-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać69
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2021-04-28
2023-08-26
2008
2024-03-24
2020-07-06
2005
2021-01
2021-08-28
2023-04-29
2012
2024-03-23
2024-03-20
2023-08-20
2022-02-21
2021-05-13
1996
2007-01-01
2011-03-20
2010-11-06
Ależ się ubawiłam podczas tej lektury. Pięknie wydana, ilustracje przemyślane z każdym elemencie, w Baranku Bronku i jego znajomych można zakochać się od pierwszego wejrzenia. A do tego na każdej stronie jedno treściwe zdanie opisujące przygody i dylematy głównego bohatera. A oto co gryzie Bronka:
Bronek jest bardzo żywym i ciekawym świata barankiem. Podczas gdy pozostałe owce zwyczajnie pasą się na łące, Bronek fika, bryka i poznaje świat wszystkimi zmysłami. Kiedy jednak nadchodzi noc, stado zasypia kamiennym snem, jednak Bronek, mimo usilnych starań, zasnąć nie może. Próbuje różnych pozycji, bez efektów. W końcu postanawia coś policzyć... Dwukrotnie przelicza wszystkie gwiazdy na niebie i nic. Załamany uświadamia sobie, że jego bezsenność jest niewyleczalna. Nagle jednak wpada na genialny i znany większości z nas pomysł!
A wy jakie znacie sposoby na zasypianie? Jeśli nie macie - Baranek Bronek chętnie wam je podpowie :)
Cudowna lektura nie tylko dla najmłodszych. Wspaniały pomysł na prezent, choć niestety cena nie zachęca... Uważam jednak, że warto, by nasze dziecko miało w swej biblioteczce choć jedną pozycję autorstwa znakomitego rysownika, projektanta ceramiki, szkła i pocztówek, przede wszystkim zaś jednego z najbardziej znanych i popularnych w Anglii twórców książek dla dzieci - Roba Scottona. Serdecznie polecam też inne pozycje autora - chociażby "Kota Splota". Naprawdę warto!
[fragment opisu z mojego bloga]
Ależ się ubawiłam podczas tej lektury. Pięknie wydana, ilustracje przemyślane z każdym elemencie, w Baranku Bronku i jego znajomych można zakochać się od pierwszego wejrzenia. A do tego na każdej stronie jedno treściwe zdanie opisujące przygody i dylematy głównego bohatera. A oto co gryzie Bronka:
Bronek jest bardzo żywym i ciekawym świata barankiem. Podczas gdy pozostałe...
Cape Cod, małe miasteczko Chatham, niewielka kawiarnia z widokiem na ocean. Tak przytulna, że Louise czuje się tu jak w domu. Od kilkunastu lat codziennie wpada na Martini z zieloną oliwką. Jej życie jest pasmem sukcesów. Zaczęła karierę jako aktorka, lecz prawdziwy talent odkryła w chwili napisania pierwszej sztuki teatralnej. Teraz jest znaną i szanowaną autorką kilkunastu sztuk wystawianych w całych Stanach Zjednoczonych. Niedziela ciągnie się leniwie, a ona siedzi nad kieliszkiem Martini i czeka. Na telefon. Na jakikolwiek znak od swego kochanka, który właśnie oświadcza żonie, że od niej odchodzi (przecież jej to obiecał). W kawiarni jest tylko ona i Ben. Ich los splótł się w dniu, gdy ona po raz pierwszy przestąpiła próg kawiarni, a on zaczął pierwszy dzień pracy. Od tej pory rozumieją się bez słów, a mimo to zachowują konwenanse i trzymają swych ról: barmana i klientki.
Czas stoi w miejscu, minuty wloką się w nieskończoność. Martini ubywa powoli lecz sukcesywnie. Nagle słychać dzwonek nad drzwiami wejściowymi. Louise i Ben jednocześnie podnoszą głowy. A w progu stoi mężczyzna. Nie, nie ten, na którego kobieta czeka, choć zna go bardzo dobrze. Spędziła z nim pięć najpiękniejszych lat w życiu. Potem odszedł w jej przyjaciółką. Od pięciu lat nie dane jej było go spotkać, choć często o nim myślała. I nagle widzi go w drzwiach ich ulubionej kawiarni. Zbieg okoliczności? W dniu, w którym ona czeka na ostateczne rozwiązanie.. Zrządzenie losu? Stephen podchodzi do baru i oświadcza Louise, że właśnie odszedł od żony. Życie zaczyna się na nowo...? A może życie właśnie się skończyło...
Ta powieść jest jak tchnienie wiatru. Historia jednego popołudnia zapisana na stu pięćdziesięciu stronach. Właściwie czym tu się zachwycać - ona i on, zraniona miłość, spotkanie po latach, pytania bez odpowiedzi. W tej książce nie liczy się jednak historia. Najważniejsze jest to, co dzieje się między słowami. Kto czytał jakąkolwiek powieść P. Bessona wie zapewne, o co chodzi. Jest on mistrzem rozdrabniania godzin na minuty, minut na sekundy, a sekund na drobne momenty, które zaważają na życiu głównych bohaterów. Louise i Stephen rozmawiają ze sobą, a między ich dialogiem pojawiają się całe akapity, całe strony ulotnych chwil, które pojawiają się właśnie w tym momencie i na pewno się nie powtórzą. Więc autor zatrzymuje kadr i opisuje wszystko to, to dzieje się wokół, co rodzi się w myślach dwojga dawnych znajomych i obserwatora ich rozmowy - Bena. Ta postać odgrywa istotną rolę w całej tej niesamowitej historii. Patrzy i widzi, nawet to, czego oni nie są w stanie dostrzec. Słyszy to, czego ci dwoje nie chcą usłyszeć. Wszystko skrupulatnie układa w myślach i trzyma kciuki z całej siły, by spotkania miało szczęśliwy finał.
Nie zawsze jednak historia kończy się tak, jakbyśmy tego chcieli. Zresztą P. Besson nie kończy tej historii. Pozwala nam ułożyć odpowiednie dla nas zakończenie, takie, jakiego się spodziewamy. Nie narzuca nam własnego zdania. Rozkłada tylko na części pierwsze myśli i uczucia towarzyszące trójce ludzi w kawiarni gdzieś nad oceanem. Nie ocenia ani nie sugeruje. Daje nam prawo wyboru i pozwala stanąć po jednej ze stron. Myślę nawet, że zachęca nas do odnalezienia i odwiedzenia własnego miejsca, w którym coś się zaczęło, lecz nie do końca wiemy jak się skończy.
Im więcej czasu mija od chwili skończenia tej lektury, tym mniej pamiętam historię, a jednocześnie tym wyraźniej czuję emocje jej towarzyszące. To jest największa siła prozy P. Bessona. Za to go cenię i zaliczam do grona moich ulubionych pisarzy. Mam nadzieję, że nie jestem w tych odczuciach osamotniona.
Cape Cod, małe miasteczko Chatham, niewielka kawiarnia z widokiem na ocean. Tak przytulna, że Louise czuje się tu jak w domu. Od kilkunastu lat codziennie wpada na Martini z zieloną oliwką. Jej życie jest pasmem sukcesów. Zaczęła karierę jako aktorka, lecz prawdziwy talent odkryła w chwili napisania pierwszej sztuki teatralnej. Teraz jest znaną i szanowaną autorką...
więcej Pokaż mimo to