-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać12
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik1
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik7
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2014-05-16
2014-05-20
2014-11-25
2014-07-01
2014
2014-10-04
2014-10
2013-12-12
2014-05-04
Te dwie nowele Steinbecka znajduję jako wręcz sobie przeciwne. Pierwsza z nich, Kasztanek, jest wyraźnym przerostem formy nad treścią - przyjemna do lektury i dosyć lekka, mimo tak chaotycznego sposobu, w który łączą się jej części i mimo lekkiego zawodu spowodowanego brakiem jakiejś wyraźniejszej puenty, czułam się tym dziełem prawdziwie oczarowana. Co chwilę zachwycałam się kunsztem, zgrabnymi porównaniami i bajecznymi, synestezyjnymi opisami, nie mogłam się oderwać od czytania.
Jednak to dobre wrażenie zatarła druga z nowelek. Zdziwiło mnie to tym bardziej, że widziałam tyle pochwał dla Perły i wywyższanie jej ponad Kasztanka. Jednakże mnie ta książka irytowała, a sposób, w jaki została napisana, skupiający się, niczym kontrast dla Kasztanka, czysto na treści, nie pozwalał mi się skupiać na niej, wciągnąć w nią czy jej podziwiać. Żałuję, że tak jest, jednak nie sądzę, abym - mimo wszelkich starań - dobrnęła do końca tejże lektury.
Te dwie nowele Steinbecka znajduję jako wręcz sobie przeciwne. Pierwsza z nich, Kasztanek, jest wyraźnym przerostem formy nad treścią - przyjemna do lektury i dosyć lekka, mimo tak chaotycznego sposobu, w który łączą się jej części i mimo lekkiego zawodu spowodowanego brakiem jakiejś wyraźniejszej puenty, czułam się tym dziełem prawdziwie oczarowana. Co chwilę zachwycałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-13
2014-05-09
Pierwsze z trzech pojawiających się tu opowiadań to trzy historie i jedno rozważanie. Tytuł zapisałam od małej litery dlatego właśnie, że ten utwór to ni mniej ni więcej - historie i rozważanie. Dwie pierwsze z historii były krótkie, toczące się szybko naprzód i mające dobre, choć przygnębiające nieco morały (tym lepiej dla nich!). Pozostała część tego opowiadania nudziła mnie jednak niemożebnie, ostatnia historia przez swą formę, jakąś nieporadność i dziwność, a rozważanie ze względu na przewidywalność. Później nastąpił Kontrabasista - dzieło dla mnie zachwycające, ile jednak w tym moim zachwycie miłości dla kontrabasu, a ile dla tego konkretnie tekstu, stwierdzić nie potrafię. Na koniec najlepsze chyba - Gołąb. Opowieść o człowieku dziwnym i na pierwszy rzut oka odległym w swej historii, swych przyzwyczajeniach i swych dążeniach od nas - a jednak tak zwyczajny, typowy i w pewien sposób zagubiony, że mógłby być każdym człowiekiem. Człowiekiem, na drodze któremu stoi gołąb, którego ominąć nijak się nie da.
Pierwsze z trzech pojawiających się tu opowiadań to trzy historie i jedno rozważanie. Tytuł zapisałam od małej litery dlatego właśnie, że ten utwór to ni mniej ni więcej - historie i rozważanie. Dwie pierwsze z historii były krótkie, toczące się szybko naprzód i mające dobre, choć przygnębiające nieco morały (tym lepiej dla nich!). Pozostała część tego opowiadania nudziła...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-05-11
2014-06-09
2014-05-12
2014-06-13
2014-05-30
2014-05-09
2014-05-04
2014-05-23
Książka zaczęła się dobrze, diabelnie dobrze. Strumienie świadomości Hugha, atmosfera tajemniczości i grozy, niepewności, bycia otoczonym przez nieznane - nie tylko doświadczane przez bohaterów, ale i przez czytelnika. Pierwszą połowę książki przeczytałam nie mogąc się oderwać od niej ani na chwilę. A później zaczęły się zbędne retrospekcje, akcja zaczęła się nieco wlec, poczułam się przez tę książkę, pisaną właściwie dosyć lekkim językiem, przygnieciona, prawie że zmiażdżona. Oprócz tego niektóre postaci, jak choćby matka Ireny, zdawały mi się nieco papierowe i sztuczne, wymyślane na siłę. Dopiero pod sam koniec akcja rusza na nowo, wydarzenia przyspieszają, powraca do nas mistyczna aura towarzysząca początkowi. Jednak nawet ten powrót nie może pomóc w niczym, kiedy pojawia się to, co wszyscy kochają najbardziej - wpleciony zupełnie bez powodu, bez najmniejszego uzasadnienia w tekście, wątek miłosny - jedyna rzecz zdolna zniszczyć nawet najlepszą historię.
Słowem: genialny pomysł, genialne przesłanie, tylko nieumiejętność sprecyzowania przez autorkę, czego chce - wspaniałego dzieła czy poczytnego bestselleru. Jak dla mnie trafiła idealnie pośrodku tych dwóch, w pustkę.
Książka zaczęła się dobrze, diabelnie dobrze. Strumienie świadomości Hugha, atmosfera tajemniczości i grozy, niepewności, bycia otoczonym przez nieznane - nie tylko doświadczane przez bohaterów, ale i przez czytelnika. Pierwszą połowę książki przeczytałam nie mogąc się oderwać od niej ani na chwilę. A później zaczęły się zbędne retrospekcje, akcja zaczęła się nieco wlec,...
więcej Pokaż mimo to