-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-06-24
2023-04-26
Zwykle to ja jestem naczelnym narzekaczem w opiniach na Lubimyczytać, a teraz przeglądam sobie recenzje i moja będzie najbardziej rozentuzjowana.
Po pierwszym nie idealnym (lecz intrygującym na tyle by sięgnąć po drugi) tomie seria udowodnia swoją wartość. Choć problemy z konstrukcją świata i ciąglym zmienianiem jego zasad nadal są obecne zdecydowanie nie kują już tak mocno. Dwójka definitywnie zwalnia tępo przez co jesteśmy sobie w stanie dopowiedzieć niewyjaśnione i oswoić się do końca z regułami. Niestety nie są one wszystkie ciągle zrozumiałe i trochę samemu trzeba sobie rzeczy układać. Rozumiem, że niektórym przeszkadzają powracające zmiany dorzucanie kolejnych elementów nie pozwalające fabule za bardzo zbudować konkretnego ciagu wydarzeń mającego do czegoś doprowadzić tylko non stop jakby na nowo postanawiają rozdawać karty kolejnymi pomysłami. Z jednej strony nie możliwość znalezienia komfortu związanego z realizowaniem opartej konwencji może być frustrująca ciężko mi ją jednak specjalnie odbierać jako zarzut. Koncepty zwykle zostają do końca poprzowadzone i mają czas by powiedzieć, co chciały. Wpisują się w pewnie sposób nawet w instagramowo, przebodzcowująca konwencję nie każdemu będzie to odpowiadać mi kompletnie nie przeszkadza.
Udało się bowiem autorom chaos nieco ujarzmić i o ile wcześniej pewne podejmowane w ultra ciekawy sposób problemy społeczne były pokazywane gdzieś w tle teraz mają znacznie więcej miejsca. Każdy z Bogow zostaje lepiej przedstawiony i poznajemy znacznie bardziej jego psychike. Każdy z nich jest w jakiś sposób zagubiony, zniszczony. Przypomina to trochę klasyczny komiksowy motyw odmitologiozwywania suberbohaterów niczym z Alana Moora. Ludzcy bohaterowie również dostają więcej okienek i podjęte choćby wątki depresji pogłębiono w świetny sposób. Podoba mi się też droga totalnego szaleństwa pojawiającego się w niektórych fragmentach świetnie komponująca się z nawiązaniami do lat 70 i współczesnej popkultury (np. impreza).
Kreska się poprawiła choć mi się już wcześniej podobała. Jasne nie jest jakoś strasznie autorska, ale lubię jej wizualne analogię.
Koncowka znowu zmienia nieco założenia i prawdę mówiąc nie mogę się doczekać dokąd twórcy jeszcze poprowadzą the Wicked + divine. Jeśli nie otwiera wam się nóż w kieszenie przy takim stylu narracji warto czytać dalej. Dla mnie warte wszystkich nagród.
Zwykle to ja jestem naczelnym narzekaczem w opiniach na Lubimyczytać, a teraz przeglądam sobie recenzje i moja będzie najbardziej rozentuzjowana.
Po pierwszym nie idealnym (lecz intrygującym na tyle by sięgnąć po drugi) tomie seria udowodnia swoją wartość. Choć problemy z konstrukcją świata i ciąglym zmienianiem jego zasad nadal są obecne zdecydowanie nie kują już tak...
2021-08-20
Systemowy rasizm to temat ciekawy, o którym w Polsce bardzo mało można się dowiedzieć. Jest to chyba najgłośniejsza pozycja ostatnich lat o tej tematyce więc zabrałem się do lektury.
Musze przyznać rozczarowałem się książka nie mówi niczego, czego wcześniej nie wiedziałem. Jest raczej kierowana do ignoratnów jednak prawdę mówiąc nie wydaje mi się, żeby ich przekonała. Eddo-Lodge skacze po tematach żadnego nie traktując zbyt głęboko, rzucając tylko jakimś ogólnikami i strzelając, co jakiś czas jakimś danymi statystycznymi, czego bardzo nie lubię, bo nimi można łatwo manipulować. Scpetykom felieton jeśli tak mogę to nazwać zdania nie zmieni, bo zwyczajnie jest zbyt płytko, ogólnie i bez wbijania argumentacyjnej szpili. Natomiast pewnie odstraszy publiczność paroma poglądami często uważanymi za kontrowersyjne i w moich oczach dyskusyjnych. Wydaje mi się, że w tym temacie można powiedzieć znacznie więcej ciekawszych rzeczy.
Systemowy rasizm to temat ciekawy, o którym w Polsce bardzo mało można się dowiedzieć. Jest to chyba najgłośniejsza pozycja ostatnich lat o tej tematyce więc zabrałem się do lektury.
Musze przyznać rozczarowałem się książka nie mówi niczego, czego wcześniej nie wiedziałem. Jest raczej kierowana do ignoratnów jednak prawdę mówiąc nie wydaje mi się, żeby ich przekonała....
2022-09-06
Współcześni Polacy nie za bardzo potrafią pisać dla dzieci. W dobie po Harrym Poterrowej nie wielu twórców umiejętnie zajmuje się ta trudną sztuką. Nie znaczy to, że nie próbują. Autorów zaczynających swoją przygodę z literaturą dziecięca mamy u nas dostatek niestety zwykle nie idzie im to zbyt dobrze. Ich prozę czyta się tak jakby przegapili jakiś etap rozwoju gatunku. Marcin Szczygielski jest dobrym przykładem tego zjawiska. W pewnym momencie zaczął pisać powieści dla dzieci z dużym chyba sukcesem wygrywając konkursy, trafiając do kanonu lektur (tak mi się przynajmniej wydaje omiwenia jego ksiazek są na stronach typu odrabiamy.pl). Mam jednak wrażenie, że po taki czarny młyn dzieci raczej nie sięgną chętnie, a o to chodzi chyba organizacja promująca tekst typu czytamy dzieciom. Co gorsza zanudzą one nie tylko maluchy lecz też ich rodziców i wszystkich innych czytelników.
Podstawowa rzecz potrzebna by jakikolwiek utwór dla młodszego czytelnika działal to umiejętne naśladowanie rozumowania dziecka, jego sposobu mówienia, patrzenia na świat. Tutaj położono to całkowicie dzieci nie mówią jak dzieci w dialogach tylko jak scenariuszowe klisze. Narracja brzmi jak typowa leniwa pierwszosobowa narracja stosowana w każdej leniwiej twórczości nie ma zbyt wiele z młodego człowieka.
Być może byłoby pod tym względem nieco lepiej gdyby autor pokusił się o napisanie jakiś ciekawych postaci. Skoro o tym pisze oczywiście nie zrobił tego. Jasne nasz główny bohater ma jakiś sztampowy story arc jak pewnie z dwie ważniejsze postacie tylko nic z tego nie wynika nadal nie wiele wiemy o postaciach zwykle mają z jedną linijkę tekstu, która można podsumować ich charakter. Nawet linie fabularne gdy są potencjalnie ciekawe gdzieś się urwyaja nie są właściwie zakończone czy podbudowane.
A kilka pomysłów czy na wątek czy na koncept opowieści tu jest. Choćby motyw z krytyka konsupcjonizmu jest ciekawy, ale można go wogóle nie zauważyć, bo tylko trochę go napąknieto i urwano gdy można było rozwinąć. Mamy postać chorą prawdopodbnie na Autyzm intersujacy element zamiast go wykorzystać autor pozwala sobie za jego pomocą przepisać kilka pomysłów Kinga. Właśnie ciągle pojawiają się tu jakieś nawiązania do popkultury wypadają żenującą jakby próbowano nam powiedzieć patrzcie znam to trochę nawet jest podobne do mojej powiesić.
Nie polecam szkoda waszego czasu czasu waszych dzieci na tak bardzo bez serca, sztampową i nie dzisejszą książkę (ciekawy jestem dlaczego dzieje się to w takim bezkresie czasowym przypominającym lata 90 może wczesne dwutysięczne chyba po prostu ułatwiło to wiele rzeczy Szczygielskiemu). Jeszcze jedna sprawa Czarny Młyn nawet nie jest horrorem bywa dziwny (tą psychodelicznością koleżanka mnie nim zainteresowała), ale nie ma tego zbyt dużo, co też rozczarowuje.
Współcześni Polacy nie za bardzo potrafią pisać dla dzieci. W dobie po Harrym Poterrowej nie wielu twórców umiejętnie zajmuje się ta trudną sztuką. Nie znaczy to, że nie próbują. Autorów zaczynających swoją przygodę z literaturą dziecięca mamy u nas dostatek niestety zwykle nie idzie im to zbyt dobrze. Ich prozę czyta się tak jakby przegapili jakiś etap rozwoju gatunku....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-12
Olga Tokarczuk wygłosiła ostatnio kilka dość kontrowersyjnych wypowiedzi, w których mówiła, że literatura nie jest dla idiotow i nie chce by jej książki trafiały pod strzechy. Często mowilo się o wyciąganiu tych słów z kontesktu. Dlatego, żeby mieć szerszy kontekst na poglądy autorki postanowiłem zapoznać się z tym zbiorem felietonów.
Poziom tekstów jest bardzo różny niektóre czyta się ciekawie i zawierają sporo interesujących przemyśleń. Są też takie, które pozwalają nieco inaczej spojrzeć na interpretację powieści polskiej noblistki jak i te nic specjalnie mądrego nie mające do przekazania skupiające się na lanio wody w inteligentnie brzmiący sposób.
W tektach Pani Olgi znalazłem kilka rzeczywiście niepokojących wątków. Jednak najpierw rozwiejmy mit o nienawiści do literatury gatunkowej pojawia się momentami pewna doza wyszosci, ale na szczęście nie ma tu negowania wartości takich treści. Negatywnie wypowiada się tylko o tekstach produkowanych na masową skalę jak w wytworni. Parę razy pisarka nawet mówi o pozbyciu się podziału gatunkowego. Niestety nie przenosi się to na inne media ponieważ ulubienica naszych narodowych filologów gardzi większości instniejacyh form rozrywki. Ciągle wspomina o wymyślonej przez siebie apokalipsie cyfowej mającej zlikiwodwac tekst pisany. Jasne zyjemy w świecie gdzie czytanie jest coraz mniej popularne i przechodzi do niszy takiej jak np teatr (jednym z powodów takiego zjawiska są choćby osoby takie jak Tokarczuk) będzie ono jednak żyło prawdopodbnie do końca naszego świata. Olga lubi wpisywać się w obraz artysty wyklętego nie czytanego i nie zrozumianego w dobie kryzysu sztuki. Jednocześnie robi wszystko by odsunąć od siebie mainstream , który to i tak wykupił wszystkio sygnowane jej nazwiskiem ze sklepów w pewnym momencie. Dostajemy więc iście groteksową wizję współczesności. Najśmieszniejsze, że nasza noblistka jest naprawdę bardzo inteligenta kobietą i widać to w tych felietonach do momentu, kiedy nie wchodzi w ten oderwany od rzeczywistości rejon swoich poglądów, gdzie seriale są nie warta niczego kulturą niszą (I to nie są słowa z lat 90 tylko z przemówienia noblowskiego sprzed kilku lat).
Wracajc do samych felietonów pewnie warto się zapoznać bo trochę ciekawych myśli tu jest choćby koncepcja czwartosobowego narratora z Czułego Narratora. Tylko należy się mieć na baczności bo wiele tu naprawdę głupich wizji.
Olga Tokarczuk wygłosiła ostatnio kilka dość kontrowersyjnych wypowiedzi, w których mówiła, że literatura nie jest dla idiotow i nie chce by jej książki trafiały pod strzechy. Często mowilo się o wyciąganiu tych słów z kontesktu. Dlatego, żeby mieć szerszy kontekst na poglądy autorki postanowiłem zapoznać się z tym zbiorem felietonów.
Poziom tekstów jest bardzo różny...
2022-07-11
Mam ogromny problem z oceną tej publikacji. Na pewno jest to bardzo porządna książka niestety kompletnie dla nikogo.
Pozycja składa się z wywiadów rzek z naukowcami związanymi z historią opowiadających o poszczególnych władcach naszego kraju. Dzienikarze postanowili na zebranie tu tych bardziej kontrowersyjnych opinii na temat królów i książąt dzięki czemu laik nie znający tych bardziej oficjalnych wersji raczej pozna opinie niż fakty, a chyba nie taka powinna być kolejność. Natomiast ktoś kto bardziej się tematem interesuje nie wiele z tego wyciągnie nie licząc jakiś ciekawostek, bo już to wszystko wie.
Oceniając poszczególne rozdziały można dojść do wniosku, że są wyjątkowo nierówne. Od ludzi wyjątkowo rosądnych i znających się na temacie po osoby, które mówią o braku dowodów na niechęć kobiet do gwałtów dokonywanych na nich przez Bolesława Chrobrego (do granic obrzydliwe).
Można się zapoznać jako ciekawostką jednak wszystkie te wysokie opinie trochę na wyrost. Coś podobnego zrobiło na swojej antenie Polskie radio i słuchało mi się tego znacznie lepiej bez przykrych niespodzianek.
Mam ogromny problem z oceną tej publikacji. Na pewno jest to bardzo porządna książka niestety kompletnie dla nikogo.
Pozycja składa się z wywiadów rzek z naukowcami związanymi z historią opowiadających o poszczególnych władcach naszego kraju. Dzienikarze postanowili na zebranie tu tych bardziej kontrowersyjnych opinii na temat królów i książąt dzięki czemu laik nie...
2022-05-20
Od zawsze chciałem poczytać coś więcej o Disco Polo z perspektywy zjawiska kulturowego. Nigdy nikt się tym specjalnie nie zajmował, bo wśród Polskich elit temat ten jest używany zwykle tylko do budowania ram kultury i dzielnia w taki sposób ludzi. W 2019 roku coś się zmieniło i dostaliśmy aż 2 pozycje to jedna z nich.
Prawdę mówiąc dostałem dokładnie to czego się spodziewałem i oczekiwałem, a nawet odrobinę więcej. Przed wszystkim wbrew tytułowi książka opowiada o całej historii gatunku czyli też jego powrocie do łask w 2 dekadzie 21 wieku podejmując też przy tym bardzo ciekawy wątek użycia Disco Polo jako narzędzia politycznego przez prawo i sprawiedliwość. Praca Moniki Borys bardzo kompetentnie przechodzi przez chyba wszystkie zagadnienia związane z samą muzyką oraz tym co działo się wokół niej. Wyjaśnia i wgłebia się w większość ciekawych motywów. Niby nie mówi niczego czego byśmy nie wiedzieli, ale jeszcze nikt tych przemyśleń nie zebrał w calość i nie wyłożył w strawnej formie. Zdarza się autorce powtarzać niektóre myśli.
Sam styl tekstu przypomina czyjąś pracę magisterską, więc nie jest zbyt porywający jednak przy tym charekteryzuje się sporą przystępnością. Nawet przy odrobinie toporności czyta się to całkiem przyjemnie.
Potrzebowaliśmy tej książki w kraju, gdzie inteligencja za pomocą jakiegoś dziwacznego szyfru próbuje komunikować nam, o czym warto mówić a o czym nie Borys pokazała, że możemy w interesujący sposób podejść do zjawiska jakim jest Disco Polo nie oceniając przy tym jego treści artystycznej oraz pozbywając się zbędnego poczucia wyżości.
Od zawsze chciałem poczytać coś więcej o Disco Polo z perspektywy zjawiska kulturowego. Nigdy nikt się tym specjalnie nie zajmował, bo wśród Polskich elit temat ten jest używany zwykle tylko do budowania ram kultury i dzielnia w taki sposób ludzi. W 2019 roku coś się zmieniło i dostaliśmy aż 2 pozycje to jedna z nich.
Prawdę mówiąc dostałem dokładnie to czego się...
2022-05-18
Całkiem przyjemna i przystępna pozycja dla kogoś kto wchodzi dopiero w temat filozofii. Do takich osób książka jest też kierowana. Nie ma więc tu żadnych specjalnych fajerwerków tylko krótkie opisy subiektywnie według autora wybranych najważniejszych filozofów. Czasami nie do końca trafnie opiszę idee danego myśliciela bo skupi się na jakimś szczególe. Trochę momentami też za bardzo sili się na obiektywizm bo i tak czuć kogo miłuje a kogo nie. Stylu Warburton też nie ma jakiegoś świetnego. Myślę, że może przydać się licealistom na zajęcia języka Polskiego. Generalnie spełnia swoje zadanie.
Całkiem przyjemna i przystępna pozycja dla kogoś kto wchodzi dopiero w temat filozofii. Do takich osób książka jest też kierowana. Nie ma więc tu żadnych specjalnych fajerwerków tylko krótkie opisy subiektywnie według autora wybranych najważniejszych filozofów. Czasami nie do końca trafnie opiszę idee danego myśliciela bo skupi się na jakimś szczególe. Trochę momentami też...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-07
Sięgnąłem po obejrzeniu filmu Matuszyńskiego na podstawie reportażu więc większość faktów była mi już znajoma jednak i tak było warto. Niektóre wątki książka zdecydowania bardziej rozwija jak np wkład Jerzego Urbana.
Nie mam za wiele do powiedzenia to jest po prostu rzetelna, szczegółowa i obiektywna robota ma wszystko, co powinno tu być. Fajny ten pomysł na pokazanie losów postaci po latach. Cieszę się, że takie teksty powstają i potrafią pokazać coś, co nigdy światła nie miało ujrzec i wskazać sprawców, którzy pewnie nigdy nie zostaną ukarani, ale przynajmniej smród będzie się za nimi ciągnął przez wieki. Jedyne do czego jestem w stanie się trochę przyczepić to ułożenie treści wypada to odrobinę chaotycznie osobiście chyba trochę inaczej bym to poukładał.
Sięgnąłem po obejrzeniu filmu Matuszyńskiego na podstawie reportażu więc większość faktów była mi już znajoma jednak i tak było warto. Niektóre wątki książka zdecydowania bardziej rozwija jak np wkład Jerzego Urbana.
Nie mam za wiele do powiedzenia to jest po prostu rzetelna, szczegółowa i obiektywna robota ma wszystko, co powinno tu być. Fajny ten pomysł na pokazanie...
2019
Autor traktuje Tolkiena jak osobe boską która nie ma praktycznie żadnych wad dzięki czemu książka jest zwyczajnie nudna.
Autor traktuje Tolkiena jak osobe boską która nie ma praktycznie żadnych wad dzięki czemu książka jest zwyczajnie nudna.
Pokaż mimo to2017
Sapkowski wrzucił do kotła dobre i złe pomysły, ale żadnego specjalnie nie rozwinoł co w efekcie przyniosło książke o niczym.
Sapkowski wrzucił do kotła dobre i złe pomysły, ale żadnego specjalnie nie rozwinoł co w efekcie przyniosło książke o niczym.
Pokaż mimo to2017
Przywiozłem ze sobą z Bieszczad i zakochałem się w tych cudownych ilustracjach, czytając ma się wrażenie że zaraz jakiś stworek albo dużych rozmiarów stwór wylezie z krzaków przed twoim domem.
Przywiozłem ze sobą z Bieszczad i zakochałem się w tych cudownych ilustracjach, czytając ma się wrażenie że zaraz jakiś stworek albo dużych rozmiarów stwór wylezie z krzaków przed twoim domem.
Pokaż mimo to2021-04-27
Mój tata lubił tego pisarza, kiedy był na studiach i jeszcze czytał książki. Postanowiłem mu więc parę jego pozycji kupić na gwiazdkę. Ostatnie czasy sam się dorwałem do jednej z nich, bo byłem ciekawy, co takiego niezwykłego jest w człowieku, którego z jakiegoś powodu lubi mój ojciec.
Pech, że trafiłem akurat na Ucząc psa czytać, która wygląda na taką desperacką próbę napisania jeszcze czegoś przez już wypalonego autora. U masowo wydająych horroro pisarzy dość często spotykana.
Dodatkowo dałem sobie trudne zadanie, bo nic innego Carrola wcześniej nie czytałem i ciężko mi stwierdzić, jak wypada ona na tle innych jego powieści. Choć ciężko ją wogóle powieściom nazwać to raczej dłuże opowiadanie albo nowelka jak ktoś woli.
Krótkość jest jedną z podstawowych wad zanim historia zdąży się rozkręcić dostejmy już zakończenie. Przy tak małej ilości stron nie udało się tu nakreślić żadnych ciekawych postaci. Nawet główna tematyka i cały lore, zasady tego świata nie został zbyt dobrze przedstawiony potrzebny jest czas, którego zabrakło. Choć same motywy, którymi operuje Jonathan połączenie olirycznego klimatu z motywami trochę jakby z jakiś mrocznych baśni z pierwiastkami religijnymi wypada całkiem ciekawie jednak jest tego dość mało.
Oliryczność usprawiedliwia masę dziur i rozdziałów nie mających za bardzo sensu, to mogłoby być interesujące gdyby szła za tym jakaś stylizacja językowa, a tak to kiepskie dialogi można zrozumieć, ale nie da się ich chwalić. Bardziej takie prowadzenie fabuły męczy niż rzeczywiście bawi. Co do samego stylu jest prosty, niezby wyszukany i tyle mogę powiedzieć.
Mam też wrażenie, że autor dubluje tu swoje wcześniejsze książki jak to zwykle bywa na dalszym etapie kariery. Mogę się mylić, nic jego wiecęj nie czytałem.
Nie spodziewałem się fantastyki nastawiłem się bardziej na horror.
Mój tata lubił tego pisarza, kiedy był na studiach i jeszcze czytał książki. Postanowiłem mu więc parę jego pozycji kupić na gwiazdkę. Ostatnie czasy sam się dorwałem do jednej z nich, bo byłem ciekawy, co takiego niezwykłego jest w człowieku, którego z jakiegoś powodu lubi mój ojciec.
Pech, że trafiłem akurat na Ucząc psa czytać, która wygląda na taką desperacką próbę...
2021-07-27
Z reguły nie lubię gdy naracji 1 osobowej używa się bez potrzeby. Mamy już 21 wiek i to jest zwyczajnie zbyt proste dla pisarza. W Ślepnąc od Świateł jest on zbędna jednak rozumiem Żulczyka dlaczego napisał tą książkę w taki sposób i ma to jakiś minimalny sens. Przy okazji nie popełnia on typowej jej wady czyli robienia z bohatera jakiegoś bez osobowego bytu. Forma jest całkowicie wystylizowana na myśli Jacka jest spójna, pokazuje wiele charakteru jego bardzo zamkniętej osobowości. Idzie za tym też momentami grafomania. Nie zrozumcie mnie źle jest tu trochę absolutnie fantastycznych myśli, monologów wewnętrznych, ale są też te dziwne jakby komus skończył się pomysł w trakcie zdania. Pasuje to ponownie do bohatera, który uważa się za trochę mądrzejszego niż jest i trochę za bardzo wgryzł się w Nietzschego jednak pretensjonalność nadal jest pretensjonalnością. Nie mogę się za to przyczepić do dialogów, bo są bardzo fajnie napisane.
Forma książki chyba najbardziej mi w niej przeszkadzała, bo sama treść jest mega. Zacznijmy od tego, że Ślepnąc od Świateł jest bardzo fajną rozrywką. Intryga gangsterska się tu pojawiającą jest świetnie napisana przemyślana od początku do końca i składa się w ładna całość. Uwielbiam klimat i wykreowany obraz współczesnej Warszawy będącej maszynką zamieniającą ludzi w wraki podążające tylko za jedną rzeczą i muszące być naoliwane inną rzeczą przez naszą główną postać by przynieść wystarczającą ilość zielonego, a apetyt rośnie wraz z jedzeniem. Fajnie w to wszystko wpasowują się bohaterowie zarówno ci głowni jak poboczni. Poboczni wpisują się oni doskonale w wiziji miasta są zwykle trochę przerysowani jednak mający w sobie coś prawdziwego można ich odnieść do rzeczywistości przy okazji mają bardzo fajne miejsce w wątku sensacyjnym i wszystkie są potrzebne opowieści. Cały ten klimat jest morczny może zbyt jestem w stanie w to jednak uwierzyć i jest w jakimś stopniu odbicem naszego świata.
W samym środku jest Jacek zamknięty sterylnie w swoim świecie, gdzie wszystko jest przez niego zaplanowane, nikt o nim nic nie wie, jest niewidzialny, co jest jego zarówno błogosławieństwem jaki i przekleństwem, którym jest coraz bardziej zmęczony. Wszystko to czujemy kiedy cała ta rzeczywistość zaczyna się rozpadać. Sam bohater jest napisany bardzo dobrze i o jego psychice, zachowaniu można pisać felietony.
Ślepnąc od Świateł możliwie sprawdza się lepiej w wersji serialowej, nie widziałem jej, jest ona pozbawiona na pewno literacki wad, będących stygmą na powieści. Osobiście wydaje mi się, że to zupełnie inne doświadczenia się uzupełniające choć nie wykluczam tej wyższości. Sama książkowa historia dała mi nie tyłko rozrywkę, a przede wszystkim nowoczesne i ciekawe podejście do tematu samotności, pogoni za pięniedzmi, coraz większego zamknięcia w swoich świadkach itp połączone z lokalnym kolorytwm
Z reguły nie lubię gdy naracji 1 osobowej używa się bez potrzeby. Mamy już 21 wiek i to jest zwyczajnie zbyt proste dla pisarza. W Ślepnąc od Świateł jest on zbędna jednak rozumiem Żulczyka dlaczego napisał tą książkę w taki sposób i ma to jakiś minimalny sens. Przy okazji nie popełnia on typowej jej wady czyli robienia z bohatera jakiegoś bez osobowego bytu. Forma jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-07
Plusem tej części jest to że jest ostatna i coś wnosi, co przy poprzednich tomach nie było takie oczywiste, szkoda tylko że końcówka serii jest tak mało interesująca. Nadal mam dobre wspomnienia po pierwszych książkach cyklu, ale te ostatnie troche mi go obrzydziły.
Plusem tej części jest to że jest ostatna i coś wnosi, co przy poprzednich tomach nie było takie oczywiste, szkoda tylko że końcówka serii jest tak mało interesująca. Nadal mam dobre wspomnienia po pierwszych książkach cyklu, ale te ostatnie troche mi go obrzydziły.
Pokaż mimo to2019-07
Autor bardzo chciał jeszcze troche przeciągnąć tą serie i w efekcie mamy tom który tak bardzo nie ma pomysłu że połowa książki to retrospekcje które mogłby zająć pare stron w sumie jak akcja całego tomu.
Autor bardzo chciał jeszcze troche przeciągnąć tą serie i w efekcie mamy tom który tak bardzo nie ma pomysłu że połowa książki to retrospekcje które mogłby zająć pare stron w sumie jak akcja całego tomu.
Pokaż mimo to2017
Niestety ostatni wydany do tej pory tom, pamiętam jak przez mgłe.
Niestety ostatni wydany do tej pory tom, pamiętam jak przez mgłe.
Pokaż mimo to2017
2021-08-12
Jerzy Urban jest na pewno postacią nietuzinkową przez niektórych znienawidzony i oskarżany o czyny, za które powinien być ukarany prawnie przez innych lubiany i ceniony ze względu na humor i inteligencję. Sam autor lubi wytwarzać skrajne emocje być nienawidzonym przez jednych kochanym przez innych. W swojej bigorafii opisuję swoje życie w charakterystyczny dla siebie dość luźny tonie, opsypując nas anegdotami i opowiadając naprawdę ciekawą historię. Nie pomija przy tym samej postaci założyciela NIE z wywiadu możemy wywnioskować jakim jest czlowiekiem. Obraz ten jest bardzo nie jednoznaczny, złożony i trudny do oceny. Sam nie wiem czy Jerzy Urban dla mnie jest bardziej cynicznym trollem czy kimś kto chciał dobrze, używając do tego niezbyt moralnych metod i ostatecznie zastając skutki odwrotne od spodziewanych. Książka rozmywa wiele mitów narosłych wokół Urbana, ale jednocześnie nie unika trudnych tematów.
Robota dziennikarska Stremackiej wypada całkiem fajnie, pytania są dość ciekawe, wywiad nie zmierza w jakieś nudne i nikogo nie interesujące strony tylko trzyma się tematów istotnych i tych mających jak najbardziej nakreślić nam postać naszego bohatera.
Myśle, że ciekawa lektura nawet dla tych, którzy słysząc te nazwisko cicho przeklinają pod nosem, bo można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy i popatrzeć na wydarzenia kształtujące współczesną Polskę z zupełnie innej perspektywy.
Jerzy Urban jest na pewno postacią nietuzinkową przez niektórych znienawidzony i oskarżany o czyny, za które powinien być ukarany prawnie przez innych lubiany i ceniony ze względu na humor i inteligencję. Sam autor lubi wytwarzać skrajne emocje być nienawidzonym przez jednych kochanym przez innych. W swojej bigorafii opisuję swoje życie w charakterystyczny dla siebie dość...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zaczyna się jak kolejne Gwiezdne Wojny czy jakiś Star Trek szybko jednak okazuje się, że Saga ma swój własny charakter i styl. Przede wszystkim pomimo interesującego lore i konstrukcji świata podzielonego na konflikt między rasami kierującymi się magią a technologią komiks skupia się na bardzo kameralnej historii młodych rodziców pochodzących z obu zwaśnionych stron próbujących wychować swoje dziecko w nieprzyjaznym ich związkowi warunkach. Postacie głównych bohaterów są napisane ultra ciekawie. Scenarzysta znalazł nawet czas by nadać sensowne motywacje antagonistą. W każdym z tych wątków przejawia się w jakiś sposób motyw rodzicielstwa spajając fabułę w sensowny, spójny twór.
Skupiając się na podstawach seria na każdym kroku wykorzystuje ultra ciekawe pomysły światotwórcze. Zarówno elementy związane z czarami jak i z mechaniką są przedstawione świetnie nie tylko mając podobny choć zupełnie inny rodzaj użyteczności, ale tez wykorzystują każde właściwie jej aspekty.
Na tym etapie jedyne, co mi nie odpowiada to brzydka kreska próbująca nawiązywać do starszych opowieści rysunkowych jednocześnie starając się zachować wszystkie elementy współczesnych niezależnych powieści graficznych. Same kadry są zwykle w porządku lecz same rysunki mocno rozpraszają oczywiście nie niszczą fantastycznej historii.
Zaczyna się jak kolejne Gwiezdne Wojny czy jakiś Star Trek szybko jednak okazuje się, że Saga ma swój własny charakter i styl. Przede wszystkim pomimo interesującego lore i konstrukcji świata podzielonego na konflikt między rasami kierującymi się magią a technologią komiks skupia się na bardzo kameralnej historii młodych rodziców pochodzących z obu zwaśnionych stron...
więcej Pokaż mimo to