Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Catherine Asaro
![Catherine Asaro](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
3
6,1/10
Pisze książki: fantasy, science fiction
Od dziecka uczyła się baletu i gry na fortepianie. Rodzice - naukowiec i literatka - z wielką troską podeszli do kwestii jej wykształcenia. W efekcie, po licencjacie z chemii, który zdobyła z najwyższą możliwą do zdobycia lokatą, obroniła magisterium z fizyki na kalifornijskim UCLA, a później doktorat na Uniwersytecie Harvarda. Uczy matematyki, fizyki oraz chemii - skutecznie i z sukcesami - jej uczniowie zdobywają laury w konkursach nie tylko na szczeblu stanowym, ale i federalnym.
Jest wielką działaczką amerykańskiego fandomu. W latach 2003-2005 była prezydentem Science Fiction and Fantasy Writers of America. Prywatnie, żona dr. Johna Kendalla Cannizzo, astrofizyka NASA. Razem wychowują córkę - matematyczkę i tancerkę.
Bestsellerowa SF, Saga of the Skolian Empire, to najsłynniejsza seria, która wyszła spod ręki Catheriny (a pisała także utwory fantasy). W 2001 r. kolejny tom cyklu, czyli The Quantum Rose zdobył nagrodę Nebula za najlepszą powieść. Nowela The Space - Time Pool przyniosła pisarce kolejną Nebulę (2008 r). Także inne jej utwory były nagradzane m.in. Sapphire Award i Prism Award, a także nominowane do Hugo i Nebuli.http://
Jest wielką działaczką amerykańskiego fandomu. W latach 2003-2005 była prezydentem Science Fiction and Fantasy Writers of America. Prywatnie, żona dr. Johna Kendalla Cannizzo, astrofizyka NASA. Razem wychowują córkę - matematyczkę i tancerkę.
Bestsellerowa SF, Saga of the Skolian Empire, to najsłynniejsza seria, która wyszła spod ręki Catheriny (a pisała także utwory fantasy). W 2001 r. kolejny tom cyklu, czyli The Quantum Rose zdobył nagrodę Nebula za najlepszą powieść. Nowela The Space - Time Pool przyniosła pisarce kolejną Nebulę (2008 r). Także inne jej utwory były nagradzane m.in. Sapphire Award i Prism Award, a także nominowane do Hugo i Nebuli.http://
6,1/10średnia ocena książek autora
134 przeczytało książki autora
133 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wielka inwersja
Catherine Asaro
Cykl: Skolian Empire (tom 1)
6,1 z 94 ocen
253 czytelników 16 opinii
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Wielka inwersja Catherine Asaro ![Wielka inwersja](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/106000/106342/352x500.jpg)
6,1
![Wielka inwersja](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/106000/106342/352x500.jpg)
Miało być tak pięknie – zaawansowana technologia, kosmiczne walki, starcia umysłów. A to tylko kocopoły wymyślone przez anonimowego autora okładkowej zajawki, ślicznie błyszczącej zielenią i kłującej w oczy bykiem w zapisie („Jestem Jugernautem” zamiast „Jestem Jagernautą”). W rzeczywistości bowiem science fiction jest tylko płaszczykiem, który ma przykryć właściwą treść, czyli… kłopoty sercowe niebywale pięknej i seksownej empatki, telepatki, wojowniczki i wybitnego pilota galaktycznych myśliwców, a do tego spodziewanej następczyni tronu. Wszystko w jednym.
Biedactwo, mające nominalnie już pod pięćdziesiątkę, ale fizycznie w granicach dwudziestki, jest twarde niczym głaz i zabójcze, acz co i rusz roztkliwia się, smuci nad losem ginących wrogów i łaknie bliskości mężczyzny, jego zapachu i uścisków. Tak bardzo tego łaknie, że przedzieramy się przez trzy romanse, a każdy z nich słodki, chwilami niewinny, chwilami ognisty. Gdzie bagaż życiowy kobiety, która od blisko trzech dekad morduje wrogów, słysząc w głowie ich agonalne jęki? Gdzie jej doświadczenie? Gdzie realizm?
Jak by nie było, powieść – napisana i przetłumaczona całkiem zgrabnie – rzeczywiście próbuje błysnąć pazurem SF. Autorka zbudowała sobie – i wciąż buduje, bo Saga o Skoliańskim Imperium obejmuje już blisko dwadzieścia tomów – galaktykę podzieloną między trzy siły: Sojusz, czyli Ziemię i zrzeszone z nią planety, Skolię, czyli imperium, z którego wywodzi się bohaterka, oraz domenę Handlarzy, wyjątkowo bezwzględnych i lubiących trzymać swoich poddanych mocno pod butem. A wszystkie te "państwa" zamieszkują ludzie, których korzenie wywodzą się z Ziemi. Żeby było bardziej naukowo, autorka zaproponowała skomplikowane zasady funkcjonowania napędu statków, pozwalające na osiąganie prędkości wielokrotnie przekraczających prędkość światła, a także dorzuciła galaktyczną sieć informacyjną oraz np. nervoplex – tkaninę wyczuwającą i wzmacniającą nastroje stykających się z nią ludzi.
Tylko co z tego, skoro historia startuje niezbyt ciekawie, serwując jakieś smętne kawałki o wycieczce (pieszej!) grupy pilotów do knajpy na jednej z planet Sojuszu, by potem – po zaledwie jednej kosmicznej walce – rozpocząć mozolne wnikanie w zawiłości rodzinnych relacji, zasad sukcesji oraz kształtu intryg międzyplanetarnej polityki. I gdzieś w międzyczasie, zupełnie niepostrzeżenie, zaczyna się coraz wyraźniejszy zjazd fabuły do poziomu niezbyt wymagającego romansidła dla nastolatków.
Na nic więc tak szeroka kreacja świata, na nic drobiazgowe opisywanie sieci i mozolne dzielenie ludzi na dobrych (Skolia) i złych (Handlarze). Wszystko i tak sprowadza się do rozterek miłosnych, do tęsknoty za uczuciem i do okazjonalnego seksu. A żeby historia była z przytupem, jednym z amantów bohaterki – przypomnijmy: skoliańskiej pretendentki do tronu – autorka uczyniła pretendenta do tronu strony przeciwnej, czyli Handlarzy. Łączy ich tak piękne uczucie, że aż w oczach tęcza staje, zwłaszcza jeśli uświadomić sobie, że całość została oparta na klasycznym, kiczowatym i ohydnie już obślinionym motywie miłości urodziwej, wojowniczej księżniczki do nieszczęśliwego księcia z sąsiedniego królestwa. Krainy ze sobą wojują, ale siła uczucia młodych (ekhem, pięćdziesięciolatki i z grubsza dwudziestolatka) przezwycięży wszelkie przeszkody i pozwoli zaprowadzić pokój. Wieczny. W którymś kolejnym odcinku sagi.
Ponieważ „Wielka inwersja” była debiutem literackim Asaro, należałoby zastosować przy jej ocenianiu taryfę ulgową. Tyle że nie ma jak sprawdzić, czy kolejne kreacje autorki przedstawiają sobą większą wartość, bo Fabryka Słów poprzestała na wydaniu tylko tego jednego tomu. Przeczytać więc książkę można, ale w zasadzie nie jest to nic szczególnie godnego uwagi.
(Esensja.pl)
Wielka inwersja Catherine Asaro ![Wielka inwersja](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/106000/106342/352x500.jpg)
6,1
![Wielka inwersja](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/106000/106342/352x500.jpg)
"Jesteśmy empatami. Wiemy co czują nasze ofiary."
Ostatnio czytałam już tyle książek, w których występował, a wręcz przyćmiewał inne, wątek o wielkiej miłości dwojga bohaterów, że stwierdziłam, iż trzeba powiedzieć dość. Sięgnęłam zatem za pozycję, której opis od wydawcy gwarantował mi chociażby cień szansy na pewną dozę bezpieczeństwa. Ile mi po tym pozostało? Cóż… można stwierdzić, że bardzo trudno jest znaleźć jakiekolwiek miejsce w cieniu, gdy pogoda na dany dzień przypomina największy upał stulecia.
Casherine Asaro od dziecka uczyła się baletu i gry na fortepianie. Rodzice - naukowiec i literatka - z wielką troską podeszli do kwestii jej wykształcenia. W efekcie, po licencjacie z chemii, który zdobyła z najwyższą możliwą do zdobycia lokatą, obroniła magisterium z fizyki na kalifornijskim UCLA, a później doktorat na Uniwersytecie Harvarda. Uczy matematyki, fizyki oraz chemii - skutecznie i z sukcesami - jej uczniowie zdobywają laury w konkursach nie tylko na szczeblu stanowym, ale i federalnym.
Zacznijmy może faktem oczywistym – opis od wydawcy, widniejący na odwrocie książki, w ogóle nie oddaje tego co jest zawarte w środku. Przeczytałam już kilka recenzji i opinii na temat tej powieści i muszę stwierdzić, że większości z recenzentów czy opiniodawców, opis nie zachęcił. U mnie niestety było odwrotnie. Sięgnęłam po „Wielką Inwersję”, ponieważ potrzebowałam chwilki odpoczynku, przy czym chciałam spędzić czas z książką, z której wręcz wylewałyby się elementy fantastyczne. Chociaż muszę przyznać, że powieść nie do końca jest klapą, to nie trafiłam w to, co chciałam. Spudłowałam wręcz.
Ze sposobu w jaki „Wielka Inwersja” została napisana, można niewątpliwie wywnioskować, iż pisarka jest wykształcona w dziedzinie, która wiele jej pomogła, przy tworzeniu świata przedstawionego. Występuje tam wiele nazw chemikaliów, maszyn i innych specyficznych przedmiotów, że momentami nie potrafiłam się w tym połapać. Na początku wywołało to moją konsternację. Ciężko mi to mówić, ale jak na pierwszy tom, to autorka wylała na głowy czytelników zbyt wiele informacji. Z drugiej strony element ten wcale nie był by postrzegany jako „zbyt” dopracowany, gdyby nie wątek miłosny. Co z nim, pewnie zapytacie? Jak dla mnie, on tam właściwie w ogóle nie pasuje.
Jak wspomniałam wcześniej, były momenty, kiedy książka naprawdę mi się podobała. Potem jednak następował zwrot i zaczynała mnie niepohamowanie denerwować i irytować. Wszystko za sprawą powyżej wymienionego wątku miłosnego, który pasował w tej powieści do reszty jak pięść do nosa, kolokwialnie się wyrażając. Miałam wrażenie jakby autorka na siłę go upychała wszędzie tam gdzie mogła. Momentami był on ważniejszy od całej reszty, przysłaniał fabułę oraz mącił bieg akcji. Jednym słowem – pomyłka.
Bohaterowie w książce byli niewydarzeni. Nie potrafiłam się do żadnego z nich przywiązać, a co dopiero z którymkolwiek utożsamiać. Chociaż postaci w książce nie były jej atutem ani nie ciążyły fabule, to jednocześnie wydawali mi się strasznie nijacy. Główna bohaterka - Soz, miała za zadanie prowadzić czytelnika, przez wydarzenia opisywane przez autorkę. Czytając, miałam wrażenie, że jest ona za mało wyrazistą postacią. Chociaż z biegiem czasu, czytelnik ma szansę dowiedzieć się o niej czegoś więcej, to te informacje tak naprawdę nie wywołują żadnych emocji.
Cała książka jest podzielona na trzy części. Osobiście doszłam do wniosku, że z każdą następną jest jeszcze gorzej niż było poprzednio. Miejscami powieść jest mocno przegadana, a wydarzenia, które występują wydają się dosłownie wklejone w całość. Tak więc stwierdzam, że „Wielkiej Inwersji” brak ciągłości. Chętnie poznałabym ten świat jeszcze raz, ponieważ sam pomysł na fabułę nie był zły. To właśnie wykonanie mnie zawiodło. Nie mam na myśli, że zrobiłabym to lepiej od samej pani Cathriny, która prawdopodobnie z myślą, że będzie to cykl, chciała przedstawić tylko określone wydarzenia. Jednakże jako czytelnik, który miał w ręku tylko i wyłącznie tę powieść, po stanie technicznym, zamyśle i sposobie wykonania nie jestem pewna, czy sięgnę po część następną.
Ocena: 3/10