rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

2:52
Wtedy spojrzałam na zegarek zaraz po zakończeniu ostatniej strony "Namiętności".
Nie powiem, że jest arcydziełem.
Nie powiem, że wstrząsnęła mną czy pouczyła.
Ale, że pomogła zrozumieć.
Sens prawdziwej i pięknej miłości. Czym ona właściwie jest. Co warta jest, ile można dla niej poświęcić. Większość w tej książce nie jest jasne, ale to tak. Nie mówię o konkretnie miłości Daniela i Luce, ale o samym jego pojęciu. Jako biol-chem mogę powiedzieć, że miłość jest związkiem chemicznym, ale... jako człowiek uznam to co zrozumiałam nie do opisania. Może to częściowo przez mój stan psychiczny, ale kiedy Daniel rzucił się z klifu w Tybecie, wtedy do mnie to doszło. Ból wiążący się z każdym oddechem i szczęście każdej sekundy. Czym jest dusza. Dzięki Kate chcę odkryć moje poprzednie wcielenia, chcę miłość wieczną. Nie wiem czy mam zacząć się martwić czy to po prostu minie. Ale teraz jestem w takim nastroju.
Wypełniając recenzję własnymi przemyśleniami zapominam, po co właściwie to piszę. Treść - ciekawe zajęcie. Podziwiam autorkę za jej trud. Zdobycie informacji o każdej z tych epok to było zapewne żmudne. Ale opłacalne. Co do zdrajcy. Wiedziałam, że Bill zdradzi, nie wiedziałam tylko kim on właściwie był. Nic w tym dziwnego, że polubiłam tego małego złośnika. Ba! Polubiłam zespół jaki tworzyli z Lucindą mimo świadomości, że coś z nim jest nie tak. No i upadek. 9 dni. Tron, Lucyfer i miłosierdzie. To wcale nie Luce miała coś zmienić, to Daniel.
Zabawne jak można poznać "tłumaczenie" dwóch imion - Luce i Daniela w różnych krajach, kulturach i wiekach.

Stopień pisarskiego kunsztu Lauren znacznie lepiej jest ukazany w tym tomie niźli w "Udręka". Jest to seria do której od dawna mam sentyment. Po pierwszej książce (która jest moim faworytem) kupiłam całą serię. Dobrze zrobiłam, bo po 2 części zebranie do 3 zajęło mi... no można rzecz 2 lata! Jednak dobrze, że się przemogłam. Lecę do kolejnej!

2:52
Wtedy spojrzałam na zegarek zaraz po zakończeniu ostatniej strony "Namiętności".
Nie powiem, że jest arcydziełem.
Nie powiem, że wstrząsnęła mną czy pouczyła.
Ale, że pomogła zrozumieć.
Sens prawdziwej i pięknej miłości. Czym ona właściwie jest. Co warta jest, ile można dla niej poświęcić. Większość w tej książce nie jest jasne, ale to tak. Nie mówię o konkretnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Początek - 80 stron.
Męczarnia jakich mało. Typowe 2/10. Nie czytałam poprzedniej części, bo ta... w sumie przypadkiem wpadła w moje dłonie. Z początku nawet nie wiedziałam jak główna bohaterka ma na imię. W innych seriach lubię to, że nawet jeśli zaczynam od drugiej części autor nie pozwala mi się zagubić w akcji. Tutaj czegoś takiego nie było. Rozumiem też, że jeśli przeczytałabym "szeptem" to odrobinę wkurzałoby mnie powielanie tej samej treści. Ale nie czytałam.
Nie mogę ukryć, że później polubiłam głównych bohaterów. Ale nie wtedy kiedy byli razem. Dopiero w tych momentach, gdy przebywali osobno. Jak Jev pobił Scotta. Ten udawany związek z Marcie... samo pytanie nasuwa się od razu - czy Patch całuje wszystkich swoich podopiecznych?
Vee trochę zbyt ludzka (taka typowa dziewczyna), ale przedstawiona jako wręcz idealna przyjaciółka.
Norę można szanować za to co robi, a nie myśli. Potrafiła zachować dumę (+ dla mniej), nie czynić z siebie głupiej kretynki, która od razu leci do swojego księcia (+ dla niej). Tyle, że... czytelnik poznaje nie tylko jej czyny, ale i myśli... Które są... nie ukrywajmy. cholernie monotonne i nudne. Wszystko co w jej życiu jest ciekawe opiera się na relacjach z innymi. Jest taka wewnętrznie nie samodzielna. Potrzebuje chłopaka (tak jak jej każdy mówił, ale ona nie chciała w to wierzyć).
Rixona i tak lubię.
Trochę rozczarowałam się, jeśli chodzi o Scotta. A wszystko przez te głupie spojlery, którymi mnie "zaszczycono". Polepszenie relacji wystąpiło dopiero pod koniec książki. I nie, nie wliczam w to pijackiego wybryku. Choć gadanina Pani P. o ślubie mnie trochę rozbawiła.
Detektyw Boss, wykreowany dość niejednoznacznie.
Nie mogę narzekać, że nic się nie działo. Ciągle coś się działo! To ogromny plus, ale także przez natłok wydarzeń czasem gubiło się wątek główny czy nie pamiętało, co się przed chwilą stało.
Co muszę jeszcze przyznać. Rzeczywiście dało się wczuć we wszystko, co się dzieje. Odczuwać emocję (nie, nie mówię o znużeniu). Nie tylko Nory. Nawet gdybym się opierała w niektórych momentach naprawdę się dziwiłam, że jestem zaskoczona, smutna, szczęśliwa czy zła.
Książka napisana lekkim i przejrzystym językiem. Pomijając początek, kiedy czujesz się jak typowy forever alone.
A! Tajemnica Czarnej Ręki. Śmiech na sali. Po tych wszystkich uzyskanych wiadomościach w ostatnich rozdziałach, wiadome dla mnie kto nim był. A później się dowiaduję, że ona wciąż w myślach zadaje to jedno pytanie... Wtedy i ja siebie zapytałam: "czyli to nie on?" *kilka stron później* "jednak on". Nie zapominając, po co wszystkim te pierścienie... W sumie to nadal nie wiem.
Zdaję sobie sprawę z chaotyczności mojej wypowiedzi.
Czy polecam tę książkę... Cóż, jest wiele lepszych lektur. Ale to jedna z takich, o których chcesz wygłosić opinię, ale nie czujesz pustki, że się skończyła.

Początek - 80 stron.
Męczarnia jakich mało. Typowe 2/10. Nie czytałam poprzedniej części, bo ta... w sumie przypadkiem wpadła w moje dłonie. Z początku nawet nie wiedziałam jak główna bohaterka ma na imię. W innych seriach lubię to, że nawet jeśli zaczynam od drugiej części autor nie pozwala mi się zagubić w akcji. Tutaj czegoś takiego nie było. Rozumiem też, że jeśli...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam ją w jeden dzień. Już dawno, jednak pozycja wciąż pozostaje jedną z moich ulubionych serii. Nie nudziłam się nawet na sekundę. Zwykle, kiedy w książce przeważają opisy czy przemyślenia, a brakuje mi dialogów męczę się z książką jak diabli. Ale nie, ta wciąż trza fason. Nie mogę się doczekać części trzeciej. Zarazem jestem pewna, że cierpieć będę z powodu końca.
Niezła przygoda do Alcatraz.
Jedna z nielicznych książek w których z ręką na sercu, nie nudziłam się nawet na sekundę. Przeważnie utwory potrzebują "rozkręcenia się". A to może przez moją fascynację aniołami?
Świetna.

Przeczytałam ją w jeden dzień. Już dawno, jednak pozycja wciąż pozostaje jedną z moich ulubionych serii. Nie nudziłam się nawet na sekundę. Zwykle, kiedy w książce przeważają opisy czy przemyślenia, a brakuje mi dialogów męczę się z książką jak diabli. Ale nie, ta wciąż trza fason. Nie mogę się doczekać części trzeciej. Zarazem jestem pewna, że cierpieć będę z powodu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najlepsze w tym dzienniku był sam fakt, że jest autentyczny. Historia jej życia mnie zaskoczyła. Nie o treści narkotyków, ale końcówka. Ostatni wpis. Przedostatni wpis. Wskazywał na coś innego. A epilog wybił mnie z rytmu. Nie wiem jak oceniać, nie umiem. To są wspomnienia. Nawet jeśli nie jest prawdą o rzeczywistych wydarzeniach, które miały tam miejsce... nieważne. Porusza.
Lubię tego typu książki, dające do myślenia. Polecam. Sama zaś zapamiętam, że kawas można podać każdemu nieświadomie, szczególnie ten moment z orzeszkami.

Najlepsze w tym dzienniku był sam fakt, że jest autentyczny. Historia jej życia mnie zaskoczyła. Nie o treści narkotyków, ale końcówka. Ostatni wpis. Przedostatni wpis. Wskazywał na coś innego. A epilog wybił mnie z rytmu. Nie wiem jak oceniać, nie umiem. To są wspomnienia. Nawet jeśli nie jest prawdą o rzeczywistych wydarzeniach, które miały tam miejsce... nieważne....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"197. Nigdy nie zapominaj, że największą emocjonalną potrzebą człowieka jest potrzeba akceptacji.
(...)
320. Bądź rycerski wobec wszystkich.
(...)
322. Nie mów, że brak ci czasu. Twój dzień ma dokładnie tyle samo godzin, co dzień Helen Keller, Pasteura, Michała Anioła, Matki Teresy, Leonarda do Vinci, Thomasa Jeffersona i Alberta Einsteina."

Te trzy porady to tylko wisienka na torcie. Nudziło mi się, kiedy moja szkoła (którą dzięki Bogu kończę) postanowiła wyciągnąć takiego lenia i mola książkowego na dzień sportu/dziecka. Niezainteresowana otoczeniem wyciągnęłam z torby małych i podręcznych rozmiarów książeczkę pana Browna i bez większego namysłu zaczęłam czytać. W ciągu całych zawodów przeczytałam wszystkie 511 porad i bardzo mi się spodobały. Te trzy podane były tylko przykładowe, bo podoba mi się znacznie więcej. Są życiowe i przez cały dzień chodziłam z wyśmienitym humorem, a na mnie to już naprawdę ogromny wyczyn.
"Mały poradnik życia" jest idealną lekturą na jakieś wycieczki w których normalnie zanudzilibyśmy się w ciągu 30 minut. Czyta się błyskawicznie.
Polecam każdemu, szczególnie osobom, które nie są optymistami - przez chwilę będziecie chcieli zrobić przynajmniej jedną rzecz, którą tam jest napisana.
"511. Zadzwoń do matki."

"197. Nigdy nie zapominaj, że największą emocjonalną potrzebą człowieka jest potrzeba akceptacji.
(...)
320. Bądź rycerski wobec wszystkich.
(...)
322. Nie mów, że brak ci czasu. Twój dzień ma dokładnie tyle samo godzin, co dzień Helen Keller, Pasteura, Michała Anioła, Matki Teresy, Leonarda do Vinci, Thomasa Jeffersona i Alberta Einsteina."

Te trzy porady to tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawiodłam się na tej książce.
Strasznie!
Mozolna.
Cięgnie się jak mucha w smole...
Bohaterka przeciętna.
Akcja nie powalająca.
Pisane z dwóch perspektyw - ugh.
Sean - tajemniczy i go polubiłam.
Kate - na stos i nic więcej.
Ogólnie zbyt nudna.
A najgorszym zaskoczeniem była Dove.
Moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie na moje nerwy taka książka był momentem, kiedy zatrzymałam się w nudnej części i nie byłam w stanie jej dalej ruszyć.
Przerzuciłam o jakieś 100/200 stron i dopiero wtedy zaczęło się robić ciekawie.
Czasem miałam wrażenie, że głównym bohaterem nie jest człowiek, a koń. I to nie fascynujący koń morski, a taka przeciętna Dove.
Nie lubię przeciętności.
Za końcówkę jedynie gwiazda wyżej.
Nieliczna książka, od której z chęcią oderwałam się by iść się pouczyć...

Zawiodłam się na tej książce.
Strasznie!
Mozolna.
Cięgnie się jak mucha w smole...
Bohaterka przeciętna.
Akcja nie powalająca.
Pisane z dwóch perspektyw - ugh.
Sean - tajemniczy i go polubiłam.
Kate - na stos i nic więcej.
Ogólnie zbyt nudna.
A najgorszym zaskoczeniem była Dove.
Moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie na moje nerwy taka książka był momentem, kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiele książek, są rozczarowujące po drugiej części. Wysoki poziom jak w przypadku "Upadłych" wskazywał, że tego mogę się spodziewać, po "Penryn i Świat Po".
Jednak nie! Książka liczy 75 rozdziałów, ale ja wciąż nie wiem kiedy to zleciało. Poświęciłam jeden dzień i czekam na następną część. Nie, Susan Ee nie zniżyła poziomu, za co można jej pogratulować. Oczywiście tajemnicza i urzekająca powieść o Końcu Świata. Wiele ciekawych rzeczy, zabawne dialogi i walka.
Z Aniołami.
Ale też z samym sobą.
Z akceptacją dla własnej siostry.
Ile ja czekałam na tą książkę! Ale cieszę się, że ją mam na półce i w każdej chwili mogę do niej wrócić.
Penryn staje się moją ulubioną bohaterką z trylogii. Ma charakter.
Dla Chloe Sanders (Kelly Armstrong) krzyczałam do książki, żeby ktoś w końcu dobił ową beksę, ale panna Young jest inna. W końcu też przezwycięża własne demony.
Dee-Dum,
Raffe,
Żart,
Sarkazm.
Coś co muszą mieć świetni bohaterowie.
I ciągła akcja. Nie ma nudy, trudną ją odłożyć, bo ciągle się jest myślami z bohaterami.
Polecam wszystkim, jestem pod wrażeniem książki i mam nadzieję, że ekranizacji nie zepsują.

Wiele książek, są rozczarowujące po drugiej części. Wysoki poziom jak w przypadku "Upadłych" wskazywał, że tego mogę się spodziewać, po "Penryn i Świat Po".
Jednak nie! Książka liczy 75 rozdziałów, ale ja wciąż nie wiem kiedy to zleciało. Poświęciłam jeden dzień i czekam na następną część. Nie, Susan Ee nie zniżyła poziomu, za co można jej pogratulować. Oczywiście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo długo czytałam owe opowiadania. Jak wiadomo jedne lepsze drugie gorsze. Mimo to wciąż uwielbiam Sherlocka i Doyla, a szczególnie ostatnie opowiadanie przypadło mi do gustu.

Bardzo długo czytałam owe opowiadania. Jak wiadomo jedne lepsze drugie gorsze. Mimo to wciąż uwielbiam Sherlocka i Doyla, a szczególnie ostatnie opowiadanie przypadło mi do gustu.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, że powinnam częściej wchodzić na "lubimy czytać" i uważniej klikać "chcę przeczytać".
Książka jest dużych rozmiarów przez co inaczej do niej podchodziłam. Mówiąc, że mam czas i nie muszę się śpieszyć. Jednak jakoby był to prezent w końcu do niej zaglądnęłam. Przez pierwsze strony była po prostu nudna. A osoba na okładce aż zniechęca do jej przeczytania.
Jednak...
Po 120 stronie zaczęło być ciekawie.
Zaczęłam okłamywać się wieczorem: "jeszcze tylko jeden rozdział". Przez co raz nie spałam nawet do 5. Rozdziałów jest 101, ale są strasznie krótkie. Nie wiem czy to dobrze czy źle.
Co mnie jeszcze drażniło? Krzywdzenie bohaterów nazywając ich Rhys czy Hywel.
Ale krótko o historii.
Winter Starr wydawać by się mogło jest normalną nieświadomą niczego osobom. Nieświadomą jak każdy inny człowiek. Nie wie nic o Zakonie czy Familii. Jest tylko pionkiem w nieznanej sobie grze. Dopiero przybycie do miasteczka, które jest za spokojne żeby mogło być prawdziwe, dopiero wypadek babci, dopiero... tak dużo tego "dopiero". Jednak to wszystko skłania ją do odnalezienia prawdy. A my idziemy jej tropem. Poznajemy sekrety, jednak nie wszystkie. Na końcu zdrada nie jest takim wielkim zaskoczeniem, bo owa postać nie wzbudzała tak dużego zaufania jeśli w ogóle. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie czy słabo opisanej więzi.
Poza tym sekrety rozwiązywane są stopniowo, przez co jeśli zrobię sobie dzień przerwy od książki nie wiem co się działo. Główny wątek powtarzany jest co chwila, a ważne szczegóły tylko raz.
Ubolewam nad tym, że na samym końcu nie ma wyjaśnione konkretnie o co chodzi.
Trafił mi się jeszcze egzemplarz w którym brakuje części 64-68 rozdziałów.
Muszę jednak pochwalić autorkę. Za samą postać Mad. Prawdziwa przyjaciółka, która dotrzymuje obietnic. Przedstawia to jak ważna jest w naszym życiu przyjaźń. Polubiłam też główną bohaterkę. Gorzej z Garethem czy Rhysem. Dai czy Cameron też zasłużyli na sympatię.
Nie wiem co mogę jeszcze napisać o książce.
Jeśli trafi się mi w posiadanie druga część to ją przeczytam, aczkolwiek nie mam ochoty rzucać wszystkiego i kupować za wszelką cenę drugiej części.
Po skończeniu "Winter" nie czułam też pustki, która zawsze mnie ogarnia po skończeniu naprawdę dobrej i wciągającej książki.

Dzięki tej książce zdałam sobie sprawę, że powinnam częściej wchodzić na "lubimy czytać" i uważniej klikać "chcę przeczytać".
Książka jest dużych rozmiarów przez co inaczej do niej podchodziłam. Mówiąc, że mam czas i nie muszę się śpieszyć. Jednak jakoby był to prezent w końcu do niej zaglądnęłam. Przez pierwsze strony była po prostu nudna. A osoba na okładce aż zniechęca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opowiadanie o czasach wojny.
Opowieść o Alku, Zośce, Rudym i o Zeusie.
O Bohaterstwie i wojnie.
O tym jak ważne są idee. Jak ważna jest wiara, nadzieja i miłość. Miłość do ojczyzny. Chaotycznie napisane w niektórych momentach mogę stwierdzić nudne. Ale jak przebrnie się przez pierwszą połowę później wciąga. A śmierć Rudego czy Alka przyjmuję się ze łzami w oczach.
Arcydziełem bym jej nie nazwała, ale dla ówczesnych Polaków była to jakaś nadzieja.

Opowiadanie o czasach wojny.
Opowieść o Alku, Zośce, Rudym i o Zeusie.
O Bohaterstwie i wojnie.
O tym jak ważne są idee. Jak ważna jest wiara, nadzieja i miłość. Miłość do ojczyzny. Chaotycznie napisane w niektórych momentach mogę stwierdzić nudne. Ale jak przebrnie się przez pierwszą połowę później wciąga. A śmierć Rudego czy Alka przyjmuję się ze łzami w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Film...
Jak dziwnie zaczynać od tego słowa recenzję. No ale...
Film oglądałam kilkanaście razy, za każdym razem był świetny, mimo tego, że nie jestem już taka mała, to wciąż z chęcią do niego wracam. Pewnego dnia w sumie to jakiś chłopczyk powiedział mi, że w bibliotece szkolnej jest owa książka.
Cóż tu dużo gadać. Niebawem miałam ją w swoich rękach. Czytałam ją krótko, ale zabierałam długo. Mam sporą biblioteczkę, więc czekała sobie i czekała, jednak ja się do niej zabrałam (w końcu) to nie pożałowałam.
Sam pomysł Dahla jest ciekawy. Fabryka czekolady i innych słodkości? Aż chciałoby się tak być! Mieszkać i codziennie jeść słodycze! Bez końca! A tu wodospad, a tu jakieś cukierki oczekujące NA GOŚCI czy miętusy z trawy. Nie zapominając o gumach które nie tracą smak czy wielkich budowlach. Wszystko jadalne.
Fabułę znałam niemalże na pamięć, jednak to nie przeszkodziło mi w czytaniu. No może troszkę, kiedy niecierpliwiłam się w oczekiwaniu jakiś momentów.
Ale ogólnie książka przede wszystkich oryginalna.
Lekka.
Przyjemna.
Idealna na samotne wieczory.
Ale lepiej mieć przy sobie czekoladę, żeby czytając te opisy nie musieć iść do kuchni i odrywać się od książki.
Ciekawa.
Mimo radosnej fabryki w której ciągle się coś dzieje, ukazuje jak ludzie żyli. Ubodzy, nie mający grosza przy duszy. Dostającej raz w roku czekoladkę i jedząc ją przez kilkanaście dni, a przy okazji chętnie się dzieląc. Dzięki takiej książce można docenić co się ma.
Polecam fanom czekolady i fantasy. Ogólnie wszystkim.

Film...
Jak dziwnie zaczynać od tego słowa recenzję. No ale...
Film oglądałam kilkanaście razy, za każdym razem był świetny, mimo tego, że nie jestem już taka mała, to wciąż z chęcią do niego wracam. Pewnego dnia w sumie to jakiś chłopczyk powiedział mi, że w bibliotece szkolnej jest owa książka.
Cóż tu dużo gadać. Niebawem miałam ją w swoich rękach. Czytałam ją krótko, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Aby zrozumieć pełen przekaz muszę przeczytać ją kilkakrotnie. Ale teraz uczciwie mogę powiedzieć, że przeczytałam ją od deski do deski. Miła lektura, która przekazuje nam jak dużą rolę ma przyjaźń. Przekaz jest, ale widoczny staje się dopiero po pewnym czasie. Kto nie czytał, gorąco polecam!

Aby zrozumieć pełen przekaz muszę przeczytać ją kilkakrotnie. Ale teraz uczciwie mogę powiedzieć, że przeczytałam ją od deski do deski. Miła lektura, która przekazuje nam jak dużą rolę ma przyjaźń. Przekaz jest, ale widoczny staje się dopiero po pewnym czasie. Kto nie czytał, gorąco polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka jest po prostu świetna.
Po tym jak wciągnęły mnie kryminały, miło zapędziła mnie znowu w ramiona mej kochanej fantasy.
Zapomniałam jak to jest myśleć cały czas o jednej książce. Kiedy nie byłam w stanie dokończyć utworu, w myślach prowadziłam kolejne wydarzenia, które chciałabym tam przeczytać. Dawno nie czułam tego wspaniałego uczucia, kiedy książka w mojej głowie żyje własnym życiem, a wyobraźnia pobudza się tak bardzo.
Na pewno to nie koniec mojej przygody z tą trylogią i przeczytam każdą część. Nie mogę się doczekać, kiedy w moje ręce wpadnie "World After".
Ale o "Angelfall" książkę zaczęłam czytać, kiedy odczuwałam pustkę po innej książce, którą skończyłam w ten sam wieczór, co zaczęłam wytwór Pani Ee. W sumie to była już noc i wygodnie ułożona czytałam do 6 rano. Tak mnie wciągnęła, że nie zauważyłam, która jest godzina. Na szczęście było wolne.
W książce z pewnością przeważa opis od dialogu. Nie wiem czy to zaleta, ale to moje stwierdzenie.
Co do samej treści, to są fragmenty, kiedy ze zdziwienia robiłam bliżej nie określoną minę, a są fragmenty które mnie rozbawiły. Na przykładzie, gdy czekałam 200 stron na pocałunek, a on stwierdził, że jej w sumie nie lubi. Tak, to było i zdziwienie i radość.
Wszystko pokazuje jaką rolę gra poświęcenie. To co, co przychodzi z trudem. Poświęcić córkę człowieczą czy skrzydła.
To takie oczywiste, a zarazem takie trudne.
Penryn Young nie ma łatwego życia jak inne osoby z tych czasów. Nauczyła się bronić i walczyć o siebie i innych. Aż tu zjawia się Raffe, który skrywa tak wiele tajemnic, ale największą z nich ukrywa nawet przed sobą. Penryn musi ratować siostrę, jest tylko jeden problem, w tym wypadku musi sprzymierzyć się z wrogiem, który szybko staje się sprzymierzeńcem. A Paige... mała biedna Paige... nie wiadomo czy nie jest już za późno...
Kto by pomyślał, że szalona matka to czasem może być dobrą cechą i może pomóc.
"Na pewno znasz stare porzekadło, że poznając czyjeś imię zdobywasz nad nim władzę."
"Od początku wiedziałem, że lojalność cię zgubi. Nie przyszło mi tylko do głowy, że będzie to lojalność wobec mnie."
To były cytaty, które zapadły mi w pamięć.
Treść jest przejrzysta i zaskakująca. Nie chce za wiele zdradzać, bo mogłaby to komuś trochę zepsuć lekturę. Ale polecam nie mówić sobie "jeszcze tylko jeden rozdział", bo są tak krótkie, że to zdanie powtarza się co chwilę :D.

Książka jest niesamowita i nie nudzi, nawet na sekundę. Chociaż nie lubię czytać w czasie teraźniejszym, tutaj mi to nie przeszkadzało. Polecam, po prostu polecam. Wszystkim!

Książka jest po prostu świetna.
Po tym jak wciągnęły mnie kryminały, miło zapędziła mnie znowu w ramiona mej kochanej fantasy.
Zapomniałam jak to jest myśleć cały czas o jednej książce. Kiedy nie byłam w stanie dokończyć utworu, w myślach prowadziłam kolejne wydarzenia, które chciałabym tam przeczytać. Dawno nie czułam tego wspaniałego uczucia, kiedy książka w mojej głowie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawsze po skończeniu dobrej książki czuję pustkę. Szczególnie, kiedy przeczytałam całą książkę, a nie dowiedziałam się tego co jest najważniejsze.
Ale może na początek coś o historii. No więc przedstawia losy dwóch bliźniaczek. Dwóch zupełnie różnie wychowanych bliźniaczek. Tyle, że jedna jest martwa. Chodzi cały czas za Emmą i nie może powiedzieć jej to, co jest ważne. W sumie też nic nie pamięta. Przebłyski wspomnień, które są nagłe i krótkie, też są bardzo ciekawe. A najlepsze, że cała książka opiera się na czymś innym niż powinna. To daje zaskoczenie w ostatnich rozdziałach. Ogólnie napisana jest w slangu młodzieżowym. I przekonuje nas, że nikomu nie można ufać.

"Śpij zawsze z jednym okiem otwartym. Nie daj się zwieść pozorom. Twoje najlepsze przyjaciółki mogą być twymi najgorszymi wrogami."

Przeczytawszy całą książkę nie mam bladego pojęcia kim jest morderca. Chyba, że serial, który całkowicie różni się od książki ma coś z nią wspólnego. Nawet kiedy czytałam, wciąż podejrzewałam, morderce z serialu. Nie wiem czy się pomyliłam, o tym dowiem się w kolejnych częściach, które mam nadzieję, że przeczytam.
Książka bardzo wciągająca, nim się obejrzałam się skończyła. A ja chciałam więcej informacji. Już sam prolog był zachęcający, coś się dzieje od początku. Nie wiem nawet którym postaciom mogę ufać. A stwierdzenie Sutton w epilogu daje do myślenia. Wszystko ma drugie dno, a ja chciałabym je odkryć.
Reasumując polecam książkę, umila nudne wieczory!

Zawsze po skończeniu dobrej książki czuję pustkę. Szczególnie, kiedy przeczytałam całą książkę, a nie dowiedziałam się tego co jest najważniejsze.
Ale może na początek coś o historii. No więc przedstawia losy dwóch bliźniaczek. Dwóch zupełnie różnie wychowanych bliźniaczek. Tyle, że jedna jest martwa. Chodzi cały czas za Emmą i nie może powiedzieć jej to, co jest ważne. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sherlock Holmes to osoba sama w sobie niezwykła. Człowiek ignoruje coś, na co Sherlock zwraca uwagę. Niby ma się wszystko podane, trop taki sam jak ma Holmes, jednak nim nie wyjaśni wszystkiego, niczego nie jesteś pewien. Niektóre opowieści są bardziej i mniej szokujące. Do dzisiaj wspominam jedną historię, która najbardziej mnie zaskoczyła. Jedni mogą powiedzieć, że opowieści są błahe, jedni, że ciekawe i wciągające. Bo gusta są jak ludzie, każdy ma inny. 12 ciekawych historyjek, które mogą umilić nie jeden wieczór. Polecam, nawet nie tyle co fanom owego detektywa i pisarza, ale ludziom, którzy nawet w małym stopniu ciekawią tajemnice, które owy detektyw rozwiązuje.

Sherlock Holmes to osoba sama w sobie niezwykła. Człowiek ignoruje coś, na co Sherlock zwraca uwagę. Niby ma się wszystko podane, trop taki sam jak ma Holmes, jednak nim nie wyjaśni wszystkiego, niczego nie jesteś pewien. Niektóre opowieści są bardziej i mniej szokujące. Do dzisiaj wspominam jedną historię, która najbardziej mnie zaskoczyła. Jedni mogą powiedzieć, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem czemu, ale co się za to biorę, to i tak nie daję rady skończyć. Mimo że treść książki znam bardzo dobrze.

Nie wiem czemu, ale co się za to biorę, to i tak nie daję rady skończyć. Mimo że treść książki znam bardzo dobrze.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Starożytność należy do mojej ulubionej epoki, a "Mitologię" czytałam z przyjemnością. Każdy mit był interesujący i z chęcią przechodziłam do następnego. Parandowskiemu należą się brawa, za wymyślenie tego wszystkiego.

Starożytność należy do mojej ulubionej epoki, a "Mitologię" czytałam z przyjemnością. Każdy mit był interesujący i z chęcią przechodziłam do następnego. Parandowskiemu należą się brawa, za wymyślenie tego wszystkiego.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeden rozdział utkwił mi w pamięci. Do tej pory go pamiętam i wspominam! Ale książka jest napisana trudnym językiem. Źle się czyta.

Jeden rozdział utkwił mi w pamięci. Do tej pory go pamiętam i wspominam! Ale książka jest napisana trudnym językiem. Źle się czyta.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czy może być nudniejsza książka? W sumie o niczym, akcji prawie wcale nie widać. Gratuluję wszystkim, którzy dotarli do ostatniej strony.

Czy może być nudniejsza książka? W sumie o niczym, akcji prawie wcale nie widać. Gratuluję wszystkim, którzy dotarli do ostatniej strony.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mój tato kiedyś był molem książkowym, teraz nie znajduje czasu na czytanie, przynajmniej nie tak jak kiedyś. Ale za to, dzięki temu w domu mam pełno książek. Właśnie dzięki Niemu i jego obszernej biblioteczce sięgnęłam po tę książkę. W sumie znalazłam ją z nudów. Trochę przez tytuł. Okładka za bardzo nie zachęca, ale za to nadrabia treścią. Nie jest to jakieś arcydzieło, ale wątek ciekawy.

Mój tato kiedyś był molem książkowym, teraz nie znajduje czasu na czytanie, przynajmniej nie tak jak kiedyś. Ale za to, dzięki temu w domu mam pełno książek. Właśnie dzięki Niemu i jego obszernej biblioteczce sięgnęłam po tę książkę. W sumie znalazłam ją z nudów. Trochę przez tytuł. Okładka za bardzo nie zachęca, ale za to nadrabia treścią. Nie jest to jakieś arcydzieło,...

więcej Pokaż mimo to