-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
Mariusz Urbanek pisze bardzo solidne biografie. Ta też taka jest. Nie napisana po to, by wzruszać, porywać, ale by poinformować. Dziś już nie pamiętamy, jak groźny był tyfus, nie mamy epidemii, nie czujemy się zagrożeni dzięki profesorowi Weiglowi. Jego dzieje i dzieje prac nad szczepionką przypadły na czasy niezwykle dramatyczne. Obie wojny światowe to okres wzmożonego zagrożenia tą chorobą. W książce Urbanka wiąże się ze sobą biografia uczonego, jego tak istotne dla ludzkości dzieło i wielka historia. Warto przeczytać.
Mariusz Urbanek pisze bardzo solidne biografie. Ta też taka jest. Nie napisana po to, by wzruszać, porywać, ale by poinformować. Dziś już nie pamiętamy, jak groźny był tyfus, nie mamy epidemii, nie czujemy się zagrożeni dzięki profesorowi Weiglowi. Jego dzieje i dzieje prac nad szczepionką przypadły na czasy niezwykle dramatyczne. Obie wojny światowe to okres wzmożonego...
więcej mniej Pokaż mimo toTrudno czytać tę książkę bez osobistego zaangażowania. Bez szukania swoich cech, zachowań, motywacji w bohaterkach tej opowieści. Jest ich wiele, bo swoje rozważania autorka ilustruje konkretnymi życiorysami, postaciami, które wzbudzają współczucie, ale także skłaniają refleksji nad sobą. Skłonność do poświęcania się dla rodziny, branie na swoje barki więcej niż zdoła się udźwignąć, podporządkowywanie swoich potrzeb innym, uleganie dominacji itd to efekt wiekowej tresury właściwej nie tylko wiejskiemu środowisku. Ale wszystkie te zjawiska szczególnie bolesne były w warstwie od zawsze uciskanej. Bo w gorszej sytuacji życiowej i społecznej od chłopa były jego żona i córki. Lektura bolesna.
Trudno czytać tę książkę bez osobistego zaangażowania. Bez szukania swoich cech, zachowań, motywacji w bohaterkach tej opowieści. Jest ich wiele, bo swoje rozważania autorka ilustruje konkretnymi życiorysami, postaciami, które wzbudzają współczucie, ale także skłaniają refleksji nad sobą. Skłonność do poświęcania się dla rodziny, branie na swoje barki więcej niż zdoła się...
więcej mniej Pokaż mimo toDosyć mocno zbeletryzowana, ale równie mocno oparta na faktach. Książka cenna dla wszystkich miłośników czekolady, historii Warszawy i ciekawych życia wybitnych osobowości. Autorka skupia się na prywatnym życiu Karola Wedla i czuję pewien niedosyt, jeśli chodzi o tło społeczne, kwestie gospodarcze, polityczne. Ale nie dla wszystkich będzie to wada tej książki. Czekam na dalszy ciąg. W dynastii Wedlów nadchodzi czas Emila. Też może być ciekawie :)
Dosyć mocno zbeletryzowana, ale równie mocno oparta na faktach. Książka cenna dla wszystkich miłośników czekolady, historii Warszawy i ciekawych życia wybitnych osobowości. Autorka skupia się na prywatnym życiu Karola Wedla i czuję pewien niedosyt, jeśli chodzi o tło społeczne, kwestie gospodarcze, polityczne. Ale nie dla wszystkich będzie to wada tej książki. Czekam na...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-20
Tak sobie myślę, ze gdybym osobiście znała Rakowskiego, to pewnie bym go nie lubiła, bo narcyz, bo dążący za cenę różnych moralnych kompromisów do władzy, bo zarozumialec. Ale czytałam tę biografię bardzo przejęta. To historia wiejskiego chłopaka, który uważał, że powojennemu socjalistycznemu systemowi zawdzięcza możliwość dostępu do wiedzy, zrobienia kariery, zrealizowania swoich ambicji. To geneza jego komunistycznych poglądów. Można się zastanawiać, czy w innym systemie ktoś tak zdolny, pracowity, ambitny nie zrealizowałby swoich marzeń, ale nie ulega kwestii, że wielu mniej zdolnym i upartym, co nie znaczy, że bezwartościowym powojenne zmiany umożliwiły zdobycie wykształcenia i bardziej satysfakcjonujące życie. Wrażenie zrobiła na mnie także determinacja, z jaką Rakowski walczył o swoje idee, kiedy pod koniec lat siedemdziesiątych socjalizm zaczął się walić, wierność im, bo przecież był ostatnim I sekretarzem PZPR, jako premier do ostatka walczył o zreformowanie PRL tak, by mogła dalej żyć. Książka jest solidnie napisana, bezstronnie, nie ocenia Rakowskiego, za to solidnie dokumentuje jego życie. We mnie wzbudziła spore emocje, bo przedstawia obraz zaciętej ale przegranej walki.
Tak sobie myślę, ze gdybym osobiście znała Rakowskiego, to pewnie bym go nie lubiła, bo narcyz, bo dążący za cenę różnych moralnych kompromisów do władzy, bo zarozumialec. Ale czytałam tę biografię bardzo przejęta. To historia wiejskiego chłopaka, który uważał, że powojennemu socjalistycznemu systemowi zawdzięcza możliwość dostępu do wiedzy, zrobienia kariery, zrealizowania...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-14
Książka stara i niewznawiana. Widocznie wydawcy doszli do wniosku, że to już nie pójdzie, że nikogo nie zainteresuje. A mnie urzekła. Składają się na nią minimonografie drzew ułożone solidnie w porządku alfabetycznym. Każda z nich zawiera informacje o odmianach, wymaganiach poszczególnych gatunków, które z całą pewnością nie zadowolą nawet ogrodników amatorów. Ale zawierają także wiadomości dotyczące tego kiedy i w jaki sposób to drzewo pojawiło się na naszych ziemiach, jakie wiązały się z nimi a czasem do tej pory wiążą przesądy, wierzenia, podania. I to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Urocza lektura pozwalająca scalić się ze światem. Polecam!
Książka stara i niewznawiana. Widocznie wydawcy doszli do wniosku, że to już nie pójdzie, że nikogo nie zainteresuje. A mnie urzekła. Składają się na nią minimonografie drzew ułożone solidnie w porządku alfabetycznym. Każda z nich zawiera informacje o odmianach, wymaganiach poszczególnych gatunków, które z całą pewnością nie zadowolą nawet ogrodników amatorów. Ale zawierają...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-30
Swojego czasu często bywałam na Górnym Śląsku i często rozmawiałam ze Ślązakami z dziada pradziada. Widziałam ich inność w języku, w doświadczeniach, w sposobie życia i myśleniu o sobie i innych (czyli goroli, czyli np. o mnie). Czasem się nad tą innością zastanawiałam, myśląc o tym, jak określić naród, czyli kiedy jesteśmy częścią tego mocno zróżnicowanego zbioru, a kiedy już oddzielnym zbiorem. Ale to zastanawianie rozbiło się o przekonanie, że za każdym razem, w wypadku każdej osoby jest to indywidualna decyzja i argumentów za byciem we wspólnocie i chęcią jej opuszczenia jest bardzo dużo. Wydawało mi się, że na temat śląskości wiem wiele. A jednak książka Zbigniewa Rokity otworzyła przede mną znacznie więcej nowych perspektyw. To subiektywno (bo podbudowane dziejami własnej rodziny) obiektywne (bo podparte celną analizą historii) studium o Górnym Śląsku napisane z werwą i wielką pieczołowitością. Z literackiego punktu widzenia w tym upatruję najważniejszych walorów tego dzieła: łączenie wydawałoby się krańcowo różnych sposobów podejścia do tematu, co daje efekt bardzo szerokiej panoramy. No, zdecydowanie warto przeczytać!
Swojego czasu często bywałam na Górnym Śląsku i często rozmawiałam ze Ślązakami z dziada pradziada. Widziałam ich inność w języku, w doświadczeniach, w sposobie życia i myśleniu o sobie i innych (czyli goroli, czyli np. o mnie). Czasem się nad tą innością zastanawiałam, myśląc o tym, jak określić naród, czyli kiedy jesteśmy częścią tego mocno zróżnicowanego zbioru, a kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-22
Zaczęło się normalnie. Trzech chłopców, szkoła, nauczyciel, przyjaźń. Ale Stalin umarł i to, co działo się tuż po jego śmierci już zwiastowało, że to będzie niezwykła książka. Bo potem czas zatacza kręgi, a fabuła wcale nie dąży od początku do końca, tylko zatrzymuje się przy poszczególnych wydarzeniach, a każda historia jest osobna, coraz cięższa, bardziej przejmująca, bardziej osadzająca się w świadomości czytelnika swoją prawdą. Ta prawda to życie w policyjnym państwie, ciągły strach, świadomość cynizmu, zła, deprawacji. Ta prawda to mechanizmy niszczenia ludzi, a zestawienie jej z losem trzech wrażliwych, utalentowanych chłopców zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Żeby było patetycznie, napiszę, aż dziw, że nie umarłam z zachwytu.
Zaczęło się normalnie. Trzech chłopców, szkoła, nauczyciel, przyjaźń. Ale Stalin umarł i to, co działo się tuż po jego śmierci już zwiastowało, że to będzie niezwykła książka. Bo potem czas zatacza kręgi, a fabuła wcale nie dąży od początku do końca, tylko zatrzymuje się przy poszczególnych wydarzeniach, a każda historia jest osobna, coraz cięższa, bardziej przejmująca,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-09
Sylwia Chutnik jakiej nie znałam. Pewnie dlatego, że do tej pory nie pokazała (a w każdym razie ja nie trafiłam na takie jej zwierzenia) tego, co kryje się za kulisami jej dzieł. A w tej książce te kulisy są. Wbrew opisowi nie należy się spodziewać tylko odpowiedzi o życie codzienne Warszawy tuż przed odwilżą, one są, ale zanurzone w obfitym sosie przemyśleń socjologicznych, historiozoficznych, estetycznych, literackich i w zasadzie wszelkich innych. Więc jeśli nastawiłeś się Czytelniku na kolejną plotkarską książkę, to spotkał Cię zawód. Chyba że postanowiłeś ten czas dogłębnie zrozumieć. Nie wiem, czy to do końca możliwe, ale ta książka ma ambicję do krańców tych możliwości Cię podprowadzić.
Sylwia Chutnik jakiej nie znałam. Pewnie dlatego, że do tej pory nie pokazała (a w każdym razie ja nie trafiłam na takie jej zwierzenia) tego, co kryje się za kulisami jej dzieł. A w tej książce te kulisy są. Wbrew opisowi nie należy się spodziewać tylko odpowiedzi o życie codzienne Warszawy tuż przed odwilżą, one są, ale zanurzone w obfitym sosie przemyśleń...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-27
Popularyzacji wiedzy historycznej będę zawsze przyklaskiwać, a Iwona Kienzler to robi. Ma na swoim koncie wiele książek o bardzo różnorodnej tematyce, choć żadna z nich niczego nadzwyczajnego nie odkrywa. Czytelnicy jednak chcą ją czytać. Co przyciąga? Autorka zaprasza nas na historyczne ploteczki, bo kto nie chciałby wiedzieć, dlaczego modelka Wyspiańskiego była nieszczęśliwa, z jakiego powodu Podkowiński zniszczył swój najsłynniejszy obraz itd. W książce znajdują się odpowiedzi na te pytania, a przy okazji trochę informacji o malarzach, epoce, historycznym tle. Niezbyt to ambitne, ale czy wszyscy od razu muszą mierzyć się z historią na uniwersyteckim poziomie?
Popularyzacji wiedzy historycznej będę zawsze przyklaskiwać, a Iwona Kienzler to robi. Ma na swoim koncie wiele książek o bardzo różnorodnej tematyce, choć żadna z nich niczego nadzwyczajnego nie odkrywa. Czytelnicy jednak chcą ją czytać. Co przyciąga? Autorka zaprasza nas na historyczne ploteczki, bo kto nie chciałby wiedzieć, dlaczego modelka Wyspiańskiego była...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-16
Co za cudownie plotkarska książka! Najpierw o uczestnikach wesela Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną plotkował Tadeusz Boy-Żeleński a teraz Monika Śliwińska. Za Boyem do tej pory widziałam w Rydlu śmiesznego facecika, zamęczającego otoczenie sławną gadatliwością, człowieka ulegającego w komiczny sposób chłopomanii, kogoś mało poważnego. Nawet żal mi było tej Jadwisi prostej, głupiutkiej, no bo o czym ona może rozmawiać z poetą, profesorem uniwersytetu, zabawką tylko będzie i jak zabawkę odstawią ją do kąta, gdy się znudzi. Okazuje się, że prawda jest zupełnie inna. Obydwa inteligencko-chłopskie małżeństwa Rydla i Włodzimierza Tetmajera były bardzo szczęśliwe, a siostry Mikołajczykówny okazały się kobietami charakternymi, potrafiącymi zachować godność i indywidualność. Po szczegóły odsyłam do książki - to kawał niezwykle barwnej historii rodziny, Krakowa i wielu epok, bo opowieść kończy się już w latach PRL.
Co za cudownie plotkarska książka! Najpierw o uczestnikach wesela Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną plotkował Tadeusz Boy-Żeleński a teraz Monika Śliwińska. Za Boyem do tej pory widziałam w Rydlu śmiesznego facecika, zamęczającego otoczenie sławną gadatliwością, człowieka ulegającego w komiczny sposób chłopomanii, kogoś mało poważnego. Nawet żal mi było tej Jadwisi...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-09-04
Ponieważ przerabiam się na Wielkopolankę, sięgnęłam po tę książkę. Ponieważ nie czytałam jeszcze powieści, której tłem byłoby powstanie wielkopolskie, więc tym bardziej musiałam po nią sięgnąć. Mam mieszane uczucia. Wspaniałym pomysłem jest zamieszczenie w tekście całego mnóstwa tekstów źródłowych, przepisów kulinarnych, zdjęć i innych autentyków. Treść nie epatuje nadzwyczajnością, ale pokazuje niezbyt spokojną codzienność wielkopolskiego dworu u schyłku I wojny światowej i tuż po niej, co też jest sympatyczne. Ale fragmenty dotyczące historii są martwe i podręcznikowe, a redakcja książki pozostawia dużo do życzenia. Więc tak moja sympatia do tej książki kiwa się troszeczkę, jakby miała w czubie :)
Ponieważ przerabiam się na Wielkopolankę, sięgnęłam po tę książkę. Ponieważ nie czytałam jeszcze powieści, której tłem byłoby powstanie wielkopolskie, więc tym bardziej musiałam po nią sięgnąć. Mam mieszane uczucia. Wspaniałym pomysłem jest zamieszczenie w tekście całego mnóstwa tekstów źródłowych, przepisów kulinarnych, zdjęć i innych autentyków. Treść nie epatuje...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-03
Przejmujący obraz przemocy i upodlenia polskiego chłopa. Takie treści gdzieś tam dobijały się do naszej świadomości, jakiś Żeromski ze swoim Chłodkiem, jakiś konflikt ze dworem w "Chłopach" Reymonta, ale wyobraźnię zdominował Mickiewicz, Sienkiewicz może też Rodziewiczówna, u których w polskim dworze mieszkali ludzie szlachetni, jeśli bijący to tylko wroga ojczyzny. Przykro czytać książkę Pobłockiego, bo on ten mit burzy, często ilustrując swoje wywody przykładami tak drastycznymi, że twórcy współczesnych thrillerów mogą tam znaleźć inspirację. Serce się więc kraje, kiedy myśli się o losie pańszczyźnianego chłopa i tylko jedno stworzenie jest od niego o wiele biedniejsze. Jego żona. Bardzo dziękuję Autorowi, że zwrócił uwagę na los kobiet i opisał go z przenikliwością i empatią.
Przejmujący obraz przemocy i upodlenia polskiego chłopa. Takie treści gdzieś tam dobijały się do naszej świadomości, jakiś Żeromski ze swoim Chłodkiem, jakiś konflikt ze dworem w "Chłopach" Reymonta, ale wyobraźnię zdominował Mickiewicz, Sienkiewicz może też Rodziewiczówna, u których w polskim dworze mieszkali ludzie szlachetni, jeśli bijący to tylko wroga ojczyzny. Przykro...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06-01
Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam ostatnimi czasy. Kilkadziesiąt lat gromadzenia materiałów by pokazać:
- proces odradzania się życia w Warszawie po II wojnie światowej niemal od samych początków;
- dziwne losy lewicujących pisarzy w tym okresie - Lublin, Łódź, Warszawa;
- jakimi drogami szło ich myślenie i jakim cudem ulegli zaczadzeniu zarazą stalinizmu;
- jak z tej choroby wychodzili;
- co sądzą o tamtych czasach i swoich czynach po wielu latach;
- wiele charakterystycznych dla tamtych czasów obrazków i typów;
A tak poza tym książka jest tak bogata w problemy i treści, że nie sposób tego wymienić w myślnikach. No i poza tym uroku dodaje świeży język Tomasza Jastruna ożywiający myśli i skojarzenia. Wspaniała książka!
Jedna z najlepszych książek jakie przeczytałam ostatnimi czasy. Kilkadziesiąt lat gromadzenia materiałów by pokazać:
- proces odradzania się życia w Warszawie po II wojnie światowej niemal od samych początków;
- dziwne losy lewicujących pisarzy w tym okresie - Lublin, Łódź, Warszawa;
- jakimi drogami szło ich myślenie i jakim cudem ulegli zaczadzeniu zarazą stalinizmu;
-...
2021-05-30
Ta książka jest inna niż pozostałe portrety naszych królowych pióra Janiny Lesiak. Do tej pory pochylała się ona z czułością nad swoimi bohaterkami i próbowała je zrozumieć. Te książki były jak intymna rozmowa między dwiema kobietami i choć one zrodzone i zagłębione były w swoich epokach, a autorka ma doświadczenia współczesnej kobiety, to dogadywały się. Siłą tych książek była empatia i odkrywanie uniwersalnych wartości, problemów, radości i smutków, tego wszystkiego, co łączy kobiety mimo upływu lat. Mam wrażenie, że autorka zakochiwała się w swoich bohaterkach, tak czuła była na każde drgnienie ich ducha, który różnymi sposobami dotrwał do dziś.
Z Marysieńką jest inaczej. Może dlatego, że w tej epoce serce Janiny Lesiak jest już zajęte przez Eleonorę z Habsburgów Wiśniowiecką? Może działa ciągle ta siła, która przed wiekami powodowała, ze Marysieńkę podziwiali i kochali mężczyźni, a kobiety do jej przyjaciółek nie należały?
Pani Sobieska opisana jest ze znajomością rzeczy. To portret z epoki - barokowy na wskroś. Barokowo wybrany jest moment, w którym oglądamy Marysieńkę - zetknięcie się życia i śmierci, jakby ilustracja popularnego wtedy hasła: memento mori. Barokowe jest zestawienie wspaniałości, przepychu i naturalistycznie niemal opisanej fizjologii.
Inne bohaterki cyklu są jedyne i wyjątkowe. Wyprzedzają swoją epokę, albo do niej nie pasują. Jeśli Marysieńka jest wyjątkowa, to wyjątkowo celnie uosabia swój czas w jego rozbuchaniu, sztampie, namiętności. Cicha, intymna rozmowa to nie z nią.
Ta książka jest inna niż pozostałe portrety naszych królowych pióra Janiny Lesiak. Do tej pory pochylała się ona z czułością nad swoimi bohaterkami i próbowała je zrozumieć. Te książki były jak intymna rozmowa między dwiema kobietami i choć one zrodzone i zagłębione były w swoich epokach, a autorka ma doświadczenia współczesnej kobiety, to dogadywały się. Siłą tych książek...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-16
Do tej pory było tak: wiedziałam, że Michał Korybut Wiśniowiecki miał żonę. Specjalnie mnie ona nie obchodziła, bo kogo może obchodzić żona tak mało sympatycznej postaci, jak ten niewydarzony król? Na dodatek kolejna Habsburżanka na polskim tronie! Nie, proszę Państwa, to już doprawdy zaczyna być irytująco nudne, było ich przecież tak wiele! Nie mówiąc już o tym, że przecież tuż obok, w tych samych czasach, żył tak fascynujący mężczyzna jak Jan Sobieski, później oznaczony rzymskim numerem trzecim, jego nie mniej interesująca żona, a na dodatek przeżywali oni jedną z najpiękniejszych i najsławniejszych miłości wszechczasów. W tych okolicznościach interesować się Eleonorą? Na to trzeba być Janiną Lesiak, która po historii chadza własnymi ścieżkami i patrzy się na nią z zupełnie nieoczywistych punktów widzenia. W jej książkach niewiele jest faktów, ale ubrane są one tak poetycko i po babsku w chmurę wspaniałych fatałaszków i mnóstwo przemyśleń. W tych książkach niby nie dzieje się nic, co by się nie stało naprawdę, a fikcja dotyczy tylko opisywanej z lubością oprawy, choć w kwestii strojów widać inspirację portretami tej cichej, nieznanej królowej. Ale najważniejsze, co mnie ujęło, to feministyczna wymowa tej książki (i nie tylko tej) i pochwała cichej szlachetności, którą prezentowała Eleonora.
Do tej pory było tak: wiedziałam, że Michał Korybut Wiśniowiecki miał żonę. Specjalnie mnie ona nie obchodziła, bo kogo może obchodzić żona tak mało sympatycznej postaci, jak ten niewydarzony król? Na dodatek kolejna Habsburżanka na polskim tronie! Nie, proszę Państwa, to już doprawdy zaczyna być irytująco nudne, było ich przecież tak wiele! Nie mówiąc już o tym, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-13
Do profesora Karola Estreichera mam dużo sentymentu, a to dlatego, że kiedyś w młodości (mojej, nie jego) zrobił mi psikusa. Postanowiłam za pomocą jego "Historii sztuki w zarysie" wyleczyć się z kompleksów pod tytułem: zupełnie nie znam się na sztuce. Wzięłam więc ten nieco opasły tom i zagłębiłam się w lekturze. A wszystko było opisane tak żywo i ładnie, że pochłonęłam książkę w zachwycie. Tylko drobiazg - zafascynowana lekturą zapomniałam zerknąć na reprodukcje omawianych obrazów. Jakoś wystarczyło mi, że sobie je za pomocą profesora wyobraziłam :) Przy takim sposobie czytania oczywiście z kompleksów się nie wyleczyłam, ale do autora zapałałam sympatią. I teraz mogłam wejść w świat jego dzieciństwa. Co za przyjemność! Mama, tata, inteligencka rodzina i Kraków przełomu XIX i XX wieku. Wiele opisanych miejsc, zwyczajów i anegdotek. Naprawdę smakowita lektura, jeśli ktoś lubi takie rzeczy z lekka trącące myszką :)
Do profesora Karola Estreichera mam dużo sentymentu, a to dlatego, że kiedyś w młodości (mojej, nie jego) zrobił mi psikusa. Postanowiłam za pomocą jego "Historii sztuki w zarysie" wyleczyć się z kompleksów pod tytułem: zupełnie nie znam się na sztuce. Wzięłam więc ten nieco opasły tom i zagłębiłam się w lekturze. A wszystko było opisane tak żywo i ładnie, że pochłonęłam...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-23
Jedzenie - jedna z najważniejszych potrzeb i przyjemności. Czasem traktowana nieco wstydliwie w myśl złotej myśli, że je się, by żyć, a nie żyje, by jeść, a czasem, i tak jest w przypadku rozmówców Łukasza Modelskiego, jako coś, co stanowi o urodzie życia, wręcz nieodzownego składnika szczęścia. To książka o smakowaniu. I chyba nie tylko tu chodzi o odróżnianie czterech podstawowych smaków i tego piątego, mięsnego umami, ale bardziej o smakowanie życia, a dla tego procesu smakowanie jedzenia jest tylko wstępem, czy pretekstem. Różnie oceniam te rozmowy. Niektóre, może przez niedostępne mi wyrafinowanie, wydawały mi się mgliste, rozmyte i niesmaczne, inne wzbudzały ślinotok. I to jest zaleta tej książki, bo można się w niej przejrzeć, a co za tym idzie określić i czegoś tam się o sobie dowiedzieć :)
Jedzenie - jedna z najważniejszych potrzeb i przyjemności. Czasem traktowana nieco wstydliwie w myśl złotej myśli, że je się, by żyć, a nie żyje, by jeść, a czasem, i tak jest w przypadku rozmówców Łukasza Modelskiego, jako coś, co stanowi o urodzie życia, wręcz nieodzownego składnika szczęścia. To książka o smakowaniu. I chyba nie tylko tu chodzi o odróżnianie czterech...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-18
Bonę, przed którą drżało wielu, której wielu nienawidziło, a wielu miało przed nią podszyty podziwem respekt widzi autorka przede wszystkim w jej ludzkich słabościach. Próba zrozumienia jej wtedy, kiedy już przegrała miłość syna, wierność poddanych, jest próbą zrozumienia starej, doświadczonej kobiety, która rozlicza się ze swoim życiem, chciałaby naprawić popełnione błędy. Ta część książki, kiedy Bona kieruje się nie tym, co chce (to było możliwe, kiedy była piękna, młoda i potrafiła owinąć sobie koło małego palca Zygmunta Starego), zrobiła na mnie mniejsze wrażenie niż ta, kiedy Bona już musi. Bo to nie tylko opowieść o Bonie. To opowieść o powolnej utracie sił, sprawczości, orientacji w otaczającym świecie i ludziach. To smutna opowieść o starości.
Bonę, przed którą drżało wielu, której wielu nienawidziło, a wielu miało przed nią podszyty podziwem respekt widzi autorka przede wszystkim w jej ludzkich słabościach. Próba zrozumienia jej wtedy, kiedy już przegrała miłość syna, wierność poddanych, jest próbą zrozumienia starej, doświadczonej kobiety, która rozlicza się ze swoim życiem, chciałaby naprawić popełnione błędy....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-13
Jadwigo, dziewczynko w koronie, jakże mi ciebie żal! - pisze na sam koniec skryba Stanisława ze Skarbimierza, rektora Akademii, którą królowa podniosła niemal z martwych za pomocą swoich klejnotów, i inicjatora starań o jej kanonizację. Widzę w nim alter ego autorki, bo wszystko, co napisała można by streścić tymi słowami. Oprócz niego mówią w tej książce różne osoby: matka, siostra, narzeczony i mąż, ale ona milczy. Przez pewien czas miałam o to do autorki pretensję. Ale chyba tak trzeba było. Chyba tak właśnie zachowałaby się Jadwiga, którą los i historia wykorzystała do zespolenia dwóch narodów Polski i Litwy. Służyła, ona silna, piękna, mądra i dobra złożyła siebie w ofierze. Pokora nie pozwoliłaby jej mówić o tym. Choć bardzo żal, że ktoś tak szlachetny jak ona tak wiele dał, by w zamian nie otrzymać nic.
Jadwigo, dziewczynko w koronie, jakże mi ciebie żal! - pisze na sam koniec skryba Stanisława ze Skarbimierza, rektora Akademii, którą królowa podniosła niemal z martwych za pomocą swoich klejnotów, i inicjatora starań o jej kanonizację. Widzę w nim alter ego autorki, bo wszystko, co napisała można by streścić tymi słowami. Oprócz niego mówią w tej książce różne osoby:...
więcej mniej Pokaż mimo to
Fantazja! Już miałam kliknąć, że jest to literatura dziecięca i młodzieżowa, ale zawahałam się. Naprawdę? To tylko dla dzieci? Ileż razy nabraliśmy się fake newsy, ile razy potem pluliśmy sobie w brodę, ile zżymaliśmy się na własną naiwność. Sprawa jest skomplikowana i w zalewie informacji łatwo utonąć. Ta książka jest podręcznikiem pływania w informacyjnej brei dla początkujących. I, bądźmy szczerzy, nie są to wyłącznie dzieci. A dzieciom zrobiłabym z tego lekturę obowiązkową dla klasy piątej czy szóstej. Ucieszyłyby się, że to komiks i tak mało czytania :)
Fantazja! Już miałam kliknąć, że jest to literatura dziecięca i młodzieżowa, ale zawahałam się. Naprawdę? To tylko dla dzieci? Ileż razy nabraliśmy się fake newsy, ile razy potem pluliśmy sobie w brodę, ile zżymaliśmy się na własną naiwność. Sprawa jest skomplikowana i w zalewie informacji łatwo utonąć. Ta książka jest podręcznikiem pływania w informacyjnej brei dla...
więcej Pokaż mimo to