rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Przewodnia tematyka narzuca opowieściom egoistyczno-materialistyczny charakter, ale o to tu chodziło - żeby pokazać rolę własności w życiu w niewoli.
Aby w miarę obiektywnie ocenić tę książkę, trzeba najpierw odpowiedzieć twierdząco na pytanie, czy taka książka coś wnosi?
Moim zdaniem nie, ale dla inteligentnych inaczej czytelników gniotów typu "Tatuażysta z Auschwitz" będzie o tyle wartościowsza, że od niej można zacząć zgłębianie prawdziwych źródeł.

Przewodnia tematyka narzuca opowieściom egoistyczno-materialistyczny charakter, ale o to tu chodziło - żeby pokazać rolę własności w życiu w niewoli.
Aby w miarę obiektywnie ocenić tę książkę, trzeba najpierw odpowiedzieć twierdząco na pytanie, czy taka książka coś wnosi?
Moim zdaniem nie, ale dla inteligentnych inaczej czytelników gniotów typu "Tatuażysta z Auschwitz"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po tak krótkiej książce spodziewałem się potraktowania tematu w sposób trochę powierzchowny, ale lepiej poukładany.

Po tak krótkiej książce spodziewałem się potraktowania tematu w sposób trochę powierzchowny, ale lepiej poukładany.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Albo to ja jestem za głupi, albo ta książka.

Albo to ja jestem za głupi, albo ta książka.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka z kategorii "farmazon".

Książka z kategorii "farmazon".

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pierwsze 150 stron jest bardzo rozwleczoną dywagacją na temat abstrakcyjnych pojęć. Akademickie lanie wody.
Wszystkie wątpliwości, które powstały na temat tej książki w trakcie przedzierania się przez początek, zostały rozwiane potem. Autorka naprawdę zaczęła pisać na temat i opracowała go bardzo starannie. Tematyka poruszona w tej pracy nie jest popularna.
Łagodne wyroki wydane na zbrodniarzy, powojenna niesprawiedliwość wymiaru sprawiedliwości oraz pogląd niemieckiego społeczeństwa na własną przeszłość z wielu perspektyw, to tematy, stanowiące najmocniejsze strony książki.

Pierwsze 150 stron jest bardzo rozwleczoną dywagacją na temat abstrakcyjnych pojęć. Akademickie lanie wody.
Wszystkie wątpliwości, które powstały na temat tej książki w trakcie przedzierania się przez początek, zostały rozwiane potem. Autorka naprawdę zaczęła pisać na temat i opracowała go bardzo starannie. Tematyka poruszona w tej pracy nie jest popularna.
Łagodne wyroki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kupiłem tę książkę pół roku temu, ale nie chciałem jej czytać z jednego powodu: wiedziałem dobrze co w niej przeczytam.
Po tych kilku zbiorach aforyzmów Nietzschego przeczytanych przeze mnie w ciągu czterech lat (nie śpieszyłem się) dochodzę do wniosku, że to właśnie odstęp czasowy między kolejnymi tytułami sprawiał, że dało się to czytać.

Większość tych książek to tak naprawdę jedna i ta sama, różnią się może kilkoma poruszanymi tematami, stopniem radykalizmu w atakowaniu chrześcijaństwa i długością.

Po co Nietzsche pisał tę samą książkę kilka razy pod różnymi tytułami?
Pomijam już fakt, że aby coś sensownego z tych aforyzmów wyodrębnić, trzeba przebrnąć przez wiele komentarzy dotyczących ówczesnych twórców, pół biedy gdy się ich zna. Prócz tego sporo paplaniny typu: wyrażanie swojej opinii jakby to była obiektywna prawda na temat np. kobiet. Znamy to chociażby z "Woli Mocy", w której filozof poucza jaką powinna być muzyka.

Ja zdaję sobie sprawę, że twórczość F. Nietzschego jest nierówna, że jego poglądy zmieniały się na przestrzeni lat, aczkolwiek jego styl za bardzo mnie zmęczył i dzisiaj brzmi dla mnie bardziej jak "old man yells at cloud" niż to, co zapowiadają wyniosłe tytuły poszczególnych pozycji.

Kupiłem tę książkę pół roku temu, ale nie chciałem jej czytać z jednego powodu: wiedziałem dobrze co w niej przeczytam.
Po tych kilku zbiorach aforyzmów Nietzschego przeczytanych przeze mnie w ciągu czterech lat (nie śpieszyłem się) dochodzę do wniosku, że to właśnie odstęp czasowy między kolejnymi tytułami sprawiał, że dało się to czytać.

Większość tych książek to tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Daję dziesięć gwiazdek za to, że udało się tej powieści coś, o co żadnej powieści bym nie podejrzewał - pokonać mnie.

Z negatywnych aspektów muszę wspomnieć, że mimo iż sytuacja polityczna w świecie ukazanym przez Witkiewicza jest dosyć jasna, a w pewnym stopniu wręcz prawdopodobna, to potencjał, który zawiera w sobie, przygnieciony jest przez pamiętnikarską wręcz intymność przeżyć głównego bohatera, skupioną wokół stawania się mężczyzną. Bardzo dużo tu egzystencjalizmu w tym uwielbianym przeze mnie witkiewiczowskim stylu. Pewne spostrzeżenia na temat natury ludzkiej, tej obrzydliwości, do której sprowadza się życie i przetrwanie gatunku, są bardzo dosadne, ale słuszne.
W połowie książki, gdy zaczęła się druga część, a fabuła dalej skupiała się na uczuciach głównego bohatera i filozofowaniu jego oraz pobocznych postaci, miałem dosyć, wszystko wydało mi się jednym wielkim intelektualnym kombajnem jadącym nie wiadomo dokąd i po co, mielącym po drodze ludność cywilną nieprzygotowaną na potęgę tego prozatorskiego sztormu.
Straszne.
Dopiero zakończenie przyniosło wytchnienie. Jest ono równie zaskakujące jak sam fakt, że coś w końcu zaczęło się dziać. Coś innego niż opisy emocji, uczuć, przemyśleń i przeżyć.

Daję dziesięć gwiazdek za to, że udało się tej powieści coś, o co żadnej powieści bym nie podejrzewał - pokonać mnie.

Z negatywnych aspektów muszę wspomnieć, że mimo iż sytuacja polityczna w świecie ukazanym przez Witkiewicza jest dosyć jasna, a w pewnym stopniu wręcz prawdopodobna, to potencjał, który zawiera w sobie, przygnieciony jest przez pamiętnikarską wręcz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Szostakowicz to jeden z moich ulubionych rosyjskich kompozytorów. Ponieważ jestem zaznajomiony z jego twórczością, w tym oczywiście Leningradzką Symfonią, moja ocena jest w tym wypadku maksymalnie subiektywna.

To rozdział historii IIWŚ, który w popkulturze stoi mocno w cieniu zwłaszcza Stalingradu.
Autor tłumaczy dlaczego tak jest. Opisuje proces powstawania VII Symfonii Szostakowicza, szczegółowo opisuje przebieg oblężenia, terror radziecki, terror niemiecki. Z całego trudu ludności Leningradu - głodującej, oblężonej z zewnątrz i terroryzowanej od wewnątrz - przebija się mocno rosyjski duch, który przez wieki podobnie jak Polski na zmianę pokazywał głupotę i romantyczną odwagę. Tu pokazuje odwagę i to, że nie zginął w wyniku rewolucji.

Szostakowicz to jeden z moich ulubionych rosyjskich kompozytorów. Ponieważ jestem zaznajomiony z jego twórczością, w tym oczywiście Leningradzką Symfonią, moja ocena jest w tym wypadku maksymalnie subiektywna.

To rozdział historii IIWŚ, który w popkulturze stoi mocno w cieniu zwłaszcza Stalingradu.
Autor tłumaczy dlaczego tak jest. Opisuje proces powstawania VII Symfonii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótkie, błyskotliwe opowiadania, wręcz anegdotyczne w swoim wyrazie.
Jak to jest, że w tak krótkich tekstach postacie są tak żywe, jak gdyby autor poświęcił im kilka stron opisu a nie jeden akapit? Są one odzwierciedleniem zwykłych ludzkich charakterów. Spotykamy ich codziennie, sami nimi jesteśmy.
Są niezdarni, przewrażliwieni, źli, dobrzy, zbyt źli, zbyt dobrzy.
Po prostu: "People are people" jak śpiewał Ian Curtis z Pet Shop Boys.

Krótkie, błyskotliwe opowiadania, wręcz anegdotyczne w swoim wyrazie.
Jak to jest, że w tak krótkich tekstach postacie są tak żywe, jak gdyby autor poświęcił im kilka stron opisu a nie jeden akapit? Są one odzwierciedleniem zwykłych ludzkich charakterów. Spotykamy ich codziennie, sami nimi jesteśmy.
Są niezdarni, przewrażliwieni, źli, dobrzy, zbyt źli, zbyt dobrzy.
Po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Trudna do ocenienia książka. Z jednej strony naprawdę niezłe opowiadania fabularne, z których najlepsze wrażenie robi zdecydowanie pierwsze, z drugiej 500 stron pseudonaukowego bełkotu.
Chciałbym móc pochwalić chociaż kreatywność tej złej połowy książki, ale niestety nie mogę, bo jej tu nie ma.
W tytułowej części zamiast kreatywności jest za to konsekwentne opisywanie faktów na temat fikcyjnej cywilizacji. Samo uniwersum nie jest złe. Przydałoby się umieścić w nim jakąś akcję i ku mojej radości zostało to zrobione i to nawet dobrze, ale za krótko w stosunku do reszty... Ogólnie "Wracać wciąż do domu" jako zbiór pseudonaukowych tekstów brzmi jak odrzuty z samego marginesu brudnopisu autorki, która na chwilę zapomniała, od której strony powinno się czytać tekst i tak powstał fikcyjny język.
W ogóle nie rozumiem po co czytać na temat nieistniejących cywilizacji, jeśli nie ma się wiedzy na temat tych istniejących, ani nawet historii tej własnej. Na przykład nie wiem, czy wiecie, ale około 80 lat temu zaczęła się tzw. II wojna światowa. Pojebane rzeczy się wtedy działy. Poczytajcie sobie.

Trudna do ocenienia książka. Z jednej strony naprawdę niezłe opowiadania fabularne, z których najlepsze wrażenie robi zdecydowanie pierwsze, z drugiej 500 stron pseudonaukowego bełkotu.
Chciałbym móc pochwalić chociaż kreatywność tej złej połowy książki, ale niestety nie mogę, bo jej tu nie ma.
W tytułowej części zamiast kreatywności jest za to konsekwentne opisywanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To není ten český pes shiba inu co je tak vtipný a hezký.
To jest pokraka wśród psów i wśród literatury również.

Autor za mocno pozuje na intelektualistę, zamiast wziąć się za uczciwą robotę i darować sobie rzeczy, na których się nie zna. Opowiadania są krótkie, co jest ich plusem. Jeśli chodzi o minusy, to list jest dłuższa: są one posklejane z luźno powiązanych ze sobą wątków, napisane chyba na siłę, wulgarnym językiem i do tego naciągane. Znajdują się wśród nich wyjątki w postaci ciekawszych lub nawet zabawnych historii, ale w całości jest to jedna wielka nuda. I to nuda ubrana w przeintelektualizowaną formę, która może działa na ludzi o toku myślenia w stylu "to jest tak bez sensu napisane, że aż mądre", ale nie na mnie.

To není ten český pes shiba inu co je tak vtipný a hezký.
To jest pokraka wśród psów i wśród literatury również.

Autor za mocno pozuje na intelektualistę, zamiast wziąć się za uczciwą robotę i darować sobie rzeczy, na których się nie zna. Opowiadania są krótkie, co jest ich plusem. Jeśli chodzi o minusy, to list jest dłuższa: są one posklejane z luźno powiązanych ze sobą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Truizmy podane w bardzo coachingowy sposób, ale ciężko napisać poradnik zawierający uniwersalne porady. Daję naciągane 7, by nie popsuć średniej, bo może komuś przyda się bardziej niż mi.

Truizmy podane w bardzo coachingowy sposób, ale ciężko napisać poradnik zawierający uniwersalne porady. Daję naciągane 7, by nie popsuć średniej, bo może komuś przyda się bardziej niż mi.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kupiłem tę książkę, spodziewając się trochę coachingu, trochę frazesów, jakie każde korpo wciska swoim sprzedawcom.
I dostałem właśnie to, czego się spodziewałem.

Czy osoba, która nie zajmuje się aktywną sprzedażą dowie się czegoś z tej książki?
Tak i jest duża szansa, że zniechęci się do tego rodzaju pracy, bo będąc sprzedawcą nie przychodzisz odklepać 8 godzin i wrócić do domu. Bardzo wiele zależy od ciebie. Autor nie odnosi się do tezy, że dobry sprzedawca sprzeda wszystko, którą powiela wiele osób w korpo, które widziały tylko tabelkę w excelu. Nie sprzedasz wszystkiego każdemu, choćbyś był najbardziej charyzmatycznym i najlepiej przygotowanym handlowcem. Nie nauczysz się sprzedawać z książek, a na pewno nie z tej, ale kilka porad autora faktycznie może ci pomóc, chociaż jak to zwykle bywa bezimienne przykłady, które autor podaje, rozgrywają się w idealnym świecie fantasy, a nie w rzeczywistości. Nie ma co sugerować się tym poradnikiem, bo rzeczywistość jest mniej zerojedynkowa.

Kupiłem tę książkę, spodziewając się trochę coachingu, trochę frazesów, jakie każde korpo wciska swoim sprzedawcom.
I dostałem właśnie to, czego się spodziewałem.

Czy osoba, która nie zajmuje się aktywną sprzedażą dowie się czegoś z tej książki?
Tak i jest duża szansa, że zniechęci się do tego rodzaju pracy, bo będąc sprzedawcą nie przychodzisz odklepać 8 godzin i wrócić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

To jest w 100% prawdziwy obraz chłopskiego życia, nie to co w "Nad Niemnem". Morderstwa, czarownice, szatany, przesądy, legendy, a wszystko napisane kresowym językiem, który brzmi obco dla współczesnego Polaka.

To jest w 100% prawdziwy obraz chłopskiego życia, nie to co w "Nad Niemnem". Morderstwa, czarownice, szatany, przesądy, legendy, a wszystko napisane kresowym językiem, który brzmi obco dla współczesnego Polaka.

Pokaż mimo to

Okładka książki Europa po Auschwitz Tomasz Goban-Klas, Zdzisław Mach, Maria Orwid, Andrzej K. Paluch, Zdzisław Jan Ryn, Beata Szymańska, Jerzy Wyrozumski
Ocena 3,0
Europa po Ausc... Tomasz Goban-Klas, ...

Na półkach: , ,

Pierwszy esej "Czy we współczesnym świecie naród jest wartością?" Beaty Szymańskiej nie odpowiada na pytanie, które sam stawia. Autorka mija się z meritum w każdym poszczególnym akapicie. Widać humanistyczny talent do lania wody i pisania o niczym wyniesiony prosto z podstawówki, do której pani Beatka powinna wrócić, zamiast pisać na poważne tematy.

Drugi tekst napisał pan Jerzy Wyrozumski. Nosi on tytuł "Dziedzictwo Oświęcimia a przyszłość stosunków polsko-niemieckich". Pan Jerzy musiał chodzić do jednej klasy z autorką pierwszego tekstu, może nawet siedzieli w jednej ławce. Co opisuje pan Jerzy przez większość eseju? Przyszłość - rzekłby zmylony jego tytułem czytelnik. A właśnie że nie. Jerzy to awangarda wśród publicystów. Jerzy nie daje się zamknąć w ciasnych ramach, które narzucił sobie sam. Opisuje przeszłość i to w sposób tendencyjny. Dopiero w ostatnim akapicie wymienia 3 banalne tezy, które były aktualne od co najmniej 30 lat przed napisaniem tego eseju. To nawet nie jest teraźniejszość, a gdzie tu przyszłość?

"Konzentrationslager Auschwitz - widok z zewnątrz" Andrzeja Palucha jest pierwszym artykułem, z którego można czegoś się dowiedzieć. Tak samo jak "Pamięć podzielona - pamięć urażona. Oświęcim i Auschwitz w polskiej i żydowskiej pamięci zbiorowej", której autorem jest Tomasz Goban-Klas.

Następnie Maria Orwid daje pokaz lania wody, jakiego nie widziałem od czasu dwóch pierwszych tekstów. "Europa po Oświęcimiu - uwagi psychiatry". Uwagi to jej chyba wpisywała nauczycielka polskiego do dziennika za bycie głąbem. Na stronie 98 jest akapit zaczynający się od "Myślę, że kolejnym problemem >>Europy po Auschwitz<< jest prawo do eutanazji nieuleczalnie chorych", po czym autorka broni prawa do eutanazji. Nie mam nic do tego poglądu, ale użycie słowa "problem" w tym kontekście i całkowite oderwanie od kontekstu sprawiają, że uniosłem głowę ponad książkę, pytając "że co, k...?". Przeczytałem jeszcze raz od początku i nie miało to żadnego sensu. Nijak nie łączy się to z resztą tekstu.

"Syndrom Katynia" Zdzisława Ryna broni się, ale nie ratuje zbioru. Ktoś to powinien był przeczytać, zanim pozwolił na publikację.

Pierwszy esej "Czy we współczesnym świecie naród jest wartością?" Beaty Szymańskiej nie odpowiada na pytanie, które sam stawia. Autorka mija się z meritum w każdym poszczególnym akapicie. Widać humanistyczny talent do lania wody i pisania o niczym wyniesiony prosto z podstawówki, do której pani Beatka powinna wrócić, zamiast pisać na poważne tematy.

Drugi tekst napisał pan...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wejdź na randomfantasygenerator.com; wpisz liczbę bohaterów itd.; kliknij "generuj powieść", a aplikacja sama napisze za ciebie powieść fantasy.
To takie proste.

Jeśli jesteś jednocześnie Ayn Rand i Frankiem Herbertem, albo raczej Januszem Korwin-Mikke i Jackiem Piekarą, to napiszesz właśnie coś takiego: powieść bazującą na prostych założeniach, z, hehe, humorkiem i przesłaniem. Szkoda, że te proste założenia to po prostu alegoria rewolucji francuskiej i to w drastycznym uproszczeniu, a humor bazuje na memach z prawicowych fanpejdży na FB ("paróweczki", "ustawą znieść ubóstwo"). Poza tym "margaryna" zamiast "gilotyna".

Dialogi są toporne, akcja toczy się jakby mimo woli głównych bohaterów.

Szkoda, że wydawnictwo nie przyłożyło się do korekty prostych błędów stylistycznych. Grafika na okładce nawet nawet.

Mimo wymienionych powyżej wad, muszę uznać za duży plus, że jest to powieść, która w pewnym sensie kpi sobie z samej siebie. Sporo "easter eggów" udało mi się wychwycić i rzuciło mi się w oczy, jak klimat facebookowych grupek dla kuców przekradł się do tej książki.

Podsumowując: mimo że akcja jest mało ciekawa, to poprowadzona w równym tempie, opisy są dobre, niektóre porównania i przenośnie błyskotliwe, przypisy niepotrzebne. Jest ok.

Wejdź na randomfantasygenerator.com; wpisz liczbę bohaterów itd.; kliknij "generuj powieść", a aplikacja sama napisze za ciebie powieść fantasy.
To takie proste.

Jeśli jesteś jednocześnie Ayn Rand i Frankiem Herbertem, albo raczej Januszem Korwin-Mikke i Jackiem Piekarą, to napiszesz właśnie coś takiego: powieść bazującą na prostych założeniach, z, hehe, humorkiem i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Włączasz TV, widzisz płytkie historie głupich, smutnych ludzi w programach typu "Trudne sprawy".
Otwierasz książkę, czytasz płytkie historie głupich, smutnych ludzi napisane przez autorów typu Katarzyny Bondy.

Czytanie takich powieści nie zrobi z Ciebie erudyty. Zrobi z Ciebie debila.

Ale po kolei.

Fabuła nie ma żadnego potencjału. To zły pomysł od samego początku. Aktorka, prowadząca rozpustny tryb życia, to tylko jedna z denerwujących postaci, ale jedyna w miarę sensowna. Przynajmniej robiła coś konkretnego oprócz gadania. Szanują wykreowanie takiej postaci, by pokazać jak zepsuty jest showbiznes i ludzie w ogóle.

Potem mamy jakiegoś profilera, który nic nie robi i rzeszę ludzi, których odróżniają od innych zaledwie ich nazwiska.

I te postacie poniewierają się przez prawie 300, coś tam robią, coś tam mówią, gdzieś tam jadą, w międzyczasie wspominając coś na temat świętej pamięci tytułowej bohaterki. 300 z 400 stron jest im poświęcone, ponieważ pozostałe 100 to wynurzenia świętej pamięci wyżej wspomnianej. Te rozdziały jako jedyne są ciekawe, bo wzbudzają jedną emocję: odrazę.

Każdy rozdział poprzedza dobra rada cioci Bondy. Serio. To są teksty typu: Pamiętaj, by zawsze myć zęby po posiłku.
Oto przykłady:
"Czytaj między wierszami"
"Wierz w cuda, ale na nie nie licz"
"Wiedz kiedy się odezwać"
"Korzystaj z każdej okazji, by poskakać na trampolinie"

38 przykazań Bondy, dzięki którym twoje życie będzie takie same.

Sądząc po pozytywnym odbiorze, z którym spotkał się ten utwór, profilaktycznie nie przeczytam żadnej innej książki tej autorki.

Pozdrawiam

Włączasz TV, widzisz płytkie historie głupich, smutnych ludzi w programach typu "Trudne sprawy".
Otwierasz książkę, czytasz płytkie historie głupich, smutnych ludzi napisane przez autorów typu Katarzyny Bondy.

Czytanie takich powieści nie zrobi z Ciebie erudyty. Zrobi z Ciebie debila.

Ale po kolei.

Fabuła nie ma żadnego potencjału. To zły pomysł od samego początku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Dzieje głupoty w Polsce" uświadomiły mi, że przekonania dominujące w polskim społeczeństwie są bardziej szkodliwe niż dotychczas sądziłem. Autor broni stanowiska, z którym zgadzałem się przed i zgadzam się po przeczytaniu niniejszej książki, ale nie sądziłem, że skala zatrucia umysłów romantyzmem, martyrologią i głupotą była (i jest) tak wielka, że potrzeba by chyba tysięcy osobnych dzieł takich jak to, by coś w świadomości polskiej się zmieniło.
Będąc zawsze pół-germanofilem a pół-rusofilem, uważałem rozbiory za normalny proces w historii, który musiał nastąpić tak jak rozpad Jugosławii czy pierwsza wojna światowa. To wynik pewnych procesów, ale przede wszystkim woli władców absolutnych lub narodów. W naszym przypadku obydwu - i narodu i władców, a zwłaszcza przebiegłego Fryderyka Wielkiego, który potrafił głupotę Polaków wykorzystać, oraz Katarzyny, która naszej narodowej głupoty nie doceniła.
Ta zdolność i chęć chwycenia za ster historii, którą posiadali wyżej wymienieni, przejawiła się w jednym z ostatnich polskich władców ("jednym z...", bo po nim prawowitym królem był car Aleksander, którego narracja historyczna nie pozwala wymieniać w poczcie królów Polski). Stanisław August Poniatowski nie zdołał jednak kraju uratować mimo silnej woli ku temu.
Gdzieś w XVIII wieku zrodziła się tradycja umierania w bezsensownych wojnach, prowokujących silniejszych sąsiadów do interwencji poczytywanych za niewyobrażalne podłości i agresję.
I nic się nie nauczyliśmy dotychczas. Nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków Ilu Bocheńskich jeszcze trzeba?

"Dzieje głupoty w Polsce" uświadomiły mi, że przekonania dominujące w polskim społeczeństwie są bardziej szkodliwe niż dotychczas sądziłem. Autor broni stanowiska, z którym zgadzałem się przed i zgadzam się po przeczytaniu niniejszej książki, ale nie sądziłem, że skala zatrucia umysłów romantyzmem, martyrologią i głupotą była (i jest) tak wielka, że potrzeba by chyba...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dzień dobry, zwariowani miłośnicy literatury, herbaty i kocyka :3
W dzisiejszej recenzji opowiem wam o "Zagubionych chłopcach" O. S. Carda.
Do rzeczy.
Świetnie przeplata się tu element fantastyki z rzeczywistością, co plus, ale dopiero pod koniec. Żeby doczekać się tego, musimy przebrnąć przez obyczajową nijakość, którą chciał autor urozmaicić wątkami związanymi z rozwojem technologii, psychologią, religią i innymi rzeczami, które pasują tu do siebie tylko dlatego, że są jednakowo nijakie.
Pozdrawiam cieplutko, ciao.

Dzień dobry, zwariowani miłośnicy literatury, herbaty i kocyka :3
W dzisiejszej recenzji opowiem wam o "Zagubionych chłopcach" O. S. Carda.
Do rzeczy.
Świetnie przeplata się tu element fantastyki z rzeczywistością, co plus, ale dopiero pod koniec. Żeby doczekać się tego, musimy przebrnąć przez obyczajową nijakość, którą chciał autor urozmaicić wątkami związanymi z rozwojem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim postanowieniem było przeczytać coś nieprzystającego do mojego światopoglądu. Zdecydowałem się na wyzwanie przeczytania czegoś socjalistycznego, ale tak, by nie oceniać tego ze względu na autora i jego poglądy, które wprawdzie i tak się tu zawierają, ale wyłącznie na treść.

A ta nie zachwyca pod względem akcji i "dziania się".

Mimo to kilka dobrze brzmiących frazesów nie do końca utrzymanych w marksistowskim stylu, a raczej dość uniwersalnie sformułowanych, opisy społeczności więzienia, i spore przerysowanie, stworzyły specyficzny, mroczny klimat. A to w tak krótkim dziele naprawdę mi wystarcza.

Moim postanowieniem było przeczytać coś nieprzystającego do mojego światopoglądu. Zdecydowałem się na wyzwanie przeczytania czegoś socjalistycznego, ale tak, by nie oceniać tego ze względu na autora i jego poglądy, które wprawdzie i tak się tu zawierają, ale wyłącznie na treść.

A ta nie zachwyca pod względem akcji i "dziania się".

Mimo to kilka dobrze brzmiących frazesów...

więcej Pokaż mimo to