-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać263
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
Ta książka to chronologicznie ułożone artykuły, które w większości były już publikowane przez autora na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. Ale zatopione w wielkim szumie informatycznym, nie miały tej siły, jaką mają tu - wyselekcjonowane i ułożone tak, by pokazać jak Putin kształtował Rosję na swoje kopyto, jak i dlaczego zmieniał się jego stosunek do Zachodu i Ukrainy, co zrobił z opozycją w swoim kraju i jak ten kraj wygląda w czasie wojny. Może to moje pobożne życzenia, ale wydaje mi się, że z tej książki płynie zapowiedź klęski Rosji, jej implozji. W wielu artykułach pojawia się myśl, że Putin teraz najbardziej się boi rozpadu Rosji na szereg małych i słabych państewek. Bał się, że NATO przysunie się do jego granic. To się już spełniło. Oby jego inne strachy także się urzeczywistniły. Tylko trzymajmy się mocno, bo gigant jak pada, może narobić wielkich szkód. Może już jesteśmy świadkami jego upadku? Tako rzecze optymistka (może niepoprawna).
Ta książka to chronologicznie ułożone artykuły, które w większości były już publikowane przez autora na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat. Ale zatopione w wielkim szumie informatycznym, nie miały tej siły, jaką mają tu - wyselekcjonowane i ułożone tak, by pokazać jak Putin kształtował Rosję na swoje kopyto, jak i dlaczego zmieniał się jego stosunek do Zachodu i Ukrainy,...
więcej mniej Pokaż mimo toSeria gdańska z radcą Abellem i wachmistrzem Kukulką liczy sobie kilka tomów i wszystkie (chyba) przeczytałam z wielką przyjemnością. Znowu nie będę się rozwodzić nad jakością zagadki kryminalnej, bo się na tym zupełnie nie znam, ale tło, czyli przedwojenny Gdańsk coraz bardziej ulegający brunatnej zarazie, a w przypadku dwóch ostatnich tomów portretujących Gdańsk upadający pod bolszewicką nawałą, pokazany jest w sposób imponujący. Znamy zwykle inną stronę podszewki tej historii. Cobyśmy nie powiedzieli o polskości Gdańska, to na lekcjach historii patrzymy na to miasto z zewnątrz. W książkach Bochusa mamy nie tak częstą i bardzo smakowitą okazję, by obejrzeć sprawę od środka. Szkoda z niej nie skorzystać.
Seria gdańska z radcą Abellem i wachmistrzem Kukulką liczy sobie kilka tomów i wszystkie (chyba) przeczytałam z wielką przyjemnością. Znowu nie będę się rozwodzić nad jakością zagadki kryminalnej, bo się na tym zupełnie nie znam, ale tło, czyli przedwojenny Gdańsk coraz bardziej ulegający brunatnej zarazie, a w przypadku dwóch ostatnich tomów portretujących Gdańsk upadający...
więcej mniej Pokaż mimo toNie należę do wielbicieli kryminałów. Sam splot wydarzeń, które od zbrodni prowadzą do jej wykrycia, wydaje mi się zbyt mało atrakcyjny, by sięgać po książkę. Co innego, gdy taki kryminał ma jakąś wartość dodaną czyli tło z wiadomościami o interesującym miejscu, momencie historycznym, autor potrafi zainteresować dziełem sztuki itd. Wtedy i zbrodnia wydaje mi się bardziej interesująca :) Tak też jest z tą książką, w której dziennikarz śledczy Emil Żądło wraz ze swoją partnerką zastanawia się, dlaczego giną ludzie mający związek z tajemniczą mapą pokazującą zaginione w amazońskiej puszczy starożytne miasto. Książka trochę się rozpada na część kryminalną i historyczną, ale dla takiego wariata jak ja już samo istnienie wątku historycznego robi powieść wartą przeczytania. Dlatego w wolnych chwilach sięgnę po książki z Emilem Żądło :)
Nie należę do wielbicieli kryminałów. Sam splot wydarzeń, które od zbrodni prowadzą do jej wykrycia, wydaje mi się zbyt mało atrakcyjny, by sięgać po książkę. Co innego, gdy taki kryminał ma jakąś wartość dodaną czyli tło z wiadomościami o interesującym miejscu, momencie historycznym, autor potrafi zainteresować dziełem sztuki itd. Wtedy i zbrodnia wydaje mi się bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo toFabularyzowana biografia, która mnie rozczarowała. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Ordonówna była infantylną dzieweczką, którą interesowały wyłącznie romanse i ekskluzywne kreacje, a potem nagle zmieniła się w heroiczną opiekunkę osieroconych polskich dzieci błąkających się po bezkresach Rosji podczas II wojny światowej. Zresztą ta druga i chwalebniejsza część jej życiorysu została opisana pobieżnie. Całkiem możliwe, że brak z tego okresu źródeł, na których można by się oprzeć, ale i tak portret Ordonki jest nieprzekonujący. Pewnie sięgnę po inne jej biografie.
Fabularyzowana biografia, która mnie rozczarowała. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Ordonówna była infantylną dzieweczką, którą interesowały wyłącznie romanse i ekskluzywne kreacje, a potem nagle zmieniła się w heroiczną opiekunkę osieroconych polskich dzieci błąkających się po bezkresach Rosji podczas II wojny światowej. Zresztą ta druga i chwalebniejsza część jej...
więcej mniej Pokaż mimo to"Łysy kopnął w kalendarz" - tymi słowami żona Jerzego Urbana zawiadomiła świat o śmierci swojego małżonka. I nie jest to wyraz kompletnego braku szacunku, tylko swoistej stylistyki, która obowiązywała w życiu tej pary i w życiu Urbana także przed poślubieniem Małgorzaty Daniszewskiej. Ten dziennikarz i polityk oceniany był bardzo różnie. Niektórzy powiadają, że był wybitnie zdolny, inni, że głupawy błazen. Jedni, że zdrajca i sprzedawczyk, inni pamiętają mu, że aktywnie uczestniczył w przygotowaniu obrad okrągłego stołu. Ma opinię bezideowego cynika, a z drugiej strony wierny jest lewicowości i w przyjaźni do generała Jaruzelskiego czy Mieczysława Rakowskiego nie tylko wtedy, kiedy byli na topie, ale też wtedy, kiedy trzeba było im pomagać. Wszystko jedno, co kto myśli o Urbanie, jego biografię warto przeczytać. Napisana świetnie, w zasadzie nieodkładalna, czyta się z krótkimi przerwami na siku, jeść i chwile drzemki. Książka przypomina najważniejsze wydarzenia z historii PRL-u, okresu przełomu aż niemal do dziś. Wręcz żałowałam, że Urban umarł, bo gdyby żył dłużej, autorzy dalej snuliby swoją opowieść o naszej historii.
"Łysy kopnął w kalendarz" - tymi słowami żona Jerzego Urbana zawiadomiła świat o śmierci swojego małżonka. I nie jest to wyraz kompletnego braku szacunku, tylko swoistej stylistyki, która obowiązywała w życiu tej pary i w życiu Urbana także przed poślubieniem Małgorzaty Daniszewskiej. Ten dziennikarz i polityk oceniany był bardzo różnie. Niektórzy powiadają, że był wybitnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kasię Kielecką lubię za pogodę ducha, dowcip, lekki język, kulturę, z jaką snuje swoje opowieści. Po raz drugi jednak natykam się na jej książkę, której celem nie jest pogrążenie czytelnika w błogostanie. Pierwsza to "Znajda", w której Kasia przedstawiła tragiczny los mieszkańców Wielunia podczas II wojny światowej. Druga to "Księżyc nad Vajont". Tematem jest katastrofa, która wydarzyła się przed sześćdziesięciu laty we Włoszech, ale ja odebrałam tę książkę bardziej uniwersalnie. Bombardowani jesteśmy wiadomościami o niszczycielskiej sile żywiołów natury. Zniecierpliwiona Ziemia będzie się przed nami broniła z coraz większą zaciekłością i wynik tego starcia jest jasny. Chyba że zmądrzejemy. Ale póki co obrazy ludzi pochłanianych przez fale, ogień, huragan budzą grozę. Widzimy je z zewnątrz. Kasia ze swoją opowieścią stanęła w środku. Scenę, kiedy młodziutcy i zakochani chłopak i dziewczyna stoją w oknie i widzą falę, która za sekundę ich za sobą zabierze, ciała zmasakruje, do płuc wtoczy wodę i muł, uważam za najistotniejszą. Obrazuje moje senne koszmary i chyba nie tylko moje.
W drugim tomie tej powieści autorka skupiła się na spustoszeniu, jakie ta katastrofa uczyniła w duszach i umysłach tych, którzy z niej ocaleli. Zachowanie życia niekoniecznie oznacza happy end.
Kasię Kielecką lubię za pogodę ducha, dowcip, lekki język, kulturę, z jaką snuje swoje opowieści. Po raz drugi jednak natykam się na jej książkę, której celem nie jest pogrążenie czytelnika w błogostanie. Pierwsza to "Znajda", w której Kasia przedstawiła tragiczny los mieszkańców Wielunia podczas II wojny światowej. Druga to "Księżyc nad Vajont". Tematem jest katastrofa,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przyznam się, że pomysł, by w cyklu powieści przedstawić dzieje Warszawy chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Trochę mnie kusił, a trochę przerażał, bo choć ograniczyłam czas tylko do XIX i XX wieku, to już wiem, że tych książek będzie musiało być dużo. Każda z powieści będzie stanowić oddzielną całość, ale połączą je bohaterowie wywodzący się z tego samego kręgu rodzinno - towarzyskiego i Warszawa jako miejsce akcji. W pierwszym tomie moi bohaterowie tylko ją odwiedzają, ale w następnych zamieszkają tu na stałe, choć po świecie także się trochę powłóczą. Na razie skończyła się epoka napoleońska, decyzjami kongresu wiedeńskiego powstało Królestwo Polskie, ale to wcale nie znaczy, że życie będzie płynąć spokojnie, o czym przekonają się tytułowe panny na wydaniu, solidny i godny zaufania hrabia Hieronim Żarski i tajemniczy młodzian noszący stanowczo zbyt długą grzywkę. Zapraszam :)
Przyznam się, że pomysł, by w cyklu powieści przedstawić dzieje Warszawy chodził mi po głowie od dłuższego czasu. Trochę mnie kusił, a trochę przerażał, bo choć ograniczyłam czas tylko do XIX i XX wieku, to już wiem, że tych książek będzie musiało być dużo. Każda z powieści będzie stanowić oddzielną całość, ale połączą je bohaterowie wywodzący się z tego samego kręgu...
więcej Pokaż mimo to