Szczury Wrocławia. Szpital
- Kategoria:
- horror
- Cykl:
- Szczury Wrocławia (tom 2)
- Wydawnictwo:
- Insignis
- Data wydania:
- 2019-07-31
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-07-31
- Liczba stron:
- 240
- Czas czytania
- 4 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366360006
- Tagi:
- epidemia lata 60. XX w. literatura polska niebezpieczeństwo postapokalipsa strach śmierć walka o życie Wrocław zombi
Wrocław, rok 1963. Na tyłach zakładu karnego numer 1 stoi zwalisty poniemiecki gmach mieszczący klinikę psychiatryczna. To właśnie w jej murach rozegra się kolejna odsłona dramatu mieszkańców miasta. To tutaj późnym popołudniem 9 sierpnia trafia uznany za szaleńca pacjent. Twierdzi, że jego żona zmarła, po czym zmartwychwstała, a następnie popełnia samobójstwo. Czyn bredzącego w malignie mężczyzny będzie zarzewiem ciągu krwawych zdarzeń, którym stawi czoła załoga szpitala – już na pierwszy rzut oka za mało liczna, by odeprzeć śmiertelne zagrożenie.
„Szczury Wrocławia. Szpital“ to kolejna powieść Roberta J. Szmidta – po „Chaosie” i „Kratach” – opowiadająca o krwawej apokalipsie zombie, która rozgrywa się w odciętym od świata i zmagającym się z epidemią czarnej ospy Wrocławiu. „Szpital” pozwala czytelnikowi spojrzeć na mrożące krew w żyłach wydarzenia z zupełnie innej perspektywy. Dla tych, którzy czytali „Chaos” i „Kraty”, ta książka to lektura obowiązkowa. Dla nowych czytelników „Szpital” to znakomity wstęp do wykreowanego z nieprawdopodobnym rozmachem fantastycznego świata, w którym przerażająca fikcja splata się z mroczną rzeczywistością – a wszystko to w krwawym, tragicznym, sensacyjnym, ale przede wszystkim niezwykle wciągającym anturażu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Powrót do piekła
Któż z nas nie czuje nieprzyjemnego dreszczu przebiegającego po plecach, kiedy próbuje wyobrazić sobie rzeczywistość pobytu w szpitalu psychiatrycznym? Drzwi bez klamek, zakratowane okna, pielęgniarki dokładnie sprawdzające, czy pacjenci na pewno połknęli tabletki… Leczenie psychiatryczne często powoduje duże spowolnienie myślenia i motoryki, co sprawia, że chorzy upodabniają się do mrożących krew w żyłach zombie, przynajmniej z wyglądu. Nic zatem dziwnego, że każdy postronny człowiek, który przekracza próg takiego szpitala, czuje się dość niepewnie.
Robert J. Szmidt zabiera nas właśnie do takiego przerażającego lazaretu, ale nie byłby sobą, gdyby nie dołożył do tego – i tak już budzącego zgrozę – miejsca biegających tu i ówdzie nieumarłych. Nieumarli, jak pamiętają czytelnicy poprzednich części, są właściwie nie do unicestwienia, potrafią się regenerować nawet po rozczłonkowaniu i łakną krwi żywych. By stać się jednym z nich, wystarczy najmniejszy kontakt fizyczny, nawet muśnięcie dłoni, po którym dochodzi do szybkiej śmierci i przeobrażenia się w jednego z potworów.
„Szczury Wrocławia. Szpital” to najnowsza powieść Szmidta, rozbudowująca jeden z pobocznych wątków drugiej części cyklu opowiadającego o pladze zombie biegających po ulicach Wrocławia. O szpitalu psychiatrycznym przy ulicy Kraszewskiego 25 wspomniano w „Szczurach Wrocławia. Kratach”, kiedy jedna z bohaterek próbowała przedostać się do zakładu karnego. Spostrzegła wtedy kartkę zawieszoną na szpitalnych drzwiach. Widniał na niej napis: „Nie wchodzić! Wszyscy nie żyją!” – i wówczas na tym autor zakończył sprawę zakładu dla psychicznie chorych. Teraz jednak powraca do tego tematu, który okazuje się równie ciekawy i zaskakujący, jak poprzednie dwie części.
Akcja nie ogranicza się jedynie do samego szpitala, ale wszystkie wydarzenia z zewnątrz kończą się w ten sam, łatwy do przewidzenia sposób. To ci, którzy pozostają ukryci w budynku, toczą prawdziwą walkę, w której szala zwycięstwa przechyla się raz na stronę nieumarłych, a raz – dzięki inteligencji i sprytowi – na stronę żywych. Samo miejsce akcji wprowadza niesamowitą atmosferę, o wiele bardziej intrygującą niż w poprzednich częściach. Mamy tu bowiem, oprócz zwykłych mieszkańców Wrocławia, których reprezentuje szpitalny personel, całą masę osób niepoczytalnych. To właśnie za ich sprawą nie potrafimy oderwać się od lektury tej książki. Do zombie już nas autor wcześniej przyzwyczaił, ale nie do psychicznie chorych. Mamy więc cały przekrój różnego typu schorzeń, od depresji, przez zaburzenia schizofreniczne, po zupełne psychozy.
Co ciekawe, autor zaprezentował w dość szczegółowy sposób kilka rzadkich schorzeń. Mamy tu na przykład syndrom Ekboma, zwany również halucynozą pasożytniczą, którego podstawowym objawem są omamy wgryzania się w ciało robactwa, które drąży następnie w nim tunele podskórne. Chorujący na tę okrutną chorobę rozdrapują sobie ciało paznokciami lub przy użyciu różnych narzędzi, kiedy podejmują irracjonalne próby pozbycia się pasożytów, zadając sobie poważne i głębokie rany. Robert J. Szmidt opisuje też apotemnofilię, czyli niechęć do własnej kończyny, czy syndrom Cotarda, polegający na poczuciu, że jest się martwym. Wszystkie te choroby bardzo urozmaicają tę książkę. Nie mamy tu do czynienia tylko z nierozumnymi nieumarłymi. Personel toczy bowiem walkę również z pacjentami, a właściwie o pacjentów, chcąc uchronić swoich podopiecznych przed agresją zombie. Są to wszak osoby z jednej strony zupełnie bezbronne wobec plagi żywych trupów, a z drugiej często same z siebie niezwykle niebezpieczne. Nic więc dziwnego, że kolejne rozdziały „Szczurów Wrocławia. Szpitala” przynoszą czytelnikowi coraz większe emocje, które nie pozwalają oderwać się od lektury. Całe szczęście, że książka ta liczy jedynie około dwustu stron, bo przecież kiedyś trzeba mimo wszystko iść spać.
Jeśli nie czytało się poprzednich dwóch części tej niesamowitej opowieści, bez obaw można zacząć spotkanie z zombie Roberta J. Szmidta od najnowszego tomu i potraktować go jak wprowadzenie do tego bezlitosnego świata. Tym, którzy już wcześniej pokochali „Szczury Wrocławia” całym sercem, nie trzeba przedstawiać żadnych argumentów za sięgnięciem po „Szczury Wrocławia. Szpital”. W mojej ocenie ta część jest nawet lepsza niż poprzednie – o ile to w ogóle możliwe. Polecam gorąco.
Izabela Straszewska
Oceny
Książka na półkach
- 522
- 454
- 135
- 14
- 11
- 10
- 8
- 7
- 7
- 7
Cytaty
Cóż, jak stwierdził pewien znany kardiochirurg zza żelaznej kurtyny: każdy dobry lekarz zapracował na własny cmentarz, taka jest bowiem cena...
RozwińOkofonem nazywał jakiś przyszłościowy amerykański wynalazek, który łączyć miał w sobie funkcje aparatu fotograficznego i telefonicznego - ko...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Dobra kontynuacja, choć pierwszy tom bardziej zachwycił.
Dobra kontynuacja, choć pierwszy tom bardziej zachwycił.
Pokaż mimo toJuż w „Chaosie”, pierwszym tomie „Szczurów Wrocławia”, dużo się działo. Cała akcja rozgrywała się na terenie miasta i izolatoriów. Ale „Szpital” to prawdziwy emocjonalny rollercoaster! Bo tym razem autor zabiera nas do Państwowego Szpitala Klinicznego wrocławskiej Akademii Medycznej znajdującego się w starym poniemieckim gmachu. Wydarzenia ze „Szpitala” dzieją się równolegle do tych opisywanych w poprzednim tomie.
Samobójcza śmierć jednego z pacjentów, jeden mały błąd i bezmyślność tamtejszego personelu zapoczątkowały tragiczny w skutkach ciąg następujących po sobie krwawych i dramatycznych wydarzeń.
W czasie lektury czytelnik staje się świadkiem iście dantejskich scen, gdzie w obliczu pandemii tajemniczej zarazy zaciera się granica między dobrem a złem. Tempo lektury nie zwalnia ani na chwilę, a bohaterowie muszą bardzo szybko podejmować decyzje. Liczba żywych maleje, a w opiekę nad pacjentami zostaje zaangażowany każdy, kto został przy życiu. Poczucie osaczenia towarzyszy naszym bohaterom niemalże od samego początku. Okazuje się, że nie tylko zarażeni stanowią problem, bo równie niebezpieczni są przebywający na oddziale psychiatrycznym pacjenci, balansujący na granicy jawy i snu, m.in. pojawia się zespół Cotarda (człowiek uważa się za martwego) i schizofrenia.
Autor świetnie buduje napięcie i stawia na naszej drodze postaci z krwi i kości. Nie straszy wyłącznie flakami i rozlewem krwi. Atmosfera gęstnieje z chwili na chwilę, napięcie między uczestnikami dramatu cały czas narasta, często dochodzi do kłótni. Dynamiczna narracja sprawia, że z wypiekami na twarzy śledziłam fabułę. Psychodeliczny klimat, motyw zombie przeniesiony do mrocznej rzeczywistości PRL-u roku 1963 – to wszystko sprawia, że „Szczury Wrocławia” są serią oryginalną i jedyną w swoim rodzaju. Ale to jeszcze nie koniec koszmaru, ponieważ na dniach na rynku swoją premierę będzie miała kolejna część „Szczurów Wrocławia".
Już w „Chaosie”, pierwszym tomie „Szczurów Wrocławia”, dużo się działo. Cała akcja rozgrywała się na terenie miasta i izolatoriów. Ale „Szpital” to prawdziwy emocjonalny rollercoaster! Bo tym razem autor zabiera nas do Państwowego Szpitala Klinicznego wrocławskiej Akademii Medycznej znajdującego się w starym poniemieckim gmachu. Wydarzenia ze „Szpitala” dzieją się...
więcej Pokaż mimo to📚”Szpital” to druga część serii o zombie spod pióra @r.j.szmidt.
📚Akcja książki praktycznie w całości toczy się w Szpitalu Psychiatrycznym i biegnie równolegle do wydarzeń z „Chaosu” czyli mamy sam początek epidemii, gdzie ludzie jeszcze nie wiedzą o zagrożeniu... Dlatego też pierwszego pacjenta, którego przywieziono z rewelacjami „z miasta” uznano za wariata.. więc w sumie dobrze trafił xD
📚Umiejscowienie akcji książki w okrojonej lokalizacji i pociągnięcie tego w interesujący sposób znakomicie udało się autorowi. Już samo osadzenie historii w szpitalu psychiatrycznym jest kapitalne, bowiem zagrożenie było nie tylko ze strony krwiożerczych bestii, ale także samych pacjentów- ludzi którzy nie trafili przypadkiem do zamkniętego zakładu psychiatrycznego.
Myśląc o tym miejscu, miałam obraz zamykanych i teoretycznie bezpiecznych lokacji, natomiast tam gdzie wchodzi czynnik ludzki, zdarzyć się może wszystko.. niektóre błędne decyzje niosą za sobą ogromne konsekwencje.
📚W związku z tym, że ta część opisuje wydarzenie w jednym miejscu, mamy też mniejszą ilość bohaterów przez co zostajemy na chwilę dłużej z niektórymi postaciami. W książce jest kilka naprawdę ciekawych przypadków np, człowiek który uważa, że nie żyje - zespół Cotarda, nomen omen syndrom chodzącego trupa , mamy także człowieka który uważa, że przybył z przyszłości i utknął w 1963r.
📚”Szpital” już od pierwszych stron zaczyna się od dość mocnych scen z udziałem pacjentki i jej lekarza, a także kary na „niesfornym” pacjencie, co odzwierciedla przygnębiające nadużycia.
📚Oczywiście nie zabraknie dość brutalnych scen, wijących się jelit, krwi i ogólnej masakry, która idzie w parze z tematem Zombie🧟♀️
📚”Szpital” to druga część serii o zombie spod pióra @r.j.szmidt.
więcej Pokaż mimo to📚Akcja książki praktycznie w całości toczy się w Szpitalu Psychiatrycznym i biegnie równolegle do wydarzeń z „Chaosu” czyli mamy sam początek epidemii, gdzie ludzie jeszcze nie wiedzą o zagrożeniu... Dlatego też pierwszego pacjenta, którego przywieziono z rewelacjami „z miasta” uznano za wariata.. więc w...
Zombie w Polsce w wykonaniu p. Roberta było zadaniem wdzięcznym (akhem, biorąc pod uwagę tematykę) i karkołomnym jednocześnie. Łatwo było pójść w schematy (owszem, są) jak i postawić na ryzykowne rozwiązania, lekko wykraczając poza ramy narzucone przez ten podgatunek horroru. Jest dobrze!
No i do tego PRL, z którego udało się zrobić specyficzny i pasujący do opowieści anturaż. Warto dać szansę, nawet gdy nie gustujesz w "straszakach".
Zombie w Polsce w wykonaniu p. Roberta było zadaniem wdzięcznym (akhem, biorąc pod uwagę tematykę) i karkołomnym jednocześnie. Łatwo było pójść w schematy (owszem, są) jak i postawić na ryzykowne rozwiązania, lekko wykraczając poza ramy narzucone przez ten podgatunek horroru. Jest dobrze!
więcej Pokaż mimo toNo i do tego PRL, z którego udało się zrobić specyficzny i pasujący do opowieści...
W czasie, gdy w innych częściach Wrocławia zaczyna się epidemia zombie, w szpitalu psychiatrycznym przy ulicy Kraszewskiego samobójstwo popełnia jeden z pacjentów. Jego zgon staje się początkiem krwawych zmagań, jakie nieliczny personel stoczy w obronie pacjentów, z których nikt nie rozumie zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Jest to druga część cyklu „Szczury Wrocławia”, której akcja rozgrywa się równolegle do historii przedstawionej w „Chaosie”. Tym razem autor, w przeciwieństwie do pierwszej części, gdzie mieliśmy okazję poznać spory kawałek Wrocławia, prezentuje tu tylko mały fragment tego pięknego miasta - szpital psychiatryczny. Akcja w 90 % toczy się w placówce medycznej, jedynie na krótkie momenty jesteśmy zabierani na okoliczne ulice. Tworzy to ciężki, klaustrofobiczny klimat, w którym zamknięci ludzie muszą zmierzyć się z czymś nieznanym i jednocześnie ujść z życiem.
Czy pomysł z umieszczeniem akcji w zamkniętym pomieszczeniu się sprawdził? Moim zdaniem chyba trochę nie do końca. Ja jednak wolę, gdy akcja takich książek rozgrywa się w bardziej otwartym świecie.
Oczywiście po raz drugi czytelnicy mieli okazję zostać bohaterami książki i zginąć na jej łamach. Pomysł tym razem chyba trochę kontrowersyjny, bo ja raczej nie chciałbym bym być w książce pacjentem szpitala psychiatrycznego 😉. Ale ok, to tylko moje osobiste przemyślenie. Niektórym może się taki pomysł spodobać.
Ogólnie powieść trochę słabsza od pierwszej części, ale dla fanów gatunku to i tak pozycja obowiązkowa. A i plus za przedstawienie realiów PRL. No i czekamy na dalsze części.
W czasie, gdy w innych częściach Wrocławia zaczyna się epidemia zombie, w szpitalu psychiatrycznym przy ulicy Kraszewskiego samobójstwo popełnia jeden z pacjentów. Jego zgon staje się początkiem krwawych zmagań, jakie nieliczny personel stoczy w obronie pacjentów, z których nikt nie rozumie zbliżającego się niebezpieczeństwa.
więcej Pokaż mimo toJest to druga część cyklu „Szczury Wrocławia”,...
„SZPITAL" to kontynuacja apokaliptycznego
cyklu Roberta J.Szmidta.
Nad Wrocławiem nadal unoszą się ciemne chmury...
Do kliniki psychiatrycznej trafia pacjent uznany za szaleńca, który stwierdził , że jego żona zmartwychwstała. Wydawać by się mogło, że samobójstwo wspomnianego nieszczęśnika, to jeden problem mniej dla personelu kliniki psychiatrycznej – czy aby na pewno ?
W tym tomie - objętościowo jest dużo mniej treści niż w rozpoczynającym serię „Chaosie" . Jakościowo- oczywiście nie odbiega, jednak w moim odczuciu skupienie się praktycznie na jednej lokalizacji pozwala się lepiej wczuć w klimat. Dodatkowo fakt, że miejsce akcji, które osadzone jest w szpitalu psychiatrycznym robi wielką robotę. Czy bardziej należy się bać wygłodniałych zombie czy pacjentów z zaburzeniami odbiegającymi od normy społecznej. Akcja toczy się równolegle z wydarzeniami z „Chaosu".
Już sam początek i nieokiełzane perwersyjne żądze, to świetny wstęp do historii , w której epidemia rozprzestrzenia się z prędkością światła. Mniejsza ilość bohaterów, których czeka rychły los, jest ciekawszym rozwiązaniem, w którym mamy więcej czasu na obcowanie z daną postacią a sama akcja jest wydłużona i można się doszukać indywidualnych charakterów, które pozostają w pamięci. Dramatyczne wydarzenia są przedstawione z różnych punktów widzenia postrzegania wspomnianej zarazy, która zmierza do eliminacji ludzkości z powierzchni ziemi.
Ogromnym plusem jest brak superbohaterów, do których przyzwyczajeni są zarówno czytelnicy czy widzowie lubujący się w klimatach post-apokaliptycznych.. Sam fakt osadzenia akcji w 1963 roku daje szerokie pole do popisu. Jak wiadomo medycyna była średnio rozwinięta, a na ogół większość zgonów to „zatrzymanie/ustanie krążenia". Dotyczy to również technologii, środków masowego przekazu i oczywiście propaganda ówczesnej władzy, która pełna była absurdów.
Jednak warto sobie zadać pytanie i postawić się przez chwilę w sytuacji, która ma miejsce czy w „Chaosie" czy w „Szpitalu"- jaka byłaby Wasza reakcja gdybyście zobaczyli martwego człowieka, który nagle wstaje?
Nie brakuje oczywiście trupów, latających kończyn, ludzkich organów. Autor ma szeroki wachlarz na eksterminacje bohaterów, które z pewnością zaskoczą nie jednego czytelnika. Doszukamy się czarnego poczucia humoru co nieco rozładowuje atmosferę.
Śmiało polecam miłośnikom literatury post apokaliptycznej, zombie, którym niestraszne są latające flaki czy inne ludzkie organy, dzięki którym z resztą człowiek może dokształcić się co nieco z anatomii. Masz na tyle odwagi, by wziąć udział w tej nierównej walce, w której jedyną nagrodą jest przetrwanie?
A zapewniam , że to nie jest prosta sztuka !
On The Other Side
„SZPITAL" to kontynuacja apokaliptycznego
więcej Pokaż mimo tocyklu Roberta J.Szmidta.
Nad Wrocławiem nadal unoszą się ciemne chmury...
Do kliniki psychiatrycznej trafia pacjent uznany za szaleńca, który stwierdził , że jego żona zmartwychwstała. Wydawać by się mogło, że samobójstwo wspomnianego nieszczęśnika, to jeden problem mniej dla personelu kliniki psychiatrycznej – czy aby na pewno...
W porównaniu do tomu pierwszego to objętościowo ta książka jest taka niepozorna... A niesie ze sobą taką dawkę emocji, że głowa mała. 🤯
Umówmy się, że osadzenie miejsca akcji podczas apokalipsy zombie w szpitalu psychiatrycznym to już brzmi jako coś mocnego, ale poznać ten klimat to już zupełnie inny wymiar.
Czas akcji na początku książki rozgrywa się równolegle jak w „Chaosie”, czyli w piątek 9 sierpnia 1963 roku. Znając treść obydwu książek mogę śmiało napisać, że jeżeli chcielibyście zacząć od „Szpitala” to spokojnie bez straty wątku możecie to zrobić. Od siebie polecam też bardzo audiobooka, który jest dostępny na Empik Go, bo wraz z głosem lektora został zrealizowany z odgłosami otoczenia co przy tym horrorze przyniosło niesamowicie działający na wyobraźnię efekt. 😱
Też przez objętość, ale bardziej myślę, że przede wszystkim skupienie się na jednej lokalizacji (z małymi wyjątkami) sprawiło, że jest mniej chaotycznie niż w poprzedniej części, gdzie co rozdział były zmieniane lokalizacje i ilość bohaterów potrafiła przytłoczyć, chociaż dla mnie jak już się wgryzłam (nawiązanie do zombie niezamierzone 🧟♀️😆) to ten chaos w poprzednim tomie był sam w sobie atrakcyjny. Też będę wam za każdym razem przypominać, że bohaterami książki są osoby, które wygrały nabory organizowane przez autora w mediach społecznościowych. W sporej większości zostali tutaj wcieleni jako personel medyczny i pacjenci szpitala psychiatrycznego. Co przez trochę większy czas pozwoliło im na bycie w fabule niż osoby w „Chaosie”.
Napięcie było tutaj dla mnie jeszcze bardziej podniesione, bo wraz z przemienionymi umarłymi trzeba się było też bać pacjentów, którzy byli nieprzewidywalni, a ci najbardziej niebezpieczni nieśli więcej zagrożenia od zombie. Zdziwiłabym się, gdyby puenta zakończenia miała być inna. 🔥
W porównaniu do tomu pierwszego to objętościowo ta książka jest taka niepozorna... A niesie ze sobą taką dawkę emocji, że głowa mała. 🤯
więcej Pokaż mimo toUmówmy się, że osadzenie miejsca akcji podczas apokalipsy zombie w szpitalu psychiatrycznym to już brzmi jako coś mocnego, ale poznać ten klimat to już zupełnie inny wymiar.
Czas akcji na początku książki rozgrywa się równolegle jak w...
Po przeczytaniu „Chaosu”, który nie bardzo mi się spodobał, obawiałam się, że i lektura „Szpitala” niezbyt przypadnie mi do gustu. Postanowiłam jednak się za nią wziąć, pocieszona, że jest znacznie cieńsza niż tom pierwszy, a do tego wydana większym drukiem.
„Szpital” to kontynuacja poprzedniej części, skonstruowana dokładnie na tej samej zasadzie: czytelnik ponownie ma tu do czynienia z opisem nocy, podczas której we Wrocławiu wybuchła apokalipsa zombie, a zdarzenia zbudowane są wedle tego samego schematu, czyli pierwsze zarażenia – próby opanowania sytuacji – panika – nieuniknione zgony.
Tym razem jednak fabuła jest o wiele bardziej klarowna dzięki temu, że całość dzieje się głównie w jednym miejscu, czyli tytułowym szpitalu, a bohaterów, choć nadal sporo, jest jednak mniej niż w „Chaosie”. Jest tu po prostu więcej czasu i przestrzeni na to, aby zdarzenia miały szansę się rozwinąć, postaci pokazać swoją odrębność, a całość fabuły ułożyć w prostszy do prześledzenia ciąg. Także określone usytuowanie akcji i ograniczona liczba postaci powodują, że odbiorcy łatwiej jest zorientować się w historii. W pierwszym tomie autor zasypywał czytelnika gradem nazwisk, przez co trudno było odróżniać od siebie poszczególnych bohaterów. Tutaj jest już więcej miejsca na indywidualne charakterystyki, co zachęca odbiorcę do większego zaangażowania w losy poszczególnych postaci.
Humor występował już w poprzedniej części, ale z uwagi na jej chaotyczność ginął w gąszczu zdarzeń i natłoku bohaterów. W „Szpitalu” wreszcie widać go wyraźniej – mi szczególnie spodobał się pomysł na pacjenta przekonanego, że przeniósł się w czasie. Szmidt nie szczędzi bowiem ironii, a historia opowiadana jest z pewnym dystansem – było tak już wprawdzie w „Chaosie”, ale z uwagi na zbyt małą klarowność treści humor nie był tak przekonujący. Tutaj na szczęście jest już miejsce na to, aby wątki satyryczne „miały swoje pięć minut”.
Mimo więc niezbyt dobrego odbioru pierwszego tomu muszę stwierdzić, że lektura „Szpitala” była dla mnie całkiem satysfakcjonująca i miałabym ochotę na sięgnięcie po kolejne tomy – z nadzieją, że również będą już bardziej przejrzyste w treści.
Po przeczytaniu „Chaosu”, który nie bardzo mi się spodobał, obawiałam się, że i lektura „Szpitala” niezbyt przypadnie mi do gustu. Postanowiłam jednak się za nią wziąć, pocieszona, że jest znacznie cieńsza niż tom pierwszy, a do tego wydana większym drukiem.
więcej Pokaż mimo to„Szpital” to kontynuacja poprzedniej części, skonstruowana dokładnie na tej samej zasadzie: czytelnik ponownie ma tu...
Apokalipsa czegokolwiek to moje ulubione, popaprane klimaty. Jedni gustują w psychopatach, inni w patologicznych elfach czy przemocowych prawnikach, a moim ulubionym - obok ksenomorfa - zwierzątkiem domowym jest zombiak.
Ale pomijając te bzdury, Robert J. Szmidt jest po prostu świetnym pisarzem. Sceny akcji powalają tempem, nie sili się na delikatność i jest w specyficzny, ponury sposób dowcipny. I co najważniejsze, w jego powieściach nie ma neurotycznego, światopoglądowego, rozcieńczającego akcję ględzenia, które jest chorobą naszych rodzimych wytwórców powieści sensacyjnych i horrorów.
Spojrzenie na czas zarazy i szaleństwa z innego punktu widzenia. Bardzo dobre. Tragikomiczne i smutne. Na pewno sięgnę po kolejne części, chociaż jak to wszystko się skończy, dowiemy się dopiero w roku 2026. O ile do tego czasu nasz własny statek z wariatami nie zatonie.
Apokalipsa czegokolwiek to moje ulubione, popaprane klimaty. Jedni gustują w psychopatach, inni w patologicznych elfach czy przemocowych prawnikach, a moim ulubionym - obok ksenomorfa - zwierzątkiem domowym jest zombiak.
więcej Pokaż mimo toAle pomijając te bzdury, Robert J. Szmidt jest po prostu świetnym pisarzem. Sceny akcji powalają tempem, nie sili się na delikatność i jest w specyficzny,...
"Rękaw szpitalnej koszuli podwinęła aż pod łokieć, odsłaniając szpecącą jej zdaniem kończynę - co w tej chwili było najszczerszą prawdą, gdyż dorwawszy się do ułomków szyby, pocięła sobie rękę okrutnie, głęboko, miejscami aż do kości. Straciła już z litr krwi, może nawet więcej, lecz nadal się uśmiechała, jakby spotkało ją coś dobrego."
"Ale na tym właśnie polegał ich problem: w ożywionych na powrót ciałach nie mieszkał już duch; mimo iż mięśnie mogły się znów poruszać, mózgi pozostały martwe."
"Jak go wyciągali z karetki, darł się wniebogłosy, że żona go odumarła, a potem znowu odżyła i nie dość tego, dzieci zaczęła pożerać."
Szpital to miejsce mające kojarzyć się nam z bezpieczeństwem, potencjalnym azylem oraz placówką, w której zawsze znajdziemy pomoc. Będąc świeżo po lekturze kolejnej odsłony "Szczurów Wrocławia" autorstwa Roberta Szmidta, wcale nie jestem pewien co do prawdziwości powyższych słów.
Prezentowany dziś "Szpital" to swoisty powrót do ostatnio prezentowanego tekstu oraz pewnego rodzaju rozszerzenie wydarzeń znanych nam z pierwszej części umarłej sagi czyli "Chaosu". Z racji na spore rozmiary Wrocławia oraz niemożliwości nakreślenia całości epidemii tylko w jednej książce, Robert postanowił po raz kolejny zaprosić nas do odciętego Wrocławia, ponownie skupiając się na pierwszych godzinach wydarzeń, lecz z innego miejsca i perspektywy.
Obcowanie z wyżej wspomnianym "Chaosem" sprawiło, że epidemia po części straciła swój pierwiastek tajemniczości, jednak błędem byłoby zakładać, że "Szczury" nie mają nam już nic do zaoferowania. W "Szpitalu" Robert zaskakuje nas kolejnymi indywidualnymi kreacjami, opisami śmierci, których próżno szukać w poprzednim tomie oraz napięciem, które z racji na ograniczone miejsce narracji zdaje się jeszcze bardziej gęstnieć. Zasiadając do lektury doskonale wiemy jak potoczą się losy większości, a jednak z przejęciem obserwujemy kolejne godziny i wszelkie próby odnalezienia się w nowej sytuacji.
Głównym elementem i zagrożeniem serii są nieumarli, jednak wydaje mi się, że atrakcyjność "Szpitala" wynika także z zwężenia miejsca akcji do minimum. Wszechobecne trupy są widocznym i makabrycznym zjawiskiem, jednak prawdziwy strach pojawia się dopiero, gdy czytelnik zaczyna odczuwać stopniowo zmniejszającą się liczbę miejsc do ukrycia oraz odór zwłok ciągnących się po szpitalnych salach. Mając do dyspozycji całe miasto, można ratować się ucieczką poza zaludnione regiony, lecz co robić w przypadku gęsto zaludnionego szpitala psychiatrycznego. Gdzie uciekać?
W "Chaosie" nie brakowało mocnych scen, jednak wydaje mi się, że w powyższej, Robert pozwolił sobie na jeszcze większe epatowanie szalonymi opisami. Flaki to naturalna domena trupów, której oczekiwałem, jednak zjadanie własnego dziecka czy fantazje erotyczne ocierające się o nekrofilię były opisami, które szerzej otwierały oczy. Głębia kreślonych postaci w połączeniu z coraz brutalniejszymi opisami śmierci, okazała się interesującym połączeniem i nie skłamię, że pomimo makabry, czułem przyjemność z jakości lektury.
Na osobną uwagę zasługują "rezydenci" Państwowego Szpitala Klinicznego. Z racji na charakter placówki, znalazło się tam sporo niebezpiecznych przypadków o iście zwierzęcej naturze i wierzcie mi, że wcale nie ustępują brutalności monstrum za murem. Czytelnik może poczuć ulgę na myśl o solidnych zamkach szpitala, jednak po namyśle poczuje strach, gdyż ryzyko śmierci wcale się nie zmniejsza.
Pomimo okrojonego miejsca narracji, w dalszym ciągu możemy rozszerzyć swoją wiedzę odnośnie uniwersum trupów Szmidta. Padają nazwy miast i krajów, lecz szybko okazuje się, że rokowania nie są tak bardzo optymistyczne jakby się wydawało.
Na sam koniec chciałbym podziękować wydawnictwu za egzemplarz do recenzji. Skarpa Warszawska sprawiła, że mam ochotę na nowo podejść do tematu zombie, bo jak się okazuje, truposze mają sporo do zaoferowania.
"Rękaw szpitalnej koszuli podwinęła aż pod łokieć, odsłaniając szpecącą jej zdaniem kończynę - co w tej chwili było najszczerszą prawdą, gdyż dorwawszy się do ułomków szyby, pocięła sobie rękę okrutnie, głęboko, miejscami aż do kości. Straciła już z litr krwi, może nawet więcej, lecz nadal się uśmiechała, jakby spotkało ją coś dobrego."
więcej Pokaż mimo to"Ale na tym właśnie polegał ich...