-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
Ważna i aktualna proza, ale podobnie jak debiut Fiedorczuk, mdła, przelewa się przez palce. Chciałabym przeczytać rozszerzoną wersję prologu do "Ulgi", to mogłoby być coś naprawdę dobrego.
Ważna i aktualna proza, ale podobnie jak debiut Fiedorczuk, mdła, przelewa się przez palce. Chciałabym przeczytać rozszerzoną wersję prologu do "Ulgi", to mogłoby być coś naprawdę dobrego.
Pokaż mimo to
Czytanie nowego Kinga jest dla czytelnika aktem szkodliwym, bo wywołującym uporczywe, niezbyte poczucie niewystarczalności i niebytu. To, co pisarz prezentuje nam w „Uniesieniu”, to zaledwie słaby konspekt jednej z kolejnych monumentalnych, typowych dla Kinga powieści, na którą brakło albo pomysłu, albo zapału. W zasadzie patrząc do tyłu na całokształt twórczości amerykańskiego pisarza, „Uniesienie” wydaje się być nieśmiesznym żartem, który został wypuszczony na rynek wydawniczy. Tę powieść trudno jest nawet nazwać opowiadaniem. King przyzwyczaił nas do swojego gawędziarstwa, nużących, bardzo długich wprowadzeń do fabuły
właściwej — które mimo wszystko wszyscy lubimy, a które występują nie tylko w pełnowymiarowych powieściach, ale i w opowiadaniach przedrukowywanych w zbiorach.
Cała recenzja: https://xiegarnia.pl/recenzje/nieznosna-lekkosc-zaniku-uniesienie/
Czytanie nowego Kinga jest dla czytelnika aktem szkodliwym, bo wywołującym uporczywe, niezbyte poczucie niewystarczalności i niebytu. To, co pisarz prezentuje nam w „Uniesieniu”, to zaledwie słaby konspekt jednej z kolejnych monumentalnych, typowych dla Kinga powieści, na którą brakło albo pomysłu, albo zapału. W zasadzie patrząc do tyłu na całokształt twórczości...
więcej mniej Pokaż mimo toDobrze skrojona, pełna ważnych obserwacji. Ale cholernie mnie ten Myśliwski wymęczył.
Dobrze skrojona, pełna ważnych obserwacji. Ale cholernie mnie ten Myśliwski wymęczył.
Pokaż mimo to
Bohaterami dzieła Saundersa są przede wszystkim duchy, dusze ludzi pochowanych na cmentarzu na Dębowym Wzgórzu w Georgetown, tym samym, na którym na wieczny spoczynek złożono synka prezydenta Lincolna. To właśnie oni, ich dusze, będą przewodnikami po Bardo dla małego Williego, przewodnikami dość osobliwymi, bo nie do końca kompetentnymi, mającymi jednak jak najlepsze i szczere chęci. Niekompetentnymi, bo nieświadomymi — nowi towarzysze małego Lincolna nie wiedzą, że są martwi. Opowiadają młodzieńcowi o świecie, który tak naprawdę jest dla nich nieznany, o zatrzymaniu się z powodu choroby, która jest pomiędzy — pomiędzy życiem a śmiercią. Duchy uważają się za chorych, co pozwala im mieć nadzieję na powrót do dawnych żyć. Wedle nich, zalegli po prostu na chwilę w „szpitalnej skrzyni”, dla przeczekania gorszego czasu. Nikomu jednak nie przyszło do głowy, że „szpitalna skrzynia” to przecież trumna, w której spoczywają ich martwe ciała. W polskim tłumaczeniu duchy swoje ciała nazywają „larwami”, co sprowadza do metaforycznego utożsamiania ciała ludzkiego, martwego ciała, z czymś obrzydliwym, co pochodzi z ziemi, i do ziemi trafia, a co się z tym wiąże, w hierarchii ważności figuruje niżej niż dusza. Śmierć Williego nagle zdaje się mieć swój cel — jego duch zrewolucjonizuje bezpieczną przystań, w której nieuświadomione duchy osiadły.
Recenzja:
http://www.books-silence.com/2018/11/last-minute-w-zaswiatach-g-saunders.html
Bohaterami dzieła Saundersa są przede wszystkim duchy, dusze ludzi pochowanych na cmentarzu na Dębowym Wzgórzu w Georgetown, tym samym, na którym na wieczny spoczynek złożono synka prezydenta Lincolna. To właśnie oni, ich dusze, będą przewodnikami po Bardo dla małego Williego, przewodnikami dość osobliwymi, bo nie do końca kompetentnymi, mającymi jednak jak...
więcej mniej Pokaż mimo to
Recenzja nastąpi wkrótce, tymczasem zapraszam do lektury wywiadu z Davidem:
http://www.books-silence.com/2018/11/literatura-daje-nam-druga-szanse.html
Recenzja nastąpi wkrótce, tymczasem zapraszam do lektury wywiadu z Davidem:
http://www.books-silence.com/2018/11/literatura-daje-nam-druga-szanse.html
Nadal nie wiem na czym polega literacki fenomen Hoover, ale ujęła mnie wątkiem z Atlasem i listami, więc stawiam mocne 5 :D.
Nadal nie wiem na czym polega literacki fenomen Hoover, ale ujęła mnie wątkiem z Atlasem i listami, więc stawiam mocne 5 :D.
Pokaż mimo to
"Psy raz drobnych są pomnikiem dla odczłowieczonych, złośliwych pielęgniarek, które przychodzą do szpitala „odwalić” robotę (polegającą głównie na wrzasku, traktowaniu pacjentów jak śmieci, trzymaniu lekarzy na smyczy i rozwiązywaniu krzyżówek). Hund dobrze portretuje środowisko szpitala psychiatrycznego, ukazuje niesprawiedliwość i brak zrozumienia dla pacjentów, brak jakiejkolwiek próby ratowania ich. Są, bo są, wyjdą, to wyjdą, jak nie, to jeszcze sobie posiedzą. Brak w Psach ras drobnych aktu walki o siebie, o innych — zastrzyk uspokajający, przeciwbólowy, jest lekiem na całe zło, świata wewnątrz, jak i tego od niedawna całkiem obcego, zewnętrznego. "
CAŁA RECENZJA TU: http://www.books-silence.com/2018/10/czy-masz-depresje-taknie-psy-ras.html
"Psy raz drobnych są pomnikiem dla odczłowieczonych, złośliwych pielęgniarek, które przychodzą do szpitala „odwalić” robotę (polegającą głównie na wrzasku, traktowaniu pacjentów jak śmieci, trzymaniu lekarzy na smyczy i rozwiązywaniu krzyżówek). Hund dobrze portretuje środowisko szpitala psychiatrycznego, ukazuje niesprawiedliwość i brak zrozumienia dla pacjentów, brak...
więcej mniej Pokaż mimo toUwielbiam wywiady-rzeki, a ten jest jakiś wyjątkowo niespójny. Masłowska gra tutaj dobrze, ale Drotkiewicz na siłę popisuje się swoją wiedzą, kontekstami, cały czas podkreśla, że z Dorotą SIĘ ZNAJĄ, i czasami wali pytaniami, jakby nie słuchała swojej rozmówczyni. Słabo.
Uwielbiam wywiady-rzeki, a ten jest jakiś wyjątkowo niespójny. Masłowska gra tutaj dobrze, ale Drotkiewicz na siłę popisuje się swoją wiedzą, kontekstami, cały czas podkreśla, że z Dorotą SIĘ ZNAJĄ, i czasami wali pytaniami, jakby nie słuchała swojej rozmówczyni. Słabo.
Pokaż mimo toAutorzy chcieliby snuć prawdziwą, zakopiańską gawędę, ale się boją. Za dużo przytaczania, za mało ich głosu. Temat bardzo interesujący, dla mnie, osoby silnie związanej z Podhalem, absolutny must read. Widać, że autorzy odwalili kawałek dobrej roboty, grzebiąc w archiwach — szkoda tylko, że historię jednej z najpopularniejszych polskich ulic opowiedzieli dość niezdarnie.
Autorzy chcieliby snuć prawdziwą, zakopiańską gawędę, ale się boją. Za dużo przytaczania, za mało ich głosu. Temat bardzo interesujący, dla mnie, osoby silnie związanej z Podhalem, absolutny must read. Widać, że autorzy odwalili kawałek dobrej roboty, grzebiąc w archiwach — szkoda tylko, że historię jednej z najpopularniejszych polskich ulic opowiedzieli dość niezdarnie.
Pokaż mimo to
Dystans, dystans jest kluczowym słowem w rozmowie o "Historii przemocy" — dystans, który Édouard ma do siebie, do Przemocy, do Redy, do reszty świata. Utożsamia się ze swoją historią, jest nią, lecz w pewnych momentach jest ponad nią, ponad sobą samym. Louis w niezwykły sposób ukazuje w tej książce czym jest przemoc dla człowieka; nie jest to jednak spopularyzowane ujęcie przemocy jako tragedii ostatecznej, czegoś złego, lecz wyjątkowego; Louis postrzega przemoc jako coś wpisanego w realia codzienności, Przemoc od zawsze była wpisana w Historię. Nie powinna się zdarzyć, ale może. Jest złem, z którym trzeba nauczyć się żyć — co na samym początku dla Édouarda było wyjątkowo trudne. Chłodne podejście Louisa do tematu przemocy nie świadczy o jego zgodzie na nią. On tę przemoc akceptuje — bo nie ma innego wyjścia.
Cała recenzja: www.books-silence.com/2018/08/juz-tydzien-jak-to-sie-stao-e-louis.html
books silence objęło "Historię przemocy" patronatem.
Dystans, dystans jest kluczowym słowem w rozmowie o "Historii przemocy" — dystans, który Édouard ma do siebie, do Przemocy, do Redy, do reszty świata. Utożsamia się ze swoją historią, jest nią, lecz w pewnych momentach jest ponad nią, ponad sobą samym. Louis w niezwykły sposób ukazuje w tej książce czym jest przemoc dla człowieka; nie jest to jednak spopularyzowane ujęcie...
więcej mniej Pokaż mimo toTyle zła wylewa się na Pilcha od czasu "Zuzy", a to właśnie ten Pilch, którego lubię najbardziej.
Tyle zła wylewa się na Pilcha od czasu "Zuzy", a to właśnie ten Pilch, którego lubię najbardziej.
Pokaż mimo to
Moyes znowu mi udowodniła, że niedługo ryczeć będę nawet na dzienniku.
Piękna. Nie tak jak pierwsza, ale piękna.
I lepsza od drugiej. Wróciła stara Lou.
I chociaż nadal uważam, że cała historia powinna była się zakończyć na części pierwszej, to jednak miło było znowu wrócić do starych przyjaciół.
Znowu mam ochotę biegać po mieście w pasiastych rajstopach.
Moyes znowu mi udowodniła, że niedługo ryczeć będę nawet na dzienniku.
Piękna. Nie tak jak pierwsza, ale piękna.
I lepsza od drugiej. Wróciła stara Lou.
I chociaż nadal uważam, że cała historia powinna była się zakończyć na części pierwszej, to jednak miło było znowu wrócić do starych przyjaciół.
Znowu mam ochotę biegać po mieście w pasiastych rajstopach.
To taki trochę dziennik rozpaczy, zbiór kompulsywnych zapisków rozrzuconych po wszystkich zakamarkach mieszkania na Hożej, próba odratowania samego siebie przy pomocy jedynej ostoi, jaką jest literatura. "Żywego ducha" jest marzeniem pisarza o powrocie do dawnej sprawności literackiej, to powieść, w której autor testuje samego siebie.
Cała recenzja: www.books-silence.com/2018/07/zgoda-na-wasna-nieobecnosc-j-pilch.html
To taki trochę dziennik rozpaczy, zbiór kompulsywnych zapisków rozrzuconych po wszystkich zakamarkach mieszkania na Hożej, próba odratowania samego siebie przy pomocy jedynej ostoi, jaką jest literatura. "Żywego ducha" jest marzeniem pisarza o powrocie do dawnej sprawności literackiej, to powieść, w której autor testuje samego siebie.
Cała recenzja:...
Ogrom miłości za charyzmatycznych bohaterów <3.
Ogrom miłości za charyzmatycznych bohaterów <3.
Pokaż mimo to