-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus2
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz2
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
-
ArtykułyPyrkon przygotował ogrom atrakcji dla fanów literatury! Co dzieje się w Strefie Literackiej?LubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-07-08
2016-03-18
"20 odsłon zachłannej młodości" to książka, która zebrała bardzo wiele skrajnych opinii. Jednym się podoba, inni uważają ją za nieciekawą, a mnie naprawdę zainteresowała. Dzięki niej mogłam bliżej poznać Chiny z punktu widzenia nastoletniej dziewczyny, która opuszcza dom rodzinny w małej wiosce na południu kraju i udaje się do Pekinu.
W dwudziestu odsłonach - epizodach z codziennego życia w stolicy Fenfang zawarła wiele celnych spostrzeżeń na temat komunistycznych Chin. Wyjazd do Pekinu miał dać jej szansę na odniesienie sukcesu, rozpoczęcie nowego, interesującego życia na planach filmowych i zerwanie z przeszłością, czyli smutnym i biednym dzieciństwem w małej wsi o intrygującej nazwie Wzgórze Słodkiego Imbiru. Fenfang spędziła w mieście dziesięć lat swojego życia łapiąc się dorywczych zajęć, przeprowadzając z miejsca na miejsce i ciągle poszukując drogi do sukcesu. Pracowała w fabryce zabawek, próbowała swoich sił jako aktorka-statystka, pisała scenariusze filmowe, ale nie udało jej się przebić do świata kultury i bogatych ludzi. Dziewczyna dzielnie stawiała czoło niechęci, przeciwnościom, komunistycznemu prawu i zasadom, ale była to przysłowiowa "walka z wiatrakami". Pomimo tak długiego czasu spędzonego w Pekinie Fenfang wciąż pozostawała w punkcie wyjścia nie mając pracy, pieniędzy, mieszkania, rodziny.
"20 odsłon zachłannej młodości" to przygnębiający, chwilami bulwersujący obraz kraju, w którym trudno jest wybić się ludziom młodym, rządnym sukcesu nawet jeśli mają pomysł na siebie. To smutna prawda o komunistycznej codzienności, w której nie ma miejsca na marzenia. To świadectwo trudnego życia i monotonii dnia codziennego.
Książka jest oryginalna zarówno w swojej formie, jak i przekazie. Każdy rozdział poprzedzony jest fotografią z życia codziennego Chińczyków. Zdjęcia te nadają realnego kształtu wyobrażeniom o odległej nam, nieznanej kulturze i mentalności, jakie wyrabiamy sobie podczas lektury. Bardzo podobają mi się nazwy własne tłumaczone z chińskiego języka, które brzmią wdzięcznie, niemal poetycko. Książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Prosty, lekki, młodzieżowy język bardzo dobrze komponuje się z naiwnością i łatwowiernością bohaterki. Jak na debiut autorski bardzo młodej wówczas pisarki wypada naprawdę dobrze.
"20 odsłon zachłannej młodości" to książka, która zebrała bardzo wiele skrajnych opinii. Jednym się podoba, inni uważają ją za nieciekawą, a mnie naprawdę zainteresowała. Dzięki niej mogłam bliżej poznać Chiny z punktu widzenia nastoletniej dziewczyny, która opuszcza dom rodzinny w małej wiosce na południu kraju i udaje się do Pekinu.
W dwudziestu odsłonach - epizodach z...
2016-03-15
Oparta na prawdziwych wydarzeniach, wstrząsająca historia pakistańskiej kobiety, która postanowiła przerwać milczenie i ujawnić prawdę o bestialstwie i bezprawiu, jakiego doświadczają kobiety w jej kraju.
W Pakistanie - państwie islamskim, gdzie, zgodnie z religią i tradycją, rola kobiety ma się ograniczyć właściwie tylko do spełniania oczekiwań męża i wychowywania dzieci, nawet te, i tak już bardzo surowe, nakazy prawa są łamane i przekraczane w imię "wyższych celów". System kastowy dzieli społeczeństwo na grupy, które z racji swoich przywilejów i pozycji zajmują określone miejsce w społeczeństwie. Zamożniejsi i bardziej wpływowi zazwyczaj są bezkarni wobec wszelkich nadużyć. Jest to przede wszystkim widoczne na prowincji, gdzie dziewczynki wychowywane przez matki w poszanowaniu tradycji od najmłodszych lat skazane są na ciężki los dorosłej kobiety. Wyrastają na analfabetki, dla których nie ma szkół, z którymi nikt się nie liczy, ani których nikt nie słucha. A one w niemym przyzwoleniu znoszą zniewagi, obelgi, przemoc fizyczną i psychiczną. Sprawy sporne i rożne porachunki kastowe załatwiane są przez tzw. jirgi, czyli sąd plemienny rozstrzygający spory poza oficjalnym wymiarem sprawiedliwości. Taka rada ma przyzwolenie ogółu i ich decyzje są wiążące w domaganiu się sprawiedliwości.
Muchtar Mai została niewinną ofiarą jednego z takich zgromadzeń, na którym podjęto decyzję o wykonaniu zbiorowego gwałtu w imię "honorowej sprawiedliwości".
"Ja, Muchtaran Bibi, starsza córka mojego ojca Ghulama Farida, utraciłam świadomość, ale nigdy nie zapomnę twarzy tych łotrów. Dla nich kobieta jest tylko przedmiotem posiadania, honoru lub zemsty. Pełni plemiennej pychy poślubiają ja lub gwałcą. Wiedzą, że w ten sposób upokorzona, nie ma innego wyjścia jak tylko popełnić samobójstwo. Nie muszą nawet użyć broni. Gwałt ją zabije. Gwałt jest bronią ostateczną. Służy, by upokorzyć definitywnie inny klan."
Bibi nie złamała się, nie poddała, pomimo, iż początkowo chciała targnąć się na swoje życie. Postanowiła walczyć w imię honoru - czci swojej i setek innych kobiet poniżanych i maltretowanych przez mężczyzn. Zgłosiła sprawę na policję i dzięki własnemu uporowi, sile woli i pomocy wielu różnych osób i organizacji światowych udało jej się doprowadzić do skazania sprawców. Jej tragiczne doświadczenie zaowocowało niesamowitym przedsięwzięciem - Muchtar Mai zdobyła fundusze na budowę szkoły dla dziewcząt w Mirwali w prowincji Pendżab.
"Tyle zgwałconych kobiet umiera, tyle jest pogrzebanych w ziemi bez grobu, bez należytego szacunku. Tylko nielicznym udaje się przeżyć. W tym potoku nieszczęść moja mała szkoła wydaje się być dobrym pomysłem. Malutki kamyczek rzucony gdzieś w świecie, by próbować zmienić umysły ludzi. Nauczyć garstkę dziewczynek alfabetu, który powoli wykona swoja pracę, wpoić kilku urwisom szacunek należny koleżance, siostrze, sąsiadce, to może jest jeszcze za mało..."
Z niepozornej, zalęknionej, anonimowej Muchtaran Bibi przemieniła się w odważną i przedsiębiorczą kobietę, która znalazła w sobie nieprawdopodobna siłę i odwagę aby zmierzyć się ze złem panoszącym się w jej rodzinnym kraju. Muchtar Mai zdobyła tytuł Kobiety Roku 2005 miesięcznika Glamour, a w kolejnym roku otrzymała nagrodę Rady Europy za wkład we wspieranie praw człowieka.
Niestety sąd II instancji swoim wyrokiem wydanym w marcu 2005 r. uniewinnił pięciu z sześciu oskarżonych, a jednego skazał na dożywocie. Apelacja została złożona i orzeczenie Sądu Najwyższego wydane w 2011 r., po kolejnym długim procesie, utrzymało to postanowienie w mocy. Jak więc widać bestialstwo i zbrodnie mogą pozostawać bezkarne. Z oficjalnych danych wynika, że tylko w 2007 r. Komisja Praw Człowieka w Pakistanie zarejestrowała 791 zabójstw honorowych, których ofiarą były kobiety. Przynajmniej 26 z nich zostało zgwałconych przed zabiciem. Precedensowa sprawa Muchtar Mai stała się tematem kilku filmów dokumentalnych i wielu książek, a jedną z nich jest właśnie "W imię honoru" - przerażające świadectwo bezkarności i zbrodni wydane w wielu krajach świata. Naprawdę warto przeczytać tę historię. Polecam.
Oparta na prawdziwych wydarzeniach, wstrząsająca historia pakistańskiej kobiety, która postanowiła przerwać milczenie i ujawnić prawdę o bestialstwie i bezprawiu, jakiego doświadczają kobiety w jej kraju.
W Pakistanie - państwie islamskim, gdzie, zgodnie z religią i tradycją, rola kobiety ma się ograniczyć właściwie tylko do spełniania oczekiwań męża i wychowywania...
2016-09-09
Wielu z Was zapewne czytało już powieści Cecelii Ahern, ja dotąd nie miałam okazji ich poznać. Teraz, przy okazji jednego z wyzwań książkowych sięgnęłam po jedną z jej powieści. I tak moje pierwsze spotkanie z autorką przypadło akurat na "Podarunek" - interesującą książkę w świątecznym klimacie, która traktuje o sprawach ważnych i ponadczasowych. Muszę przyznać, że przekonywałam się do tej powieści w trakcie lektury. Początkowo nie byłam pewna, czy właśnie ten styl, ta forma i ten temat to jest to, czego oczekiwałam sugerując się różnymi opiniami. Ale z czasem Pani Ahern zupełnie mnie do siebie przekonała, podobnie jak historia opowiedziana przez Raphiego - policjanta, który starał się przemówić do rozumu pewnemu czternastoletniemu rozrabiace.
Lou Suffern - bohater opowieści to typowy pracoholik, karierowicz, który kompletnie zatracił się w otaczającym go pędzie życia. Prestiżowa firma wymaga od niego wiele, ale Lou chce dawać z siebie jeszcze więcej. Napięty grafik, liczne spotkania, konferencje, kolacje, imprezy powodują, że mężczyzna jest gościem w domu. Jego rodzina przestaje się liczyć, ważna jest praca, a najbliżsi... oni muszą zrozumieć. Żona sama zajmuje się dziećmi, które ojca praktycznie nie widują, a starsi już rodzice i rodzeństwo są zawiedzeni i rozczarowani postawą syna i brata.
W pewnym momencie swojego życia Lou poznaje Gabe'a - bezdomnego mężczyznę, którego codziennie mija na ulicy w drodze do biura. Bohater decyduje się mu pomóc, właściwie nie wiedząc dlaczego i załatwia mu pracę. Od tej pory ścieżki obu mężczyzn nieustannie się krzyżują, a Lou powoli zaczyna dostrzegać świat wokół siebie. Wiele ma rzeczy do naprawienia, mnóstwo spraw do przemyślenia. Tylko czy nie będzie za późno, bo ".. czasu nigdy nie ma dość; to czas wprowadza zamęt w nasze serca, musimy więc wykorzystywać go mądrze. Czasu nie można spakować, przewiązać wstążką i złożyć pod choinką w bożonarodzeniowy poranek. Czasu nie można dostać. Ale można go dzielić."
Historia Lou opowiedziana została ku przestrodze, ku nauce. Pamiętajmy, że nie każdy może dostać drugą szansę, ale jeśli taką otrzyma, to powinien ją wykorzystać. Nie może jej zmarnować, czy przeoczyć, bo kolejna raczej się nie zdarzy.
"Podarunek" to ciepła opowieść, taka typowo świąteczna z odrobiną magii, przepełniona nastrojem choinki, prezentów i typowej dla tego czasu krzątaniny. Wzruszająca historia z morałem, który powinniśmy wziąć sobie do serca, poświęcona oczywistym sprawom, o których jednak najczęściej się zapomina. Przywodzi mi na myśl "Opowieść wigilijną" Dickensa. Połączenie ze sobą pierwiastka magicznego z realizmem dobrze się sprawdza i sprawia, że zaczynamy czytać "między wierszami", otrzymujemy i rozumiemy więcej.
Myślę, że za jakiś czas sięgnę po kolejne powieści autorki, żeby znów przypomnieć sobie o sprawach zwykłych, ale istotnych, a które często umykają. Jeśli macie ochotę na lekturę w świątecznym klimacie to "Podarunek" będzie odpowiedni na długi, zimowy wieczór.
Wielu z Was zapewne czytało już powieści Cecelii Ahern, ja dotąd nie miałam okazji ich poznać. Teraz, przy okazji jednego z wyzwań książkowych sięgnęłam po jedną z jej powieści. I tak moje pierwsze spotkanie z autorką przypadło akurat na "Podarunek" - interesującą książkę w świątecznym klimacie, która traktuje o sprawach ważnych i ponadczasowych. Muszę przyznać, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-07-20
"Cena wody w Finistere" to książka o tym , jak w pewnym momencie swojego życia decydujemy się na radykalne zmiany. Pakujemy walizki, zamykamy za sobą drzwi do tego co było i przenosimy się w zupełnie nowe miejsce, często na prowincję lub do innego kraju.
Bodil Malmsten zmęczona, znużona i rozczarowana swoją zimną (dosłownie i w przenośni) Szwecją decyduje się na przeprowadzkę do Bretanii. Tu w okręgu Finistere rozpoczyna nowe życie emerytowanej emigrantki. Kupuje dom i tworzy wokół niego swój własny, wymarzony ogród. Nie odbywa się to bez drobnych problemów. Inna kultura, odmienne zwyczaje, nowe środowisko i... bariera językowa. Francuszczyzna autorki nie jest idealna, co powoduje nieporozumienia, tworzy zabawne sytuacje i wprowadza sporo humoru do całej opowieści. Zestawienie i porównywanie Szwecji z Breatnią wypada na korzyść Francji, ale Pani Malmsten nie zapomina o swoich korzeniach, rodzinie i przyjaciołach na północy. Niejednokrotnie podkreśla jednak, że Finistere to jej miejsce na ziemi. Tutaj rozkoszuje się cieplejszym, nadmorskim klimatem i tworzy ogród, gdzie może wyhodować wiele odmian i gatunków, które w zimnej Szwecji nie miałyby szansy przetrwać.
Kiedy dom i jego otoczenie są już prawie gotowe autorka musi napisać książkę o swoim życiu w Finistere. Jednak ogarnia ją taka ogromna niemoc, że graniczy to z załamaniem nerwowym. Brakuje jej weny, nie ma też koncepcji co do samej historii, a rachunki same się nie zapłacą... Ostatnie czterdzieści stron utyskiwania na swoją indolencję twórczą i zanudzanie czytelnika marazmem i beznadzieją naprawdę można było sobie darować. Gdyby autorka poprowadziła zakończenie całej historii w zupełnie innym kierunku jej opowieść bardzo dużo mogłaby zyskać, a tak...
"Cena wody w Finistere" to książka na swój sposób interesująca. Napisana z humorem, szybko się ją czyta, a prosty, chwilami lakoniczny język nawet nie drażni. Znajdziemy tu trafne i celne spostrzeżenia, które można potraktować jako "złote myśli". Ja podeszłam do tej lektury z dużym dystansem i nawet uznałam ją za inną, niż wszystkie dotąd przeze mnie przeczytane. A to jest niewątpliwy plus wśród tych wszystkich niedociągnięć, jakich można się w niej doszukiwać.
"Cena wody w Finistere" to książka o tym , jak w pewnym momencie swojego życia decydujemy się na radykalne zmiany. Pakujemy walizki, zamykamy za sobą drzwi do tego co było i przenosimy się w zupełnie nowe miejsce, często na prowincję lub do innego kraju.
Bodil Malmsten zmęczona, znużona i rozczarowana swoją zimną (dosłownie i w przenośni) Szwecją decyduje się na...
2016-01-29
Powieść Katarzyny Misiołek zebrała wiele niezwykle dobrych recenzji i została oceniona bardzo wysoko choćby na portalu LC. Jedna z blogerek określiła tę książkę mianem jednej z najlepszych powieści obyczajowych 2015 roku. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że "Ostatni dzień roku" nie przemówił do mnie, nie spełnił moich oczekiwań, choć uważam, że jest to dobra pozycja w polskiej literaturze współczesnej.
Monika wychodzi na chwilę z domu w sylwestrowe popołudnie zabierając ze sobą tylko portfel i klucze od mieszkania i znika, przepada bez wieści. Nikt nie wie dlaczego nie wróciła i co się wydarzyło. Szuka jej mąż, siostra i rodzice oraz przede wszystkim policja. Każdy prowadzi poszukiwania na swój własny sposób, rozpatrywane są też różne scenariusze, także i te, że kobieta straciła życie. Niestety mijają kolejne miesiące, a o Monice nadal nic nie wiadomo, poza tym, że po wyjściu z domu udała się na pobliską stację benzynową, aby kupić kupon lotto i czekoladę. Matka dziewczyny korzysta z pomocy jasnowidzów, mąż z siostrą szukają jej w sekcie, ale wszystkie ślady prowadzą donikąd. Wychodzą też na jaw rodzinne sekrety, które dotąd były starannie ukrywane przed najbliższymi.
Co się stało z Moniką? Czy uda się ją odnaleźć?
"Ostatni dzień roku" to powieść psychologiczno - obyczajowa traktująca o radzeniu sobie z tragedią, o tym, jak trudno żyć po stracie najbliższej osoby, o niepewności i nadziei, która umiera ostatnia. Samo zaginięcie Moniki przechodzi na drugi plan, a na pierwszy wysuwa się rodzina, jej uczucia i zmaganie się z tą trudną sytuacją. Każdy z bohaterów przeżywa stratę inaczej, radzi sobie z nią na swój własny sposób.
Wiele w tej powieści emocji: bólu, żalu, złości, współczucia, niedowierzania, ale powiem szczerze, że odczucia te do mnie jakoś nie trafiały, mimo, że doskonale zdaję sobie sprawę, że tak właśnie mogło być. Powieść jest realistyczna, choć nie wstrząsnęła mną, nie przemówiła do mojego serca. Zakończenie też takie trochę jakby zbyt pośpieszne, prawie urwane. I jeszcze okładka, która moim zdaniem jest prześliczna, ale jakoś nie pasuje mi do opowiedzianej historii.
Niemniej książkę dobrze się czyta, można z niej wynieść własne refleksje i przemyślenia. Przeczytajcie i oceńcie sami.
Powieść Katarzyny Misiołek zebrała wiele niezwykle dobrych recenzji i została oceniona bardzo wysoko choćby na portalu LC. Jedna z blogerek określiła tę książkę mianem jednej z najlepszych powieści obyczajowych 2015 roku. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że "Ostatni dzień roku" nie przemówił do mnie, nie spełnił moich oczekiwań, choć uważam, że jest to dobra pozycja...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-05
Tytułowy szczęśliwy dom, to położony nieopodal Krakowa, otoczony jabłoniowym sadem budynek, w którym od pokoleń mieszkają Helena i Jan Zagórscy. Ich cztery dorosłe córki już dawno żyją na własny rachunek, ale każda z nich w trudnych chwilach zjawia się w rodzinnym domu. Bo Helena i Jan stworzyli swoim dzieciom prawdziwy azyl, gdzie zawsze znajdą radość i odpoczynek, a w razie potrzeby także zrozumienie, pocieszenie oraz dobrą radę. A teraz wielkimi krokami zbliża się ich czterdziesta rocznica ślubu - rubinowe gody...
Marylka - najstarsza z rodzeństwa samotnie wychowuje dwóch synków, po tym jak rozwiodła się z Marcinem i usilnie stara się znaleźć szczęście u boku innego mężczyzny.
Julka to ceniona w miasteczku pani weterynarz, której zdecydowanie łatwiej porozumieć się ze zwierzętami, niż z ludźmi. Kobieta jest o krok od zaręczyn, ale czy rzeczywiście do nich dojdzie?...
Gabrysia - szczęśliwa żona Kornela, który wiele miesięcy spędza pracując za granicą. Jak dotąd bezskutecznie starają się o dziecko, a liczne rozczarowania i desperacja Gabrysi wcale nie pomagają ich związkowi.
Anielka - najmłodsza z sióstr samotnie wychowuje córeczkę Anię. Na co dzień pracuje razem z ojcem w księgarni, która od pokoleń znajduje się w posiadaniu Zagórskich.
Liczna rodzina zamierza zgromadzić się przy wspólnym stole i świętować z Janem i Heleną ich imponującą rocznicę, ale jak to zwykle bywa życie pisze dla nich zupełnie inny scenariusz...
Pani Krystyna Mirek stworzyła ciepłą i baśniową sagę rodzinną, która przypadnie do gustu każdej kobiecie. Rodzinne sekrety, nieprzewidziane wydarzenia, emocje i intrygi - to wszystko znajdziecie w pierwszej części "Jabłoniowego Sadu". Nawet przyroda postanawia wtrącić tu swoje trzy grosze... Jeśli zatem chcecie odwiedzić rodzinę Zagórskich w Małopolsce, poznać ich tajemnice i sekrety oraz wstąpić do uroczej księgarenki z klimatem, w której Jan podejmuje gości aromatyczną herbatką to koniecznie sięgnijcie po "Szczęśliwy dom". Na pewno nie będziecie żałować! Zdradzę Wam na zakończenie, że druga część sagi zapowiada się równie obiecująco. Jestem pewna, że emocji i wzruszeń nie zabraknie.
Tytułowy szczęśliwy dom, to położony nieopodal Krakowa, otoczony jabłoniowym sadem budynek, w którym od pokoleń mieszkają Helena i Jan Zagórscy. Ich cztery dorosłe córki już dawno żyją na własny rachunek, ale każda z nich w trudnych chwilach zjawia się w rodzinnym domu. Bo Helena i Jan stworzyli swoim dzieciom prawdziwy azyl, gdzie zawsze znajdą radość i odpoczynek, a w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-12
Druga część cyklu "Jabłoniowy sad" jest dowodem na to, że rodzina Zagórskich, w której dotąd trwała prawdziwa sielanka, ma swoje kłopoty i tajemnice. Nie brak też zaskakujących wydarzeń, w których uczestniczą dobrze znani nam już bohaterowie. Do głosu dochodzą skutki decyzji podjętych w przeszłości, z którymi należy się zmierzyć, a pewne odkładane na bok, zadawnione sprawy należy wreszcie ostatecznie załatwić. Niektóre rozwiązania podpowiadają się same przy udziale bieżących problemów codziennego życia w podkrakowskim małym miasteczku, ale innym trzeba poświęcić więcej czasu i uwagi.
Zagórscy to niesamowita rodzina, którą określiłabym jako "silna grupa pod wezwaniem". Są zawsze gotowi do działania, razem stawiają czoła problemom, w imię wyższej konieczności potrafią na bok odłożyć osobiste antypatie i szukać rozwiązań bez względu na wszystko. Rodzice deklarują nie ingerować w życie swoich dorosłych córek, ich wybory i posunięcia, ale szczęście swoich dzieci traktują jako priorytet najwyższej wagi, więc czasem próbują wtrącić swoje "trzy grosze" dla dobra sprawy. Wynikają z tego różne nieprzewidziane sytuacje.
"Rodzinne sekrety" dostarczają wielu wzruszeń, nastrojowy, niemal sielankowy klimat da się odczuć pomimo trosk i zmartwień. Optymizm bijący z każdej strony może zarazić czytelnika i spowodować, że spojrzy on na życie w zupełnie inny sposób. Jestem ogromnie ciekawa trzeciej części tej interesującej historii i już chciałabym się dowiedzieć czyje marzenia uda się spełnić, a na co jeszcze Zagórscy będą musieli poczekać.
Drogie czytelniczki! Sięgnijcie koniecznie po całą trylogię Pani Krystyny Mirek jeśli tylko znajdziecie kilka wolnych wieczorów. Nie będziecie żałować! Polecam serdecznie.
Druga część cyklu "Jabłoniowy sad" jest dowodem na to, że rodzina Zagórskich, w której dotąd trwała prawdziwa sielanka, ma swoje kłopoty i tajemnice. Nie brak też zaskakujących wydarzeń, w których uczestniczą dobrze znani nam już bohaterowie. Do głosu dochodzą skutki decyzji podjętych w przeszłości, z którymi należy się zmierzyć, a pewne odkładane na bok, zadawnione sprawy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-06-25
Pierwsza część cyklu "Stacja Jagodno" Karoliny Wilczyńskiej zapowiada niezwykle pozytywną, ciepłą i wzruszającą historię kobiet, które łączą więzy krwi, a dzieli różnica pokoleń.
"Zaplątana miłość" wprowadza czytelnika w historię czterdziestoletniej Tamary samotnie wychowującej dorastającą córkę Marysię. Kobieta zdana w zasadzie wyłącznie na własne siły i możliwości nie może poświęcić córce tyle czasu, ile by chciała. Marysia, jak dotąd ambitna wzorowa uczennica, zaczyna przechodzić bunt związany z dojrzewaniem. Jej priorytety gwałtownie się zmieniają i przestają się pokrywać z tym, co chce dla niej matka. Gdzieś z boku jest jeszcze Ewa - babcia nastolatki, emerytowana lekarka, kobieta z niezłomnymi zasadami, żyjąca w swoim, prawie hermetycznym świecie. Kontakt Tamary z matką jest chłodny, oficjalny, choć trzeba przyznać, że w razie nagłej konieczności Ewa służy córce pomocą.
Wykonując swoją pracę zawodową Tamara trafia do Jagodna, gdzie organizuje kampanię wyborczą na stanowisko wójta. Zupełnie niespodziewanie jej ścieżki przecinają się z samotnym życiem pewnej staruszki - Róży Marcisz, która mieszka nieopodal, we wsi Borowa. Serdeczność, ciepło i życiowa mądrość osiemdziesięciolatki przyciągają Tamarę do małego, białego domku na skraju wsi niczym magnes.
Co naprawdę łączy Różę z pozostałymi bohaterkami? Jak ułożą się relacje między Marysią i jej mamą? Jakie niespodzianki szykuje dla bohaterek los?
Powieść Karoliny Wilczyńskiej wprowadziła mnie w magiczny świat Jagodna. I choć życie bohaterek nie jest wolne od problemów i trosk, to z całą pewnością lektura tej książki optymistycznie nastraja do życia i pozwala wierzyć, że sposobem na pokonanie wszelkich trudności dnia codziennego jest "ochota i cierpliwość". Autorka udowodniła, że zwykłe życie przeciętnego człowieka może być ciekawe, intrygujące i niepowtarzalne. Wykreowani bohaterowie są bardzo charakterystyczni. Każdy ma swoje własne, wyróżniające go cechy i sposób bycia. Realizm postaci przekłada się na autentyzm wydarzeń, dzięki czemu historia staje się niezwykle prawdziwa. Książkę dosłownie pochłonęłam w trzy godziny nie zważając na to, co się wokół mnie dzieje. Zakończenie zaskakuje, ale jednocześnie utwierdza w przekonaniu, że ciąg dalszy tej historii jeszcze nie raz nas zaskoczy.
"Zaplątana miłość" to idealna książka na urlop, wakacje, czy wolny wieczór. Jej lektura nie zabierze dużo czasu, a napełni wrażeniami na długo. Polecam serdecznie.
Pierwsza część cyklu "Stacja Jagodno" Karoliny Wilczyńskiej zapowiada niezwykle pozytywną, ciepłą i wzruszającą historię kobiet, które łączą więzy krwi, a dzieli różnica pokoleń.
"Zaplątana miłość" wprowadza czytelnika w historię czterdziestoletniej Tamary samotnie wychowującej dorastającą córkę Marysię. Kobieta zdana w zasadzie wyłącznie na własne siły i możliwości nie...
2016-07-05
Zauroczona Jagodnem, Borową i atmosferą małego białego domku na końcu wsi, gdzie spotykają się przemiłe, ciepłe i życzliwe osoby wprost nie mogłam się doczekać ponownych odwiedzin u Róży, Tamary, Marysi i pozostałych bohaterów powieści Karoliny Wilczyńskiej.
Muszę przyznać, że drugi pobyt w okolicach Kielc okazał się równie miły, interesujący i udany. "Marzenia szyte na miarę" zaintrygowały mnie i zaciekawiły do tego stopnia, że nawet się nie spostrzegłam, a już znalazłam się na ostatniej stronie.
Róża Marcisz nadal gospodarzy w swoim uroczym domku. Musi na siebie bardziej uważać po przebytej chorobie, ale samotność jak na razie jej nie grozi. Częstymi gośćmi w Borowej jest Tamara, która stara się ulżyć staruszce w codziennych obowiązkach oraz Marysia, którą intryguje położony pośród lasu pobliski dwór. Pojawiają się też inni sąsiedzi i znajomi, bo jak wiemy domek Róży ma w sobie magiczną moc przyciągania ludzi w potrzebie. Życie w Borowej biegnie swoim własnym torem, ale przeszłość nadal nie pozwala o sobie zapomnieć, o czym najlepiej może się przekonać Ewa Dobrosz - matka Tamary. Kobieta w końcu decyduje się na szczerość i opowiada zainteresowanym o swojej prawdziwej przeszłości.
Karolina Wilczyńska stworzyła przepiękną powieść o relacjach międzypokoleniowych, stosunkach międzyludzkich, rodzinnych sekretach i wartościach, które warto pielęgnować. "Marzenia szyte na miarę" zachęcają do życia w zgodzie z samą sobą, do rozrachunku z przeszłością, od której nie da się uciec, ale można ją oswoić. Powieść zachęca do uwierzenia we własne siły i możliwości.
Mały domek w Borowej to skuteczne antidotum na smutki i bolączki codzienności. Ziołowa herbata i konfitura z fiołków sprawiają, że kłopoty bledną, a my możemy spojrzeć na świat przyjaźnie i z nadzieją.
Lektura obu części "Stacji Jagodno" to ogromna dawka wakacyjnego relaksu, jakiego nie znajdziecie w żadnym morskim, czy górskim kurorcie. Sięgnijcie po te powieści, a sami się przekonacie. Polecam.
Zauroczona Jagodnem, Borową i atmosferą małego białego domku na końcu wsi, gdzie spotykają się przemiłe, ciepłe i życzliwe osoby wprost nie mogłam się doczekać ponownych odwiedzin u Róży, Tamary, Marysi i pozostałych bohaterów powieści Karoliny Wilczyńskiej.
Muszę przyznać, że drugi pobyt w okolicach Kielc okazał się równie miły, interesujący i udany. "Marzenia szyte na...
2016-07-16
"Złocista dolina" przyciągnęła mnie swoim sielskim klimatem widocznym na okładce. Spojrzawszy na książkę, pomyślałam sobie, że w takim miejscu miło byłoby spędzić wakacje. I rzeczywiście Iwona J. Walczak zabiera czytelnika na Mazury do małej miejscowości Mordki, gdzie trzy przyjaciółki postanawiają stworzyć pensjonat i ośrodek wyjazdowy dla grup zorganizowanych.
Dorota, Kasia i Majka - trzy kobiety, które połączyła młodość i czasy studenckie, a poróżniło dorosłe życie chcą się na nowo odnaleźć i odbudować swoją przyjaźń. Teraz, gdy ich dzieci są już prawie dorosłe postanowiły wreszcie pomyśleć o sobie.
Dorota - samotna matka Tamary, nadopiekuńcza i despotyczna decyduje się na powrót z Niemiec, gdzie przez lata opiekowała się starszymi ludźmi, do rodzinnej miejscowości, gdzie czeka do zagospodarowania i przebudowy gospodarstwo po rodzicach. Kobieta realizuje się w tym przedsięwzięciu, zarządza i organizuje, załatwia sprawy formalne i stara się aby wszystko przebiegało zgodnie z planem.
Kasia - samotna matka nastoletniego Piotrka pragnie zmian w swoim życiu. Chce odnaleźć byłego męża i przeprowadzić z nim rozwód, myśli o zmianie pracy, a przede wszystkim chce pomóc Dorocie w stworzeniu ośrodka. Jest to dla niej wyzwanie i odskocznia od rutyny dnia codziennego, wygodna alternatywa dla tego co było. Tutaj może rozwijać swoje fotograficzne talenty.
Majka - matka dorastającej Zuzy i żona Jarka. Wspiera swoje przyjaciółki, choć najmniej angażuje się w przedsięwzięcie. Chętnie przebywa w Mordkach i tutaj stara się "stanąć na nogi" po tragicznej śmierci męża. Traktuje to miejsce jako ucieczkę, tutaj próbuje malować i rozpocząć nowe życie, tutaj także przeżywa swoje sercowe rozterki.
"Złocista Dolina" zdaje się być po prostu idealnym miejscem dla każdej z pań, jednak wspólne przebywanie ze sobą zmusza do kompromisów. Do głosu dochodzą również zatargi z przeszłości, które niby wyjaśnione i wybaczone kładą się jednak cieniem na obecnym życiu.
Sam pomysł na fabułę mimo, że dość popularny i często spotykany w powieściach może się spodobać. Wydarzenia na Mazurach intrygują, nie ma tu nudy i banału. A jednak książka mnie nie zachwyciła. Zdecydowanie zabrakło mi w niej uczuć i emocji. Niby autorka starała się je przekazać, ale do mnie zupełnie nie trafiały. Nie wiem czy to zasługa stylu, języka, czy formy przekazu, ale nie było łez, nie było śmiechu i w konsekwencji zabrakło klimatu. Takie codzienne życie bez emocji, które miały być, ale ich zabrakło.
Nie jestem przekonana, czy chciałabym spędzić urlop właśnie w Mordkach, ale jeśli Wy macie ochotę kibicować bohaterkom w rozwijaniu przedsięwzięcia na Mazurach, poznać bliżej bohaterki i uczestniczyć w ich życiowych dylematach to "Złocista Dolina" serdecznie zaprasza.
"Złocista dolina" przyciągnęła mnie swoim sielskim klimatem widocznym na okładce. Spojrzawszy na książkę, pomyślałam sobie, że w takim miejscu miło byłoby spędzić wakacje. I rzeczywiście Iwona J. Walczak zabiera czytelnika na Mazury do małej miejscowości Mordki, gdzie trzy przyjaciółki postanawiają stworzyć pensjonat i ośrodek wyjazdowy dla grup zorganizowanych.
Dorota,...
2016-08-07
Miałam ogromną ochotę na "Smak Prowansji" Jamiego Ivey i pomyślałam sobie, że wakacje będą odpowiednim czasem na lekturę. Powieści wydawane przez wydawnictwo Pascal są zawsze "pięknie ubrane" w gustowne, barwne okładki, co dodatkowo zachęca do sięgnięcia po nie. Ale niestety z przykrością muszę stwierdzić, że sama treść książki nie okazała się już tak porywająca i kolorowa.
Ale zacznijmy od początku...
Para Anglików - Jamie i Tania podczas swojej wizyty w Montpellier we Francji, w jednej z tamtejszych restauracji poznają madame Etienne - producentkę najjaśniejszego różowego wina w całej Francji. Na skutek niedorozumień językowych podejmują się niecodziennego wyzwania - albo znajdą wino jaśniejsze od tego, które produkuje madame, albo znajdą dla jej trunków importera w Anglii. Ten zakład skłania Jamiego i Tanię do odbycia podróży po różnych regionach Francji. Towarzyszy im Peter - bliski przyjaciel, który dzielnie ich wspiera swoją radą i poczuciem humoru. Przez sześć miesięcy towarzyszymy bohaterom w przemierzaniu kraju Napoleona wzdłuż i w szerz, wizytujemy z nimi winnice, poznajemy przesympatycznych ludzi, jesteśmy obserwatorami wielu degustacji i odkrywamy prawdziwe smaki nie tylko Prowansji, ale również pozostałych regionów Francji. Cały czas też trzymamy kciuki za powodzenie tego niecodziennego przedsięwzięcia.
Czy bohaterom uda się odnaleźć najjaśniejsze różowe wino? A może będą musieli załatwić madame Etienne kontrakt na sprzedaż jej produktów do Anglii?
Nie zdradzę Wam jak zakończy się ta historia, ale gwarantuję, że przeżyjecie interesującą przygodę, odwiedzicie mnóstwo ciekawych miejsc i dowiecie się sporo na temat produktów tamtejszych winnic. Bohaterowie to prawdziwi miłośnicy win. Dzięki tej podróży poznają wiele sekretów produkcji, odkrywają niuanse i uczą się degustować te szlachetne trunki w taki sposób, aby wychwycić wszystkie nuty.
"Smak Prowansji" to opowieść napisana z miłością. Autor włożył w tę historię całe swoje serce. Mnie jednak ta relacja jakoś nie wciągnęła. Owszem, miło było przeżyć tak niecodzienną podróż, ale odebrałam ją nie jako interesującą przygodę, ale raczej suche sprawozdanie. Były momenty, które bardziej do mnie przemawiały, ale wśród tych wszystkich licznych degustacji zabrakło mi prawdziwego piękna francuskich regionów. Nastawiałam się na urokliwe krajobrazy Burgundii, Prowansji, Langwedocji, Bordeaux, Korsyki, dolin Loary, czy Rodanu, ale ich nie otrzymałam. Rozumiem, że motywem przewodnim książki są francuskie wina, winnice i, jakby przy okazji, regionalna kuchnia, ale przydałoby się poświęcić więcej uwagi pięknu okolicy, które przecież można doskonale połączyć z dobrym trunkiem.
"Smak Prowansji" to powieść zdecydowanie dla koneserów win i smakoszy francuskiej kuchni. I tym osobom polecam tę książkę w pierwszej kolejności.
Miałam ogromną ochotę na "Smak Prowansji" Jamiego Ivey i pomyślałam sobie, że wakacje będą odpowiednim czasem na lekturę. Powieści wydawane przez wydawnictwo Pascal są zawsze "pięknie ubrane" w gustowne, barwne okładki, co dodatkowo zachęca do sięgnięcia po nie. Ale niestety z przykrością muszę stwierdzić, że sama treść książki nie okazała się już tak porywająca i kolorowa....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-18
Judith Fertig jest autorką książek kucharskich. W swojej pierwszej powieści pt.: "Życie ma smak pomarańczy" również sięga do kulinariów, choć trzeba zaznaczyć, że nie jest to książka - przepiśnik, a raczej życiowa historia kobiety, która wraca do swojego rodzinnego miasteczka aby tam otworzyć Tęczową Cukiernię i serwować klientom smakowite cukiernicze cudeńka.
Claire O’Neil po rozstaniu z mężem rozpoczyna nowe życie w Millcreek Valley. Otwiera własną cukiernię, w której oferuje swoim klientom wymyślne i gustowne torty na weselne przyjęcia oraz odrobinę słodyczy na co dzień w postaci filiżanki kawy i pięknie przystrojonej babeczki. Organizacja takiego przedsięwzięcia nie jest wolna od problemów i przeciwności, ale przy pomocy przyjaciół Nelly udaje się sprostać wyzwaniom. Zapraszając pary na degustację i wybór odpowiedniego ciasta kobieta stara się poznać bliżej swoich klientów. Aby sprostać ich potrzebom Nelly kieruje się swoim niezwykłym darem odczytywania emocji poprzez smaki. W ten sposób jej degustacje przeradzają się czasem w prawdziwe sesje terapeutyczne, a warto dodać, że bohaterka jest bardzo dobrą obserwatorką i umie wyciągać wnioski. W ten niecodzienny sposób Nelly poznaje również historię pewnej zgorzkniałej staruszki, której dzieciństwo i młodość autorka umiejętnie wplotła w teraźniejsze wydarzenia. Przeszłość starszej pani i jej młodszej siostry pełna jest ludzkich dramatów i kontrastuje z sielską, mimo wszystko, atmosferą Tęczowej Cukierni. To właśnie ta płaszczyzna dostarcza czytelniczkom najwięcej wzruszeń i emocji.
Chcecie wiedzieć co wiąże Nelly ze starszą Panią Amici? A może macie ochotę na zmysłową opowieść o rodzinie, pasji, poszukiwaniu i wybaczeniu przepełnioną smakami i udekorowaną przepięknymi babeczkami?
Koniecznie sięgnijcie po tę ciekawą powieść obyczajową, w której "pomarańcza pobudza, cynamon zatrzymuje wspomnienia, a śliwka jest zadowolona z siebie…". Przekonacie się, że pomagając innym w rozwiązywaniu ich kłopotów, możecie pomóc także samym sobie. Bo empatia, przyjazne nastawienie do ludzi i optymizm łagodzą napięcie otoczenia i potrafią zdziałać cuda. No i zawsze warto walczyć o marzenia, choć życie pisze rożne scenariusze.
A zatem przygotujcie filiżankę aromatycznej herbaty (lub kawy - jak kto woli) i spędźcie miły wieczór w towarzystwie Claire O’Neil, a przekonacie się, czy wasze życie będzie miało również smak pomarańczy.
Judith Fertig jest autorką książek kucharskich. W swojej pierwszej powieści pt.: "Życie ma smak pomarańczy" również sięga do kulinariów, choć trzeba zaznaczyć, że nie jest to książka - przepiśnik, a raczej życiowa historia kobiety, która wraca do swojego rodzinnego miasteczka aby tam otworzyć Tęczową Cukiernię i serwować klientom smakowite cukiernicze cudeńka.
Claire...
2016-10-31
Lektura powieści "Uzasadnione wątpliwości" Kasi Bulicz - Kasprzak pozwoliła mi na powrót do Rubinia. Moja kolejna wizyta w tym dolnośląskim miasteczku położonym nad rzeką Młynówką pozostawiła po sobie, podobnie jak dwie poprzednie, mnóstwo wrażeń. Ponowne spotkanie z mieszkańcami ulicy Różanej obfitowało w ciekawe wydarzenia, intrygujące rozwiązania i przede wszystkim emocje. Bo ulica nadal żyje swoim własnym życiem, a wśród sąsiadów wciąż wiele się dzieje...
Sędziwa Leokadia - nestorka rodu Jezierskich całym sercem pragnie szczęścia swojego najstarszego wnuka i używając przeróżnych wybiegów uparcie dąży do tego celu. Tym bardziej, że Marta - była żona Olgierda wciąż z nią mieszka. Co ciekawe, staruszka decyduje się wreszcie ujawnić prawdę o śmierci jej ukochanego męża. Małżeństwo młodszego wnuka Leokadii - Konrada przechodzi poważny kryzys, ale mężczyzna wciąż ucieka przed problemami. Tylko czy po takim czasie będzie miał po co wracać do Karoliny i chłopców... Marysia Jezierska - ceniona nauczycielka i wrażliwa poetka musi zmierzyć się z niespodziewanymi wydarzeniami oraz pokonać własne wyrzuty sumienia. W rodzinie Krupskich także wrze jak w ulu. Janusz nadal mieszka u sąsiada, choć jego relacje z Janiną nie są już tak lodowate. Jego żona w tajemnicy przed rodziną spędza jakiś czas w szpitalu nie przyznając się do poważnych problemów ze zdrowiem.
Sylwia Brzozowska otrzymuje drugą szansę na późne, tym razem, macierzyństwo, a jej relacje z siedemnastoletnia Julką są nadal napięte. Kryzys w małżeństwie Michała i Agaty spędza młodej żonie sen z powiek, choć dziewczyna uparcie wierzy, że to przejściowe trudności. Ale czy rzeczywiście?... Na koniec poznajemy też zwycięzcę konkursu na najpiękniejszy ogród, który pomimo powodzi, zniszczeń i szkód mieni się przepięknymi kolorami lata.
Jak to w ostatniej części wiele wątków znajduje rozwiązanie, sekrety wychodzą na jaw, intrygi zostają rozszyfrowane, a bohaterowie nadal kochają się, nienawidzą, kłócą, plotkują i żyją swoim życiem.
Pozostaję pod wrażeniem wszystkich trzech części sagi Kasi Bulicz-Kasprzak. Lektura wszystkich tomów dostarczyła mi emocji, wzruszeń, ale także wzbudzała wątpliwości i niedowierzanie, a chwilami nawet złość. Jestem pewna, że o mieszkańcach ulicy Różanej w Rubiniu autorka mogłaby napisać jeszcze co najmniej kilka równie interesujących części, bo wykreowani bohaterowie to prawdziwi ludzie z krwi i kości, którzy przeżywają swoje radości i smutki, ale żyją prawdziwie, a los nie szczędzi im niespodzianek.
Jeśli zatem chcecie poznać to urocze miasteczko położone nad niewielką rzeką, być świadkami zwykłej codzienności niezwykłych ludzi oraz z ochotą wracać do Rubinia wraz z każdym kolejnym tomem opowieści to sięgnijcie koniecznie po wszystkie trzy części sagi "Po sąsiedzku". Osoby gustujące w powieściach obyczajowych i sagach rodzinnych na pewno będą usatysfakcjonowane, a i pozostali na pewno znajdą tu wątki, które ich zainteresują. Polecam.
Lektura powieści "Uzasadnione wątpliwości" Kasi Bulicz - Kasprzak pozwoliła mi na powrót do Rubinia. Moja kolejna wizyta w tym dolnośląskim miasteczku położonym nad rzeką Młynówką pozostawiła po sobie, podobnie jak dwie poprzednie, mnóstwo wrażeń. Ponowne spotkanie z mieszkańcami ulicy Różanej obfitowało w ciekawe wydarzenia, intrygujące rozwiązania i przede wszystkim...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-15
Pamiętam jak po lekturze powieści "Całkiem nowe życie" autorstwa Pani Marii Ulatowskiej pierwsze co mi się nasunęło, to zdecydowanie większa dojrzałość i realizm zarówno jeśli chodzi o wydarzenia, jak i bohaterów. Czytając "Ostatni list" przekonałam się, że autorka jeszcze zapewne nie raz może mnie pozytywnie zaskoczyć.
Historia Majki Czerskiej - skomplikowanej i niestałej singielki, mocnej kobiety, egoistki, która stara się podporządkować sobie otoczenie, z jednej strony może bulwersować, drażnić i wkurzać, a z drugiej daje do myślenia i zmusza do wyciągania wniosków. Co ciekawe, sama bohaterka również nie ma o sobie zbyt dobrego zdania, żyje jakby w rozdwojeniu pokazując swoje dwie natury.
Z jednej strony kochliwa i atrakcyjna przyciąga do siebie mężczyzn mając w sobie to "coś". Jednak jej związki to zazwyczaj krótkie przygody, spontaniczne spotkania bez zbędnych sentymentów. Bohaterka żyje skacząc "z kwiatka na kwiatek", porzucając kolejnych partnerów i jest jej z tym dobrze. Nawet jeśli jakiś związek znaczy dla niej coś więcej, a uczucia jakie nosi w sercu nazywa miłością, to i tak duma i ambicja nie pozwalają jej na okazywanie słabości. Swój ból opłakuje w samotności, a antidotum na cierpienie często bywa nowy związek. I tak w życiu Majki pojawiają się wciąż nowi mężczyźni...
Jednym z nich jest Zbyszek, któremu kobieta nie potrafi się oprzeć. Ich związek, choć daleki od ideału, trwa przez lata, a uczucia mu towarzyszące Majka nazywa miłością. Jednak, gdy w życiu bohaterki pojawia się Andrzej, a wraz z nim nowe uczucie, Maja sama już nie wie, czy można kochać jednocześnie dwóch mężczyzn?
Niespodziewanie dają znać o sobie nowe okoliczności, a tym samym zbliża się czas na podjęcie życiowych decyzji i dokonanie pewnych wyborów...
Jest jeszcze druga natura Majki - uczynna, kochająca zwierzęta, rodzinna i ciepła, gotowa nieść pomoc osobom w potrzebie. Jednak te jej cechy przejawiają się rzadko i traktowane są przez nią samą jako słabostki, zdominowane przez silną i niezależną osobowość.
Która natura zwycięży w bohaterce? Oczywiście nie zdradzę, ale zapewniam, że zakończenie może Was naprawdę zaskoczyć.
W moim przekonaniu jest to najlepsza powieść Pani Marii, jaką miałam przyjemność przeczytać. Kontrowersyjna i wyrazista postać, której postępowanie budzi tak wiele sprzecznych emocji to ogromny atut tej historii. Wartka akcja, cały ciąg interesujących zdarzeń, które nie tracą na swojej autentyczności i nie słabnące zainteresowanie powodują, że od książki nie można się oderwać. Lektura tej powieści jest niczym prawdziwie ekstremalna przejażdżka rollercoasterem. Na pewno docenią ją osoby uwielbiające adrenalinę. Dla mnie ta powieść była prawdziwym zaskoczeniem, a myślę, że i Wy takiej Pani Marii Ulatowskiej jeszcze nie poznaliście. Zachęcam do lektury.
Pamiętam jak po lekturze powieści "Całkiem nowe życie" autorstwa Pani Marii Ulatowskiej pierwsze co mi się nasunęło, to zdecydowanie większa dojrzałość i realizm zarówno jeśli chodzi o wydarzenia, jak i bohaterów. Czytając "Ostatni list" przekonałam się, że autorka jeszcze zapewne nie raz może mnie pozytywnie zaskoczyć.
Historia Majki Czerskiej - skomplikowanej i...
2016-12-12
Fiona McIntosh podarowała czytelnikom urzekającą historię o młodej kobiecie, która pragnęła zostać kreatorką perfum i tworzyć niepowtarzalne zapachy korzystając ze swoich wrodzonych predyspozycji rozróżniania szerokiej gamy aromatów. Niestety po śmierci ojca została wydana za mąż wbrew swojej woli za aroganckiego i porywczego mężczyznę, którego wprost nie znosiła, ale Aimery de Lasset był konkurentem w przemyśle perfumiarskim okolicy i dziedzicem fabryki perfum. W początkach XX wieku aranżowane małżeństwa były bardzo popularne szczególnie wśród zamożnych rodzin. Porywy serca, jako mniej istotne, odkładano na bok, a skupiano się przede wszystkim na wymiernych korzyściach dla obu stron.
Fleurette Delacroix musiała zatem pogodzić się ze swoim losem i utratą marzeń, gdyż od tej pory miała się trzymać z daleka od fabryki perfum. Co ciekawe wybuch I wojny światowej stał się jej sprzymierzeńcem, a rozpoczęte działania zbrojne pomiędzy Francją, a Niemcami uchroniły bohaterkę przed małżeńskimi powinnościami. Aimery wyruszył na front, a Fleurette jako pani domu troszczyła się o posiadłość. Pod jej opieką pozostawała także rodzinna rezydencja, która pod nieobecność braci - żołnierzy pozostawała pusta i opuszczona. W takich okolicznościach spóźniona wizyta szwagra burzy pozorny spokój, kiedy na jaw wychodzą rodzinne sekrety skrywane przez lata.
Jakie tajemnice skrywają obie rodziny? Co wydarzyło się przed laty? Jak potoczą się dalsze losy bohaterów?
"Sekret perfum" to ekscytująca wyprawa do niewielkiego Grasse na południu Francji, gdzie pośród wzgórz od wieków uprawia się kwiaty - głównie róże, fiołki i jaśmin, które dostarczają olejków do produkcji perfum. Historia Fleurette przesycona jest przeróżnymi aromatami, a sama bohaterka potrafi wspaniale opisywać kolejne nuty zapachów zestawiając je i komponując z poetycką wręcz doskonałością. Ktoś, kto posiada tak niezwykły zmysł powonienia rodzi się bardzo rzadko i powinien wykorzystać ten dar w najlepszym celu - do tworzenia nowych zapachów perfum. O tym właśnie marzy Fleurette, podczas gdy na początku XX wieku rola kobiet w biznesie nie jest dobrze postrzegana, a interesy są wyłącznie domeną mężczyzn. Tym niemniej bohaterka potrafi walczyć o swoje marzenia. Z jednej strony niezależna i wyzwolona, z drugiej ograniczana przez konwenanse, nie chce pogodzić się z decyzją rodziny i szuka sposobu na wybrnięcie "z twarzą" z patowej sytuacji. Jak się jednak okazuje nie wszyscy są zdolni do przebaczenia, a zazdrość i zemsta nie idzie w parze z rozsądkiem.
"Sekret perfum" to saga rodzinna pełna sekretów, intryg i zawirowań, które w zestawieniu z niepewnością i okrucieństwem I wojny światowej nabierają nowego znaczenia. Próba stworzenia pozorów normalności w obliczu wojny wymaga dużo wysiłku i poświęcenia. Udręki złamanych serc i zranionych dusz, miłość i śmierć towarzyszą bohaterom w codzienności. Historia wzbudza wiele emocji, dobrze się ją czyta, a z każdej strony dosłownie bije aromat fiołków, róż, czy innych roślin. Wartka akcja oraz umiejętne połączenie wątków obyczajowych i historycznych sprawiają, że powieść ciekawi i intryguje. Widać, że autorka bardzo dobrze przygotowała się do tej opowieści zbierając materiały na temat przemysłu perfumiarskiego, Grasse, czy samej I wojny. W moim przekonaniu wielbiciele powieści obyczajowych z historią w tle powinni być usatysfakcjonowani. Ja sama z przyjemnością sięgnę po inne powieści autorki, jeśli tylko pojawią się na naszym rynku wydawniczym. Polecam.
Fiona McIntosh podarowała czytelnikom urzekającą historię o młodej kobiecie, która pragnęła zostać kreatorką perfum i tworzyć niepowtarzalne zapachy korzystając ze swoich wrodzonych predyspozycji rozróżniania szerokiej gamy aromatów. Niestety po śmierci ojca została wydana za mąż wbrew swojej woli za aroganckiego i porywczego mężczyznę, którego wprost nie znosiła, ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-07
Debiut autorski Moniki Rakusy od dość długiego już czasu zajmował miejsce na półce mojej domowej biblioteczki i do tej pory zawsze ustępował pierwszeństwa innym książkom. Zainteresował mnie opis na okładce i miałam nadzieję, że będzie to historia na miarę powieści Pani Katarzyny Grocholi - coś w tym guście i w podobnym stylu. Z przykrością muszę powiedzieć, że książka mnie rozczarowała...
"39,9" to zamknięta w formę dziennika - pamiętnika relacja z sześciu miesięcy życia bohaterki, która niebawem skończy 40 lat i wejdzie w następne dziesięciolecie swojego życia. Kobieta zaczyna dostrzegać bezsens swojego życia i wiąże ten stan z depresją. Nie jest zadowolona z siebie, ze swoich życiowych pomyłek - jedno nieudane małżeństwo z Kubą, które zakończyła wiążąc się z Wojtkiem. Bohaterka uważa się za kiepską matkę - dorastający syn Antek z pierwszego związku nie zamierza podążać ścieżką wskazywaną mu przez rodziców, a mała jeszcze Klara jest oczkiem w głowie swojego taty.
Przyczyny wszystkich niepowodzeń kobieta upatruje w swoim dzieciństwie, rozwodzie rodziców, trudnej relacji z matką cierpiącą na kalectwo po przebytej chorobie Heinego - Medina. W tej sytuacji próbuje zagłębić się w przeszłość swojej rodziny - żydowskich przodków ze strony matki i ukraińskich protoplastów rodu ojca.
Do tego pojawia się chęć zmiany stylu życia i bohaterka wykorzystuje do tego kolejną fantastyczną dietę-cud, która po dwóch ciężkich tygodniach wyrzeczeń daje 2 kg. mniej na wadze. Rozczarowanie jest przeogromne.
Pamiętnik bohaterki pełen jest wspomnień i przemyśleń, dogłębnej analizy kobiecej psychiki i celnych obserwacji. Dla mnie osobiście była to mimo wszystko smutna relacja kompletnie pogubionej i zakompleksionej kobiety, która nie za bardzo może sobie dać radę sama ze sobą. A wszystko podane tak trochę bez ładu i składu. Humor, jeśli był to do mnie nie trafił, bądź go po prostu nie odczytałam. Jedynie niektóre tytuły, jakie autorka nadała kolejnym dniom zwierzeń wydały mi się zabawne. Zastanawiam się dlaczego moje odczucia tak bardzo różnią się od innych, niemal rewelacyjnych, opinii na temat tej książki. Może to po prostu nie moja bajka...
Debiut autorski Moniki Rakusy od dość długiego już czasu zajmował miejsce na półce mojej domowej biblioteczki i do tej pory zawsze ustępował pierwszeństwa innym książkom. Zainteresował mnie opis na okładce i miałam nadzieję, że będzie to historia na miarę powieści Pani Katarzyny Grocholi - coś w tym guście i w podobnym stylu. Z przykrością muszę powiedzieć, że książka mnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-05
Sam Pivnik - autor wspomnień wydanych przez wydawnictwo Prószyński i s-ka pt.: "Ocalały" to Szlomo Piwnik nr 135.913 - Żyd, człowiek, który pomimo całego okropieństwa czasów, w jakich przyszło mu żyć, miał wiele szczęścia.
Beztroskie dzieciństwo spędzane z rodzicami i rodzeństwem w Będzinie, wakacyjne wyjazdy do krewnych w Wodzisławiu, który nazywał edenem, nagle zostały przerwane w dniu jego trzynastych urodzin. 1 września 1939 r. skończył się radosny czas sielanki, a rozpoczęła tragiczna codzienność naznaczona pracą, głodem, nalotami, strachem, przeprowadzką w nieludzkie warunki do będzińskiego getta i ostatecznie transportem do obozu zagłady Auschwitz-Birkenau - miejsca zapomnianego przez Boga i ludzi.
Gdzie więc jest tutaj miejsce na szczęście?...
Rodzina trafiła do komory gazowej i z dymem krematorium uleciała do nieba, a siedemnastoletni chłopak został sam w miejscu, w którym w każdej sekundzie życia czaiła się śmierć. A jednak...
Szlamek, jak go wówczas nazywano, nie trafił z transportu do gazu, ale do bloku kwarantanny, gdzie sprawdzano jego przydatność i wytrzymałość. Potem dostał się do pracy na rampie przy nowych transportach więźniów, przeżył w obozie tyfus, a następnie przeniesiono go do kopalni "Wesoła" w Mysłowicach - podobozu Auschwitz. Nie zginął także od nalotów podczas marszu śmierci, gdy pod eskortą oficerów SS opuszczał obóz i przedostawał się na zachód. Ocalał także ze zbombardowanego przez aliantów statku Cap Arcona. Przeżył II wojnę światową i mógł dać prawdziwe, rzetelne świadectwo bestialstwa tamtych czasów.
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. I choć nie jest to pierwsza lektura o obozowym życiu, to jest to zdecydowanie najmocniejsza opowieść z jakimi miałam okazję się zapoznać.
Wiecie co najbardziej wryło mi się w pamięć?...
Racja dzienna dla oficera SS to było 2100 k/cal, dla Polaka 637, a dla Żyda 300. Pozostawiam ten temat bez komentarza.
Szlomo dzięki swojej wytrwałości, hartowi, sprytowi i... szczęściu przeżył na przekór wszystkim, min. oficerowi SS zwanemu Aniołem Śmierci, który ruchem ręki - w prawo lub w lewo - decydował o tym, kto natychmiast trafi do gazu, a komu przeznaczona jest ciężka obozowa praca, która w ostateczności skończy się śmiercią z chorób, głodu i wycieńczenia.
A po wojnie... nie było babci, rodziców, rodzeństwa, ani mieszkania w Będzinie na ul. Modrzejowskiej. Ale było nowe, wolne życie, do którego trzeba się było na nowo przystosować po sześciu latach odczłowieczenia. A zatem tułaczka do różnych miejsc na świecie w poszukiwaniu dla siebie domu.
"Ocalały" to świadectwo Holocaustu pozostawione dla przyszłych pokoleń, historia, którą powinien poznać każdy bez wyjątku. To drastyczna, niezwykle szczera relacja ofiary, która była tylko jedną z milionów. Podczas lektury niedowierzanie miesza się z przekonaniem, że takie bestialskie praktyki miały miejsce i nie ma tu cienia fałszu ani kłamstwa.
Takie książki są potrzebne i niezbędne, takie wspomnienia mają bezcenną wartość, bo co my, pokolenia powojenne, możemy wiedzieć o tragizmie tamtych czasów. O pomstę do Nieba woła natomiast fakt, że tak wielu niemieckich ludobójców nie poniosło kary za swoje czyny. Koniecznie sięgnijcie po tę lekturę!
Sam Pivnik - autor wspomnień wydanych przez wydawnictwo Prószyński i s-ka pt.: "Ocalały" to Szlomo Piwnik nr 135.913 - Żyd, człowiek, który pomimo całego okropieństwa czasów, w jakich przyszło mu żyć, miał wiele szczęścia.
Beztroskie dzieciństwo spędzane z rodzicami i rodzeństwem w Będzinie, wakacyjne wyjazdy do krewnych w Wodzisławiu, który nazywał edenem, nagle zostały...
2016-06-11
"48 tygodni" to debiut powieściowy Pani Magdaleny Kordel, który jak zdradziła autorka miał być początkowo zbiorem niezbyt długich felietonów. W końcu jednak powstała z tego ciekawa historia napisana w formie dziennika, którą przeczytałam z prawdziwą przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Przyzwyczajona do lekkiego stylu autorki, prostego języka przesyconego humorem i małą nutą ironii i tym razem się nie zawiodłam.
Powieść ukazuje 48 tygodni z życia głównej bohaterki - żony i matki. Proza codziennego życia Nataszy i Sebastiana oraz ich sześcioletniej córeczki Gosi wcale nie jest monotonna i nudna. Każdy kolejny dzień dostarcza nowych wrażeń i zabawnych sytuacji. Stosunki na płaszczyźnie mąż-żona i rodzice (teściowie)-dzieci przedstawione zostały z humorem oraz dystansem do siebie i otoczenia. Codzienność, z którą boryka się każda i każdy z nas nie zawsze jest wesoła i radosna, ale za każdym razem można doszukać się w niej jakiś pozytywnych aspektów. A ponieważ "nie ma tego złego..." to nawet trudne sytuacje mogą nastrajać dodatnio i wzbudzać optymizm.
Natasza to niesamowita kobieta z charakterem, która ma nieźle opanowaną sztukę dyplomacji. Dzięki temu zazwyczaj osiąga to, czego chce. Jej małżonek Sebastian został może trochę zbyt wyidealizowany. Ma się za prawdziwego faceta z charakterem, ale w konsekwencji zawsze ulega żonie, która doskonale wie jak z nim postępować. Ich sześcioletnia córeczka Gosia to nad wyraz dojrzałe dziecko. Jej trafne i cięte riposty słowne mogą zszokować niejednego dorosłego. Wygadana i szczera do bólu dziewczynka przypadła mi bardzo do gustu. Rodzice i teściowie wprowadzają spory zamęt w codzienność swoich dzieci, ale wypracowana sztuka kompromisów i tu przynosi efekty. Jest jeszcze Marta - przyjaciółka Nataszy - nieoceniona w momentach trudnych i stresowych, zawsze gotowa nieść pomoc i wsparcie. Powinnam wspomnieć też o Sylwii - byłej dziewczynie Sebastiana, która stara się za wszelką cenę zaistnieć w życiu swojego byłego chłopaka wyznając zasadę "po trupach do celu...".
Jak więc widać każdy z bohaterów jest prawdziwą indywidualnością. Wyraziste sylwetki, różne charaktery, ironia i drwina w połączeniu z komizmem sytuacyjnym i postaci powodują, że książkę czyta się miło, szybko i z uśmiechem na twarzy. Taka proza życia z lekkim przymrużeniem oka przydałaby się każdemu s nas.
Sięgnijcie po "48 tygodni" bo naprawdę warto. To idealny sposób na poprawę nastroju, na zabicie nudy, albo na spędzenie miłego wieczoru. Dobra zabawa gwarantowana. Polecam.
"48 tygodni" to debiut powieściowy Pani Magdaleny Kordel, który jak zdradziła autorka miał być początkowo zbiorem niezbyt długich felietonów. W końcu jednak powstała z tego ciekawa historia napisana w formie dziennika, którą przeczytałam z prawdziwą przyjemnością i uśmiechem na twarzy. Przyzwyczajona do lekkiego stylu autorki, prostego języka przesyconego humorem i małą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-09-27
"Huragan Miłości" to całkiem przyjemny romans obyczajowy autorstwa Sandry Brown. Z zasady nie czytuję romansów z tzw. grupy harlequinów, ale dla Pani Sandry jestem gotowa zrobić wyjątek. Bardzo odpowiada mi styl pisania autorki, sposób budowania napięcia (choć tego zdecydowanie więcej jest w powieściach kryminalnych) i ciekawe zwroty akcji, dzięki którym z niesłabnącym zainteresowaniem śledzimy opowieść od początku do końca.
"Huragan miłości" to historia Laury - trzydziestoletniej panienki z dobrego domu, która w spadku po rodzicach dziedziczy ogromne długi. Aby spłacić zobowiązania musi sprzedać rodzinną rezydencję w niewielkim miasteczku George u wybrzeży Atlantyku. Mężczyzna zainteresowany ofertą to nikt inny, jak James Paden, szkolny kolega Laury, rozrabiaka i nicpoń, z którym w przeszłości Laura miała do czynienia. Ich zupełnie odmienne charaktery, nieokrzesanie i gwałtowność Jamesa powodują konflikty, w których Laura wcale nie chce uczestniczyć. Nie ma też zamiaru sprzedawać domu, komuś, komu nie może i nie chce ufać. Niestety czas nagli, a długi wciąż rosną...
Jaką decyzję podejmie bohaterka? Kim naprawdę okaże się James Paden? Jakie jeszcze niespodzianki czekają na bohaterkę?
Z jednej strony ta romantyczna, lekka w odbiorze historia z czasów nam współczesnych podejmuje wątek mezaliansu tak charakterystyczny dla XIX i pierwszej połowy XX wieku. Odmienna przeszłość bohaterów, zupełnie różne style życia i to "coś", co przyciąga do siebie przeciwieństwa. Miłość rodzicielska, bezwarunkowa i piękna to kolejny temat warty zwrócenia większej uwagi. Z drugiej strony jest to dość typowa opowieść o niegrzecznym chłopcu i grzecznej dziewczynce, popularna i przewidywalna w ogólnym zarysie, choć trzeba wspomnieć, że autorka nie szczędzi nam niespodzianek, które uatrakcyjniają lekturę.
Pani Brown posiada dodatkowo szczególną umiejętność dokładnego i obiektywnego przedstawiania postaci. Jej bohaterowie są wiarygodni, nieprzerysowani, mają swoje wady i zalety podobnie jak my wszyscy, dzięki czemu cała historia nabiera autentyzmu.
Nie nastawiajcie się na lekturę wysokich lotów, bo to nie ta półka. Ale... jeśli lubicie krótkie, nastrojowe, miłosne historie ze szczyptą pikanterii, które posiadają nieco głębszą wymowę i skłaniają do czytania "między wersami", "Huragan miłości" na pewno Was zainteresuje. Jeżeli natomiast stronicie od romansów w stylu harlequin, to zróbcie wyjątek i sięgnijcie po którąś z powieści Pani Sandy Brown, a przekonacie się, że romans romansowi nie równy. Polecam.
"Huragan Miłości" to całkiem przyjemny romans obyczajowy autorstwa Sandry Brown. Z zasady nie czytuję romansów z tzw. grupy harlequinów, ale dla Pani Sandry jestem gotowa zrobić wyjątek. Bardzo odpowiada mi styl pisania autorki, sposób budowania napięcia (choć tego zdecydowanie więcej jest w powieściach kryminalnych) i ciekawe zwroty akcji, dzięki którym z niesłabnącym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tym razem nie musiałam czekać na kontynuację losów bohaterów cyklu "Stacja Jagodno" Karoliny Wilczyńskiej. Zaraz po przeczytaniu drugiej części sięgnęłam po kolejną. "Po nitce do szczęścia" w niczym nie ustępuje poprzednim tomom. Ta klimatyczna, życiowa historia pomimo swojej sielankowej atmosfery nie traci nic na swojej autentyczności. Bo Jagodno i Borowa to miejsca jakich na pewno wiele na mapie Polski i poza nią. Ale tutaj klimat tworzą niesamowici ludzie, osoby otwarte na świat i bliźniego, zawsze gotowe do pomocy.
Tym razem bohaterki powieści stawiają na przedsiębiorczość. Częściowo zmusza je do tego los, ale same również chcą coś zmienić w swoim życiu. Oczywiście nie jest to proste i nie przebiega bez komplikacji, ale kobiety dzielnie radzą sobie z przeciwnościami. Niczym dobra wróżka czuwa nad nimi Róża Marcisz zawsze służąc swoją mądrą radą i pomocą. Co ciekawe, więzy łączące Różę i Ewę to nie jedyny sekret, jaki skrywa przedwojenna przeszłość Borowej i Jagodna. Tym razem możemy poznać bliżej hrabianki Leszczyńskie, które mieszkają w podupadłym dworze pośrodku lasu. To dzięki Marysi, jej uporowi i dobremu sercu udało się "oswoić" leciwe staruszki, które zdobyły się na odwagę aby odkryć nowe karty przeszłości i wyjawić głęboko skrywane tajemnice. Zakończenie znów zapewne Was zaskoczy i sprawi, że będziecie z niecierpliwością czekać na ciąg dalszy.
Bardzo się cieszę, że niebawem otrzymamy od autorki kolejny prezent w postaci czwartego tomu "Stacji Jagodno". I tutaj chciałoby się powiedzieć "snuj się, snuj, bajeczko..." i prosić o kolejne części. Już nie mogę się doczekać. A Wam polecam wszystkie trzy dotąd wydane powieści z tego cyklu. W Jagodnie warto zagościć na dłużej.
Tym razem nie musiałam czekać na kontynuację losów bohaterów cyklu "Stacja Jagodno" Karoliny Wilczyńskiej. Zaraz po przeczytaniu drugiej części sięgnęłam po kolejną. "Po nitce do szczęścia" w niczym nie ustępuje poprzednim tomom. Ta klimatyczna, życiowa historia pomimo swojej sielankowej atmosfery nie traci nic na swojej autentyczności. Bo Jagodno i Borowa to miejsca jakich...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to