EVE: Era Empireum

Okładka książki EVE: Era Empireum Tony Gonzales
Okładka książki EVE: Era Empireum
Tony Gonzales Wydawnictwo: Zysk i S-ka fantasy, science fiction
592 str. 9 godz. 52 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Tytuł oryginału:
EVE. The Empyrean Age
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
592
Czas czytania
9 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7506-678-4
Tłumacz:
Adrian Napieralski
Tagi:
EVE science fiction
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
89 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
73
73

Na półkach:

Instrukcja obsługi gry komputerowej. Ale... wbrew pozorom zaskakująco udana książka. W EVE nigdy nie grałem, ale dobrze kojarzę, w każdym razie przeczytałem bez szukania odniesień - nie wiem zatem na ile kreacja świata jest zgodna z oryginalną. Sama powieść spokojnie daje radę - jest rozbudowana, wielowątkowa i ma naprawdę mocne momenty. Jest zarazem w pewnych obszarach mocno uproszczona - wydarzenia wiodące do wojny zdają się być wręcz zbrodniczo okrojone. Niby widzimy co się dzieje, poznajemy skalę manipulacji itd, zarazem totalnie mechanika tych działań, ich przyczyny i celowość nie mają prawa zostać uzasadnione. Mówiąc krótko: spora część tej historii to deus ex machina. Mimo wszystko czytało się to dobrze i nie uważam czasu poświęconego na lekturę za stracony. Sensowne guilty pleasure bez jakiejkolwiek szansy na metkę dzieła ambitnego.

Instrukcja obsługi gry komputerowej. Ale... wbrew pozorom zaskakująco udana książka. W EVE nigdy nie grałem, ale dobrze kojarzę, w każdym razie przeczytałem bez szukania odniesień - nie wiem zatem na ile kreacja świata jest zgodna z oryginalną. Sama powieść spokojnie daje radę - jest rozbudowana, wielowątkowa i ma naprawdę mocne momenty. Jest zarazem w pewnych obszarach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
76
78

Na półkach:

Miejscami czyta się jak podręcznik czy to ekonomii, czy historii, z akcentem że "podręcznik", czyli książkę z definicji napisanej kiepsko, nudnej i nijakiej. Nie wiem co to właściwie jest - chyba jakiś obiekt towarzyszący wiadomej grze online. Gra jaka jest, nie wiem, ale jeśli książka miała zareklamować ją tym, co nie grają, to w moim przypadku poniosła spektakularną klęskę - ani myślę podchodzić do tego czegoś. Bohaterów, z którymi dałoby się sympatyzować - brak. Motywacje stron konfliktu - niby zrozumiałe, ale jakieś takie dziwne, wydumane. Odwołania do historii - mętne i nie wyjaśniające wielu kwestii. Ot, wzięli się ludziska i pobili. Jakieś, słowo z uporem powtarzane - rasy. Ale ludzi. Ale nie, nie te co to wiadomo: wg koloru rozróżniane. Jakieś inne. Jakie? Czym się rasy różnią? Autor zapomniał napisać. Grubaśna cegła, ileś tam razy wspomina się o odrazie, jaką ktoś do osobnika rasy innej czuje, ale czemu czuje - musimy sobie zgadnąć.
Myślałby kto - space opera, więc chociaż fajna wojna będzie. Nie, nie będzie fajnej wojny. Kompletnie brak tu tego, co tygrysy lubią w opisach wojen, czy to na włócznie, czy na okręty kosmiczne. Niby ktoś tam do kogoś strzela, ale czemu ten wygrywa, tamten przegrywa, i jak to się ma do jakichś taktyk, strategii, co z ekonomią i czy mamy umrzeć z podziwu słysząc "pancernik kosmiczny się pojawił" czy wzruszyć ramionami, bo to odpowiednik byle czołgu z wojny na Ukrainie- nie wiemy. Autor zapomniał wyjaśnić. Ba, nie wiemy nawet ile ludzi czy planet ten dziwny świat zamieszkuje. Coś tam o bilionach się przebąkuje. Ale przez to właśnie nic nie wiemy, czyli czy rozwalenie powiedzmy 100 okrętów to to co u nas, czyli katastrofa, czy jak utrata 100 żołnierzy w skali wojny światowej, czyli epizod niegodny wzmianki w jakimś raporcie dla ciut wyższego dowództwa.
Podsumowując: nie ma ta książka praktycznie żadnych atrakcji. Ani z perspektywy wielkiej polityki i strategii nie dostarczy frajdy, ani przygody jakichś bohaterów nas nie porwą. Miłość chociaż? A, jest - siostry do brata. On ginie, jej jest smutno. Koniec warstwy głębszych emocji.
Kicha po prostu. Broń boże kupować.

Miejscami czyta się jak podręcznik czy to ekonomii, czy historii, z akcentem że "podręcznik", czyli książkę z definicji napisanej kiepsko, nudnej i nijakiej. Nie wiem co to właściwie jest - chyba jakiś obiekt towarzyszący wiadomej grze online. Gra jaka jest, nie wiem, ale jeśli książka miała zareklamować ją tym, co nie grają, to w moim przypadku poniosła spektakularną...

więcej Pokaż mimo to

avatar
770
169

Na półkach: ,

Fantastyczna (dosłownie :-)) space opera, militarno - polityczna. Dla mnie doskonała rozrywka. Znawcy gier sieciowych wiedzą o co chodzi :-)

Fantastyczna (dosłownie :-)) space opera, militarno - polityczna. Dla mnie doskonała rozrywka. Znawcy gier sieciowych wiedzą o co chodzi :-)

Pokaż mimo to

avatar
284
28

Na półkach: ,

Dla mnie dobra. Dla znawców i bywalców uniwersum EVE - smaczek czytelniczy.

Dla mnie dobra. Dla znawców i bywalców uniwersum EVE - smaczek czytelniczy.

Pokaż mimo to

avatar
19
1

Na półkach: ,

Bardzo ciekawa pozycja

Bardzo ciekawa pozycja

Pokaż mimo to

avatar
397
56

Na półkach: ,

Fantastyczna, ciekawe wątki, godną polecenia lektura , zdecydowałem się że względu na odsłonę gry EVE Echoes , beta już zamknięta więc miałem czas na książkę,

Fantastyczna, ciekawe wątki, godną polecenia lektura , zdecydowałem się że względu na odsłonę gry EVE Echoes , beta już zamknięta więc miałem czas na książkę,

Pokaż mimo to

avatar
22
3

Na półkach: ,

Dla większości osób ta książka będzie pewnie po prostu dobra ale dla osób znających uniwersum EVE to pozycja obowiązkowa i zawiera dużo smaczków i klimatu.

Dla większości osób ta książka będzie pewnie po prostu dobra ale dla osób znających uniwersum EVE to pozycja obowiązkowa i zawiera dużo smaczków i klimatu.

Pokaż mimo to

avatar
1569
920

Na półkach:

Recenzja pierwotnie zamieszczona na portalu szortal.com

Od zawsze miałem upodobanie do gier wszelakich. Będąc nastolatkiem marzyłem o grach w których mógłbym zmierzyć się z szeroką rzeszą graczy. Istniała wtedy formuła gier Play by mail, ale jakoś nigdy nie udało mi się wziąć udziału w tego typu rozgrywkach. Główną przeszkodą był fakt, że w Polsce nigdy nie zdobyły one większej popularności, a do tych zachodnich dostęp był mocno utrudniony. Bariera językowa, sprawność polskiej poczty i systemu bankowego czyniły takie przedsięwzięcie niemal niemożliwym. Teraz gdy w dobie internetu dostęp do tego typu rozrywki jest nadzwyczaj łatwy, okazało się, że to straszny pożeracz czasu. A tego teraz akurat mam najmniej. Nigdy nie grałem w Eve Online i podejrzewam, że nigdy nie będę.

Siadając do lektury EVE. Era Empireum nie wiedziałem o grze nic poza informacją ogólnodostępną w sieci. Zaciekawiony zapewnieniami o bogactwie świata w którym odbywa się rozgrywka z zainteresowaniem sięgnąłem po pozycję proponowaną przez wydawnictwo Zysk i S-ka. Dodatkową zachętą była okładka sugerująca militarną przygodę w konwencji space opery. A tego akurat było mi trzeba. Głębokiego kosmosu, podróży międzygwiezdnych, spektakularnych bitew i porządnej, klasycznej fabuły SF. I muszę przyznać, że Tony Gonzales, ze swoim cegłowatych rozmiarów woluminem, w sporej mierze zaspokoił te potrzeby.

Świat gry, a co za tym idzie również powieści, cechuje niesamowite bogactwo i różnorodność. Wieki temu ludzkość opuściła, mityczną dziś Ziemię. W tym czasie, podbój kosmosu liczony w dziesiątkach i setkach tysięcy lat, spowodował, że ludzie są obecni na tysiącach planet rozproszonych w kosmosie. Dało to autorowi możliwość umieszczenia akcji w dowolnej scenerii, od niewolniczych planet zajmujących się głównie prymitywną produkcją rolną po technicznie zaawansowane stacje kosmiczne. Naturalnie ludzkość po staremu podzielona jest na frakcje/państwa mniej lub bardziej nieprzyjazne sobie, a światem wciąż rządzą dzisiejsze emocje, pragnienia i idee.

Na tym tle autor zbudował wielowątkową fabułę. Niemal przez całą powieść poszczególne historie prowadzone są równolegle, by pod koniec spleść się w jedno. Owa obfitość połączona z egzotyką nazw i imion zmusza czytelnika do stałego, wzmożonego poziomu skupienia. Bez tego łatwo się pogubić i stracić orientację o kim akurat autor pisze i gdzie dane wydarzenia mają miejsce. Ogromne uniwersum i rozbudowana koncepcja fabularna z jednej strony cieszą, z drugiej jednak skutkują spadkiem jakości. Wydaje się, że autor starał się chwycić zbyt wiele srok za ogon i niestety nie do końca podołał zadaniu. Obcując z lekturą mamy wrażenie nie najlepiej pozszywanego patchworku. Bywają fragmenty bardzo apetyczne, świetnie przedstawione. Koncepcja kapsuł, realia pewnego rolniczego świata czy wątek dotyczący przemytników i grabieżców kosmicznych (swoją drogą historia ta niemal jota w jotę przypomina świetny serial SF – Firefly). Mnóstwo jest też jednak różnorodnych nieporadności. Słabo przemyślane manipulowanie skalą czasową, zupełnie nierealne aspekty ekonomiczne, z kapelusza wyciągnięci Starsi, schematyzm procesów historyczno-socjologicznych czy postać Brokera - chyba jedna z najgorzej wykreowanych postaci w literaturze. Zresztą budowa bohaterów to pięta achillesowa autora. Poza pojedynczymi wyjątkami postacie rysowane są grubą kreską, schematycznie, brak im wiarygodności.

Z całej książki przebija wielkie zaangażowanie, zapał i zamiłowanie autora do opisywanego świata. Niestety brak mu porządnego warsztatu, zarówno pod względem czysto literackim jak i koncepcyjnym. Językowo jest po prostu poprawnie, a między wierszami niestety odnajdziemy ślady tabelek, szablonów i gierczanego schematyzmu.

Formalnie książka jest dość specyficzna. Podzielona na siedemdziesiąt pięć rozdziałów, z których niemal każdy składa się z kilku dodatkowych podrozdziałów. Biorąc pod uwagę, że w zasadzie każdy nowy mini-rozdział to skok do innej linii narracyjnej, nie powinna nas dziwić sytuacja lekkiego chaosu. Jednak zaangażowany i skupiony czytelnik poradzi sobie z tym bez problemu. Z pewnością znajomość świata gry pomaga w percepcji opisanej historii jednak brak tej wiedzy nie jest specjalną przeszkodą przy czytaniu.

Tłumacz w zasadzie wyszedł z przygody obronną ręką lecz zdecydowanie nie można jego pracy nazwać elegancką. Trafiają się drobne błędy w rodzaju numerous tłumaczonego na liczebnych miast licznych, incarnation przełożonego na niezgrabną inkarnację w miejsce polskiego wcielenia, niekonsekwencji w tłumaczeniu nazw własnych, itp. Całość sprawia wrażenie przekładu dokonanego przy pomocy automatu.

Jeśli kto ma ochotę na niezobowiązującą, epicką przygodę w kosmicznej przestrzeni to dzieło pana Gonzalesa powinno przypaść mu do gustu. Równocześnie, bardziej uważny czytelnik znajdzie też asumpt by pomyśleć o rzeczach mniej lekkiej natury. Manipulacje genetyczne, klonowanie, niewolnictwo, nierówności społeczne, eskalacja zbrojeń i związane z tym konflikty czy zagrożenia niesione przez religie – w mniejszym lub większym stopniu kwestie te podnoszone są w powieści. W konsekwencji, EVE. Era Empireum nie jest jakąś szczególnie wartą polecenia pozycją, ale nie zasługuje też na to by zniechęcać do sięgnięcia po nią.

Recenzja pierwotnie zamieszczona na portalu szortal.com

Od zawsze miałem upodobanie do gier wszelakich. Będąc nastolatkiem marzyłem o grach w których mógłbym zmierzyć się z szeroką rzeszą graczy. Istniała wtedy formuła gier Play by mail, ale jakoś nigdy nie udało mi się wziąć udziału w tego typu rozgrywkach. Główną przeszkodą był fakt, że w Polsce nigdy nie zdobyły one...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3769
950

Na półkach: , ,

Odnoszę wrażenie, że technologia pochłonęła całą treści, że miałam marną przyjemność zwiedzania owych galaktykach, a to za sprawą samego języka lektury. To jest akurat ten typ literatury sci-fi, który lubię najbardziej, gdzie gwiazdy do mnie przemawiają, wysłannicy przestworzy nadają na moich falach, a poruszanie się po statkach kosmicznych jest podróżą dla mojej wyobraźni. NIestety, nie w tym wypadku.

Ogólnie uważam, że język opisujący jest - jakby to precyzyjnie nazwać - toporny. Nie ma tu specjalnych wymysłów akcji, przedstawia obraz sytuacji, a jednak jest to wszystko mało przyswajalne dla mnie. Być może to zasługa tłumaczenia, że momentami odnosi się wrażenie braku spójności czy nawet logiczności w poszczególnych fragmentach. Czasem też nie mogłam odnaleźć się z bohaterami, bo z treści nie wynikało wprost o kim w danej chwili mowa. Tego typu zawirowania maja duży wpływ na dekoncentrację czytelnika. Poza tym spotykamy tu wielość wątków, przenoszenie się od jednego do drugiego, a jeszcze w międzyczasie coś innego wyskakuje, wiec łatwo się zgubić.

To co autor najlepiej tutaj zobrazował to chyba opisy bitew. Kwestie społeczne w dalekiej przyszłości są w stanie zainteresować niemal każdego, natomiast sprawy polityczne już nie koniecznie, a tego tu jest najwięcej. Takich klimatów nie lubię, czy to w książkach sensacyjnych czy tym bardziej w fantastyce. Niestety tutaj polityczne zagrywki, spiski przesłaniają resztę.
W sumie wszystko sprowadza sie do jednego, a mianowicie, że w odległej przyszłości nic się nie zmienia. Nowy Eden, ale stare problemy ludzkości.

Książka nie kończy się w rozstrzygający sposób, ale to prawdopodobnie dlatego,że jest pierwszą częścią większej całości.

Odnoszę wrażenie, że technologia pochłonęła całą treści, że miałam marną przyjemność zwiedzania owych galaktykach, a to za sprawą samego języka lektury. To jest akurat ten typ literatury sci-fi, który lubię najbardziej, gdzie gwiazdy do mnie przemawiają, wysłannicy przestworzy nadają na moich falach, a poruszanie się po statkach kosmicznych jest podróżą dla mojej wyobraźni....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1145
150

Na półkach: ,

Choć nie przepadam za polityką w książkach, to tu mnie nie nużyła, ale wręcz ciekawiła. Świetnie wymyślony i wykreowany świat "gdzieś w odległej galaktyce".

Aż trudno uwierzyć, że jest to debiut Autora. Czekam z niecierpliwością na jego nowe powieści.

Choć nie przepadam za polityką w książkach, to tu mnie nie nużyła, ale wręcz ciekawiła. Świetnie wymyślony i wykreowany świat "gdzieś w odległej galaktyce".

Aż trudno uwierzyć, że jest to debiut Autora. Czekam z niecierpliwością na jego nowe powieści.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    115
  • Chcę przeczytać
    90
  • Posiadam
    61
  • Teraz czytam
    10
  • Fantastyka
    5
  • Chcę w prezencie
    4
  • Science Fiction
    2
  • Ulubione
    2
  • Sci-Fi
    2
  • O001
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki EVE: Era Empireum


Podobne książki

Przeczytaj także