-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2023-01-15
2023-01-08
2023-01-07
2023-01-03
2022-11-20
2021-07-18
2019-12-24
2019-08-12
2019-02-24
2018-01-05
2017-10-14
2017-09-18
2017-09-18
2017-09-11
2016-10-17
2016-04-23
Vargas Llosa jak zwykle staje na wysokości zadania – choć jego książki mogą podobać się bardziej lub mniej, to nie można mu odmówić inteligentnej realizacji powziętego konceptu. A ten w tym przypadku jest nie byle jaki, oj nie.
Czego tu nie ma! Pisarz z godną podziwu wirtuozerią balansuje na granicy wyczucia dobrego smaku, brawurowo łamiąc tabu, co rusz puszczając oczko ku swojemu czytelnikowi. Bo czy ktokolwiek po przeczytaniu opisu z obwoluty tej pozycji mógłby przewidzieć, że będzie miał do czynienia z zmyślnie skonstruowaną satyrą? Że Vargas Llosa bezlitośnie wypunktuje wszelkie ułomności systemu? Że będzie przy tym tak błyskotliwy, a swe niezwykle celne obserwacje co do ludzkiej natury zawrze w tak nieprzeciętnej formie? Ja – choć to nie pierwsze moje spotkanie z tym autorem – szczerze się zaskoczyłam i dałam się temu porwać. Szczególnie do gustu przypadła mi złożoność strukturalna tej powieści, przy której autor mógł się wykazać swymi niebanalnymi umiejętnościami warsztatowymi. Koronkowa robota!
Kolejna nieoczywista, świetnie opowiedziana opowieść wyszła spod pióra Vargasa Llosy. Miło do niego wracać by raz po raz poddawać się ciętemu humorowi i ironicznemu poczuciu smaku Peruwiańczyka.
Vargas Llosa jak zwykle staje na wysokości zadania – choć jego książki mogą podobać się bardziej lub mniej, to nie można mu odmówić inteligentnej realizacji powziętego konceptu. A ten w tym przypadku jest nie byle jaki, oj nie.
Czego tu nie ma! Pisarz z godną podziwu wirtuozerią balansuje na granicy wyczucia dobrego smaku, brawurowo łamiąc tabu, co rusz puszczając oczko ku...
2015-12-28
Literatura z absolutnie najwyższej półki – a jej największą siłą jest autentyzm. Proza Steinbeck a przesycona jest empiryzmem i doświadczeniami życiowymi, z których autor czerpał – próżno szukać w niej nadmiernej erudycji czy papierowego intelektualizmu. Czytelnik nie uświadczy pompatyczności, choć tematy oraz problemy poruszane przez Steinbecka są doskonałym podłożem dla podobnych zabiegów.
Nie – tu liczy się przede wszystkim przekaz i na to autor kładzie największy nacisk. A ten jest bardzo gorzki, tak jak gorzkie były czasy i okoliczności, w jakich przyszło żyć bohaterom powieści. Sama książka jest ciekawa nie tylko pod względem psychologicznym, społecznym, czy historycznym, ale także stylistycznym - podczas lektury czytelnik ma wrażenie że problematyka absorbuje go bez reszty i udziela mu się ten pesymizm wylewający się z kart powieści.
Polecam każdemu – jak się okazuje, można ją skonfrontować z obecnymi realiami zastanowić się czy wątki sygnalizowane przez autora mają dziś jedynie wartość historyczną.
Literatura z absolutnie najwyższej półki – a jej największą siłą jest autentyzm. Proza Steinbeck a przesycona jest empiryzmem i doświadczeniami życiowymi, z których autor czerpał – próżno szukać w niej nadmiernej erudycji czy papierowego intelektualizmu. Czytelnik nie uświadczy pompatyczności, choć tematy oraz problemy poruszane przez Steinbecka są doskonałym podłożem dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-04
Bardzo dobra powieść, choć wymagająca od czytelnika sporej dozy atencji – nie nadaje się do czytania w biegu, ani tym bardziej w otoczeniu rozpraszającym uwagę. Jednakże mimo konieczności dostosowania się do treści, tak wymagającej skupienia, warto jest poświęcić jej swój czas – i niespiesznie delektować się przemyśleniami autora.
„Wilk stepowy” Hessego to jeden z lepszych przykładów powieści egzystencjalnej, jakie miałam okazję poznać. Powieści o dwoistości natury ludzkiej i ciężarze, jaki się z tym wiąże. O człowieku w pułapce nihilizmu, trawionego przez kryzys osobowościowy jakiego doświadcza. O nieprzystosowaniu społecznym i zagubieniu, poszukiwaniu siebie oraz swojego miejsca w świecie. Fabuła może przytłaczać swoim bogactwem i mnogością poruszanych wątków, chociaż autor naprawdę wybitnie posługuje się piórem, bawiąc się przy tym konwencją. Niekłamany podziw może wzbudzić zręczna żonglerka kanonami i środkami wyrazu, tworząc mieszankę nie dającą się ująć w żadne stereotypowe ramy. W tym miejscu realizm zetknął się z surrealizmem, metaforyczne obrazy przenikają się z onirycznymi, a wszystko to dodatkowo autor ubogacił przez niejednolity sposób prowadzenia narracji.
„Doszło bowiem do tego, że samotność i niezależność przestały być jego pragnieniem i celem, stały się jego losem, na jaki został skazany”. Wspaniała, wielowymiarowa lektura, dostarczająca sporo impulsów do przemyśleń.
Bardzo dobra powieść, choć wymagająca od czytelnika sporej dozy atencji – nie nadaje się do czytania w biegu, ani tym bardziej w otoczeniu rozpraszającym uwagę. Jednakże mimo konieczności dostosowania się do treści, tak wymagającej skupienia, warto jest poświęcić jej swój czas – i niespiesznie delektować się przemyśleniami autora.
„Wilk stepowy” Hessego to jeden z lepszych...
2015-09-07
Ta książka wprawiła mnie w tak osobliwie przygnębiający nastrój, że proces czytania rozłożyłam na kilka rat. Udzielił mi się on chyba za sprawą sugestywnych opisów, od których wręcz się roi w pozycji Sołżenicyna, więc jeżeli ktoś ma tendencję do mocnego przeżywania tego, co przeczyta, musi się nastawić na niełatwą wędrówkę.
Autor opisuje losy osób z różnych warstw społecznych znajdujących się w tym samym, tytułowym oddziale szpitalnym. Pozornie różnią się wszystkim -pochodzeniem, statusem, światopoglądem, sposobem myślenia - jednak spoiwem, które ich połączyło jest choroba nowotworowa. Właśnie z raka Sołżenicyn uczynił centrum swej powieści, budując wokół niego także inny, nieco mniej dostrzegalny wymiar, który nie umknie uważnemu odbiorcy. Autor świetnie operuje alegorią, nadając tym samym książce głębi i zmuszając swojego czytelnika do wytężenia umysłu oraz uwagi.
Literatura wysokiej klasy - nie da się jej bezmyślnie przekartkować ani przejść bezrefleksyjnie.
Ta książka wprawiła mnie w tak osobliwie przygnębiający nastrój, że proces czytania rozłożyłam na kilka rat. Udzielił mi się on chyba za sprawą sugestywnych opisów, od których wręcz się roi w pozycji Sołżenicyna, więc jeżeli ktoś ma tendencję do mocnego przeżywania tego, co przeczyta, musi się nastawić na niełatwą wędrówkę.
Autor opisuje losy osób z różnych warstw...
W ostatnich latach dość dużą popularność zdobyło powiedzenie, że Rosja to stan umysłu. Zazwyczaj jest ono używane w pejoratywnym kontekście lub ma na celu wyśmianie absurdów, od których tej kraj nie jest wolny (zresztą, jak i żaden inny). Przeczytawszy ten reportaż Swietłany Aleksijewicz wielu utwierdzi się co do słuszności przytoczonego sloganu – inni z kolei doświadczą refleksji.
Jeden z moich znajomych słuszne spostrzegł, że Aleksijewicz wchodzi w rolę podobną do protokolanta – nie tylko oddała głos zwykłym, prostym ludziom, ale równocześnie w żaden sposób owych relacji nie koryguje, nie upiększa, nie poprawia. Ten zabieg powoduje, iż książka nie jest może najdoskonalsza lub najrówniejsza, ale poraża swoim autentyzmem i bijącą z niej prawdą. To bardzo potęguje emocjonalne doznania płynące z lektury i sprzyja nie tylko analizie opisywanych wydarzeń, ale i ich przeżywaniu w tym najprostszym, zwyczajnie ludzkim wymiarze. Bo wobec poznanej treści nie da się przejść obojętnie – z kart wylewają się łzy, zawiedzione nadzieje, niespełnione marzenia, dawne tęsknoty, gorycz porażki. Czytelnik zostaje skonfrontowany z ludźmi zawieszonymi między epokami, nieprzystosowanymi do życia w zastanej rzeczywistości, której założenia są tak inne od tak dobrze im znanych utopijnych socjalistycznych haseł. Poznaje świadectwa, a nie ich interpretację, bowiem autorka zmaksymalizowała obiektywność przekazu i powstrzymała się od dokonywania ocen – te leżą w gestii czytelnika, choć może właściwsze byłoby obranie kursu Aleksijewicz i poprzestanie wyłącznie na refleksji.
To bez wątpienia pozycja traktująca o historii i procesie przemian ustrojowych, które w pewien sposób odcisnęły swe piętno na losy całego kontynentu – ale została ukazana z perspektywy nie historyka czy politologa, a humanisty. Bardzo wartościowa lektura.
W ostatnich latach dość dużą popularność zdobyło powiedzenie, że Rosja to stan umysłu. Zazwyczaj jest ono używane w pejoratywnym kontekście lub ma na celu wyśmianie absurdów, od których tej kraj nie jest wolny (zresztą, jak i żaden inny). Przeczytawszy ten reportaż Swietłany Aleksijewicz wielu utwierdzi się co do słuszności przytoczonego sloganu – inni z kolei doświadczą...
więcej Pokaż mimo to