-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Biblioteczka
Dobra, lekka do czytania, ale jednocześnie irytująca. Niespecjalnie będę polecał bo to dość prosty schemat.
Dobra, lekka do czytania, ale jednocześnie irytująca. Niespecjalnie będę polecał bo to dość prosty schemat.
Pokaż mimo toZgrabnie napisane, subiektywne zdanie o kraju w którym żyje autorka. OK. Po prostu OK, ale bez jakiś fajerwerków.
Zgrabnie napisane, subiektywne zdanie o kraju w którym żyje autorka. OK. Po prostu OK, ale bez jakiś fajerwerków.
Pokaż mimo to
Bardzo dobra książka reporterska. Niesamowita wędrówka przez lata 70., 80., 90. i współczesne. Co zapamiętam (prócz oczywiście HJ) to to, że
parafia św. Brygidy była dawniej naszym Berlinem Zachodnim.
Bardzo dobra książka reporterska. Niesamowita wędrówka przez lata 70., 80., 90. i współczesne. Co zapamiętam (prócz oczywiście HJ) to to, że
parafia św. Brygidy była dawniej naszym Berlinem Zachodnim.
Na plus: młodzież po przeczytaniu serii tych książek ogarnia mitologię grecką. To robi wrażenie. Przez to właśnie sięgnąłem po tę książkę.
Czytało mi się jednak ciężko. Po prostu fantastyka nie trafia do mnie. Liczba przygód mnie przytłaczała.
To nie jest dobra książka dla lev40. na początek przygody z fantastyką.
Na plus: młodzież po przeczytaniu serii tych książek ogarnia mitologię grecką. To robi wrażenie. Przez to właśnie sięgnąłem po tę książkę.
Czytało mi się jednak ciężko. Po prostu fantastyka nie trafia do mnie. Liczba przygód mnie przytłaczała.
To nie jest dobra książka dla lev40. na początek przygody z fantastyką.
Dobra subiektywna książka. To nie była żadna wyprawa jakich teraz wiele, ale wolontariat w siedzibach parków narodowych Alaski. Czyta się dobrze, dobre pióro autora.
Zadziwiająca jest szczerość autora, czasami aż zniewala, że człowiek musi wziąć oddech. Ta książka nie przeszła sita poprawności politycznej. W sumie za tą ją cenię, ale jednocześnie się dziwię, że autor nie zastosował autocenzury. Autor opisuje wizyty i spotkania u tamtejszych mieszkańców, wymieniając ich z imion i nazwisk (do znalezienia na Fb) i pisze, krytycznie o tym, że są płytcy/otyli/leniwi/bez ambicji. Pisze o jednym z mieszkańców, że "spoko koleś" i jednocześnie krytykuje to, że kompletnie nie umie zrobić zupy ani nawet herbaty.
Nie chciałbym, żeby o mnie ktoś tak napisał.
Ciekawe są spostrzeżenia, które się wydają spostrzeżeniami początkującego turysty. Wizyty na lotnisku to był chyba pierwszy lot autora i ciekawie się czyta takie oczywiste wrażenia o których my już zapomnieliśmy.
Dobra subiektywna książka. To nie była żadna wyprawa jakich teraz wiele, ale wolontariat w siedzibach parków narodowych Alaski. Czyta się dobrze, dobre pióro autora.
Zadziwiająca jest szczerość autora, czasami aż zniewala, że człowiek musi wziąć oddech. Ta książka nie przeszła sita poprawności politycznej. W sumie za tą ją cenię, ale jednocześnie się dziwię, że autor nie...
Bardzo dobrze napisana, bardzo ciekawa. Widać dobry warsztat bo opowieść o Ukrainie jest przepleciona anegdotami wziętymi z życia. Fajny kawał o Gruzinie i Ukraińce.
Bardzo dobrze napisana, bardzo ciekawa. Widać dobry warsztat bo opowieść o Ukrainie jest przepleciona anegdotami wziętymi z życia. Fajny kawał o Gruzinie i Ukraińce.
Pokaż mimo toW ramach szybkiej recenzji napiszę, że dobrze się ją czytało (wielkie brawa dla J.R. Moehringera, który spisał chaotyczne rozmowy w chronologiczną, logiczną całość). Jednocześnie samemu tenisiście bardzo współczuję, że musiał przez tyle lat robić to do czego zmusił go ojciec-tyran. Kosztem szkoły i normalnego dorastania. Zamiast tego buntował się swoją postawą na korcie. Zanim się obejrzał nie miał już wyboru i musiał grać bo nic innego nie umiał robić. Także postać Agassiego wciągnęła mnie, ale również irytowała. Nie śledziłem jednak meczów Agassiego także jego historię przyjąłem raczej na chłodno. I tyle.
W ramach szybkiej recenzji napiszę, że dobrze się ją czytało (wielkie brawa dla J.R. Moehringera, który spisał chaotyczne rozmowy w chronologiczną, logiczną całość). Jednocześnie samemu tenisiście bardzo współczuję, że musiał przez tyle lat robić to do czego zmusił go ojciec-tyran. Kosztem szkoły i normalnego dorastania. Zamiast tego buntował się swoją postawą na korcie....
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo dobrze się czyta, jakby to był wywiad rzeka, który potem ktoś opracował i dodał do tego mnóstwo mięsa (fakty, dane, przypisy).
Zazdroszczę im tego co zrobili z Nowym Jorkiem. U nas wszędzie mamy niedasizm.
Bardzo dobrze się czyta, jakby to był wywiad rzeka, który potem ktoś opracował i dodał do tego mnóstwo mięsa (fakty, dane, przypisy).
Zazdroszczę im tego co zrobili z Nowym Jorkiem. U nas wszędzie mamy niedasizm.
2020-02-27
Książka nierówna, ma trudniejsze fragmenty (filozofowanie na temat granej wówczas sztuki teatralnej itp) ale w większości rewelacyjna, przenikliwa i odkrywcza. Szczególnie doceniam początkowe obserwacje autora dotyczące wojny oraz oczywiście wolność szczęśliwego człowieka jadącego rowerem podczas wojny. Ciekawy jestem co mogli by pomyśleć Francuzi po przeczytaniu tej książki.
Książka nierówna, ma trudniejsze fragmenty (filozofowanie na temat granej wówczas sztuki teatralnej itp) ale w większości rewelacyjna, przenikliwa i odkrywcza. Szczególnie doceniam początkowe obserwacje autora dotyczące wojny oraz oczywiście wolność szczęśliwego człowieka jadącego rowerem podczas wojny. Ciekawy jestem co mogli by pomyśleć Francuzi po przeczytaniu tej książki.
Pokaż mimo toNie porwała mnie. Ciekawe przemyślenia, ale sam pomysł połączenia książki z publicystyką mnie nie porwał.
Nie porwała mnie. Ciekawe przemyślenia, ale sam pomysł połączenia książki z publicystyką mnie nie porwał.
Pokaż mimo to2019-08-28
Przeczytałem 2/3 i powiedziałem dość. Pierdoły z lat 2002-2005.
Przeczytałem 2/3 i powiedziałem dość. Pierdoły z lat 2002-2005.
Pokaż mimo to2017-09-23
Oj, namęczyłem się z tą książką. Dwa miesiące czytania a ostatnie strony w ogóle już mnie nie cieszyły.
Nieraz dało się wyczuć, że forma przerosła treść. Zamysł był ciekawy, opowieść bardzo szeroka, wątki ciekawe i bardzo liczne. Najlepiej czytało mi się ją w środku, jak ci frankiści byli w tournee. Potem coś się zaczęło psuć. Jak wątki zaczęły się ze sobą łączyć to potem po kolei wszyscy umierali.
Doceniam ogrom pracy autorki. Podziwiam jej wgłębianie się w mistycyzm, kabałę, filozofię. Po prostu nie przepadam za łączeniem źródeł historycznych z fikcją literacką. Chyba jestem jednak historykiem po studiach, a tam we mnie wpoili niechęć do fikcji.
Książkę polecam tym, którzy bardzo chcą poznać dzieje Jakub Franka. Ja do "Ksiąg Jakubowych" nie wrócę. Wolałbym już zajrzeć do wspomnianych w bibliografii prac poświęconych frankistom (Frank i frankiści - Kraushara) albo do Nowych Aten - Chmielowskiego.
Oj, namęczyłem się z tą książką. Dwa miesiące czytania a ostatnie strony w ogóle już mnie nie cieszyły.
Nieraz dało się wyczuć, że forma przerosła treść. Zamysł był ciekawy, opowieść bardzo szeroka, wątki ciekawe i bardzo liczne. Najlepiej czytało mi się ją w środku, jak ci frankiści byli w tournee. Potem coś się zaczęło psuć. Jak wątki zaczęły się ze sobą łączyć to potem...
2017-05-07
Publicystyka. Kilka ciekawych opinii i porad. Niezły styl.
Z książki zapamiętałem, że nauczyciel by nie zwariować musi "olewać" system i w dzienniku notować mądre tematy a uczniom serwować niezbędne minimum + najciekawsze filmy, które może uczniów czymś zaciekawią. Podobała mi się idea by w szkole nie było dzwonków.
Część pisana przez córkę autora mniej mnie zainteresowała z racji, że probelmy nauczycieli dużo bardziej mnie dotyczą.
Publicystyka. Kilka ciekawych opinii i porad. Niezły styl.
Z książki zapamiętałem, że nauczyciel by nie zwariować musi "olewać" system i w dzienniku notować mądre tematy a uczniom serwować niezbędne minimum + najciekawsze filmy, które może uczniów czymś zaciekawią. Podobała mi się idea by w szkole nie było dzwonków.
Część pisana przez córkę autora mniej mnie zainteresowała...
2016-11-27
Ciężko mi się czytało tę książkę. Dlaczego? Bo czasami patrzyłem za okno a tam: sąsiedzi chcą się od nas odgrodzić, w mieście chcą budować nową dwupasmową drogę i tunel, a przejście dla pieszych o które zabiegałem nie zostało zbudowane z racji na "Św. Przepustowość".
Większość rzeczy była dla mnie dość oczywista bo interesuję się tym tematem od paru lat. Doszło kilka liczb i ciekawe przykłady. Jedno z czym mam problem to przykład Wenecji jako idealnego miasta. Dla mnie się to kłóci z protestami mieszkańców, którzy mają dość komercjalizacji miasta i masowo się z tego "przyjaznego wg Gehla" miast wyprowadzają.
Cała recenzja tu:
http://www.racibo.pl/2016/11/miasta-dla-ludzi-jana-gehla-trojmiasto.html
Ciężko mi się czytało tę książkę. Dlaczego? Bo czasami patrzyłem za okno a tam: sąsiedzi chcą się od nas odgrodzić, w mieście chcą budować nową dwupasmową drogę i tunel, a przejście dla pieszych o które zabiegałem nie zostało zbudowane z racji na "Św. Przepustowość".
Większość rzeczy była dla mnie dość oczywista bo interesuję się tym tematem od paru lat. Doszło kilka liczb...
1993
Dobra narracja autora, ciekawe spojrzenie z "Dołów Warszawy". Sam autor mnie jednak irytował bo to w zasadzie była historia złodzieja lub złodziejaszka. Ukradł, poszedł pić z kolegami i postanowili zrobić jakiś napad i tak w kółko. Zaszkodził wielu ludziom pewnie nawet o tym nie wiedząc. Całość doprawiona sosem niby honoru.
Dobra narracja autora, ciekawe spojrzenie z "Dołów Warszawy". Sam autor mnie jednak irytował bo to w zasadzie była historia złodzieja lub złodziejaszka. Ukradł, poszedł pić z kolegami i postanowili zrobić jakiś napad i tak w kółko. Zaszkodził wielu ludziom pewnie nawet o tym nie wiedząc. Całość doprawiona sosem niby honoru.
Pokaż mimo to