-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik230
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
Zdecydowanie wymaga wkładu własnego. Autor zachęca do czytania jej wielokrotnie, prowadzenia notesu w którym zapisywalibyśmy interakcje z innymi ludźmi itd., więc jeśli myślisz że po lekturze tej książki natychmiast zostaniesz społecznym bogiem, to srogo się zawiedziesz.
Autor ma bardzo dobre podejście, zachęcając czytelników do postawienia się na miejscu drugiej osoby, większej delikatności w rozmowach, unikania niepotrzebnych konfliktów oraz trzymania ego na wodzy.
Jeśli faktycznie zastosujesz się do rad Dale Carnegie, z pewnością Twoje życie towarzyskie się poprawi. Jednak przy hypie otaczającym tę książkę, warto przed sięgnięciem po nią delikatnie pohamować entuzjazm. Jest to (bardzo dobre!) wprowadzenie, a cała reszta należy do czytelników.
Nużyła mnie jedynie forma. Każda "zasada" była napisana w identycznej strukturze. Na początku mi to nie przeszkadzało, ale w ostatnim rozdziale już troszkę mnie to znudziło.
Zdecydowanie wymaga wkładu własnego. Autor zachęca do czytania jej wielokrotnie, prowadzenia notesu w którym zapisywalibyśmy interakcje z innymi ludźmi itd., więc jeśli myślisz że po lekturze tej książki natychmiast zostaniesz społecznym bogiem, to srogo się zawiedziesz.
Autor ma bardzo dobre podejście, zachęcając czytelników do postawienia się na miejscu drugiej osoby,...
Książka przyjemna, choć okropnie sucha. Natłok dat, nazwisk, bitew przytłacza. Kupiłem ze względu na kwestie kultury i życia codziennego, więc mogłem być delikatnie zawiedziony.
Mimo wszystko tak książka stanowi dobre kompendium wiedzy o świecie wikingów i jak najbardziej ją polecam - zwłaszcza tym, których przyciąga to, co odrzucało mnie.
Książka przyjemna, choć okropnie sucha. Natłok dat, nazwisk, bitew przytłacza. Kupiłem ze względu na kwestie kultury i życia codziennego, więc mogłem być delikatnie zawiedziony.
Mimo wszystko tak książka stanowi dobre kompendium wiedzy o świecie wikingów i jak najbardziej ją polecam - zwłaszcza tym, których przyciąga to, co odrzucało mnie.
2018-07-07
2018-06-30
Łowcy Dusz, czyli kolejne przygody Waszego uniżonego sługi, Mordimera Madderdina, narzędzia w rękach Boga, członka Świętego Officjum na poleceniu Jego Ekscelencji biskupa Hez-Hezronu.
Cóż tu dużo mówić? To samo co we wcześniejszych tomach, tylko że troszkę lepiej i troszkę bardziej odważnie. Mordimer w tym tomie bardzo często będzie musiał stawić czoła demonom oraz próbom Wewnętrznego Kręgu, który przygląda się mu od samego początku jego kariery.
Znów będzie musiał zmagać się ze smrodem Kostucha oraz dziwactwem bliźniaków (którzy w tym tomie zeszli na trzeci, jeśli nie czwarty plan, nad czym szczerze ubolewałem) i z samym sobą.
Książka dzieli się na 5 opowiadań, które składają się, jak zwykle w cyklu inkwizytorskim, na sensowną całość, która budowała się powoli przez poprzednie 8 tomów z przygodami Madderdina.
Głupcy idą do nieba jest zdecydowanie najlepszym opowiadaniem z całego zbioru, porusza emocjonalnie i trzyma w napięciu przez całe 110 stron swojego trwania.
Kości i zwłoki oraz Sierotki są już bardziej typowymi opowiadaniami, które niczym nie zaskakują poza przedstawieniem paru nowych ciekawostek na temat przedstawionego świata, w którym Jezus zszedł z krzyża, by utopić we krwi Jerozolimę. Jednak Piekarze chwali się zdecydowanie pomysłowość dotyczącą demonów oraz "złoli", ma do tego niejaki talent.
Maskarada... Wow. Świetna opowieść o czarnoksiężniku, demonach i łowcach owych piekielnych istot. Obnaża także dużo informacji na temat świata w tym cyklu i rozpoczął wątek, który zapewne zmiażdży czytelników w kolejnym tomie Ja Inkwizytor. Nie spodziewałem się, że Piekara może mnie czymś zaskoczyć w aż takim stopniu.
Miecz Aniołów - opowiadanie, które stało się tytułem książki jest jedynie pretekstem do przedstawienia paru ciekawych faktów na temat Sługi Bożego, Młota na czarownice, Miecza w rękach aniołów i Łowcy dusz. Normalnie byłoby to dno, bo widać że sama intryga jest sklecona na kolanie i brak jej jakiegoś polotu. Jednak to co się dzieje pod koniec, urywa głowę i wywoła, o ile jeszcze nie wywołało, burzliwych dyskusji w fandomie Ja Inkwizytor. Ta ekspozycja fabularna nazwana "opowiadaniem" mimo swojej prostej jak budowa cepa historii wywraca cały świat cyklu do góry nogami. Podziwiam pana Jacka za odwagę podczas pisania zakończenia do tej książki.
Jednak nie wszystko gra, a co konkretnie? To samo co w każdej poprzedniej książce z tego cyklu. Powtórzenia, powtórzenia, powtórzenia, sztampa, sztampa, sztampa. W sumie nie mam nic więcej do powiedzenia, ponieważ wszystko co miało być powiedziane, zostało już napisane w recenzjach poniżej jak i powyżej. Ot, wada stylu pisania Jacka Piekary, który ma chyba w głowie gotowe opisy danych sytuacji i wykorzystuje je ile się tylko da by coś napisać. Dlatego 6, a nie 7 gwiazdek. Książka do polecenia fanom fantastyki jako coś do poczytania między poważniejszymi dziełami, tak jak i cały cykl o Mordim i przyjaciołach.
Łowcy Dusz, czyli kolejne przygody Waszego uniżonego sługi, Mordimera Madderdina, narzędzia w rękach Boga, członka Świętego Officjum na poleceniu Jego Ekscelencji biskupa Hez-Hezronu.
Cóż tu dużo mówić? To samo co we wcześniejszych tomach, tylko że troszkę lepiej i troszkę bardziej odważnie. Mordimer w tym tomie bardzo często będzie musiał stawić czoła demonom oraz próbom...
2018-06-23
Solaris, czyli o poszukiwaniu Boga i poznawaniu samego siebie, jako człowieka.
Długo zbierałem się do tej książki i równie długo ją czytałem, bo około trzech miesięcy. Do dania szansy prozie Lema zachęcili mnie znajomi i mimo tego, że po przeczytaniu jej nie czułem, że zrozumiałem wszystko, wyciągnąłem z tej powieści bardzo dużo, a to naprawdę spory plus, gdy na co dzień jesteśmy zasypywani tekstami bez żadnej większej wartości, służących jedynie jako rozrywka. Lem jednak w swojej powieści Solaris pokazał, że się jednak da, że możliwe jest połączenie ciekawej wciągającej historii, która pod zasłoną zwykłej powieści sci-fi przemyca filozofie, komentarze na temat religii, społeczeństwa i biurokractwa, idei i ludzkiej natury.
Kris Kelvin ma odwiedzić stację Solaris w celu sprawdzenia jej stanu. Na miejscu spotyka dwóch naukowców na skraju załamania nerwowego, dziwne twory wydające się jakby wyjęte z głowy schizofrenika i... trupa głównodowodzącego stacji. Wszystko wydaje się jakimś spiskiem ze strony pozostałych pasażerów Solaris, lecz prawda okazuje się całkowicie inna. Inteligentny ocean pokrywający Solaris bowiem podsyła mieszkańcom stacji ich najbardziej bolesne(?) wspomnienia w ludzkiej formie. Eksperyment? Dar? Zemsta? Nie wiadomo.
Akcja pędzi do przodu bardzo szybko i dzieje się dużo. Jest to jednocześnie historia sci-fi, obyczajowa, romantyczna, fantastyczna, kryminalna mająca w sobie także trochę z horroru i literatury pięknej.
Język, którym posługiwał się Lem jest wspaniały. Czasem, mimo naprawdę barwnych, długich i wyraźnych opisów wydawało mi się, iż nie mam wystarczająco dużo wyobraźni, by pojąć wszystko co opisuje nasz polski autor w Solaris. Chyże, długonie, mimoidy, symetriady, asymetriady, automaty, wizofony... To, co w tej książce wytworzył Lem urywa głowę. Powieść jest zdecydowanie ponadczasowa i jest w stanie zachwycić każdego, osobę młodszą bądź starszą.
Na szczęście wartości jakie przemyca Lem są naprawdę dobre i nie stara się on narzucić nam swojego sposobu myślenia swoimi wywodami, które znajdziemy między kartkami, a postara się nas otworzyć na inne punkty widzenia i zmusić do myślenia o tym co nas otacza.
Barwne opisy, wartka akcja, ciekawi bohaterowie i ich bardzo rozbudowane osobowości i historie oraz wizja obcego "boga" oceanu jest czymś, co nie pozwala oderwać się od książki. Myśli się o niej nawet, gdy nie ruszało się jej od tygodni. Nowe hipotezy, domysły same przychodzą do głowy.
Jednak nie byłem w stanie dać 10 gwiazdek z jednego powodu... Opisy Solaris. Mimo, iż bardzo ciekawe i wciągające, to czuć, że nie była to książka pisana w trakcie ostatniej dekady. Książka ma kilka rozdziałów, które są praktycznie jedynie ekspozycjami fabularnymi, książkami w książce, gdzie przez około 30 stron autor opisuje planetę i sytuację na Ziemi. Mnie szczerze (aż wstyd się do tego przyznać) to usypiało i pękała mi od tego głowa. Przez te fragmenty między innymi musiałem robić sobie dłuższe przerwy od czytania kolejnych rozdziałów tej oto książki.
Ogół jest jednak niesamowity. Szczerze mówiąc, nie wiem czy kiedykolwiek miałem aż takie wrażenie pustki po przeczytaniu jakiegokolwiek tekstu, a tutaj, po zamknięciu książki poczułem... smutek. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale to świadczy bardzo dobrze o dziele.
Jednak sprawdzając opinie innych w Internecie, nie jest to ponoć najlepsza książka Lema, co mnie niesłychanie zdziwiło... I sprawiło, że mam "Cyberiadę" już na swojej półce :)
Solaris, czyli o poszukiwaniu Boga i poznawaniu samego siebie, jako człowieka.
Długo zbierałem się do tej książki i równie długo ją czytałem, bo około trzech miesięcy. Do dania szansy prozie Lema zachęcili mnie znajomi i mimo tego, że po przeczytaniu jej nie czułem, że zrozumiałem wszystko, wyciągnąłem z tej powieści bardzo dużo, a to naprawdę spory plus, gdy na co dzień...
Hyperion
Najbardziej w książce zachwyciło mnie budowanie świata - Hegemonia, jej historia oraz ludzie (i nie tylko) zamieszkujący ją są fascynujący.
Simmons ma bardzo cyniczne podejście do ludzkości, co przejawia się w każdej historii książki. Sami prowadzimy do naszej zagłady, a obce istoty które uważamy za wrogie, barbarzyńskie zagrożenie, którym należy się zagłada, nie są w niczym gorsze od nas.
Książka jest bardziej antologią krótkich opowiadań połączona jedną fabułą, łączącą je wszystkie. Każda z nich opowiada o świecie z innej perspektywy, poruszając zupełnie inne motywy. Historie te są również napisane w dość odmienny od siebie sposób, ale każdy jest rewelacyjny.
Dawno nie czytałem czegoś co tak bardzo mnie poruszyło. Zaprezentowany świat ma swoje dramaty i tragedię w skali makro oraz mikro, a każda z nich wywołuje co najmniej ciarki na plecach.
8/10 tylko ze względu na to, że fabuła kontynuowana jest w kolejnym tomie, więc ten kończy się w środku akcji, oraz że dwie z sześciu historii potrafiły mnie momentami znużyć. Wierzę, że autor w drugim tomie zawiąże każdy z wątków w rewelacyjnym stylu, ale oceniam tę książkę jako osobne dzieło.
Książkę czyta się dość ciężko. Natłok informacji, neologizmów, historii świata, nazwisk, nazw planet powoduje że Hyperion wymaga ogromnego skupienia i bez niego łatwo się pogubić. Doceniam to jednak i szanuję takie podejście, tak jak Simmons szanuje czytelnika.
Liczę że kolejny tom będę mógł określić dziesiątką.
Hyperion
więcej Pokaż mimo toNajbardziej w książce zachwyciło mnie budowanie świata - Hegemonia, jej historia oraz ludzie (i nie tylko) zamieszkujący ją są fascynujący.
Simmons ma bardzo cyniczne podejście do ludzkości, co przejawia się w każdej historii książki. Sami prowadzimy do naszej zagłady, a obce istoty które uważamy za wrogie, barbarzyńskie zagrożenie, którym należy się zagłada, nie...