-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2024-05-02
2024-04-23
2024-04-22
2024-04-17
2024-04-12
2024-03-30
2024-03-28
Dziesięć lat temu przeczytałam swoją pierwszą książkę Magdaleny Kordel. Początkowo podeszłam do niej bardzo niepewnie. Myślałam, że niezbyt mi się spodoba. Jednak stało się tak, że zakończyłam czytanie będąc zakochana w twórczości tej autorki. Od tamtej pory regularnie sięgam po książki pani Magdy. Skończę czytać jedną, a już wypatruję zapowiedzi kolejnej. Podobnie było z jej najnowszą powieścią pod tytułem „Schody do lata”. Czekałam, czekałam i w końcu się doczekałam.
„Schody do lata” to druga część serii pod tytułem „Przystań śpiących wiatrów”. Tym razem miałam okazję bliżej poznać losy drugiej siostry z rodzeństwa, które spotkałam w poprzedniej części. Melania jest kompletnie inna niż Stella, o której był pierwszy tom. Inna, lecz także ma swoje problemy, z którymi sama nie potrafi sobie poradzić. Jednak nie po to ma się rodzinę, aby z problemami radzić sobie samemu. Z pomocą przychodzi jej rodzeństwo. Tylko teraz muszą wymyślić sposób, aby Meli pomóc, a nie ją spłoszyć.
Po raz kolejny pani Kordel oczarowała mnie ciepłem jakie płynie wprost z czytanej historii. Pokazała jak zwykli ludzie mogą okazać się niezwykli. Jestem zachwycona. Uwielbiam wracać do powieści Kordel, gdyż otulają mnie swoim światem. Na te kilka godzin trafiam do świata, w którym żyję wraz z bohaterami, przeżywam wraz z nimi wszelkie problemy, jak i radości. Jeśli szukacie ciepłej, rodzinnej, ale nie przesłodzonej historii, gdyż bohaterów nie omijają codzienne problemy, to polecam zapoznać się z serią „Przystań śpiących wiatrów”. Nie zawiedziecie się.
Dziesięć lat temu przeczytałam swoją pierwszą książkę Magdaleny Kordel. Początkowo podeszłam do niej bardzo niepewnie. Myślałam, że niezbyt mi się spodoba. Jednak stało się tak, że zakończyłam czytanie będąc zakochana w twórczości tej autorki. Od tamtej pory regularnie sięgam po książki pani Magdy. Skończę czytać jedną, a już wypatruję zapowiedzi kolejnej. Podobnie było z...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-24
2024-03-23
2024-03-14
2024-03-06
2024-02-27
2024-02-24
2024-02-13
2024-02-01
Przez wiele miesięcy przyglądałam się twórczości Christiny Lauren i planowałam, że w końcu po nią sięgnę. W końcu przeczytałam książkę „Miłość na święta” i to był strzał w dziesiątkę. Polubiłam tę historię i miałam nadzieję, że inne od Christiny Lauren również mi się spodobają. Na szczęście tak się stało. Jestem już po czwartej książce od tego duetu i zdecydowanie moje zdanie o ich twórczości się nie zmieniło.
Zaczynając czytanie książki „Miłość i inne słowa” byłam pewna, że czeka mnie kolejna interesująca historia. Tym razem miałam okazję podróżować trochę w czasie, gdyż oprócz zdarzeń z obecnych lat poznałam historię naszych bohaterów z ich przeszłości. Macy i Elliot poznali się jako nastolatkowie. Najpierw zrodziła się między nimi piękna i szczera przyjaźń. Taka, której szczerze zazdrościłam. Nasi bohaterowie dorastali, a ich więź się zmieniała. Jednak to działo się kilkanaście lat wcześniej. Teraz, oboje dorośli, spotykają się przypadkiem po latach rozłąki. Co takiego zadziało się, że ich przyjaźń się rozpadła? Do czego przyczyni się ich przypadkowe spotkanie? Ja już znam odpowiedź na te pytania i szczerze zachęcam do poznania ich samodzielnie.
Za każdym razem, gdy sięgam po książkę Christiny Lauren mam wrażenie, że to będzie kolejna lekka lektura. Może dlatego, że te książki czyta się naprawdę łatwo, szybko i przyjemnie. Jednak nie brakuje w niej warstwy emocjonalnej. Nasi bohaterowie zmagają się z różnymi problemami i jako czytelniczka bez problemu potrafię się w nie czuć i przeżywam je wraz z nimi. Sama zaczynam się zastanawiać, co bym zrobiłam na ich miejscu. Wraz z poznaniem kolejnych faktów moje zdanie nieraz się zmieniło, ale zdecydowanie od początku do końca historii mocno kibicowałam Macy, gdyż ogromnie ją polubiłam.
„Miłość i inne słowa” to kolejna książka od Christiny Lauren, która wywarła na mnie wrażenie i z wielką niechęcią ją kończyłam. Myślę, że nie zapomnę o tej historii tak jak nie zapomniałam poprzednich spod pióra Lauren. Zajmują one szczególne miejsce w moim mózgu, w którym znajduje się jeszcze trochę miejsca na kolejne historie, które mam nadzieję poznam już niedługo.
Przez wiele miesięcy przyglądałam się twórczości Christiny Lauren i planowałam, że w końcu po nią sięgnę. W końcu przeczytałam książkę „Miłość na święta” i to był strzał w dziesiątkę. Polubiłam tę historię i miałam nadzieję, że inne od Christiny Lauren również mi się spodobają. Na szczęście tak się stało. Jestem już po czwartej książce od tego duetu i zdecydowanie moje...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-24
2024-01-21
2024-01-20
2024-01-17
Bardzo lubię oglądać komedie romantyczne. Jeśli nie wiem co włączyć, to właśnie tego typu film jest moim pierwszym wyborem. Jeżeli chodzi o książki to już rzadziej sięgam po ten gatunek. Zazwyczaj przeplatam sobie różne gatunki, które czytam. Ostatnio nadszedł czas na książkę, która nie jest kryminałem i fantasy. Sięgnęłam po „Komedię romantyczną”.
Początkowo byłam bardzo ciekawa z jaką historią przyjdzie mi się zapoznać. Początek mi się podobał. Miałam okazję zobaczyć jak tworzy się jeden z odcinków programu telewizyjnego. Jednak z czasem zaczęłam się nudzić. Poczułam, że to za dużo szczegółowych informacji jak na jeden odcinek programu. Na szczęście autorka nie zatrzymała się na tym jednym wątku. Przeniosła akcję o kilka lat. Trafiłam do czasu pandemii i to tam dostałam komedie romantyczną, którą chciałam. Ona, scenarzystka programu telewizyjnego, która pandemiczny czas spędza u ojczyma. On, gwiazda muzyki pop, znany ze spotykania się tylko z modelkami. Jednak jak to bywa w takich powieściach, coś zaczyna ich łączyć i nie wiadomo w którą stronę to się potoczy.
Dopiero jak akcja przeniosła się do czasów pandemii zaczęło być śmiesznie, romantycznie i skomplikowanie. Mam wrażenie, że w pełni rozumiałam rozterki Sally, czyli naszej głównej bohaterki. Wydaje mi się, że miałabym podobne, gdybym znalazła się w takiej sytuacji. Przez to ją polubiłam i trzymałam kciuki za jej relację z Noah.
Książka „Komedia romantyczna” ma swoje plusy i minusy. Jednak w moich myślach zostanie ta ciekawsza część, która sprawiła, że świetnie się bawiłam w trakcie czytania. Z chęcią bym jeszcze kiedyś zawitała do Sally i Noah, bo mam wrażenie, że czekają ich ciekawe przygody.
Bardzo lubię oglądać komedie romantyczne. Jeśli nie wiem co włączyć, to właśnie tego typu film jest moim pierwszym wyborem. Jeżeli chodzi o książki to już rzadziej sięgam po ten gatunek. Zazwyczaj przeplatam sobie różne gatunki, które czytam. Ostatnio nadszedł czas na książkę, która nie jest kryminałem i fantasy. Sięgnęłam po „Komedię romantyczną”.
więcej Pokaż mimo toPoczątkowo byłam bardzo...