-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2016-02-07
2016-04-07
"Kroniki Diuny" są sagą bardzo specyficzną. Dziwna mieszanka mistycyzmu, historiozofii, psychologii i fantastyki naukowej zniechęcała mnie już od pierwszego tomu. Mimo to zdecydowałem się sięgnąć po te książki zwabiony okładką. I nie żałuję.
Trzeci tom poświęcony jest następcom tronu Imperium - tytułowym Dzieciom Paula Muad'Diba Atrydy. Swoistą bohaterką książki jest jednak także sama Diuna - zarówno jako społeczeństwo jak i planeta.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to książka o zmianach. A zmienia się właściwie wszystko. Zmienia się Alia, stając się opętaną żądzą władzy bestią. Zmienia się Muad'dib, ponownie skrywający się na Pustyni. Zmieniają się Fremeni, coraz bardziej odchodzący od tradycji i reżimu wody, co wywołuje opór u wśród starszych pokoleń. Przemianę przechodzą też główni bohaterowie, a przede wszystkim Leto.
Syn i następca Muad'diba był postacią niezwykle potężną i nieludzką od samego początku. Łączył on bowiem w sobie, podobnie jak jego ciotka Alia i siostra Ganima, zdolność do jasnowidzenia z genetyczną pamięcią przeszłych pokoleń. Mi tak naprawdę wydaje się bliższy hołdowanej przez Bene Gesserit wizji Kwisatz Haderach od samego Paula Atrydy. Pod koniec tomu wychodzi jednak nawet ponad to. Dzięki symbiozie z piaskową trocią zyskuje nadludzkie (wprost boskie) zdolności. Zasiada na tronie Imperium by poprowadzić ludzkość swym Złotym Szlakiem do utopii. Przyszłym pokoleniom pisane jest jedna zapłacić za to straszliwą cenę - Kralizek, apokaliptyczną wojnę która rozpocznie się z końcem jego panowania, które potrwa tysiąc lat.
Książka nadal prowadzi motyw przemian samej Diuny. Regentka Alia kontynuuje zapoczątkowaną przez Muad'diba transformację ekologiczną planety. W okół fremeńskich siczy pojawiają się prowadzące wodę kanaty, a pustynne wydmy się zazieleniają. Na Arrakis spadają deszcze. Zadziwia mnie jednak krótkowzroczność decydentów Imperium - czy naprawdę tak trudno było przewidzieć, że uwolnienie wody w środowisku naturalnym czerwi, dla których jest ona trucizną, może co najmniej poważnie zaszkodzić ich populacji? A czerwie są przecież źródłem Melanżu, cennej przyprawy bez której ludzkość nie tylko żyła by krócej, ale także została odseparowana na pojedynczych planetach wskutek utraty możliwości międzygwiezdnej nawigacji?
Książkę ogólnie oceniam wyżej niż poprzedniczkę, ale mimo obecności rozbudowanej mistyczności brakuje jej tej "epickości", którą wyróżnia się pierwszy tom.
"Kroniki Diuny" są sagą bardzo specyficzną. Dziwna mieszanka mistycyzmu, historiozofii, psychologii i fantastyki naukowej zniechęcała mnie już od pierwszego tomu. Mimo to zdecydowałem się sięgnąć po te książki zwabiony okładką. I nie żałuję.
Trzeci tom poświęcony jest następcom tronu Imperium - tytułowym Dzieciom Paula Muad'Diba Atrydy. Swoistą bohaterką książki jest...
Druga część cyklu trochę mnie zaskoczyła. Zamiast opowieści o Dżihadzie i walce o władzę, dostałem historię o ujarzmionym Wszechświecie i walce o władzę.
Książka nie opuściła jednak wątków swoich głównych bohaterów - mam tu na myśli zarówno członków rodu Atrydów, jak i samą Diunę. Arrakis stała się stolicą Imperium, a jej mieszkańcy po mileniach życia na peryferiach cywilizacji stykają się z całym wielkim Wszechświatem. Trwa też przemiana ekologiczna - na pustynnej planecie spada deszcz...
Książka nie porywa tak bardzo jak jej poprzedniczka, wciąż jednak jest porządnym kawałkiem space-opery.
Druga część cyklu trochę mnie zaskoczyła. Zamiast opowieści o Dżihadzie i walce o władzę, dostałem historię o ujarzmionym Wszechświecie i walce o władzę.
Książka nie opuściła jednak wątków swoich głównych bohaterów - mam tu na myśli zarówno członków rodu Atrydów, jak i samą Diunę. Arrakis stała się stolicą Imperium, a jej mieszkańcy po mileniach życia na peryferiach...
2016-01-31
Znając sylwetkę autora i ekranizację Roberta Zemeckisa spodziewałem się po książce wiele. A dostałem jeszcze więcej.
Carl Sagan kreśli bardzo realistyczną wizję pierwszego kontaktu. Ziemskie radioteleskopy wychwytują z gwiezdnego układu Wegi tzw. biały dźwięk - sygnał, który nie mógł zostać wyemitowany w drodze żadnego znanego zjawiska przyrodniczego. Okazuje się on Wiadomością od obcej inteligencji. Zaproszeniem?
Okazuje się on Instrukcją. Nie wiadomo czy Maszyna, której schematy zawiera wegańska Wiadomość jest Drabiną Jakubową czy raczej Koniem Trojańskim, ludzkość postanawia jednak podjąć się wyzwania. Pięcioro wysłanników Ziemi wyrusza w nieznane. Z punktu widzenia obserwującego wszystko świata nic się jednak nie dzieje...
Z uwagi na poruszaną tematykę od razu nasuwają się skojarzenia z najlepszymi dziełami Stanisława Lem (przede wszystkim z "Solaris" i "Głosem Pana") i "Odyseją Kosmiczną" Stanleya Kubricka i Artura C. Clarca. "Kontakt" zdecydowanie wytrzymuje te porównania.
Oprócz tytułowego wątku kontaktu książka porusz także zagadnienia związane z filozofią, matematyką, a nawet historią starożytnych Chin. Bardzo ważne tu wątki teologiczne i (geo)polityczne nie ograniczają się do czystej krytyki ślepej wiary i nacjonalizmu. Autor "wchodzi w głowy" i stara się przedstawić sposoby myślenia amerykańskiego sekretarza obrony i kaznodzieji porywającego za sobą miliony wiernych. Mocnym punktem książki jest też jej końcowa część, szczególnie ciekawie prezentująca się w świetle głoszonego przez autora naukowego sposobu myślenia.
Wszystkie te elementy razem (a także wiele mniejszych "smaczków") sprawiają, że nie waham się nazwać dzieła Sagana najlepszym science-fiction wszech czasów.
Znając sylwetkę autora i ekranizację Roberta Zemeckisa spodziewałem się po książce wiele. A dostałem jeszcze więcej.
Carl Sagan kreśli bardzo realistyczną wizję pierwszego kontaktu. Ziemskie radioteleskopy wychwytują z gwiezdnego układu Wegi tzw. biały dźwięk - sygnał, który nie mógł zostać wyemitowany w drodze żadnego znanego zjawiska przyrodniczego. Okazuje się on...
2015-01-22
2014-07-10
"Diunę", (co prawda w wydaniu bez wspaniałych grafik Wojciecha Siudmaka) po raz pierwszy miałem w ręku w dzieciństwie. Nie przeczytałem wtedy powieści (nie byłem wtedy jeszcze fanem literatury pięknej), ale mocno w pamięć wrył mi się dołączony do książki słownik terminologii Imperium. Urzekł mnie fantastyczny świat dopracowany w tak drobnych szczegółach. Później szukałem czegoś takiego w różnych działach fantastyki, odnajdując ostatecznie w tolkienowskiej Ardzie oraz w uniwersum "Hyperiona" wykreowanym przez Dana Simmonsa. Przez lata jednak z jakiś powodów unikałem powrotu na Arrakis. Zdecydowałem się na to, kiedy szukając książki na ferie dostrzegłem pierwsze trzy tomy "Kronik Diuny" w szkolnej bibliotece. Z początku bałem się, że cykl mnie nie wciągnie. Myliłem się całkowicie. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach dosłownie nie potrafiłem się od książki oderwać.
"Diunę", (co prawda w wydaniu bez wspaniałych grafik Wojciecha Siudmaka) po raz pierwszy miałem w ręku w dzieciństwie. Nie przeczytałem wtedy powieści (nie byłem wtedy jeszcze fanem literatury pięknej), ale mocno w pamięć wrył mi się dołączony do książki słownik terminologii Imperium. Urzekł mnie fantastyczny świat dopracowany w tak drobnych szczegółach. Później szukałem...
więcej Pokaż mimo to