Maria

Profil użytkownika: Maria

Nie podano miasta Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 4 godziny temu
1 761
Przeczytanych
książek
1 761
Książek
w biblioteczce
1 760
Opinii
12 855
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Kobieta
Strony www:
Książka to moje ikigai - pasja, zawód, misja i powołanie. Tworzę tutaj osobistą bibliotekę literatury przeczytanej. Chciałabym, żeby każdy taką miał. Jeśli pomogę w doborze tytułów, będę spełniona.

Opinie


Na półkach:

„Tylko zwycięzcy mają historię, a my, pokonane bydlaki, byliśmy jednocześnie tchórzliwymi debilami. Nasze wspomnienia, obawy, entuzjazm – wszystko to nie miało prawa być opowiedziane”.
Te przesiąknięte goryczą słowa napisał należący do przegranych autor tych wspomnień, mimo że obchody zwycięstwa wojsk alianckich nad niemieckim okupantem zastały go we francuskiej armii.
Jego historia była wyjątkowa i bardzo skomplikowana.
Syn Niemki i Francuza zamieszkałych w Alzacji należącej do III Rzeszy miał czternaście lat, kiedy pierwszy raz zobaczył żołnierza Wermachtu jawiącego mu się niczym gigantyczny wojownik. Zazdrościł kolegom z Hitlerjugend przygotowującym się do wojny. Był jej ciekaw. Ta chłopięca fascynacja sprawiła, że dwa lata później trafił do wojsk zaopatrzeniowych, by w wieku siedemnastu lat zgłosić się na ochotnika do elitarnej jednostki „Gross Deutschland”, czyli Wielkie Niemcy i trafić prosto na pierwszą linię frontu. Nie był wiekowo wyjątkiem. Jego koledzy byli o rok lub dwa lata starsi.
Od tego momentu rozpoczęła się opowieść o gehennie.
Trzyletnim piekle trwającym od 1942 do 1945 roku na szlaku walk od Rosji, poprzez Rumunię, Polskę, Wschodnie Prusy aż do Gdyni. W zimie doświadczając ekstremalnych temperatur sięgających minus 40 stopni Celsjusza, błota jesieni i spiekoty upalnego lata, głodu zamieniającego w zwierzę, skrajności emocji „od nieoczekiwanej radości aż po strach wyciskający łzy”, chorób niezwalniających ze służby, wszy obłażących dziesiątkami całe ciało, strachu oddzielającego duszę od ciała, nieustannego niebezpieczeństwa trwającego całymi godzinami, dniami i nocami, aż „w końcu człowiek rzyga i pada na ziemię całkowicie bezwładny i ogłupiały, jak gdyby przychodziła po niego śmierć” i wreszcie tej ostatniej, koszmarnej, powszechnej, nieustannie obecnej, bliższej ciału niż koszula. Sceny, które opisywał szczegółowo, były tak skrajne i ciężkie do przyswojenia oraz tak obciążające emocjonalnie, że musiałam przerywać czytanie, by nabrać dystansu. Sam autor w momencie ich spisywania w 1954 roku, pomimo upływu lat, miał wrażenie, że musi „otworzyć przeklęte wrota przeszłości” i „szperać w ciemnościach tamtego grobu, aby przelać to wszystko na papier”, bo „niełatwo przypomnieć sobie tamte dni, kiedy wszystko było irracjonalne, nieprzewidywalne i niepojęte”. Wrócić do chwil grozy, w których „słychać regularny huk bliższych lub dalszych, mniej lub bardziej potężnych, eksplozji; słychać krzyk ogarniętych bitewnym szałem żołnierzy, których w zależności od wyniku walk zaliczy się do bohaterów albo morderców; słychać krzyki rannych i umierających, którzy mają jeszcze tyle siły, by wyć rozpaczliwie, wpatrując się błędnymi oczami w krwawą miazgę własnego ciała”, a który może okazać się najlepszym przyjacielem.
Autor takie momenty uzupełniał refleksjami z perspektywy czasu.
Nawiązywał do kondycji psychicznej współczesnych mu pokoleń lub podsumowywał swoją przeszłość, która, pomimo okrucieństwa, pozwoliła mu poznać prawdziwą przyjaźń, bezgraniczną i absolutną miłość, sens i wagę życia oraz absurdalność losu ludzkiego. Z drugiej strony pozwalał mi na obserwację procesu degradacji psychiki człowieczej pod wpływem traumy, która nie pozwoliła na normalne życie w czasie pokoju. Zwłaszcza że odtwarzane z pamięci obrazy, w których życie nie miało żadnej wartości, były oglądane „oczyma siedemnastoletniego młodzieńca, który przeżywać musi to, co wielu dojrzałym mężczyznom niełatwo byłoby znieść”. Miał tego świadomość, pisząc – „Moje przyszłe życie będzie już tylko parą kul, które daje się inwalidzie”. Wiedział też, że takiego obciążenia psychicznego nie da się „wypisać” z duszy i pamięci w prowadzonym dzienniku i nie da się też oddać wiernie tej człowieczej tragedii. Spisywał go bardziej dla tych, którzy polegli, by „przekazać z jak największą siłą wyrazu krzyki dochodzące z rzeźni”.
W tej wizji wojny był sam, bo należał do przegranych Szkopów.
Ta wstrząsająca opowieść, która pozwoliła mi zajrzeć na drugą stronę wroga (z mojego punktu widzenia, czyli Polki), miała nakłonić do spojrzenia na wojnę i jej skutki bez względu na walczące strony. Na ludzi, którzy ginęli za sprawę lub ideę dla realizacji szalonych pomysłów określonej grupy ludzi. Na skutki tego ponoszone przez takie osoby jak autor. Ludzi młodych, naiwnych, pełnych zapału, przesiąkniętych ideałami i wiarą w hasło „absolutne poświęcenie” oraz przekonaniem, „że koniec wojny dla pokonanego żołnierza oznacza na ogół niewielki, brunatny otwór w głowie lub piersi”, by ostatecznie dowiedzieć się, że walczyli po nic, a ich męczeństwo zostało zdegradowane, wręcz potępione przez zbiorowe sumienie w obliczu ujawnianych faktów ludobójstw nazistów.
O tym nie wiedział nastolatek, który wojnę spędził na froncie.
Nadal, do końca wierzył w Ojczyznę-Matkę, by ostatecznie boleśnie skonfrontować tę wizję z rzeczywistością. Nie zmieniło to jednak faktu, że szlak bojowy i śmierć towarzyszy pozostały w nim na zawsze, mając nadzieję, że „inni kiedyś może zrozumieją, że obie strony konfliktu mogą cenić te same wartości i że ból jest ponadnarodowy”, a „wojna niszczy wszystko. Niszczy radość, co nadejdzie wraz ze zwycięstwem”.
I w tym sensie zrozumiałam autora – nigdy więcej wojny.
naostrzuksiazki.pl

„Tylko zwycięzcy mają historię, a my, pokonane bydlaki, byliśmy jednocześnie tchórzliwymi debilami. Nasze wspomnienia, obawy, entuzjazm – wszystko to nie miało prawa być opowiedziane”.
Te przesiąknięte goryczą słowa napisał należący do przegranych autor tych wspomnień, mimo że obchody zwycięstwa wojsk alianckich nad niemieckim okupantem zastały go we francuskiej armii.
...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Rankiem Ginny wypełzła z dołu, w którym miała umrzeć”.
Tym mocnym, ale i intrygującym zdaniem, rozpoczęła się krótka informacja o książce umieszczona na okładkowym skrzydełku. Zanim jednak dowiedziałam się, co takiego zaszło, że kobieta z poparzoną wapnem twarzą i pokrytą mazią rozkładających się zwłok cielaków, wygrzebała się spod nich i zanim zrozumiałam, dlaczego jej oprawcy z przekonaniem uważali – „zrobiliśmy, co do nas należało. Może nie nieskazitelnie i elegancko, nie sprawiedliwe pod każdym zaśmierdłym względem, ale nieskazitelnie i elegancko to robią miastowi”, oglądałam z zachwytem miejsce tragedii.
Tereny na amerykańskim Zachodzie.
Bo tak niewinnie zaczęła się akcja na farmerskim, „przeciętnym podwórku przy stodole, po hucznej imprezie, tuż za małym miasteczkiem, nad rzeką”. Jednak z czasem uroki farmy stały się mniej ważne. Najważniejsze okazało się to, co stało się później. To, co zrobiła Ginny – zaczęła uciekać na skradzionym koniu i ze skradzioną strzelbą. I to, co zrobili sprawcy jej traumatycznej krzywdy – wyruszyli w pościg za żoną, siostrą, szwagierką, kochanką i znajomą w jednej osobie wraz z wynajętym tropicielem.
Urządzili polowanie na godne pożałowania zwierzę.
Brutalne, pełne przemocy i chęci zemsty, wykorzystujące w fabule wszystkie przymioty przynależne westernowi, ale we współczesnych czasach – konie, strzelby, tropiciela, prerię, zastępcę szeryfa, ale przede wszystkim żywioły, na które zdani byli bohaterowie, degradujące człowieka do zwierzęcia miotającego się pomiędzy życiem pełnym smrodu, potu, seksu, krwi, bólu poranionego ciała i jego fizjologii a śmiercią zwiastowaną przez broń, głód, smród rozkładu i muchy.
Dla autorki to była idealna scenografia do umieszczenia w niej rozważań na temat natury człowieczej oraz tkwiącego w nim zła.
W tym celu stworzyła przejmującą historię ściganej Ginny, podążających za swoim „zwierzęciem” bezwzględnych myśliwych oraz obserwującego rozgrywający się przed nim dramat zastępcy szeryfa, by sprowadzić człowieka do poziomu zwierzęcia. Zdegradować jego wysoką pozycję w tak wywyższającym go filozoficznym i religijnym poglądzie antropocentryzmu, uwypuklając cechy identyczne z tymi, jakie posiadają zwierzęta. Zniwelowała jedyną różnicę odróżniającą go od zwierząt – mowę, która czyniła ich tylko mówiącymi zwierzętami, ale nadal zwierzętami. Podkreśliła w losach bohaterów przekonanie – „jesteś tylko mówiącym zwierzęciem”, przytaczając historyjki, w których postaciami były zwierzęta.
Mówiące zwierzęta.
Myślenie słowami powodowało utratę kontaktu z naturą i głębią myślenia zwierzęcego, bo „wszelki przekład jest zawsze nie taki jak trzeba, jest tylko przybliżeniem” – jak doszedł do wniosku jeden z bohaterów powieści. Z drugiej strony myślenia prostego, narcystycznego, bez autorefleksji, pełnego egoizmu, w którym rodziło się zło i „mimo że zaszliśmy już tak daleko, ta wada wciąż w nas tkwi. Nie ma się czym chwalić po dwóch milionach lat”.
Czy aby na pewno?
Autorka nie dawała gotowych odpowiedzi. Raczej filozoficzne materiały do przeanalizowania wplatane w wątek pościgu – refleksyjne opowieści zwierząt, rozważania zastępcy szeryfa widzącego zaślepienie ludzi, opowieści o pionierze przemierzanych ziem, dygresjami postrzegania sytuacji oczami poszczególnych bohaterów, przekazami babki Ginny uosabiającej mądrość pokoleń oraz raportami badaczy z... 2179 roku. Ta ostatnia, innowacyjna narracja, czyniła z tego westernu tak naprawdę powieść filozoficzną, próbującą przeanalizować od nowa naturę ludzką od pierwszych „zwierząt” – mężczyzny Adama i kobiety Ewy.
A może obu kobiet – Ginny i jej siostry Elli?
Autorka nie bała się podważać, modyfikować i podawać w wątpliwość tak dobrze znanych przypowieści z Biblii, ale także kondycji ludzkości, status quo moralności i wartości, struktury społecznej i jej norm oraz pozycji i roli kobiety w niej, buntu jednostki, człowieka jako istoty społecznej we wszystkich jej „zwierzęcych” przejawach, gdzie zło i dobro funkcjonuje na równi. Gdzie równowaga między nimi jest jak najbardziej naturalna.
Autorka uczyniła powieść otwartą, a jednocześnie zapętloną tak, jak tylko otwarty, nieprzewidywalny i skomplikowany jest umysł oraz psychika człowieka.
I w tym sensie wszyscy jesteśmy pożałowania godnymi zwierzętami.
naostrzuksiazki.pl

„Rankiem Ginny wypełzła z dołu, w którym miała umrzeć”.
Tym mocnym, ale i intrygującym zdaniem, rozpoczęła się krótka informacja o książce umieszczona na okładkowym skrzydełku. Zanim jednak dowiedziałam się, co takiego zaszło, że kobieta z poparzoną wapnem twarzą i pokrytą mazią rozkładających się zwłok cielaków, wygrzebała się spod nich i zanim zrozumiałam, dlaczego jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Miejsca, fakty i postaci są w tej książce prawdziwe. Niczego nie zmyśliłam...”
Tak napisała autorka we wprowadzeniu do swoich wspomnień, by zaraz dodać – „chociaż powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń, trzeba ją czytać jako powieść”.
Tak też ją odbierałam.
Jak historię włosko-żydowskiej rodziny. Zdeklarowanych antyfaszystów w faszystowskich Włoszech dyktatora Benita Mussoliniego. To mocne zakotwiczenie w historii nie przełożyło się na martyrologię jej losów, chociaż autorka wspominała o skutkach działalności opozycyjnej członków rodziny. Skupiła się przede wszystkim na życiu codziennym i jego powszednich elementach, charakterystyce rodziców, braci i sióstr oraz przyjaciół rodziny, samą siebie stawiając obok. Jak zapewniała – „Nie miałam ochoty mówić o sobie. Nie jest to opowieść o mnie, ale raczej, pomimo opuszczeń i braków, jest to historia mojej rodziny”.
Przyjęła rolę uważnego świadka i obserwatora.
Najpierw jako dziewczynka i dorastająca nastolatka, a potem żona i matka, zmieniając wraz z wiekiem dojrzałość narracji.
Za główną cechę rodziny przyjęła język porozumiewania się.
Kod językowy tworzący swoisty glosariusz dostępny tylko dla najbliższych. „Łacinę” dla uprzywilejowanych. Bardzo charakterystyczny i elitarny. Wystarczyło „słowo albo zwrot: jeden z tych dawnych zwrotów, usłyszanych i powtarzanych w nieskończoność w czasach naszego dzieciństwa, [...] żeby w jednej chwili przywrócić dawne więzi, nasze dzieciństwo i młodość, nierozerwalnie związane z tymi zwrotami, z tymi słowami”. Był dla niej identyfikatorem członków rodziny, który pozwalał bezbłędnie rozpoznać się „w ciemnej jaskini, pośród miliona osób”. Łączył rodzinę w jedno jako trwały fundament jej istnienia na przekór rozłące geograficznej i chłodowi emocjonalnemu. Pełnił również funkcję platformy emocjonalnego porozumienia, ponieważ na co dzień nie afiszowano się z uczuciami.
Dotyczyło to zwłaszcza ojca.
Znanego profesora wykładającego na uczelni. Despoty i tyrana z napadami wściekłości z błahych powodów. Matka bardziej wylewna była osobą spolegliwą z niesłabnącym optymizmem, częściej ustępującą mężowi. Razem z pięciorgiem dzieci tworzyli dom pełen skrajnych emocji, do którego zapraszano wielu znajomych i przyjaciół, a obecnie znanych nazwisk związanych polityką, nauką i w mniejszym zakresie literaturą, ponieważ, jak tłumaczyła narratorka – „ojciec zaraził ją niejasną, niezrozumiałą odrazą do świata literatów, świata nieznanego u nas w domu, do którego wstęp mieli tylko biolodzy, uczeni lub inżynierowie”.
Czuła ironia narratorki sprawiła, że polubiłam tę rozedrganą emocjonalnie rodzinę.
Wraz z jej zaletami i wadami, a przede wszystkim elitarnym językiem. To pozwoliło mi wejść ze zrozumieniem w rodzinne środowisko, w którym z czasem poczułam się jedną z nich. Wtajemniczoną. Przygotowało mnie to również na kończący wspomnienia długi dialog między rodzicami narratorki, który odebrałam z ogromną nostalgią.
To podejście sprawiło, że wiele rodzin będzie mogło łatwo identyfikować się z bohaterami opowieści. Myślę, że jest wiele takich z wewnętrznym kodem językowym.
Wszystkie te walory sprawiły, że wspomnienia autorki stały się bardzo popularne we Włoszech, a nawet lekturą szkolną.
naostrzuksiazki.pl

„Miejsca, fakty i postaci są w tej książce prawdziwe. Niczego nie zmyśliłam...”
Tak napisała autorka we wprowadzeniu do swoich wspomnień, by zaraz dodać – „chociaż powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń, trzeba ją czytać jako powieść”.
Tak też ją odbierałam.
Jak historię włosko-żydowskiej rodziny. Zdeklarowanych antyfaszystów w faszystowskich Włoszech dyktatora...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Maria Akida

z ostatnich 3 m-cy
Maria Akida
2024-05-13 13:06:56
Maria Akida i Meribbaal są teraz znajomymi
2024-05-13 13:06:56
Maria Akida i Meribbaal są teraz znajomymi
Maria Akida
2024-05-13 13:02:04
Maria Akida i Jacaff89 są teraz znajomymi
2024-05-13 13:02:04
Maria Akida i Jacaff89 są teraz znajomymi
Maria Akida
2024-05-12 15:23:55
Maria Akida oceniła książkę Zapomniany żołnierz na
10 / 10
i dodała opinię:
2024-05-12 15:23:55
Maria Akida oceniła książkę Zapomniany żołnierz na
10 / 10
i dodała opinię:

„Tylko zwycięzcy mają historię, a my, pokonane bydlaki, byliśmy jednocześnie tchórzliwymi debilami. Nasze wspomnienia, obawy, entuzjazm – wszystko to nie miało prawa być opowiedziane”.
Te przesiąknięte goryczą słowa napisał należący do przegranych autor tych wspomnień, mimo że obchody z...

Rozwiń Rozwiń
Zapomniany żołnierz Guy Sajer
Średnia ocena:
8.1 / 10
206 ocen
Maria Akida
2024-05-11 17:23:22
Maria Akida oceniła książkę Pożałowania godne zwierzę na
8 / 10
i dodała opinię:
2024-05-11 17:23:22
Maria Akida oceniła książkę Pożałowania godne zwierzę na
8 / 10
i dodała opinię:

„Rankiem Ginny wypełzła z dołu, w którym miała umrzeć”.
Tym mocnym, ale i intrygującym zdaniem, rozpoczęła się krótka informacja o książce umieszczona na okładkowym skrzydełku. Zanim jednak dowiedziałam się, co takiego zaszło, że kobieta z poparzoną wapnem twarzą i pokrytą mazią rozkład...

Rozwiń Rozwiń
Pożałowania godne zwierzę Robin McLean
Średnia ocena:
7.5 / 10
19 ocen
Maria Akida
2024-05-06 16:31:48
Maria Akida oceniła książkę Słownik rodzinny na
7 / 10
i dodała opinię:
2024-05-06 16:31:48
Maria Akida oceniła książkę Słownik rodzinny na
7 / 10
i dodała opinię:

„Miejsca, fakty i postaci są w tej książce prawdziwe. Niczego nie zmyśliłam...”
Tak napisała autorka we wprowadzeniu do swoich wspomnień, by zaraz dodać – „chociaż powstała na kanwie prawdziwych wydarzeń, trzeba ją czytać jako powieść”.
Tak też ją odbierałam.
Jak historię włosko-ż...

Rozwiń Rozwiń
Słownik rodzinny Natalia Ginzburg
Średnia ocena:
6.8 / 10
113 ocen
Maria Akida
2024-05-06 08:30:20
Maria Akida i smolkosia są teraz znajomymi
2024-05-06 08:30:20
Maria Akida i smolkosia są teraz znajomymi
Maria Akida
2024-05-05 16:21:46
Maria Akida oceniła książkę Nie ma co na
8 / 10
i dodała opinię:
2024-05-05 16:21:46
Maria Akida oceniła książkę Nie ma co na
8 / 10
i dodała opinię:

Wstrząsająca czytelnikiem, dosłownie i w przenośni, metaforyczna opowieść o ojczyźnie autorki – Iranie.
W jej warstwie fabularnej główną bohaterką czyni dziewczynę tuż po studiach o imieniu Szadi. Młodą osobę po załamaniu nerwowym uznawaną w rodzinie za chorą na depresję, a wśród znajo...

Rozwiń Rozwiń
Nie ma co Mahsa Mohebali
Średnia ocena:
7.4 / 10
9 ocen
Maria Akida
2024-05-05 15:49:32
Maria Akida dodała do serwisu książkę Opowieści z Czeskiego Zakątka

Kiedyś usłyszałam od kolegi, że za dużo czytam jako przytyk, a ja odebrałam go jako najpiękniejszy komplement :D Nie przejmuję się stereotypami, bo każdy można przenicować na swoją korzyść. :P

Maria Akida
2024-05-04 12:06:46
Maria Akida oceniła książkę Chowane po kieszeniach na
7 / 10
i dodała opinię:
2024-05-04 12:06:46
Maria Akida oceniła książkę Chowane po kieszeniach na
7 / 10
i dodała opinię:

„Szukam słów, / zbieranych przez lata, / chowanych po kieszeniach”.
To fragment wiersza „Prośba” pochodzącego z poprzedniego tomiku autora „Tym razem jestem tymczasem”. Słowa, które stały się dla mnie pomostem łączącym oba zbiorki wierszy. O ile w poprzednim autor pochylał się z miłości...

Rozwiń Rozwiń
Chowane po kieszeniach Robert Wochna
Średnia ocena:
7.5 / 10
2 ocen

ulubieni autorzy [6]

Szczepan Twardoch
Ocena książek:
6,4 / 10
33 książki
1 cykl
Pisze książki z:
1344 fanów
Zygmunt Bauman
Ocena książek:
6,9 / 10
64 książki
2 cykle
148 fanów
Viktor E. Frankl
Ocena książek:
7,4 / 10
12 książek
0 cykli
168 fanów
Zbigniew Herbert Podwójny oddech Zobacz więcej
Richard Osman Morderców tropimy w czwartki Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Tekst Zobacz więcej
Zbigniew Herbert Podwójny oddech Zobacz więcej
Richard Osman Morderców tropimy w czwartki Zobacz więcej
Dmitry Glukhovsky Tekst Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
1 761
książek
Średnio w roku
przeczytane
110
książek
Opinie były
pomocne
12 855
razy
W sumie
wystawione
1 760
ocen ze średnią 7,4

Spędzone
na czytaniu
9 611
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
godzina
46
minut
W sumie
dodane
3
W sumie
dodane
19
książek [+ Dodaj]