-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2018-11-21
2018-05-18
Niby nie sądzi się książki po okładce, ja jednak to zrobiłam. Choć nie tyle po okładce, co po lekturze kilkudziesięciu stron. Wówczas wydawało mi się, iż wszystko tu jest przewidywalne, bez większego pomysłu. Przez myśl przeszło mi nawet przerwanie lektury. Jednak byłby to wielki błąd z mojej strony. Książka okazała się bowiem ciekawa i zaskakująca.
Sam pomysł na fabułę z jednej strony nie raz już był, z drugiej strony przykuwa uwagę czytelnika. Siostry zostają rozdzielone w dzieciństwie.Młodszą ojciec wywozi do Ameryki, starsza zostaje z matką w Anglii. Przez długie lata kobieta próbowała odnaleźć córkę, z czasem w poszukiwania zaangażowała się też druga dziewczyna. Bez rezultatów. Po wielu latach odzywa się zaginiona dziewczyna. Wszystko diametralnie się zmienia.
Ustabilizowana życie Clare burzy pojawienie się Alice. Siostra, której tak zawzięcie poszukiwała przez lata, nie jest tak idealna jakby sobie wymarzyła. Bez skrępowania paraduje w kusych koszulkach przy jej mężu, spędza czas z jej dziećmi, a matka stara się jej zrewanżować za stracone lata. Clare wydaje się, jakby siostra chciała nie tylko wejść w ich życie. Zaczyna mieć wręcz obsesję, że ta chce zabrać jej to, na co przez lata sobie zapracowała.
I tu buduje się całe napięcie. Czytelnik zaczyna się zastanawiać nad różnymi możliwościami. Czasem jakaś ich cząstka okazuje się być prawdą. Jednak po pewnym czasie znów okazuje się, iż znów błędnie dedukowaliśmy.
Cieszę się, że nie zrezygnowałam z tej książki. Okazało się, iż nie raz mnie zaskoczyła. Nic w niej nie było oczywiste, aż do ostatniej strony. Dlatego szczerze mogę polecić "Siostrzyczki".
Niby nie sądzi się książki po okładce, ja jednak to zrobiłam. Choć nie tyle po okładce, co po lekturze kilkudziesięciu stron. Wówczas wydawało mi się, iż wszystko tu jest przewidywalne, bez większego pomysłu. Przez myśl przeszło mi nawet przerwanie lektury. Jednak byłby to wielki błąd z mojej strony. Książka okazała się bowiem ciekawa i zaskakująca.
Sam pomysł na fabułę z...
2018-02-27
Rozczarowanie. To pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl po tej lekturze. Pierwsza powieść autorki przypadła mi do gustu. Nie ukrywam, iż miałam spore oczekiwania co do kolejnej odsłony pisarki. Niestety, tym razem nie wyszło.
Przewidywalność i oczywistość. To kolejne określenia pasujące idealnie do tej pozycji. Nie ukrywam, iż pierwsze strony mnie wciągnęły. W napięciu odczytywałam kolejne słowa. Będąc sama w domu wczuwałam się w sytuację bohaterki. Niestety szybko mi przeszło, bo ile można przeżywać głuche telefony? I taka jest cała ta książka. Na chwilę wciąga, po czym nudzi.
Główna bohaterka pewnego wieczoru wraca do domu sama, wokół szaleje burza. Wybiera boczną drogę na skróty, gdzie widzi samotnie stojący samochód. Zatrzymuje się, ale ponieważ jego kierowca do niej nie wychodzi, odjeżdża. Po powrocie do domu zapomina, iż miała poinformować policję o dziwnie stojącym aucie.
Następnego dnia dowiaduje się, iż w samochodzie tym została zamordowana kobieta. Już sam ten fakt może przerazić. Z nasza bohaterka dodatkowo zaczyna dostawać głuche telefony. Po pewnym czasie dochodzi do niej także to, iż ma początki demencji. Jest przerażona i przygnieciona tą sytuacją. Jedynie mąż i przyjaciółka starają się przy niej trwać. Ile jednak można wytrzymać z osobą, która zachowuje się jak obłąkana?
Tyle jeśli chodzi o ogólny zarys. Brzmi to dość ciekawie i można by się wiele spodziewać. Jednak nie radzę. Łatwo się bowiem rozczarować. Histeria tej kobiety jest przesadzona. Boi się dźwięku telefonu, ale nie ma (w pewnym momencie) oporów przed nałykaniem się odurzających tabletek. Jeśli się czegoś, kogoś boję, to nie otumaniam się lekami. Przecież łatwiejszego celu nie ma.
Od pierwszych stron wiedziałam kto jest jej stalkerem. Nie miałam najmniejszych kłopotów, aby domyślić się dlaczego. To był tak banalne, że aż niemożliwe. Dlatego z ciekawością dążyłam do zakończenia Chciałam udowodnić swoje racje, z tym samym orzec, iż ta książka to nic specjalnego.
Muszę jednak uczciwie przyznać, iż zakończenie było dość ciekawe. Aż dziw bierze, że kobieta, która przed chwilą była uzależniona od leków, może tak trzeźwo myśleć. Jedyna rzecz, która zaskoczyła mnie pozytywnie w tej książce.
Na kolejną pozycję autorki już nie będę czekała z taką nadzieją. Niestety tak to już jest, że sukces nie często się powtarza. Pozostaje mi tylko pocieszać się myślą, że czas z książką nigdy nie będzie straconym.
Rozczarowanie. To pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl po tej lekturze. Pierwsza powieść autorki przypadła mi do gustu. Nie ukrywam, iż miałam spore oczekiwania co do kolejnej odsłony pisarki. Niestety, tym razem nie wyszło.
Przewidywalność i oczywistość. To kolejne określenia pasujące idealnie do tej pozycji. Nie ukrywam, iż pierwsze strony mnie wciągnęły. W...
2018-02-19
Moim skromnym zdaniem to jedna z lepszych książek polskich autorek. Nie ma w niej cudownych miłosnych historii, pięknego życia i cudownej recepty na problemy. I to jest jej mocna strona. Ile bowiem można czytać o czymś, co nijak ma się do rzeczywistości? A w tym przypadku wszystko jest bardzo realne.
Główna bohaterka do zamożnych ludzi nie należy. Ma męża, który pracuje dorywczo oraz dwójkę dzieci. No i jeszcze ojca, który po śmierci żony popada w alkoholizm. Sama jest ekspedientką w typowym markecie.
Świata na pewno nie ogląda przez różowe okulary, a czasem nawet ma się wrażenie, że twardo stąpa po ziemi. Chcąc poprawić swoją sytuację zaczyna pracować w prawiebanku (nazwa urocza). I o dziwo stwierdza, że nie rozumie jak można brać pożyczki w takim miejscu. Potrafi obliczyć odsetki i szokują ją ci, którzy świadomie godzą się na taką nieuczciwość.
Z jednej strony mam wrażenie, iż to inteligentna kobieta, która chciałaby zmienić swoją sytuację. Po chwili widzę głupią babę, która zachłysnęła się luksusem.
Z ciekawością czytałam o pojawieniu się przyjaciółki sprzed lat, delegacjach, zdradach i pamiętnikach matki. Zastanawiałam się nad dzisiejszymi czasami, gdy dzieci uznały swoją rodzinę za normalną gdy kupili auto, komputer czy telefon. Myślałam o tym, jak ważna jest miłość i akceptacja rodziców i co musiało się stać, by matka nazywała swoje dziecko larwą.
Jest tu dużo życiowych sytuacji. Sporo sytuacji, w których można się uśmiechnąć. I mimo głupoty bohaterki do ostatniej chwili trzyma się za nią kciuki.
To książka dla każdego. Nikt nie wie, co go w życiu spotka. Mimo, iż bohaterka widzi tu trochę winę swojego pochodzenia, ja się z tym nie zgadzam. Przeszłość i pochodzenie odbija w nas piętno. Ale przecież to, że mamy różne blizny nie przekreśla nas jako ludzi.
Moim skromnym zdaniem to jedna z lepszych książek polskich autorek. Nie ma w niej cudownych miłosnych historii, pięknego życia i cudownej recepty na problemy. I to jest jej mocna strona. Ile bowiem można czytać o czymś, co nijak ma się do rzeczywistości? A w tym przypadku wszystko jest bardzo realne.
Główna bohaterka do zamożnych ludzi nie należy. Ma męża, który pracuje...
Książkę połknęłam w dwa wieczory (spokojnie można ją skończyć w jeden, gdy ma się cały do dyspozycji). Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż mnie wciągnęła. Dlaczego taka ocena? Ponieważ jak to ostatnio u mnie bywa z nowościami Kinga - czuję niedosyt. Czym to się objawia? Nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że książka mi się podobała lub nie. A takich sytuacji bardzo nie lubię.
Nie będę tu streszczać całej fabuły, ponieważ nie taka jest rola tych moich wypocin. Generalnie opisywany jest tutaj dziwny przypadek mężczyzny, który systematycznie traci na wadze (w pewnym momencie już po 1 kg dziennie). A co w tym dziwnego? Nadal ma posturę dużego mężczyzny z nadwagą. Za to staje się sprawniejszy fizycznie, lżejszy. Poznajemy także jego znajomych i sąsiadki (małżeństwo homoseksualne). Tyle.
Postaci jak najbardziej na plus. Pokazują różne emocje, wzbudzają sympatię lub niechęć. Ich wzajemne relacje zostały tak sprawnie ze sobą połączone, że ma się wrażenie, iż tak po prostu musi być. Gdyby zabrakło jednej z nich cała konstrukcja runie.
Cała akcja rozgrywa się wokół wątku utraty wagi. Trudno tu dodać coś więcej, aby nie popsuć lektury przyszłym czytelnikom.
I w całej tej pozytywnej otoczce ja czuję niesmak. Dla mnie opowiadanie jest za krótkie, wolę powieści (zwłaszcza Kinga). Mam "chorobę", ale brak jest przyczyny. To mnie osobiście denerwuje, bo wolę nawet nie wiem jak bardzo nierealne wyjaśnienie. Nie łykam tego, że coś bierze się z niczego, ot tak - trafiło na ciebie. Zakończenie to też nie moja bajka. Nie zdradzam, ale spodziewałam się czegoś innego.
I tak mi właśnie przyszło do głowy, że w przypadku tej książki też jestem "uniesiona". Podobała mi się, stopy oderwały się od ziemi. Tylko niestety nie wzleciałam ku niebu. Z takiej oto pozycji przyznaję też ocenę pomiędzy. Ale czytajcie, bo to szybka i miła lektura.
Książkę połknęłam w dwa wieczory (spokojnie można ją skończyć w jeden, gdy ma się cały do dyspozycji). Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż mnie wciągnęła. Dlaczego taka ocena? Ponieważ jak to ostatnio u mnie bywa z nowościami Kinga - czuję niedosyt. Czym to się objawia? Nie mogę jednoznacznie powiedzieć, że książka mi się podobała lub nie. A takich sytuacji bardzo nie...
więcej Pokaż mimo to