rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Eseje Emilie Pine ze zbioru „O tym się nie mówi” stanowią specyficzny pamiętnik intymny, pisany z myślą o przyszłej jego czytelniczce bądź czytelniku. Nie bez powodu myślę tutaj akurat o pamiętniku, autorka wspomina bowiem, że o pewnych historiach streszczonych w kolejnych esejach nigdy nikomu nie opowiadała, co więcej, sama po raz pierwszy staje twarzą w twarz z niektórymi faktami ze swojego życia. Eseje te więc są, banalnie, pewną formą autoterapii, co jednak nie generuje negatywnego ich odczytania; Pine silnie operuje kategorią szczerości i chociaż pojedyncze niepotrzebne chwyty spłycają odbiór fragmentów tekstów (przykładowo wstawki autorki o tym, że musi na chwilę przerwać pisanie, odejść od biurka i odetchnąć), jest w tej swojej szczerości zupełnie naturalna. „O tym się nie mówi” to przede wszystkim przegląd najbardziej gorzkich wspomnień autorki i związanych z nimi przemyśleń, ale również próba zachęcenia do rozmowy na tematy agresywnie wpływające na kobiecą psychikę (autorka skupia się przede wszystkim na kobiecym doświadczaniu).

Cały tekst: https://www.facebook.com/BOOKSSILENCE/posts/3801681833254889

Eseje Emilie Pine ze zbioru „O tym się nie mówi” stanowią specyficzny pamiętnik intymny, pisany z myślą o przyszłej jego czytelniczce bądź czytelniku. Nie bez powodu myślę tutaj akurat o pamiętniku, autorka wspomina bowiem, że o pewnych historiach streszczonych w kolejnych esejach nigdy nikomu nie opowiadała, co więcej, sama po raz pierwszy staje twarzą w twarz z niektórymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najbardziej w tej książce podobały mi się biogramy tłumaczek i tłumaczy.

Najbardziej w tej książce podobały mi się biogramy tłumaczek i tłumaczy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Warto, dla samego tematu.

Warto, dla samego tematu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Podlaski jest językoznawcą, i to właśnie język odgrywa główną rolę w jego tomie; język jako narzędzie do walki z systemem, ale i język jako system, w który poeta uderza. Poezja Podlaskiego, choć afektywna, często sprawiająca wrażenie pozbawionej kontroli, jest silnie przemyślaną narracją, w ramach której poeta sygnalizuje palącą potrzebę namysłu nad kulturowymi uwarunkowaniami zaburzeń i chorób psychicznych.

Podlaski jest językoznawcą, i to właśnie język odgrywa główną rolę w jego tomie; język jako narzędzie do walki z systemem, ale i język jako system, w który poeta uderza. Poezja Podlaskiego, choć afektywna, często sprawiająca wrażenie pozbawionej kontroli, jest silnie przemyślaną narracją, w ramach której poeta sygnalizuje palącą potrzebę namysłu nad kulturowymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiersze Wojaczka jak zawsze 10/10, ale sam wybór kierowany chyba wyłącznie prywatnymi upodobaniami Kierca, takie prywatne #topX, żadnej spójnej narracji.

Wiersze Wojaczka jak zawsze 10/10, ale sam wybór kierowany chyba wyłącznie prywatnymi upodobaniami Kierca, takie prywatne #topX, żadnej spójnej narracji.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Debiutancka książka Justyny Sucheckiej, „Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat”, jest poniekąd ukoronowaniem jej dotychczasowej działalności, wzmagającym apetyt na jeszcze więcej: dostrzegamy bowiem, że Suchecka nie jest typem dziennikarki-urzędniczki czy dziennikarki-teoretyczki; jej działalność ma charakter interwencyjny, sprawczy. Nikt tak jak ona nie wierzy w młodzież – czego świadectwem jest „Young power!”. Co więcej, ta książka rozbudza w nas kolejne pokłady zaufania do dziennikarki, ponieważ Suchecka udowadnia nią nie tylko, że wierzy, że jej bohaterki i bohaterowie są w stanie zmieniać świat; więcej – ona sama już go zmienia.

Cały tekst tutaj: http://www.books-silence.com/2020/05/ich-czas-j-suchecka-young-power-30.html

Debiutancka książka Justyny Sucheckiej, „Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat”, jest poniekąd ukoronowaniem jej dotychczasowej działalności, wzmagającym apetyt na jeszcze więcej: dostrzegamy bowiem, że Suchecka nie jest typem dziennikarki-urzędniczki czy dziennikarki-teoretyczki; jej działalność ma charakter interwencyjny, sprawczy. Nikt tak jak ona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tekst tutaj:
https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/recenzje/koncu-tej-laki-zaczyna-sie-przyszlosc/

Tekst tutaj:
https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/recenzje/koncu-tej-laki-zaczyna-sie-przyszlosc/

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po pierwszym przeczytaniu było 4.

Po pierwszej lekturze Zdroju byłam rozczarowana. To, co Klicka oferuje nam w swoim prozatorskim debiucie, wydawało mi się niewystarczające w porównaniu z jej niesamowitymi zdolnościami narracyjnymi, które prezentuje na spotkaniach autorskich. Nie wspieram bynajmniej dyskusji, jaka przetoczyła się po środowisku literackim po premierze Zdroju, oscylującej wokół zarzutu, jakoby powieść Klickiej była zbyt krótka — jeszcze do niedawna nie tylko nasze rodzime autorki i autorzy udowadniali nam, że w krótkiej formie można zmieścić czasami dużo więcej niż w opasłym tomie (mam na myśli chociażby Zytę Rudzką z jej Krótką wymianą ognia, czy Michała Cichego i jego Zawsze jest dzisiaj). Do niedawna, bo coraz częściej mówi się o zwrocie w stronę tychże, liczących sobie co najmniej ponad trzysta stron powieści, zwłaszcza od kiedy na rynek wydawniczy w październiku ubiegłego roku powróciła Dominika Słowik z drugą, po bestsellerowym Atlasie: Doppelganger, powieścią — Zimowlą.

Cały tekst: www.books-silence.com/2020/03/tango-pod-grzybkiem-b-klicka-zdroj.html

Po pierwszym przeczytaniu było 4.

Po pierwszej lekturze Zdroju byłam rozczarowana. To, co Klicka oferuje nam w swoim prozatorskim debiucie, wydawało mi się niewystarczające w porównaniu z jej niesamowitymi zdolnościami narracyjnymi, które prezentuje na spotkaniach autorskich. Nie wspieram bynajmniej dyskusji, jaka przetoczyła się po środowisku literackim po premierze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W spalonym słońcem ogrodzie, na zżółkniętej trawie, wśród drzew, o których zapomniał deszcz, David Vann umiejscawia akcję Brudu, powieści diametralnie różnej od znanej już polskiemu czytelnikowi Legendy o samobójstwie. Podczas gdy Legenda operuje sporadycznie uderzającymi, ale najsilniejszymi emocjami, w Brudzie Vann co chwilę wyprowadza odbiorcę z jego strefy komfortu, czyni to jednak sukcesywnie, przez co — mniej inwazyjnie. Nie oznacza to jednak, że Brud jest łagodniejszy od Legendy, ponieważ ten stale utrzymujący się niepokój potrafi działać intensywniej i dużo bardziej skutecznie, niż takie pojedyncze ciosy. Pierwsza wydana w Polsce proza Vanna spotkała się z fenomenalnym odbiorem; autobiograficzna opowieść o traumatycznej relacji na linii ojciec-syn, w której autor po prostu rozlicza się, w wyjątkowy sposób, ze swoją przeszłością, zebrała bardzo dobre recenzje i była szeroko komentowana. Mimo że byłam, i w zasadzie wciąż jestem jedną z tych osób, na której Legenda zrobiła olbrzymie wrażenie, po przeczytaniu Brudu uważam, że to właśnie on jest tą powieścią Vanna, na którą czekaliśmy.

Cały tekst: www.books-silence.com/2020/03/matka-ziemia-skada-dymisje-d-vann-brud.html

W spalonym słońcem ogrodzie, na zżółkniętej trawie, wśród drzew, o których zapomniał deszcz, David Vann umiejscawia akcję Brudu, powieści diametralnie różnej od znanej już polskiemu czytelnikowi Legendy o samobójstwie. Podczas gdy Legenda operuje sporadycznie uderzającymi, ale najsilniejszymi emocjami, w Brudzie Vann co chwilę wyprowadza odbiorcę z jego strefy komfortu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dwa pierwsze opowiadania doskonałe, trzecie nijakie.

Dwa pierwsze opowiadania doskonałe, trzecie nijakie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ostatnio jakąś książkę tak bardzo męczyłam nigdy.

Ostatnio jakąś książkę tak bardzo męczyłam nigdy.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo skrzywdziłabym Arianę Harwicz, gdybym stwierdziła, że napisała powieść wyłącznie o kobiecej depresji. Duch Sylvii Plath jest gdzieś tutaj obecny, ale bardziej patronuje, niż ingeruje. Proza Harwicz jest gęsta i pełna pasji jak jej główna bohaterka, która nie tyle posiada bardzo silną więź z naturą, co tę naturę reprezentuje, jest jej fragmentem zmuszonym do funkcjonowania w społeczeństwie, spełniania pewnych norm, podporządkowywania się (drugiemu) człowiekowi. „Zgiń, kochanie” to fascynujące, odpowiedzialne studium kobiecej seksualności, dla wielu, jak sądzę, niewygodne.
Ważną powieścią rozpoczniemy Nowy Rok.

Bardzo skrzywdziłabym Arianę Harwicz, gdybym stwierdziła, że napisała powieść wyłącznie o kobiecej depresji. Duch Sylvii Plath jest gdzieś tutaj obecny, ale bardziej patronuje, niż ingeruje. Proza Harwicz jest gęsta i pełna pasji jak jej główna bohaterka, która nie tyle posiada bardzo silną więź z naturą, co tę naturę reprezentuje, jest jej fragmentem zmuszonym do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To nie jest ten sam Pilch, który przez ostatnie lata głosił upadek swojej młodości, cierpki, ironiczny, złośliwy — to ten sam Pilch, co w „Innych rozkoszach”, tylko ćwierć wieku starszy.

O „Żółtym świetle” Jerzego Pilcha piszę w pierwszym numerze "Rzyradora". Numer do pobrania tutaj: www.rzyrador.com

To nie jest ten sam Pilch, który przez ostatnie lata głosił upadek swojej młodości, cierpki, ironiczny, złośliwy — to ten sam Pilch, co w „Innych rozkoszach”, tylko ćwierć wieku starszy.

O „Żółtym świetle” Jerzego Pilcha piszę w pierwszym numerze "Rzyradora". Numer do pobrania tutaj: www.rzyrador.com

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziwny to (nie)dziennik, prezentujący obraz poetki tak różny od naszego utrwalonego jej wyobrażenia. Odpowiadając na wcześniejsze pytanie, nie wiem po co było wydawać. Mogę za to zaproponować jak czytać: jako ciekawostkę.
Albo porozmawiajmy o tym, kiedy i w jakich sytuacjach dzienniki intymne przekraczają wszelką intymność.

Całość: https://www.facebook.com/BOOKSSILENCE/photos/a.262946817128426/2474501109306308/?type=3&permPage=1

Dziwny to (nie)dziennik, prezentujący obraz poetki tak różny od naszego utrwalonego jej wyobrażenia. Odpowiadając na wcześniejsze pytanie, nie wiem po co było wydawać. Mogę za to zaproponować jak czytać: jako ciekawostkę.
Albo porozmawiajmy o tym, kiedy i w jakich sytuacjach dzienniki intymne przekraczają wszelką intymność.

Całość:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Musso nic czytelnikowi nie oferuje — dramat głównego bohatera, uznanego pisarza, powracającego w swoje rodzinne strony, borykającego się z duchami przeszłości, wspomnieniem o ukochanej, która uciekła z innym, morderstwem, o którym nie wie prawie nikt, ten dramat, to dramat czytelnika wystawionego na próbę przez jednego z ulubionych autorów (zakładam bowiem, że olbrzymia część czytelników Zjazdu absolwentów to stali czytelnicy Musso, znający jego dotychczasowy dorobek, który z jakichś powodów spełnia ich lekturowe wymogi). To też dramat wielbicieli thrillerów, bo Musso w "Zjeździe absolwentów" jest nie tylko nieporadny, ale i miałki, bez wyrazu, jakby sam nie wierzył we własną opowieść.

Cały tekst: www.books-silence.com/2019/08/przebrnac-przez-noc-g-musso-zjazd.html

Musso nic czytelnikowi nie oferuje — dramat głównego bohatera, uznanego pisarza, powracającego w swoje rodzinne strony, borykającego się z duchami przeszłości, wspomnieniem o ukochanej, która uciekła z innym, morderstwem, o którym nie wie prawie nikt, ten dramat, to dramat czytelnika wystawionego na próbę przez jednego z ulubionych autorów (zakładam bowiem, że olbrzymia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Pasujesz tu najlepiej" to także w pewnym sensie diagnoza współczesności, pełnej agresji, chłodnych uczuć, uciekania w karierę i ciągłego konkurowania o najfajniejsze życie. Pod bardzo grubą warstwą groteski kryją się historie smutne, czasami nawet rozpaczliwe. July w krzywym zwierciadle pokazuje czytelnikowi co powinno — a nie jest — być dla niego najważniejsze. Tracimy życie na wymyślaniu go.

Cały tekst: www.books-silence.com/2019/07/anuluj-mi-interakcje-m-july-pasujesz-tu.html

"Pasujesz tu najlepiej" to także w pewnym sensie diagnoza współczesności, pełnej agresji, chłodnych uczuć, uciekania w karierę i ciągłego konkurowania o najfajniejsze życie. Pod bardzo grubą warstwą groteski kryją się historie smutne, czasami nawet rozpaczliwe. July w krzywym zwierciadle pokazuje czytelnikowi co powinno — a nie jest — być dla niego najważniejsze. Tracimy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Nunez nie definiuje uczuć, nie nazywa ich; daje im wolność. „Przyjaciel” to literacki hołd dla wszystkich czworonogów, które zawsze są przy nas. W tej historii role się odwracają — to człowiek staje się najlepszym przyjacielem psa.
Jedna z najpiękniejszych opowieści o (miłości? przyjaźni? szacunku?) byciu razem.”

„Nunez nie definiuje uczuć, nie nazywa ich; daje im wolność. „Przyjaciel” to literacki hołd dla wszystkich czworonogów, które zawsze są przy nas. W tej historii role się odwracają — to człowiek staje się najlepszym przyjacielem psa.
Jedna z najpiękniejszych opowieści o (miłości? przyjaźni? szacunku?) byciu razem.”

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„W końcu spokojnie Pilcha można nazwać warszawskim flaneurem, bo wtapia się w miasto, pragnie pozostać niezauważonym; inaczej sprawa się miała dwadzieścia czy trzydzieści lat temu, kiedy przechadzki po Krakowskim Przedmieściu czy płycie Rynku Głównego w Krakowie służyć miały byciu dla innych, teraz — Pilch jest dla siebie. Nie jest to powrót do idealnej formy felietonisty, to bardziej emerytura felietonisty, ale za to jaka! Powiedzieć, że to Pilch w sensie ścisłym, to nic nie powiedzieć.”

Cała recenzja: www.books-silence.com/2019/05/emerytura-felietonisty-j-pilch-trzeci.html

„W końcu spokojnie Pilcha można nazwać warszawskim flaneurem, bo wtapia się w miasto, pragnie pozostać niezauważonym; inaczej sprawa się miała dwadzieścia czy trzydzieści lat temu, kiedy przechadzki po Krakowskim Przedmieściu czy płycie Rynku Głównego w Krakowie służyć miały byciu dla innych, teraz — Pilch jest dla siebie. Nie jest to powrót do idealnej formy felietonisty,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek to jedna z tych książek, które z wesołym entuzjazmem wręczam każdemu znajomemu, z hiper wesołym entuzjazmem zapewniając, że koniecznie musi pożyczyć i przeczytać, tak, nieważne kiedy odda, bierz to i czytaj natychmiast. Filip Zawada stworzył coś niebywale wspaniałego — powieść łamiącą serce, przełamaną ironią i rewelacyjnym czarnym humorem. Boże, jaka ta książka jest dobra! Dlaczego tak rzadko zdarza się nam pisać powieści, w których tak dużą rolę odgrywa zawarty w nich humor? Przecież on robi w zasadzie wszystko (oczywiście odpowiednio osadzony, jak w przypadku Rozdeptałem czarnego kota…, gdzie przy jego pomocy budowany jest kontrast z potencjalnie smutną historią). Przyznaję to, lecz nie twierdzę jednocześnie, że to jedyna mocna strona nowej powieści Zawady. Podbicie opowieści o nieszczęśliwym losie dziecka wychowującego się pod okiem zakonnic doskonałym żartem, komizmem postaci głównego bohatera, to jedno. Drugie to właśnie sam Franciszek, który poprzez swoje wewnętrzne monologi objaśnia nam, starszym od niego o co najmniej kilka lat, świat. Zawada uderzająco swobodnie czuje się w ciele dziesięciolatka i wiarygodnie odgrywa jego rolę, przedstawiając bardzo dojrzałe, a jednak dziecięce, spojrzenie na tematy związane z rodziną, religią, życiem we wspólnocie, czy nawet rasizmem.

Cała recenzja: www.books-silence.com/2019/05/ciezko-jest-byc-bezsilnoscia-innych.html

Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek to jedna z tych książek, które z wesołym entuzjazmem wręczam każdemu znajomemu, z hiper wesołym entuzjazmem zapewniając, że koniecznie musi pożyczyć i przeczytać, tak, nieważne kiedy odda, bierz to i czytaj natychmiast. Filip Zawada stworzył coś niebywale wspaniałego — powieść łamiącą serce, przełamaną ironią i rewelacyjnym czarnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Eliza Kącka ustanawia siebie w roli wyznawczyni, tworząc z po drugiej stronie siebie wyjątkowy dziennik intymny. Wyjątkowy, bo jest to dziennik zapisany tą drugą rzeczywistością, do której Kącka ma dostęp jedynie podczas krótkich drzemek na klawiaturze laptopa czy nocnego odpoczynku; składający się ze spisywanych przez autorkę snów będących odzwierciedleniem jej życia na jawie. Senna autobiografia — jak głosi tekst promocyjny. Kącka w sferę jawy przekrada senne marzenia i tworzy z nich literaturę, podobnie jak z elementów świata rzeczywistego lepi świat przedstawiony snu. W przestrzeni snu żyje, ale żyje inaczej; to życie toczy się bez jej udziału, ono jest nią. Kącka nie wyraziła na nie zgody, ale nie może zrezygnować ze śnienia. Postanawia tworzyć zapiski upamiętniające zdarzenia z tamtego istnienia. Nie poddaje ich jednak interpretacji, pozostaje jedynie w roli notującej, opowiadającej, odtwarzającej.

Całą recenzja:
www.books-silence.com/2019/04/i-wtedy-sie-obudzia-e-kacka-po-drugiej.html

Eliza Kącka ustanawia siebie w roli wyznawczyni, tworząc z po drugiej stronie siebie wyjątkowy dziennik intymny. Wyjątkowy, bo jest to dziennik zapisany tą drugą rzeczywistością, do której Kącka ma dostęp jedynie podczas krótkich drzemek na klawiaturze laptopa czy nocnego odpoczynku; składający się ze spisywanych przez autorkę snów będących odzwierciedleniem jej życia na...

więcej Pokaż mimo to