieści mnóstwo poważnych problemów - dylematy matek, patologie, zmaganie się z chorobą i samotnością, romanse, życie pod pantoflem matki lub żony, homoseksualizm oraz relacje przyrodniego rodzeństwa. Pokazała również jak ważne jest życie w zgodzie z własnych sumieniem oraz odpuszczenie win przodkom, którzy nieco skomplikowali los potomnych, nie mając nawet takiej świadomości.

Podsumowując - "Madonny z ulicy Polanki" to gorzka i przepełniona bólem opowieść o życiu polskich, zwyczajnych kobiet kryjących się w ponurych kamienicach przed światem i jego radościami. W pełni realistyczne oddanie trudności z jakimi trzeba zmagać się każdego dnia licząc na małe radości i odrobinę spokoju czy uwagi innych. Nie jest to łatwa powieść, ale niesie niejedno przesłanie oraz dowód na to, że warto zastanowić się nad tym czy można zmienić coś w swej codzienności, by innym oraz nam samym żyło się lepiej.


całość recenzji: http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2017/08/joanna-marat-madonny-z-ulicy-polanki.html

Powieść prawie do mnie trafiła. Dlaczego prawie? Otóż zniechęcił mnie początek... a dokładniej - trzysta stron. Zupełnie nie mogłam się wciągnąć w opowieść o losach postaci - teraźniejszych oraz tych z przeszłości. Kiedy zaczynały się rozdziały lub podrozdziały nie było jednoznacznie wskazane o kim jest mowa, co skutkowało tym, że nie wiedziałam do kogo odnieść to, co...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1635
38

Na półkach: , ,

Sięgając po książkę nieznanej mi do tej pory autorki Joanny Marat, spodziewałam się typowego kobiecego czytadełka. Już przy drugiej stronie wiedziałam, jak bardzo mylne było to wrażenie i w rzeczywistości trzymam w rękach bardzo ciekawie zapowiadającą się lekturę.

Bardzo interesujący portret polskiego społeczeństwa. Galeria postaci kobiecych zmagających się z życiem i problemami, które ono niesie: ciężka choroba, niespodziewana ciąża i taka, o którą trzeba będzie walczyć a być może nawet poświęcić życie, samotność, bieda, przemoc domowa i własne pochodzenie.
A także galeria portretów męskich. Niestety brak tu mężczyzn silnych, odważnych, którzy otaczą swoje kobiety opieką. Mamy za to Svena, który mimo że mieszka z Anną, wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią żony. Trzyma urnę z jej prochami w gabinecie i dziwi się, że Anna nie chce nosić ubrań, które pozostały po zmarłej. Maciej - młody lekarz onkolog, mieszka z mamą i słowa mama odmienia przez wszystkie przypadki. Nie potrafi ułożyć sobie życia. Wzdycha raz do ponętnej kuzynki, raz do swojej eterycznej pacjentki Anny. W samotności smakosz wszelkich trunków. Jest także tajemniczy sąsiad Weroniki, który korzysta z jej pomocy a także jej ciała. Przy czym poza fizycznością nie oferuje Weronice niczego. Nie zdradza nawet swojego imienia. I tylko czytelnicy wiedzą, jaką tajemnicę skrywa.
To tylko kilka przykładów. Ciekawie nakreślonych postaci, nawet tych tylko epizodycznych, w książce jest wiele.
A w tle Gdańsk, ulica Polanki, trochę Szwecji i echa historii-zwłaszcza wydarzeń grudnia 1970 r.
Szczerze polecam.

Sięgając po książkę nieznanej mi do tej pory autorki Joanny Marat, spodziewałam się typowego kobiecego czytadełka. Już przy drugiej stronie wiedziałam, jak bardzo mylne było to wrażenie i w rzeczywistości trzymam w rękach bardzo ciekawie zapowiadającą się lekturę.

Bardzo interesujący portret polskiego społeczeństwa. Galeria postaci kobiecych zmagających się z życiem i...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
83
19

Na półkach:

Książka mnie wyciągnęła. Może dlatego że jestem z Gdańska :),i znam każdy opisywany zakamarek. Trochę nieprzewidywalna i nieoczywista. Lekko mroczna ale ciekawa. Warta przeczytania

Książka mnie wyciągnęła. Może dlatego że jestem z Gdańska :),i znam każdy opisywany zakamarek. Trochę nieprzewidywalna i nieoczywista. Lekko mroczna ale ciekawa. Warta przeczytania

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    131
  • Przeczytane
    84
  • Posiadam
    26
  • Literatura polska
    5
  • 2017
    3
  • Z biblioteki
    2
  • Literatura współczesna
    2
  • Gdańsk
    2
  • 2017
    2
  • Literatura polska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Madonny z ulicy Polanki


Podobne książki

Przeczytaj także