-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant22
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
2016-08-16
2016-08-15
2016-04
2016-04-18
2016-04-03
2016-03-15
2016-03-17
2015-12
2016-01
2016-01-03
Po fali krytyki jaka wylała się na Olgę Tokarczuk po odebraniu nagrody Nike czułam się zobowiązana przeczytać "Księgi...". Tylu ludzi zabiera głos w sprawie książki, rzuca ciężkie oskarżenia pod adresem autorki - znaczy że jestem jedną z nielicznych osób, która nie przeczytała utworu wzbudzającego tak wielkie poruszenie społeczne ;)
"Księgi Jakubowe" były moją lekturą na okres świąteczno-noworoczny, ten cudowny czas, kiedy jest go trochę więcej na czytanie. Z przykrością muszę przyznać, że żałuję, że zdecydowałam się go spędzić w towarzystwie Jakuba Franka. Mimo wieku zalet, jakie posiada książka Tokarczuk (wielowątkowa fabuła; bardzo plastyczny świat przedstawiony; stylizacja języka na staropolski; imponujące, jak na utwór fabularny, studia literaturowe wykonane przez autorkę) brak jej spójności. Rozdziały w księgach nie przechodzą płynnie jeden w drugi, czasami potrzeba nielada wysiłku, aby znaleźć łączący je element. A to poważny problem, kiedy utwór liczy prawie 1000 stron.
Po fali krytyki jaka wylała się na Olgę Tokarczuk po odebraniu nagrody Nike czułam się zobowiązana przeczytać "Księgi...". Tylu ludzi zabiera głos w sprawie książki, rzuca ciężkie oskarżenia pod adresem autorki - znaczy że jestem jedną z nielicznych osób, która nie przeczytała utworu wzbudzającego tak wielkie poruszenie społeczne ;)
"Księgi Jakubowe" były moją lekturą na...
2016-01
Wbrew rekomendacjom umieszczanym na okładkach "On wrócił" prez większość wydawców w Europie, to nie jest książka, przy której zrywa się boki ze śmiechu. Wprawdzie momentami jest zabawnie - jak np. keidy Hitler rozpoznaje kunszt "Bilda" (brukowaca pokroju "Faktu"), który stosując dużą czcionkę wyraźnie przyczynia się do wzrostu czytelnictwa wśród osób starszych; ale wydźwięk całego utworu jest w moim odczuciu głównie refleksyjny.
Tim Vernes, będący zarówno bystrym obserwatorem jak i niezłym psychologiem, pokazuje, że można skroić Hitlera na miarę każdych czasów. Pod rozwagę.
Wbrew rekomendacjom umieszczanym na okładkach "On wrócił" prez większość wydawców w Europie, to nie jest książka, przy której zrywa się boki ze śmiechu. Wprawdzie momentami jest zabawnie - jak np. keidy Hitler rozpoznaje kunszt "Bilda" (brukowaca pokroju "Faktu"), który stosując dużą czcionkę wyraźnie przyczynia się do wzrostu czytelnictwa wśród osób starszych; ale wydźwięk...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12
2015-11-07
2015-09-23
2015-09-20
2015-09-10
Wiedźmikołaj, alter ego Śmierci z powieści Terry'ego Pratchetta o tym samym tytule, tak tłumaczy swojej wnuczce potrzebę wiary dzieci w Wiedźmikołaja: "LUDZIE POTRZEBUJĄ FANTAZJI, ŻEBY BYĆ LUDŹMI. ŻEBY BYĆ TYM MIEJSCEM, GDZIE SPADAJĄCY ANIOŁ SPOTYKA SIĘ ZE WSTĘPUJĄCĄ MAŁPĄ". Do bardzo podobnego wniosku dochodzi w swej książce Yuval Harari, który w "Od zwierząt do bogów" podjął się opisu historii Homo sapiens. Postuluje on, że podstawę sukcesu naszego gatunku stanowi wiara we wspólne mity, która pozwala nam współpracować elastycznie na wielką skalę.
Na pięciuset stronach autor w wyjątkowo przystępny sposób odkrywa przed czytelnikiem zdobycze czterech wielkich rewolucji, które dokonały się na przestrzeni ostatnich 70 000 lat: poznawczej, agrarnej, naukowej i informacyjnej. Rozdziały poświęcone ewolucji czyta się z zapartym tchem: razem z pierwszymi sapiens opuszczamy Afrykę, szybko uczymy się jaką siłę daje ogień, dzięki umiejętności komunikacji rozwijamy technologię, która już 40 000 (tak, czwórka i cztery zera!) lat temu pozwala nam się dostać do wybrzeży Australii. Harari przeprowadza w nich wnikliwe analizy: np. jak sapiens będąc z ogniem za pan brat najprawdopodobniej zdewastował mega faunę i florę Australii, oraz stawia śmiałe hipotezy: np. jakoby pszenica udomowiła człowieka, nie na odwrót. Przy okazji często prowokuje - np. pisząc że dzisiejsze wakacje za granicą są niczym innym jak wczorajsze piramidy, co powoduje, że pierwsza połowa "Od zwierząt (...)" jest lekturą bardzo stymulującą, od której ciężko się oderwać.
Jednak im mniej natury a więcej kultury, tym bardziej analizy Harariego skażone są jego prywatnymi poglądami. Moje dwa główne zarzuty to bezkrytyczny stosunek do nauki oraz wyraźna niechęć do religii. Powoduje to, że autor chcąc np. po raz kolejny sprowokować przyjmuje takie definicje, które pozwalają mu zakwalifikować ideologie i trzy największe dziś religie jako zjawiska tej samej kategorii. Przy całej mojej sympatii do zadawania niewygodnych pytań - są one pozbawione jakiegokolwiek sensu, kiedy pomija się, że elementem wspólnym chrześcijaństwa, islamu i hinduizmu a nie komunizmu czy nazizmu, jest wiara w pewnego rodzaju życie po śmierci (nota bene, tak oszczędną definicję religii preferował Leszek Kołakowski).
W końcówce książki Harari snuje hipotezy na temat tego gdzie może nas zaprowadzić rewolucja informacyjna. Stawia wielkie pytania, jednocześnie zdając sobie sprawę, że znacznie łatwiejszym zadaniem historyka jest racjonalizować i tłumaczyć zjawiska przeszłe jako oczywiste oczywistości, aniżeli prognozować przyszłość. Ale warto myśleć.
Reasumując: plusy za porywającą narrację, snucie kontrowersyjnych hipotez i zadawanie niewygodnych pytań, minus za nieumiejętność wzniesienia się ponad poglądy, przez co miejscami książka na charakter eseju a nie popularnonaukowy.
***
"-MUSICIE ZACZĄĆ OD NAUKI WIARY W MAŁE KŁAMSTWA.
-Żebyśmy potem mogli uwierzyć w wielkie?
-TAK. SPRAWIEDLIWOŚĆ. MIŁOSIEDZIE. OBOWIĄZEK. TAKIE RZECZY."
Wiedźmikołaj, alter ego Śmierci z powieści Terry'ego Pratchetta o tym samym tytule, tak tłumaczy swojej wnuczce potrzebę wiary dzieci w Wiedźmikołaja: "LUDZIE POTRZEBUJĄ FANTAZJI, ŻEBY BYĆ LUDŹMI. ŻEBY BYĆ TYM MIEJSCEM, GDZIE SPADAJĄCY ANIOŁ SPOTYKA SIĘ ZE WSTĘPUJĄCĄ MAŁPĄ". Do bardzo podobnego wniosku dochodzi w swej książce Yuval Harari, który w "Od zwierząt do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-08-22
2015-07-19
2015-07-04
Tematyka książki i perspektywa autora: 10/10. Prof. Pawłowski ukazuje ewolucyjne podłoże zjawisk społecznych i kulturowych, z większym natężeniem których spotykamy się w ostatnich latach (np. niesymetryczna ilość małżeństw mieszanych Polek i Polaków żyjących za granicą).
Jak dla mnie jednak nie do zaakceptowania jest forma utworu czyli... odpytywanie. Odpytywanie, bo w rozmowie interleukutorzy prezentują zbliżony poziom, a wywiad dziennikarz prowadzi (w teorii) przygotowany. W "Nagim umyśle" natomiast Pan Ulanowski rzuca kolejne hasła, które dają profesorowi możliwość do elaboracji. Między kolejnymi pytaniami nie ma nici spójności, próby nawiązania inteligentnego dialogu czy wykazania, że odpytujący zrozumiał, co profesor przed chwilą powiedział. Szkoda.
Tematyka książki i perspektywa autora: 10/10. Prof. Pawłowski ukazuje ewolucyjne podłoże zjawisk społecznych i kulturowych, z większym natężeniem których spotykamy się w ostatnich latach (np. niesymetryczna ilość małżeństw mieszanych Polek i Polaków żyjących za granicą).
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJak dla mnie jednak nie do zaakceptowania jest forma utworu czyli... odpytywanie. Odpytywanie, bo w...