-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2015
2021-02-01
2015-06-05
2015-01-17
Arcydzieło skazane na wieczną aktualność. Kto wie, może dopiero dziś, kiedy pewne proroctwa Orwella się spełniły, potrafimy właściwie docenić jakoś książki?
Przyjęta jako antyutopia, groźna fikcja polityczna. Powieść o człowieku, który będąc jedną z rąk systemu (Partii) zaczyna zdawać sobie sprawę z iluzoryczności rzeczywistości, w której kształtowaniu pomaga. Władzę absolutną sprawuje Wielki Brat, organem władzy jest Partia i cztery Ministerstwa, zaś ciemne społeczeństwo, czyli proletariat, posłusznie pracuje nie zauważając ucisku.
Wyraźne granice społeczne wcale nie upraszczają wydźwięku i uniwersalności powieści. Bardzo wyraźnie kreowany wróg - również.
Zasady nowomowy (nowy język, konsekwentny i całkiem rozbudowany!), legendarna Księga i smakowite wątki poboczne (dzieci!). Aż nie chce się wierzyć, że od premiery minęło już ponad 60 lat.
Klasyka nie do klasykowania i kurzenia się na półce, ale do czytania!
Arcydzieło skazane na wieczną aktualność. Kto wie, może dopiero dziś, kiedy pewne proroctwa Orwella się spełniły, potrafimy właściwie docenić jakoś książki?
Przyjęta jako antyutopia, groźna fikcja polityczna. Powieść o człowieku, który będąc jedną z rąk systemu (Partii) zaczyna zdawać sobie sprawę z iluzoryczności rzeczywistości, w której kształtowaniu pomaga. Władzę...
2015-04-24
Powieść realistyczna? Autobiografia? Esej wspomnieniowy? Zaufajmy okładce, na której widnieje proste "powieść" i dajmy się ponieść kolejnym zdaniom. Prostym, często okrutnym, czasem bliskometafizycznym, refleksyjnym, gorzkim.
Karl Ove opowiada swoje życie. Miesza czasy, wraca do dzieciństwa, do szkoły, do pierwszych miłości, do ojca. Nie przejmuje się chronologią, już na początku sugeruje, że ojciec umarł, zaś cała druga część przechodzi do tej sprawy. Trauma, relacje z rodzicielem były niebywale skomplikowane. Niesamowicie intymny klimat, w który wprowadza narrator (autor), oszołamia. Powiedzieć prawdę chciałoby wielu, ale tak całkowicie bez cenzury? Przyznać się do najgorszych myśli, do wstydów, porażek. Obnażenie całkowite, a czyta się jak dobrą powieść.
Książka sprawiła, że zacząłem się zastanawiać dlaczego czytam książki. Ponieważ być może, poszukuję takich opowieści, które miejscami nudzą, miejscami irytują, a czasem są tak blisko moich własnych uczuć, że zaczynam drżeć. Autor raczej tego nie chciał, ale w paru miejscach stał się mi bliski. Nie chciał? Napisał wszystko.
Życie dla Karla Ove nie jest powieścią. Ale dla czytelnika jak najbardziej.
Powieść realistyczna? Autobiografia? Esej wspomnieniowy? Zaufajmy okładce, na której widnieje proste "powieść" i dajmy się ponieść kolejnym zdaniom. Prostym, często okrutnym, czasem bliskometafizycznym, refleksyjnym, gorzkim.
Karl Ove opowiada swoje życie. Miesza czasy, wraca do dzieciństwa, do szkoły, do pierwszych miłości, do ojca. Nie przejmuje się chronologią, już na...
2015-09-15
Najcudowniejszy wczytany przeze mnie save z życiowych Simsów.
Podczas lektury żyje się Karlem Ove, z Karlem Ove, a w zasadzie z literaturą najwyższej próby. Niby zwyczajność, z refleksjami dziennikowymi, a tak naprawdę miazga powieściowa.
Najcudowniejszy wczytany przeze mnie save z życiowych Simsów.
Podczas lektury żyje się Karlem Ove, z Karlem Ove, a w zasadzie z literaturą najwyższej próby. Niby zwyczajność, z refleksjami dziennikowymi, a tak naprawdę miazga powieściowa.
2015-12-08
2016-02-06
2015-02-07
Angielska obyczajówka? Miasteczko, sąsiadki, dzieci, herbatki - sielanka?
U Schuylera nie ma tak łatwo, z wnętrza powieści promieniuje i to, że jest on poetą, dla Amerykanów Poetą. Ot, kumpel O'Hary, Ashberry'ego i Kocha... A, posłowiem uraczył czytelników Andrzej Sosnowski.
W czym przejawia się poetyckość, co wyróżnia "Co na kolację?" od setek książeczek tego typu? Ano język, ano niesamowicie subtelny (choć momentami i dosadny, zaskakujący) humor. Bohaterowie kryjący tajemnice, które nie zawsze zostają wprost wypowiedziane.
Lottie, wzorcowa gospodyni, trafia do ośrodka psychiatrycznego w związku z uzależnieniem od alkoholu. A jej mąż, po którym spodziewać się tego nie należało, skacze w bok z przyjaciółką żony. Przedmieścia zaś dalej grają w bryżdża, popijają drinki i beztrosko w zasadzie żyją. Ot, problemy z dziećmi.
Schuyler działa na stereotypach. Zwierzęta, bibeloty, brydż, sąsiadkowanie - to zderzone zostaje z psychiatrykiem, z narkotykami, zdradą i kłamstewkami. I choć pozornie nic się tu nie dzieje, czyta się szybciutko, leciutko... I tylko po ostatnim rozdziale nie wiadomo co myśleć, bo jednak obojętni zostać nie możemy.
Subtelna, poetycka i zwyczajnie przyjemna w dowcipie powieść, to poczytania w lutowy wieczór.
Angielska obyczajówka? Miasteczko, sąsiadki, dzieci, herbatki - sielanka?
U Schuylera nie ma tak łatwo, z wnętrza powieści promieniuje i to, że jest on poetą, dla Amerykanów Poetą. Ot, kumpel O'Hary, Ashberry'ego i Kocha... A, posłowiem uraczył czytelników Andrzej Sosnowski.
W czym przejawia się poetyckość, co wyróżnia "Co na kolację?" od setek książeczek tego typu? Ano...
2016-01-01
Spodziewacie się historii kina? Spójnej opowieści, linearnej, z dużą ilością dat i tytułów? A może wypowiedzi ludzi kina? Interpretacji bądź analizy środków wyrazu filmowego?
Powodzenia.
Wszystko to za wyjątkiem dat w najnowszej książce Foksa można znaleźć, lecz zdecydowanie nie w formie, jakiej byście oczekiwali. W zasadzie jest to powieść. Nietypowa, bo wszystkie jedenaście rozdziałów ma identyczny przebieg, 90% znaków jest taka sama w każdym z nich. Zmienią się pewne elementy opowiadanki, to na nich wypada się skupić. A co daje opowiedzenie tego samego jedenaście razy? Wkurzenie? Przywyknięcie? Nauczenie się na pamięć? Znieczulicę? A może przyswojenie sobie zabójczej dawki historii kina polskiego? Względem tego, co się pod rozdziałami kryje, nie wykluczałbym niczego. Radzę być gotowym na wszystko. Bo i tak nie będziecie.
Jak to już u Foksa bywało, do tekstu dołączone są obrazki. Ponownie jedyne i niepowtarzalne, w zasadzie kadry z niezrealizowanego filmu. I one nie są bez znaczenia, być może wokół nich kręci się cała książka. Metoda doboru kadru do rozdziału nie jest bez znaczenia. Znaczenia, słowo klucz.
Dodatkowa uwaga - wszystko zależy od montażu. To nie spoiler, tej książki nie można spoilerować, jej trzeba doświadczyć.
Jako fan Foksa, byłem wkurzony.
Lubię ten stan.
Spodziewacie się historii kina? Spójnej opowieści, linearnej, z dużą ilością dat i tytułów? A może wypowiedzi ludzi kina? Interpretacji bądź analizy środków wyrazu filmowego?
Powodzenia.
Wszystko to za wyjątkiem dat w najnowszej książce Foksa można znaleźć, lecz zdecydowanie nie w formie, jakiej byście oczekiwali. W zasadzie jest to powieść. Nietypowa, bo wszystkie...
2015-12-31
Czytanie o Latającym Cyrku Monty Pythona wbrew pozorom nie jest jak lizanie loda przez szybę cukierni. To raczej pełnowartościowa zabawa z pamięcią, obrazem i niejako wsteczny śmiech. Autorzy bardzo swobodnie poruszają się po twórczości Pythonów, analizując co ciekawsze ich zdaniem wątki.
Największe zastrzeżenie - bardzo nierówny poziom książki. Zdarzają się fragmenty wybitne, ukazujące podszewki Latającego Cyrku, z którego nawet Cleese czy Jones nie zdawali sobie sprawy, a bywa też... nudno. Niestety. W dodatku humor piszących, choć wyraźnie inspirowany dokonaniami Brytyjczyków (Gilliam od 2006 ma obywatelstwo), nie doskakuje do poziomu. Wykorzystuje medium, są smaczne elementy metameta/autoteliczne, lecz częściej kręciłem głową niż podnosiłem kąciki ust. Acz parę żartów sprawiło, że chichotałem lepiej niż matka Palina na przesłuchaniu przez Hiszpańską Inkwizycję.
Nie jest to kompedium wiedzy. Książka o tym skomplikowanym tytule to po prostu solidna porcja interpretacji Pythowersum, zrobiona przez fanów, którzy przypadkiem zostali profesorami. Do śmiechu, przypomnienia i paru zaskoczeń
Czytanie o Latającym Cyrku Monty Pythona wbrew pozorom nie jest jak lizanie loda przez szybę cukierni. To raczej pełnowartościowa zabawa z pamięcią, obrazem i niejako wsteczny śmiech. Autorzy bardzo swobodnie poruszają się po twórczości Pythonów, analizując co ciekawsze ich zdaniem wątki.
Największe zastrzeżenie - bardzo nierówny poziom książki. Zdarzają się fragmenty...
2015-12-26
2015-12-25
Długo mi zeszło czytanie, acz Houellebecq'owi odmówić pióra nie mogę. Tym razem wyjątkowo odlegle pisze, rozwijając niepodzielną perspektywę czasową. Nadto - bohaterowie (bohaterki tradycyjnie beznadziejne, jednofunkcyjne w zasadzie) charakterni, zbici w sobie a rozbici w kody genetyczne...
I oczywiście smutno, momentami wzruszająco. Ale perspektywa założenia nowej religii, "odnowy" ludzkości - to dla Houellebecq'a wdzięczne tematy. Głęboki pesymizm, podszyty jakąś zmysłowością przekorną i nadzieją czarną, wyjątkowo nie dobija. Ostatecznie - pozostaje możliwość wyspy.
Czasem nieśpieszna narracja dodaje nietypowego dla pisarza uroku. I chociaż gubi się rytm, nie przeszkadza to w niczym.
Wyjątkowa powieść, mocno zsajfajowana, acz zdecydowanie w dobrym kierunku. Czytelna, smutna, dowcipna.
Długo mi zeszło czytanie, acz Houellebecq'owi odmówić pióra nie mogę. Tym razem wyjątkowo odlegle pisze, rozwijając niepodzielną perspektywę czasową. Nadto - bohaterowie (bohaterki tradycyjnie beznadziejne, jednofunkcyjne w zasadzie) charakterni, zbici w sobie a rozbici w kody genetyczne...
I oczywiście smutno, momentami wzruszająco. Ale perspektywa założenia nowej...
2015-12-25
Przyznam - nie wierzyłem, że autobiografia naprawdę będzie autobiografią. Nie w przypadku Monty Pythona. Tymczasem fakty z życia i nieżycia zalewają czytelnika niczym absolutnie nie czytelna czcionka, często na tle zdjęć. Pythoni gadają lub piszą, a my słuchamy jak urzeczeni.
Co Python to opinia. Jakkolwiek nieco męczące jest wspominanie afgańskiego płaszcza Giliama czy narzekanie na Chapmana, tak wszystkie sprawy określone są z niezwykle pełnej ilości perspektyw. Nie ma mitologizowania, jest sporo gorzkich słów. Alkoholizm Chapmana, "konserwatywność" Johna, wyraźne podziały w szajce - nikt nie ucieka od tych tematów. Wszyscy wspominają bez tkliwości, bez legendaryzowania. A i kwiatków nie brakuje, uśmiechniesz się Czytelniku nie raz, nie dwa, ale trzy.
To, co przeszkadza, to powtórzenia i skład. Gigantyczna ilość zdjęć, często publikowanych po raz pierwszy - dla nich samych warto kupić tę księgę! - przesłania tekst. Parokrotnie musiałem nieźle się wysilić, by rozczytać słowa nadrukowane na wizerunku któregoś z Pythonów. Ale te grafiki, zdjęcia zza kulis, dokumentacja! Niby autobiografia tylko, a dokumentacja przeznakomita, prawdziwe kompedium.
Nadto docenić trzeba tłumacza - Filip Łobodziński stanął na wysokości zadania i dodał sporo od siebie. Doskonałe przypisy, krytyczne i ciekawostkowe, uzupełniające. Doprawdy, kłaniam się.
Fani i tak przeczytają. A że jeśli ktoś raz polubił Latający Cyrk, będzie chciał więcej... I tak zajrzycie. I słusznie, trochę historii się przyda. Poza tym, doskonała okazja, by odświeżyć sobie parę skeczy...
Przyznam - nie wierzyłem, że autobiografia naprawdę będzie autobiografią. Nie w przypadku Monty Pythona. Tymczasem fakty z życia i nieżycia zalewają czytelnika niczym absolutnie nie czytelna czcionka, często na tle zdjęć. Pythoni gadają lub piszą, a my słuchamy jak urzeczeni.
Co Python to opinia. Jakkolwiek nieco męczące jest wspominanie afgańskiego płaszcza Giliama czy...
2015-12-21
"Społeczeństwo spektaklu" jako jasny wywód jest wyjątkowo niejasne. Tak bardzo nie przystaje do rzeczywistości, tak silnie czerpie z dwudziestowiecznych myślicieli... Że okazuje się potężną dawką umysłu rewolucyjnego.
"Rozważania" to już poziom wyżej, w znacznej mierze metakomentarz. Do czego? Rewolucji, a jakże! Niestety, gorzką pigułką Deborda jest niemożliwość rewolucji, czego jest depresyjnie świadom.
Otwiera oczy!
"Społeczeństwo spektaklu" jako jasny wywód jest wyjątkowo niejasne. Tak bardzo nie przystaje do rzeczywistości, tak silnie czerpie z dwudziestowiecznych myślicieli... Że okazuje się potężną dawką umysłu rewolucyjnego.
"Rozważania" to już poziom wyżej, w znacznej mierze metakomentarz. Do czego? Rewolucji, a jakże! Niestety, gorzką pigułką Deborda jest niemożliwość...
Uzupełnienie biografii? Raczej taki skok poprzedzający.
Terry jawi się tu jako komentator spraw ważnych i zupełnie nie, często z typowym poczuciem humoru, lecz także poważny do bólu (część o śmierci). Nie jest to jednak obowiązkowa lektura dla fanów Pratchetta, raczej dodatek
Uzupełnienie biografii? Raczej taki skok poprzedzający.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTerry jawi się tu jako komentator spraw ważnych i zupełnie nie, często z typowym poczuciem humoru, lecz także poważny do bólu (część o śmierci). Nie jest to jednak obowiązkowa lektura dla fanów Pratchetta, raczej dodatek