Babel 17

Okładka książki Babel 17 Samuel R. Delany
Okładka książki Babel 17
Samuel R. Delany Wydawnictwo: Solaris Seria: Klasyka Science Fiction fantasy, science fiction
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Klasyka Science Fiction
Tytuł oryginału:
Babel-17
Wydawnictwo:
Solaris
Data wydania:
2008-06-10
Data 1. wyd. pol.:
2008-06-10
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
838995186X
Tłumacz:
Jolanta Pers
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
142 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
247
0

Na półkach:

Uwielbiam sf, ale muszę powiedzieć jasno i
szczerze, że książka ta była bardzo słaba. Kamień milowy w historii fantastyki naukowej(!)? To z pewnością jakieś nieporozumienie. Delany stanął na dość kruchym i cienkim lodzie, decydując się na
typowo humanistyczny rdzeń w fabule tej powieści, jednak moim zdaniem to nie to tę książkę osłabiło. Owszem, lód ten załamał się z wielkim hukiem. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że dosłownie wszystko tu jest boleśnie infantylne. Druga rzecz to
postacie, które są dosłownie papierowe, by nie powiedzieć przezroczyste, zachowujące się jak dzieci baraszkujące w piaskownicy. Brakuje głębi, oraz tego odpowiednio wyrażonego i skonstruowanego środowiska, które jest tak cenne dla czytelnika kochającego sf. Główna bohaterka, Rydra Wong zupełnie odrealniona, osoba która w
wieku dwudziestu paru lat jest mistrzynią
praktycznie wszystkiego czego się dotknie.
Doczytałem książkę, bo nie lubię kończyć czegoś w połowie i z czystej ciekawości jak się zakończy ta męcząca droga przez dżunglę bełkotu. Myślę że sam pomysł z językiem babel-17 to bardzo dobry materiał do obróbki na bardzo dobre sf, tyllko tu akurat został bardzo nieumiejętnie wykorzystany.

Uwielbiam sf, ale muszę powiedzieć jasno i
szczerze, że książka ta była bardzo słaba. Kamień milowy w historii fantastyki naukowej(!)? To z pewnością jakieś nieporozumienie. Delany stanął na dość kruchym i cienkim lodzie, decydując się na
typowo humanistyczny rdzeń w fabule tej powieści, jednak moim zdaniem to nie to tę książkę osłabiło. Owszem, lód ten załamał się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2312
2134

Na półkach: , , ,

Esencja science-fiction! W dodatku historia oparta na lingwistyce, a to jeden z najrzadszych gatunków - przychodzi mi na myśl tylko Ambasadoria i Ted Chiang (z ekranizacją Arrival),ewentualnie Śnieżyca Stephensona i Babel Kuang (choć w tym ostatnim, mimo że językoznawstwo stanowiło jeden z głównych motywów, to jednak kaznodziejstwo było osią powieści).

Nie tylko mamy tutaj fantastyczne dywagacje i twórcze rozwinięcia teorii Sapira-Whorfa, ale też gorzką refleksję nad zastosowaniami wynalazków (militarne),i space operowe tło (kosmici, wojna, okupacja). Do tego okraszone smaczkami, jak niecieleśni.

To nie czytadło, to literatura!

Esencja science-fiction! W dodatku historia oparta na lingwistyce, a to jeden z najrzadszych gatunków - przychodzi mi na myśl tylko Ambasadoria i Ted Chiang (z ekranizacją Arrival),ewentualnie Śnieżyca Stephensona i Babel Kuang (choć w tym ostatnim, mimo że językoznawstwo stanowiło jeden z głównych motywów, to jednak kaznodziejstwo było osią powieści).

Nie tylko mamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
220
190

Na półkach:

Ciekawy pomysł na fabułę z zagadką lingwistyczną w tle. Aż dziw bierze, jeśli się uświadomi, że książka powstała tak dawno temu. Zatem ciekawie było przejść przez te międzygalaktyczne tajemnice.

Jednak książka nie porwała mnie jakoś szczególnie. Jest dość krótka, to jej duża zaleta. Tłumacz też się postarał przekazać trudne do wyrażenia niuanse lingwistyczne. Aczkolwiek to nie wystarczy, by dać efekt wbijający w fotel, a samo zakończenie może nie być satysfakcjonujące.

Ciekawy pomysł na fabułę z zagadką lingwistyczną w tle. Aż dziw bierze, jeśli się uświadomi, że książka powstała tak dawno temu. Zatem ciekawie było przejść przez te międzygalaktyczne tajemnice.

Jednak książka nie porwała mnie jakoś szczególnie. Jest dość krótka, to jej duża zaleta. Tłumacz też się postarał przekazać trudne do wyrażenia niuanse lingwistyczne. Aczkolwiek...

więcej Pokaż mimo to

avatar
424
137

Na półkach:

6,5/10, ale zaokrąglam w górę, bo doceniam książki, które przecierają szlaki oraz jestem świadomy wpływu przyciężkiego tłumaczenia na odbiór treści (jeśli macie taką możliwość skorzystajcie z oryginału).

Po raz już któryś z rzędu odkrywam, że moje upodobania czytelnicze są kompletnie niekompatybilne z resztą populacji, a szkoda, bo w kwestii wrażeń artystycznych (niepraktycznych) konformizm znacznie ułatwia rozmawianie o sztuce.

Mamy tutaj historię międzygalaktycznego konfliktu między Sojuszem a Najeźdźcami. Serię ataków sabotażu na placówki militarne Sojuszu poprzedzają transmisje w nietypowym języku nazwanym roboczo Babel-17. Rydra Wong, lingwistka i poetka, ma za zadanie rozwikłać tajemnice owego języka i w związku z tym zbiera ekipę na podróż do przewidzianego następnego celu zamachowców - stoczni wojennej znajdującej się w głębokim kosmosie.

Warto zacząć od minusów. Bohaterowie są rzeczywiście bardzo pobieżnie zarysowani (choć nie wszyscy!),świat jest nieokreślony w szerszej skali, obracamy się jedynie w ograniczonych, ważnych dla przebiegu fabularnego lokacjach. Tłumaczenie wpływa na komfort odbioru lektury, gdyż wielokrotnie napotykałem się z sytuacją, w której sens zdań docierał do mnie dopiero po ponownym przełożeniu ich na język angielski (stosując najbardziej dosłowne odpowiedniki). Upatruję się w tym głównego czynnika zniechęcenia do lektury wiele osób, ponieważ w anglojęzycznym światku literackim język powieści nie jest krytykowany. Coś, co w oryginale brzmi naturalnie, po polsku przybiera koślawych kształtów.

Najlepiej to było widać na przykładzie wątku Rzeźnika, postaci, która nie rozumie pojęcia „ja”. Główna bohaterka chcąc go nauczyć rozróżnienia między „ja’ a „ty” rozpoczyna od nauki słów by przejść do nauki pojęć kryjących się za nimi (bardzo ciekawy wątek swoją drogą, jak się mają słowa do koncepcji i jaki wpływ wywierają na nasze zachowanie). Na samym początku Rzeźnik myli „ty” i „ja”, rozumiejąc, że skoro Wong zwraca się do niego „ty” znaczy to, że to konkretne słowo określa jego osobą, natomiast „ja” określa/nazywa kapitan Wong. Przez to wszystkie „ty” i „ja” w jego wypowiedziach są odwrócone. Po angielsku nie jest to wielki problem do przeskoczenia, zdania brzmią równie naturalnie po ich zamianie, jednak w języku polskim mamy odmianę czasowników przez osoby. Przed tłumaczem stoi poważny dylemat: czy pozwolić, aby Rzeźnik dobrze odmieniał końcówki (lecz źle dobierał podmiot. Nie miałoby to sensu, aby rzeźnik poprawnie dobierał końcówki, skoro źle rozumie podmiot),czy żeby konsekwentnie fałszował je zgodnie z właściwą odmianą dla niewłaściwego podmiotu, czy zastąpić wszystkie końcówki czasowników formami bezosobowymi. Tłumaczka wybiera 3 opcję, uwypuklając brak rozróżnienia „ja” od „ktoś inny”, jednak zdania tracą przy tym płynność językową. Czytanie tych partii wymaga wręcz "mentalnej łatki" by zrozumieć sens wypowiedzi. To samo się dzieje w fascynujących skądinąd fragmentach, w których Wong myśli w języku Babel-17 – pozbawienie form osobowych w języku angielskim nie nastarcza problemów, w języku polskim trzeba się zdecydować, jak przetłumaczyć zdania w elastycznie brzmiące konstrukcje.

W książce pojawia się sporo fragmentów związanych z lingwistyką i będą one w dużej mierze niezrozumiałe dla kogoś bez odrobinę ponadprzeciętnej wiedzy z danej tematyki – zajrzyjcie sobie choćby na artykuł na wikipedii poświęcony czemuś tak podstawowemu jak fonem. Trudno go zrozumieć! Momenty interesujące przeplatają się z fragmentami nużącymi, ciekawe koncepcje zderzają się ze scenami, które na przestrzeni lat udało się fantastom znacznie usprawnić (np. opisy kosmicznych potyczek). Wątki uczuć są suche, a opisy bardzo nierówne – niektóre rzeczy z łatwością potrafiłem sobie wyobrazić, a niekiedy moje rozeznanie przestrzenne w danej sytuacji było niemal zerowe (nie wiem, na ile wpływało na to tłumaczenie).

Pomimo tych wad znalazłem mnóstwa pozytywów, które jednak sprawiły, że książkę czytało mi się z zainteresowaniem. Po pierwsze olbrzymi wachlarz pomysłów – nie mam pojęcia jak można nie lubić dużej ilości pomysłów na małej ilość stron, przecież to jest kwintesencja SF! Maksymalna koncentracja idei w roztworze zwanym powieścią. A są to pomysły naprawdę ciekawe i połączone w całość nadają książce potężny zastrzyk oryginalności. Z pewnością przed rokiem 1966 próżno było szukać książki o podobnym kształcie, ale i dziś nie byłoby o to łatwo. Idea języka tak zwartego, logicznego, doskonale objaśniającego fizyczne prawidłowości wszechświata, potrafiącego z niemal telepatycznym rozeznaniem interpretować mikro-odruchy fizjonomii jest naprawdę zachwycający. Język ten potrafi znacznie więcej, ale tu już musiałbym wejść w spoilery, a nie o to przecież chodzi. W każdym razie pierwszy rozdział tej powieści podobał mi się najbardziej, gdy generał wojsk Sojuszu rekrutował Wong do rozgryzienia Babel-17. Scena przebiegła niemal identycznie jak ta, którą widzieliśmy w filmie „Arrival” na podstawie opowiadania Teda Chianga. Sama próbka języka nie wystarczy, by nasza bohaterka mogła podjąć się próby jego przetłumaczenia.

Mamy zagadkowe prądy hiperprzestrzenne, mamy zmarłych-duchy, którzy mogą komunikować się z nami, ale bez odpowiednich sztuczek niemal natychmiast o tym zapominamy, mamy niezwykłe bronie, żołnierzy doskonałych, statki kosmiczne, tajemnicę żywota Rzeźnika. Nasza kosmiczna załoga nie wywołuje może silniejszych emocji, jednak jest to paczka dosyć osobliwa i interesująca w zamyśle (trójki uczuciowe, zjawy, nawigatorzy). Autor obdarzył ich także jakimś backstories uwypuklającymi świat przedstawiony oraz przeróżnymi modyfikacjami cielesności.

Uproszczenia, jakie stosuje Delany w tłumaczeniu zasad działania Babel-17 służą jako demonstracja koncepcji, którą mógłby zrozumieć czytelnik w 1966 roku, a nie bezpośrednie odwzorowanie mechanizmów fikcyjnego języka. Akcja powieści dzieje się w dalekiej przyszłości i jasne jest, że ów język jest systemem dużo bardziej wewnętrznie złożonym i opartym na zasadach, których po prostu nie jesteśmy w stanie poznać, stworzony przez cywilizację wykraczającą daleko poza nasze możliwości opisu. Ważne jest jedynie to, że rozumiemy jak funkcjonuje, jakie stwarza on możliwości, a nie to, czy stworzenie takiego języka jest możliwe w oparciu o funkcjonujące obecnie lub w przeszłości na naszej planecie systemy lingwistyczne, bo nie jest. Dla mnie Babel-17 ma więcej wspólnego z matematyką niż z samym językiem w sensie humanistycznym. Będąc utalentowany matematycznie bardzo często miałem tak, że „intuicyjnie” postrzegałem drogę prowadzącą do rozwiązania, mimo że nie potrafiłbym wyjaśnić, w jaki sposób mój mózg wybierał właściwą metodą za pierwszym razem. Po prostu cała moja znajomość aparatu matematycznego niejako rzutowała na problem i w niemal automatyczny sposób (poprzez samą jego – aparatu - złożoność i zwięzłość) sugerowała rozwiązanie, niczym w przypływie inspiracji. Sądzę, że Babel-17 był czymś podobnym: tak jak matematyka jest językiem dobrze opisującym fizyczną rzeczywistość (i dla kogoś dobrze się nią posługującą pewne cechy świata przyjmują niemal intuicyjne zrozumienie),tak Babel-17 pozwalał pełniej postrzegać rzeczywistość dzięki swojej wewnętrznej strukturze lingwistycznej.

„Kiedy wnikam w ten język, zaczynam widzieć za dużo”
„Myślenie w Babel-17 przypominało oglądania dna studni, o której jeszcze chwilę temu sądziło się, że ma tylko parę metrów głębokości.”

Myślę, że warto sobie takie porównanie z matematyką zrobić i wtedy nie odbiera się tych wszystkich cudów, jakie umożliwiał Babel-17 jako magicznej teorii wszystkiego. To po prostu nie jest język w ludzkim rozumieniu tego słowa – padają nawet wskazówki, że bardziej przypomina język programowania, jest bardziej mechaniczny, maksymalnie funkcjonalny, doskonale analityczny, lecz mało poetycki. Jest tak zgrabny, że aż auto-wyjaśniający.

Także ogólnie lektura dawała mi do myślenia, nie była może lekka językowo, ale mam nieodparte wrażenie, że wielki wpływ miał tu przekład. Wypadałoby ją wydać w nowym tłumaczeniu. Przygody raczej nie przystają do współczesnych standardów wielkich space oper (a to właśnie do tego subgatunku SF najbliżej jest Babel-17),ale stwarzają ciekawe poletko do zadawania sobie pytania „co jeśli moglibyśmy wytworzyć taki doskonały język?”. Być może nie uniwersalny, ale działających tylko w jakimś obrębie kulturowym. Do czego moglibyśmy go wykorzystać? Warto zapamiętać cytat, od jakiego rozpoczyna się cała powieść:

„Nic tak idealnie nie odzwierciedla cywilizacji jak mowa. Jeśli nasza znajomość mowy, lub ona sama, nie jest jeszcze doskonała, to samo dotyczy cywilizacji” Mario Pei. (nie wiem czy ten cytat nie jest wymyślony, wypadałoby sprawdzić).

Nie zgadzam się też, aby jakiekolwiek wątki nie zostały wyjaśnione, a czytałem uważnie. Owszem, książka ma odrobinę otwarte zakończenie, ale mając w pamięci wszystkie informacje, które uzyskaliśmy o „siatce” (że tak powiem enigmatycznie) i Babel-17 możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć rezultat dalszych zmagań Sojuszu z Najeźdźcami. Wszystkie inne wątki poboczne uważam zostały domknięte. Muszę w tym miejscu jeszcze pochwalić Delany’ego za pomysł Kostnicy – absolutnie był to jeden z najciekawszych fragmentów powieści, zaraz obok sposobu myślenia za pomocą Babel-17.

Także mimo swoich wad, mimo 60 lat na karku, książkę polecam osobom czytającym głównie starsze science fiction. Nie jest to bezpieczny strzał, bo w dużej mierze liczy się to, jak istotne są dla ciebie współczesne normy powieściopisarskie. Jednak jeśli masz je gdzieś i czytasz SF dla pomysłów, to sięgnij po tą książkę. Zgadzam się Markiem Oramusem, który tak pisze w posłowie:

„To fantastyka ambitna (…),pełnowymiarowa literatura o niepokojącym kształcie przyszłości. O tym, jak dziwne czynniki będą grały w niej kluczową rolę, jakim skomplikowanym czy przerażającym fenomenom przyjdzie stawić czoła i jak z tej roli wywiąże się człowiek”.

6,5/10, ale zaokrąglam w górę, bo doceniam książki, które przecierają szlaki oraz jestem świadomy wpływu przyciężkiego tłumaczenia na odbiór treści (jeśli macie taką możliwość skorzystajcie z oryginału).

Po raz już któryś z rzędu odkrywam, że moje upodobania czytelnicze są kompletnie niekompatybilne z resztą populacji, a szkoda, bo w kwestii wrażeń artystycznych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1608
379

Na półkach: ,

Język będący kanwą powieści SF to iście diabelski pomysł. Bo Babel 17 to język właśnie: precyzyjny, tajemniczy i niezrozumiały. Zgłębia go wybitna poetka i lingwistka Rygra Wong. Szybko zdaje sobie sprawę, że musi odnaleźć osobę, która się nim posługuje, żeby w pełni zrozumieć przekaz. I wyrusza na kosmiczne poszukiwania, a zadanie to łatwe nie będzie.
Delany wykreował naprawdę fantastyczny świat z zaskakującymi postaciami – jak choćby Mosiądz, z daleką przyszłością, ludzkością borykającą się z tajemniczymi epidemiami i będącą w stanie wojny z Najeźdźcami. Od pierwszej karty powieść niesie za sobą tajemnicę i do ostatnich ją utrzymuje. To największa zaleta. Wyjaśnienie przychodzi powoli, ale nie nuży czytelnika rozbudzając ciekawość o co w tym wszystkim chodzi.
Jedynie w zajawce Wydawca się zagalopował zdradzając prawie wszystko. Może w tym czasie wydawał też streszczenia lektur szkolnych?

Język będący kanwą powieści SF to iście diabelski pomysł. Bo Babel 17 to język właśnie: precyzyjny, tajemniczy i niezrozumiały. Zgłębia go wybitna poetka i lingwistka Rygra Wong. Szybko zdaje sobie sprawę, że musi odnaleźć osobę, która się nim posługuje, żeby w pełni zrozumieć przekaz. I wyrusza na kosmiczne poszukiwania, a zadanie to łatwe nie będzie.
Delany wykreował...

więcej Pokaż mimo to

avatar
330
235

Na półkach: , , , , ,

Czy to kanon scifi... nie wiem, daleka jestem od takiego stwierdzenia.. zbyt dużo upchnięte na 250 stroniczkach, nierozwinięte wątki, nieopisane światy, niewytłumaczone pojęcia... z tej strony porażka, dywagacje na tematy językowe, semantyczne, składniowe... delikatnie liźnięte.. z punktu widzenia filologa, którym jestem, zbyt wydumane i patykiem po wodzie pisane... się zrymowało:) jedynie ciekawym dialogiem była rozmowa głównej bohaterki z Rzeźnikiem.

Czy to kanon scifi... nie wiem, daleka jestem od takiego stwierdzenia.. zbyt dużo upchnięte na 250 stroniczkach, nierozwinięte wątki, nieopisane światy, niewytłumaczone pojęcia... z tej strony porażka, dywagacje na tematy językowe, semantyczne, składniowe... delikatnie liźnięte.. z punktu widzenia filologa, którym jestem, zbyt wydumane i patykiem po wodzie pisane... się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
281
265

Na półkach:

Ciekawa koncepcja, dość chaotycznie napisane, sporo rzeczy nie zostało wyjaśnione, zakończenie zawiodło.

Ciekawa koncepcja, dość chaotycznie napisane, sporo rzeczy nie zostało wyjaśnione, zakończenie zawiodło.

Pokaż mimo to

avatar
37
27

Na półkach: , , , ,

Bardzo ciekawe SF skupiające się na kwestiach językowych. Koncept ten sam, co w "Historii twojego życia", i o ile tamto jest formalnie ciekawsze, o tyle mnie bardziej przekonały wariacje Delany'ego. Końcówka trochę może rozczarowująca.

Bardzo ciekawe SF skupiające się na kwestiach językowych. Koncept ten sam, co w "Historii twojego życia", i o ile tamto jest formalnie ciekawsze, o tyle mnie bardziej przekonały wariacje Delany'ego. Końcówka trochę może rozczarowująca.

Pokaż mimo to

avatar
581
310

Na półkach: ,

Babel 17 czyta się bardzo przyjemnie, zwłaszcza że pomysł jest całkiem niezły (nawet jak na dzisiejsze czasy). Ale jednocześnie czuć pewien nadmiar wątków i informacji oraz niedosyt związany z brakiem ich zakończenia/wyjaśnienia.

Babel 17 czyta się bardzo przyjemnie, zwłaszcza że pomysł jest całkiem niezły (nawet jak na dzisiejsze czasy). Ale jednocześnie czuć pewien nadmiar wątków i informacji oraz niedosyt związany z brakiem ich zakończenia/wyjaśnienia.

Pokaż mimo to

avatar
769
168

Na półkach: ,

Bardzo niedoceniony Autor. Ciekawe dlaczego - naprawdę dobra literatura SF

Bardzo niedoceniony Autor. Ciekawe dlaczego - naprawdę dobra literatura SF

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    208
  • Przeczytane
    174
  • Posiadam
    58
  • Fantastyka
    11
  • Science Fiction
    9
  • Ulubione
    4
  • 2018
    3
  • Chcę w prezencie
    2
  • W bibliotece
    2
  • 2014
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Babel 17


Podobne książki

Przeczytaj także