Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pomysł dobry, wykonanie tragiczne. Książka zaczęła się dobrze, ale po kilku rozdziałach rozczarowanie. Główna bohaterka gładko sunie przez życie i różne konspiracje, bez napotkania większych problemów czy niedogodności.

Pomysł dobry, wykonanie tragiczne. Książka zaczęła się dobrze, ale po kilku rozdziałach rozczarowanie. Główna bohaterka gładko sunie przez życie i różne konspiracje, bez napotkania większych problemów czy niedogodności.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bardzo fajnie napisana, wciągnęła mnie i połknęłam ją dosyć szybko, mimo że ma w sobie sporo treści.

Książka bardzo fajnie napisana, wciągnęła mnie i połknęłam ją dosyć szybko, mimo że ma w sobie sporo treści.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chociaż na Lubimy Czytać podane jest, że to trzeci tom serii Szczury Wrocławia, to Szpital traktowałabym raczej jako tom 1.5.
Akcja, chociaż wydaje się teoretycznie oderwana od tego, co dzieje się w pierwszym i drugim tomie, bo skupia się jedynie na malutkim wycinku Wrocławia, a konkretnie szpitalu psychiatrycznym, jest powiązana z wydarzeniami z pierwszego i drugiego tomu. Można jednak spokojnie przeczytać Szpital bez znajomości innych książek z serii.
Szpital to ciekawe rozszerzenie uniwersum i "coś na ząb" dla miłośników serii.

Chociaż na Lubimy Czytać podane jest, że to trzeci tom serii Szczury Wrocławia, to Szpital traktowałabym raczej jako tom 1.5.
Akcja, chociaż wydaje się teoretycznie oderwana od tego, co dzieje się w pierwszym i drugim tomie, bo skupia się jedynie na malutkim wycinku Wrocławia, a konkretnie szpitalu psychiatrycznym, jest powiązana z wydarzeniami z pierwszego i drugiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Apokalipsa zombie trwa dalej, a Wrocław, chociaż wydawać może się całkowicie wymarły, Wcale taki nie jest.
Druga część Szczurów Wrocławia jest w moim odczuciu jeszcze lepsza niż pierwsza. Więcej się dzieje, pojawiają się nowe postacie, a na epidemię można spojrzeć z perspektywy osób ratujących innych, jak i tych, którym przyświecają zupełnie inne cele...
Polecam gorąco :)

Apokalipsa zombie trwa dalej, a Wrocław, chociaż wydawać może się całkowicie wymarły, Wcale taki nie jest.
Druga część Szczurów Wrocławia jest w moim odczuciu jeszcze lepsza niż pierwsza. Więcej się dzieje, pojawiają się nowe postacie, a na epidemię można spojrzeć z perspektywy osób ratujących innych, jak i tych, którym przyświecają zupełnie inne cele...
Polecam gorąco :)

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Szczury Wrocławia, Chaos, to dosyć nietypowa książka w dosyć oklepanej tematyce - w końcu o zombie było w literaturze i filmie nie raz, nie dwa. Jednak właśnie ta nietypowość podejścia do tego tematu sprawia, że jest to lektura wciągająca.
Po pierwsze - "uśmiercanie" czytelników autora to fajny kąsek dla osób, które uwielbiają jego książki. Szczerze mówiąc to nie wiedziałam o tym, kiedy sięgnęłam po książkę (chociaż chwilkę zastanawiałam się, dlaczego tak wiele trupów było wymienionych z imienia i nazwiska ;)) , a odkryłam, bo weterynarz leczący moje zwierzęta stał się na jakiś czas bohaterem książki i wtedy doczytałam o całej inicjatywie :D
Po drugie - trup się gęsto ściele. Bardzo gęsto. Chociaż kibicowałam każdemu jednemu bohaterowi powieści, to niewielu z nich dotarło daleko. Ma to minusy - nie budujemy więzi z jednym, głównym bohaterem od początku do końca. Ale ma też wiele plusów - patrzymy na ogarnięty epidemią Wrocław z różnych perspektyw i zdajemy sobie sprawę z beznadziejności całej sytuacji.
W książce interesujący jest także sam proces zarażania oraz zombie. Chociaż są powolne, to jednak tylko podejście do nich bliżej zachęca je do ataku. I chociaż gotowe są rozerwać człowieka na strzępy, to wystarczy nawet dotknięcie, aby dołączyć do ich grona i nie sposób ich zabić w żaden sposób. Chociaż może niektórym wydawać się do niepotrzebne i przerysowane, to na pewno dodaje dreszczyku niepewności, bo bohaterowie muszą znaleźć inne rozwiązanie niż strzelanie w głowę czy ochrona przed ugryzieniami.
Książkę czyta się szybko, przyjemnie, nie brak humoru, akcji. Język książki jest raczej prosty i na próżno szukać tam kwiecistych opisów pokiereszowań, ale to wcale nie sprawia, że czyta się ją źle. Polecam każdemu, kto szuka czegoś nowego w tematyce zombie :)

Szczury Wrocławia, Chaos, to dosyć nietypowa książka w dosyć oklepanej tematyce - w końcu o zombie było w literaturze i filmie nie raz, nie dwa. Jednak właśnie ta nietypowość podejścia do tego tematu sprawia, że jest to lektura wciągająca.
Po pierwsze - "uśmiercanie" czytelników autora to fajny kąsek dla osób, które uwielbiają jego książki. Szczerze mówiąc to nie wiedziałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O ile "Diabeł ubiera się u Prady" był infantylnym czytadłem, ale ogólnie czytało się przyjemnie, to przy "Zemsta ubiera się u Prady" towarzyszyły mi zupełnie inne odczucia.
Po pierwsze - prawie świat przedstawiony jest albo czarny, albo biały. Jeśli ktoś jest niemiły, to po prostu taki jest. Jak ktoś jest playboyem, to oczywiście zawsze nim był i będzie. Nie dotyczy to tylko w pewnym stopniu Emily (chociaż teoretycznie ona i Andrea zostały przyjaciółkami, to mimo wszystko Emily ciągle Andrea i jej problemy wisi i powiewa) oraz Max (bo był playboyem ale OCZYWIŚCIE tylko dlatego, że nie poznał nigdy odpowiedniej kandydatki na żonę, jak tylko poznał Andy to mu przeszło).
Po drugie - wszyscy aż do porzygu są cudowni, młodzi, szczupli i interesujący. Wręcz szokujące jest dla Andy to, że jedna z jej koleżanek z grupy wsparcia ma męża w okolicach pięćdziesiątki. W pierwszej części bycie modnym i idealnym było wymuszone byciem w obecności Mirandy, a tutaj Mirandy jest mało, mimo to autorka bardzo tendencyjnie zakłada, że każdy taki jest i kropka. A jeśli ktoś taki nie jest, to albo tylko dlatego, że jest genialny (jak jedna dziewczyna w redakcji) albo tylko ich ośmieszy w jaki sposób (jak niemodny i nieatrakcyjny mąż Nigela).
Brak Mirandy - niby jest, ale tak naprawdę jej nie ma. To ona była osią i napędem pierwszej części, tutaj tego brakuje i robi się nuuuuddnooo.
Największą wadą dla mnie jest główna bohaterka. Chociaż chce uciec w dniu ślubu, bo jej mąż widział swoją ex na Bahamach, to jakoś nie ma wyrzutów sumienia z powodu zaproszenia swojego byłego kochanka na ślub czy pójścia z pierwszą miłością na śniadanie.

O ile "Diabeł ubiera się u Prady" był infantylnym czytadłem, ale ogólnie czytało się przyjemnie, to przy "Zemsta ubiera się u Prady" towarzyszyły mi zupełnie inne odczucia.
Po pierwsze - prawie świat przedstawiony jest albo czarny, albo biały. Jeśli ktoś jest niemiły, to po prostu taki jest. Jak ktoś jest playboyem, to oczywiście zawsze nim był i będzie. Nie dotyczy to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dosłownie na jeden wieczór, jeśli ktoś się spodziewa survivalu czy większego tła historycznego i społecznego, to mocno się zawiedzie. Główną rolę w książce przejmują miłosne perypetie nastolatków na statku i na Ziemi. Jak dla mnie książka trafia do kategorii "szybki odmóżdżacz" i jeśli sięgnę po kolejne jej części, to tylko z wielkiej nudy :)

Książka dosłownie na jeden wieczór, jeśli ktoś się spodziewa survivalu czy większego tła historycznego i społecznego, to mocno się zawiedzie. Główną rolę w książce przejmują miłosne perypetie nastolatków na statku i na Ziemi. Jak dla mnie książka trafia do kategorii "szybki odmóżdżacz" i jeśli sięgnę po kolejne jej części, to tylko z wielkiej nudy :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo dobrego o tej książce, a okazało się, że jest dosyć... miałka? Przewidywalna? Momentami nudząca? Ciągle czekałam na wielkie "WOW", moment zaskoczenia, wyjawienia wielkiej tajemnicy czy po prostu czegoś, co by szokowało. Ciągle miałam wrażenie, że zaraz, za rogiem, za chwilę COŚ się wydarzy, a nagle okazało się, że to już koniec książki i wielkiego finału nie było.
Czytało się ją szybko i przyjemnie, ale zdecydowanie nie była to bardzo ciekawa lektura.

Dużo dobrego o tej książce, a okazało się, że jest dosyć... miałka? Przewidywalna? Momentami nudząca? Ciągle czekałam na wielkie "WOW", moment zaskoczenia, wyjawienia wielkiej tajemnicy czy po prostu czegoś, co by szokowało. Ciągle miałam wrażenie, że zaraz, za rogiem, za chwilę COŚ się wydarzy, a nagle okazało się, że to już koniec książki i wielkiego finału nie było....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lekka książka, podczas czytania której świetnie się bawiłam. To nie jest żadna ambitna lektura, ale bardzo przyjemny czasoumilacz :)

Lekka książka, podczas czytania której świetnie się bawiłam. To nie jest żadna ambitna lektura, ale bardzo przyjemny czasoumilacz :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kiedy sięgałam po książkę "W domu" nie miałam pojęcia, że jest ona częścią jakiegoś większego cyklu... i z tego powodu jest mi dokładnie wszystko jedno :) Nie zachęciła mnie do zapoznania się bliżej z innymi tytułami z serii.

Zacznijmy od historii, która jest osią książki. Dwóch porwanych sześciolatków, dziesięć lat tajemnic i (nie)szczęśliwy finał. Sama historia jest prosta, dosyć łatwo można domyśleć się zakończenia. Ot, opowiastka, którą czyta się z przyjemnością, ale bez nadmiernej ekscytacji.

Świat przedstawiony to dla mnie jednak zupełny kosmos. Miliarder-psychopata-morderca (zabijający oczywiście tylko tych złych i niedobrych), była gwiazda koszykówki (która z tego co zrozumiałam wcale nie miała okazji, żeby zostać aż taką wielką gwiazdą, bo doznała urazu w pierwszym meczu i po latach pewnie byłaby zapamiętana tylko przez kolegów z licealnej drużyny...), nadzwyczaj zdolny bratanek ex-koszykarza, który (no kto by pomyślał!) też jest niezwykle uzdolnionym koszykarzem. Do tego dorzucono genialnych graczy/hakerów/handlarzy nieletnimi, transwestytę/byłego agenta Mossadu, postarzałą wrestlerkę, która jest aż tak osobliwe, że zmieniła imię i nazwisko na pseudonim sceniczny (co nie przeszkadza jej absolutnie śledzić dwójki nastolatków, bo dzięki temu, że jest taka niesamowita, to świetnie wtapia się w tło.... c'mon!). Dorzućmy jeszcze szczyptę szwajcarskich szkół, operacji plastycznych i kontaktów (każdy ma gdzieś jakieś kontakty, KAŻDY!), dzięki którym można zyskać nową tożsamość albo odnaleźć gdzieś we Włoszech dwóch graczy/hakerów (których odnaleziono tylko dzięki nickowi z gry)... oto
"W domu" w pełnej okazałości :P

Nie powiedziałabym, że mocno się wynudziłam, ale jakieś 70% powieści to dla mnie śmienie się pod nosem z pomysłowości autora. Absolutnie nie rozumiem fenomenu tej książki :)

Kiedy sięgałam po książkę "W domu" nie miałam pojęcia, że jest ona częścią jakiegoś większego cyklu... i z tego powodu jest mi dokładnie wszystko jedno :) Nie zachęciła mnie do zapoznania się bliżej z innymi tytułami z serii.

Zacznijmy od historii, która jest osią książki. Dwóch porwanych sześciolatków, dziesięć lat tajemnic i (nie)szczęśliwy finał. Sama historia jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura na jeden wieczór... i bardzo dobrze to o niej świadczy! Książka pisana w formie pamiętnika - kilka zdań dziennie. Tak mało, a przy tym tak dużo :) Lekki, zabawny styl pisarski i tysiące zajmujących opowieści z medycznego świata. Ciężko przerwać czytania, ciężko skończyć rozdział i odłożyć książkę na bok. Zdecydowanie polecam!

Lektura na jeden wieczór... i bardzo dobrze to o niej świadczy! Książka pisana w formie pamiętnika - kilka zdań dziennie. Tak mało, a przy tym tak dużo :) Lekki, zabawny styl pisarski i tysiące zajmujących opowieści z medycznego świata. Ciężko przerwać czytania, ciężko skończyć rozdział i odłożyć książkę na bok. Zdecydowanie polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyspa to bardzo dziwna opowieść. A raczej bardzo dziwne są motywy kierujące głównymi bohaterami. Książka nie przypadła mi szczególnie do gustu, ponieważ widziałam sporo nielogicznych decyzji i bardzo pokrętnych toków myślenia, które nijak mają się do samych bohaterów.

Wyspa to bardzo dziwna opowieść. A raczej bardzo dziwne są motywy kierujące głównymi bohaterami. Książka nie przypadła mi szczególnie do gustu, ponieważ widziałam sporo nielogicznych decyzji i bardzo pokrętnych toków myślenia, które nijak mają się do samych bohaterów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnia książka z trylogii Metro była dla mnie o wiele bardziej filozoficzna. Jednocześnie, wraz z powrotem Artema, powróciła bardziej wartka akcja, która niezwykle mi pasuje w tego typu książkach. No cóż, co więcej napisać? Jeśli ktoś przeczytał pozostałe części to ostatnią koniecznie przeczytać musi. A jeśli jeszcze nie znasz trylogii Metro 2033 to najwyższy czas ją poznać :)
Zakończenie dające do myślenia, bardzo w klimacie trylogii.

Ostatnia książka z trylogii Metro była dla mnie o wiele bardziej filozoficzna. Jednocześnie, wraz z powrotem Artema, powróciła bardziej wartka akcja, która niezwykle mi pasuje w tego typu książkach. No cóż, co więcej napisać? Jeśli ktoś przeczytał pozostałe części to ostatnią koniecznie przeczytać musi. A jeśli jeszcze nie znasz trylogii Metro 2033 to najwyższy czas ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo prosta i naiwna opowieść. Miało pewnie wyjść głębsze dno, ale nie wyszło. Książka mocno przewidywalna, na jeden wieczór.

Bardzo prosta i naiwna opowieść. Miało pewnie wyjść głębsze dno, ale nie wyszło. Książka mocno przewidywalna, na jeden wieczór.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Żółwie aż do końca to moje drugie spotkanie, po Gwiazd naszych wina, z autorem. John Green lubi pisać o nastolatkach, ich problemach, miłościach, a wszyscy bohaterzy jego książek są trudni, mają za sobą traumatyczne przeżycia lub choroby. Wydaje mi się tylko, że autor trochę na siłę tworzy swoich bohaterów, a w Żółwie aż do końca zastosował wiele schematów z Gwiazd naszych wina (nie mam porównania co do innych powieści, ale coś czuję, że to się pojawia w jego książkach częściej...).

Żółwie aż do końca to zarówno książka o czymś (choroby psychiczne) i o niczym - wątek poszukiwania zaginionego milionera został maksymalnie skrócony i potraktowany po macoszemu, mam wrażenie, że stworzono go tylko po to, aby główni bohaterowie mogliby być nieszczęśliwi. Wnętrze książki to głównie pierwszoosobowe opowiadanie nastolatki, która ciągle myśli o mikrobach, a w międzyczasie spotyka się z przyjaciółką i chce całować z chłopakiem, ale boi się jego bakterii.

Nie polecam jakoś szczególnie, a z drugiej strony to Książka Roku 2017, więc warto samemu wyrobić sobie opinię.

Żółwie aż do końca to moje drugie spotkanie, po Gwiazd naszych wina, z autorem. John Green lubi pisać o nastolatkach, ich problemach, miłościach, a wszyscy bohaterzy jego książek są trudni, mają za sobą traumatyczne przeżycia lub choroby. Wydaje mi się tylko, że autor trochę na siłę tworzy swoich bohaterów, a w Żółwie aż do końca zastosował wiele schematów z Gwiazd naszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przerażająca, najstraszniejsza - takie przymiotniki można często usłyszeć w stosunku do książki Misery. Dawno, dawno temu widziałam film i zapadł mi w pamięci, można w nim było wyczuć atmosferę grozy. I to właśnie z powodu filmu tak długo zwlekałam z sięgnięciem po książkę... nie chciałam po prostu, żeby zostawiła u mnie niesmak :) W końcu niektóre rzeczy łatwiej pokazać, strach lepiej buduje muzyka i wystrój niż słowa na kartce - z takiego założenia wychodziłam. I jak bardzo się myliłam!

Podczas czytania książki można było doskonale wyczuć emocje głównego bohater, momenty w których był w miarę zadowolony, mieszały się z momentami, w których był śmiertelnie przerażony. A czytelnik mógł podążać z nim na tym emocjonalnym rollercoasterze. Zakończenie to prawdziwa bomba, przez dobrych kilka godzin towarzyszyło mi uczucie, jakbym to ja przez wiele miesięcy była więźniem szalonej psychofanki, jakby była gdzieś na zewnątrz i muszę być gotowa na uderzenie.

Zdecydowanie warta przeczytania pozycja! To chyba najlepsza książka, która wyszła spod pióra Kinga.

Przerażająca, najstraszniejsza - takie przymiotniki można często usłyszeć w stosunku do książki Misery. Dawno, dawno temu widziałam film i zapadł mi w pamięci, można w nim było wyczuć atmosferę grozy. I to właśnie z powodu filmu tak długo zwlekałam z sięgnięciem po książkę... nie chciałam po prostu, żeby zostawiła u mnie niesmak :) W końcu niektóre rzeczy łatwiej pokazać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka nie dostanie ode mnie oceny, bo sama nie wiem jak ją ocenić.
Jedno jest pewne - warto po nią sięgnąć! Niewidzialne Potwory to powierzchniowo tylko dziwna opowieść o grupie dziwnych ludzi, którzy powiązani są między sobą dziwnymi związkami. W rzeczywistości jest to książka głęboka, dająca dużo do myślenia.

Ta książka nie dostanie ode mnie oceny, bo sama nie wiem jak ją ocenić.
Jedno jest pewne - warto po nią sięgnąć! Niewidzialne Potwory to powierzchniowo tylko dziwna opowieść o grupie dziwnych ludzi, którzy powiązani są między sobą dziwnymi związkami. W rzeczywistości jest to książka głęboka, dająca dużo do myślenia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

"Pokój" zaczęłam czytać około południa i jeszcze tego samego dnia skończyłam. Książka pisana z punktu widzenia pięciolatka, który dopiero co poznaje zewnętrzny świat, to ciekawy zabieg literacki. Historia wciąga, czyta się szybko, ale daje też do myślenia w wielu sprawach. Szczerze to miałam zupełnie inne oczekiwania co do książki, myślałam, że będzie to mdła papka, w rzeczywistości bardzo miło mnie zaskoczyła :)

"Pokój" zaczęłam czytać około południa i jeszcze tego samego dnia skończyłam. Książka pisana z punktu widzenia pięciolatka, który dopiero co poznaje zewnętrzny świat, to ciekawy zabieg literacki. Historia wciąga, czyta się szybko, ale daje też do myślenia w wielu sprawach. Szczerze to miałam zupełnie inne oczekiwania co do książki, myślałam, że będzie to mdła papka, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra pozycja, którą warto przeczytać! Trochę dziwią mnie głosy osób, które mówią, że podczas czytania momentami czuły mdłości, bo absolutnie nic takiego nie odczuwałam(ale może jestem po prostu uodporniona), chociaż momentami faktycznie opisy są dosyć plastyczne. Książka napisana przystępnym językiem, nie nudziłam się przy niej ani przez chwilę.

Bardzo dobra pozycja, którą warto przeczytać! Trochę dziwią mnie głosy osób, które mówią, że podczas czytania momentami czuły mdłości, bo absolutnie nic takiego nie odczuwałam(ale może jestem po prostu uodporniona), chociaż momentami faktycznie opisy są dosyć plastyczne. Książka napisana przystępnym językiem, nie nudziłam się przy niej ani przez chwilę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będę oceniać tej książki, bo przeczytałam ją dawno, dawno temu - minęło jakiś 10 - 15 lat :) Mimo to pamiętam fabułę książki dosyć dokładnie, więc musiała na mnie zrobić niemałe wrażenie - czy to z powodu wstrząsającej treści dla małoletniej mnie, czy też z powodu niesamowitej historii (niesamowitej znowu dla małoletniej mnie :)).

Nie będę oceniać tej książki, bo przeczytałam ją dawno, dawno temu - minęło jakiś 10 - 15 lat :) Mimo to pamiętam fabułę książki dosyć dokładnie, więc musiała na mnie zrobić niemałe wrażenie - czy to z powodu wstrząsającej treści dla małoletniej mnie, czy też z powodu niesamowitej historii (niesamowitej znowu dla małoletniej mnie :)).

Pokaż mimo to