Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Literatura erotyczna już sama w sobie jest zazwyczaj niskich lotów, ale toto jest jak disco polo w świecie muzyki. Tandeta, cebula i skarpety w sandałach, choć fabuła opowiada o świecie złotych zegarków i prywatnych odrzutowców. Serio, jeżeli ktoś zamierza to czytać albo wybiera się na ekranizację, to proponuję włączyć sobie byle pornola na pornhubie - będzie tyle samo głebi ale za to znacznie wiecej więcej szczegółów.

Literatura erotyczna już sama w sobie jest zazwyczaj niskich lotów, ale toto jest jak disco polo w świecie muzyki. Tandeta, cebula i skarpety w sandałach, choć fabuła opowiada o świecie złotych zegarków i prywatnych odrzutowców. Serio, jeżeli ktoś zamierza to czytać albo wybiera się na ekranizację, to proponuję włączyć sobie byle pornola na pornhubie - będzie tyle samo...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Teoria konstruowanej emocji jest ciekawa i prawdopodobnie zapoczątkuje wiele dobrych przemian w naukowym (a w konsekwencji i społecznym) podejściu do ludzkiej psychiki. Natomiast tłumaczenie tej książki jest wyjątkowo kiepskie a praca korektorska to już po prostu tragedia do kwadratu. Co parę stron jakieś literówki, a czasami nawet po 2 w jednym zdaniu! Amatorszczyzna pełną gębą.

Teoria konstruowanej emocji jest ciekawa i prawdopodobnie zapoczątkuje wiele dobrych przemian w naukowym (a w konsekwencji i społecznym) podejściu do ludzkiej psychiki. Natomiast tłumaczenie tej książki jest wyjątkowo kiepskie a praca korektorska to już po prostu tragedia do kwadratu. Co parę stron jakieś literówki, a czasami nawet po 2 w jednym zdaniu! Amatorszczyzna pełną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę liczyłem na coś ciekawego. Ostatecznie otrzymałem coś, co przypomina nieudaną próbę skopiowania Bukowskiego, Houellebecqa i jeszcze Krzysztofa Vargi przez piętnastoletniego autora, który w dodatku odarł wpomnianych wyżej literatów z całej głebszej wartości, pozostawiąc jedynie przekleństwa i prymitywizm, zarówno treści jak i formy.

Daję trzy gwiazdki, zamiast jednej, tylko dlatego, że może jakiś gówniarz toto przeczyta i coś tam z tego wyniesie, na przykład, że życie wyłącznie dla samego ruchania i zaspakajania jedynie najbardziej fundamentalnych potrzeb nie ma sensu - bo zdaje się o to mniej więcej autorowi chodziło. Szkoda, że sprowadził wązną w sumie kwestię do postaci zwykłych rzygowin dla... no własnie, dla kogo? bo ciężko jest mi rozkminić grupe docelową tego ''dzieła''.
Dojrzałym mentalnie dorosłym osobnikom zdecydowanie odradzam.

Naprawdę liczyłem na coś ciekawego. Ostatecznie otrzymałem coś, co przypomina nieudaną próbę skopiowania Bukowskiego, Houellebecqa i jeszcze Krzysztofa Vargi przez piętnastoletniego autora, który w dodatku odarł wpomnianych wyżej literatów z całej głebszej wartości, pozostawiąc jedynie przekleństwa i prymitywizm, zarówno treści jak i formy.

Daję trzy gwiazdki, zamiast...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Daję sześć gwiazdek, pomimo że chciałbym dać dziewięć. Ta powieść powinna liczyć 400, max. 500 stron. Czasami warto pozostawić czytelnikowi conieco, zeby mógł to sobie wyczytać między wierszami. Wtedy i czytelnik poczuje się lepiej (inteligentniej :p) a i autor będzie się jawił jakby wyższych lotów.

Co do fabuły: rozwiązanie jednego z głównych wątków, nie dość, ze było od razu do przewidzenia, to jeszcze zakrawa o deus ex machina, a przynajmniej jeżeli uważnie się czytało. Ta gatunkowa płaszczyzna kryminału popsuła mi trochę całość, bo uporczywie wysuwała się na pierwszy plan. Sama historia może i ciekawa, ale ja osobiście bardziej doceniłbym tę powieść, gdyby była napisana Houellebecqszczyną, bo główny bohater jak najbardziej by się do tego nadawał.

Daję sześć gwiazdek, pomimo że chciałbym dać dziewięć. Ta powieść powinna liczyć 400, max. 500 stron. Czasami warto pozostawić czytelnikowi conieco, zeby mógł to sobie wyczytać między wierszami. Wtedy i czytelnik poczuje się lepiej (inteligentniej :p) a i autor będzie się jawił jakby wyższych lotów.

Co do fabuły: rozwiązanie jednego z głównych wątków, nie dość, ze było od...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałem to co napisał Kuba a raczej przesłuchałem na audiobooku, który przeczytał mi sam autor.
No i co? No i właściwie nic.
Kubę od zawsze lubiłem i nadal lubię, choć nierzadko mnie drażni i irytuje, ale rozumiem, że na tym właśnie polega jego know-how w sztuce wyróżniania się na tle innych. Po lekturze tej książki nic w tej kwestii się nie zmieniło. Kuba, jak mało kto, potrafi byle banał ubrać w takie słowa, że aż czasami ma się ochotę to zapamiętać. Z jego autobiografii wręcz kipi takimi mądrościami a ten humorystyczno-cyniczny wydźwięk powoduje, że całkiem fajnie się to czyta/słucha. Książka ta jest też dowodem na to, że Kuba należy do jakże wąskiej grupy ludzi inteligentnych w tej celebryckiej bandzie debili.
Jego ‘’Nieautoryzowana autobiografia’’ w zasadzie utwierdziła mnie w wyobrażeniu na jego temat. A skoro połasił się na popełnienie tego rodzaju literatury, to roszczę sobie prawo do subiektywnej i króciutkiej oceny jego osoby, choć zaznaczam: nie znam go osobiście.
Kubuś, odkąd tylko pamiętam, zawsze kreował się na nonkonformistę, człowieka, który idzie pod prąd i nie obraca się za siebie. Zawsze jednak wyczuwałem w tych deklaracjach nutkę zakłamania (z resztą nie ja jeden) i okazało się, że intuicja mnie nie zawiodła. Z książki wyłania się bowiem obraz nie tyle nonkonformisty, co raczej człowieka przekornego, który jako małolat, wbrew swej woli, należał do tej równiejszej części społeczeństwa w czasach quasi-egalitaryzmu; obraz dzieciaka, który raz zacząwszy szukać atencji i poklasku, w wieku 55 lat, po bez mała dwóch dekadach niesamowitych sukcesów w szołbiznesie, wciąż nie może przestać. Z tej lektury wyłania się też (niestety) obraz wiecznego chłopca, którego pozorna nieszablonowość w gruncie rzeczy sprowadza się do egzystencji typowego Janusza sukcesu, czyli: wypasionych fur, podrywania, dupczenia i uporczywego, niemal orgazmicznego wzbudzania zazdrości u innych.
To jest jednak Kuba, jemu trzeba wybaczyć.

Przeczytałem to co napisał Kuba a raczej przesłuchałem na audiobooku, który przeczytał mi sam autor.
No i co? No i właściwie nic.
Kubę od zawsze lubiłem i nadal lubię, choć nierzadko mnie drażni i irytuje, ale rozumiem, że na tym właśnie polega jego know-how w sztuce wyróżniania się na tle innych. Po lekturze tej książki nic w tej kwestii się nie zmieniło. Kuba, jak mało...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podejście do życia w wydaniu Bukowskiego było oryginalne w czasach rewolucji seksualnej i w późniejszych dekadach pierwszej połowy XX wieku.. Teraz to jedynie ciekawostka (czasami niezbyt smaczna). Za to sposób w jaki pisze o wszystkim i o niczym jest genialny - można to powiedzieć o niemal każdej jego książce. Dziś, w czasach gdy za wartościowe uznaje się głównie przeintelektualizowne i mega-ultra-artystyczne powieści, proza Bukowskiego może sie niektórym wydawać prostacka. Ale taka nie jest. Owszem, pisał on prostym językiem bez żadnych smaczków stylistycznych, ale za to trafiał w punkt i wiarygodnie odzwierciedlił bezsens ówczesnej rzeczywistości. Nie ma tu tego irytującego przerostu formy nad treścią, jakże charakterystycznego dla współczesnej ''ambitnej'' literatury.
W Faktotum nie podobało mi się jedynie zakończenie. Być może zabrakło Bukowskiemu lepszych pomysłów.

Podejście do życia w wydaniu Bukowskiego było oryginalne w czasach rewolucji seksualnej i w późniejszych dekadach pierwszej połowy XX wieku.. Teraz to jedynie ciekawostka (czasami niezbyt smaczna). Za to sposób w jaki pisze o wszystkim i o niczym jest genialny - można to powiedzieć o niemal każdej jego książce. Dziś, w czasach gdy za wartościowe uznaje się głównie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Valis to pierwsza powieść Dicka, którą przeczytałem, wcześniej zaliczyłem prawie wszystkie opowiadania (oraz filmy). Wielu uważa, ze Dick był wariatem, ale, pryznajmniej z lektury tej książki, wynika, że był wariatem świadomym. A wariaci na ogół nie wiedzą (nie dopuszczają tej myśli), że są wariatami. Tło filozoficzne mnie nie przekonuje, bo nie potrafię poważnie traktować kogoś, kto sam przyznaje, że ma zlasowany mózg od ćpania (co powszechnie o Dicku było wiadomo). Myślę, że Dick wolał, by uważano go za wariata, bo wariatów ludzie często lubią (a nóż waraici widzą coś, czego reszta ludzi nie dostrzega?). Ludzie nie lubią zaś paranoików, boja się ich, i ja myslę, że Dick był po prostu paranoikiem, który być może świadom postępu choroby, wolał by brano go za zwykłego, niegroźnego wariata.

Vallis bardzo mi się podoba, może było to nieświadome działanie a może świadome, ale Dick utwierdził mnie tu w przekonaniu, że granica pomiędzy wszelkiego rodzaju mistycyzmem a brakiem przysłowiowej piętej klepki, może być baaaardzo cienka.

Valis to pierwsza powieść Dicka, którą przeczytałem, wcześniej zaliczyłem prawie wszystkie opowiadania (oraz filmy). Wielu uważa, ze Dick był wariatem, ale, pryznajmniej z lektury tej książki, wynika, że był wariatem świadomym. A wariaci na ogół nie wiedzą (nie dopuszczają tej myśli), że są wariatami. Tło filozoficzne mnie nie przekonuje, bo nie potrafię poważnie traktować...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początek przychylę się do opinii twierdzących, że autorka tylko w znikomym stopniu wykorzystała potencjał własnego pomysłu. Historia opowiedziana raczej w sposób banalny, chyba po to, by każdy mógł ją zrozumieć. Ma jednak bardzo fundamentalne przesłanie, choć nie jestem pewien, czy wynika ono z świadomego zamiaru autorki, czy po prostu samo wypłynęło na wierzch z racji swojej zasadności. Otóż my, ludzie, wciąż należymy do świata zwierząt, czy się to nam podoba czy nie i w dalszym stopniu jesteśmy uwarunkowani przez naturę. A jednym z podstawowych praw natury jest potrzeba dominacji, której niestety nie da się zakazać ustawowo. Ta potrzeba jest bardzo silna (jeżeli spojrzymy na nasz gatunek jako całość) i tak głęboko w nas zakorzeniona, że kryje się nawet pod jakże wspaniałym płaszczykiem walki o równość, wolność i sprawiedliwość -czyli pojęcia zupełnie abstrakcyjne z perspektywy natury, pojęcia które pięknie wyglądają w naszych głowach, natomiast w praktyce już niekoniecznie.
Przy okazji tej lektury warto by zadać sobie również bardzo ważne pytanie, czy współczesny feminizm jest wciąż tylko walką o równouprawnienie i czy aby nie staje się powoli narzędziem odwetu na białym, heteroseksualnym samcu homo sapiens, który śmiał zdominować świat.

Na początek przychylę się do opinii twierdzących, że autorka tylko w znikomym stopniu wykorzystała potencjał własnego pomysłu. Historia opowiedziana raczej w sposób banalny, chyba po to, by każdy mógł ją zrozumieć. Ma jednak bardzo fundamentalne przesłanie, choć nie jestem pewien, czy wynika ono z świadomego zamiaru autorki, czy po prostu samo wypłynęło na wierzch z racji...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W zbiorze tym przeważają utwory słabe, pisane prostym językiem, pełne banalnych postaci. Są to raczej początki Kosika. Natomiast nie brakuje tu tego, za co autora cenię najbardziej a mianowicie, że potrafi z mojej wyobraźni wycisnąć ostatnie soki. W mojej ocenie sześć gwiazdek jak najbardziej zasłużone.

W zbiorze tym przeważają utwory słabe, pisane prostym językiem, pełne banalnych postaci. Są to raczej początki Kosika. Natomiast nie brakuje tu tego, za co autora cenię najbardziej a mianowicie, że potrafi z mojej wyobraźni wycisnąć ostatnie soki. W mojej ocenie sześć gwiazdek jak najbardziej zasłużone.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna książka, ale do wciągnięcia nosem na jeden raz. Szkoda, że tak mało. Też mieszkam w tym ceglano-betonowym świecie, choć na południu Anglii, i wrażenia tu opisane nie są mi obce. No i ten język. Gdy przeczytałem, że Kamila Czul to połączenie Masłowskiej i Witkowskiego, zacząłem się zastanawiać, jak z czegoś takiego można jeszcze coś wycisnąć. No i proszę, można, i to k..wa jak! Do tego trochę śląskiej gwary, slangu i typowo wsiowych smaczków językowych (ale uniwersalnych i zrozumiałych dla mieszkańców chyba każdego zakątka kraju), sprawiło, ze przybyło mi kurzych łapek pod oczami. Banan prawie nie schodził mi z twarzy, choć to może tylko subiektywne odczucie, jako że z tych samych co autorka polskich pochodzę okolic.

Świetna książka, ale do wciągnięcia nosem na jeden raz. Szkoda, że tak mało. Też mieszkam w tym ceglano-betonowym świecie, choć na południu Anglii, i wrażenia tu opisane nie są mi obce. No i ten język. Gdy przeczytałem, że Kamila Czul to połączenie Masłowskiej i Witkowskiego, zacząłem się zastanawiać, jak z czegoś takiego można jeszcze coś wycisnąć. No i proszę, można, i to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Polecam wszytkim tym, którzy oprócz czytania ze zrozumieniem, potrafią też dostrzec to, co zawarte jest pomiędzy wierszami, wyczuć głębszy przekaz prawdziwej literatury. Polecam również tym, którym nie przeszkadza artystyczna swoboda niektórych pisarzy. Wszystkim innym - odradzam i odsyłąm do popularnych autorów kryminałów.

Polecam wszytkim tym, którzy oprócz czytania ze zrozumieniem, potrafią też dostrzec to, co zawarte jest pomiędzy wierszami, wyczuć głębszy przekaz prawdziwej literatury. Polecam również tym, którym nie przeszkadza artystyczna swoboda niektórych pisarzy. Wszystkim innym - odradzam i odsyłąm do popularnych autorów kryminałów.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Z klasykami s-f mam pewien problem, polegający na tym, że męczą mnie i nużą opisy technologii i gadżetów z przyszłości. Wziąłem się w końcu za Lema i nie było tak źle! Co prawda ''naukowe'' opisy i wywody myślowe uczonych na temat pozaziemskiego oceanu czytałem w przyspieszonym tempie, to jestem pod wrażeniem umiejętnego zobrazowania jak bardzo niezromumiała dla nas może być inteligencja pozaziemska. Z pewnością jeszcze do Lema wrócę.

Z klasykami s-f mam pewien problem, polegający na tym, że męczą mnie i nużą opisy technologii i gadżetów z przyszłości. Wziąłem się w końcu za Lema i nie było tak źle! Co prawda ''naukowe'' opisy i wywody myślowe uczonych na temat pozaziemskiego oceanu czytałem w przyspieszonym tempie, to jestem pod wrażeniem umiejętnego zobrazowania jak bardzo niezromumiała dla nas może...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałem ową książeczkę i moja opinia na temat jej zawartości jest niemal taka sama jak przed jej lekturą. Banalne prawdy ubrane w taki sposób, by wyglądały swieżo i mądrze. Jednak ma to w sobie jakąś wartość. Większość z nas (szczególnie tych czytających książki i korzystających z dobrodziejstw intelektu) owe prawdy jeżeli nie świadomie, to przynajmniej intuicyjnie rozumie, wyczuwa i raz po raz praktykuje w życiu codziennym. Jednak świat, cała ta struktura naszej rzeczywistości oraz my sami jest tak skomplikowane, że od teori do praktyki często dzieli nas przepaść. Dlatego warto raz na jakiś czas rzucić okiem na wypociny ‘’specjalistów’’ od autodoskonalenia się, choćby po to, by uświadomić sobie jak rzadko człowiek korzysta z własnej intuicyjnej mądrości i towarzyszącemu jej rozsądkowi.
Jest jednak coś w ‘’merytorycznej’’ częsci książeczki, co trochę mi się nie spodobało i gdzie wyczuwam nutkę ideologicznego podtekstu, mającego na celu pokazać jak szkodliwy jest szeroko rozumiany konserwatyzm. Autor sugeruje, że dla trzech z czterech przedstawionych w tej historii postaw ludzkiego zachowania można znaleść w życiu użyteczne zastosowanie, natomiast dla czwartej, czyli tej wyrażajacej obawę przed zmianami - żadnego. Ktoś taki, według autora albo się zmieni i dostosuje, albo nie ma dla niego miejsca. Owszem, w historyjce o serze taka osoba faktycznie stoi na straconej pozycji, ale świat jest niestety bardziej skomplikowany. Jeżeli spojrzymy na tą moralistyczną historyjkę nie tylko przez pryzmat dążenia do szczęscia, ale z szerszej perspektywy, przesłanie autora traci na wartości a jego trafność staje się wątpliwa. Czasami bierność i zaniechanie pewnych działań, może uchronić przed katastrofą. Ślepe parcie na postęp może być równie szkodliwe jak bojaźliwy konserwatyzm, bo pojawia się wtedy miejsce dla demagogów i szarlatanów manipulujących ludźmi. Wystarczy przyjrzeć się ideom, które setki, czy nawet tysiące lat temu miały bardzo postepowy i nowoczesny charakter a dzisiaj mają znaczenie raczej pejoratywne i zyczylibyśmy sobie, aby nie pojawiły się w ogóle albo w innej, mniej szkodliwej formie.

Przeczytałem ową książeczkę i moja opinia na temat jej zawartości jest niemal taka sama jak przed jej lekturą. Banalne prawdy ubrane w taki sposób, by wyglądały swieżo i mądrze. Jednak ma to w sobie jakąś wartość. Większość z nas (szczególnie tych czytających książki i korzystających z dobrodziejstw intelektu) owe prawdy jeżeli nie świadomie, to przynajmniej intuicyjnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Logika wypływająca z faktów, poszlak, plotek i domysłów może pójść w jakimkolwiek kierunku. Autor w tej książce poszedł w stronę skrajnie konspiracyjnej teorii (uważam, że taka też była jego intencja przy zbieraniu materiału) i wszystko mu się ułożyło w spójną całość.
No i byłoby elegancko, gdyby tylko nie ta nasza ludzka tendencja do upraszczania i destylowania rzeczywistości z niepasujących nam elementów. Bez takich zabiegów fantastyczne teorie tracą swoją spójność i może się zrobić zwykła papka. Coś mi mówi, ze właśnie tak skończyłaby teoria pana Bramleya, gdyby tylko podszedł całkowicie obiektywnie do omawianego przez siebie tematu.

Logika wypływająca z faktów, poszlak, plotek i domysłów może pójść w jakimkolwiek kierunku. Autor w tej książce poszedł w stronę skrajnie konspiracyjnej teorii (uważam, że taka też była jego intencja przy zbieraniu materiału) i wszystko mu się ułożyło w spójną całość.
No i byłoby elegancko, gdyby tylko nie ta nasza ludzka tendencja do upraszczania i destylowania...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznę od wyplucia co mi się tu nie podoba. Prede wszystkim ten katastroficzny ton o skłonnościach rodzaju ludzkiego do autodestrukcji. Owszem, rozumiem i popieram, literatura ma przecie uświadamiać zagrożenia i oświecać, ale ileż można? Ileż można tłoczyć ludziom do łbów że są głupi, kierują się głównie niskimi pobudkami i tylko dac im broń i technologię to się wybiją do reszty a jak nie siebie to całą faune i florę. 90% s-f od mniej więcej połowy XX wieku na tym bazuje. Efekt tego jest taki, że dziś coraz więcej ludzi wyrzeka się dorobku cywilizacji, gardzi nim i podważa dokonania nauki. Ponadto, zakończenie zalatuje utopią, tyle że przeniesioną w kosmos. No bo jak inaczej rozumieć przekaz, że konfrontacja z jakimkolwiek obcym może i powinna opierac się na jakiejś dziwnie pokojowej symbiozie. Znane nam prawa natury nie przewidują rozwoju bez ofiar i podporządkowania słabszych, to tak jakby chcieć produkować bez użycia materiałów i miejsca na postawienie fabryki. Oczywiście, można wierzyć, że w kosmosie istnieją nieznane nam jeszcze prawa, ale w Boga też można sobie wierzyć, i co z tego?
Jednak przymknąwszy oko na te męczące już zgrzyty, przyznaję, że książka jest napisana z takim rozmachem a tematyka ogarnięta z tak szerokiej perspektywy, że aż żal, ze pojawił się ten trywialny i banalny katastrofizm. Rozwój inteligencji na zielonej planecie jest ewidentnie anologią do naszej historii, jak chocby pokonywanie własnych ograniczeń i wynikających z nich przesądów. Da się tu odczuć ducha Ericha von Danikena (oraz jemu podobnych), do którego teorii podchodzę z dystansem ale i wielkim sentymentem.
Gdyby tylko nie ten oklepany i przeżuty na wszystkie sposoby katastrofizm…

Zacznę od wyplucia co mi się tu nie podoba. Prede wszystkim ten katastroficzny ton o skłonnościach rodzaju ludzkiego do autodestrukcji. Owszem, rozumiem i popieram, literatura ma przecie uświadamiać zagrożenia i oświecać, ale ileż można? Ileż można tłoczyć ludziom do łbów że są głupi, kierują się głównie niskimi pobudkami i tylko dac im broń i technologię to się wybiją do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Chinlandia Roman Konik, Damian Leszczyński
Ocena 6,0
Chinlandia Roman Konik, Damian...

Na półkach: , ,

Chiny widziane ''polskim'' okiem. Pisząc o Chinach nie sposób nie poruszyć tematów politycznych, ustrojowych czy ogólnie światopoglądowych. Autor zatem subiektywnie ocenia i porównuje co nadaje tej książce autentyczności. Książkę szczególnie polecam wszytkim ''fukuyamistom'', dla których zachodni model demokracji jest zwieńczeniem ideologicznego postepu.

Chiny widziane ''polskim'' okiem. Pisząc o Chinach nie sposób nie poruszyć tematów politycznych, ustrojowych czy ogólnie światopoglądowych. Autor zatem subiektywnie ocenia i porównuje co nadaje tej książce autentyczności. Książkę szczególnie polecam wszytkim ''fukuyamistom'', dla których zachodni model demokracji jest zwieńczeniem ideologicznego postepu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podstawowym minusem tej książki, jest to, że autor ( autorzy?) uparcie tłumaczy to, co dla większości normalnych, inteligentnych i wychowanych zgodnie z powszechnie panującą moralnością ludzi, jest intuicyjne i oczywiste. Zadnego powiewu psychologiczno - socjologicznych nowinek, czegoś co zaskoczyłoby cżłowieka, który i bez czytania takich książek zastanawia się i analizuje zachowanie swoje i innych ludzi a w tym i dzieci. Poza tym jest ok.

Podstawowym minusem tej książki, jest to, że autor ( autorzy?) uparcie tłumaczy to, co dla większości normalnych, inteligentnych i wychowanych zgodnie z powszechnie panującą moralnością ludzi, jest intuicyjne i oczywiste. Zadnego powiewu psychologiczno - socjologicznych nowinek, czegoś co zaskoczyłoby cżłowieka, który i bez czytania takich książek zastanawia się i analizuje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Minimum akcji, maksimum stylu, i też może być ciekawie. Ponadto Pilch pokazuje nie tylko przywary Polaków, ale i chaos jaki człowiek może mieć pod swą całkiem niemałą kopułą.

Minimum akcji, maksimum stylu, i też może być ciekawie. Ponadto Pilch pokazuje nie tylko przywary Polaków, ale i chaos jaki człowiek może mieć pod swą całkiem niemałą kopułą.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mimo, że nie mam typowo prawicowych poglądów, to retoryka ludzi pokroju Ziemkiewicza bardzo mi się podoba. Szkoda, że poglądy jego i jemu podobnych przez całe lata dziewięćdziesiąte były tłamszone i perfidnie deptane. Gdyby nie monopol Michnika na poprawne myślenie, dzisiejszy dyskurs polityczny i społeczny niewatpliwie stałby na wyższym poziomie. Jedynym minusem tej książki jest dla mnie uporczywe przepraszanie czytelnika za stosowanie przez autora dygresji i jak sam to określił ''mądrych słów''. Można odnieść wrażenie, że Ziemkiewicz adresował ją dla prostaczków, którzy nie potrafią zrozumieć trudniejszych słów ani ogarnąć tematu wzbogaconego dygresjami.
Książkę słuchałem w formacjie audiobooka( podobnie z resztą jak ''Polactwo'') i mimo, że dykcja Ziemkiewicza pozostawia wiele do życzenia, to słuchało się go naprawdę dobrze.

Mimo, że nie mam typowo prawicowych poglądów, to retoryka ludzi pokroju Ziemkiewicza bardzo mi się podoba. Szkoda, że poglądy jego i jemu podobnych przez całe lata dziewięćdziesiąte były tłamszone i perfidnie deptane. Gdyby nie monopol Michnika na poprawne myślenie, dzisiejszy dyskurs polityczny i społeczny niewatpliwie stałby na wyższym poziomie. Jedynym minusem tej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak dla mnie, książka ta jest niezwykle aktualna pod względem relacji międzykulturowych początku XXI wieku. Wątek Lucy i jej relacji ze środowiskiem Petrusa obrazuje nie tylko pokłosie południowo-afrykańskiego Apartheidu, ale i brak rozróżnienia pomiędzy wielkodusznością a poczuciem winy, co jest znamienne również dla wielu białych mieszkańców ogólnie pojmowanego ''Zachodu''. Trzecioosobowy narrator, co prawda, nie wydaje tutaj osądów, niemniej jednak, bohaterowie już jak najbardziej.,

Jak dla mnie, książka ta jest niezwykle aktualna pod względem relacji międzykulturowych początku XXI wieku. Wątek Lucy i jej relacji ze środowiskiem Petrusa obrazuje nie tylko pokłosie południowo-afrykańskiego Apartheidu, ale i brak rozróżnienia pomiędzy wielkodusznością a poczuciem winy, co jest znamienne również dla wielu białych mieszkańców ogólnie pojmowanego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to