-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać12
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik1
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik7
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2011
2015-02-05
2:52
Wtedy spojrzałam na zegarek zaraz po zakończeniu ostatniej strony "Namiętności".
Nie powiem, że jest arcydziełem.
Nie powiem, że wstrząsnęła mną czy pouczyła.
Ale, że pomogła zrozumieć.
Sens prawdziwej i pięknej miłości. Czym ona właściwie jest. Co warta jest, ile można dla niej poświęcić. Większość w tej książce nie jest jasne, ale to tak. Nie mówię o konkretnie miłości Daniela i Luce, ale o samym jego pojęciu. Jako biol-chem mogę powiedzieć, że miłość jest związkiem chemicznym, ale... jako człowiek uznam to co zrozumiałam nie do opisania. Może to częściowo przez mój stan psychiczny, ale kiedy Daniel rzucił się z klifu w Tybecie, wtedy do mnie to doszło. Ból wiążący się z każdym oddechem i szczęście każdej sekundy. Czym jest dusza. Dzięki Kate chcę odkryć moje poprzednie wcielenia, chcę miłość wieczną. Nie wiem czy mam zacząć się martwić czy to po prostu minie. Ale teraz jestem w takim nastroju.
Wypełniając recenzję własnymi przemyśleniami zapominam, po co właściwie to piszę. Treść - ciekawe zajęcie. Podziwiam autorkę za jej trud. Zdobycie informacji o każdej z tych epok to było zapewne żmudne. Ale opłacalne. Co do zdrajcy. Wiedziałam, że Bill zdradzi, nie wiedziałam tylko kim on właściwie był. Nic w tym dziwnego, że polubiłam tego małego złośnika. Ba! Polubiłam zespół jaki tworzyli z Lucindą mimo świadomości, że coś z nim jest nie tak. No i upadek. 9 dni. Tron, Lucyfer i miłosierdzie. To wcale nie Luce miała coś zmienić, to Daniel.
Zabawne jak można poznać "tłumaczenie" dwóch imion - Luce i Daniela w różnych krajach, kulturach i wiekach.
Stopień pisarskiego kunsztu Lauren znacznie lepiej jest ukazany w tym tomie niźli w "Udręka". Jest to seria do której od dawna mam sentyment. Po pierwszej książce (która jest moim faworytem) kupiłam całą serię. Dobrze zrobiłam, bo po 2 części zebranie do 3 zajęło mi... no można rzecz 2 lata! Jednak dobrze, że się przemogłam. Lecę do kolejnej!
2:52
Wtedy spojrzałam na zegarek zaraz po zakończeniu ostatniej strony "Namiętności".
Nie powiem, że jest arcydziełem.
Nie powiem, że wstrząsnęła mną czy pouczyła.
Ale, że pomogła zrozumieć.
Sens prawdziwej i pięknej miłości. Czym ona właściwie jest. Co warta jest, ile można dla niej poświęcić. Większość w tej książce nie jest jasne, ale to tak. Nie mówię o konkretnie...
2014-02
Opowiadanie o czasach wojny.
Opowieść o Alku, Zośce, Rudym i o Zeusie.
O Bohaterstwie i wojnie.
O tym jak ważne są idee. Jak ważna jest wiara, nadzieja i miłość. Miłość do ojczyzny. Chaotycznie napisane w niektórych momentach mogę stwierdzić nudne. Ale jak przebrnie się przez pierwszą połowę później wciąga. A śmierć Rudego czy Alka przyjmuję się ze łzami w oczach.
Arcydziełem bym jej nie nazwała, ale dla ówczesnych Polaków była to jakaś nadzieja.
Opowiadanie o czasach wojny.
Opowieść o Alku, Zośce, Rudym i o Zeusie.
O Bohaterstwie i wojnie.
O tym jak ważne są idee. Jak ważna jest wiara, nadzieja i miłość. Miłość do ojczyzny. Chaotycznie napisane w niektórych momentach mogę stwierdzić nudne. Ale jak przebrnie się przez pierwszą połowę później wciąga. A śmierć Rudego czy Alka przyjmuję się ze łzami w...
2014-08-06
Najlepsze w tym dzienniku był sam fakt, że jest autentyczny. Historia jej życia mnie zaskoczyła. Nie o treści narkotyków, ale końcówka. Ostatni wpis. Przedostatni wpis. Wskazywał na coś innego. A epilog wybił mnie z rytmu. Nie wiem jak oceniać, nie umiem. To są wspomnienia. Nawet jeśli nie jest prawdą o rzeczywistych wydarzeniach, które miały tam miejsce... nieważne. Porusza.
Lubię tego typu książki, dające do myślenia. Polecam. Sama zaś zapamiętam, że kawas można podać każdemu nieświadomie, szczególnie ten moment z orzeszkami.
Najlepsze w tym dzienniku był sam fakt, że jest autentyczny. Historia jej życia mnie zaskoczyła. Nie o treści narkotyków, ale końcówka. Ostatni wpis. Przedostatni wpis. Wskazywał na coś innego. A epilog wybił mnie z rytmu. Nie wiem jak oceniać, nie umiem. To są wspomnienia. Nawet jeśli nie jest prawdą o rzeczywistych wydarzeniach, które miały tam miejsce... nieważne....
więcej mniej Pokaż mimo to2014-04
Przeczytałam ją w jeden dzień. Już dawno, jednak pozycja wciąż pozostaje jedną z moich ulubionych serii. Nie nudziłam się nawet na sekundę. Zwykle, kiedy w książce przeważają opisy czy przemyślenia, a brakuje mi dialogów męczę się z książką jak diabli. Ale nie, ta wciąż trza fason. Nie mogę się doczekać części trzeciej. Zarazem jestem pewna, że cierpieć będę z powodu końca.
Niezła przygoda do Alcatraz.
Jedna z nielicznych książek w których z ręką na sercu, nie nudziłam się nawet na sekundę. Przeważnie utwory potrzebują "rozkręcenia się". A to może przez moją fascynację aniołami?
Świetna.
Przeczytałam ją w jeden dzień. Już dawno, jednak pozycja wciąż pozostaje jedną z moich ulubionych serii. Nie nudziłam się nawet na sekundę. Zwykle, kiedy w książce przeważają opisy czy przemyślenia, a brakuje mi dialogów męczę się z książką jak diabli. Ale nie, ta wciąż trza fason. Nie mogę się doczekać części trzeciej. Zarazem jestem pewna, że cierpieć będę z powodu...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06
2014-04
Zawiodłam się na tej książce.
Strasznie!
Mozolna.
Cięgnie się jak mucha w smole...
Bohaterka przeciętna.
Akcja nie powalająca.
Pisane z dwóch perspektyw - ugh.
Sean - tajemniczy i go polubiłam.
Kate - na stos i nic więcej.
Ogólnie zbyt nudna.
A najgorszym zaskoczeniem była Dove.
Moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie na moje nerwy taka książka był momentem, kiedy zatrzymałam się w nudnej części i nie byłam w stanie jej dalej ruszyć.
Przerzuciłam o jakieś 100/200 stron i dopiero wtedy zaczęło się robić ciekawie.
Czasem miałam wrażenie, że głównym bohaterem nie jest człowiek, a koń. I to nie fascynujący koń morski, a taka przeciętna Dove.
Nie lubię przeciętności.
Za końcówkę jedynie gwiazda wyżej.
Nieliczna książka, od której z chęcią oderwałam się by iść się pouczyć...
Zawiodłam się na tej książce.
Strasznie!
Mozolna.
Cięgnie się jak mucha w smole...
Bohaterka przeciętna.
Akcja nie powalająca.
Pisane z dwóch perspektyw - ugh.
Sean - tajemniczy i go polubiłam.
Kate - na stos i nic więcej.
Ogólnie zbyt nudna.
A najgorszym zaskoczeniem była Dove.
Moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie na moje nerwy taka książka był momentem, kiedy...
2014-04-19
Wiele książek, są rozczarowujące po drugiej części. Wysoki poziom jak w przypadku "Upadłych" wskazywał, że tego mogę się spodziewać, po "Penryn i Świat Po".
Jednak nie! Książka liczy 75 rozdziałów, ale ja wciąż nie wiem kiedy to zleciało. Poświęciłam jeden dzień i czekam na następną część. Nie, Susan Ee nie zniżyła poziomu, za co można jej pogratulować. Oczywiście tajemnicza i urzekająca powieść o Końcu Świata. Wiele ciekawych rzeczy, zabawne dialogi i walka.
Z Aniołami.
Ale też z samym sobą.
Z akceptacją dla własnej siostry.
Ile ja czekałam na tą książkę! Ale cieszę się, że ją mam na półce i w każdej chwili mogę do niej wrócić.
Penryn staje się moją ulubioną bohaterką z trylogii. Ma charakter.
Dla Chloe Sanders (Kelly Armstrong) krzyczałam do książki, żeby ktoś w końcu dobił ową beksę, ale panna Young jest inna. W końcu też przezwycięża własne demony.
Dee-Dum,
Raffe,
Żart,
Sarkazm.
Coś co muszą mieć świetni bohaterowie.
I ciągła akcja. Nie ma nudy, trudną ją odłożyć, bo ciągle się jest myślami z bohaterami.
Polecam wszystkim, jestem pod wrażeniem książki i mam nadzieję, że ekranizacji nie zepsują.
Wiele książek, są rozczarowujące po drugiej części. Wysoki poziom jak w przypadku "Upadłych" wskazywał, że tego mogę się spodziewać, po "Penryn i Świat Po".
Jednak nie! Książka liczy 75 rozdziałów, ale ja wciąż nie wiem kiedy to zleciało. Poświęciłam jeden dzień i czekam na następną część. Nie, Susan Ee nie zniżyła poziomu, za co można jej pogratulować. Oczywiście...
2014
Książka jest po prostu świetna.
Po tym jak wciągnęły mnie kryminały, miło zapędziła mnie znowu w ramiona mej kochanej fantasy.
Zapomniałam jak to jest myśleć cały czas o jednej książce. Kiedy nie byłam w stanie dokończyć utworu, w myślach prowadziłam kolejne wydarzenia, które chciałabym tam przeczytać. Dawno nie czułam tego wspaniałego uczucia, kiedy książka w mojej głowie żyje własnym życiem, a wyobraźnia pobudza się tak bardzo.
Na pewno to nie koniec mojej przygody z tą trylogią i przeczytam każdą część. Nie mogę się doczekać, kiedy w moje ręce wpadnie "World After".
Ale o "Angelfall" książkę zaczęłam czytać, kiedy odczuwałam pustkę po innej książce, którą skończyłam w ten sam wieczór, co zaczęłam wytwór Pani Ee. W sumie to była już noc i wygodnie ułożona czytałam do 6 rano. Tak mnie wciągnęła, że nie zauważyłam, która jest godzina. Na szczęście było wolne.
W książce z pewnością przeważa opis od dialogu. Nie wiem czy to zaleta, ale to moje stwierdzenie.
Co do samej treści, to są fragmenty, kiedy ze zdziwienia robiłam bliżej nie określoną minę, a są fragmenty które mnie rozbawiły. Na przykładzie, gdy czekałam 200 stron na pocałunek, a on stwierdził, że jej w sumie nie lubi. Tak, to było i zdziwienie i radość.
Wszystko pokazuje jaką rolę gra poświęcenie. To co, co przychodzi z trudem. Poświęcić córkę człowieczą czy skrzydła.
To takie oczywiste, a zarazem takie trudne.
Penryn Young nie ma łatwego życia jak inne osoby z tych czasów. Nauczyła się bronić i walczyć o siebie i innych. Aż tu zjawia się Raffe, który skrywa tak wiele tajemnic, ale największą z nich ukrywa nawet przed sobą. Penryn musi ratować siostrę, jest tylko jeden problem, w tym wypadku musi sprzymierzyć się z wrogiem, który szybko staje się sprzymierzeńcem. A Paige... mała biedna Paige... nie wiadomo czy nie jest już za późno...
Kto by pomyślał, że szalona matka to czasem może być dobrą cechą i może pomóc.
"Na pewno znasz stare porzekadło, że poznając czyjeś imię zdobywasz nad nim władzę."
"Od początku wiedziałem, że lojalność cię zgubi. Nie przyszło mi tylko do głowy, że będzie to lojalność wobec mnie."
To były cytaty, które zapadły mi w pamięć.
Treść jest przejrzysta i zaskakująca. Nie chce za wiele zdradzać, bo mogłaby to komuś trochę zepsuć lekturę. Ale polecam nie mówić sobie "jeszcze tylko jeden rozdział", bo są tak krótkie, że to zdanie powtarza się co chwilę :D.
Książka jest niesamowita i nie nudzi, nawet na sekundę. Chociaż nie lubię czytać w czasie teraźniejszym, tutaj mi to nie przeszkadzało. Polecam, po prostu polecam. Wszystkim!
Książka jest po prostu świetna.
Po tym jak wciągnęły mnie kryminały, miło zapędziła mnie znowu w ramiona mej kochanej fantasy.
Zapomniałam jak to jest myśleć cały czas o jednej książce. Kiedy nie byłam w stanie dokończyć utworu, w myślach prowadziłam kolejne wydarzenia, które chciałabym tam przeczytać. Dawno nie czułam tego wspaniałego uczucia, kiedy książka w mojej głowie...
2014-02-11
Dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, że powinnam częściej wchodzić na "lubimy czytać" i uważniej klikać "chcę przeczytać".
Książka jest dużych rozmiarów przez co inaczej do niej podchodziłam. Mówiąc, że mam czas i nie muszę się śpieszyć. Jednak jakoby był to prezent w końcu do niej zaglądnęłam. Przez pierwsze strony była po prostu nudna. A osoba na okładce aż zniechęca do jej przeczytania.
Jednak...
Po 120 stronie zaczęło być ciekawie.
Zaczęłam okłamywać się wieczorem: "jeszcze tylko jeden rozdział". Przez co raz nie spałam nawet do 5. Rozdziałów jest 101, ale są strasznie krótkie. Nie wiem czy to dobrze czy źle.
Co mnie jeszcze drażniło? Krzywdzenie bohaterów nazywając ich Rhys czy Hywel.
Ale krótko o historii.
Winter Starr wydawać by się mogło jest normalną nieświadomą niczego osobom. Nieświadomą jak każdy inny człowiek. Nie wie nic o Zakonie czy Familii. Jest tylko pionkiem w nieznanej sobie grze. Dopiero przybycie do miasteczka, które jest za spokojne żeby mogło być prawdziwe, dopiero wypadek babci, dopiero... tak dużo tego "dopiero". Jednak to wszystko skłania ją do odnalezienia prawdy. A my idziemy jej tropem. Poznajemy sekrety, jednak nie wszystkie. Na końcu zdrada nie jest takim wielkim zaskoczeniem, bo owa postać nie wzbudzała tak dużego zaufania jeśli w ogóle. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie czy słabo opisanej więzi.
Poza tym sekrety rozwiązywane są stopniowo, przez co jeśli zrobię sobie dzień przerwy od książki nie wiem co się działo. Główny wątek powtarzany jest co chwila, a ważne szczegóły tylko raz.
Ubolewam nad tym, że na samym końcu nie ma wyjaśnione konkretnie o co chodzi.
Trafił mi się jeszcze egzemplarz w którym brakuje części 64-68 rozdziałów.
Muszę jednak pochwalić autorkę. Za samą postać Mad. Prawdziwa przyjaciółka, która dotrzymuje obietnic. Przedstawia to jak ważna jest w naszym życiu przyjaźń. Polubiłam też główną bohaterkę. Gorzej z Garethem czy Rhysem. Dai czy Cameron też zasłużyli na sympatię.
Nie wiem co mogę jeszcze napisać o książce.
Jeśli trafi się mi w posiadanie druga część to ją przeczytam, aczkolwiek nie mam ochoty rzucać wszystkiego i kupować za wszelką cenę drugiej części.
Po skończeniu "Winter" nie czułam też pustki, która zawsze mnie ogarnia po skończeniu naprawdę dobrej i wciągającej książki.
Dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, że powinnam częściej wchodzić na "lubimy czytać" i uważniej klikać "chcę przeczytać".
Książka jest dużych rozmiarów przez co inaczej do niej podchodziłam. Mówiąc, że mam czas i nie muszę się śpieszyć. Jednak jakoby był to prezent w końcu do niej zaglądnęłam. Przez pierwsze strony była po prostu nudna. A osoba na okładce aż zniechęca...
2008
Jeden rozdział utkwił mi w pamięci. Do tej pory go pamiętam i wspominam! Ale książka jest napisana trudnym językiem. Źle się czyta.
Jeden rozdział utkwił mi w pamięci. Do tej pory go pamiętam i wspominam! Ale książka jest napisana trudnym językiem. Źle się czyta.
Pokaż mimo to2008
2008
Nie wiem czemu, ale co się za to biorę, to i tak nie daję rady skończyć. Mimo że treść książki znam bardzo dobrze.
Nie wiem czemu, ale co się za to biorę, to i tak nie daję rady skończyć. Mimo że treść książki znam bardzo dobrze.
Pokaż mimo to