Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
John Bierhorst
2
6,8/10
Pisze książki: literatura piękna, popularnonaukowa
Urodzony: 01.01.1936
Jest specjalistą od języka i literatury Azteków, tłumaczem Cantares Mexicanos oraz autorem słownika nahuatl-angielskiego. Obecnie jest redaktorem „The Norton Anthology of World Literature”, a także członkiem Americas Society, National Endowment for the Humanities oraz National Endowment for the Arts. Wśród jego książek na temat Ameryki Łacińskiej znajdziemy The Mythology of South America i The Mythology of Mexico and Central America.
6,8/10średnia ocena książek autora
56 przeczytało książki autora
170 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Baśnie latynoamerykańskie John Bierhorst
6,6
Baśnie. Znane wszystkim nie od dziś. Czytane wielu dzieciom do poduszki. Opowiadające niewiarygodne, a zarazem porywające historie o mimo wszystko szczęśliwym zakończeniu. Dlatego nie do pomyślenia jest, że mogły powstać baśnie zupełnie inne. Takie, w których od szczęśliwego zakończenia ważniejsze jest przesłanie życiowe, jakie ze sobą niosą. A jednak… Od początku zabierając się za czytanie książek z serii „Baśni etnicznych” miałam wrażenie, że jest to coś odmiennego i niespotykanego. Coś, co z początku może wydawać się dziwne, potrafi przekazać prawdy, przesłania, a co najważniejsze – życiowe rady. Niektóre historie wydają się nie do pomyślenia, ale mimo to mają w sobie coś, dzięki czemu aż chce się czytać.
Jak pisałam w recenzji innej książki tejże serii – „Seria baśni etnicznych ukazuje tajemnice i historie rodem z dzikich krain.” Prawda. Tak jest też w tym przypadku z jedną różnicą. Ty razem nie mamy do czynienia z opowieściami afrykańskimi, a latynoamerykańskimi. Na pozór mogą się różnic niewiele. Pisane na ten sam schemat, lecz mimo to spisane w nich legendy całkowicie się od siebie różnią. Dzięki przestudiowaniu kilku książek serii, lub nawet jej całej można spostrzec bardzo łatwo, jak bardzo różnią się krainy geograficzne, a co najważniejsze ludność etniczna w kręgu których powstawały.
„Baśnie latynoamerykańskie” to zbiór ponad stu opowieści, gdzie każda z nich niesie ze sobą różnorakie prawdy. Szczerze powiedziawszy, gdybym miała je przyrównać do „Baśni afrykańskich” to przyznaję, że te bardziej mi podpadły pod moje gusta. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Od dawien dawna próbowałam zgłębiać kulturę latynoamerykańską i wszystko co z nią związane. I szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że dowiem się aż takich i tylu ciekawostek. Dlatego tez wielki ukłon w kierunku autora i pomysłodawcy, bo jest co chwalić.
Dodatkowym plusem jest spis treści z podziałem na poszczególne epoki, dzięki czemu nie trzeba wertować całej książki w poszukiwaniu jednej konkretnej opowieści. Również okładka o wiele bardziej mi przypasowała – oczywiście jest ona stworzona na wzór pozostałych, ale takowa kolorystyka o wiele bardziej do mnie przemawia (zresztą przyglądałam się okładkom innych tomów i przyznaję, że najbardziej pod moje gusta podpadły mi części „Baśni japońskich” oraz „Baśni arabskich”) Ale niestety mój upór zawsze znajdzie jakieś minusy. Nie jest ich może sporo, ale zawsze. Chodzi mi o to, że tak, jak w przypadku poprzedniej części serii, tak i tutaj uporczywą jest mała czcionka, przez co ciężko i długo się czyta. Oczy łatwo się męczą, a to zniechęca czytelnika do dalszego zagłębiania się w treść – a nawet jeśli nie to czytanie strasznie się wydłuża, co też nie jest pochlebne. Kolejnym minusem jest fakt, że przykro mi się robiło, gdy zauważałam opowieści bez finalnego zakończenia – chodzi mi o takie prawdziwe zakończenie, które warto pamiętać. Niektóre z nich były jak gdyby skończone w połowie, a nawet „urwane”. Szkoda, naprawdę wielka szkoda. To samo, jeśli chodzi o budowanie napięcia – chwilami jest, a chwilami aż za bardzo go brakuje.
Styl samego autora jest w miarę porównywalny do pana Rogera. Również do języka nie bardzo mam się jak przyczepić. Prosto, zwięźle i na temat. Nic dodać, nic ująć. Jak już wspominałam w poprzedniej recenzji, nie jest to seria książek, które można by czytać dzieciom do poduszki. Jest pewne, że to literatura dla dorosłych. I tego należy się trzymać. Ze swojej strony mogę jedynie liczyć, na możliwość przeczytania pozostałych tomów baśni, bo już teraz jestem ciekawa, jakie tajemnice i ciekawostki skrywają pozostałe. Pozostałych mogę jedynie zachęcić do sięgnięcia po nie, bo naprawdę warto się czasem oderwać od ogromu wampirów i innych paranormali, zagłębiając się w takiej lekturze.
Baśnie latynoamerykańskie John Bierhorst
6,6
Opowieści, według wielu, to pewien rodzaj społecznej psychoterapii. Opowieści to miejsca, z których ponoć pochodzimy i do których możemy podążać, gdy przestajemy rozumieć świat. Ludzie od wieków bowiem właśnie za ich pomocą tłumaczyli sobie wszystko, co nas otacza.
W tym zbiorze Baśni Etnicznych ukazane są opowieści zawierające w sobie pewien dualizm, dualizm świata, w jakim żyją ludzie pochodzący z rejonu należącego niegdyś do Indian, później podbitego przez konkwistadorów. Głęboka religijność podszyta dawnymi wierzeniami, przebijająca się z wielu baśni, dawna mądrość ukazana na nowy sposób- to wszystko przebija z kart książki, dając wyjątkową mieszankę, która zabiera nas w niesamowitą podróż przez puebla, Chilijskie szczyty, pampę i dżunglę.
Zdecydowanie, polecam każdemu.