-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
Ciszewskiego już czytał nie będę, bo odpierdziela taką kaszanę, że szkoda kasy. Severskiemu dałem szansę. Mało tego, to Zamęt jest pierwszą książka, którą przeczytałem za jednym posiedzeniem od czasu kiedy okulista skazał mnie na okulary. Nie powiem, czyta się to łatwo i przyjemnie, ale to jeden z nielicznych plusów. Severski znów wystawił drużynę harcerzy. Nuda!!! Liczyłem, że choć drużynowy okaże się pedofilem. No skąd... Kolejny pieprzony idealista. Nawet się nie masturbuje. Co ja mówię... Nawet nie ogląda się za laskami. Porno nie ogląda. Serio u nas są wszyscy tacy idealni? To dlaczego ten kraj jest ciągle w czarnej...? Są u Pana czarne charaktery w polskim wywiadzie, ale poza tym, że są, to nawet nie mają życia wewnętrznego. Są psychologicznie płascy. Panie Severski, czarny charakter jest najlepszym materiałem na bohatera. Ma rozterki, dokonuje wyborów, dokonuje złych wyborów, ma wyrzuty sumienia, albo rozkosz czynienia zła. Wzbudza emocje. Harcerze są sympatyczni, ale od pierwszej strony wiadomo, że są skazani na wygraną*. Przynajmniej w Pańskich książkach. Weź Pan uśmierć tę Malarkę, albo Grek niech coś wywinie. Najlepiej niech Malarka zginie przez Greka. No i niech nie będzie wiadomo, przez jedno zdanie, kto jest Wielkim Zdrajcą od połowy książki. Albo inaczej. Napisz Pan książkę, w której głównym bohaterem będzie zdrajca. Może w końcu poczuję jakieś emocje podczas lektury. Będę wiedział, że jest zdrajcą, ale będę też z nim przeżywał jego zdradę i jego wybory. W Zamęcie wiadomo kto zdradził, ale co nim kierowało, to opowiada w finale Drużynowy. Sorry, ale takie rzeczy w tanich kryminałach są. Żeby tak całkiem nie narzekać, to chorąży Andriej, kolejny raz, jest najciekawszą postacią z interesującym "życiem wewnętrznym". Dunina lubię bardziej niż któregokolwiek z Polaków, a Wierę kocham na zabój. Dlaczego polscy bohaterowie są kolejny raz tak plastikowi? Weź się Pan ogarnij i wyróżnij na rynku wydawniczym, tworząc prawdziwego, soczystego szpiega antybohatera. Warsztat masz Pan dobry, wyobraźnię też (le Carre trochę pomagał, co?). Potrafisz Pan stworzyć interesujące życie wewnętrzne i zajefajnje portrety psychologiczne, ale dlaczego zawsze są to Rosjanie? Czytam Pańskie książki dla Rosjan właśnie, ale Polaków nie kupuję. Weź Pan coś z tym zrób. Pls!!!
* nie oznaczam jako spoiler, bo i tak wszyscy wiedzą, że Ciszewski i Severski to mistrzowie happy endów
Ciszewskiego już czytał nie będę, bo odpierdziela taką kaszanę, że szkoda kasy. Severskiemu dałem szansę. Mało tego, to Zamęt jest pierwszą książka, którą przeczytałem za jednym posiedzeniem od czasu kiedy okulista skazał mnie na okulary. Nie powiem, czyta się to łatwo i przyjemnie, ale to jeden z nielicznych plusów. Severski znów wystawił drużynę harcerzy. Nuda!!!...
więcej mniej Pokaż mimo toDawno nic nie czytałem - konieczność używania okularów mnie zniechęca - ale przyszło lato i żona wyciągnęła mnie nad morze, tuż przed sezonem. Plażowania nie cierpię bardziej niż okularów. Jak przeżyć dwa dni długiego weekendu, wiedząc, że przed sezonem fajnych lasek na plaży jak na lekarstwo? Czytnik trzeba mieć!!! Tym sposobem przeczytałem kolejnego Szmidta. Szkoda, że nie był w promocji, bo przepłaciłem. Trójka lepszą jest od dwójki, ale do jedynki jej daleko. Bohaterowie i bohaterki mają w końcu jakieś rozterki moralne, niektóre wątki nie kończą się happy endem, ale trójka, podobnie jak druga część ciąży w kierunku Marvela. Akcja jest główną treścią książki i to jest jej największa wada. Nie chciało mi się tej książki czytać i nie chce mi się o niej pisać. Przyzwoite rzemiosło i tyle. Na czwórkę nie czekam.
Dawno nic nie czytałem - konieczność używania okularów mnie zniechęca - ale przyszło lato i żona wyciągnęła mnie nad morze, tuż przed sezonem. Plażowania nie cierpię bardziej niż okularów. Jak przeżyć dwa dni długiego weekendu, wiedząc, że przed sezonem fajnych lasek na plaży jak na lekarstwo? Czytnik trzeba mieć!!! Tym sposobem przeczytałem kolejnego Szmidta. Szkoda, że...
więcej mniej Pokaż mimo toWidzę, że znów odstaję od większości. Pierwszy tom naprawdę mi się podobał. Dwójka już niekoniecznie. Większość to odpowiednik kina akcji zmiksowanego z programem popularno-naukowym i reklamówką biura podróży, bo raczej film podróżniczy to nie był. Całość delikatnie polana intrygą polityczno-korporacyjną plus zaledwie szczypta dramatu. Autor nie pozostawia czytelnikowi żadnego marginesu na własne przemyślenia. Brakuje też zaskakujących(!) zwrotów w fabule. Niby dużo się dzieje, a jednocześnie wieje nudą łopatologii i przewidywalności. W jedynce było trochę dylematów moralnych, zastanowienia nad religią, historia ludzkości, a dwójka to tylko sprawne rzemiosło o niczym. Jak w pornosie albo w filmie ze Stathamem - niezbyt rozbudowana fabuła i dużo akcji. Fajnie się patrzy, ale na koniec ma się poczucie zmarnowanego czasu.
Widzę, że znów odstaję od większości. Pierwszy tom naprawdę mi się podobał. Dwójka już niekoniecznie. Większość to odpowiednik kina akcji zmiksowanego z programem popularno-naukowym i reklamówką biura podróży, bo raczej film podróżniczy to nie był. Całość delikatnie polana intrygą polityczno-korporacyjną plus zaledwie szczypta dramatu. Autor nie pozostawia czytelnikowi...
więcej mniej Pokaż mimo to
www.MajtekNieŚciąga.pl
Zaczyna się przyzwoicie. Pół książki to świetna rozrywka. Jest akcja, jest zagadka, jest napięcie. Kiedy autor odkrywa zamiary głównego złoczyńcy kończy się zabawa. Dalej też jest dużo akcji i trup się ściele gęsto - prawie jak w koreańskich revenge movies ;-) Niestety, wiedząc jak potoczyła się prawdziwa historia, wiemy też jak potoczy się akcja książki. Nie znamy detali, ale znamy finał. No, bo niby jak się miało wszystko zakończyć? Na pewno nie śmiercią czy wyeliminowaniem na lata (nie chcę spoilerować) głównych bohaterów, bo Autor zamknąłby sobie drogę do kolejnych tomów. O ile poprzednie książki serii "łykałem" z wypiekami na twarzy do końca, to tutaj, za półmetkiem spokojnie odłożyłem książkę "na potem" bez jakiegokolwiek żalu i chwilę do niej nie wracałem. Skończyło się jak przewidziałem. Łącznie z finalnym pojedynkiem, który oprócz wątków "związanych z Płońskiem" (sztucznie wyszło) stanowi najsłabszy fragment książki.. Na plus, zaliczam to, że Autor w końcu "pobrudził" część głównych bohaterów, bo jak do tej pory, to razem z Severskim produkowali głównie harcerzy. Nie jest to książka zła, ale chyba najsłabsza z całej serii. Lekko wyprana z adrenaliny. Kupić i przeczytać warto, bo to wciąż dobra rozrywka, ale majtek nie ściąga;-) Niestety
www.MajtekNieŚciąga.pl
Zaczyna się przyzwoicie. Pół książki to świetna rozrywka. Jest akcja, jest zagadka, jest napięcie. Kiedy autor odkrywa zamiary głównego złoczyńcy kończy się zabawa. Dalej też jest dużo akcji i trup się ściele gęsto - prawie jak w koreańskich revenge movies ;-) Niestety, wiedząc jak potoczyła się prawdziwa historia, wiemy też jak potoczy się akcja...
Gdyby nie uwięzienie w samolocie, to pewnie bym sobie darował tego Nesbo. Wynudziłem się niemiłosiernie. Zmuszałem się do czytania, bo niestety spać się nie dało za sprawą drących się wniebogłosy niemowlaków. Akcja, a w zasadzie obie akcje snują się niemiłosierne. Oczywiście postaci są ciekawe, kryminalna historia na szczęście nie ocieka za bardzo krwią, przemocą i innymi tanimi chwytami, jakieś tam aspekty psychologiczne i moralne mamy zapodane, ale w każdym momencie mógłbym odłożyć książkę bez żalu, że nie dowiem się co było dalej. Nie porwała mnie. Mam dziwne wrażenie, że Czerwone gardło lepiej wypadłoby jako klimatyczny film niż powieść. Coś mi się zdaje, że długo nie sięgnę po książki JN, a na pewno nie po te sprzed Upiorów. Te nowe są zdecydowanie lepsze (z wyjątkiem dramatycznie słabego Syna).
Gdyby nie uwięzienie w samolocie, to pewnie bym sobie darował tego Nesbo. Wynudziłem się niemiłosiernie. Zmuszałem się do czytania, bo niestety spać się nie dało za sprawą drących się wniebogłosy niemowlaków. Akcja, a w zasadzie obie akcje snują się niemiłosierne. Oczywiście postaci są ciekawe, kryminalna historia na szczęście nie ocieka za bardzo krwią, przemocą i innymi...
więcej mniej Pokaż mimo to
Można powiedzieć, że przeczytałem ;-)
http://www.zombiesamurai.pl/2013/10/50-twarzy-greya/
Tyle mi wystarczy :-D
Można powiedzieć, że przeczytałem ;-)
http://www.zombiesamurai.pl/2013/10/50-twarzy-greya/
Tyle mi wystarczy :-D
Miała być szybka lektura na weekend, a zasypiałem przy niej co wieczór przez trzy tygodnie. Do tej pory każdego Nesbo łykałem w dzień lub dwa. Może z wyjątkiem umęczonego Nietoperza, który obsypany nagrodami, może być tylko świadectwem jeszcze niższego poziomu wcześniejszych norweskich kryminałów. Trzeciemu Kluczowi brakuje energii i napięcia. Każdego wieczoru miałem problem przypomnieć sobie o czym czytałem dzień wcześniej. Czasem wręcz nie mogłem sobie przypomnieć o czym jest ta książka. No właśnie. O czym jest? Jest o relacjach rodzinnych i o tym, że odebranie komuś życia jest niczym w stosunku do zabrania mu tego, po co żyje. Ta idea stanowi wartość książki, dzięki czemu kryminalna otoczka i wlekąca się fabuła nie zdołały zabić we mnie sympatii do tego odcinka przygód HH.
Miała być szybka lektura na weekend, a zasypiałem przy niej co wieczór przez trzy tygodnie. Do tej pory każdego Nesbo łykałem w dzień lub dwa. Może z wyjątkiem umęczonego Nietoperza, który obsypany nagrodami, może być tylko świadectwem jeszcze niższego poziomu wcześniejszych norweskich kryminałów. Trzeciemu Kluczowi brakuje energii i napięcia. Każdego wieczoru miałem...
więcej mniej Pokaż mimo toTym razem Kundera mnie nie porwał. Być może dlatego, że z głównym bohaterem raczej trudno się utożsamiać. Spotykam takich typków dość często i "działają mi na łupież". Opowieść też specjalnie nie wciąga. Dekoncentrowałem się i przysypiałem dość często.
Tym razem Kundera mnie nie porwał. Być może dlatego, że z głównym bohaterem raczej trudno się utożsamiać. Spotykam takich typków dość często i "działają mi na łupież". Opowieść też specjalnie nie wciąga. Dekoncentrowałem się i przysypiałem dość często.
Pokaż mimo to2013
Czyta się toto dość sympatycznie. Polecam na plażę albo do pociągu. Literatura to jest niewymagająca, ale też nie odrzuca. Na pewno to ciekawsza pozycja od wspomnień amerykańskich wojskowych spisywanych przez ghost writerów, a tak mocno promowanych ostatnio. No i to patriotyczne zacięcie... Narodowcy powinni włączyć ją do lektur obowiązkowych obok Sienkiewicza, który prezentuje podobny poziom literacki, a tylko w niewiele mniejszym stopniu uprawia patriot-fiction.
Czyta się toto dość sympatycznie. Polecam na plażę albo do pociągu. Literatura to jest niewymagająca, ale też nie odrzuca. Na pewno to ciekawsza pozycja od wspomnień amerykańskich wojskowych spisywanych przez ghost writerów, a tak mocno promowanych ostatnio. No i to patriotyczne zacięcie... Narodowcy powinni włączyć ją do lektur obowiązkowych obok Sienkiewicza, który...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
Taka sensacja "ku pokrzepieniu serc". Target książki to miłośnicy militariów i wojskowości, bujający w obłokach hurapatrioci oraz podróżujący pociągiem, ale nie dłużej niż 3 godziny. Szybko się czyta i szybko zapomina.
Taka sensacja "ku pokrzepieniu serc". Target książki to miłośnicy militariów i wojskowości, bujający w obłokach hurapatrioci oraz podróżujący pociągiem, ale nie dłużej niż 3 godziny. Szybko się czyta i szybko zapomina.
Pokaż mimo to2014-01-01
Dziwna książka. Czyta się dość lekko i szybko. Zaciekawia, ale niestety zostawia jakąś pustkę i niesmak po lekturze. Mam wrażenie, że Sekielski stworzył plan momentów, które posuwają akcję i założył, że będą one na konkretnych stronach. Każdy z nich zawarł w kilku, kilkunastu zadaniach, a potem dopiero wypełniał resztę z tych ponad 300 stron. Wypełniał okolicznościami, portretami psychologicznymi postaci, opisami i spostrzeżeniami dot. społeczeństwa, polityków i mediów. Przyznam szczerze, że w drugiej połowie książki byłem lekko znużony tą "manierą" i zastanawiałem się, czy nie przeczytać tylko zdań z akcją. Przeczytałem jednak wszystko. Podobał mi się pomysł na fabułę i jej zakończenie. Wykonanie, już nie bardzo. Sporo osób porównuje Sekielskiego do uznanych autorów książek sensacyjnych. Nie wydaje mi się, żeby autora Sejfu można było zaliczyć do tego grona. Ci najlepsi mają odwrócone proporcje akcji i "wypełniaczy", a ich opisy osób i okoliczności są bardziej treściwe przy mniejszej ilości słów.
Dziwna książka. Czyta się dość lekko i szybko. Zaciekawia, ale niestety zostawia jakąś pustkę i niesmak po lekturze. Mam wrażenie, że Sekielski stworzył plan momentów, które posuwają akcję i założył, że będą one na konkretnych stronach. Każdy z nich zawarł w kilku, kilkunastu zadaniach, a potem dopiero wypełniał resztę z tych ponad 300 stron. Wypełniał okolicznościami,...
więcej mniej Pokaż mimo toTrylogia to odpowiednik współczesnych Ludlumów, Forsythów i MacLeanów. Typowe rozrywkowe czytadło wyniesione przez szkołę do rangi klasyka literatury, ze względu na to, że miało służyć "pokrzepieniu serc". Prawdę mówiąc, to nawet dobrze, że Polak potrafił opisać jaśniejsze momenty naszej trudnej historii, bo jesteśmy narodem świętującym głównie nasze klęski, a nie zwycięstwa. Trylogia wciąga. Czyta się ją lekko i szybko, ale nie oszukujmy się, że jest to jakaś wielka literatura.
Trylogia to odpowiednik współczesnych Ludlumów, Forsythów i MacLeanów. Typowe rozrywkowe czytadło wyniesione przez szkołę do rangi klasyka literatury, ze względu na to, że miało służyć "pokrzepieniu serc". Prawdę mówiąc, to nawet dobrze, że Polak potrafił opisać jaśniejsze momenty naszej trudnej historii, bo jesteśmy narodem świętującym głównie nasze klęski, a nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2012
Zawsze uważałem, że dyskusje głęboko wierzących z niewierzącymi, "letnimi" wierzącymi czy innowiercami na tematy religijne, a zwłaszcza dotyczące dogmatów religii dużego sensu nie mają, bo i tak, każda ze stron pozostanie na swojej pozycji i niewiele się zmieni. Byłem w błędzie. Oczywiście żaden z autorów nie argumentuje swoich racji dość przekonywająco żeby, przynajmniej mnie, przeciągnąć na swoją stronę, a czasem argumenty są... infantylne, ale dyskusja ma sens. Pokazuje, że ludzie o różnych poglądach mogą ze sobą rozmawiać, mogą się szanować i przyjaźnić, co w naszej polskiej rzeczywistości wcale nie jest oczywiste. Pokazuje, że można być otwartym na innych, starać się zrozumieć ich racje, nawet jeżeli się z nimi nie zgadzamy, i że bez względu na to czy dorobimy do tego religijną otoczkę czy tez nie, to naprawdę chodzi o to, żeby być dobrym człowiekiem. To największa wartość tej książki.
Zawsze uważałem, że dyskusje głęboko wierzących z niewierzącymi, "letnimi" wierzącymi czy innowiercami na tematy religijne, a zwłaszcza dotyczące dogmatów religii dużego sensu nie mają, bo i tak, każda ze stron pozostanie na swojej pozycji i niewiele się zmieni. Byłem w błędzie. Oczywiście żaden z autorów nie argumentuje swoich racji dość przekonywająco żeby, przynajmniej...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-12
2012-12
2012-12
Powszechnie chwalony Murakami znużył mnie swoim wykładaniem kawy na ławę w połowie książki i postanowiłem jej dalej nie czytać. Chyba nigdy nie wybaczę, autorowi notki na okładce, który sprzedał mi książkę w kilku zdaniach. Dałem się zwieść jak dziecko, a niby taki wyjadacz marketingu jestem. Żona mi ciągle powtarza, że za każdym razem jest przekonana, że nawet ona nie może się obyć bez nowego obiektywu do mojej lustrzanki. ;-) Cóż... Murakami leżał i się kurzem pokrywał dość długo. Miał szczęście, że nie miałem czytnika jeszcze i nie mogłem na szybko czegoś zakupić w sieci, kiedy to w sobotni wieczór dopadł mnie głód czytania. Niechętnie, ale jednak wróciłem do 1q84. Przeczytałem wszystkie trzy tomy, ale tak naprawdę zmuszałem się do lektury. To co pozwoliło mi dobrnąć do końca powieści, to ciekawość jak autor wybrnie z tego co namieszał ;-). Trochę gwiazdek daję za pomysł, trochę za 3ci tom, który jest bardziej strawny. Gwiazdki odejmuję za to, że Murakami nie gra niedopowiedzeniami, wszystko tłumaczy jak dziecku, czym psuje odbiór.
Powszechnie chwalony Murakami znużył mnie swoim wykładaniem kawy na ławę w połowie książki i postanowiłem jej dalej nie czytać. Chyba nigdy nie wybaczę, autorowi notki na okładce, który sprzedał mi książkę w kilku zdaniach. Dałem się zwieść jak dziecko, a niby taki wyjadacz marketingu jestem. Żona mi ciągle powtarza, że za każdym razem jest przekonana, że nawet ona nie może...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
Da się czytać. Niczym nie zaskakuje, na pewno nie porywa, ale też nie odrzuca jak "Mróz" czy "Gliniarz". Tania, przyzwoita rozrywka na jeden wieczór.
Da się czytać. Niczym nie zaskakuje, na pewno nie porywa, ale też nie odrzuca jak "Mróz" czy "Gliniarz". Tania, przyzwoita rozrywka na jeden wieczór.
Pokaż mimo to
Coś w tym jest i pewnie paru fecetom uganiającym się za damged goods się przyda. Będącym w związkach z ogarniętymi kobietami mniej, bo one zmotywują go do ogarnięcia siebie, a na pewno nie będą go wykorzystywały. Kanał Musisz wiedzieć na YT deklasuje tę książkę i to mocno.
Coś w tym jest i pewnie paru fecetom uganiającym się za damged goods się przyda. Będącym w związkach z ogarniętymi kobietami mniej, bo one zmotywują go do ogarnięcia siebie, a na pewno nie będą go wykorzystywały. Kanał Musisz wiedzieć na YT deklasuje tę książkę i to mocno.
Pokaż mimo to