-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać1
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać1
-
Artykuły10 gorących książkowych premier tego tygodnia. Co warto przeczytać?LubimyCzytać3
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
Biblioteczka
2019-08-25
2019-08-24
Chorzów 24.07.2019 - W KOŃCU udało mi się zawlec zadek do przypieczenia na koncert jednego z moich ulubionych zespołów.
Moja przygoda z Rammsteinem zaczęła się kilkanaście lat temu. Dostałam od kolegi spiraconego Rosenrota i pomyślałam: ale to jest dobre, a przy okazji pomoże w nauce niemieckiego. Nie wiem czy moja pani od niemca byłaby tym zachwycona, ale na szczęście jej nikt o zdanie nie pytał.
"[...] Od wagnerowskich początków przez skandalizującą nazwę i image do bulwersujących, kabaretowych produkcji scenicznych i filmowych, Rammstein stał się synonimem wieloznaczności, wykraczającej poza tradycyjny obraz metalu".
Tak sobie przeczytałam opis z okładki i pomyślałam, że fani Metalliki, którzy oburzali się zdjęciem Ulricha z pomalowanymi oczami, po obejrzeniu teledysku do Mann gegen Mann i zaprezentowanej tam wyjściowej kreacji Lindemanna, dostaliby wylewu.
"Rammstein: czarna skrzynka. Nie otwieraj!" to bardzo skrótowo opowiedziana historia zespołu i czterech pierwszych albumów. Jeżeli jesteś fanem i chociaż trochę znasz historię zespołu, raczej nie dowiesz się niczego nowego. Największą wadą tego opracowania jest jego objętość - tylko sześćdziesiąt stron plus dużo zdjęć.
Cytując panów z R+: Ich brauche mehr!
Chorzów 24.07.2019 - W KOŃCU udało mi się zawlec zadek do przypieczenia na koncert jednego z moich ulubionych zespołów.
Moja przygoda z Rammsteinem zaczęła się kilkanaście lat temu. Dostałam od kolegi spiraconego Rosenrota i pomyślałam: ale to jest dobre, a przy okazji pomoże w nauce niemieckiego. Nie wiem czy moja pani od niemca byłaby tym zachwycona, ale na szczęście...
2019-08-22
Gdy decydowałam o kolejności czytania książek o Metallice, pomyślałam: najlepsze zostawię sobie na koniec. James Hetfield to moja pierwsza wielka miłość. Przeczytanie jego biografii będzie jak wisienka na torcie.
Jasne. Może gdyby Mark Eglinton chociaż trochę się postarał, to by tak było. Tylko, że nie.
"Człowiek z metalu" to książka słaba. Autor nie dość, że się nie przyłożył do pracy, to jeszcze radośnie sypie błędami co kilka stron (podziwiam tłumacza, że mu się chciało to poprawiać, ja bym rypnęła tym tekstem przez okno). Poza tym nie nazwałabym tej książki "szczegółową biografią Jamesa Hetfielda". Taka sobie historia zespołu, większość cytatów jest już przemielona przez autorów poprzednich książek o Metallice, a samego Hetfielda w tym wszystkim za mało. Nie polecam, szkoda na to czasu.
Gdy decydowałam o kolejności czytania książek o Metallice, pomyślałam: najlepsze zostawię sobie na koniec. James Hetfield to moja pierwsza wielka miłość. Przeczytanie jego biografii będzie jak wisienka na torcie.
Jasne. Może gdyby Mark Eglinton chociaż trochę się postarał, to by tak było. Tylko, że nie.
"Człowiek z metalu" to książka słaba. Autor nie dość, że się nie...
2019-08-20
Cliff Burton zginął przedwcześnie, z tym wszyscy się zgadzamy. Chłopak miał talent, przynajmniej tak twierdzą ludzie, którzy znają się na muzyce. Oba te składniki zaowocowały u części fanów pewnym rodzajem kultu po zmarłym basiście. Joel McIver zadaje nawet pytanie:
"Którą Metallicę wolicie - z Cliffem czy bez Cliffa?"
Należę raczej do młodszej grupy fanów Metalliki. Gdy 27 września 1986 roku w Szwecji doszło do tragicznego w skutkach wypadku, prawdopodobnie nawet nie było mnie jeszcze w planach. Może dlatego nigdy do końca nie zrozumiem tego fenomenu.
Nie twierdzę, że ta biografia jest zbędna. Jeżeli nie macie nic przeciwko temu, żeby przeczytać ponownie historię Metalliki napisaną przez McIvera z kilkoma nowymi ciekawostkami na temat Cliffa - czytajcie. Mnie osobiście trochę razi to uwielbienie, którym ta książka ocieka, a najbardziej irytuje to bezsensowne pytanie: co by było z Metalliką gdyby żył Cliff. Jak ktoś lubi sobie pozajmować myśli bezproduktywnym analizowaniem rzeczy, których nie można w żaden sposób sprawdzić - bawcie się dobrze. Akurat Joel McIver z dużą pewnością siebie stwierdza, co w różnych sytuacjach zrobiłby Cliff.
Szkoda, że nikt nie podjął alternatywnej wizji - wiecie, coś w stylu: Cliff odchodzi do Megadeth i razem nagrywają balladę o tym jak Mustaine'a wyjebali z Metalliki.
Cliff Burton zginął przedwcześnie, z tym wszyscy się zgadzamy. Chłopak miał talent, przynajmniej tak twierdzą ludzie, którzy znają się na muzyce. Oba te składniki zaowocowały u części fanów pewnym rodzajem kultu po zmarłym basiście. Joel McIver zadaje nawet pytanie:
"Którą Metallicę wolicie - z Cliffem czy bez Cliffa?"
Należę raczej do młodszej grupy fanów Metalliki. Gdy...
2019-08-18
Z tą historią to może się już tak nie zapędzajmy, w książce znajdziecie bardziej zbiór ciekawostek na temat poszczególnych utworów plus trochę wzmianek na temat wpływów działających na Metallikę, kilka zdań na temat samych płyt i dużo zdjęć. Ingham postarał się nawet, żeby było momentami zabawnie.
Najbardziej rozbawiły mnie niektóre komentarze do chyba najbardziej kontrowersyjnych Load/Reload, na przykład Chris Ingham pisze:
"Thorn Within - Kolejny kawałek najczarniejszej, ciężkiej Metalliki starej szkoły, napisany jakby po to, by udowodnić, że zespół wciąż potrafi tak grać. Gdyby cały album brzmiał tak, jak ta piosenka, trashowcy wpadliby w uniesienie".
Co na to trashowiec Joel McIver:
"Thorn Within" zaczyna się nudno, przechodzi w potwornie bezbarwny riff oparty na bezsensownym zlepku dźwięków i roztapia się w morzu szarości".
Panowie, zdecydujcie się.
Z tą historią to może się już tak nie zapędzajmy, w książce znajdziecie bardziej zbiór ciekawostek na temat poszczególnych utworów plus trochę wzmianek na temat wpływów działających na Metallikę, kilka zdań na temat samych płyt i dużo zdjęć. Ingham postarał się nawet, żeby było momentami zabawnie.
Najbardziej rozbawiły mnie niektóre komentarze do chyba najbardziej...
2019-08-17
"Jedyna taka książka, opisująca olbrzymi wpływ pierwszych czterech albumów zespołu Metallica na międzynarodową scenę trash metalu".
Neil Daniels miał jasno postawiony cel - nikogo nie wkurzyć. W jaki sposób próbował tego dokonać? Pod przykrywką rozpracowywania początków trash metalu po prostu pominął kwestię tych bardziej kontrowersyjnych, późniejszych płyt. Doczekały się one jedynie krótkich, neutralnych i zupełnie nic nie wnoszących komentarzy.
Jeżeli liczycie na jakieś dobre, szczegółowe i ciekawe opracowanie - nie tym razem. Wszystko już było, a "przegląd twórczości amerykańskiego trash metalu" to jakaś kpina. Anthrax został opisany w mniej niż dziesięciu zdaniach!
Poza tym autor sprzedaje nam takie ciekawostki jak:
"Zespół wydał też kolekcję nagrań wideo pamięci zmarłego basisty, zatytułowaną Cliff 'Em All. Było to nawiązanie do klasycznego debiutu Metalliki Kill 'Em All".
Dzięki stary, bez tej informacji nikt by na to nie wpadł!
"Jedyna taka książka, opisująca olbrzymi wpływ pierwszych czterech albumów zespołu Metallica na międzynarodową scenę trash metalu".
Neil Daniels miał jasno postawiony cel - nikogo nie wkurzyć. W jaki sposób próbował tego dokonać? Pod przykrywką rozpracowywania początków trash metalu po prostu pominął kwestię tych bardziej kontrowersyjnych, późniejszych płyt. Doczekały się...
2012
Metallica.
Zespół obrośnięty legendą, od lat pod ostrzałem piór i obiektywów. A oni dalej potrafią skopać tyłki i to jest MOC.
Nie jestem pod wielkim wrażeniem książki Wall'a. Nie do końca podzielam jego opinię na temat zespołu, płyt czy konkretnych utworów. Oczywiście doceniam pracę, którą włożył w napisanie tej biografii, dlatego ocenia jest tak wysoka, ale pewne rzeczy są dla mnie niewybaczalne. To dlatego "Enter Night" długo była pierwszą i jedyną biografią Metalliki, z którą się zapoznałam. Dlaczego jedyną? Przecież uwielbiam Metallikę. Przyczyna jest prosta - mam uczulenie na... gadanie głupot. Biografia była dla mnie znośna do momentu, w którym dotrzemy do "Load", a później zaczyna się standardowo: jak oni mogli ściąć włosy, pomalować oczy, nagrać takie płyty, S&M to gówno, sprzedali się.
Pieprzyć to! Zrobili co chcieli i tyle. Jakby każdy artysta oglądał się wyłącznie na oczekiwania fanów, to nie byłby artystą tylko rzemieślnikiem. Wielcy panowie dziennikarze muzyczni dowalają się do wszystkiego siedząc przed swoimi komputerami, a ja chodzę na koncerty, na których nadal czuję to, co mnie do Metalliki przyciągnęło. A na S&M2 mam już bilety. I będę się dobrze bawić.
Metallica to nie tylko marka i wcale nie trzeba było "Some Kind of Monster", żeby zobaczyć tam zwykłych, może momentami zagubionych, ludzi.
"To zabawne - mówi David Ellefson - bo przy Some Kind of Monster ludzie mówią 'O, a oni mieli terapeutę'. A ja na to: a dajcie wy im, kurwa, spokój! [W Megadeth] mieliśmy ze czterech terapeutów! - śmieje się. Ja tam, kurwa, byłem, przechodziłem przez to, żyłem jak w tym filmie. Właściwie w tej jednej rzeczy dojebaliśmy Metallice. Dojebaliśmy im w terapiach grupowych!
Mówi Alexander Milas: Pamiętam, że gdy pierwszy raz go zobaczyłem, zrobiło się naprawdę emocjonalnie. Metallica w tym czasie stała się pinatą, dla mnie jako dziennikarza, ale też dla fanów, to zawsze była kwestia: ach, wszystko było dużo lepiej przed Black Album, wtedy się skończyło - wraz z Cliffem".
Z wiekiem coraz mniej mnie obchodzi takie pierdolenie, a zdanie tych malkontentów konsekwentnie mam w dupie. Płaczą jak Mustaine, że go wypieprzyli z Metalliki. Co by było gdyby. A kogo to, kurwa, obchodzi?
[WYBACZCIE nagromadzenie wulgaryzmów, ale to wina czytania tych wszystkich wywiadów]
\m/\m/
Metallica.
Zespół obrośnięty legendą, od lat pod ostrzałem piór i obiektywów. A oni dalej potrafią skopać tyłki i to jest MOC.
Nie jestem pod wielkim wrażeniem książki Wall'a. Nie do końca podzielam jego opinię na temat zespołu, płyt czy konkretnych utworów. Oczywiście doceniam pracę, którą włożył w napisanie tej biografii, dlatego ocenia jest tak wysoka, ale pewne...
2019-08-16
"[...] Metallica i jej fani zasługują na zapoznanie się z bardziej zrównoważonym i pozbawionym uprzedzeń obrazem, i taki - jestem szczerze przekonany - odmalowuję w niniejszej biografii. [...]
Możecie uważać, że momentami byłem dla Metalliki surowy, i może macie rację. Ale nie ma tu niezasłużonej krytyki. Jestem wielkim fanem Metalliki i wielbię ich niektóre rzeczy niemal do przesady - co oznacza, że jeśli zespół podjął w mojej opinii złą decyzję albo wydał muzykę, która była poniżej jego możliwości, to piszę o tym. Mam nadzieję, że zrozumiecie dlaczego".
No i to by było na tyle, kolejna biografia w stylu - Metallica skończyła się na Kill 'Em All. Ale przynajmniej autor nie udaje, że jest inaczej:
"Fani agresywnego, szybkiego metalu odrzucali je, uważali je [Load i Reload] za nudne i słabe (jeśli jeszcze się nie zorientowaliście, autor jest jednym z nich). Z drugiej strony była całkiem pokaźna rzesza słuchaczy, którym obie płyty ogromnie się podobały. Ludzi należących do tej drugiej grupy można określić jako: a) przeważnie młodszych niż członkowie pierwszej, b) bardziej otwartych, c) mniej zorientowanych w metalu i d) bardziej rozkochanych w Metallice i przekonanych, że "ich" zespół nie popełnia błędów, a jeśli już wykona zły ruch, będzie to Metallice wybaczone, bo przecież szuka nowych pomysłów i dojrzewa".
Tak. Właściwie tak. Łapię się pod każdy podpunkt tej listy. So fucking what!
[Brakuje tylko podpunktu e) to pieprzone popłuczyny po prawdziwych metalowcach, gardzę nimi.]
Nie jestem jakąś fanką Load i Reload, ale nudzą mnie te wypociny panów wielkich autorów biografii Metalliki. A McIver postanowił naprawdę mnie wkurzyć:
"Album kończą trzy numery, które są wręcz boleśnie nijakie. "Thorn Within" zaczyna się nudno, przechodzi w potwornie bezbarwny riff oparty na bezsensownym zlepku dźwięków i roztapia się w morzu szarości. "Ronnie" jest po prostu okropny - drętwe, bezcelowe brzdąkanie, którego nawet dzisiaj nie potrafię wysłuchać do końca".
Biedny pan wielki autor. A co pan powiesz na to, że pana książka jest boleśnie nijaką, nudną i bezsensowną zbieraniną przypierdalania się do wszystkiego. Rozdziały o Load i Reload są po prostu okropne - drętwe, pełne bezsensownego dowalania się, bo tak trzeba jak się jest panem prawdziwym metalowcem. Ciężko mi było to skończyć, ale pewien SZACUNEK dla pana pracy mnie do tego zmusił.
A na koniec Hetfield:
"Mam nadzieję, że [fani] zrozumieją, gdzie się znajdujemy. Mam nadzieję, że podążą za nami. Mam nadzieję, że będą szczerzy w swoich opiniach, tak jak my jesteśmy w naszej muzyce. Oczywiście, niektórzy bardzo osobiście traktują Metallicę, co jest znakomite. Są fani, którzy lubią nas za szybkie rzeczy, są fani, którzy lubią nas za głębsze, bardziej melodyjne historie i są fani, którzy lubią nas za długie włosy".
"[...] Metallica i jej fani zasługują na zapoznanie się z bardziej zrównoważonym i pozbawionym uprzedzeń obrazem, i taki - jestem szczerze przekonany - odmalowuję w niniejszej biografii. [...]
Możecie uważać, że momentami byłem dla Metalliki surowy, i może macie rację. Ale nie ma tu niezasłużonej krytyki. Jestem wielkim fanem Metalliki i wielbię ich niektóre rzeczy niemal...
2019-08-01
W tym roku zagościliśmy w Berlinie i 06.07.2019 na Olympiastadion mieliśmy przyjemność po raz kolejny posłuchać trochę jazgotu. Lało niemiłosiernie, ale warto było przytargać swój zadek do skopania.
"Kiedy niektórzy muzycy spotykają się po raz pierwszy, czasami pojawia się między nimi wyjątkowa chemia - instynktownie wyczuwają, że dzielą wspólne talenty i aspiracje. Gdy piętnastoletni Paul McCartney spotkał Johna Lennona pewnego popołudnia, 6 lipca 1957 roku, podczas przykościelnej potańcówki, obaj chłopcy od razu poczuli, ile ich łączy, jeśli chodzi o osobowość i muzykalność. Po dwóch tygodniach Lennon nakłonił McCartneya, by dołączył do jego zespołu. [...]
Nic z tych rzeczy jednak nie wydarzyło się, gdy James Hetfield pierwszy raz spotkał Larsa Ulricha".
Jestem młodym człowiekiem i poznałam Metallikę, gdy byli już na szczycie (na pierwszy bilet na koncert złożyli się znajomi na moje 18 urodziny - 2008 rok, bo wiedzieli że marzę żeby tam pojechać, ale nie mam za co. Mój wrzask radości gdy rozpakowałam bilet było słychać na pół Szczecina).
Tom pierwszy obejmuje początki, które, jak to już w życiu bywa, do najprostszych nie należały. Gwiazda rodziła się bólach (i alkoholu, dużej ilości). Oczywiście gdzieś tam już się człowiek opatrzył z historią swojego ulubionego zespołu, ale z ciekawością sięgnę po różne opracowania. Paul Branigan i Ian Winwood potrafią tę historię opowiedzieć z całkiem niezłym skutkiem, może momentami zbyt pompatycznie, a innymi aż nazbyt kąśliwie, ale całość jest w porządku.
W tym roku zagościliśmy w Berlinie i 06.07.2019 na Olympiastadion mieliśmy przyjemność po raz kolejny posłuchać trochę jazgotu. Lało niemiłosiernie, ale warto było przytargać swój zadek do skopania.
"Kiedy niektórzy muzycy spotykają się po raz pierwszy, czasami pojawia się między nimi wyjątkowa chemia - instynktownie wyczuwają, że dzielą wspólne talenty i aspiracje. Gdy...
2012
"Po fatalnej w skutkach przygodzie z kolektywnym pisaniem tekstów na "St. Anger", Hetfield ponownie przejął na wyłączność rolę tekściarza i jego twórczość znów czerpała z (poskromionego wprawdzie, lecz wciąż żywego) mroku spowijającego jego serce. No cóż - zaczął wyjaśniać. - Jakby ci to powiedzieć... Piosenki są o wielu różnych rzeczach. Takich jak... yyy... na przykład... ech, no dobra, piosenki traktują o śmierci".
Hetfield o Death Magnetic, "Metallica tom 2 Prosto w czerń" Brannigan i Winwood.
Moje pierwsze teksty Metalliki były wydrukowanymi gdzieś kartkami A4, pokreślonymi i popodkreślanymi w sposób czasami uniemożliwiający odczytanie podstawowej treści. Posiadanie "Antologii tekstów i przekładów" przydało mi się nie raz i bardzo się cieszę, że nabyłam tę książkę. Korzystałam jednak głównie z oryginalnych tekstów, więc nie oceniam tłumaczeń. Na koniec informacja - obejmuje ona teksty do płyty "St. Anger" włącznie.
"Po fatalnej w skutkach przygodzie z kolektywnym pisaniem tekstów na "St. Anger", Hetfield ponownie przejął na wyłączność rolę tekściarza i jego twórczość znów czerpała z (poskromionego wprawdzie, lecz wciąż żywego) mroku spowijającego jego serce. No cóż - zaczął wyjaśniać. - Jakby ci to powiedzieć... Piosenki są o wielu różnych rzeczach. Takich jak... yyy... na przykład......
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-09
Kiedyś przekopując ofertę antykwariatu wpadła mi w oko książka "Fuel & Fire", którą oczywiście bez dłuższych przemyśleń zakupiłam (w końcu to o Metallice). Szczerze mówiąc, to nie bardzo wiedziałam co się kryje za informacją, że będzie to "ilustrowany przewodnik dla kolekcjonerów", prawdopodobnie dlatego, że kolekcjonerem nie jestem.
Znajdziemy tu skróconą historię zespołu, a następnie autor rozpracuje albumy (do Garage Inc.), single i tym podobne rzeczy. Jest sporo zdjęć, ze wspaniałą twórczością zdobiącą bootlegi włącznie. Do pooglądania raczej, chyba, że ktoś jest kolekcjonerem, to wtedy pozycja obowiązkowa.
Kiedyś przekopując ofertę antykwariatu wpadła mi w oko książka "Fuel & Fire", którą oczywiście bez dłuższych przemyśleń zakupiłam (w końcu to o Metallice). Szczerze mówiąc, to nie bardzo wiedziałam co się kryje za informacją, że będzie to "ilustrowany przewodnik dla kolekcjonerów", prawdopodobnie dlatego, że kolekcjonerem nie jestem.
Znajdziemy tu skróconą historię...
2019-08-08
Tom drugi obejmuje lata 1991-2015. Jakie były koleje losu Metalliki w tym okresie większość fanów wie, część się z tym godzi, a część "kwestionuje" decyzje zespołu oraz ich twórczość. Ja należę do grupy pierwszej i szczerze mówiąc trochę irytuje mnie to pierdolenie o sprzedaniu się, czy najbardziej znany: "Metallica skończyła się na Kill 'Em All". Oceniam tom drugi niżej, ponieważ nie był wolny od takich komentarzy, co w pewnym momencie zaczęło mnie już trochę nużyć. Oczywiście nie wszystko było wyłożone wprost, ale nie zawsze się panowie kamuflowali ze swoimi uwagami.
Na koniec odniosę się jeszcze do całości. To jest biografia, która moim zdaniem spełnia rolę głównie rozrywkową, raczej stawia na tłuste kąski. Seks, alkohol, narkotyki. Wiadomo, że panowie święci nie byli, ale momentami zastanawiałam się, po co niektóre fakty były opisywane z wręcz anatomiczną dokładnością. Och, dla kasy, wiadomo. Nie jestem do końca zadowolona i uważam, że Metallika zasłużyła na coś większego, bardziej dopracowanego.
"Fani Metalliki i inni muzycy mogli do znudzenia kwestionować zasadność zatrudnienia "popmetalowego" producenta Boba Rocka, jednak zespół nie miał żadnych wątpliwości. Jak wyjaśnił James Hetfield - wszystko sprowadzało się do brzmienia. Nawet, gdy Rock produkował płyty zespołów, których muzyka stała w opozycji do muzyki Metalliki (Bon Jovi czy Mötley Crüe), jego dzieła zawsze mogły pochwalić się połyskiem i sznytem.
Jego płyty brzmiały wspaniale - przyznał Hetfield. I żeby nikt nie miał wątpliwości, zaraz dodał: - Utwory były do dupy, a zespoły pedalskie".
:D
Tom drugi obejmuje lata 1991-2015. Jakie były koleje losu Metalliki w tym okresie większość fanów wie, część się z tym godzi, a część "kwestionuje" decyzje zespołu oraz ich twórczość. Ja należę do grupy pierwszej i szczerze mówiąc trochę irytuje mnie to pierdolenie o sprzedaniu się, czy najbardziej znany: "Metallica skończyła się na Kill 'Em All". Oceniam tom drugi niżej,...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-27
Biografia Dickinsona autorstwa Joe Shoomana była raczej męcząca. Trudno mi jednoznacznie określić jaka była przyczyna tego stanu, ale naprawdę czytało mi się tę książkę topornie. Podejrzewam, że wynika to po części z faktu, iż przed tą lekturą miałam przyjemność przeczytać autobiografię Dickinsona, która napisana jest tak lekko, że aż się przez nią śmiga. W porównaniu z nią ta biografia to raczej podróż pociągiem osobowym, relacji Szczecin-Kostrzyn, w latach mojej młodości (teraz już chyba się tak nie wlecze).
Mimo iż mam mieszane uczucia, to wydaje mi się, że warto sięgnąć po tę książkę. Zresztą jak na razie i tak nie ma zbyt wielkiego wyboru w biografiach "Syreny alarmowej", więc nie ma co grymasić :)
Biografia Dickinsona autorstwa Joe Shoomana była raczej męcząca. Trudno mi jednoznacznie określić jaka była przyczyna tego stanu, ale naprawdę czytało mi się tę książkę topornie. Podejrzewam, że wynika to po części z faktu, iż przed tą lekturą miałam przyjemność przeczytać autobiografię Dickinsona, która napisana jest tak lekko, że aż się przez nią śmiga. W porównaniu z nią...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-20
"- Jak to leci?
Zgodziłem się zaśpiewać, otworzyłem usta i poszedłem na całość. Gitarzyści doprowadzili numer do końca. Cała moja głowa kołysała się od wibracji w głosie. Po zakończeniu tego błyskotliwego wykonania zapanowała zaskakująca cisza.
- Możesz dać sobie spokój z tymi cholernymi bongosami.
Mike, nasz basista, pogodził się z porażką:
- Myślę, chłopie, że właśnie zostałeś naszym wokalistą.
Skoro już zapewniliśmy sobie przyszłość w branży muzycznej, udaliśmy się na herbatę oraz tosty z margaryną i dżemem".
Bruce "Syrena alarmowa" Dickinson. Człowiek, który aktualnie wydziera paszczę w Iron Maiden i robi to cholernie dobrze! A oprócz tego potrafi o tak o tym opowiedzieć, że można paść ze śmiechu.
Anegdotki dotyczące zespołu przewijają się wszędzie, ale usłyszeć relację z "pierwszej ręki" to dopiero coś. Życie ikony heavy metalu naszpikowane jest sytuacjami, które żadnej normalnej osobie nie uszłyby płazem, a taki Dickinson nie dość, że to wszystko zrobił, to jeszcze większość z fanów mu wszystko wybaczyła. Tylko dyrektor szkoły był nieubłagany, ale to już zupełnie inna historia... ;)
Każdy fan Iron Maiden powinien sięgnąć po autobiografię Dickinsona, bo naprawdę warto.
"- Jak to leci?
Zgodziłem się zaśpiewać, otworzyłem usta i poszedłem na całość. Gitarzyści doprowadzili numer do końca. Cała moja głowa kołysała się od wibracji w głosie. Po zakończeniu tego błyskotliwego wykonania zapanowała zaskakująca cisza.
- Możesz dać sobie spokój z tymi cholernymi bongosami.
Mike, nasz basista, pogodził się z porażką:
- Myślę, chłopie, że właśnie...
2018-08-12
Wielkim plusem tego opracowania jest bardzo ładna szata graficzna. Książka aż kipi od zdjęć, co przy bardziej suchych biografiach nastawionych głównie na fakty, jest miłą odmianą. Oczywiście odbywa się to kosztem ilości informacji, jakie można zamieścić, więc wszystko zależy od tego, czego się tak naprawdę oczekuje. Dla spragnionych dokładnej wiedzy o historii Iron Maiden - polecam "Run to the Hills" Micka Walla, a dla tych, którzy aż tak dużo wiedzieć nie muszą, ale za to cenią sobie kolorowe obrazki - ta odsłona będzie idealna :)
Wybrane setlisty, plakaty, bilety, koszulki... czego tam nie ma. Aż miło popatrzeć i cieszyć się, że również brało się udział w tych wspaniałych widowiskach.
UP THE IRONS!
\m/\m/
Wielkim plusem tego opracowania jest bardzo ładna szata graficzna. Książka aż kipi od zdjęć, co przy bardziej suchych biografiach nastawionych głównie na fakty, jest miłą odmianą. Oczywiście odbywa się to kosztem ilości informacji, jakie można zamieścić, więc wszystko zależy od tego, czego się tak naprawdę oczekuje. Dla spragnionych dokładnej wiedzy o historii Iron Maiden -...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-09
27.07.2018 miałam, po raz kolejny zresztą, wielką przyjemność uczestniczyć we wspaniałym widowisku. Warto było przytargać tyłek z dalekiej północy do Krakowa, żeby to przeżyć, jak zawsze. Iron Maiden wiedzą co robią, a jak to wszystko się zaczęło - tego dowiecie się z tej książki.
Mick Wall jest mi już znany z Enter Night, a historia Ironów z wielu innych źródeł, ale koncert natchnął mnie na powtórkę z rozrywki. Przytargałam więc kilka płyt z szafki, zapuściłam "Iron Maiden" i odpłynęłam.
Dla mnie cała ta książka jest fascynująca, co ma pewnie związek z faktem, że uwielbiam ten zespół. Nie nudziłam się ani chwili, chociaż większa część faktów była mi już znana. Jeżeli masz ochotę na dość szczegółowe zapoznanie się z historią Iron Maiden - wybierz tę oficjalną biografię, nie zawiedziesz się.
"[...] jak to powiedział podczas wywiadu do tej książki gitarzysta Dave Murray [...] - Nie mogę się doczekać chwili, kiedy przeczytam tę książkę i dowiem się, co my właściwie porabialiśmy przez te wszystkie lata".
A działo się wiele :)
UP THE IRONS!
27.07.2018 miałam, po raz kolejny zresztą, wielką przyjemność uczestniczyć we wspaniałym widowisku. Warto było przytargać tyłek z dalekiej północy do Krakowa, żeby to przeżyć, jak zawsze. Iron Maiden wiedzą co robią, a jak to wszystko się zaczęło - tego dowiecie się z tej książki.
Mick Wall jest mi już znany z Enter Night, a historia Ironów z wielu innych źródeł, ale...
"W wieku szesnastu lat, Zven podczas wycieczki klasowej trafił do Czechosłowacji. Młody Kruspe zamiast popularnych cukierków Lentilek i piórnika z Krecikiem, przywiózł do domu gitarę".
Ach jo. Dobrze, że nie wybrał Krecika.
Początek książki faktycznie nie powala na kolana, charakterystyki członków zespołu są bardzo oszczędne. Później jest lepiej. Oczywiście nie zgadzam się ze wszystkimi opiniami autora, ale muszę przyznać, że nie wciskał on nikomu swojej jedynej słusznej prawdy na siłę, a to już jest jakiś sukces. Zgadzamy się za to w kwestii "Haifischa" - jak po raz pierwszy zobaczyłam scenę ze zdjęciem Hetfielda prawie umarłam ze śmiechu, ten teledysk to majstersztyk.
Doceniam pracę, którą autor włożył w stworzenie tej książki. Nie ma za wiele biografii Rammsteina, więc też nie ma co wybrzydzać. Mnie tam styl pana Dunaja odpowiada, przynajmniej nie było zbyt pompatycznie. Opowieść kończy się w okolicy roku 2014, wtedy jeszcze nikt nie wiedział, co będzie dalej.
Jak to ujął bardzo filozoficznie Till Lindemann:
"Am Ende gibt es doch ein Ende".
Na szczęście zespół jeszcze nie powiedział ostatniego słowa!
Widzimy się 17.07.2020!
"W wieku szesnastu lat, Zven podczas wycieczki klasowej trafił do Czechosłowacji. Młody Kruspe zamiast popularnych cukierków Lentilek i piórnika z Krecikiem, przywiózł do domu gitarę".
więcej Pokaż mimo toAch jo. Dobrze, że nie wybrał Krecika.
Początek książki faktycznie nie powala na kolana, charakterystyki członków zespołu są bardzo oszczędne. Później jest lepiej. Oczywiście nie zgadzam...