-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
Biblioteczka
Pigułka PRL-u. Po drugiej części poczułam atmosferę PRL i jak najszybciej skończyłam czytać. Dobrze, że te czasy są za nami. Nieowybrażalne.
Pigułka PRL-u. Po drugiej części poczułam atmosferę PRL i jak najszybciej skończyłam czytać. Dobrze, że te czasy są za nami. Nieowybrażalne.
Pokaż mimo toKsiążka lepsza niż pierwsze wydanie Seryjnych morderców. Język poprawniejszy. Autor ponownie wchodzi na grunt medycyny sądowej i ponownie udowadnia, że nie ma na jej temat zielonego pojęcia. Jeszcze jedna uwaga: nie ma takiego narządu w ciele człowieka jak woreczek żółciowy. Panie Stukanie konsultuj Pan tą swoją "literaturę faktu", bo stajesz się mało wiarygodny.
Książka lepsza niż pierwsze wydanie Seryjnych morderców. Język poprawniejszy. Autor ponownie wchodzi na grunt medycyny sądowej i ponownie udowadnia, że nie ma na jej temat zielonego pojęcia. Jeszcze jedna uwaga: nie ma takiego narządu w ciele człowieka jak woreczek żółciowy. Panie Stukanie konsultuj Pan tą swoją "literaturę faktu", bo stajesz się mało wiarygodny.
Pokaż mimo toKsiążka merytorycznie słaba. Stanowi psychologiczny bełkot, naszpikowany "mądrymi" określeniami i fachową nomenklaturą. Wg autora to książka literatura faktu, więc czemu znajduje się w niej opis fikcyjnego mordercy? Zainteresowani tematem powinni wiedzieć o kim mowa. Co prawda w innej swojej książce autor tłumaczy się z tego faux pas, co nie zmienia faktu, iż autor nie jest profesjonalistą i nie konsultował informacji w pewnych źródłach lecz kierował się własną bezkrytyczną nieomylnością. Inne błędy merytoryczne to: Leon Wachholz, Edmund Chróścielewski i Władysław Nasiłowski nie byli lekarzami sądowymi - to wybitni polscy medycy sądowi. Autor traktuje nadzwyczaj te określenia wymiennie jako synonimy, choć różnica między nim jest olbrzymia. Medyk sądowy nie jest tożsamym z lekarzem sądowym. Ponadto podejrzany i oskarżony podczas prowadzenia czynności procesowych nie "zeznaje" lecz "wyjaśnia". Innym kardynalnym błędem jest nagminne używanie przez autora określenia gwałtu na przestępstwa związane z obcowaniem płciowym. Kodeks karny art. 197 podaje tam określenie "zgwałcenie". Gwałt nie jest tym samym co zgwałcenie. Podejmując się napisania książki o tematyce związanej m.in. z kryminologią i kryminalistyką, prawem i medycyną sądową należy posiadać określoną dla tych dziedzin choć podstawową wiedzę. Autor udowodnił, że takowej nie posiada a swoją książkę oparł na na wiedzy Google i wikipedii. Jak sam autor przyznał, że dopiero po ukazaniu się pierwszego wydania niniejszej książki spotkał się z Józefem Gurgulem (sławny prokurator m.in.od słynnej sprawy Zdzisława Marchwickiego), który to uświadomił mu,że Lucjan Staniak to postać fantastyczna. Niski poziom tej publikacji wynika z braku znajomości zasad języka polskiego - szczególnie interpunkcji, co utrudnia czytanie tej książki. Autor widocznie zaoszczędził nie tylko na specjalistycznych konsultacjach co na korekcie tekstu. Nie polecam.
Książka merytorycznie słaba. Stanowi psychologiczny bełkot, naszpikowany "mądrymi" określeniami i fachową nomenklaturą. Wg autora to książka literatura faktu, więc czemu znajduje się w niej opis fikcyjnego mordercy? Zainteresowani tematem powinni wiedzieć o kim mowa. Co prawda w innej swojej książce autor tłumaczy się z tego faux pas, co nie zmienia faktu, iż autor nie jest...
więcej mniej Pokaż mimo to
W większości oddaje rzeczywistość.
W większości oddaje rzeczywistość.
Pokaż mimo to