-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
Naprawdę nie sądziłam, że ta powieść tak mi się spodoba! To było naprawdę przyjemne doświadczenie! A już gadający wąż i kot robiący kanapki to po prostu majstersztyk! Więc dajcie się porwać tej nieziemskiej przygodzie, jeżeli tylko macie odwagę poczuć magię tajemniczego świata, który przenika się z tym ludzkim. Tylko nie wdawajcie się w układy z demonami! To może się źle skończyć… No i mimo wszystko nie narażałabym się Kostusze, może i jest z niej spoko istota, ale wiecie – wciąż daleko jej do człowieka i tego postrzegania świata!
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Naprawdę nie sądziłam, że ta powieść tak mi się spodoba! To było naprawdę przyjemne doświadczenie! A już gadający wąż i kot robiący kanapki to po prostu majstersztyk! Więc dajcie się porwać tej nieziemskiej przygodzie, jeżeli tylko macie odwagę poczuć magię tajemniczego świata, który przenika się z tym ludzkim. Tylko nie wdawajcie się w układy z demonami! To może się źle...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Poza tym, że jest tutaj ogrom nauki, to mimo wszystko pojawia się to, co zapewne interesuje większość potencjalnych odbiorców. Jak polepszyć swoje życie, za pomocą medycyny mitochondrialnej? Know podaje sporo rozwiązań, nawiązuje do wielu chorób – chociażby układu krążenia czy fibromialgii, opisuje potencjalną suplementację, dietę, aktywność. Sama znalazłam tutaj pewne wskazówki, które okazały się być przydatne dla moich bliskich. Ważne jest to, że to młoda publikacja, oparta na najnowszym badaniach i doniesieniach naukowych, więc wprowadza sporo ciekawych i nowych informacji.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Poza tym, że jest tutaj ogrom nauki, to mimo wszystko pojawia się to, co zapewne interesuje większość potencjalnych odbiorców. Jak polepszyć swoje życie, za pomocą medycyny mitochondrialnej? Know podaje sporo rozwiązań, nawiązuje do wielu chorób – chociażby układu krążenia czy fibromialgii, opisuje potencjalną suplementację, dietę, aktywność. Sama znalazłam tutaj pewne...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wciągająca fabuła, konkretni bohaterowie, dobre tempo akcji, odpowiednie stopniowanie napięcia i ta atmosfera! Przyznaję z czystym sercem, że bardzo mi się spodobała wizja autora. To nie tylko dobry pomysł, to również świetne wykonanie. No i nie można również zapomnieć o tym, jak wspaniale Vesper wydał tę pozycję – mega klimatyczna okładka i niesamowite ilustracje w środku. Całość wypada po prostu znakomicie.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Wciągająca fabuła, konkretni bohaterowie, dobre tempo akcji, odpowiednie stopniowanie napięcia i ta atmosfera! Przyznaję z czystym sercem, że bardzo mi się spodobała wizja autora. To nie tylko dobry pomysł, to również świetne wykonanie. No i nie można również zapomnieć o tym, jak wspaniale Vesper wydał tę pozycję – mega klimatyczna okładka i niesamowite ilustracje w środku....
więcej mniej Pokaż mimo to
Jest to historia napisana rozbudowanym językiem, konkretna, mocna. To jeden z tych kryminałów, w których wtrącenia z prywatnego życia bohaterów nie irytowały mnie. Dawka prywaty była tutaj naprawdę istotna i Kepler znakomicie połączył to z wątkiem kryminalnym. Mogę śmiało napisać, że twórczość Larsa Keplera zadowoli wymagających czytelników, którzy lubią niecodzienne zagrywki i nie boją się nieco trudniejszych książek, którym trzeba zdecydowanie poświęcić więcej uwagi niż typowym, lekkim kryminałom.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Jest to historia napisana rozbudowanym językiem, konkretna, mocna. To jeden z tych kryminałów, w których wtrącenia z prywatnego życia bohaterów nie irytowały mnie. Dawka prywaty była tutaj naprawdę istotna i Kepler znakomicie połączył to z wątkiem kryminalnym. Mogę śmiało napisać, że twórczość Larsa Keplera zadowoli wymagających czytelników, którzy lubią niecodzienne...
więcej mniej Pokaż mimo to
Delaney po raz kolejny namieszał mi w głowie, ale ogromnie mnie to cieszy. Lubię książki, które tak mocno mnie angażują, które dają mi możliwość analizowania każdego aspektu opowiadanych w nich historii. Świetna fabuła, genialne dopracowanie wszystkich wątków, ładne igranie z czytelnikiem. Wydaje mi się nawet, że moja opinia jest nieco chaotyczna, ale to dlatego, że ta książka naprawdę mocno do mnie trafiła, niejednokrotnie czułam się zbita z pantałyku – co samo w sobie świadczy o tym, że naprawdę można się mocno wczuć w twórczość Delaneya.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Delaney po raz kolejny namieszał mi w głowie, ale ogromnie mnie to cieszy. Lubię książki, które tak mocno mnie angażują, które dają mi możliwość analizowania każdego aspektu opowiadanych w nich historii. Świetna fabuła, genialne dopracowanie wszystkich wątków, ładne igranie z czytelnikiem. Wydaje mi się nawet, że moja opinia jest nieco chaotyczna, ale to dlatego, że ta...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przez czas i przestrzeń to na swój sposób poruszająca historia, zasługująca na miano uniwersalnej i dającej do myślenia. Autor w bardzo umiejętny sposób dociera do czytelnika, niejednokrotnie zwraca się bezpośrednio do niego, a to wywiera jeszcze większy wpływ na to, co zaczyna się dziać w jego mózgu. Ta analiza, ta chwila zastanowienia się nad tym wszystkim, próba odnalezienia się… To nie tylko metaforyczna opowieść o dorastaniu i ludzkim życiu, ta opowieść pokazuję również siłę wyobraźni, zrozumienia i przyjaźni. Piękna – w swój unikatowy sposób.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Przez czas i przestrzeń to na swój sposób poruszająca historia, zasługująca na miano uniwersalnej i dającej do myślenia. Autor w bardzo umiejętny sposób dociera do czytelnika, niejednokrotnie zwraca się bezpośrednio do niego, a to wywiera jeszcze większy wpływ na to, co zaczyna się dziać w jego mózgu. Ta analiza, ta chwila zastanowienia się nad tym wszystkim, próba...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wydaje mi się, że to może być całkiem dobra pozycja „na start” – jeżeli ktoś chciałby spróbować zapoznać się ze światem kwantów, ale boi się skomplikowanych wykładów fizycznych, to dr Amit Goswami może go delikatnie wprowadzić w tę fascynującą tematykę. Jeżeli masz otwarty umysł, potrafisz wybiórczo analizować fakty, nie bierzesz wszystkiego do siebie, a po prostu czerpiesz ze wszystkiego inspiracje i złote myśli, które następnie obrabiasz po swojemu… To śmiało – Kwantowy świat z pewnością cię nie zawiedzie.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Wydaje mi się, że to może być całkiem dobra pozycja „na start” – jeżeli ktoś chciałby spróbować zapoznać się ze światem kwantów, ale boi się skomplikowanych wykładów fizycznych, to dr Amit Goswami może go delikatnie wprowadzić w tę fascynującą tematykę. Jeżeli masz otwarty umysł, potrafisz wybiórczo analizować fakty, nie bierzesz wszystkiego do siebie, a po prostu czerpiesz...
więcej mniej Pokaż mimo to
Era supernowej to naprawdę kawał dobrej lektury. Porządne science-fiction, mocna wizja potencjalnej apokalipsy. Styl autora nie pozostawia wiele do życzenia – jest naprawdę w porządku. Historia, którą Liu tym razem zaoferował swoim czytelnikom, zdecydowanie pobudza, skłania do refleksji i przemyśleń, angażuje emocjonalnie. Polecam!
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Era supernowej to naprawdę kawał dobrej lektury. Porządne science-fiction, mocna wizja potencjalnej apokalipsy. Styl autora nie pozostawia wiele do życzenia – jest naprawdę w porządku. Historia, którą Liu tym razem zaoferował swoim czytelnikom, zdecydowanie pobudza, skłania do refleksji i przemyśleń, angażuje emocjonalnie. Polecam!
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Roger Zelazny podjął się zaprezentowania bardzo chwytliwego tematu, który od zawsze fascynował ludzi, jako jeden z wielu oczywiście. Koniec świata. Apokalipsa. Zagłada. To bardzo obiecujące motywy, które kryją w sobie nieskończony potencjał – można je poprowadzić na wiele sposobów i zapewnić czytelnikowi jazdę bez trzymanki. Muszę przyznać, że moje pierwsze „indywidualne” spotkanie z Zelaznym wypadło naprawdę dobrze. Aleja Potępienia jest świetną historią, może krótką, ale mimo wszystko zapewniającą świetną rozrywkę. Świetny bohater i genialny klimat – to idealna pozycja dla wszystkich, którzy przepadają za motywem zagłady i apokalipsy.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Roger Zelazny podjął się zaprezentowania bardzo chwytliwego tematu, który od zawsze fascynował ludzi, jako jeden z wielu oczywiście. Koniec świata. Apokalipsa. Zagłada. To bardzo obiecujące motywy, które kryją w sobie nieskończony potencjał – można je poprowadzić na wiele sposobów i zapewnić czytelnikowi jazdę bez trzymanki. Muszę przyznać, że moje pierwsze „indywidualne”...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka ta stanowi tak naprawdę streszczenie drugiego sezonu serialu, opowiedziane oczami Max. Pojawiają się tutaj dodatkowe sceny z jej życia osobistego, chociaż mimo wszystko jest to przede wszystkim opisanie wydarzeń, które widzowie mogli już obejrzeć. Jest to praca raczej odtwórcza, bowiem Yovanoff raczej nie wymyśliła tutaj nic od siebie, jednak mimo wszystko udało jej się zaprezentować historię rudowłosej bohaterki w całkiem przyjemny sposób. Chociaż zdecydowanie nie jest to jakieś mocne uzupełnienie serialu, to mimo wszystko trzeba przyznać, że może stanowić klimatyczny powrót do tego świata.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Książka ta stanowi tak naprawdę streszczenie drugiego sezonu serialu, opowiedziane oczami Max. Pojawiają się tutaj dodatkowe sceny z jej życia osobistego, chociaż mimo wszystko jest to przede wszystkim opisanie wydarzeń, które widzowie mogli już obejrzeć. Jest to praca raczej odtwórcza, bowiem Yovanoff raczej nie wymyśliła tutaj nic od siebie, jednak mimo wszystko udało jej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Chociaż momentami mogłoby się wydawać, że niektóre przeskoki czasowe są nieudane, bo czytelnik za dużo traci, to jest to złudne wrażenie. Autorka w odpowiedni sposób prezentowała poszczególne etapy życia bohaterów, ich rozwój, postępowanie. Akcja toczy się odpowiednim rytmem, ma dobre tempo, a i z pewnością nie ma tutaj czasu na nudę, bowiem w życiu wszystkich postaci sporo się dzieje. Piękny język dopełnia tę magiczną opowieść, która naprawdę ma w sobie coś wyjątkowo urzekającego, jakąś nieuchwytną magię – niczym las otaczający willę Soledad.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Chociaż momentami mogłoby się wydawać, że niektóre przeskoki czasowe są nieudane, bo czytelnik za dużo traci, to jest to złudne wrażenie. Autorka w odpowiedni sposób prezentowała poszczególne etapy życia bohaterów, ich rozwój, postępowanie. Akcja toczy się odpowiednim rytmem, ma dobre tempo, a i z pewnością nie ma tutaj czasu na nudę, bowiem w życiu wszystkich postaci sporo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Sam motyw wypadku i tego, jak Kath próbuje się po nim pozbierać, jest naprawdę odpowiednio zaprezentowany. Tremayne stopniowo wyjawia nowe informacje, chwilami wodzi czytelnika za nos, bawi się fabułą. Punkt kulminacyjny zbija człowieka z pantałyku, pojawia się lekkie zdziwienie i poczucie chwilowego niedowierzania. Być może ta historia nie przypadła mi do gustu tak samo, jak chociażby Dziecko ognia, ale wciąż dobrze mi się ją czytało. Dobry język, ciekawa fabuła, lekkie nawiązanie do motywu czarownic, rodzinne tajemnice… To wszystko połączyło się w klimatyczną opowieść, która zdecydowanie sprawia, że zapomina się o upływie czasu.
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Sam motyw wypadku i tego, jak Kath próbuje się po nim pozbierać, jest naprawdę odpowiednio zaprezentowany. Tremayne stopniowo wyjawia nowe informacje, chwilami wodzi czytelnika za nos, bawi się fabułą. Punkt kulminacyjny zbija człowieka z pantałyku, pojawia się lekkie zdziwienie i poczucie chwilowego niedowierzania. Być może ta historia nie przypadła mi do gustu tak samo,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Moja miłość do wszystkiego, co ma związek z Wikingami, wciąż nie słabnie. Właściwie nawet nie przewiduję sytuacji, w której moja fascynacja mogłaby ulec osłabieniu. Fakt, nie każda treść przemawia do mnie w taki sam sposób – jedne urzekają mnie bardziej, drugie nieco mniej, ale z pewnością twórczość Bernarda Cornwella, a dokładniej jego saga o Uhtredzie z Bebbanburga, należy do tej pierwszej grupy – o czym już niejednokrotnie pisałam.
Nie mam nawet pojęcia, jak to możliwe, że mam już za sobą dziewiąty tom tej sagi. Do tej pory pamiętam chwile spędzone z pierwszym tomem, a tutaj minęło już dziewięć miesięcy, a z każdą kolejną częścią tak wiele wydarzyło się w życiu Uhtreda! A dla mnie śledzenie jego losów było czystą przyjemnością, bo wierzcie mi, przepadam za tym bohaterem! Wspaniale obserwuje się jego rozwój, przemiany, postępowanie. Kocham go za spryt i inteligencję, za odwagę i honor, za to, że jest wiernym swoim przekonaniom, że ma cele w życiu, że wie, do czego dąży i potrafi odnaleźć się w każdej sytuacji, nawet tej najgorszej.
Trzeba przyznać, że Cornwell nie zaoferował swojemu bohaterowi łatwego życia. Uhtred wciąż ma pod górkę, wciąż mierzy się z nowymi wrogami i problemami. Czy on w końcu zasłuży na chwilę odpoczynku? Chyba dopiero w Walhalii… Bo jestem przekonana, że jako wielki wojownik właśnie tam trafi, gdy nadejdą jego ostatnie chwile. Z pewnością będzie mu dane zasiąść u boku Odyna i Thora. Tym razem przychodzi mu się zmierzyć z potężnym wikingiem, siejącym ogromnym postrach. Ragnall Ivarson pragnie zostać królem całej Brytanii, jest okrutny i bezwzględny (o czym niejednokrotnie możemy się przekonać na kartach tej powieści), nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel. A dodatkowo pała wyjątkową nienawiścią do Uhtreda…
W tej części zdecydowanie nie brakuje akcji. To istne pole bitwy, w którym pojawiają się pojedynki, intrygi, próby porozumienia, ale też bezduszny rozlew krwi. Oko za oko, ząb za ząb – ty zabijasz moich ludzi, ja na twoich oczach wykrwawię twoich – tak oto można zdefiniować to, co się tutaj dzieje. Mimo że Uhtred wie, że znajduje się w nieco kiepskim położeniu – Ragnall ma sporą przewagę i znacznie więcej ludzi do walki – to wciąż przejawia się w nim jego spryt i innowacyjne myślenie. Zawsze potrafi czymś zaskoczyć swoich kompanów, a też nie brakuje mu humoru i sarkazmu. Naprawdę uwielbiam kreację tego bohatera!
W tej części wydarzyło się coś, czego całkowicie bym się nie spodziewała! Właściwie to były dwie takie sytuacje, ale jedna całkowicie mnie zbiła z pantałyku. Właściwie ciężko mi było uwierzyć w taki obrót spraw, ale Bernard Cornwell już niejednokrotnie mnie zaskoczył, więc nie powinno mnie to było zdziwić… A jednak, pewne wydarzenia wywołały we mnie nutkę niedowierzania. Właściwie smutno mi było uwierzyć w to, że stało się tak, a nie inaczej. Świadczy to też o tym, że jestem dosyć mocno związana z tą sagą, nawet pod względem emocjonalnym. Pomijam fakt, że mocno kibicuję głównemu bohaterowi, to jest bowiem oczywiste, ale naprawdę w jakiś sposób przeżywam wszystko to, co się w tym świecie dzieje.
Myślę, że zachwalanie tej sagi po raz kolejny troszeczkę mija się z celem, ale chyba nie mogę zrobić nic innego. Ten cykl jest naprawdę niesamowicie wciągający, posiada wspaniałą atmosferę i znakomicie wykreowanych bohaterów. Uhtred to urzekająca postać, a fabuła nie ma sobie równych – jest tutaj miejsce na wewnętrzne rozterki, podboje, walkę, miłość i zdradę. To znakomita saga historyczna, dopracowana praktycznie pod każdym względem. Żaden tom mnie nie zawiódł, każdy po prostu pochłaniałam w mgnieniu oka. I jestem przekonana, że dalej będzie tak samo.
Moja miłość do wszystkiego, co ma związek z Wikingami, wciąż nie słabnie. Właściwie nawet nie przewiduję sytuacji, w której moja fascynacja mogłaby ulec osłabieniu. Fakt, nie każda treść przemawia do mnie w taki sam sposób – jedne urzekają mnie bardziej, drugie nieco mniej, ale z pewnością twórczość Bernarda Cornwella, a dokładniej jego saga o Uhtredzie z Bebbanburga,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bernardowi Cornwellowi, jak mało komu, udało się przyprawić mnie o mikrozawał. Gdy rozpoczęłam lekturę ósmego już tomu serii Wojny Wikingów to nie dowierzałam w to, co czytam. Opanowało mnie dziwne uczucie, rozlało się w moim ciele, a ja siedziałam wpatrzona w strony tej książki i czułam całkowitą dezorientację. Ale jak to? Naprawdę do tego doszło? To teraz tak to będzie wyglądać? Błagam, nie! No ale dobra, może to ma sens… Ale rany, jak to możliwe? No dobra, może nie będzie tak źle… Brawo panie Cornwell, rozbudził pan moje emocje.
Nie mogę Wam zdradzić, co wywołało we mnie ten ogromny potok słów i myśli, ale jedno jest pewne – w końcu nadeszła ulga i zrozumienie, a ja powróciłam do świata niesamowitego, wręcz legendarnego Uhtreda z Bebbanburga. Oto człowiek, któremu kibicuje od samego początku, obserwuję jego wzloty i upadki, stałam się niemal jego wierną towarzyszką, która depcze mu po piętach. To wspaniałe, jak autor zadbał o to, aby każde wydarzenie z jego życia wywierało na niego wpływ. Cudownie obserwuje się zmiany, jakie w nim zachodzą, a przecież miałam okazję poznać go jako małego chłopca. A od jakiegoś czasu Uhtred budzi postrach wszędzie tam, gdzie się pojawi… Z resztą, tam, gdzie się nie pojawi, też.
Tym razem nie pojawia się tutaj aż tak wiele pojedynków czy wojennych bitew, ale sprawia jest równie istotna. Wiąże się z prawami do tronu, z zagwozdkami politycznymi, z potencjalnymi sojuszami. Umiera władca Mercji Aethelred, a nie zostawił na świecie prawowitego następcy. O sukcesji zdecyduje zatem witan, ale kogo należy brać pod uwagę? Uhtred widzi nadzieję w córce Alfreda Wielkiego, Aethelflaed, ale czy ktokolwiek byłby chętny obsadzić na tronie kobietę? Toż to się nie godzi! Wszyscy oczekują, że jako wdowa po Aethelredzie, kobieta uda się do klasztoru, bo tak nakazuje zwyczaj. Jednak to nie ten ty, bowiem Aethelflaed jest dużo bardziej waleczna niż jej zmarły mąż czy nawet brat, władca Wessex.
Mimo wszystkich potencjalnych intryg czy spisków, odniosłam wrażenie, że ten tom jest dosyć spokojny. Ale zapewne to cisza przed burzą… Wciąż czekam na ten historyczny moment, w którym Uhtred pokona wrogów i odzyska należne mu miejsce. Powróci do domu, weźmie to, co mu się należy – choćby siłą. Mimo wszystko ciekawie było obserwować to, jak przebiega cały proces sukcesji, jakie wątpliwości rodzą się po drodze, ale Cornwell nigdy nie lekceważył kobiecej siły. Aethelflaed to naprawdę konkretna kobieta, odważna i harda, a przy tym wszystkim rozsądna i inteligentna. Sprytu również jej nie brakuje, a posiadanie sprzymierzeńca w tak legendarnym wojowniku, jakim jest Uhtred, zdecydowanie przemawia na jej korzyść.
W tym tomie można również bardziej dostrzec motyw rodziny głównego bohatera. Jego syn próbuje być taki, jak ojciec, jednak nie widzę w nim tego ognia, tej pasji. Za to w jego córce jak najbardziej! Ta dziewczyna to wielka wojowniczka, harda, odważna – jak ojciec. Niejednokrotnie dało się zauważyć, że Uhtred jest z niej dumny, choć oczywiście oficjalnie się do tego nie przyznał. Jednak jeżeli weźmiemy pod uwagę, że to właśnie z jego punktu widzenia poznajemy opisywane wydarzenia, to gdzieś między słowami da się do dostrzec. Główny bohater nigdy nie zapomniał o tym, że jest nie tylko wojownikiem, a również ojcem.
Chociaż Pusty tron był nieco ukojeniem po tych wszystkich ogromnych bitwach i potyczkach, to czuję w kościach, że to cisza przed burzą. Że już niebawem dojdzie do przełomu, do historycznych momentów, które być może przyprawią mnie o kolejny mikrozawał. Uwielbiam twórczość Bernarda Cornwella, a ten cykl zdecydowanie stał się bliski mojemu sercu. Aż żal będzie go kończyć…
Bernardowi Cornwellowi, jak mało komu, udało się przyprawić mnie o mikrozawał. Gdy rozpoczęłam lekturę ósmego już tomu serii Wojny Wikingów to nie dowierzałam w to, co czytam. Opanowało mnie dziwne uczucie, rozlało się w moim ciele, a ja siedziałam wpatrzona w strony tej książki i czułam całkowitą dezorientację. Ale jak to? Naprawdę do tego doszło? To teraz tak to będzie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Oto przed Wami historia… trucizny. Zadziwiające jest to, że niegdyś ludzie sami się szprycowali wszelkiego rodzaju chemikaliami, bowiem wierzyli w to, że są one zbawienne dla zdrowia i urody. Rtęć czy arsen miały być wręcz czymś cudownym! Dzisiaj wiemy, że tego typu związki zdecydowanie nie są nam przychylne. Jednak każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, że w dawnych czasach istniało tak wiele dziwacznych dla nas zabobonów, że chwilami głowa mała. Przyznaję, że lektura tej książki była czymś fascynującym. To znakomite zagłębienie się w niecodzienną stronę historii. Styl autorki jest bardzo przystępny, a ogrom ciekawostek aż wylewa się z kart tej publikacji. Zdecydowanie godna uwagi pozycja!
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Oto przed Wami historia… trucizny. Zadziwiające jest to, że niegdyś ludzie sami się szprycowali wszelkiego rodzaju chemikaliami, bowiem wierzyli w to, że są one zbawienne dla zdrowia i urody. Rtęć czy arsen miały być wręcz czymś cudownym! Dzisiaj wiemy, że tego typu związki zdecydowanie nie są nam przychylne. Jednak każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, że w dawnych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Wydaje mi się, że publikacja Sonii Shah to naprawdę godna uwagi książka. Rzetelna, konkretna, może dla mnie za mało naukowa – osobiście lubię takie stricte naukowe słownictwo, analizy, badania – ale wiem, że pisząc ją, autorka miała zupełnie inny zamysł niż prezentowanie ciężkich, naukowych aspektów. Mimo wszystko jest tutaj sporo wiedzy, ciekawostek i informacji, które nie tylko pogłębiają ludzką wiedzę, ale naprawdę skłaniają do zastanowienia się nad tym wszystkim. Polecam!
Cała recenzja: bookeaterreality.pl
Wydaje mi się, że publikacja Sonii Shah to naprawdę godna uwagi książka. Rzetelna, konkretna, może dla mnie za mało naukowa – osobiście lubię takie stricte naukowe słownictwo, analizy, badania – ale wiem, że pisząc ją, autorka miała zupełnie inny zamysł niż prezentowanie ciężkich, naukowych aspektów. Mimo wszystko jest tutaj sporo wiedzy, ciekawostek i informacji, które nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Historia Uhtreda z Bebbanburga nieubłagalnie zbliża się do końca. W końcu nic nie może trwać wiecznie, prawda? Nawet tak dobre cykle książkowe jak ten, który wyszedł spod pióra Bernarda Cornwella. Myślę, że ostatnie miesiące, w których miałam okazję tak mocno zapoznać się z jego twórczością sprawiły, że stanie się on moim numerem jeden jeśli chodzi o autorów powieści historycznych. A opowieść o wojowniczym Uhtredzie na pewno zostanie ze mną na zawsze!
Dziesiąty tom sprawiał na mnie wrażenie dosyć spokojnego. Długo czekałam na to, co się tutaj wydarzyło, ale stało się to tak… gładko. Nie ma w tym oczywiście nic złego, bowiem Uhtred całe życie miał pod górkę i z pewnością jeszcze w kolejnych dwóch tomach będzie musiał się z czymś zmagać, ale udało mu się osiągnąć pewien cel. Cel, do którego dążył od samego początku, który kierował praktycznie całym jego życiem. Czy można zatem rzec, że droga, którą przebył, w każdym swoim aspekcie miała go doprowadzić do tego, co się wydarzyło? Być może tak, być może nie. Jedno jest pewne – zawziętość popłaca, chociaż nagroda może przyjść po długim czasie.
Uhtred po wszystkich ostatnich wojnach i pojedynkach w końcu pragnie zrobić to, co planował od lat – odzyskać Bebbanburg z rąk swojego kuzyna. Chce przejąć należne mu ziemie, które niegdyś zagrabił sobie jego zdradziecki wuj. Niestety, ponownie coś staje mu na przeszkodzie – wezwanie od króla Eoferwicu. Władca pragnie, aby Uhtred jak najszybciej powrócił i pomógł w kolejnym konflikcie, gdyż Sasi Zachodni zaatakowali Nothumbrię. Po szybkiej analizie sytuacji bohater pozostawia swój cel za sobą i zmierza na południe. Jednak wciąż w głowie ma to, że najwyższy czas odzyskać swój dom.
Uważam, że jedną z piękniejszych cech głównego bohatera jest ta zawziętość. Że przez te wszystkie lata pozostał wierny swoim ideałom, wierny temu, o co walczy. Kiedyś zastanawiałam się, po czyjej stronie Uhtred tak naprawdę stoi, aż w końcu doszłam do wniosku, że walczy tak, jak podpowiada mu honor i serce, ale przy tym wszystkim pamięta o swoich interesach. To sprytny i inteligentny wojownik, który sieje postrach nie tylko dzięki umiejętnościom wojennym. Potrafi łączyć fakty, analizować, przewidywać – a to bardzo istotne elementy w byciu dobrym strategiem. A strategia to naprawdę istotna rzecz w całej jego historii!
Chociaż odniosłam wrażenie, że ten tom jest naprawdę dosyć spokojny, to naprawdę sporo się tutaj dzieje. Z jednej strony główny bohater pragnie w końcu osiągnąć swój cel, a jednak coś znowu staje mu na przeszkodzie. Kolejne konflikty, kolejne pojedynki, spiski i intrygi. Czasami to wydaje mi się, że Uhtred już po prostu przyjmuje to wszystko ze stoickim spokojem, idzie i z pokerową twarzą załatwia wszystkie sprawy – taki chleb codzienny, nic wyjątkowego, jakby i tak wiedział, że ze wszystkim sobie poradzi. Pewność siebie dodaje mu charakteru i nic dziwnego, że jest chodzącym postrachem.
Wciąż uwielbiam styl i pomysłowość Bernarda Cornwella. Nie da się ukryć, że napisanie tak rozległego cyklu wiąże się z pewnym ryzykiem. Czytelnik może stracić zapał, może zabraknąć dobrej akcji, a jednak tutaj to wszystko człowiekowi nie grozi. Cornwell doskonale wie, do czego dąży, wie, jak kierować wydarzeniami, co zrobić, aby czytelnik stale był zainteresowany tym, co jeszcze czeka głównego bohatera. Sprawił, że naprawdę ciężko jest nie kibicować Uhtredowi, bowiem ten facet naprawdę coś w sobie ma! To właśnie taka postać, za którą się mocno trzyma kciuki. Dodatkowo autor zadbał o znakomity klimat całej sagi, świetnie zaprezentował realia tamtych czasów i odpowiednio rozbudował ten świat. Nie obawiajcie się zatem tego, że ten cykl liczy sobie tyle tomów. Każda część jest utrzymana na naprawdę dobrym poziomie, a czyta się to znakomicie.
Historia Uhtreda z Bebbanburga nieubłagalnie zbliża się do końca. W końcu nic nie może trwać wiecznie, prawda? Nawet tak dobre cykle książkowe jak ten, który wyszedł spod pióra Bernarda Cornwella. Myślę, że ostatnie miesiące, w których miałam okazję tak mocno zapoznać się z jego twórczością sprawiły, że stanie się on moim numerem jeden jeśli chodzi o autorów powieści...
więcej Pokaż mimo to