-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać7
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-12-30
2016-12-08
To jest to. Dla takich książek chce się czytać. Jedna z tych pozycji, która po prostu ma w sobie to coś. Jedna z lepszych książek Nesbo. Szkoda tylko, że lektura jest przyjemniejsza, gdy zna się pozostałe części.
Policjant, który stanowczo nie powinien nim być znów wkracza do akcji. Tym razem Harry już nie balansuje na skraju, on spada w przepaść. W pracy jest na okresie wypowiedzenia; kobieta, którą darzy uczuciem, zostawia go; alkohol przejmuje władzę w jego życiu. Nawet z takiego położenia potrafi jednak wyjść cało.
Tym razem dostał sprawę tajemniczych morderstw, które na mapie tworzą pentagram. Współpracuje z Tomem. Jego wróg numer jeden stara się przeciągnąć go na swoją stronę. Czy Harry ma inne wyjście? Zawsze może porwać podejrzanego o morderstwa z aresztu...
Uwielbiam bohaterówz tej książki. Współodczuwam z nimi, przywiązuję się do nich i nienawidzę ich. Trochę denerwuje mnie tylko problem Harrego, ale to raczej osobiste przesłanki, niż zła konstrukcja postaci. Dawno już tak się nie zaangażowałam w losy tych, o których czytam (a niby to tylko fikcja literacka).
Pomysł na całą zbrodnię dobrze przemyślany. Nie miałam żadnych zastrzeżeń. Z napięciem oczekiwałam rozwiązania. Nie żałuję nawet sekundy czasu poświęconego lekturze.
Czapki z głów przed Jo Nesbo. Warto było czytać poprzednie pozycje, by dojść do tej. Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie ukrywam, iż czuję się syta. To była prawdziwa uczta.
To jest to. Dla takich książek chce się czytać. Jedna z tych pozycji, która po prostu ma w sobie to coś. Jedna z lepszych książek Nesbo. Szkoda tylko, że lektura jest przyjemniejsza, gdy zna się pozostałe części.
Policjant, który stanowczo nie powinien nim być znów wkracza do akcji. Tym razem Harry już nie balansuje na skraju, on spada w przepaść. W pracy jest na okresie...
2016-11-24
Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż to dobra lektura. Wciągająca fabuła, interesujące postaci. Poukładana od początku do końca, nie ma tu niedopowiedzeń czy niedociągnięć. Jednak moim skromnym zdaniem brak tu tego "czegoś".
Przyznaję bez bicia, iż nie domyśliłam się, kto był mordercą. I tu ukłon w stronę autora. Gama postaci była na tyle duża i interesująca, iż uniemożliwiała dokonanie właściwego typu. Fajnie, bo chyba o to chodzi w dobrym kryminale.
Urzekły mnie krótkie rozdziały. Dzięki nim książkę czytało się szybko i z przyjemnością. Łatwo także było odłożyć lekturę, nie gubiąc się przy tym w wątkach. Taki rozkład materiału sprawdza się w tym gatunku.
Bohaterowie to ludzie z krwi i kości. Tzn, że nie odbiegają od rzeczywistości. Ci bogaci pokazują swoją władzę i możliwości, policjanci dzielą się na tych ulegających wpływom oraz idących pod prąd. Ma się ochotę im kibicować lub wzdrygać się z niesmakiem.
Książka godna uwagi, aczkolwiek nie zapadająca w pamięć na dłużej. Jeden z tych kryminałów, który jest dobry, jednak mało charakterystyczny. Może zginąć w masie innych lektur.
Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż to dobra lektura. Wciągająca fabuła, interesujące postaci. Poukładana od początku do końca, nie ma tu niedopowiedzeń czy niedociągnięć. Jednak moim skromnym zdaniem brak tu tego "czegoś".
Przyznaję bez bicia, iż nie domyśliłam się, kto był mordercą. I tu ukłon w stronę autora. Gama postaci była na tyle duża i interesująca, iż...
2016-11-05
Jestem na TAK. I to bardzo duże TAK. W tej książce dobre jest wszystko: postaci, akcja, emocje, historia. Trudno było mi się oderwać, a kolejne strony wciągały bardziej.
Harry to policjant z problemami. Jego kłopot to alkohol, a nierzadko także emocje. Jednak nie można mu odmówić faktu, iż jest świetny w swoim fachu. I tym razem daje tego dowód. Mimo ciężkich okoliczności rozwiązuje sprawę.
Warto tu wspomnieć o wątku jego koleżanki z pracy. Poniekąd przez to że chce mu pomóc, ginie w brutalnych okolicznościach. Wzbudza to silne emocje w Harrym. No i nie ma się co oszukiwać - także w czytelnikach.
Wiele w książce wspomnień z czasów wojny. Są one bardzo dobrze skonstruowane. Nie brak w nich wojennej rzeczywistości, jak śmierć, bombardowania i głód, która przeplata się z wątkiem miłosnym.
Całość godna polecenia. Lektura tej pozycji to dobrze spędzony czas. Dawno nie czytałam tak ciekawej, pełnej napięcia i emocji książki. POLECAM.
Jestem na TAK. I to bardzo duże TAK. W tej książce dobre jest wszystko: postaci, akcja, emocje, historia. Trudno było mi się oderwać, a kolejne strony wciągały bardziej.
Harry to policjant z problemami. Jego kłopot to alkohol, a nierzadko także emocje. Jednak nie można mu odmówić faktu, iż jest świetny w swoim fachu. I tym razem daje tego dowód. Mimo ciężkich okoliczności...
2016-10-12
Jedna z tych pozycji, na które czekałam. Miałam o niej pewne wyobrażenia, liczyłam na płynną kontynuację. Niestety rozczarowałam się. Jak można zostawić czytelników w napięciu po przeczytaniu drugiej części, gdy trzecia mało co wyjaśnia? Lektura sama w sobie nie był zła, jednak równie dobrze może uchodzić za oddzielną pozycję. Dla mnie to nie jest kontynuacja jakiej się spodziewałam.
Bohaterowie są znani, to prawda. Lecz jeśli ktoś zaczyna przygodę od tej części niczego nie traci. Postaci są charakterystyczna, sprawnie zaprezentowane. Wiadomo kto z kim, choć nie do końca zawsze można określić "po co?". Trochę dużo tu nazwisk, czasem można się zaplątać. Sporo nowych postaci, które co prawda indywidualnie są interesujące, jednak podane są w za dużej ilości.
Miasto to tym razem Łódź. I tu ilu czytających, tyle opinii. Dla mnie spoko. Przedstawione z przymrużeniem oka, pokazuje duży dystans autorki. Poznajemy miasto, trochę jego historii. Jednak najważniejsze jest tu poznanie mentalności łodzian. To środowisko idealnie pasowało do powieści stworzonej przez Bondę.
Akcja. Tej jest stanowczo za dużo. Masa wątków, za dużo przestępstw i ludzi krążących wokół nich. Po co bowiem łączyć diamenty, wysadzanie kamienic, terroryzm i kwestie religijne? Jakby autorka z całych sił chciała do siebie przekonać czytelnika. Ja nie przepadam za nadmiarem. Czułam przesyt, a przez to książka traciła dla mnie na wartości. Umiar - tego w "Lampionach" stanowczo zabrakło.
Książka znów zakończyła się interesująco. Tym razem jednak już nie będę czekała w takim napięciu. Mniejsze oczekiwania to zwykle lepsze rezultaty. Miałam nadzieję na kolejną pozycję na półce "ulubione". Dostałam interesującą lekturę. Tylko niestety trochę przytłoczyła mnie nadmiarem. Czasu spędzonego z książką oczywiście nie żałuję. I mimo przesytu ja czuję niedosyt.
Jedna z tych pozycji, na które czekałam. Miałam o niej pewne wyobrażenia, liczyłam na płynną kontynuację. Niestety rozczarowałam się. Jak można zostawić czytelników w napięciu po przeczytaniu drugiej części, gdy trzecia mało co wyjaśnia? Lektura sama w sobie nie był zła, jednak równie dobrze może uchodzić za oddzielną pozycję. Dla mnie to nie jest kontynuacja jakiej się...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-13
Rozczarowanie. To słowo najlepiej oddaje moje uczucia wobec tej lektury. Pozytywne oceny, pochwały padające z ust znajomych. A dla mnie to banalna historyjka, od początku do końca bardzo przewidywalna.
Bogaty chłopczyk, to niby buntownik. Szpanerskie auto i ciuchy, a na dokładkę łatwość dawania komuś po gębie. Inaczej ne potrafię stworzyć jego charakterystyki. Z czasem dodać tu można przesadną zazdrość i nieumiejętność radzenia sobie ze złością. To wszystko ujawnia się w relacjach z jego "dzikuską".
Ona natomiast pojawia się w jego domu po śmierci mamy. Smutek szybko jej mija. Szybko zakochuje się i wiąże z Tollandem. Rozwija swe pasje i od razu tworzy wielkie wystawy (bo przecież każdy ma tak dobrze).Taka ładna bajeczka o sierotce co spotkała księcia.
Ich piękna miłość nie jest jednak usłana różami. Jak to w takich wypadkach bywa, zawsze znajdzie się ktoś życzliwy. Zakończenia można się domyślać.
To na tyle jeśli chodzi o tę lekturę. W tym wypadku nie chodzi nawet o to, że nie odpowiadałaby mi tematyka, czytało się długo, czy byłam źle nastawiona. Po prostu to nie dla mnie. A pisać może każdy i o wszystkim. Szacunek za umiejętność zdobycia publiczności. Nie dołączę do tego grona.
Rozczarowanie. To słowo najlepiej oddaje moje uczucia wobec tej lektury. Pozytywne oceny, pochwały padające z ust znajomych. A dla mnie to banalna historyjka, od początku do końca bardzo przewidywalna.
Bogaty chłopczyk, to niby buntownik. Szpanerskie auto i ciuchy, a na dokładkę łatwość dawania komuś po gębie. Inaczej ne potrafię stworzyć jego charakterystyki. Z czasem...
2016-09-01
Jeszcze do niedawna literatura polska kojarzyła się głównie z nazwiskami wieszczy narodowych. Oczywiście chylę przed nimi czoła, jednak "trzeba z żywymi naprzód iść". Coraz częściej słyszy się o twórczości naszych współczesnych autorów. Pozytywnie nastawiona sięgnęłam po twórczość Alka Rogozińskiego. Nie rozczarowałam się.
"Jak cię zabić, kochanie?" nie jest wybitnym dziełem literackim. To po prostu jedna z tych książek, które czyta się z czystą przyjemnością. Motyw dobrze znany, bo któż nie słyszał o filmie "Pan i Pani Smith". Choć w tym wypadku para nie ma bladego pojęcia o zabijaniu.
Kasia i Darek to małżeństwo, które może odziedziczyć wielką fortunę. Pierwszą możliwością jej zdobycia było spłodzenie dziecka, co parze się nie udało. Pieniądze mogło także dostać jedno z małżonków, gdy drugie umrze. I tu zaczyna się cała afera. Mąż chce zabić żonę, a żona męża. Ale to nie wszystko. Należy tu bowiem wymienić jeszcze kilka wątków. Zakonnice chcą zabić męża i żonę, mafiozo poluje na męża, chłopak staje się przypadkową ofiarą żony, a kochanka męża ucierpi przez zakonnice. A to tylko początek.
Zakręcona, pełna komicznych sytuacji powieść. Czyta się lekko i przyjemnie, mimo pozornie groźnej fabuły. Czasem warto spędzić miłą chwilę z książką. A ta lektura to zapewni. Polecam tym, którzy chcą się odstresować i odpocząć prze czytaniu.
Jeszcze do niedawna literatura polska kojarzyła się głównie z nazwiskami wieszczy narodowych. Oczywiście chylę przed nimi czoła, jednak "trzeba z żywymi naprzód iść". Coraz częściej słyszy się o twórczości naszych współczesnych autorów. Pozytywnie nastawiona sięgnęłam po twórczość Alka Rogozińskiego. Nie rozczarowałam się.
"Jak cię zabić, kochanie?" nie jest wybitnym...
2016-08-21
Książki z tego gatunku zawsze budzą pewnego rodzaju kontrowersje. Czy wypada pisać o takich sprawach? Czy nie jest to żerowanie na dzieciach, które spotkała tragedia? Czy przypadkiem główną przyczyną ich tworzenia nie są pieniądze?
Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania. Podejrzewam, iż tę prawdę znają jedynie ich autorzy. Dlatego też mimo, iż lubię takie lektury, staram się mieć do nich dystans.
Jest to historia ośmioletniej Flip. Dziewczynki, która nie tylko wyróżnia się nadpobudliwością i wielką otwartością, ale niestety także wyglądem. Cierpi ona na FAS, jedyny "prezent" otrzymany przez matkę.
To alkoholiczka, dla której ciąża nie była powodem do rezygnacji z ulubionych trunków. Nie czuje się winna za wygląd córki. Wręcz przeciwnie, dla niej to pretekst do znęcania się. Bo nie można inaczej nazwać tego, iż córkę nazywa małpą, podkreśla, iż jest brzydka.
Po latach zostaje odebrana kobiecie nazywanej matką. Tu nasuwa mi się pytanie, dlaczego tak późno. Jedyne czego pragnie Flip to akceptacja i miłość. "Jestem ładna?", "Kochasz mnie mamusiu?". To naprawdę chwyta za serce.
Borykanie się z problemami takiego dziecka nie jest proste. Wymaga wiele wysiłku, jednak opłaca się. Bo nie ma niczego cenniejszego niż uśmiech dziecka. A każde dziecko na to zasługuje. Sprowadzając je na świat bądźmy za nie odpowiedzialni. Jeśli mamy się za dorosłych, to pokazujmy to czynami. Lampka wina nikogo jeszcze nie uszczęśliwiła, to tylko złudne uczucie. Uśmiech dziecka i słowa "mama", "tata" - owszem. I nie ma większego szczęścia i dumy.
Książki z tego gatunku zawsze budzą pewnego rodzaju kontrowersje. Czy wypada pisać o takich sprawach? Czy nie jest to żerowanie na dzieciach, które spotkała tragedia? Czy przypadkiem główną przyczyną ich tworzenia nie są pieniądze?
Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania. Podejrzewam, iż tę prawdę znają jedynie ich autorzy. Dlatego też mimo, iż lubię takie...
2016-08-10
Wydawać by się mogło, iż to książka lekka i przyjemna. Idealna na dwa wieczory przy filiżance kawy, czy lampce wina. Jednak nie do końca jest to takie proste. Ta lektura potrafi bowiem zmienić nasze spojrzenie na świat. Czasem niewiele trzeba, by odmienić czyjeś życie.
Ed to młody mężczyzna, niczym nie wybijający się z tłum. Jest taksówkarzem, ma trójkę przyjaciół oraz trudne relacje z matką. Można by się zastanowić czy to jeszcze życie, czy już tylko wegetacja.
Poznajemy go podczas napadu na bank. Jako jeden z klientów spontanicznie goni złodzieja. Pięć minut sławy to wywiad i zdjęcie w gazecie. Jakiś czas po tym zdarzeniu zaczyna otrzymywać karty do gry z tajemniczymi danymi. Podążając ich tropem spotyka różnych ludzi. Jedni są krzywdzeni, inni po prostu samotni. Wszystkich łączy potrzeba otrzymania pomocnej dłoni. Tak więc Ed staje się posłańcem. Drobnymi lub dużymi czynami uszczęśliwia ludzi.
Książka ta pokazuje jak mało czasem potrzeba, by stać się promieniem słońca w czyimś życiu. Starsza pani potrzebuje towarzystwa i wspomnień byłego męża, młoda matka docenia gest zakupu lodów tylko dla niej, a matka w końcu zdobywa się na wyznanie prawdy o niechęci wobec syna.
Jak często mijamy ludzi z problemami, nie szczędząc się nawet na uśmiech. Łatwiej komuś wbić nóż w plecy niż wyciągnąć pomocną dłoń. A mimo, że to banalne stwierdzenie,to przecież dobro powraca.
"Wcale nie jestem posłańcem. Jestem wiadomością". Warto poznać tę wiadomość. Jeszcze piękniej będzie ją odpowiednio zinterpretować.
Wydawać by się mogło, iż to książka lekka i przyjemna. Idealna na dwa wieczory przy filiżance kawy, czy lampce wina. Jednak nie do końca jest to takie proste. Ta lektura potrafi bowiem zmienić nasze spojrzenie na świat. Czasem niewiele trzeba, by odmienić czyjeś życie.
Ed to młody mężczyzna, niczym nie wybijający się z tłum. Jest taksówkarzem, ma trójkę przyjaciół oraz...
2016-08-03
Książkę czyta się szybko, nie ukrywam, iż z pewną dozą przyjemności i uśmiechu. Jednak salw śmiechu w moim przypadku nie było. Tak to ze mną bywa, że to co zachwalane na mnie nie wywołuje aż takiego wrażenia.
To naprawdę pozytywna lektura. W tym wypadku przestępców się lubi i życzy się im jak najlepiej. Każda z postaci jest zupełnie inna, a wszystkie wzbudzają wiele emocji i są niezwykle barwne.
Wspomnienia głównego bohatera jakoś mnie nie urzekły. Same jego dzieje ciekawe, niestety nie urzeka mnie tło historyczne (polityczne). Cóż, nic nie poradzę na to, że mam taki sam stosunek do polityki jak główny bohater.
Krótko, zwięźle i na temat? Można przeczytać, choć nie powiem abym gorąco polecała lekturę. Kilka razy się uśmiechnęłam, jednak ze śmiechu się nie popłakałam. Pomysł na pewno oryginalny, wart uwagi.
I chciałoby się mieć podejście do życia jak główny bohater...
Książkę czyta się szybko, nie ukrywam, iż z pewną dozą przyjemności i uśmiechu. Jednak salw śmiechu w moim przypadku nie było. Tak to ze mną bywa, że to co zachwalane na mnie nie wywołuje aż takiego wrażenia.
To naprawdę pozytywna lektura. W tym wypadku przestępców się lubi i życzy się im jak najlepiej. Każda z postaci jest zupełnie inna, a wszystkie wzbudzają wiele emocji...
2016-06-29
Oczekiwałam na więcej i to dużo więcej. Niestety, pozycja ta nie niosła za sobą niczego rewelacyjnego. Ot, zwykła historyjka. Według mnie nie było w niej żadnego zaskoczenia. Mimo małej liczby stron chwilami nudziła mnie.
Poznajemy tu Bilodo, młodego listonosza, którego hobby to czytanie cudzych listów. Powiedzmy wprost: nie ma swojego życia, więc chętnie zagłębia się w cudze. Rozumiem, czasem tak bywa. Tylko młodzieniec poszedł o krok dalej.
Od dłuższego czasu czytał listy Segolene, a tak właściwie jej haiku. Jest tak bardzo od tego uzależniony, że kiedy ginie mężczyzna, do którego pisze ta kobieta, wchodzi w jego rolę. I to dosłownie. Wynajmuje jego mieszkanie, chodzi w jego kimonie, a w końcu nawet przypomina go fizycznie.
Nie umiem się tu doszukiwać jakichś wyższych motywów czy ideałów. Trochę to smutne, trochę nudne. A główny bohater po prostu ma problemy.
Zakończenie też od pewnego momentu jest oczywiste.
Jeśli chodzi o haiku itp., to się nie wypowiadam. Nie znam się na poezji, więc wolę nie wydawać pochopnych sądów.
Wiele hałasu o nic. Takie jest moje zdanie, nie trzeba się z nim zgadzać. Nie chciałabym też niczego nim sugerować. Trzeba bowem przeczytać, by mieć własną opinię.
Oczekiwałam na więcej i to dużo więcej. Niestety, pozycja ta nie niosła za sobą niczego rewelacyjnego. Ot, zwykła historyjka. Według mnie nie było w niej żadnego zaskoczenia. Mimo małej liczby stron chwilami nudziła mnie.
Poznajemy tu Bilodo, młodego listonosza, którego hobby to czytanie cudzych listów. Powiedzmy wprost: nie ma swojego życia, więc chętnie zagłębia się w...
2016-06-26
Różne są oblicza miłości. Nie zawsze jest ona łatwa, a droga do niej rzadko bywa usłana różami. Jedna historia ukazana przez Montesa miażdży wszystkie banalne opowieści o miłości.
Trzeba przyznać autorowi, iż nie brakuje mu wyobraźni (czasem jest ona przerażająca). Fabuła przemyślana od początku do końca, nie ma tu miejsca na niedoskonałości. Student Teo jest odludkiem. Sam stworzył sobie taki sposób życia, nie czuł się z tym źle. Wszystko ulega zmianie, gdy poznaje Clarice. Dziewczynę pełną życia, która nieświadomie omotała go tak, że nie wyobraża sobie życia bez niej. Postanawia więc ją zdobyć...
Problemy psychiczne bohatera widać już od pierwszych stron (bo jak można uznać za swą najlepszą przyjaciółkę zwłoki ?!). Po dalszej lekturze zostajemy tylko utwierdzeni w tym wniosku. Śledzi dziewczynę, ocenia ją i jej znajomych. Gdy ma okazję odwiedza ją w domu. I tam zaczyna się ich "przygoda". W wyniku kłótni Clarice traci przytomność, bo Teo uderza ją książką. No ok, to mogło się zdarzyć, ale wszystko co następuje później przeraża. Kto normalny pakuje ukochaną do walizki i zabiera do domu? Kto usypia i zakuwa w kajdanki? Kto z nieprzytomną dziewczyną wybiera się w podróż? Teo.
Postaci są interesujące. Z jednej strony Teo. Zdaje się być typowym przykładem osobowości psychopaty. Jego uczucie jest chore, a sposoby na jego osiągnięcie brutalne i przerażające. On jednak czuje się jak bohater ratujący ukochaną przed sobą samą. Clarice też prostą postacią nie jest. Raz bezradna, innym razem okrutna jak jej oprawca. Żywotna i pełna planów, chce coś w życiu osiągnąć, ale jej talent chyba nie jest odpowiednio duży.
Naprawdę warto sięgnąć po tę książkę. Trudno się od niej oderwać. Nikomu nie pozostanie obojętna, to gwarantuję. A jeśli uważasz, że twój związek jest dziwny, monotonny, czy ograniczający, to wiedz, że i tak dobrze trafiłeś/łaś. Zawsze można trafić na kogoś takiego jak Teo...
Różne są oblicza miłości. Nie zawsze jest ona łatwa, a droga do niej rzadko bywa usłana różami. Jedna historia ukazana przez Montesa miażdży wszystkie banalne opowieści o miłości.
Trzeba przyznać autorowi, iż nie brakuje mu wyobraźni (czasem jest ona przerażająca). Fabuła przemyślana od początku do końca, nie ma tu miejsca na niedoskonałości. Student Teo jest odludkiem. Sam...
2016-06-21
Liczba gwiazdek odrobinę nad wyrost. O dziwo książka ta ma według mnie jeden minus - byłam gotowa przerwać lekturę pod każdym pretekstem. A przy naprawdę wciągających historiach żaden pretekst nie jest dobry, by odłożyć książkę.
Zacznijmy jednak od tego co dobre. Jak to u Bondy, postaci są interesujące. Mają swoje wady i zalety, ale nie ma w nich przerysowania. Wzbudzają emocje, zachęcają do poznawania ich losów. Czasem jednak za dużo jest powtórzeń. Jeśli czytam raz, że Hubert jest przystojny, że Szerszeń unika nowych technologii, a Weronika coś czuje do Huberta - to jest ok. Jednak gdy wydaje mi się, iż książka tylko o tym opowiada to mnie mdli. A były takie strony, które lepiej ominąć.
Akcja dopracowana, ciekawa sprawa. Choć i w tyj kwestii czułam lekki przesyt. Książkę czytałam z przerwami, w związku z tym po prostu czasem się gubiłam. Przeszłość i teraźniejszość, a to wszystko płynnie przeplatające się ze sobą. Trzeba się skupić.
Po tej książce lekturę kolejnej części chyba odłożę na później. Jestem rozczarowana i nie będę tego ukrywać.
Liczba gwiazdek odrobinę nad wyrost. O dziwo książka ta ma według mnie jeden minus - byłam gotowa przerwać lekturę pod każdym pretekstem. A przy naprawdę wciągających historiach żaden pretekst nie jest dobry, by odłożyć książkę.
Zacznijmy jednak od tego co dobre. Jak to u Bondy, postaci są interesujące. Mają swoje wady i zalety, ale nie ma w nich przerysowania. Wzbudzają...
2016-06-20
To już jest koniec. I nie ukrywam, iż czuję się nim trochę rozczarowana. Czegoś zabrakło, choć trudno mi konkretnie zdefiniować - "czego?".
Fabuły streszczać nie będę, ponieważ można się z nią zapoznać w niejednym miejscu. Nie chcę także zabierać komukolwiek przyjemności z lektury. Mimo wszystko bowiem uważam, że opłacało się dokończyć tę wartę z głównymi bohaterami.
Akcja przebiega płynnie, wydaje się być przemyślana od początku do końca. Bohaterowie pozostali tacy, jakich ich poznaliśmy w poprzednich częściach. Jednak czuję niedosyt.
Od pierwszych stron wiedziałam kto umrze, jak Brady będzie rozprzestrzeniał zło. Nie miałam problemów, by domyślić się kto kogo uratuje, kto będzie się poświęcał czy pocieszał. Na określenie tej części ciśnie mi się na usta pleonazm - oczywista oczywistość.
Spodziewałam się większego napięcia, nieprzewidywalnych zwrotów akcji. No cóż, długo czekałam na tę pozycję, a po lekturze stwierdzam, iż się nie doczekałam.
Ale podkreślam, książka sama w sobie nie jest zła. Warto poświęcić jej czas. Tylko lepiej podejść do niej z dystansem i zmniejszyć poziom oczekiwań.
A ja czytam, bo lubię. I dla mnie to nie koniec warty, bo zawsze trzymam straż w oczekiwaniu na kolejne książki Kinga.
To już jest koniec. I nie ukrywam, iż czuję się nim trochę rozczarowana. Czegoś zabrakło, choć trudno mi konkretnie zdefiniować - "czego?".
Fabuły streszczać nie będę, ponieważ można się z nią zapoznać w niejednym miejscu. Nie chcę także zabierać komukolwiek przyjemności z lektury. Mimo wszystko bowiem uważam, że opłacało się dokończyć tę wartę z głównymi bohaterami.
Akcja...
2016-05-28
Spotkanie z tą autorką rozpoczęłam niedawno. Do jej twórczości podchodzę z lekkim dystansem. Otoczka jaka powstała wokół jej osoby trochę mnie zniechęca. Coś co jest dla mas niekoniecznie przemówi do każdej pojedynczej jednostki. Lubię jej książki. Jednak bywają lepsze i gorsze dzieła. Ta pozycja mnie nie zachwyciła.
Postaci są bardzo ciekawe. To wachlarz wielu charakterów. Wzbudzają sympatię lub niechęć. Kierują się swoimi ambicjami, marzeniami. Ludzie z krwi i kości, pełni siły i słabości. Czasem chce się im kibicować w działaniu, innym razem lepiej by było nimi potrząsnąć, aby się ocknęli.
Pomysł i akcja jak najbardziej na tak. Czytelnik analizuje sprawę, podąża za kolejnymi tropami. Nie tylko śledzi poczynania profilera, ale także samodzielnie rozgryza pewne wątki. Bardzo trudno jest oderwać się od tej książki.
Nie wszystko jednak jest tu na plus. Wątek "Żwirka i Muchomorka" to dla mnie kosmos. Sceny oderwane nie tylko od powieści, ale i od realności. Czytałam z przymrużeniem oka, jednak do mnie nie przemawiają takie wtrącenia.
Morderca też nie do końca mnie zadowala (jeśli wolno mi się tak wyrazić). Jak dla mnie jest za bardzo oderwany, uniemożliwia samodzielne rozszyfrowanie zagadki.
No i finał... Po prostu spuszczę na to kurtynę milczenia.
Spotkanie z tą autorką rozpoczęłam niedawno. Do jej twórczości podchodzę z lekkim dystansem. Otoczka jaka powstała wokół jej osoby trochę mnie zniechęca. Coś co jest dla mas niekoniecznie przemówi do każdej pojedynczej jednostki. Lubię jej książki. Jednak bywają lepsze i gorsze dzieła. Ta pozycja mnie nie zachwyciła.
Postaci są bardzo ciekawe. To wachlarz wielu...
2016-05-17
Lubię tę autorkę. Nie mogę co prawda uznać jej twórczości za wybitną, jednak lektura książek pani Gardner bez wątpienia sprawia mi przyjemność. I choć znów domyśliłam się kto był tym złym, z ciekawością doczytałam "W ukryciu".
Lubię jej postaci. Są z krwi i kości, mają wady i zalety. Żadnej nie brakuje charakteru. Mogę się z nimi utożsamiać lub przynajmniej wczuć w ich rolę. Nie nudzą mnie, ani nie irytują. To ciekawe kreacje, w których stworzenie trzeba było włożyć sporo pracy.
Lubię jej fabułę, pełną niespodzianek i rosnącego napięcia. Tu nie ma nic oczywistego, a autorka ma sporą wyobraźnię. Różne wątki sprawnie się ze sobą łączą. Trudno odłożyć książkę na bok, kiedy nieustannie coś się dzieje.
Lubię Lisę Gardner, bo choć zwyczajna jest wyjątkowa. To był miło spędzony czas.
Lubię tę autorkę. Nie mogę co prawda uznać jej twórczości za wybitną, jednak lektura książek pani Gardner bez wątpienia sprawia mi przyjemność. I choć znów domyśliłam się kto był tym złym, z ciekawością doczytałam "W ukryciu".
Lubię jej postaci. Są z krwi i kości, mają wady i zalety. Żadnej nie brakuje charakteru. Mogę się z nimi utożsamiać lub przynajmniej wczuć w ich...
2016-05-14
Wokół tej pozycji powstała już piękna otoczka. Człowiek ma wrażenie, iż sięga po pewniaka. Niepowtarzalne wrażenia i emocje, gra na uczuciach i skłanianie do refleksji. Tak miało być. Tylko dlatego sięgnęłam po tę pozycję. Popełniłam błąd. Może powinnam obejrzeć film. On pewnie lepiej wprowadziłby mnie w atmosferę. Jednak uważam, iż nie ma nic lepszego od książki. Niestety, czasem słowo pisane może rozczarować.
"Być albo nie być - oto jest pytanie". Wzniosła i niezwykle ważna kwestia. Arcydzieła literatury na niej budują podwaliny swego sukcesu. A tu książka traci na wartości, dla mnie nie stawiła bowiem czoła wyzwaniu.
Postaci są przerysowane i bajowe. Wszyscy niby różni, ale idealnie ze sobą współgrający. Dlaczego zawsze rozpada się to co tak wspaniałe? Jest tak wiele przeciętnych rodzin, borykających się z codziennością. Jednak lepiej kiedy ginie rodzina pełna miłości, zrozumienia itd. Tak łatwo grać na ludzkich emocjach, bo to takie niesprawiedliwe...
Akcja dotyczy głównie wspomnień. Nieustannie wracamy do pięknego obrazka, którego chwilami mam dość. Chciałabym przeczytać, że coś było naprawdę nie tak. Przecież ludzie się kłócą, mają różne zdania. Tutaj wszystko gra, a jeśli nie to sprawnie można rozwiązać problemy. Jakież to słodkie.
Nie lubię powtarzania się. Jaka to główna bohaterka była inna, jak nie pasowała do pozostałych. Jak cudowna była to rodzina, jakby wyjęta z obrazka. Jak trudną decyzję ma do podjęcia główna bohaterka. Co kilka stron odczytuję te same zdania i mam dość.
Nie lubię krytykować, bo głęboko wierzę, iż słowo pisane zawsze niesie za sobą coś dobrego. Także w tym wypadku można zastanowić się nad własnym życiem. Dostrzec to, jak kruchym jest. Warto pielęgnować to co mamy.
Tylko nie warto robić tyle szumu nad czymś, co jest lekturą bez nowości. Brak wyszukanego języka, niespotykanego dotąd rozwoju akcji, czy postaci godnych uwagi. Kolejna szablonowa powieść. Gdy dopadnie mnie nuda sięgnę po kolejną część. Bo warto dokończyć to, co się zaczęło. Innych motywacji brak.
Wokół tej pozycji powstała już piękna otoczka. Człowiek ma wrażenie, iż sięga po pewniaka. Niepowtarzalne wrażenia i emocje, gra na uczuciach i skłanianie do refleksji. Tak miało być. Tylko dlatego sięgnęłam po tę pozycję. Popełniłam błąd. Może powinnam obejrzeć film. On pewnie lepiej wprowadziłby mnie w atmosferę. Jednak uważam, iż nie ma nic lepszego od książki. Niestety,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-11
Twórczość Stephena Kinga jest mi bliska. Jednak nie jest tak, że na każdą jego książkę patrzę bezkrytycznie. Zawsze znajdzie się coś, do czego można się przyczepić.
"Podpalaczka" opowiada historię dziewczynki potrafiącej wzniecać ogień. Robi to pod wpływem silnych emocji, własną wolą. Dar ten dostała w spadku od rodziców. Ci w młodości testowali nowy "lek". W ramach zapłaty dostali 200 dolarów i trochę niecodziennych zdolności. Tatuś mógł "pchnąć", czyli kierować ludźmi, zmuszać do swoich przekonań. Im silniej oddziaływał na innych tym gorsze było jego samopoczucie. Mama zdolności miała minimalne - spojrzeniem zamknęła lodówką lub wyłączała telewizor. To dziecko zostało najmocniej napiętnowane skutkami eksperymentu.
Pomysł nawet ok, choć do mnie nie do końca przemawiają tego typu wątki. Jakoś nie przekonują mnie mutacje itp. sprawy. Akcja również przebiegała płynnie. Ciągle coś się dzieje, człowiek przejmuje się losem dziewczynki. Uderza to, iż stała się okazem; zamiast przeżywać dzieciństwo walczy o życie.
Wszystko to jednak jest szyte grubymi nićmi. Za dużo tu pościgu, za dużo ognia, za dużo tych samych motywów. Czasem też trochę brak spójności (dziewczynka wyczuwa niebezpieczeństwo instynktownie, ale nie w przypadku obserwacji domku, czy kiedy nawiązuje przyjaźń z kalekim służącym).
Plus bo czyta się szybko i wciąga. Do ideału jednak daleko.
Twórczość Stephena Kinga jest mi bliska. Jednak nie jest tak, że na każdą jego książkę patrzę bezkrytycznie. Zawsze znajdzie się coś, do czego można się przyczepić.
"Podpalaczka" opowiada historię dziewczynki potrafiącej wzniecać ogień. Robi to pod wpływem silnych emocji, własną wolą. Dar ten dostała w spadku od rodziców. Ci w młodości testowali nowy "lek". W ramach...
2016-05-04
Nic tu nie jest oczywiste. Nie ma prostej odpowiedzi, a lektura to wyzwanie. Nie jest to typowy kryminał. Nie jest to także książka, o której szybko zapomnę.
Po pierwsze postaci. Jest ich sporo, wszystkie dopracowane i interesujące. Jedne współczesne, inne poznajemy w latach powojennych. Chce się w nie zagłębiać, poznawać motywy ich działania. Przyznam jednak, że czasami przydałoby się robić notatki. Można się pogubić w ich natłoku. Skupienie przy tej lekturze jest niezbędne.
Po drugie akcja. Bez wątpienia wielowątkowa, choć wszystkie zdarzenia łączą się ze sobą. Nieustannie się rozwija, bardzo wciąga. Dotyczy zdarzeń przeszłych i teraźniejszych. Zagłębiając się w nią oczekuję rozwiązania, wciąga bez dwóch zdań.
Po trzecie historia. Warto spojrzeć z perspektywy autorki na wydarzenia sprzed kilkudziesięciu lat. Cierpię z tymi postaciami, podzielam ich rozterki. Wraca odwieczne pytanie: dlaczego po prostu nie można traktować wszystkich jak ludzi? A tu borykam się z problemem Polaków i innych ludzi, lepszych i gorszych. Tylko kto ma prawo decydować o narodowości, o tym kim się czuję w sercu? Protesty, bunty, bójki, czy niczym nieumotywowane pobicia dziś, a w przeszłości brutalne morderstwa. Historia potrafi być trudna i bolesna.
Po czwarte napięcie. Nieustannie coś się dzieje. Kolejne rozdziały może dają trochę wyjaśnienia, ale też budują dalszą akcję, od której nie sposób się oderwać. Czuję że czytam, gdy kolejne strony mnie zaskakują i zaciekawią na tyle, iż zapominam o upływie czasu.
Po piąte zakończenie. Tego się nie robi czytelnikom. Zwłaszcza gdy kolejne tomy jeszcze "się piszą"
Polecam.
Nic tu nie jest oczywiste. Nie ma prostej odpowiedzi, a lektura to wyzwanie. Nie jest to typowy kryminał. Nie jest to także książka, o której szybko zapomnę.
Po pierwsze postaci. Jest ich sporo, wszystkie dopracowane i interesujące. Jedne współczesne, inne poznajemy w latach powojennych. Chce się w nie zagłębiać, poznawać motywy ich działania. Przyznam jednak, że czasami...
2016-04-07
Dobry kryminał. Przemyślany od początku do końca. I chociaż od połowy książki domyślałam się o co w tym chodzi, to i tak chętnie kontynuowałam lekturę. Jedna z tych książek, które wciągają i motywują do rozwiązania zagadki.
Porwana zostaje bogata rodzina. Choć wydaje się, iż właściwszym określeniem byłoby - grupa ludzi powiązanych ze sobą nazwiskiem. Okazuje się bowiem, że można być jednocześnie tak blisko i tak daleko. Te trzy osoby żyją pod jednym dachem, ale niczego o sobie nie wiedzą. Uświadamiają to sobie, kiedy zostają porwani.
Justin jest właścicielem dużej firmy budowlanej. Twierdz, że kocha żonę i córkę, ale nie jest to dla niego przeszkodą do nawiązania romansu. i to z dużo młodszą kobietą.
Libby to kochająca żona, skupiająca się na prowadzeniu domu. Zdrada męża pcha ją w objęcia środków przeciwbólowych.
Ashlyn to nastolatka. W więzieniu okazuje się, iż nie tylko stała się kobietą, ale także widzi i czuje więcej od innych.
Cała trójka zostaje przewieziona do więzienia. Zamknięci w jednej celi dowiadują się o sobie coraz więcej. Porwanie okazuje się być dla nich swoistym detoksem, terapią pozwalającą na ujawnienie swych emocji.
Postaci są bardzo interesujące. Nie mam tu na myśli tylko rodziny, ale i porywaczy, tych którzy ich poszukują oraz pracowników Justina.
Po co to porwanie? Czy jak zawsze chodzi o pieniądze? Kto przeżyje? Wszystkie odpowiedzi znajdziecie w książce, którą warto przeczytać.
Dobry kryminał. Przemyślany od początku do końca. I chociaż od połowy książki domyślałam się o co w tym chodzi, to i tak chętnie kontynuowałam lekturę. Jedna z tych książek, które wciągają i motywują do rozwiązania zagadki.
Porwana zostaje bogata rodzina. Choć wydaje się, iż właściwszym określeniem byłoby - grupa ludzi powiązanych ze sobą nazwiskiem. Okazuje się bowiem, że...
Znane nazwisko potrafi przyciągnąć czytelnika. A ponieważ do tej pory znałam tylko nazwisko, postanowiłam także poznać jego twórczość. I była to bardzo dobra decyzja.
Ukłony w stronę autora za język powieści. Niejeden czytelnik mógł poszerzyć sobie zasób słownictwa. Nie co dzień operuje się takimi słowami czy zwrotami. Warto więc choć przy dobrej lekturze odświeżyć sobie to, co (mówiąc potocznie) liznęliśmy w szkole czy na studiach.
Bardzo duży plus, za podkreślenie wagi mowy ciała. To interesujący aspekt, z którego często nie zdajemy sobie sprawy. Nawet minimalny ruch brwi, grymas twarzy może zdradzić tak bardzo skrywane przez nas sekrety. No i nawet gdy zapanujemy nad twarzą czy gestami, to zawsze mogą zdradzić nas nogi...
Świetnie skonstruowana fabuła. Choć zastrzec trzeba, nie jest ona skierowana do delikatnych istot. Zaczyna się od zamknięcia grona dzieci i kilku nauczycielek w przedszkolu. Kompozytor swoje "dzieło" tworzy od wyboru między kilkuletnią dziewczynką, która umiera, a nauczycielką, która choć starsza, ma przed sobą sporo lat życia. A wyboru dokonują widzowie. Koncert jest powiem transmitowany na żywo w internecie. Później jest tylko trudniej.
Dla pobudzenia wyobraźni: zabić mężczyznę, czy ocalić wszystkich, ale okaleczając trzy dziewczynki? Żeby nie było "prosto", to mężczyzna jest samotnym, choć dobrym człowiekiem. Nikt nie odczuje jego straty, zdaje się mówić porywacz. Po czym dodaje, iż dziewczynki to Ukrainki. Do głosu dochodzi tolerancja ludzi. Jaka była decyzja? Bez wątpienia okrutna.
Postaci są bardzo dopracowane. Niepowtarzalne i bardzo interesujące. Nie oszukujmy się, iż to bardzo ważne dla sukcesu powieści.
Lekturę gorąco polecam. Czyta się ją w napięciu, trudno przerywać. Koncert zamieszczony na stronach książki pobudza do myślenia. To kompozycja, która długo jeszcze będzie brzmieć w moim umyśle. I to zakończenie...
Znane nazwisko potrafi przyciągnąć czytelnika. A ponieważ do tej pory znałam tylko nazwisko, postanowiłam także poznać jego twórczość. I była to bardzo dobra decyzja.
więcej Pokaż mimo toUkłony w stronę autora za język powieści. Niejeden czytelnik mógł poszerzyć sobie zasób słownictwa. Nie co dzień operuje się takimi słowami czy zwrotami. Warto więc choć przy dobrej lekturze odświeżyć sobie...