-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
Może to kwestia tego, że niedawno czytałam "Za zamkniętymi drzwiami", ale książki te wydają mi się bardzo podobne. Obie opowiadają o mężczyznach tyranach, którzy za wszelką cenę chcą urzeczywistnić swoją wizję szczęścia i rodziny. Ta wizja jednak jest sprzeczna z ogólnie przyjętymi zasadami moralności, wolności ludzkiej i sumienia.
Na początku, znając mniej więcej opis książki, zdziwiłam się, że akcja rozpoczyna się szesnaście lat po ucieczce głównej bohaterki z mokradeł. Spodziewałam się raczej bieżącej historii dziewczynki, która stopniowo dowiaduje się o swoim ojcu okropnej prawdy. Fakt, że od samego początku wiedziałam, jak zakończy się przygoda dziewczynki na mokradłach, okradał książkę z tajemniczości. Trochę szkoda. Zwłaszcza,że zrobiono to w celu ukazania drugiej, równoległej historii dziejącej się w teraźniejszości, która niestety też nie wypadła najlepiej. Dorosła już Helena na własną rękę postanawia złapać zbiegłego z więzienia ojca. I tu trochę się zawiodłam. Gdyby podsumować całą akcję dotyczącą tego wątku, to byłoby tego naprawdę bardzo mało. Zresztą... dzieje się dokładnie jeden dzień, a sam finał przynajmniej mnie nie zadowala. Autorka mogła bardziej zaszaleć. Drugi finał, ten z przeszłości, może jest bardziej widowiskowy. Z tą różnicą, że to zakończenie znamy już od początku.
Dobry pomysł, to na pewno. Jednak jakoś nie do końca to wszystko ze sobą współgra. Momentami książka zamienia się w "Wyspę Nim" swoją beztroską życia na odludziu.
To tyle z moich refleksji. Nie polecam, nie zniechęcam. Uważam, że jest stanowczo za mało powieści poruszające tak trudne tematy. Za to ogromny plus.
Może to kwestia tego, że niedawno czytałam "Za zamkniętymi drzwiami", ale książki te wydają mi się bardzo podobne. Obie opowiadają o mężczyznach tyranach, którzy za wszelką cenę chcą urzeczywistnić swoją wizję szczęścia i rodziny. Ta wizja jednak jest sprzeczna z ogólnie przyjętymi zasadami moralności, wolności ludzkiej i sumienia.
Na początku, znając mniej więcej opis...
Dlaczego zainteresowałam się tą książką?
Po pierwsze, uwielbiam Aleksandra Dumasa ojca, więc chciałam zapoznać się z wypocinami jego syna. W pokrewieństwie, jak i zbieżności ich imion jest coś przyciągającego.
Po drugie, jestem wielką fanką musicalu "Moulin Rouge!", a to, jak każdy wie lub wiedzieć powinien, historia miłosna skromnego mężczyzny, który zakochał się w najpopularniejszej paryskiej kurtyzanie cierpiącej na poważną chorobę płuc. Ten opis zadziwiająco pasował mi do tego umieszczonego na tyłach książki "Dama Kameliowa".
Co sobie myślę na temat tej uważanej za szczytowe osiągnięcie melodramatu powieści?
Dno. Kompletne dno. Fabuła jest tak tuzinkowa i uproszczona, że aż dostawałam spazmów podczas czytania.
Miłość od pierwszego wyjrzenia... Masakra, ale kicz! No, może i ja na mężczyznach się nie znam, ale z treści tej książki wnioskuję, że każdy na widok prostytutki zakochuje się w niej po uszy po resztę życia. Co tam jej charakter, zainteresowania, sposób życia czy... no cokolwiek! Wystarczy ładna buźka i miłość od tak. Proste, prawda?
A teraz z drugiej strony - Kurtyzana, która w wieku dwudziestu kilku lat mogła już się pochwalić niejednym związkiem z mężczyzną wyznającym jej miłość, z pewnością powie, że kocha po raz pierwszy w życiu mężczyznę, którego zna od... DWÓCH DNI i z którym związek ogranicza się jak na razie do rozmowy na temat tego, jak to on ją szalenie kocha. Ekhm...
Książka i może nie jest zbyt długa, ale ja i tak odniosłam wrażenie, że autor już nie wiedział co pisać i po prostu grał na zwłokę. No bo serio? Zaczyna się opowieścią jednego narratora. Następnie musimy przejść przez monotonny opis... niczego, by następnie posłuchać historii kolejnego bohatera znikąd. I co dalej? Nagle, kiedy już nie ma się co rozdrabniać nad koleją uczuć niestabilnego emocjonalnie wymoczka, pojawia się... pamiętnik jeszcze kogoś innego, tytułowej kurtyzany. Dobra, okej, może i tam dowiadujemy się czegoś nowego. Ale te informacje zamykają się w dwóch akapitach. A co potem?
Armandzie! Oh, Armandzie!
I to tyle.
Chyba wolę tego Aleksandra Dumasa, którego już znałam.
Dlaczego zainteresowałam się tą książką?
Po pierwsze, uwielbiam Aleksandra Dumasa ojca, więc chciałam zapoznać się z wypocinami jego syna. W pokrewieństwie, jak i zbieżności ich imion jest coś przyciągającego.
Po drugie, jestem wielką fanką musicalu "Moulin Rouge!", a to, jak każdy wie lub wiedzieć powinien, historia miłosna skromnego mężczyzny, który zakochał się w...
Kiedy kupowałam obie części "Parku Jurajskiego" tak naprawdę kierowałam się wyłącznie sentymentem do serii filmów. Należę do tego typu osób, które źle się czują z myślą, że jeden z ich ulubionych filmów jest na podstawie książki, której nie czytali.
Ale tak szczerze się przyznam, że nie spodziewałam się niczego specjalnego po obu tych pięćsetstronowych cegłach. Wyobrażałam sobie raczej pewnego rodzaju wykład o gatunkach dinozaurów i mnóstwa wyuzdanych biologiczno-archeologicznych anegdotek.
Teraz jestem świeżo po skończeniu już drugiej książki i w końcu chcę się wypowiedzieć o całej dwuczęściowej serii. A więc: BOMBA!!!
Może i koleś (tj. Michael Crichton) jest naprawdę niezły w te klocki o dinozaurach, może w swoich powieściach stara się przede wszystkim przekazać swoje własne poglądy na temat tych wymarłych stworzeń, może momentami jego bohaterowie popadają w nostalgiczne rozmowy typu: "Wszyscy kiedyś zginiemy" lub "Człowiek jest fuj". Ale przede wszystkim Michael Crichton to naprawdę świetny pisarz i to właśnie z tego powodu obie części dinozaurowej sagi są perełkami wśród światowej literatury.
I może współcześnie temat parku jurajskiego jest z lekka oklepany. Ale nie zapominajmy, że to właśnie te powieści go zapoczątkowały. Dla mnie to coś typu "Romea i Julii" Szekspira - pierwowzór dla wszystkich późniejszych pomysłów.
I napiszę jeszcze tylko, że już nie mogę się doczekać czerwcowej premiery kolejnego filmu o Parku Jurajskim :)
Kiedy kupowałam obie części "Parku Jurajskiego" tak naprawdę kierowałam się wyłącznie sentymentem do serii filmów. Należę do tego typu osób, które źle się czują z myślą, że jeden z ich ulubionych filmów jest na podstawie książki, której nie czytali.
więcej Pokaż mimo toAle tak szczerze się przyznam, że nie spodziewałam się niczego specjalnego po obu tych pięćsetstronowych cegłach. Wyobrażałam...