-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
Co tu dużo mówić - moim zdaniem świetna. Akcja wartka, trzymająca w napięciu, dobrze napisana. Motyw relacji między dwójką głównych bohaterów - dobrze poprowadzony i ciekawy dla czytelnika; już bardzo chciałabym wiedzieć, co między tą dwójką wydarzy się dalej!
Niestety domyśliłam się zakończenia, ale i tak uważam, że intryga była wymyślona bardzo dobrze, a prawdopodobieństwo wpadnięcia na właściwy trop było naprawdę niewielkie.
Co tu dużo mówić - moim zdaniem świetna. Akcja wartka, trzymająca w napięciu, dobrze napisana. Motyw relacji między dwójką głównych bohaterów - dobrze poprowadzony i ciekawy dla czytelnika; już bardzo chciałabym wiedzieć, co między tą dwójką wydarzy się dalej!
Niestety domyśliłam się zakończenia, ale i tak uważam, że intryga była wymyślona bardzo dobrze, a...
Świetna książka, w której śledztwo przeplata się z namiętnością, wątek kryminalny z osobistym. Plus rewelacyjny obraz Wenecji, opisanej tak plastycznie, że aż ma się wrażenie, jak by się tam było. A co najważniejsze - po prostu bardzo, bardzo przyjemna lektura, od której ciężko się oderwać. Polecam!
Świetna książka, w której śledztwo przeplata się z namiętnością, wątek kryminalny z osobistym. Plus rewelacyjny obraz Wenecji, opisanej tak plastycznie, że aż ma się wrażenie, jak by się tam było. A co najważniejsze - po prostu bardzo, bardzo przyjemna lektura, od której ciężko się oderwać. Polecam!
Pokaż mimo to2015-11-29
Nie wyobrażam sobie przedświątecznych tygodni bez obejrzenia "Love Actually" i "Listów do M", bez pójścia do Teatru Wielkiego na "Dzaidka do Orzechów". Od tej pory do tej listy przedświątecznych niezbędników z największą przyjemnością dodam też książkę Natalii Sońskiej.
Ktoś mógłby powiedzieć, że historia opisana w powieści jest sztampowa i banalna - pewnie trochę tak. Piękna, młoda dziennikarka pisma dla kobiet wiedzie z pozoru atrakcyjne życie. Pracuje w redakcji, oddycha rytmem stolicy, a ewentualne problemy zawsze może omówić z wierną i lojalną przyjaciółką. Na tej z pozoru godnej pozazdroszczenia egzystencji czai się jednak kilka rys - Hania od lat nie może awansować, klepie chałtury poniżej swoich kompetencji, a w życiu damsko-męskim zupełnie jej się nie układa. Wobec braku stałego, pewnego związku musiała przyzwyczaić się do samotności i niezależności, która stała się jej zbroją przeciwko uczuciu zranienia i rozczarowania.
Tak to się toczy latami, aż pewnego grudniowego dnia w jej życie wkracza Wiktor - przystojny, inteligentny, bogaty biznesmen - i zdobywa je szturmem. I to właśnie daje początek pięknej, nawet jeśli naiwnej, historii o miłości z Bożym Narodzeniem w tle.
Historia jest niby przewidywalna, to fakt, chociaż mnie osobiście zdziwiło to, że fabuła obywa się bez dramatów, bez tych typowych, schematycznych "poznają się - nie lubią się - zaczynają się sobie podobać - stwierdzają, że może to coś więcej - kłócą się - schodzą się - może będą żyli długo i szczęśliwie, ale nie wiadomo, bo żyjemy w XXI wieku i raczej na nic w tym względzie nie należy się nastawiać".
Zamiast tego mamy historię dwojga bohaterów, do których czujemy sympatię i którym towarzyszymy w ich pierwszych tygodniach razem, od zauroczenia aż po... no właśnie, bez spoilerów, do tego nie nawiążę.
Jak tytuł tak i książka ma bardzo przyjemny klimat ciepła, miłości, czegoś przytulnego i dobrego - taki, jaki każdy z nas lubi nie tylko przed Świętami, ale zawsze.
Czy mam jakieś "ALE"? Takie minimalne. Główna bohaterka czasem troszkę mnie irytowała, a główny bohater wydawał mi się zbyt idealny. Może niektóre zwroty akcji mogły być troszkę bardziej wyraziste i dramatyczne, ale koniec końców nie ma to znaczenia.
Bo "Garść pierników, szczypta miłości" to naprawdę przemiła, przeciepła, niezwykle przyjemna książką, do której na pewno sięgnę jeszcze w niejeden grudniowy wieczór przed kolejnymi Gwiazdkami.
TAKIEGO debiutu chciałby każdy autor! Gratuluję i będę czekała na kolejne książki Pani Natalii Sońskiej.
Nie wyobrażam sobie przedświątecznych tygodni bez obejrzenia "Love Actually" i "Listów do M", bez pójścia do Teatru Wielkiego na "Dzaidka do Orzechów". Od tej pory do tej listy przedświątecznych niezbędników z największą przyjemnością dodam też książkę Natalii Sońskiej.
Ktoś mógłby powiedzieć, że historia opisana w powieści jest sztampowa i banalna - pewnie trochę tak....
Ogromnie podobała mi się ta książka - już nawet nie ze względu na samą kryminalną intrygę, choć ta niewątpliwie była dobra, ale przede wszystkim - za mistrzowski opis realiów Podhala, które w "Ślebodzie" naprawdę gra pierwsze skrzypce. Autorom bardzo trafnie udało się uchwycić specyfikę świata, w którym piękno natury i wieloletnia tradycja permanentnie kłócą się z jarmarczną, regionalną "pop-kulturą" wymuszoną przez symbiozę górali z turystami. Aż widzi się te stragany z ciupagami i czuje zapach smażonego oscypka, nad którym jednak niepodzielnie górują przepiękne, majestatyczne Tatry. Polecam!
Ogromnie podobała mi się ta książka - już nawet nie ze względu na samą kryminalną intrygę, choć ta niewątpliwie była dobra, ale przede wszystkim - za mistrzowski opis realiów Podhala, które w "Ślebodzie" naprawdę gra pierwsze skrzypce. Autorom bardzo trafnie udało się uchwycić specyfikę świata, w którym piękno natury i wieloletnia tradycja permanentnie kłócą się z...
więcej Pokaż mimo to