-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Trzecia, a zarazem ostatnia część trylogii, wbija w fotel. "Wierna" okazała się sto razy lepsza od swojej poprzedniczki, a także moim zdaniem pobiła "Niezgodną". Może to za sprawą filmu, który zobaczyłam najpierw, ale uważam, że jest to najbardziej zaskakująca część.
Po przejęciu władzy przez Bezfrakcyjnych i Evelyn, w mieście panuje chaos. Podział na frakcje został zniesiony, jednak reżim dotyka każdego. Tris zostaje aresztowana pod zarzutem zdrady wraz z Christiną i Carą. Jedynie serum prawdy jest w stanie dziewczyny uniewinnić. Wkrótce bohaterki zostają ułaskawione i wraz z przyjaciółmi angażują się w nową organizację powstałą w mieście - Wiernych. Wierni wierzą w założenia niejakiej Edith Prior, kobiety z taśmy, która oświadcza, że kiedy Niezgodnych będzie na tyle wielu, aby się zgrupować, mają ruszyć poza mury Frakcji. I właśnie w ten sposób, Tris, Tobias, Christina, Uriah, Peter i Cara wyruszają w podróż w nieznane. Towarzyszy im również Caleb, który wysłał swoją siostrę na śmierć. Tris nie jest w wstanie mu tego wybaczyć i nienawidzi brata.
Okazuje się, że miasto nazywane jest przez obcych Chicago, a życie poza murem bardzo różni się od ich. Posiadają samochody, samoloty, żyją w dostatku i nie brak im niczego. Jednak i tam ludzie żyją przez podział - tych zdrowych genetycznie i tych upośledzonych. Rządzący ukrywają prawdę, a do tego manipulują ludźmi. Czy bohaterom uda się uwolnić raz na zawsze z podziału na podludzi i ludzi?
Bardzo podoba mi się w tej części zachowanie Tris. Mimo iż Cztery dowiedział się, że nie jest Niezgodnym, nie zmienia to niczego w zachowaniu dziewczyny. Prawo nakazuje wiązać się osobom zdrowym ze sobą, jednak oni stanowią wyjątek. Widać w ich zachowaniu, że się kochają, mimo wielu zgrzytów między nimi. Tris jest uparta i ślepo wierzy w swoje racje, tak samo jak Tobias, jednak intuicja jej nigdy nie zawodzi. Natomiast Cztery ryzykuje i tym samym zraża do siebie otoczenie. Jednak los ich łączy na nowo i wraz z nową misją - są ze sobą.
Ciekawa jest też postawa Tris względem brata, który w poprzednim tomie, wysłał ją na pewną śmierć. Chociaż on zdaje sobie sprawę z tego co zrobił, bohaterka cały czas obwinia go. Poczuła się zdradzona przez jedynego członka rodziny, który jej pozostał.
Po raz kolejny wzburza mnie polityka. Odgrywa ona w życiu bohaterów wielką rolę, bo przez nią przez setki lat zostali uwięzieni w systemie, w którym żyli. I jak można było się spodziewać, polityka wszędzie jest taka sama. Mianowicie, napychają oni kłamstwem mieszkańców i dążą do ideału. Ślepo wierzą, że ludzi należy chronić, a przecież każdy potrafi zadbać o siebie.
Autorka wspaniale stworzyła cykl o Niezgodnych. Niesamowite zwroty akcji i zakończenie - mimo wstrząsu - podobało mi się. Nie każdy byłby gotów na takie poświęcenie, jednak życie setek tysięcy ludzi, jest bardziej warte, niż jednego człowieka. Powieść napisana jest prostym językiem, który każdy powinien zrozumieć. Wszystko jest dokładnie wyjaśnione i mimo wielu wątków - wszystko zostało dociągnięte do końca.
Mimo iż pierwsze dwa tomy nie powaliły mnie, trzeci zupełnie mnie zaskoczył. Jestem zadowolona, że sięgnęłam po trylogię "Niezgodną" i nie mogę doczekać się pozostałych tomów z serii. Serdecznie polecam wszystkim przygody Tris i Tobiasa!
Trzecia, a zarazem ostatnia część trylogii, wbija w fotel. "Wierna" okazała się sto razy lepsza od swojej poprzedniczki, a także moim zdaniem pobiła "Niezgodną". Może to za sprawą filmu, który zobaczyłam najpierw, ale uważam, że jest to najbardziej zaskakująca część.
Po przejęciu władzy przez Bezfrakcyjnych i Evelyn, w mieście panuje chaos. Podział na frakcje został...
"35 dziewczyn. Jedna korona."
Świat po IV wojnie światowej zupełnie się zmienił. Tam, gdzie kiedyś na mapie znajdowała się Ameryka, teraz widnieje nazwa Illea. Państwo zostało podzielone na frakcje od Jedynki, czyli rodziny królewskiej, aż po Ósemkę, czyli najbiedniejszych. Jak można się spodziewać, warunki, w których muszą żyć ludzie niższych poziomów, są koszmarne. Wiele dzieci, a nawet dorosłych musi zmagać się z głodem i zimnem. Zupełnie inaczej niż Dwójki czy Trójki. Państwo jest zupełnie podzielone, a ludność nie ma prawa głosu.
Główna bohaterka powieści Kiery Cass "Rywalki" pochodzi z Piątki. America wraz z rodziną ledwie wiąże koniec z końcem. Wszyscy zajmują się sztuką i właśnie w ten sposób zarabiają na chleb. Dziewczyna potajemnie spotyka się z Aspenem, który żyje w Szóstce. Związki takie są praktycznie zakazane. Matka Ami pragnie, aby córka wyszła za mąż, za kogoś z wyższej sfery, tak jak jej starsza córka. Jednak bohaterka sprzeciwia się tym poglądom i od ponad dwóch lat spotyka się z chłopakiem.
Cała historia zatacza koło, kiedy do domu dziewczyny przychodzi list z Jedynki. Książę nowo powstałego państwa, Maxon, ogłasza Eliminacje, z których ma wyłonić kandydatkę na swoją przyszłą żonę. America od początku uważa ten pomysł za po prostu głupi, jednak matka przekonuje ją, że w ten sposób pomoże swojej rodzinie. Krewni kandydatek na księżniczkę mają otrzymywać wysoką wypłatę w zamian za udział w konkursie. Aspen także namawia Ami na udział w zabawie, uważa, że dziewczyna nie może ograniczać się tylko ze względu na uczucia do niego. Opuszcza ją w najważniejszym momencie w życiu. W końcu America wypełnia formularz, będąc przekonana, że i tak nie zostanie wybrana.
Jednak los chciał zupełnie inaczej i już po kilku tygodniach America znajduje się w pałacu u boku rodziny królewskiej.
Maxona uważa za strasznego sztywniaka, którego zna z programu telewizyjnego, emitowanego na cały kraj. Mimo to jako pierwsza poznaje księcia i w ten sposób ich relacje zupełnie różnią się od pozostałych. Nie chce opuścić bezpiecznej przystani, wiedząc, że w domu nie czeka już na nią ukochany. Od początku uważała, że nie może pokochać kogoś tak zadufanego w sobie. Jednak postanawia zaprzyjaźnić się z przyszłym królem i pomagać mu w ocenie uczestniczek. Po pewnym czasie dziewczyna poznaje księcia Maxona z zupełnie innej strony.
Jak America poradzi sobie pośród 34 Rywalek, które będą dążyć do celu bez względu na przeszkody? I czy da radę zakochać się w Maxonie? Tego dowiecie się czytając książkę!
Muszę przyznać, że książka zachwyciła mnie! Bo, która dziewczyna nie chciałaby nosić korony i występować przy boku księcia? No, która? W środku znajdziemy pełno bajkowych opisów pałacu, rodziny królewskiej, strojów i pięknych sukienek, które są szyte specjalnie dla dziewcząt. Każda dziewczyna chciałaby znaleźć się w takim miejscu!
Powieść napisana jest prostym językiem, który powinien dotrzeć do każdego czytelnika. Jedyne co przykuło mój wzrok to brak przecinków, ale przecież przecinki nie są najważniejsze. Czasami zastanawiałam się, czy całość nie jest za dziecinna, jednak jest to taka bajka dla dorosłych, dlatego wybaczam tą infantylność autorce.
Co do okładki - nie znam osoby, która nie zwróciłaby uwagi na tą piękność. Tak jak już wspomniałam, w książce znajdzie się wiele opisów sukien, właśnie takich, jak na okładce.
Co do bohaterów, to jestem trochę nieprzekonana do Ami. Dziewczyna nie może zdecydować się, kogo jest w stanie pokochać. Dla jednych może się to wydawać dziwne, przecież niedawno straciła swoją wielką miłość, a tutaj już ma się tulić do drugiego. Jednak czy 16latka powinna tak bardzo kochać jedną osobę, nie znając normalnego życia, które może okazać się lepsze z Maxonem? To już zależy od poglądów. Mimo to, dziewczyna bardzo podoba mi się przez swoją filantropijność. Jest skłonna pomagać biedniejszym, a nawet jest w stanie zawszeć przyjaźń z konkurentkami. Aspen - typ macho, "ja jestem mężczyznom, a ty masz być uległa". Jemu mówię nie. A na deser Maxon - delikatny, przyjazny, przystojny, wyrozumiały i zupełnie różni się stereotypowi władcy. Na plus.
"Rywalki" jest sympatyczną lekturą dla każdej dziewczyny, nie tylko dla małych dziewczynek, ale przede wszystkim dla osób spragnionych bajkowości. Polecam!
"35 dziewczyn. Jedna korona."
Świat po IV wojnie światowej zupełnie się zmienił. Tam, gdzie kiedyś na mapie znajdowała się Ameryka, teraz widnieje nazwa Illea. Państwo zostało podzielone na frakcje od Jedynki, czyli rodziny królewskiej, aż po Ósemkę, czyli najbiedniejszych. Jak można się spodziewać, warunki, w których muszą żyć ludzie niższych poziomów, są koszmarne....
Od kiedy przeczytałam pierwszą część trylogii "Rywalki", nie mogłam doczekać się, aż sięgnę po następne tomy. Zakończenie tej serii zachwyciło mnie, wszystko skończyło się tak, jak tego oczekiwałam. Bardzo zżyłam się z bohaterami powieści, a przede wszystkim z uroczym księciem Maxonem. Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że pojawia się krótka książka z nowelkami, od razu wiedziałam, że muszę ją mieć!
"Książę i gwardzista" jak sama nazwa wskazuje, jest historią opowiedzianą z zupełnie innej perspektywy. Z okładki można się dowiedzieć, że w życiu Maxona była inna dziewczyna - Daphne, która w dziwnych okolicznościach znika ze sceny. Natomiast Aspen, pierwsza miłość Mer, zmaga się z trudnościami nowej pracy w zamku. Jednym słowem, okładka nas zachęca, jednak czy środek książki zaspokaja naszą ciekawość?
Muszę niestety stwierdzić, iż NIE! Wprowadzone wątki nie są do końca zrealizowane. Myślałam, że w tej pozycji będzie można dowiedzieć się, jak wyglądało życie obu panów przed tym, jak Ami wkroczyła w świat Eliminacji. Jednak treść książki powiela się z tym, co było w poprzednich tomach.
Jestem bardzo zawiedziona tym dodatkiem, muszę chyba całkowicie zapomnieć, że jest to ta sama autorka i ta sama historia. Niemniej jednak, jak sama nazwa wskazuje jest to dodatek do trylogii, a więc ma ona tylko umilić treść poprzednich tomów. Dla każdego miłośnika serii pani Cass - polecam, jednak nie nastawiajcie się na taki sam poziom, jak w trylogii. Zawiedziecie się.
Od kiedy przeczytałam pierwszą część trylogii "Rywalki", nie mogłam doczekać się, aż sięgnę po następne tomy. Zakończenie tej serii zachwyciło mnie, wszystko skończyło się tak, jak tego oczekiwałam. Bardzo zżyłam się z bohaterami powieści, a przede wszystkim z uroczym księciem Maxonem. Dlatego, kiedy dowiedziałam się, że pojawia się krótka książka z nowelkami, od razu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Niedawno obejrzałam film, który jest ekranizacją "Niezgodnej". Byłam pod ogromnym wrażeniem, tak ogromnym, że musiałam sięgnąć po powieść. Moja ciekawość nie pozwoliłaby zasnąć. Musiałam wiedzieć, czy książka, jak w innych przypadkach, jest lepsza od filmu.
Oczywiście, historia Beatrice jest wszystkim doskonale znana. Dziewczyna żyje w świecie, który podzielony jest na pięć frakcji: Prawość, Erudycja, Nieustraszoność, Serdeczność i Altruizm, gdzie właśnie żyje bohaterka. Jej życie przyporządkowane jest pewnym zasadom, jednak przede wszystkim jej obowiązkiem jest pomagać innym, w tym Bezfrakcyjnym (osobom, które z różnych przyczyn nie mają swojego domu). W wieku szesnastu lat, każdy nastolatek przystępuje do testu, aby dowiedzieć się, do jakiej grupy ludzi należy. I właśnie w czasie takiego testu, życie Beatrice zmienia się diametralnie. Okazuje się, że dziewczyna dopasowała się nie do jednej, nie do dwóch, ale do trzech frakcji! Jest Niezgodną, czyli zagrożeniem dla polityki rządów.
Jednak nastolatkowie mają wolny wybór i mimo przypisanej im frakcji, mogą w Dniu Wyboru wybrać dowolny nowy dom. W ten sposób Beatrice zostaje nowym członkiem Nieustraszonych, opuszczając w ten sposób swoją rodzinę. Nie jest przygotowana na los, jaki czeka ją w nowej grupie: brutalność, niebezpieczeństwo, lęki. Jest to jednak nowa szansa dla dziewczyny, a postanawia zacząć go z nowym imieniem Tris.
Z nowym życiem poznaje nowych rzeczy: po raz pierwszy smakuje hamburgera (Altruiści odmawiają sobie przyjemności), bez ograniczeń spogląda w lustro (wcześniej było to zabronione, ponieważ jej stara frakcja odrzucała próżność), widzi pary, które okazują sobie uczucia, a także musi przyzwyczaić się do walki o przetrwanie. Wraz z poznanymi nowicjuszami zaczyna trening, a jej trener - Cztery, zachowuje się dziwnie.
Jak można się spodziewać, między bohaterami iskrzy. I chociaż na początku nikt nie spodziewa się, że dziewczyna zauroczy się w oziębłym trenerze, wkrótce ich stosunki pogłębiają się. Tris odkrywa w Czwórce, coś co przyćmiewa jego los. Niestety, szybko będą wystawieni na próbę, ponieważ między frakcjami dochodzi do walki.
"Niezgodna" porównywana jest do "Igrzysk śmierci". Owszem, podobny jest podział na ludzi i podludzi, a także dążenie do stworzenia idealnego świata. Bohaterowie walczą, aby odzyskać wolność, aby uratować swoją rodzinę. Główną bohaterką jest dziewczyna, która szybko zakochuje się. Podobieństwem jest też to, że bohaterowie są sierotami lub półsierotami. Moim zdaniem w dzisiejszych powieściach, jest to wspólną cechą, nie tylko dla tych dwóch dzieł. Nie wiem jeszcze jak skończy się trylogia "Niezgodna", jednak podejrzewam, że takim samym happyendem, jak skończyły się "Igrzyska". Jednak mimo wielu podobieństw, historia różni się do tego stopnia, że nie mogę doczekać się, kiedy sięgnę po następne tomy.
Jeśli chodzi o dążenie do idealnego świata... Świat od dawna dąży do uporządkowania, do tego, aby funkcjonować według sprawiedliwości i solidarności. Jednak ludzi nie da się uporządkować. Każdy z nas jest inny i nie da się tego w żaden sposób zatuszować. W powieściach tego typu, autorzy chcą podkreślić, że podział na klasy, cechy i inne nie ma sensu. Ludność to jedność, a podzieleni nie damy rady zwalczać zła. W dzisiejszych czasach jest to ważne, ponieważ polityka odgrywa w codziennym życiu ważną rolę i to właśnie ona miesza i dzieli. Dlatego ważne jest, aby młodzi ludzie, Czytelnicy, wiedzieli, że w nas jest siła.
Co do bohaterów powieści. Jak można się było spodziewać, zakochałam się w Cztery. Chłopak tajemniczy, ale tak uroczy, że nie można od niego odejść. Podoba mi się jego siła i wola walki. Chociaż koszmar jakie przeżył w dzieciństwie pocharatał jego wnętrze, nie zniszczył go. Walczy z najgorszymi lękami, ale nie spocznie, dopóki ich nie pokona. A żeby do tego doszło, potrzebna jest mu Tris. Jest jego lekarstwem na wszelkie rany. Stanowią oni jedność i bardzo miło mi się czytało fragmenty, w których byli tylko oni. Tris zmaga się również ze swoimi problemami. Opuściła dom, czuje się obco w nowym miejscu i jak się okazuje - jest najsłabszym ogniwem. Niesamowita jest jej przemiana. Za wszelką cenę chce się wybić i zniszczyć przeciwników. W trakcie treningów obserwujemy jej przemianę z cichej Sztywniaczki w waleczną Tris. Podziwiam ją też w dalszych momentach książki i chociaż nie chcę spojlerować, podziwiam ją za to, jak radzi sobie ze śmiercią. W ciągu tygodni zmienia się diametralnie, jest dziewczyną niezależną.
Muszę przyznać, że książka bardzo mi się podobała i cieszę się, że zdążę przeczytać pozostałe tomy, zanim wyprodukują film. Jest to pozycja na mojej półce, która zostanie w pamięci na długo i mimo podobieństw do "Igrzysk", "Niezgodna" jest jedyna w swoim rodzaju. Serdecznie polecam!
Niedawno obejrzałam film, który jest ekranizacją "Niezgodnej". Byłam pod ogromnym wrażeniem, tak ogromnym, że musiałam sięgnąć po powieść. Moja ciekawość nie pozwoliłaby zasnąć. Musiałam wiedzieć, czy książka, jak w innych przypadkach, jest lepsza od filmu.
Oczywiście, historia Beatrice jest wszystkim doskonale znana. Dziewczyna żyje w świecie, który podzielony jest na...
Kiedy zaczynam czytać jakąś serię, rzadko się przydarza, abym nie sięgała po kontynuację. Staram się dobierać książki w ten sposób, aby spędzać przy nich miło czas, i aby czytanie było wielką przyjemnością. Seria Kiery Cass chwyciła mnie za serce już przy pierwszym tomie, a historia głównych bohaterów stała się jedną z moich ulubionych. Kiedy dowiedziałam się, że autorka planuje wydać kolejny tom w tej serii, byłam po prostu wniebowzięta! Czy "Następczyni" okazała się takim hitem, jak sądziłam?
Kiedy w Illei zlikwidowano podziały klasowe, nastał spokój. Świeżo upieczony władca wraz ze swoją żoną zaczęli wprowadzać zmiany w państwie. Szybko zyskali zwolenników i cieszyli się poważaniem. Szybko na świat przyszły dzieci: bliźniaki Eadlyn, starsza o siedem minut i Ahren. Te siedem minut zupełnie wywróciły świat księżniczki Eadlyn do góry nogami, bo to właśnie ona, ma wstąpić na tron, po abdykacji ojca.
Niestety, wszystko co piękne, szybko się kończy. Spokój w Illei po dwudziestu latach, zostaje przerwany przez powstańców i buntowników. Mimo zniesienia klas, ludzie nie czują się lepsi, panuje głód i bieda. Aby uspokoić swoich poddanych, król Maxon ogłasza kolejne Eliminacje. Tym razem jednak, w zamku, nie zamieszkają piękne panie, tylko dorośli i przystojni panowie. Księżniczka Eadlyn ma trzy miesiące, aby wypełnić pustkę w sercu, a tym samym, wybrać swojego przyszłego męża.
Eadlyn jest piękną, młodą i pewną siebie kobietą. Wie, że na jej barkach w przyszłości, będzie spoczywało całe Królestwo. Stara się ze wszystkich sił przygotować do dnia, kiedy będzie musiała zastąpić ukochanego ojca. Jest całkowicie oddana Illei i jej mieszkańcom, jednak poza tym, nie zauważyłam u niej żadnej innej pozytywnej cechy. Moim zdaniem Eady jest po prostu próżną i egoistyczną, zakochaną we własnej osobie, dziewczyną. Mimo sympatii do Neeny, nie traktuje jej należycie. Dba o siebie, o tiary, piękne suknie i fryzurę. Wszystko to przyćmiewa krzywdę i zło, które panuje wokół niej. Księżniczka nie zauważa, jak bardzo postarzał się Maxon, jak lady Lucy cierpi z powodu braku dzieci i jak jej mama martwi się o nią. Uwagę Eadlyn skupiają tylko te rzeczy i osoby, które dotyczą jej samej. Myślałam, że skoro bohaterka jest córką, tak pokochanej przeze mnie pary, będzie odrobinę lepszą dziewczyną. Póki co, zainteresowała mnie. Jest charakterna, umie postawić na swoim, jednak liczę na głębszą przemianę w jej sercu.
Amerika i Maxon, którzy stanowią tylko tło powieści, są kochającymi i wspierającymi rodzicami. Uwielbiałam ich związek, który podziwiałam w poprzednich tomach. Teraz, po dwudziestu latach, stanowią idealną parę. Jednak, także i w ich idealnym świecie, znalazłam kilka minusów. Schorowani, cierpiący i siwi, nie tak wyobrażałam sobie ich wspólne życie. Miłość, mimo tylu innych, ważnych spraw, jakim jest rządzenie krajem, powinna dodawać skrzydeł, a wydaje mi się, że tym dwóm osobom, skrzydła podcięła. Nie wiem, jak autorka chce ukazać ich relacje w następnych tomach, jednak mam złe przeczucie. Kibicuję im i z całego serca życzę jak najlepiej.
Mimo wielu złych aspektów powieści, było w niej coś, co sprawiło, iż przeczytałam ją jednym tchem. Pomysł ponownych Eliminacji, które są zupełnie inaczej prowadzone niż poprzednie, nie różnią się zbytnio. Chłopcy walczą o rękę księżniczki, która nie jest zachwycona całą tą sprawą. Eliminacje mają tylko na względzie, zamydlić oczy poddanych, dać czas Maxonowi, na wymyślenie czegoś, co uratuje Illeę. Krąg powstańców na nowo się powiększa, a losy monarchii są zagrożone.
Co do panów, którzy zamieszkali w pałacu... Myślę, że ich zachowanie mówi nam, że nie tylko dziewczyny są zazdrosnymi bestiami. Chłopcy wdają się w bójki, łamią prawo i ranią księżniczkę. Jednak Eady jest twarda i bez zbędnych słów, żegna jednego kandydata za drugim. Póki co, moje oczy przykuł Eric, który jest zagadką. Jestem ciekawa, jak dalej autorka poprowadzi wątek tego chłopaka i księżniczki.
Nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała o zewnętrznej stronie książki. Okładka jest po prostu obłędna. Zaraz po "Jedynej", jest moją ulubienicą. Szata graficzna ujmuje moje serce, jako jednej wielkiej sroki, która uwielbia pstrokate rzeczy. Niestety, moje oczy przykuwały liczne błędy gramatyczne, interpunkcyjne i literówki. Mając tyle czasu, wydawnictwo mogło się bardziej postarać. Czytając denerwowałam się widząc liczne błędy, a przecież czytanie powinno sprawiać przyjemność... Mam nadzieję, że w kolejnym tomie, redaktorzy postarają się bardziej.
Czy książka podobała mi się? W pewnym sensie tak, bo gdyby było inaczej, nie pochłonęłabym powieści w tak krótkim czasie. Historia zainteresowała mnie na tyle, aby sięgnąć po kolejne tomy, jednak w całej serii, jest to chyba najsłabsza część.
Kiedy zaczynam czytać jakąś serię, rzadko się przydarza, abym nie sięgała po kontynuację. Staram się dobierać książki w ten sposób, aby spędzać przy nich miło czas, i aby czytanie było wielką przyjemnością. Seria Kiery Cass chwyciła mnie za serce już przy pierwszym tomie, a historia głównych bohaterów stała się jedną z moich ulubionych. Kiedy dowiedziałam się, że autorka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów trylogii Kiery Cass, nie mogłam się doczekać, aż na nasze sklepowe półki, trafi ostatnia część „Jedyna”. Kiedy wreszcie dorwałam ją w swoje ręce, porzuciłam wszystkie lektury, aby dowiedzieć się, jak skończy się historia Ami. Mimo iż po Internecie kręciło się pełno zwiastunów, do końca żyłam w niepewności.
America znajduje się pod ścisłą obserwacją Króla, który nie wierzy, że dziewczyna byłaby doskonałą Królową. Jednak po incydencie, który był nadawany na cały kraj przez telewizyjny Biuletyn, bohaterka stała się ulubienicą ludności. Ami pewnie stwierdziła, że podział na klasy powinien być zlikwidowany, przez co straciła w oczach korony. Mimo to, cały czas jest ulubienicą Maxona, który wraz z dziewczyną sprzymierza się z Rebeliantami z Północy. Okazuje się, że są oni po tej samej stronie i wspólnie planują walczyć. Główną zmianą w powieści jest przyjaźń Ami z pozostałymi dziewczynami z Elity. Królowa dała im jasno do zrozumienia, że po Eliminacjach, będą miały siebie nawzajem i każda będzie służyć pomocą dla przyszłej Królowej. Jednak mimo wszystkich tych dobrych zwrotów akcji, America będzie musiała powrócić do swojej rodziny i stawić czoło tragedii, która przydarzyła się podczas jej nieobecności. Czy bohaterka będzie w stanie zostać Księżniczką, a w przyszłości żoną Króla Illei – Maxona? I co będzie z Aspenem, jej byłą miłością, która cały czas kręci się przy jej boku?
Poprzednia część, czyli „Elita” popsuła trochę moją opinię, na temat tej serii. Teraz jednak śmiało mogę stwierdzić, że jest to moja ulubiona saga młodzieżowa! Denerwowały mnie ciągłe rozterki Ami, czy powinna być z Aspenem czy z Maxonem. Było to tak uciążliwe, że nie wiedziałam, czy kolejna część podoła. Jakże się myliłam! America praktycznie od początku stwierdziła, z kim chce być i chociaż co pewien czas czytelnik może pomyśleć, że dziewczyna znowu zmieni zdanie – skądże.
Ciekawy jest też wątek Augusta i Georgii, którzy przez pierwsze dwa tomy włamywali się do pałacu. Pochodzą oni z Północy, walczą przeciwko rządom, jednak zgadzają się z tym, że Maxon byłby wspaniałomyślnym władcom. Nie podoba im się to, jak traktowani są ludzie, jak podział na klasy zmienia zachowania. Doprowadza to do kradzieży, które są surowo karane, a także do innych zbrodni. Przymierze z Maxonem ma odmienić losy ludzi na lepsze.
Jak w każdej książce dystopijnej, pojawia się wizja idealnego świata. Jednak taki porządek nigdy nie zazna miejsca w świecie. Ludzie nie są w stanie żyć jak nakaże im siła wyższa i za każdym razem świat taki upada. Przynosi to same szkody, młodzi ludzie skazani są na głód, brak stabilności, poczucia bezpieczeństwa. Uważam, że nawiązanie do tego systemu w dzisiejszych czasach, ma za zadanie uświadomienie nas, że nie powinno dążyć się do ideału. Żaden system nie jest idealny i potwierdza to właśnie seria Kiery Cass i jej bohaterowie.
Język książki jest prosty, autorka postarała się, aby czytelnik w każdym wieku znalazł coś dla siebie. Oczywiście książka skierowana jest dla dziewczyn, nastolatek, a także dla starszych, które pragną na chwilę oderwać się od rzeczywistości i stać się okładkową księżniczką. Niestety, zawiodłam się na wydawnictwie, które jest ze mną właśnie od czasów podstawówki za sprawą innych książek. Błędy, literówki, interpunkcja – to wszystko leży. Na plus jest okładka, a raczej to, że wydawnictwo nie zmieniło oryginalnej wizji.
Jestem bardzo zadowolona z zakończenia serii, a przede wszystkim, że na ostatniej stronie książki jest informacja, że to jeszcze nie koniec! Nie mogę się doczekać pozostałych książek i będę polecać powieści Kiery Cass każdej dziewczynie!
Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów trylogii Kiery Cass, nie mogłam się doczekać, aż na nasze sklepowe półki, trafi ostatnia część „Jedyna”. Kiedy wreszcie dorwałam ją w swoje ręce, porzuciłam wszystkie lektury, aby dowiedzieć się, jak skończy się historia Ami. Mimo iż po Internecie kręciło się pełno zwiastunów, do końca żyłam w niepewności.
America znajduje się pod...
Kontynuacja niesamowitej powieści Kiery Cass, czyli "Elita" jest godną następczynią "Rywalek". Autorka cały czas zaskakuje Czytelnika i właśnie to podoba mi się najbardziej. Cały czas nie wiemy jak zakończy się ta seria.
America dostała się do Elity, czyli jest jedną z sześciu dziewczyn, które walczą o tytuł żony Księcia Maxona. Mimo iż dziewczyna uważa swoje rywalki za dobre znajome, musi walczyć z nimi o względy chłopaka. Jednak na drodze ponownie pojawia się Aspen - były chłopak Ami, który zostawił ją tuż przed Eliminacjami. Dziewczyna nie wie, z kim powinna być, gubi się i nikt nie jest w stanie jej pomóc.
Jest to dobra kontynuacja, jednak od samego początku męczy mnie zachowanie głównej bohaterki. America nie jest w stanie zdecydować, czy powinna być z Maxonem - czułym, uroczym Księciem, czy z Aspenem - walczącym o jej względy ponownie. Przez całą powieść oszukuje ona Maxona, który nie wie nic o obecności byłego ukochanego Ami w zamku. Nie rozumiem jej decyzji i jej niezdecydowania.
Uwielbiam za to Maxona, który za wszelką cenę chce być z Americą, jednak przez jej niezdecydowanie, zmuszony jest poznać bliżej inne uczestniczki. Ukazuje się też jego drugie oblicze. W tej części chłopak walczy z własnymi słabościami, które chwytają za serce.
Aspen pojawia się i znika, cały czas uganiając się za Ami. Naraża przez to życie swoje i swojej ukochanej, a wie, co grozi zdrajcom.
Drugi tom jest napisany również prostym językiem, przez co czyta się go błyskawicznie. Ciekawe opisy tylko wzbogacają wyobraźnię. Bardzo podoba mi się książka od strony technicznej.
Serdecznie polecam "Elitę" wszystkim dziewczynom i już nie mogę doczekać się ostatniej części serii.
Kontynuacja niesamowitej powieści Kiery Cass, czyli "Elita" jest godną następczynią "Rywalek". Autorka cały czas zaskakuje Czytelnika i właśnie to podoba mi się najbardziej. Cały czas nie wiemy jak zakończy się ta seria.
America dostała się do Elity, czyli jest jedną z sześciu dziewczyn, które walczą o tytuł żony Księcia Maxona. Mimo iż dziewczyna uważa swoje rywalki za...
Na początku bardzo podobała mi się "Niezgodna", jednak z każdym tomem, moje przekonanie się zmieniało na gorsze. Denerwowała mnie Tris i wyobrażałam sobie, jakby to było zobaczyć jej przygody oczami Tobiasa. Kiedy w Ameryce pojawiła się właśnie taka nowelka dotycząca Czwórki, nie mogłam się doczekać, aż wyjdzie ona w Polsce!
Właśnie jestem po tej lekturze i ciężko mi to przyznać, jednak... zawiodłam się. Rozumiem, że 300 stron tej powieści, to tylko dodatek i ma na celu dopełnić historię. Miałam nadzieję, że w tej książeczce poznam bardziej Tobiasa, jego dzieciństwo, życie w Altruizmie, stosunki między rodzicami, a co dostałam? Praktycznie to samo co w trylogii.
Prawdą jest, że Tobias pomału daje się poznać. Ukazane są jego początki w Nieustraszonych, pierwszy tatuaż, nawiązanie nowych kontaktów i przyjaźni. Jednak Czwórka spędził w Nieustraszonych dwa lata więcej od Tris, a tak mało było napisane o jego przygodach w nowej frakcji.
Jest to dodatek dla każdego, kto przeczytał trylogię "Niezgodna", to fakt. Nie żałuję zakupu tej książki i tego, że ją przeczytałam. Po prostu myślałam, że będzie ona zupełnie inna. Jeśli nie oczekujesz niczego wielkiego, polecam przeczytać. Jednak uważaj, żeby się nie zawieść.
Na początku bardzo podobała mi się "Niezgodna", jednak z każdym tomem, moje przekonanie się zmieniało na gorsze. Denerwowała mnie Tris i wyobrażałam sobie, jakby to było zobaczyć jej przygody oczami Tobiasa. Kiedy w Ameryce pojawiła się właśnie taka nowelka dotycząca Czwórki, nie mogłam się doczekać, aż wyjdzie ona w Polsce!
Właśnie jestem po tej lekturze i ciężko mi to...
Od czasu "Igrzysk śmierci" przez moje ręce przetoczyła się masa książek, które miały charakter dystopijny, i których autorzy za wszelką cenę chcieli dorównać nieziemskiej Susan Collins. Niektóre zaskakiwały, czasami urzekały, jednak jeszcze ani razu nie wbiły mnie w fotel, tak jak przygody Katniss, aż do dzisiaj... Bo właśnie przed chwilą skończyłam czytać, wyczekiwaną przez wszystkich i szalenie rozsławioną "Czerwoną Królową" Victorii Aveyaed.
Mare, kiedy skończy osiemnaście lat, wstąpi do wojska, a żeby zapewnić rodzinie byt po jej wyjeździe - kradnie. Jej życie wyznacza kolor krwi. Jest Czerwoną, a życie tych ludzi kierowane jest przez Srebrych - elitę. Dlatego, kiedy Mare dostaje pracę w zamku, a jednocześnie ucieka przed wojskiem, wszystko wywraca się do góry nogami. Okazuje się, że jako Czerwona posiada ogromną moc. Moc, która może być większa i silniejsza od każdej innej.
Wielu może doszukiwać się w tej powieści zapożyczeń z innych książek, jednak ja uważam, że stanowi ona zupełnie coś nowego, coś co pochłonie Czytelnika w całości! Temat rozpowszechniony przez wspomniane przeze mnie "Igrzyska śmierci", a mianowicie dystopia zawsze mnie bawi. Dążenie do idealnego świata, rzecz niemożliwa, a jednak tak bardzo kusząca. Srebrni są silni, mają władzę i moce, które umożliwiają im rządy. Od dawna toczą między sobą wojnę, a żołnierzami są ich poddani, Czerwoni. Walczą na śmierć i życie, a o ich odwadze się nie wspomina. Bieda nakłania poddanych do kradzieży, a ta karana jest bardzo surowo. Srebrni nie mają litości, a krew leje się potokami ze stron powieści. Nakazy i prawa, które są codziennością Czerwonych sprawiają, że ludność zaczyna się buntować. Dystopia rządzi się swoimi prawami, jednak człowiek wie, co dla niego jest lepsze.
Autorka sprawiła, że pokochałam główną bohaterkę, mogłam zżyć się z nią i kibicować jej na każdym kroku. Mare zostaje rzucona na głęboką wodę, musi nauczyć się żyć w zupełnie nowych warunkach. Na szczęście dobrze sobie radzi, szybko się uczy, a do tego zyskuje wokół siebie sprzymierzeńców. Musi ukrywać prawdę o sobie, jednak za wszelką cenę pragnie pamiętać o tym kim jest i skąd pochodzi. Podziwiam ją za odwagę, która emanuje z bohaterki, nie boi się stawić czoła wrogom i walczyć. Mare jest świetnym przykładem dla współczesnych kobiet, które powinny walczyć o swoje racje i nie wątpić w nie. Bardzo współczuję jej strat, które musi ponosić, ale też rozumiem jest naiwność. Dodatkowym plusem powieści jest wątek miłosny, jednak stanowi on tylko lekkie zabarwienie powieści, który mam nadzieję, z każdym tomem, będzie się rozwijał i zaskakiwał.
Książka naszpikowana jest akcją, która pochłania Czytelnika i nie można się od niej odpędzić. Z zapartym tchem czytałam o losach Mare, a także o księciu Mavenie i Calu, którzy razem skradli moje serce. Cal - starszy i pewny siebie, ślepo wierzy w ideę podziału, natomiast Maven jest jego zupełnym przeciwieństwem - delikatny i czarujący, zdobywa serce Mare. I chociaż dziewczyna znalazła się w zupełnie innym świecie, nie może zapomnieć o swoim przyjacielu Kilornie, który także zajmuje miejsce w jej sercu. Kto jest dobry, a kto zły? Tego nie sposób się dowiedzieć, ponieważ autorka świetnie wykreowała swoich bohaterów!
Moją uwagę przykuły różnego rodzaju stwierdzenia, na które natrafiam w życiu codziennym. Przede wszystkim, nie można ufać wszystkim. Nigdy nie wiemy w zupełności, kto jest naszym przyjacielem, a kto wrogiem. Autorka daje wielokrotnie nam to odczuć. Do tego, świat pełen intryg. Każda moja myśl została momentalnie zburzona, a kiedy już myślałam, że natrafiłam na jakiś trop - bach! I już po nim.
Nie dziwię się, że powieść ta była tak oczekiwana przez wszystkich. Sama dałam się pochłonąć historii, którą stworzyła Victoria Aveyard. Jestem pod ogromnym wrażeniem, a emocje, które targały mną podczas czytania, tylko podsyciły moją ciekawość. Niewątpliwie sięgnę po kontynuację "Czerwonej Królowej", a Was wszystkim zapraszam do czytania tej powieści!
Od czasu "Igrzysk śmierci" przez moje ręce przetoczyła się masa książek, które miały charakter dystopijny, i których autorzy za wszelką cenę chcieli dorównać nieziemskiej Susan Collins. Niektóre zaskakiwały, czasami urzekały, jednak jeszcze ani razu nie wbiły mnie w fotel, tak jak przygody Katniss, aż do dzisiaj... Bo właśnie przed chwilą skończyłam czytać, wyczekiwaną...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie każda kontynuacja zasługuje na miano lepszej od swojej poprzedniczki. Chociaż miałam wielką nadzieję, co do "Zbuntowanej" delikatnie mówiąc, zawiodła mnie.
Po ucieczce, Tris i jej towarzysze, muszą znaleźć ostoję, w której nikt nie będzie ich szukał. Jedynym miejscem, gdzie mogą poczuć się bezpieczni i znaleźć oparcie jest Serdeczność i to tam właśnie się kierują. Jednak nie wszystko jest tak kolorowe jak widać to na pierwszy rzut oka. Frakcja okłamuje swoich mieszkańców, a oni ślepią wierzą w swoją ideę. Szybko okazuje się, że nie jest to bezpieczne miejsce i zmuszeni są do ucieczki. Trafiają do Prawości, byłej Frakcji Christiny. Tam również przechodzą przez koszmar i po dłuższym czasie - uciekają. Ich podróż trwa jednak krótko, ponieważ trafiają w zupełnie inne miejsce - do Bezfrakcyjnych, gdzie Tris dowiaduje się prawdy na temat matki Tobiasa. W ostateczności ona i reszta Nieustraszonych powracają do swojego domu, aby tam zacząć walkę z władzami.
W tym tomie dzieję się tak wiele, że nie w sposób tego opisać. Marcus, ojciec Tobiasa, coś ukrywa. Tylko Beatrice jest tego ciekawa i sama musi stawić temu czoło. Evelyn za wszelką cenę chce obalić rząd, pragnie aby to Bezfrakcyjni rządzili, ale jednocześnie chce zniszczyć podział na Frakcje. Jednak przede wszystkim zachodzą zmiany u głównych bohaterów i mimo wartej akcji naszpikowanej niespodziankami, właśnie to mi nie pasuje.
Przez całą książkę Tris zmaga się z poczuciem winy. W poprzedniej części zabiła swojego przyjaciela Willa, który równocześnie był chłopakiem Christiny. Dziewczyna czuje ból, jednak najbardziej boi się wyjawić prawdę. Nie jest w stanie sięgnąć po broń. Nie rozumie faktu, że zrobiła to w swojej obronie, a przy tym straciła matkę. Bawi mnie też zachowanie jej i Czwórki. Niby są ze sobą, kochają się, a nie mają do siebie zaufania. Rozumiem, że każdy chce utrzymać pewne rzeczy w sekrecie, w prywatności, jednak po to jest druga osoba, aby móc się jej zwierzyć. Sekrety potrafią tylko namieszać w życiu i tak się dzieje z bohaterami.
Mimo iż w pierwszej części znienawidziłam Erudycję, teraz poczułam do niej sympatię. Chyba przede wszystkim przez ich przywódczynię, Jeanine. W jakiś sposób chce ona chronić mieszkańców, a jej zainteresowania są najbardziej zbliżone do moich. Podoba mi się jej zaangażowanie w swoją pracę. Podoba mi się to, jak jej podwładni się jej podporządkowują, ale też w jaki sposób są jej oddani. W pewnym momencie Tris zauważa, jak Jeanine zadaje pytanie, a pracownicy jak uczniowie - podnoszą rękę w celu odpowiedzi. To świadczy o ich zamiłowaniu do wiedzy, ale także o rygorze jaki panuje w Frakcji. Do końca walczy o naukę. Jest moją ulubioną bohaterką i mimo wszystko, podziwiam ją.
Zagadką dla mnie jest Caleb, brat Tris. Niby pomocny i dobry, ale z drugiej strony oddany swojej nowej Frakcji. Jestem ciekawa jak potoczą się jego dalsze losy. Czy pogodzi się z siostrą czy będzie walczył w imię nauki?
W recenzji "Niezgodnej" opisałam chęć dążenia do ideału przez ludność w powieści. Dystopia, czy też antyutopia jest w dzisiejszych czasach popularna. Cieszę się, że książki ukazują prawdę na temat praw, które wiążą się z takim tłem politycznym. Żaden system nie jest idealny, a zaostrzony rygor powoduje tylko bunty.
Mimo kilku rzeczy, które mnie zawiodły, książka mi się podobała. Mam nadzieję, że nie zawiodę się na kolejnej części, którą zaraz zacznę czytać.
Nie każda kontynuacja zasługuje na miano lepszej od swojej poprzedniczki. Chociaż miałam wielką nadzieję, co do "Zbuntowanej" delikatnie mówiąc, zawiodła mnie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo ucieczce, Tris i jej towarzysze, muszą znaleźć ostoję, w której nikt nie będzie ich szukał. Jedynym miejscem, gdzie mogą poczuć się bezpieczni i znaleźć oparcie jest Serdeczność i to tam właśnie się kierują....