-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
"Może właśnie o to naprawdę chodzi (...), żeby na końcu powtórzyć najpiękniejsze słowa, jakie Pan Bóg wypowiedział w dniu naszego stworzenia: »Dobre było«. Przy spotkaniu z myślą ks. Tischnera "dobre" to za mało.
W świecie, w którym natłok paradoksalnie tworzy emocjonalną i duchową pustkę, wejście w świat tischnerowskich wartości i słowa, pozwala choć na moment obudzić uśpioną nadzieję, choć na chwilę rozpacz chowa swoje kły. Z tekstów wyłania się pewnego rodzaju spokój, pewność, humor, które bardzo chcą Czytelnika zarazić.
Myśli bez oznak wywyższania się, ubrane w przystępne w odbiorze słowa; choć traktujące o sprawach najistotniejszych, czasem niepojętych, ot choćby o nas samych, naszym życiu, które każdemu czasem płata figle i nie daje się zrozumieć, pojąć, którego nasz język i nasz rozum "nie chwyta".
Warto spojrzeć na świat "Alfabetem Tischnera".
"Może właśnie o to naprawdę chodzi (...), żeby na końcu powtórzyć najpiękniejsze słowa, jakie Pan Bóg wypowiedział w dniu naszego stworzenia: »Dobre było«. Przy spotkaniu z myślą ks. Tischnera "dobre" to za mało.
W świecie, w którym natłok paradoksalnie tworzy emocjonalną i duchową pustkę, wejście w świat tischnerowskich wartości i słowa, pozwala choć na moment obudzić...
Motyw nawiedzonego domu?
Podejmowany przez rozmaitych twórców niejednokrotnie. Wydawać się może zużyty, przewidywalny, wręcz nudny. Można rzec, że nic nowego w tym temacie już się nie wymyśli. Jednak nic bardziej mylnego! Wystarczy jedynie nieco wyobraźni i talentu, by wątek ten odświeżyć, uatrakcyjnić i umieścić stary motyw w nowej, współczesnej przestrzeni. Dowodem na to jest książka Miłoszewskiego.
"Domofon" to debiut, jak dla mnie bardzo udany.
Po horrory z reguły nie sięgam. Ani w wersji filmowej, ani literackiej. Po co wzbudzać w sobie strach, skoro w otaczającym świecie jest go pod dostatkiem? Skuszona jednak trylogią o Szackim, wzięłam do ręki "Domofon", który okazał się nie być zwykłym horrorem. Traktować go można i chyba należy, jako pewną alegorię. Obecny jest w nim bowiem głębszy wymiar, a cała historia jest tylko tłem, na którym autor kreśli, nieraz ciemną kredką, prawdę o człowieku i o tym, co tkwi na dnie jego duszy. I to nierzadko okazuje się straszniejsze niż dosłowne rozumienie motywu nawiedzonego domu.
Motyw nawiedzonego domu?
Podejmowany przez rozmaitych twórców niejednokrotnie. Wydawać się może zużyty, przewidywalny, wręcz nudny. Można rzec, że nic nowego w tym temacie już się nie wymyśli. Jednak nic bardziej mylnego! Wystarczy jedynie nieco wyobraźni i talentu, by wątek ten odświeżyć, uatrakcyjnić i umieścić stary motyw w nowej, współczesnej przestrzeni. Dowodem na to...
Prypeć oraz zona same w sobie budzą grozę oraz uczucie niepokoju: opuszczony, zdemolowany świat, który przyroda po kawałku sobie odbiera. Uczynienie z Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia miejsca akcji kryminału jest pomysłem niebanalnym i nadzwyczaj trafnym.
Dodając do tego jeszcze niezwykłą staranność Autora, dbałość o szczegóły oraz niezły styl literacki, otrzymujemy historię, która wciąga od pierwszego zdania.
W czasie lektury czuć, że Autor jest historykiem. Jednak fakty historyczne przemyca w taki sposób, że stają się one nieodzowną częścią opowieści, konieczną z punktu widzenia fabuły.
"Jaskółki z Czarnobyla" są idealne dla osób lubiących dobry kryminał/thriller, jak i dla tych, ktorzy interesują się Prypecią oraz historią katastrofy czarnobylskiej.
Wielki szacunek dla Autora.
Prypeć oraz zona same w sobie budzą grozę oraz uczucie niepokoju: opuszczony, zdemolowany świat, który przyroda po kawałku sobie odbiera. Uczynienie z Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia miejsca akcji kryminału jest pomysłem niebanalnym i nadzwyczaj trafnym.
Dodając do tego jeszcze niezwykłą staranność Autora, dbałość o szczegóły oraz niezły styl literacki, otrzymujemy...
2020-11-08
Składamy się ze słów, które wzięliśmy za mocno do siebie. I z pustki, której nie wypełniły w odpowiedniej chwili właściwe wyrazy. "Pestki" Anny Ciarkowskiej są właśnie o słowach. O słowach, które składają się na zdania. I o zdaniach, z których jesteśmy utkani my. Autorka perfekcyjnie operuje słowem, zdając sobie sprawę z tego, jak potężnym narzędziem dysponuje. Lektura to piękna, momentami nawet z nutą humoru, ale przede wszystkim skłaniająca do refleksji. I tak do bólu prawdziwa. I szczera. Literacko wybitna.
Składamy się ze słów, które wzięliśmy za mocno do siebie. I z pustki, której nie wypełniły w odpowiedniej chwili właściwe wyrazy. "Pestki" Anny Ciarkowskiej są właśnie o słowach. O słowach, które składają się na zdania. I o zdaniach, z których jesteśmy utkani my. Autorka perfekcyjnie operuje słowem, zdając sobie sprawę z tego, jak potężnym narzędziem dysponuje. Lektura to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Z Nesbo mijaliśmy się od dłuższego czasu, a raczej ja mijałam jego książki na półkach księgarni.
Próbując być odporna na całkiem często słyszane zachęty i wykazując się kryminalnym czytelniczym patriotyzmem, wybierając polskich autorów. Aż Nesbo sam do mnie przyszedł - w postaci urodzinowego prezentu. A że urodziny mam jesienią pomyślałam, że "Pierwszy śnieg" zacznę czytać, jak za oknem pojawi się... pierwszy śnieg. Było więc klimatycznie, było emocjonująco, a pan Nesbo oprócz dobrej intrygi, zaserwował kawałek całkiem niezłej literatury zwanej potocznie rozrywkową. Siedziałam z wypiekami i autentyczną ciekawością, kibicowałam Holemu i miałam cichą nadzieję, że żaden dzieciak z sąsiedztwa nie postanowi akurat ulepić sobie bałwana na osiedlu, gdzieś za moim oknem, bo padłabym chyba ze strachu;)
Z Nesbo mijaliśmy się od dłuższego czasu, a raczej ja mijałam jego książki na półkach księgarni.
Próbując być odporna na całkiem często słyszane zachęty i wykazując się kryminalnym czytelniczym patriotyzmem, wybierając polskich autorów. Aż Nesbo sam do mnie przyszedł - w postaci urodzinowego prezentu. A że urodziny mam jesienią pomyślałam, że "Pierwszy śnieg" zacznę...
Nie jestem miłośnikiem zbiorów opowiadań, ale... (to, co przed "ale" ma wszak mniejsze znaczenie niż to, co następuje po nim) "Pokój do smutku" mnie oczarował i odczarował opowiadania. Każde z nich było niesamowicie emocjonalne, szczere i prawdziwe. Razem stworzyły zaś piękną opowieść o miłości, samotności, tęsknocie i utracie. O różnych ich odcieniach i sposobach przeżywania. Mimo swoich niewielkich rozmiarów, piękna to i niebanalna lektura.
Nie jestem miłośnikiem zbiorów opowiadań, ale... (to, co przed "ale" ma wszak mniejsze znaczenie niż to, co następuje po nim) "Pokój do smutku" mnie oczarował i odczarował opowiadania. Każde z nich było niesamowicie emocjonalne, szczere i prawdziwe. Razem stworzyły zaś piękną opowieść o miłości, samotności, tęsknocie i utracie. O różnych ich odcieniach i sposobach...
więcej mniej Pokaż mimo to
Poczułam tę książkę całą sobą. Słyszałam gwar lwowskiej ulicy, widziałam kamienicę, w której mieszkali główni bohaterowie, niemal czułam w ustach smak kapuśniaku pani Chudeckiej. Swoją powieścią Autorka ożywiła dawny Lwów, zarówno ten spokojny, przyjazny, niemal sielski z końca lat 30., jak i pełen okrucieństwa pierwszych miesięcy wojny.
Magdalena Kawka stworzyła niezwykle obrazową i emocjonującą opowieść, pod względem językowym również bez zarzutu. Czyta się ją wyśmienicie, a po odłożeniu lektury bohaterowie nie dają o sobie zapomnieć.
W ostatnim czasie nałogowo wyszukuję i pochłaniam powieści, których akcja umiejscowiona jest we Lwowie i okolicach. Jak na razie "Pora westchnień, pora burz" jest najlepszą tego typu historią, jaką przeczytałam.
Jedynie lekkie zadziwienie wywołało we mnie epizodyczne umieszczenie Szymona Askenazego w kontekście wydarzeń rozgrywających się w 1940 r. Profesor, który jest postacią historyczną, w rzeczywistości nie żył już od 5 lat. Przyjmuję to jednak jako rodzaj fikcji literackiej, która nie wpływa na ogólny odbiór całości.
Książkę gorąco polecam!
Poczułam tę książkę całą sobą. Słyszałam gwar lwowskiej ulicy, widziałam kamienicę, w której mieszkali główni bohaterowie, niemal czułam w ustach smak kapuśniaku pani Chudeckiej. Swoją powieścią Autorka ożywiła dawny Lwów, zarówno ten spokojny, przyjazny, niemal sielski z końca lat 30., jak i pełen okrucieństwa pierwszych miesięcy wojny.
Magdalena Kawka stworzyła niezwykle...
Znalazłam tę książkę na półce z tzw. literaturą kobiecą, kojarzoną powszechnie z banalnymi historiami i pospolitymi romansami. „Delikatność" nie ma w sobie jednak nic z pospolitości ani banału. Literacko jest to dla mnie majstersztyk. Historia kobiety, jej zmagań z rzeczywistością po stracie ukochanego mężczyzny, przedstawiona została subtelnie, momentami wręcz poetycko, z akcentami humorystycznymi. Językiem pięknym, ale bardzo przyjemnym w odbiorze. Nie wulgarnym, ale dalekim też od sztucznego ugrzecznienia. Historia ta nie jest przegadana. Niewielkiej objętości dzieło, które jednak na każdej stronie zachwyca trafnością oraz wrażliwością. To jedna z tych książek, która obok oczarowania wywołuje pewnego rodzaju zazdrość, bo samemu by się chciało tak pisać.
Znalazłam tę książkę na półce z tzw. literaturą kobiecą, kojarzoną powszechnie z banalnymi historiami i pospolitymi romansami. „Delikatność" nie ma w sobie jednak nic z pospolitości ani banału. Literacko jest to dla mnie majstersztyk. Historia kobiety, jej zmagań z rzeczywistością po stracie ukochanego mężczyzny, przedstawiona została subtelnie, momentami wręcz poetycko, z...
więcej Pokaż mimo to