-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2016-02-21
2016-03-24
W trakcie czytania odniosłem wrażenie, że historia trochę się dłużyła. Pomimo to, Christie udało się stworzyć kolejną, klimatyczną historię z Poirot'em w roli głównej.
W trakcie czytania odniosłem wrażenie, że historia trochę się dłużyła. Pomimo to, Christie udało się stworzyć kolejną, klimatyczną historię z Poirot'em w roli głównej.
Pokaż mimo to2016-04-16
Pamiętam jak z opadniętą szczęką śledziłem animowaną wersję Higurashi. To było coś! Gęsty mroczny klimat, psychoza sięgająca zenitu oraz misterna układanka niesamowicie dobrze ucharakteryzowana na wtórą i schematyczną historię. Wersja komiksowa spisuje się równie dobrze. Pomimo faktu, iż znam tę historię z anime, lektura mangi trzymała mnie w napięciu do samego końca.
Pamiętam jak z opadniętą szczęką śledziłem animowaną wersję Higurashi. To było coś! Gęsty mroczny klimat, psychoza sięgająca zenitu oraz misterna układanka niesamowicie dobrze ucharakteryzowana na wtórą i schematyczną historię. Wersja komiksowa spisuje się równie dobrze. Pomimo faktu, iż znam tę historię z anime, lektura mangi trzymała mnie w napięciu do samego końca.
Pokaż mimo to2016-06-17
Premiera polskiego wydania "Drifters" jakoś umknęła mi w natłoku spraw ważniejszych. Jednak, gdy wczoraj pojawiłem się w księgarni wiedziałem, że bez pierwszego tomu nie wyjdę. Kohta Hirano trzyma formę i po wspaniałym "Hellsingu" stworzył dzieło równie szalone. Po śmierci bohaterowie z różnych epok historycznych przenoszeni są do świata rodem z książek fantasy, gdzie toczą pojedynek opowiadając się wcześniej po jednej ze stron - Driftersów lub Odpadów. W pierwszym tomie autor umieścił dużo odwołań do historii Japonii, dlatego tłumaczowi należą się podziękowania za przygotowanie dodatku wyjaśniającego "co i jak". Nie zabrało pojedynków i sieczki charakterystycznej dla twórczości autora oraz dość specyficznych scen komediowych i niewybrednych żartów (poziom niekiedy dość brukowy, zwłaszcza w dodatkach odautorskich). Na chwilę obecną jestem zadowolony, właśnie czegoś takiego oczekiwałem. Pozostaje czekać na rozwój fabuły w kolejnych tomach.
Premiera polskiego wydania "Drifters" jakoś umknęła mi w natłoku spraw ważniejszych. Jednak, gdy wczoraj pojawiłem się w księgarni wiedziałem, że bez pierwszego tomu nie wyjdę. Kohta Hirano trzyma formę i po wspaniałym "Hellsingu" stworzył dzieło równie szalone. Po śmierci bohaterowie z różnych epok historycznych przenoszeni są do świata rodem z książek fantasy, gdzie toczą...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08
2016-08-03
Rick Riordan ponownie zrobił to, co umie najlepiej, czyli napisał wciągającą książkę dla młodzieży opartą na mitologii. Dobrze, że tym razem zwrócił się ku mitologii nordyckiej - greckie i rzymskie mity zaczynały mi się już trochę przejadać. Książka jak zwykle wciąga i nie można się od niej oderwać. Nie zabrakło wartkiej akcji, "dziwacznych" rozwiązań i typowego riordanowskiego poczucia humoru.
Rick Riordan ponownie zrobił to, co umie najlepiej, czyli napisał wciągającą książkę dla młodzieży opartą na mitologii. Dobrze, że tym razem zwrócił się ku mitologii nordyckiej - greckie i rzymskie mity zaczynały mi się już trochę przejadać. Książka jak zwykle wciąga i nie można się od niej oderwać. Nie zabrakło wartkiej akcji, "dziwacznych" rozwiązań i typowego...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-23
Książkę czytało się jednym tchem, jest niezwykle porywająca i wciągająca. Jak na Krajewskiego przystało nie zabrakło w niej brutalności, przemocy i dwuznacznych moralnie bohaterów. Sprawa "czterech marynarzy" połączona z elementami okultystycznymi była bardzo ciekawa. Niestety, zakończenie "Widm w mieście Breslau" pozostawia ogromny niedosyt, jest dość proste, a nawet rozczarowujące.
Książkę czytało się jednym tchem, jest niezwykle porywająca i wciągająca. Jak na Krajewskiego przystało nie zabrakło w niej brutalności, przemocy i dwuznacznych moralnie bohaterów. Sprawa "czterech marynarzy" połączona z elementami okultystycznymi była bardzo ciekawa. Niestety, zakończenie "Widm w mieście Breslau" pozostawia ogromny niedosyt, jest dość proste, a nawet...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-09
2016-09-10
2016-09-11
2016-10-01
Bardzo czekałem na tę książkę. Niestety, nieco się zawiodłem. "Koniec warty" czyta się szybko i jest to największą zaletą owej książki, która broni się jeszcze kilkoma nastrojowymi dobrymi momentami. W trakcie lektury wielokrotnie odniosłem wrażenie, że Stephen King chciał "zjeść ciastko i mieć ciastko" na siłę łącząc kryminał z elementami nadprzyrodzonymi. Wyszedł totalny miszmasz, ni to powieść sensacyjna ni science-fiction. Trudno mówić o momentach zaskoczenia, gdy niemal omnipotentny Pan Zły realizuje swój niecny plan, a Główny Bohater i Spółka starają się mu przeszkodzić (choć praktycznie zawsze są krok do tyłu). W niektórych momentach "Koniec warty" nosi znamiona przewidywalności. Najsłabsza książka z całej trylogii.
Bardzo czekałem na tę książkę. Niestety, nieco się zawiodłem. "Koniec warty" czyta się szybko i jest to największą zaletą owej książki, która broni się jeszcze kilkoma nastrojowymi dobrymi momentami. W trakcie lektury wielokrotnie odniosłem wrażenie, że Stephen King chciał "zjeść ciastko i mieć ciastko" na siłę łącząc kryminał z elementami nadprzyrodzonymi. Wyszedł totalny...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-01
2016-10-21
"Morderstwo w Mezopotamii" jest książką wciągającą, trudno temu zaprzeczyć. Niemniej, podczas lektury wielokrotnie odczuwałem brak bardzo specyficznego "czegoś". Niedobór owego "pierwiastka" sprawił, że publikację przeczytałem dość szybko. Zrezygnowałem nawet z samodzielnego wskazywania mordercy, o próbach polubienia/znienawidzenia bohaterów nie wspominając. Narracja prowadzona przez siostrę Leatheran średnio mi się podobała i to prawdopodobnie z jej powodu wrażenia po lekturze pozostają u mnie bardzo mieszane.
"Morderstwo w Mezopotamii" jest książką wciągającą, trudno temu zaprzeczyć. Niemniej, podczas lektury wielokrotnie odczuwałem brak bardzo specyficznego "czegoś". Niedobór owego "pierwiastka" sprawił, że publikację przeczytałem dość szybko. Zrezygnowałem nawet z samodzielnego wskazywania mordercy, o próbach polubienia/znienawidzenia bohaterów nie wspominając. Narracja...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-27
Lektura "Miecza Lata" utwierdziła mnie w przekonaniu, iż seria książek Riordana oparta na mitologii nordyckiej będzie utrzymana w starym stylu - mnóstwo ciekawych zwrotów akcji, specyficznego humoru i ciekawych postaci. Pomimo obiecującego początku "Młot Thora" niestety bardzo się dłuży, a zwroty akcji nie zasakauja. I to jest jedyna wada omawianej książki. Cieszy mnie, że wporawdzono nową postać - Alex, która nadaje kolorytu całej historii. Cieszy mnie również, że więcej uwagi poświęcono starym bohaterom - Hearthowi i Samirze. Poziom irracjonalnego humoru bez zastrzeżeń (scena w samolocie była pod tym względem genialna).
Lektura "Miecza Lata" utwierdziła mnie w przekonaniu, iż seria książek Riordana oparta na mitologii nordyckiej będzie utrzymana w starym stylu - mnóstwo ciekawych zwrotów akcji, specyficznego humoru i ciekawych postaci. Pomimo obiecującego początku "Młot Thora" niestety bardzo się dłuży, a zwroty akcji nie zasakauja. I to jest jedyna wada omawianej książki. Cieszy mnie, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-21
Obecność mutanów w szeregach Avengers nie jest niczym nowym. Scarlet Witch i Quicksilver dołączyli do Najpotężniejszych Herosów na Ziemi już w szesnastym zeszyscie oryginalnej serii. Następnie trafili tam Beast, Firestar czy Wolverine, jednak rozumiem, iż po całych seriach komiksów stawiających mutantów w złym świetle oraz finale "Avengers vs X-Men" Marvel chciał poprawić wizerunek homo superior wśród mieszkańców swego komiksowego uniwersum.
Niestety, wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Dostajemy opowieść o walce w imię poszanowania odienności i różnorodności, co jest jak najbardziej do przyjecia. Jednak wadzą tu inne elementy. Komiks jest śmiertlenie poważny, patos i wielkie słowa wylewają się z dymków w ogromnej ilości. Niemniej jednak, w połączeniu z nawołującym do walki z odmiennością Red Skullem, który wszczepił sobie martwy mózg Profesora Xaviera uzyskując w tym samym jego moce (sic!) oraz służacą mu drużyną dziwadeł w postaci Kobiety-Kozy, fuzji żółwia i misia koala czy dziewczyny zamieniającej się w ciecz otrzymujemy kiczowaty komiks będący bardzo kiepską autoparodią. Pod względem graficznym jest przyzwoicie. Choć naprawdę dobrze robi się dopiero w ostatnim zeszycie/rozdziale z rysunkami Olivera Coipela.
Obecność mutanów w szeregach Avengers nie jest niczym nowym. Scarlet Witch i Quicksilver dołączyli do Najpotężniejszych Herosów na Ziemi już w szesnastym zeszyscie oryginalnej serii. Następnie trafili tam Beast, Firestar czy Wolverine, jednak rozumiem, iż po całych seriach komiksów stawiających mutantów w złym świetle oraz finale "Avengers vs X-Men" Marvel chciał poprawić...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-18
Trudno ocenić jest ten tom, ponieważ składają się na niego trzy różne historie. Z czego dwie ostatnie są w moim mniemaniu najlepsze.
"Ostatnie białe zdarzenie" opowiada o tytułowym wydarzeniu. Szkoda, że twórcy nie raczyli wyjaśnić czym ono jest, tylko co chwilę rzucają jego nazwą. Dużo bełkotu o jakimś programie, obronie ziemi i innych głupotach. Niestety Nightmask i Starbrand grający tu główną rolę są postaciami nijakimi i zwyczajnie nudnymi.
Część druga przenosi nas do Kanady, gdzie w wyniku działań Ex Nihilo doszło do "ewolucji", przemian krajobrazu i śmierci superbohaterskiej grupy Omega Flight. Bardzo dobry klimat rodem z horroru połączonego z science-fiction. Szkoda tylko, że historia była pisana na szybkiego, na potrzeby jednego zeszytu.
Część trzecia dla odmiany jest rozluźniającą historią komediową. Avengers odbywają tajną misję w kasynie pełnym superłotrów. Oczywiście, muszą działać z rozwagą, aby nie wywołać ogólnoświatowego konfliktu. Wiadomo też, ze na pewno tego nie zrobią.
Trudno ocenić jest ten tom, ponieważ składają się na niego trzy różne historie. Z czego dwie ostatnie są w moim mniemaniu najlepsze.
"Ostatnie białe zdarzenie" opowiada o tytułowym wydarzeniu. Szkoda, że twórcy nie raczyli wyjaśnić czym ono jest, tylko co chwilę rzucają jego nazwą. Dużo bełkotu o jakimś programie, obronie ziemi i innych głupotach. Niestety Nightmask i...
2016-07-21
Niestety, zawiodłem się na tym komiksie. Piękna i malownicza okładka przedstawiająca Punishera, Elektrę, Deadpoola, Agenta Venoma i Czerwonego Hulka czyli w sumie jednych z najlepszych antybohaterów z uniwersum Marvel Comics (za wyjątkiem Czerwonego Hulka) obiecuje wiele. Jednak fabuła komiksu jest mocno przewidywalna i ginie w zalewie nieprzemyślanej sieczki. Na ciekawe relacje między bohaterami też nie ma co liczyć, niestety. Zasadniczo z całej tej zbieraniny najlepiej spisuje się Deadpool i jego mniej lub bardziej zwariowane komentarze. Kreska Dillona jak zwykle jest prosta i nijaka.
Niestety, zawiodłem się na tym komiksie. Piękna i malownicza okładka przedstawiająca Punishera, Elektrę, Deadpoola, Agenta Venoma i Czerwonego Hulka czyli w sumie jednych z najlepszych antybohaterów z uniwersum Marvel Comics (za wyjątkiem Czerwonego Hulka) obiecuje wiele. Jednak fabuła komiksu jest mocno przewidywalna i ginie w zalewie nieprzemyślanej sieczki. Na ciekawe...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-28
"Czerwony postrach" jest zdecydowanie lepszy od "Bez pardonu", jednak nadal nie jest to komiks idealny. Liczyłem, że podwodna żegluga wyzwoli psychopatyczne skłonności głównych bohaterów, niestety tak się nie stało. Niemniej, mamy już jakąś intrygę i zalążek fabuły. Poza tym bez zmian - sieka i hektolitry rozlanej krwi. Spodobało mi się również, że Punisher zaczął działać w pewnych kwestiach na własną rękę. Poprawie uległa warstwa graficzna, wiąże się to z faktem, iż Dillon nie ilustrował całości tego tomu.
"Czerwony postrach" jest zdecydowanie lepszy od "Bez pardonu", jednak nadal nie jest to komiks idealny. Liczyłem, że podwodna żegluga wyzwoli psychopatyczne skłonności głównych bohaterów, niestety tak się nie stało. Niemniej, mamy już jakąś intrygę i zalążek fabuły. Poza tym bez zmian - sieka i hektolitry rozlanej krwi. Spodobało mi się również, że Punisher zaczął działać w...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-16
Komiks niezwykły, zjawiskowy. Osadzenie fabuły w Rosji, połączenie elementów historycznych z science-fiction tworzy zaskakująco dobrą i wciągającą mieszankę. Ciekawa i oryginalna kreska jest kolejną zaletą komiksu. Ma on jednak drobną wadę - zbyt szybko się kończy. Z niecierpliwością czekam na następną część.
Komiks niezwykły, zjawiskowy. Osadzenie fabuły w Rosji, połączenie elementów historycznych z science-fiction tworzy zaskakująco dobrą i wciągającą mieszankę. Ciekawa i oryginalna kreska jest kolejną zaletą komiksu. Ma on jednak drobną wadę - zbyt szybko się kończy. Z niecierpliwością czekam na następną część.
Pokaż mimo to2016-03-09
Trochę trudno jest mi się odnieść do części tekstów związanych z wejściem Polski do Unii Europejskiej (w tamtym okresie uczęszczałem do gimnazjum i tematy polityczne w ogóle mnie nie interesowały), jednak pozostałe utwory czytało się niezwykle przyjemnie, jak to zawsze bywa w przypadku twórczości Artura Andrusa (przynajmniej, jeśli o mnie chodzi).
Trochę trudno jest mi się odnieść do części tekstów związanych z wejściem Polski do Unii Europejskiej (w tamtym okresie uczęszczałem do gimnazjum i tematy polityczne w ogóle mnie nie interesowały), jednak pozostałe utwory czytało się niezwykle przyjemnie, jak to zawsze bywa w przypadku twórczości Artura Andrusa (przynajmniej, jeśli o mnie chodzi).
Pokaż mimo to
Pierwsza część, opisująca uczucia Klary wynikające ze straty dziecka była bardzo emocjonująca i poruszająca. Niestety, później akcja stanowczo zwolniła i stała się bardziej spokojna. Książki nie należy też traktować jako finał cyklu "Dawca" lecz jako jego kolejny elementy. Niemniej, jestem zadowolony z lektury.
Pierwsza część, opisująca uczucia Klary wynikające ze straty dziecka była bardzo emocjonująca i poruszająca. Niestety, później akcja stanowczo zwolniła i stała się bardziej spokojna. Książki nie należy też traktować jako finał cyklu "Dawca" lecz jako jego kolejny elementy. Niemniej, jestem zadowolony z lektury.
Pokaż mimo to